rozwińzwiń

Zobaczyć jętki o świcie

Okładka książki Zobaczyć jętki o świcie Marcin Pełka
Okładka książki Zobaczyć jętki o świcie
Marcin Pełka Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
228 str. 3 godz. 48 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2021-04-09
Data 1. wyd. pol.:
2021-04-09
Liczba stron:
228
Czas czytania
3 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382192988
Tagi:
postęp technologiczny
Średnia ocen

5,3 5,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,3 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1553
417

Na półkach:

Nie jest taka zła, czytałem o wiele gorsze. Proste opowiadania, ale posiadają dość logiczne elementy. Jest to także literatura w pozostałych opowiadaniach dla trochę mądrzejszego czytelnika. Warto przeczytać. Też warto poczytać o jętkach, bo to ciekawe owady.

Nie jest taka zła, czytałem o wiele gorsze. Proste opowiadania, ale posiadają dość logiczne elementy. Jest to także literatura w pozostałych opowiadaniach dla trochę mądrzejszego czytelnika. Warto przeczytać. Też warto poczytać o jętkach, bo to ciekawe owady.

Pokaż mimo to

avatar
1115
1111

Na półkach:

Pierwsza historia opowiedziana przez Marcina Pełkę jest dość długa, bo ponad stu stronicowa. Kolejne opowiadania są dużo bardziej kompaktowe. Wszystkie są w jakiś sposób interesujące, mnie jednak najbardziej przypadły do gustu Próba numer 20 oraz Powłoka zastępcza. Obie historie dotyczą mężczyzn w średnim wieku, którzy doświadczają problemów ze zdrowiem. Z pozoru zwyczajna, niczym niewyróżniająca się (choć wciąż interesująca w odbiorze) fabuła, okazuje się wstępem do rewelacyjnego, zupełnie zaskakującego zakończenia.

Wspomniane przeze mnie opowiadania to nie jedyne świetne historie zawarte w książce Zobaczyć jętki o świcie. Każda z nich stoi na bardzo wysokim poziomie. Sięgając po tę pozycję, po raz drugi mogłam przekonać się, czym jest naturalny talent do pisania. Lekki, zabawny, momentami zmuszający do refleksji styl autora to coś, co sprawia, że z całą pewnością sięgnę po jego kolejne książki. Tymczasem gorąco polecam Wam jego najnowszy zbiór opowiadań. Moim zdaniem, naprawdę warto się z nim zapoznać.

https://kulturacja.pl/2021/05/marcin-pelka-zobaczyc-jetki-o-swicie-recenzja/

Pierwsza historia opowiedziana przez Marcina Pełkę jest dość długa, bo ponad stu stronicowa. Kolejne opowiadania są dużo bardziej kompaktowe. Wszystkie są w jakiś sposób interesujące, mnie jednak najbardziej przypadły do gustu Próba numer 20 oraz Powłoka zastępcza. Obie historie dotyczą mężczyzn w średnim wieku, którzy doświadczają problemów ze zdrowiem. Z pozoru zwyczajna,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2433
1160

Na półkach: , , ,

Dzisiaj zabrałam się za krótki, bo ledwie przekraczający 200 stron, zbiór opowiadań science fiction polskiego autora Marcina Pełki. Opowiadań jest aż 10, więc pierwsze pytanie, które nasuwa mi się na myśl, to czy można stworzyć coś ciekawego i wiarygodnego w tak miniaturowej formie. Uprzedzam, że nie obejdzie się bez spojlerów. Zobaczmy, na co trafiłam 👇

💊”Bez trzymanki”💊
Główny bohater ma kolegę jajcarza Szczepana, który na imprezie częstuje wszystkich mocnym narkotykiem. Od tego zaczyna się podróż po różnych popularnych uniwersach filmowych. To wszystko, całe opowiadanie, a można było je jakoś nowatorsko rozbudować. Szkoda, że autor się tego nie podjął.

👽”Czysty przypadek”👽
Narrator wymienia szereg klęsk żywiołowych, katastrof spowodowanych ludzką głupotą lub nieodpowiedzialnością, jest tutaj nawet wybuch nowej wojny. Na końcu kosmita wchodzi do psiej budy i rozszarpuje go doberman, co w porównaniu do reszty zdarzeń ma być „czystym przypadkiem”. Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?

