Vindolanda

Okładka książki Vindolanda Adrian Goldsworthy
Okładka książki Vindolanda
Adrian Goldsworthy Wydawnictwo: Head of Zeus Cykl: Vindolanda (tom 1) powieść historyczna
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Cykl:
Vindolanda (tom 1)
Tytuł oryginału:
Vindolanda
Wydawnictwo:
Head of Zeus
Data wydania:
2017-06-01
Data 1. wydania:
2017-06-01
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781784974671
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
503
492

Na półkach:

Przyznaje się, bez bicia, że na samym początku ta książka mnie nie porwała. Czytałam ją, bo czytałam, bez większego wow. Były nawet momenty, gdzie musiałam się cofać, żeby znaleźć zgubiony wątek. Już zaczęłam myśleć, że to nie jest pozycja mnie mnie, chociaż mój mąż, który mi ją czytał, był zachwycony. I wiecie co? W końcu i ja złapałam się na tym, że bawię się świetnie podczas poznawania tej historii. To tylko pokazuje, że nie warto poddawać się po kiepskim początku, tylko czytać dalej, bo może być tak, że lektura nas wciągnie. Niech was nie zwiezie ten powolny początek, później akcja przyspiesza i ciężko jest odłożyć lekturę na bok!

Adrian Goldsworthy w ogóle nie jest mi znany. To moja pierwsza książka spod jego pióra i chociaż mocno musiałam skupić się podczas lektury, to podoba mi się jego styl, który oddaje ducha dawnych czasów, co jest dla mnie ogromnym plusem. Jestem również zachwycona tym, w jaki sposób możemy poznać historyczne smaczki. Skusiły mnie już słowa na tyłach okładki, gdzie dowiadujemy się, że „Żaden historyk nie ma większej wiedzy o armii rzymskiej niż Adrian Goldsworthy, nikt też lepiej nie odtwarza realiów starożytnego świata.” Dla mnie to świetna zachęta.

Kończąc tą historię, byłam rozczarowana. Dlaczego? Bo już chciałabym mieć w rękach kolejną część, okazuje się bowiem, że ta lektura potrafiła mnie do siebie przekonać i myślę, że przekona też do siebie osoby, które lubią fikcję, owianą nutką prawdziwych zdarzeń.

Miejscami czułam się jak na lekcji historii. Nie zrozumcie mnie źle, bo zwykle historia kojarzy się z przedmiotem, który lepiej ominąć szerokim łukiem, jednak nie tym razem. Autor ma dużą wiedzę, co idealnie nam zaprezentował. Dzięki niemu dowidziałam się wielu ciekawych rzeczy. Warto również zwrócić uwagę na samą walkę, która jest tu bardzo realistycznie opisana, a wyobraźnia działa na najwyższych obrotach. Miejscami jest krwawo. Do tej pory mam ciarki na ciele, kiedy tylko sobie o tym pomyślę. Wielkie brawa dla autora, wykonał kawał dobrej roboty. Już nie mogę doczekać się kontynuacji.

Przyznaje się, bez bicia, że na samym początku ta książka mnie nie porwała. Czytałam ją, bo czytałam, bez większego wow. Były nawet momenty, gdzie musiałam się cofać, żeby znaleźć zgubiony wątek. Już zaczęłam myśleć, że to nie jest pozycja mnie mnie, chociaż mój mąż, który mi ją czytał, był zachwycony. I wiecie co? W końcu i ja złapałam się na tym, że bawię się świetnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1156
947

