A Desolation Called Peace

Okładka książki A Desolation Called Peace Arkady Martine
Okładka książki A Desolation Called Peace
Arkady Martine Wydawnictwo: Tor Books Cykl: Teixcalaan (tom 2) fantasy, science fiction
496 str. 8 godz. 16 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Teixcalaan (tom 2)
Wydawnictwo:
Tor Books
Data wydania:
2021-03-02
Data 1. wydania:
2021-03-02
Liczba stron:
496
Czas czytania
8 godz. 16 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781250186461
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 471 (12/2021) Sarah Avery, Bartłomiej Dzik, Arkady Martine, Sam J. Miller, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Jacek Sobota, Wojciech Szyda
Ocena 6,7
Nowa Fantastyk... Sarah Avery, Bartło...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
26
19

Na półkach: , ,

Niezbyt często zdarza się, żeby kontynuacja nagradzanej powieści również doczekała się takiego uznania w środowisku. Arkady Martine zabłysnęła powieścią A Memory Called Empire zdobywając nagrodę Hugo (odpowiednik literackiego Nobla w światku fantastyki),aby dwa lata później powtórzyć sukces z A Desolation Called Peace.
Ta pierwsza pozycja podobała mi się, było coś nowego zarówno w warstwie głównego pomysłu na fabułę jak i w tej warstwie alegorycznej, za którą przecież tak lubimy dobre science fiction. Jej kontynuacja, "Pustkowie zwane pokojem" ma wszystkie jej wady i żadnych zalet.
Nowego pomysłu fabularnego w niej nie ma, świat który już poznaliśmy nie odkrywa nic nowego. Prawie 500 stron dłuży się niemiłosiernie, akcja kuleje, fabuły tyle co w przeciętnym opowiadaniu. Pomysł na pierwszy kontakt żenująco słaby i zwyczajnie głupi: komunikacja między technologicznymi cywilizacjami raczej opierałaby się na uniwersalnym języku matematyki, a nie na osobistym spotkaniu przedstawicieli którzy pokazują sobie obrazki i próbują nauczyć się swojej mowy.
Muszę przyznać również, że w warstwie społecznej budzi mój sprzeciw wizja świata, w której role poszczególnych płci i rodziny tak bardzo różni się od obecnych. W świecie tym większość personelu wojskowego (w tym oczywiście dowódcy) to prawie wyłącznie kobiety. Mężczyźni pojawiają się głównie w rolach drugoplanowych, często negatywnych. W całej powieści nie ma miejsca dla choćby jednego związku heteroseksualnego, za to dowiadujemy się, że większość ludzi pochodzi z klonowania.
Całość można raczej uznać za social-fiction, nie science-fiction, bo nauki nie ma tu wcale. Jest niby anturaż znany z kanonu (statki kosmiczne, wormhole, działa energetyczne),ale są tylko plastikowym elementem tła. Kosztem irytujących dywagacji nad trudami początku burzliwego romansu głównych bohaterek.
Nuda, wtórność i - największa z obelg - brak wiarygodności zbudowanego świata.
Jedynym plusem bogaty, barwny język.
[Edit] Po przeczytaniu innych opinii: czytałem w oryginale i doceniam bogactwo użytego języka. Zarzuty, że napisane prostym nieskomplikowanym językiem być może obciąża polskiego tłumacza.

Niezbyt często zdarza się, żeby kontynuacja nagradzanej powieści również doczekała się takiego uznania w środowisku. Arkady Martine zabłysnęła powieścią A Memory Called Empire zdobywając nagrodę Hugo (odpowiednik literackiego Nobla w światku fantastyki),aby dwa lata później powtórzyć sukces z A Desolation Called Peace.
Ta pierwsza pozycja podobała mi się, było coś nowego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
4

Na półkach:

Drugi tom trzyma poziom z "Imperium zwanego pokojem".

Atmosfera książki jest melancholijna i ciężka, intrygi i wzajemna wrogość toczą frakcje polityczne zarówno Imperium jak i Stacji Lsel. Pojawia się także zagrożenie z zewnątrz, którego nie sposób lekceważyć. W tym wszystkim muszą się odnaleźć główne bohaterki powieści, nie uporawszy się jeszcze z konsekwencjami wydarzeń pierwszego tomu.