💻”Nigdy nie wiadomo”💻
Bohater siedzi na międzyplanetarnym czacie, pisze z wieloma osobami, ale z żadną rozmowa się nie klei. Kiedy w końcu zagaduje do niego Atena, którą wyobrażał sobie jako partnerkę idealną, ona również szybko zawodzi jego oczekiwania. To kolejne opowiadania, z którego nic nie wynika, wygląda jak zaledwie wstęp do bardziej rozbudowanej historii.

🤖”Próba numer 20”🤖
Bohater kończy pracę w biurze, ale przed powrotem do domu musi jeszcze zrobić zakupy. Cały czas boli go głowa, zewsząd napływają nieprzyjemne dźwięki, stres narasta. Czytelnik obserwuje możliwą wersję przyszłości, w której m.in. jedzenie modyfikowane genetycznie jest normalniejsze niż po staroświecku ziemniak wyciągnięty z ziemi. Na końcu dochodzi do niezłego zwrotu akcji i całkiem trafnego morału dotyczącego sztucznej inteligencji. To chyba najlepsze ze wszystkich ocenionych opowiadań, ale też nie powiedziałabym, że było jakoś specjalnie wybitne.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl, szkoda że okazała się taka nijaka.

Dzisiaj zabrałam się za krótki, bo ledwie przekraczający 200 stron, zbiór opowiadań science fiction polskiego autora Marcina Pełki. Opowiadań jest aż 10, więc pierwsze pytanie, które nasuwa mi się na myśl, to czy można stworzyć coś ciekawego i wiarygodnego w tak miniaturowej formie. Uprzedzam, że nie obejdzie się bez spojlerów. Zobaczmy, na co trafiłam 👇

💊”Bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
220
200

Na półkach:

„Technologia powinna była uwolnić człowieka od ciężarów życia. Zamiast tego uczyniła go więźniem”.
„Zobaczyć jętki o świecie” to zbiór opowiadań Marcina Pełki. Jest to pozycja z zakresu sc-fi, która stawia przed czytelnikiem ważne pytania. Jak postęp technologiczny wpłynie na nasze życie? Jak wielkie zagrożenia niesie? Z jakimi sytuacjami będziemy musieli się zmierzyć? Co najważniejsze, czy człowiek jest moralnie gotowy na taki postęp technologiczny?
Raczej rzadko sięgam po literaturę sc-fi. Tym razem skuszona opisem to zrobiłam. Jak czytamy na tylnej części okładki, książka opowiada o detektywie Louisie Sterlingu, który dostaje nowe zlecenie. Jak się okazuje, jest to sprawa, która wiąże się z jego niedawno rozwiązanym zleceniem. Prawda okaże się jednak gorsza. Czy kobieta, którą śledził na zlecenie męża, popełniła samobójstwo? A może ktoś ją do tego zmusił?
Jak widzicie, mimo że to sc-fi to wciąż są tutaj elementy kryminału. No przynajmniej tak mi się wydawało, kiedy czytałam opis. Cóż mogę powiedzieć. Książka z tych niecodziennych, w starym stylu. Jako że jest to zbiór 10 opowiadań, opiszę tytułowe oraz te, które podobały mi się najbardziej.

Po pierwsze mamy główne opowiadanie „Zobaczyć jętki o świcie” i ono zajmuje około 50%. O nim jest też wspomniane na okładce. I mimo że jest najdłuższe, to wcale nie jest najlepsze. Działo się tu dosłownie wszystko. Wiecie tak jak w starych filmach akcji. Mamy typowych macho, złych zbirów, wybuchy, zabójstwa, postrzelenia, klony, supernowoczesną technologię, płatnych zabójców i pieniądze. Przy tym opowiadaniu nie da się nudzić, ale momentami jest wszystkiego za dużo. Co gorsze, ciągle było powtarzane zdanie „zobaczyć jętki o świcie” i miałam już go dosyć.

Jako drugie mamy opowiadanie zatytułowane „Herb” i moim zdaniem jest to najlepsza część. Ma ono 8 stron, jest napisane z pierwszej osoby i jest to monolog osoby, która pracuje jako „taksówkarz”. Jest świetne. Żartobliwe, sarkastyczne, pokazujące dokąd zmierzamy. Porusza wiele różnych kwestii. Do tego będę wracała niejednokrotnie.

