Ciekawa historia choć trochę przydługa. Dużym plusem książki to, że pokazuje historię z perspektywy obojga bohaterów, lubię mieć wgląd w myśli i uczucia każdej ze stron

Ciekawa historia choć trochę przydługa. Dużym plusem książki to, że pokazuje historię z perspektywy obojga bohaterów, lubię mieć wgląd w myśli i uczucia każdej ze stron

💜"Wszystko się zmienia i zmiany są dobre. Więc nie bój się podążać za nowymi marzeniami".
.
.
Obrazująca miłość rodzica wobec swojego dziecka, przepełniona walką o szczęście najbliższych osób, niepozbawiona humoru, romantycznych chwil, a także trudnych, życiowych decyzji do podjęcia. Nasączona troską, ciepłem i fundamentalnymi wartościami. „Ten, którego szukam” to już trzeci tom serii „Bishop Brothers” stworzonej przez dwie pisarki skrywające się pod pseudonimem Kennedy Fox. Z tego, co pamiętam poprzednia część tego cyklu niezbyt przypadła mi do gustu, ale mimo wszystko postanowiłam dać autorkom jeszcze jedną szansę. Nie ukrywam, iż przed napisaniem tej opinii zerknęłam sobie na stronę Lubimy Czytać, aby zobaczyć, co sądzą o tej historii inni czytelnicy i muszę przyznać, że większość osób pokochało ten tytuł. Przeczytałam o nim wiele ciepłych, pozytywnych recenzji, z którymi niestety nie potrafię się utożsamić. Śledząc tę książeczkę czułam jedynie rozczarowanie, iż autorki obdarły swoje dzieło z emocji, zwrotów akcji czy chociażby nutki napięcia. Od samego początku miałam wrażenie, że czegoś w niej brakowało, że została ogołocona z jakiegoś istotnego elementu. „Ten, którego szukam” to tekst na moje oko pozbawiony swobody, naturalności, realizmu. Nie przyprawił mnie ani o rumieńce, ani o szybsze bicie serca. Czasami słodki niczym ciastko z bezą, natomiast momentami mdły jak jedzenie dla niemowląt…

Autorki ponownie zabierają swoich czytelników w podróż do klimatycznego, sielskiego Teksasu, aby tym razem przybliżyć losy pięknej nauczycielki oraz przystojnego mężczyzny, którego życie zmieniło się dosłownie w ułamku sekundy. John Bishop dziesięć miesięcy temu, tuż przed ślubem najmłodszego z braci poznał brązowowłosą dziewczynę o słodkim głosie, specjalistkę od ślubów z charakterem. Spędził z nią niezapomniane noce, a teraz niespodziewanie dowiedział się, że został tatą – Maize podrzucono mu na próg domu. John jednak nie miał pojęcia, jak być ojcem. W dodatku samotnym ojcem. Odkąd malutka pojawiła się w jego codzienności dostał paranoi. Najcichszy dźwięk sprawiał, iż wpadał w panikę. Wpatrywał się nieustannie w córeczkę, sprawdzając czy wszystko z nią w porządku. Zajmowanie się nią okazało się dla niego trudne i wyczerpujące, ale wiedział, że ta istotka, którą pokochał od pierwszego wejrzenia była tego warta. Z początku, z pomocą przyszła mu cała rodzina, ale z czasem jego mama rozpoczęła dla wnuczki poszukiwania niani. Takim oto sposobem młoda, mądra, opiekuńcza Mila Carmichael wkroczyła w życie rodziny Bishop. Kobieta „przez ostatnich kilka semestrów harowała jak wół, skończyła college pół roku wcześniej i zdecydowała się na kilkumiesięczny odpoczynek. Postanowiła dobrze się bawić oraz nie stresować, czekając na odpowiedź z podstawówek, do których rozesłała CV”. Mila ubiegała się o pracę pełnoetatowej nauczycielki, gdyż kochała dzieci, a one kochały ją. Pewnego dnia pragnęła mieć cztery własne pociechy, ale niestety nie poznała dotąd mężczyzny, którego chciałaby uczynić ojcem swoich dzieci. Do tej pory większość jej związków polegała tylko na jednostronnym uczuciu lub kończyła się złamanym sercem. Przykładowo, teraz pojawiła się u dziadków w Teksasie tuż po tym, jak dowiedziała się, iż chłopak, w którym podkochiwała się od lat znalazł sobie dziewczynę, a na dodatek zostanie wkrótce ojcem. Panna Carmichael otrzymała od koleżanki swojej babci propozycję pracy w charakterze niani, którą bez zastanowienia przyjęła. Młoda kobieta nie przypuszczała jednak, że zajęcie, którego się podjęła będzie wiązało się z poznaniem atrakcyjnego faceta, na widok którego jej serce zacznie szybciej bić.