Na półkach: , ,

Rok 98, pierwszy rok panowania cesarza Trajana. Adrian Goldsworthy w swojej powieści zabiera nas na kraniec rzymskiego imperium, konkretniej do Brytanii i rzymskich obozów strzegących granicy cesarstwa takich jak tytułowa Vindolanda. Dalej znajdują się już tylko dzikie plemiona, które starają się wykorzystać chwilową słabość Rzymian. W takiej właśnie sytuacji poznajemy centuriona Flawiusza Feroksa, którego zadaniem jest utrzymywanie kruchego pokoju. Zmiana panującego, przybycie nowego legata, intryga, zdrada, ale także druidzi, którzy ruszają na wojnę przeciwko Rzymowi. A nasz centurion musi poskładać wszystko do kupy i dowiedzieć się komu może zaufać w tej rozgrywce.
Przede wszystkim dla mnie ogromne znaczenie przy lekturze tej powieści miała postać jej autora, czyli Adriana Goldsworthy'ego. Czytałem kilka jego prac i zawsze były to pasjonujące lektury, a jednocześnie autor jest specjalistą od armii rzymskiej. No i w "Vindolandzie" to widać. Jeśli Goldsworthy opisuje wygląda rzymskiej wieży strażniczej, to ja mu po prostu wierzę. Autor świetnie oddaje klimat pogranicza, odległych posterunków, ale też pokazuje nam jak wyglądała sfera towarzyska w takich miejscach poprzez chociażby opis uczty, w której bierze Flawiusz Feroks czy podczas bardziej intymnych scen. Największą zaletą jest jednak oczywiście warstwa militarna. Goldsworthy w niezwykle plastyczny sposób opisuje potyczki, zasadzki, ale także większe starcia. Po prostu odnosi się wrażenie, że autor wie o czym pisze, kiedy czytamy o pociskach wystrzeliwanych przez skorpiony, ciosach zadawanych mieczem czy rzuconych oszczepach. Fabuła bywa momentami trochę naiwna, ale to zrozumiałe, że musiały się pojawić pewne aspekty damsko-męskie, żeby dodać trochę pikanterii i erotyki do fabuły. No i na koniec świetna sprawa z notami historycznymi. Goldsworthy pokazał swoje inspiracje i co skłoniło go do napisania powieści, przedstawił co dziś wiemy o Vindolandzie, jakie źródła tam odnaleziono, które postacie są autentyczne.

Rok 98, pierwszy rok panowania cesarza Trajana. Adrian Goldsworthy w swojej powieści zabiera nas na kraniec rzymskiego imperium, konkretniej do Brytanii i rzymskich obozów strzegących granicy cesarstwa takich jak tytułowa Vindolanda. Dalej znajdują się już tylko dzikie plemiona, które starają się wykorzystać chwilową słabość Rzymian. W takiej właśnie sytuacji poznajemy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
115
62

Na półkach:

Bardzo dobrze, zwięźle napisana historia. Dużo historycznych faktów, nazw i definicji. Autor to świetny znawca armii rzymskiej oraz spraw związanych z Brytanią pod panowaniem Rzymu. Cała historia potrafi wciągnąć, choć bywają momenty, kiedy trzeba przeczytać raz jeszcze by zrozumieć wątek - tendencja do rozwlekania zdań. Ogólnie bardzo dobra, historyczna powieść z epickim zakończeniem. Czekam na kolejną część

Bardzo dobrze, zwięźle napisana historia. Dużo historycznych faktów, nazw i definicji. Autor to świetny znawca armii rzymskiej oraz spraw związanych z Brytanią pod panowaniem Rzymu. Cała historia potrafi wciągnąć, choć bywają momenty, kiedy trzeba przeczytać raz jeszcze by zrozumieć wątek - tendencja do rozwlekania zdań. Ogólnie bardzo dobra, historyczna powieść z epickim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
202
200

Na półkach:

„Nieważne, czy pomysł jest dobry czy nie. Naszym zadaniem jest go porządnie zrealizować.”

Jako kilkulatka uwielbiałam kreskówkę o mitologii egipskiej. Szkołę podstawową ukończyłam z oceną celującą, a do gimnazjum poszłam z całą przerobioną podstawą programową – opracowałam podręczniki we własnoręcznych notatkach w przeciągu jednych wakacji. Mrok czasów liceum, których nie wspominam dobrze, rozjaśniały mi jedynie rozszerzone zajęcia z historii. Wskutek życiowej zawieruchy odstąpiłam od zdawania matury z tego przedmiotu, czego do dzisiaj żałuję. Głównym obszarem moich zainteresowań były druga wojna światowa oraz starożytność. Dlatego tak – najnowsza propozycja Adriana Goldsworthy’ego, doktora i pasjonata historii, czyli „Vindolanda” zdecydowanie mi się podobała. Udowadnia ona w dodatku, że w powieści (a nie książce!) historycznej można… zawrzeć motywy rodem z thrillerów. Jak?