Kolejnym opowiadaniem, które przypadło mi do gustu, jest „Czysty przypadek”. To podobało mi się prawie tak samo, jak „Herb”. Świetne kończące zdanie, opis szeregu różnych katastrof. Napisane z lekkim humorem. Czytało mi się je szybko i przyjemnie. Nawet się zaśmiałam. Bardzo niecodzienne.

Innym opowiadaniem, które przypadło mi do gustu jest „Powłoka zastępcza”. Tutaj autor serwuje nam wejście w osobowość człowieka. Możemy dostrzec to, że wszystkie nasze przeżycia, każda sekunda życia wpływa na to jacy jesteśmy, i że nawet 0,08% zmian to dużo.

Ostatnim opowiadaniem, które przypadło mi do gustu są „Przebierańcy”. Tu z kolei mamy opis obcych, którzy inwigilują naszą planetę, a ich głównym wnioskiem jest to, że ludzie… są bardzo skupieni na czynnościach prokreacyjnych. Świetny język i humor.

Reszta opowiadań była słabsza, trochę bez sensu, nawet lekko nudnawe. Jednak nie zmienia to faktu, że książka ogólnie mi się podobała. Chociaż byłoby fajniej, gdyby te opowiadania były dłuższe. Jednak wiemy, jak to jest z opowiadaniami.

„Technologia powinna była uwolnić człowieka od ciężarów życia. Zamiast tego uczyniła go więźniem”.
„Zobaczyć jętki o świecie” to zbiór opowiadań Marcina Pełki. Jest to pozycja z zakresu sc-fi, która stawia przed czytelnikiem ważne pytania. Jak postęp technologiczny wpłynie na nasze życie? Jak wielkie zagrożenia niesie? Z jakimi sytuacjami będziemy musieli się zmierzyć? Co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
196

Na półkach:

Marcin Pełka wydaje dość często. "Zobaczyć jętki o świcie" to kolejny zbiór opowiadań tego pisarza, z którym mam do czynienia. Kolejny bardzo przyjemny zestaw krótkich historii.

Ale zacznijmy od tytułowej, najdłuższej

Czym są jętki tłumaczyć nie będę. Każdy ma net pod ręką, a większość z nas była kiedyś nad wodą i większości z nas te skrzydlate upierdliwce wpadały do soku, piwa, kawy lub herbaty. Cytując i zmieniając nieco słowa klasyka naukowych wyjaśnień "jętka jaka jest, każdy widzi".

"Standardem współczesnej opieki medycznej było zapisywanie kodu DNA każdego obywatela i deponowanie w specjalnych bankach puli komórek macierzystych. W zależności od potrzeb można było na ich podstawie rozpocząć hodowle tkanek bądź narządów. Jeśli komuś zaczęła wysiadać nerka, po trzech miesiącach czekała nowa, gotowa do przeszczepienia. I to najlepsza z możliwych, bo w zasadzie własna, bez ryzyka odrzucenia przeszczepu. Podobnie było z wątrobą, płucami, szpikiem kostnym czy rogówką". [s. 21]

Jak widać świat przedstawiony opowiadania zdecydowanie nie jest naszą współczesnością, a bliżej nieokreślona przyszłością. Co prawda przy całym tym postępie - dalej używa się papierowej dokumentacji i niszczarek, ale kto by się czepiał? Jesteśmy w dużej metropolii, w której ogromne pieniądze i władza praktycznie bez kontroli styka się z życiem normalsów. Louis Sterling - prywatny detektyw wybiera się na wakacje i marzenie o spokojnym wędkowaniu i patrzeniu na jętki snujące się nad taflą jeziora jest w zasadzie wszystkim na czym może się skupić.

Tyle że w życiu nigdy nic nie jest tak proste, a marzenia się nie spełniają. Do biura Sterlinga wkracza piękna kobieta w towarzystwie goryla. I akcja się zaczyna. Na tym skończę spoilerowanie, powiem tylko, że opowiadanie czyta się świetnie.