Kreacja głównych bohaterów wydawała mi się jakaś taka nijaka, bez wyrazu, a co istotne moim zdaniem oboje zostali sztucznie wyidealizowani. Szczerze mówiąc to nie zapałałam do nich zbytnio sympatią, ani ich nie polubiłam. Mila to kobieta lojalna, słodka, czuła, zabawna, pełna pasji, której obecność okazała się dla Johna darem z Niebios – bez jej pomocy nie mógłby normalnie funkcjonować. Panna Carmichael pociągała Bishopa od samego początku, ale on czuł się z tego powodu winny, gdyż sądził, iż w chwili obecnej powinien skupić się wyłącznie na swojej malutkiej córeczce. Bez wątpienia największym plusem tej historii okazał się dla mnie właśnie temat samotnego rodzicielstwa. Życie Johna zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni i chociaż na początku był przerażony, nie chciał już innej codzienności. Maize stanowiła najlepszą niespodzianką, jaka go dotąd spotkała. Co prawda nie był na nią przygotowany, ale nie mógł powstrzymać się od myśli, że potrzebował jej tak bardzo, jak ona jego. Podziwiałam tego mężczyznę, iż podjął się swojej roli bez wahania, poświęcił niemowlęciu całą swoją uwagę, jednocześnie zaniedbując obowiązki w pracy. Miłość ojca do dziecka według mnie została tutaj przepięknie nakreślona. Natomiast kompletnie nie przemówiła do mnie romantyczna strona tej lektury. Między Johnem, a Milą brakowało chemii, napięcia, magii w czystej postaci. Nie miałam pojęcia skąd wzięła się ich miłość. Kiedy zdążyli się w sobie zakochać? Niby połączyła ich namiętność, ale odnosiłam wrażenie, że to jednak w głównej mierze Maize scaliła ich związek. Granica między opiekunką, a pracodawcą zatarła się w ich przypadku z prędkością światła. Niezwykle szybko ta trójka stała się rodziną, czego niestety nie uważam za atut tej książeczki. Bohaterka zastanawiała się, czy porzucić życiową szansę, dla powiedzmy sobie szczerze – obcego dziecka. Mila traktowała swoją podopieczną, jakby była jej własną córką, przywiązała się do niej. Z łatwością weszła w życie rodziny Bishopów narażając się tym samym na ból oraz odrzucenie, w końcu John raz ją odpychał, a raz przyciągał. Mężczyzna starał się ją unikać, ale jednocześnie nie mógł przestać o niej rozmyślać. Uwielbiał jej towarzystwo, dlatego czuł przerażenie na samą wizję tego, iż pewnego dnia mógłby ją stracić. Aczkolwiek pragnął również, aby podążała za marzeniami. Ostatnie, czego by dla niej chciał to to, by została na teksańskim zadupiu z nim i całym jego emocjonalnym bagażem. Zwrócił moją uwagę taki fragment, w którym to Mila przez przypadek usnęła w łóżku Johna. Autorki zrobiły z tego taką aferę, co najmniej, jakby bohaterka popełniła przestępstwo, co wywołało moje zniesmaczenie. Ostatnim aspektem, do którego oczywiście się przyczepię będzie korekta. Budowa niektórych zdań okazała się dla mnie bynajmniej niezrozumiała. Pojawiło się mnóstwo literówek, brakowało również wyrazów w zdaniach, najczęściej partykuły „nie”.