„Trzeba im dowieść, że są w błędzie. Że princeps jest mądry i pod jego rządami imperium rozkwitnie, legiony będą odnosić zwycięstwo za zwycięstwem i pax Augusta zapanuje niepodzielnie na świecie.”

Dla rzymskiego centuriona Flawiusza Feroksa w życiu liczyły się tylko dwie rzeczy: ukochana kobieta oraz jak najrzetelniejsze wypełnianie swoich powinności względem Cesarstwa. Kiedy towarzyszki życia zabrakło – i to w dodatku w niewyjaśnionych okolicznościach – pozostało tylko to drugie… no może jedynie od czasu do czasu nasączone głęboką melancholią, powstałą po spożyciu zbyt dużej ilości rozcieńczonego wina. Żywot wojownika, oficera centurii stał się przewidywalny i dość monotonny – na szczęście jednak tylko do czasu. Wszakże ktoś szkolony na dowódcę jednostki taktycznej legionu nie powinien marnieć; śniedzieć bezczynnie. Wkrótce Feroks zostaje zmuszony do opuszczenia obozu, w którym stacjonuje i odegrania istotnej roli dla utrzymania pokoju oraz bezpieczeństwa w Imperium Rzymskim. A wśród ludu nastroje są coraz bardziej bojowe…

„Danego słowa nigdy nie wolno złamać, bo krzywoprzysięzca wart jest mniej niż pył na drodze i w zaświatach czeka go okrutna kara.”

Choć początkowo zwiady nie przynoszą informacji o naglących zagrożeniach, wyprawa centuriona i jego oddanych pobratymców szybko zmienia się w niebezpieczną misję. Najpierw na całkowicie dzikim terenie znajduje on dwie bezbronne kobiety, które cudem unikają co najmniej gwałtu lub porwania… spośród których jedna okazuje się być żoną wysoko postawionego arystokraty. Pomiędzy urodziwą niewiastą a samotnym centurionem szybko nawiązuje się nić porozumienia, tląca się coraz bardziej niebezpiecznie – wszakże żadne z nich nie może rościć do siebie wzajemnych praw. Logika jednak swoje, a serce jak zawsze swoje… Nie to jest jednak jedynym zmartwieniem Feroksa. Grupy barbarzyńców tworzą zasadzki i atakują stacjonujące w okolicy legiony – podburzane przez przywódców o fanatycznych pobudkach, grają w swoją własną, niebezpieczną grę. Bandy te pozostawiają za sobą sznury okaleczonych trupów, których pozbawione głów ciała są oznaczone symbolami druidów… Czyżby wielkiemu Imperium groził zorganizowany przewrót? Czy krwawi awanturnicy zagrażają cesarzowi Trajanowi, który nie zdążył jeszcze zasłynąć ze swej chwały? A może poddani są jedynie zmęczeni rosnącymi podatkami, które są zobowiązani uiszczać na rzecz Rzymu? Nieprzesądzone… Pewnym jest, że każde kolejne odkrycie centuriona prowadzi go do coraz bardziej zatrważających romańskich zaułków, w których wszechobecny kurz jedynie po wierzchu kamufluje gęstą sieć spisków. Czy dowódcy centurii uda się ją rozplątać i pomóc utrzymać spokój w wielkim Imperium Rzymskim? A może jego ulubione powiedzonko „omnes ad strecus”, znaczące ni mniej ni więcej: jesteśmy w czarnej d… (tłumaczenie autorskie z angielska) okaże się bardziej zasadne?

„Myślisz po rzymsku, panie. A tu trzeba wejść w skórę ambitnego kapłana, który chce sobie przypisać wielką magiczną moc przez rozlanie szczególnej krwi.”