Jest tak to, co dobrze znamy z klasycznych czarnych kryminałów na przykład Dashiella Hammetta czy Raymonda Chandlera. Nawet scenografia jest podobna. Pamiętacie te biura, w których zwykle pracują samotni i zgorzkniali prywatni detektywi? Herę you arę! To chcecie, to macie. Mamy piękną laleczkę, która laleczką nie jest, goryla, który też nie jest tym, na kogo wygląda, detektywa, który wychodzi obronną ręką z niebezpieczeństw, negatywnego bohatera, którego chciałoby się pomóc zlikwidować.

Nie powiem, chciałabym więcej. Chciałabym bardziej rozwiniętych postaci, więcej grzebania się w duszach bohaterów, ale to opowiadanie, nie powieść, więc daję na luz. Bawiłam się dobrze, bo lubię te klasyki, do których odwołuje się Pełka w tytułowym opowiadaniu z tomu "Zobaczyć jętki o świcie".

"Jedź i do woli oglądaj te swoje jętki o zmroku.
Sterling bez słowa pożegnania wyszedł na schody. Dopiero na wysokości dziesiątego piętra przez zaciśnięte zęby ze złością wycedził:
- O świcie, kurwa! Chcę zobaczyć jętki o świcie!" [s. 119]

Pozostałe opowiadania to raczej sympatyczne maleństwa

Niektóre - jak "Herb" czy "Nigdy nie wiadomo" zabawne, inne - jak "Powłoka zastępcza" były powodem nieprzyjemnego dreszczyku, jeszcze inne nie zostawiły najmniejszego śladu po prostu ich nie pamiętam.


Podsumowując: "Zobaczyć jętki o świcie" Marcina Pełki to niewielki zbiór fajnie napisanych opowiadań SF do szybkiego wchłonięcia. "Powłokę zastępczą" uważam za najlepszy, choć dość boleśnie przewidywalny, utwór w tym zbiorze. O czym jest? O tym, że 99,92% osobowości człowieka to jednak nie jest 100%...

Marcin Pełka wydaje dość często. "Zobaczyć jętki o świcie" to kolejny zbiór opowiadań tego pisarza, z którym mam do czynienia. Kolejny bardzo przyjemny zestaw krótkich historii.

Ale zacznijmy od tytułowej, najdłuższej

Czym są jętki tłumaczyć nie będę. Każdy ma net pod ręką, a większość z nas była kiedyś nad wodą i większości z nas te skrzydlate upierdliwce wpadały do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
96

Na półkach:

Witajcie :)

Tytuł oddaję tylko część tego co znajduję się w książce, ponieważ tak naprawdę jest to tytuł tylko jednego opowiadania, z którego składa się książka. Jest to jednak najdłuższe opowiadanie i wciągające od pierwszych stron, jeżeli toś lubi "gangsterskie" historię.
W książce mamy tak naprawdę wszystko co trzeba, by móc czytelnika zaciekawić i wciągnąć.
Te opowiadania dzieją się w nieokreślonej przyszłości, w której hodowanie przeszczepów jest dostępne i wykorzystywane na co dzień, a klonowanie choć zabronione, również jest na porządku dziennym, gdy ktoś ma pieniądze i znajomości.
Mamy tu akcję, mamy tu sci-fi, mamy też gęsto ścielące się trupy. Mimo to autor w swojej wizji przyszłości, nie idzie w jakieś nierealne rzeczy. Myślę, że właśnie hodowla narządów do przeszczepów czy własne klony, są kwestią czasu.
Kolejne opowiadania są już króciutkie, na parę stron, ale równie mocno dają do myślenia nad naszą przyszłością i nad zagrożeniami płynącymi z postępem technologicznym.

Osobiście polecam, czyta się naprawdę szybko i dla mnie przyjemnie :)

Witajcie :)

Tytuł oddaję tylko część tego co znajduję się w książce, ponieważ tak naprawdę jest to tytuł tylko jednego opowiadania, z którego składa się książka. Jest to jednak najdłuższe opowiadanie i wciągające od pierwszych stron, jeżeli toś lubi "gangsterskie" historię.
W książce mamy tak naprawdę wszystko co trzeba, by móc czytelnika zaciekawić i wciągnąć.
Te...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    18
  • Chcę przeczytać
    12
  • Posiadam
    3
  • Science Fiction
    2
  • 2023
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Przeczytane 2023
    1
  • Fantastyka 🐲
    1
  • Współprace 📓
    1
  • 2024
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zobaczyć jętki o świcie


Podobne książki

Przeczytaj także