„Ten, którego pragnę” to zwykły, sztampowy, banalny, przewidywalny, słodki romans, o którym lada chwila zapomnę. Na pewno ta lektura znajdzie swoich zwolenników i skruszy niejedno serce, jednak dla mnie okazała się zbyt nudna, zbyt sztuczna, zbyt idealna oraz zbyt naciągana. Nie odczuwałam przyjemności zapoznając się z nią, a przecież teksty należące do tego właśnie gatunku powinny pozwolić mi się zrelaksować po ciężkim dniu, a nie jeszcze bardziej mnie wymęczyć. „Ten, którego pragnę” to opowieść utrzymana w sielskim klimacie, obrazująca ogromną miłość rodzica do dziecka. To historia udowadniająca, że życie potrafi zaskakiwać, a nasza rzeczywistość może zmienić się dosłownie z dnia na dzień. Autorki stworzyły książkę, w której pokazały jak ważny element naszej codzienności stanowi najbliższa rodzina, a także przyjaciele. Czy polecam Wam trzeci tom cyklu „Bishop Brothers”? Nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mnie ten tytuł zwyczajnie nie zachwycił, ale może Wam przypadnie do gustu? Wszystko jest przecież możliwe!
Moja ocena: 5,5/10 ✨

💜"Wszystko się zmienia i zmiany są dobre. Więc nie bój się podążać za nowymi marzeniami".
.
.
Obrazująca miłość rodzica wobec swojego dziecka, przepełniona walką o szczęście najbliższych osób, niepozbawiona humoru, romantycznych chwil, a także trudnych, życiowych decyzji do podjęcia. Nasączona troską, ciepłem i fundamentalnymi wartościami. „Ten, którego szukam” to już...

🖤 Po zakończeniu cyklu Bellamy Creek przypomniałam sobie o podobnej coś w stylu serii napisanej przez duet Kennedy Fox. Pierwszą część o braciach Bishop przeczytałam rok temu i mi się podobała. "Ten, którego szukam" został u nas wydany w roku 2021 i bardzo żałuję, że tak długo kazałam jej czekać, żeby przeczytać. Ta część, która jest poświęcona Johnowi, trafi do grona moich ulubionych książek z motywem samotnego rodzica. Bardzo lubię czytać takie książki i dawno się nie spotkałam, iż samotny ojciec będzie miał niemowlaka. Często w książkach dzieci są ciut starsze lub nawet w nastoletnim wieku. Tutaj John z dnia na dzień zostaje ojcem. Nigdy on wcześniej nie miał żadnego doświadczenia wychowywaniu dziecka. Był on gotowy na wszystko dla małej Maize, bo szybko skradła mu serce. Fajnie tutaj autorki pokazały jego brak doświadczenia i to jak się powoli to zmieniło. Najbardziej mi się podobało, że przez całą książkę na naszych oczach mogliśmy zobaczyć jak się rozwijała Maize. Tak samo było w przypadku wątku miłosnego Johna i Mili. Moim zdaniem ich relacja przypomniała trochę slow burn. Zaczęło się w ich przypadku od początkowej przyjaźni, która pod wpływem wspólnego mieszkania i opieką nad Maize zamieniła się w uczucie. Uwielbiam patrzeć, jak wspólnie się nią opiekują. Nieraz wnerwiało mnie niezdecydowanie Johna, chociaż wiem że kierował się dobrem córeczki. A stał się cudownym tatusiem. Urocza dziewczynka również podbiła serce Milli. Pomimo ze nie było spektakularnych zwrotów akcji w książce i historia się pomału rozwijała, to mi to nie przeszkadzało. Całość czytało się dobrze, ponieważ autorki mają fajne i lekkie pióro. Były też momenty, gdzie pojawił się mi uśmiech na twarzy za sprawą całej rodziny Bishop.

🖤 Jeśli do tej pory nie przeczytaliście, to mam nadzieję, że uda się to zmienić. Rozumiem, że jest obecnie ciężko, gdyż jest tyle powieści, które się pojawiają, ale może znajdziecie czas na tą lekturę. Ja na pewno ją wam polecam. Nie zamierzam już zwlekać z ostatnim tomem i na pewno będę go czytać. Już w tej części brat bliźniak Johna, Jackson był nieokiełznany. A na dodatek mamy tam mój ulubiony motyw friend to love.

🖤 Po zakończeniu cyklu Bellamy Creek przypomniałam sobie o podobnej coś w stylu serii napisanej przez duet Kennedy Fox. Pierwszą część o braciach Bishop przeczytałam rok temu i mi się podobała. "Ten, którego szukam" został u nas wydany w roku 2021 i bardzo żałuję, że tak długo kazałam jej czekać, żeby przeczytać. Ta część, która jest poświęcona Johnowi, trafi do grona moich...