Nazwisko Adrian Goldsworthy jest mi doskonale znane – mój pasjonujący się historią Mąż posiada wszystkie jego książki historyczne. Zobaczywszy „Vindolandę”, postanowiłam więc przekonać się jak Autor poradzi sobie z zagadnieniem powieści historycznej, czyli, de facto, fikcyjnej (choć czasem opartej na faktach) opowieści związanej z historią. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że za tą piękną okładką kryje się… inny świat. Starożytny, jednak oddany z ogromną dbałością o szczegóły, dzięki czemu przedstawiane przez Adriana wydarzenia malowały się przede mną niczym kusząca fatamorgana. Poznając kolejne rozdziały „Vindolandy”, jedynie utwierdziłam się w tym, że Autor jest znawcą tematu, co pozwala mu na wykreowanie porywającej książki, którą tematycznie mogłabym określić jako mieszankę powieści przygodowej i historycznej… z elementami thrillera oraz obyczajówki. Wyważone kreacje kostiumowe ze starożytności umiejętnie krzyżują się z mrocznymi wątkami, gwarantując czytelnikowi świetną lekturę. Początkowo niespieszna akcja, która chwilami nawet mi się dłużyła, w pewnym momencie przyspieszyła do tego stopnia, że aż nie mogłam doczekać się poznania dalszych wydarzeń, które staną się udziałem wrzuconego w ich wir centuriona. Jako ogromny plus wskazać muszę również język Autora – naznaczony humorem na doskonałym poziomie, bawi i intryguje dokładnie tak, jak tego oczekiwałam. Dodatkowym smaczkiem były dla mnie realistyczne opisy walk – czułam się, jak gdybym znajdowała się w ich epicentrum. „Vindolandę” zdecydowanie pokochają wszyscy fani naprawdę dobrej powieści historycznej, ale również miłośnicy mroku, tajemnicy i wręcz mistrzowskiej kreacji przeszłości. Nawet tej sprzed wielu, wielu setek lat… być może znacznie ciekawszej niż obecna. 8/10

„Lubię Vindolandę. Lubię ją, bo leży tak blisko krańca świata. Nie zwalnia mnie to od służby i dyscypliny, ale chociaż czasami udaje mi się popatrzeć na wolność.”
instagram.com/thrillerly

„Nieważne, czy pomysł jest dobry czy nie. Naszym zadaniem jest go porządnie zrealizować.”

Jako kilkulatka uwielbiałam kreskówkę o mitologii egipskiej. Szkołę podstawową ukończyłam z oceną celującą, a do gimnazjum poszłam z całą przerobioną podstawą programową – opracowałam podręczniki we własnoręcznych notatkach w przeciągu jednych wakacji. Mrok czasów liceum, których nie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
11
11

Na półkach:

Adrian Goldsworthy – Vindolanda

Po niejakiej przerwie od starorzymskiej beletrystyki historycznej bardzo się cieszę, że znów tam wróciłem. Nie będzie tajemnicą, że jestem fanem cyklu Orły Imperium Simona Scarrowa (mam całość i czekam na kolejne). Oprócz niego mam w domu sporo innych pozycji z różnych okresów Rzymu, a przeczytałem jeszcze więcej. I jak dotąd uznaję, że tylko jednego autora nie jestem w stanie czytać – Sienkiewicza. Goldsworthy plasuje się na przeciwnym biegunie. Dobra, porównanie wykształconego doktora historii z Sienkiewiczem, to raczej nisko zawieszona poprzeczka.

Jak wspomniałem w poprzednim zdaniu Goldsworthy jest doktorem historii Oxfordu. Specjalizuje się w historii starożytnego Rzymu i od lat publikuje książki w tym temacie. Oprócz prac naukowych pisze również beletrystykę. Jedną serię osadził w czasach napoleońskich, drugą w Rzymie. Vindolanda jest pierwszą częścią tego rzymskiego cyklu, ukazała się w 2017 r., ale polski przekład jest z 2024 r. Vindolanda dzieje się na północnej granicy państwa rzymskiego w Brytanii krótko po śmierci cesarza Nerwy i objęciu tronu przez Trajana, a dokładnie w 98 r. Głównym bohaterem jest centurion Flawiusz Ferox (postać fikcyjna),przez większość opowieści towarzyszy mu pochodzący z Brygantów Windeks. Obaj doświadczeni przez los, a Ferox z pochodzenia jest Sylurem i wiąże go przeszłość jego i jego rodziny. Będzie się to kilkukrotnie przewijało w tekście. Oprócz nich jest główny zły, czyli Ogier kierowany przez wielkiego druida. Poza tym cała gama postaci, którym poświęca się mniej lub więcej czasu, raczej nikt, kto zapadłby na dłużej w pamięci. Ale nic w tym złego. Tytułowa Vindolanda, to baza rzymska na północy Brytanii, do której bohaterowie trafiają, ale nie spędzają w niej wiele czasu.