Historia pokazująca jak małe dziecko może zmienić życie dorosłego mężczyzny.
Zapraszam po więcej na moją stronę:
https://ksiazkowepodrozeagi.blogspot.com/2021/07/ten-ktorego-szukam-kennedy-fox.html

Historia pokazująca jak małe dziecko może zmienić życie dorosłego mężczyzny.
Zapraszam po więcej na moją stronę:
https://ksiazkowepodrozeagi.blogspot.com/2021/07/ten-ktorego-szukam-kennedy-fox.html

"Życie stawia przed nami mnóstwo nieoczekiwanych przeszkód, mimo to nie wiedziałam, że przyjazd tu zmieni wszystko. A teraz muszę to zostawić. "

John Bishop na codzień prowadzący rodzinny pensjonat B&B. W przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka jest szorstki i powściągliwy. Pewnego dnia na progu pensjonatu znajduje dziecko, które jak się później okaże, zmieni Johnowi cały świat. W każdej chwili może liczyć na wsparcie rodziny, jednakże całodobowa opieka nad niemowlęciem wymaga nielada wysiłku. Jak zawsze z pomocą przychodzi niezastąpiona mama, która znajduje opiekunkę do dziecka.

Mila Carmichael jest młodą, ambitną i kochającą dzieci dziewczyną, która przyjechała do Teksasu w odwiedziny do dziadków. Nie przypuszczała jednak, że znajdzie tu tymczasową pracę opiekunki prześlicznej dziewczynki, a jej ojcem okaże się jeden z braci Bishop. John wyznaje zasadę, iż nie romansuje w pracy, dlatego też tworzy między nimi pewnien dystans. Jednak pożądania nie oszukasz.

Czy ulegnie urokowi pięknej Milii?

"Ten, którego szukam" jest trzecią częścią serii o przystojnych braciach Bishop. Tym razem historia Johna, który został wystawiony na najważniejszą życiową próbę. A mianowicie rodzicielstwo. I sądząc po jego zaangażowaniu, zdał ją na piątkę. Poruszyć również muszę jaką rodziną dla siebie są Bishopowie. Jak łatwo jednają sobie ludzi, swoją dobrocią i wsparciem. Przede mną jeszcze dwie części i choć nie są w odpowiedniej kolejności, co mi osobiście nie przeszkadza. A wy znacie już braci Bishop?

"Życie stawia przed nami mnóstwo nieoczekiwanych przeszkód, mimo to nie wiedziałam, że przyjazd tu zmieni wszystko. A teraz muszę to zostawić. "

John Bishop na codzień prowadzący rodzinny pensjonat B&B. W przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka jest szorstki i powściągliwy. Pewnego dnia na progu pensjonatu znajduje dziecko, które jak się później okaże, zmieni Johnowi...

Kolejny z serii tradycyjny romans. Autorka trzyma poziom. Czyta się dobrze, w sam raz na jeden wieczór.

Kolejny z serii tradycyjny romans. Autorka trzyma poziom. Czyta się dobrze, w sam raz na jeden wieczór.

Książka wzruszająca i bardzo rozczulająca. To historia jednego z braci Bishop, który chyba z całej czwórki, jest najbardziej tajemniczy. Kibicowałam głównym bohaterom do końca. Przeczytałam ją kilka razy i za każdym razem odkrywałam coś nowego.

Książka wzruszająca i bardzo rozczulająca. To historia jednego z braci Bishop, który chyba z całej czwórki, jest najbardziej tajemniczy. Kibicowałam głównym bohaterom do końca. Przeczytałam ją kilka razy i za każdym razem odkrywałam coś nowego.

Jak jak kocham Bishopów. Cudna seria.
A historia John-a i jego córeczki wzrusza. A do tego pojawia się w ich życiu Mia-sympatyczna opiekunka, dziadkowie zmarłej Bailey- mamy Maize. Zaczyna się walka o dziecko i miłość. Czy John sobie poradzi?
Czytajcie nie zawiedziecie się.

Jak jak kocham Bishopów. Cudna seria.
A historia John-a i jego córeczki wzrusza. A do tego pojawia się w ich życiu Mia-sympatyczna opiekunka, dziadkowie zmarłej Bailey- mamy Maize. Zaczyna się walka o dziecko i miłość. Czy John sobie poradzi?
Czytajcie nie zawiedziecie się.

John Bishop w przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka jest szorstkim i powściągliwym mężczyzną, za to tak samo przystojnym. Na codzień John zajmuje się prowadzeniem rodzinnego pensjonatu B&B.
Mężczyzna nie ma czasu na związki, dlatego kobiety w jego życiu są chwilowym epizodem.

Kiedy niespodziewanie dowiaduje się, że został ojcem świat Johna zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jego córka absorbuje jego czas do tego stopnia, że mężczyzna zaniedbuje swoje obowiązki w pensjonacie. Na pomoc przychodzi mu jego matka, zatrudniając opiekunkę do dziecka.

Mila do Teksasu przyjechała by wyleczyć złamane serce. Nie spodziewała się, że pobyt tutaj przyniesie jej nowe zawirowania życiowe. Przyjęta praca jako opiekunka do dziecka pozwala jej na zapomnienie o mężczyźnie, który nigdy nie miał być jej. Kiedy poznaje swojego pracodawcę, a tym samym ojca dziewczynki czuje, że jej serce zaczyna szybciej bić. Niestety John Bishop ma jasne zasady - żadnych romansów w miejscu pracy.

Ich wspólne przebywanie doprowadza jednak do tego, że coraz ciężej jest mężczyźnie zachować dystans od pięknej Mili.

Czy John pozwoli sobie na odrobine szczęścia?

„Ten którego szukam” to trzeci tom serii o braciach Bishop. Nie miałam okazji czytać dwóch pozostałych części jednak w niczym to nie przeszkodziło, by poznać historię jednego z bliźniaków. Jak zdążyłam się domyślić każda z książek opowiada losy jednego z braci. Książka bardzo mi się podobała, liczne potyczki słowne pomiędzy braćmi niejednokrotnie doprowadzały mnie do śmiechu, za to ich braterska miłość i to jak na sobie mogli polegać chwytało mnie za serce.
Mam zamiar nadrobić pozostałe części i liczę, że będę nimi tak samo zachwycona jak trzecim tomem.

John Bishop w przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka jest szorstkim i powściągliwym mężczyzną, za to tak samo przystojnym. Na codzień John zajmuje się prowadzeniem rodzinnego pensjonatu B&B.
Mężczyzna nie ma czasu na związki, dlatego kobiety w jego życiu są chwilowym epizodem.

Kiedy niespodziewanie dowiaduje się, że został ojcem świat Johna zmienia się o sto...

Kennedy Fox to pseudonim, pod którym tworzą dwie autorki romansów - Brooke Cumberland i Lyra Parish.
I muszę przyznać, że to strzał w dziesiątkę.
Ten, którego szukam to kolejny tom serii o Braciach Bishop, która ma wiele fanek.
Świetnie
i interesująco napisana. Wciągająca od pierwszych stron.
Poza tym, że ta historia skupia się na Johnie ( jednym z braci bliźniaków),jednak spotkamy tu wszystkie osoby z klanu Bishopów, tym samym możemy również śledzić dalsze losy pozostałych braci.
John Bishop jest przystojny, ale jednocześnie szorstki i powściągliwy.
Na co dzień prowadzi rodzinny pensjonat B&B.
Zupełnie niespodziewanie dowiaduje się, że został ojcem, gdy malutka dziewczynka zostaje podrzucona na progu pensjonatu.
Cóż...życie potrafi zaskakiwać i to w najmniej spodziewanym momencie.
Mila natomiast jest piękną od ekscentryczną dziewczyną. Do Teksasu przyjechała w odwiedziny, by uciec od innych problemów.
Niespodziewanie los stawia na jej drodze malutką Maize oraz Johna, którym postanawia pomóc.
Sprawdźcie, jak potoczą się losy tych dwojga. I choć zakończenie jest dosyć przewidywalne, to naprawdę przyjemnie można spędzić z tą książką czas.
Polecam.

Kennedy Fox to pseudonim, pod którym tworzą dwie autorki romansów - Brooke Cumberland i Lyra Parish.
I muszę przyznać, że to strzał w dziesiątkę.
Ten, którego szukam to kolejny tom serii o Braciach Bishop, która ma wiele fanek.
Świetnie
i interesująco napisana. Wciągająca od pierwszych stron.
Poza tym, że ta historia skupia się na Johnie ( jednym z braci bliźniaków),...