Feroxa poznajemy kompletnie pijanego, któremu Windeks musi spuścić łomot, żeby ten wziął się do roboty. Coś gnije w państwie rzymskim i należy się temu przyjrzeć. I kiedy Ferox bierze się do pracy nie przestaje do końca książki. Oprócz standardowej rozprawy z głównym złym trzeba jeszcze zlokalizować i ukarać pomocników. Czyli mamy też wątek detektywistyczny\kryminalny. Przyznam, że akcja wciąga już od początku. Szybko staje się wiadomo kto mąci i z kim przyjdzie się rozprawić. Ponieważ nie jest to powieść psychologiczna i nie aspiruje do takowej bohaterowie są niespecjalnie skomplikowani i zniuansowani. Nacisk położony jest na akcję, a nie na studia psychologiczne każdego jednego Rzymianina czy Bryta (to nie Zbrodnia i Kara). Jest generalnie jasno i klarownie. A ponieważ niespecjalnie przemawiają do mnie kryminały nie do końca rozumiem rozwiązanie historii pomocnika głównego złego. Może za mało uwagi poświęciłem na wskazówki w tekście, może ich było za mało, może czegoś nie zrozumiałem, nie wiem. W każdym razie trochę się w tym momencie zgubiłem. Ale główny wątek rozwiązuje się tak klarownie, jak tylko rzymski gladius potrafi to zrobić. Vindolanda jest częścią dłuższego cyklu, ale nie jestem pewien czy następne tomy, to dalsze losy Feroxa czy będzie inna historia w podobnym czasie i miejscu osadzona. Z pewnością można Vindolandę traktować jak skończoną historię. Świat jest przedstawiony z dbałością o detale. Oczywiście, że fikcja miesza się z rzeczywistością, ale na ile źródła pozwalają, na tyle dokładnie jest opisana rzeczywistość. Łącznie z drobnymi szczegółami dotyczącymi na przykład święta Samhain. A jeśli ktoś ma wątpliwości, to na końcu jest nota historyczna i wyjaśnienie wielu kwestii. A jak komuś nadal mało, to jest adres strony autora, a tam link do kanału autora. Tak, można weryfikować faktografię. Jest też słowniczek niektórych pojęć, a na początku dostajemy mapę. Może nie jest jakoś przesadnie szczegółowa, ale jest.

Już mnie korci, żeby dostać następne części. Tak, zdecydowanie dobrze się czytało i mam nadzieję, że pozostałe książki trzymają poziom.

Adrian Goldsworthy – Vindolanda

Po niejakiej przerwie od starorzymskiej beletrystyki historycznej bardzo się cieszę, że znów tam wróciłem. Nie będzie tajemnicą, że jestem fanem cyklu Orły Imperium Simona Scarrowa (mam całość i czekam na kolejne). Oprócz niego mam w domu sporo innych pozycji z różnych okresów Rzymu, a przeczytałem jeszcze więcej. I jak dotąd uznaję, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
45

Na półkach:

Hej Misie
Powiem Wam szczerze, że po książki historyczne sięgam nie za często. Takie pozycje muszą mieć coś w sobie, muszą do mnie przemawiać, abym po nie sięgnęła. Tak było z książką ,,Vindolanda", która jest pierwszym tomem trylogii. Jak ją zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie historia, która mnie urzeknie. I tak było, bo to nie jest pospolita fabuła, to książka idealna dla smakoszy tego gatunku.
Adrian Goldsworthy stworzył pozycje, która rzuca w ogóle inne światło na historię starożytną. Żebym miała takiego nauczyciela, to ten przedmiot byłby o sto procent ciekawszy i przyjemniejszy i może więcej bym z niego wyniosła 🤣
Książka jest o tematyce wojennej. Bohater książki Flawiusz Feroks ma za zadanie utrzymać pokój. Jednak nie jest to takie proste, zwłaszcza gdy narasta bunt. Samo przetrwanie staje się być bardzo trudnym zadaniem.
Książka, choć z pozoru wydaje się wyłącznie dla mężczyzn, schwyta również w swoje sidła kobiety. Klimat, który stworzył autor, jest niebezpieczny, ale też ekscytujący. Mimo iż to moje pierwsze spotkanie z piórem autora, to już wiem, że nie ostatnie.
Książki historyczne zazwyczaj są trudne w odbiorze. Po tej po prostu się płynie. Polecam Wam z czystym sumieniem.

Hej Misie
Powiem Wam szczerze, że po książki historyczne sięgam nie za często. Takie pozycje muszą mieć coś w sobie, muszą do mnie przemawiać, abym po nie sięgnęła. Tak było z książką ,,Vindolanda", która jest pierwszym tomem trylogii. Jak ją zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie historia, która mnie urzeknie. I tak było, bo to nie jest pospolita fabuła, to książka idealna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1271
1269

Na półkach:

Dom Wydawniczy Rebis doskonale wie, jak uszczęśliwić miłośników powieści historycznych. Bo oto właśnie nakładem tego Wydawnictwa ukazała się najnowsza powieść Adriana Goldsworthy’ego. „Vindolanda” to pierwsza część trylogii. To prawdziwy klasyk gatunku – tak jest napisane na okładce tej książki. I przyznam szczerze, że tak właśnie jest. Ta powieść to doskonała propozycja dla czytelników kochających zgłębiać swą wiedzę historyczną. Zatem koniecznie przeczytajcie tę książkę.
11 września 98 n.e. z północy nadciągnęli jeźdźcy. Tak rozpoczyna się historia zapisana na kartach książki „Vindolanda”. A jak się zakończy – byłbym bezdusznym człowiekiem, gdybym Wam to zdradził. Dodam tylko, że wiele wydarzy się na kartach tej powieści, gdyż Adrian Goldsworthy jak na wytrawnego pisarza i historyka o ogromnej wiedzy przystało, stworzył powieść historyczną z górnej półki, prawdziwą perłę w światowej literaturze historycznej.
Doskonały styl, dbałość o każdy historyczny detal sprawiają, że lektura tej książki jest jak lekcja historii. Lecz nie ta nudna, podczas której belfer w beznamiętny sposób dyktuje w kajet daty i wydarzenia. Ta lekcja to przyjemna, interesująca podróż w zakamarki odległej przeszłości, z której nie będziemy chcieli powrócić. Niesieni tą historią zapomnimy o otaczającym nas świecie, gdyż świat, do którego poprowadzi nas „Vindolanda”, zapewni nam wiele emocjonujących chwil. I przyznam szczerze, że takie lekcje historii, to ja kupuję!
Biorąc do rąk najnowszą powieść Adriana Goldsworthy’ego, znajdziemy się na najdalszych kresach imperium rzymskiego w bazie wojskowej Vindolanda. I to właśnie tutaj głównodowodzący Flawiusz Feroks stanie w pierwszym szeregu w walce o utrzymanie pokoju. A nie będzie to łatwe, gdyż plemiona z całą swoją mocą buntują się przeciwko rzymskiemu panowaniu. Zatem legionowy centurion będzie musiał wykazać się męstwem i żołnierską odwagą.
Nie da się ukryć, że Adrian Goldsworthy jak na historyka przystało, wykazał się doskonałą znajomością tematu. Co ważne umiejętnie rozpisał tę historię na kartach swej najnowszej powieści. Najnowszej i nie ostatniej, po którą sięgnę, ponieważ takie książki pragnie się czytać całym czytelniczym sercem. Myślę, że każdy miłośnik powieści historycznych powinien sięgnąć po ten tytuł, a już po lekturze umieścić tę książkę na zaszczytnym miejscu NIK – Najlepszych Interesujących Książek. Czyt-NIK tak uczynił. Co więcej, zrobił miejsce na kolejne książki autora.
Powieść „Vindolanda” ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis

Dom Wydawniczy Rebis doskonale wie, jak uszczęśliwić miłośników powieści historycznych. Bo oto właśnie nakładem tego Wydawnictwa ukazała się najnowsza powieść Adriana Goldsworthy’ego. „Vindolanda” to pierwsza część trylogii. To prawdziwy klasyk gatunku – tak jest napisane na okładce tej książki. I przyznam szczerze, że tak właśnie jest. Ta powieść to doskonała propozycja...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    9
  • Historia
    2
  • Starożytność
    2
  • Serie
    1
  • Powieści historyczne
    1
  • Zakupić
    1
  • Starożytność
    1
  • Absolutnie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Vindolanda


Podobne książki

Przeczytaj także