Mamy tu namysł nad pożerającym wszystko imperializmem, nad zachowaniem własnej tożsamości kulturowej w obliczu fascynacji obcym i innym. Na ile inne jest naprawdę tak obce? Jak prowadzić dialog, gdy brak nam słów i więcej nas dzieli niż łączy? Czy zainteresowanie egzotyką innej kultury nie przesłania nam stojącego za nią drugiego człowieka? Do jakiego momentu bronimy się, a kiedy stajemy zbrodniarzami? Ta książka stawia przed nami trudne pytania, jednocześnie dostarczając rozrywki. Czytałam opinie, że fabuła rozwija się powoli i są momenty, gdy wlecze się niepotrzebie, ale powiem szczerze, że wcale tego tak nie odczułam. Każda scena ma sens w kontekście całości. "Siedzimy" w umysłach bohaterów i musimy zobaczyć rzeczywistość ich oczyma. To wymaga czasu; a na sam koniec wątki łączą się, zaś zakończenie zaskakuje.

Jeśli ktoś szuka queerowych wątków w literaturze, to znajdzie je w obu tomach. Poza tym dominują motywy imperializmu, kolonializmu, fascynacji odmiennością, dialogu międzykulturowego, zawiłości polityki.

Drugi tom trzyma poziom z "Imperium zwanego pokojem".

Atmosfera książki jest melancholijna i ciężka, intrygi i wzajemna wrogość toczą frakcje polityczne zarówno Imperium jak i Stacji Lsel. Pojawia się także zagrożenie z zewnątrz, którego nie sposób lekceważyć. W tym wszystkim muszą się odnaleźć główne bohaterki powieści, nie uporawszy się jeszcze z konsekwencjami wydarzeń...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1238
1238

Na półkach:

"PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM" ARKADY MARTINE

Przyznam, że bardzo zaintrygowała mnie okładka, dlatego chętne i z ciekawością zajrzałam do jej środka.
Fabuła zapowiadała się bardzo dobrze, nieszablonowi bohaterowie, którzy się pojawili zaskoczyli mnie, jednak to powolne tempo mnie drażniło.
Prosty język i styl, który teoretycznie powinien spowodować, że książkę przeczyta się dość szybko. Tu jednak wszystko toczy się w swoim bardzo powolnym tempie i z każdą kolejną przeczytaną strona robi się coraz bardziej nudno.
Dużo pokręconych wątków i zaskakujące zakończenie.

Obca cywilizacja, która zagraża Imperium, technika, która zawodzi i jasny rozkaz wodza, aby wygrać tę wojnę.
Czy uda się w cywilizowany sposób porozumieć ?
Pewna emisariuszka będzie miała bardzo trudne zadanie.

To powieść o trudnych i skomplikowanych relacjach, o próbach porozumienia się po prośbie, groźbie i we własnej obronie.
Będzie o uchodźcach, kolonizacji i walce, z tym co nieznane i inne.

Bardzo trudno było mi wskoczyć w wykreowany świat, aby rozejrzeć się, trochę tam pobyć i poczuć to, co nasi bohaterowie.
Może dlatego, że nie czytałam części pierwszej.

"PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM" ARKADY MARTINE

Przyznam, że bardzo zaintrygowała mnie okładka, dlatego chętne i z ciekawością zajrzałam do jej środka.
Fabuła zapowiadała się bardzo dobrze, nieszablonowi bohaterowie, którzy się pojawili zaskoczyli mnie, jednak to powolne tempo mnie drażniło.
Prosty język i styl, który teoretycznie powinien spowodować, że książkę przeczyta się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1438
1438

Na półkach:

Po PAMIĘCI ZWANEJ IMPERIUM przyszedł czas na PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM. Jest to historia z bardzo dobrym pomysłem i śmiało mogę napisać, że jest nawet lepsza od tomu pierwszego. Jedynak miała momenty przegadane, trochę papierowe i trudno było mi się wgryźć w fabułę - dwójka zaś ma w sobie ten magiczny pierwiastek Wszechświata i jego nieskończonych możliwość.
W gruncie rzeczy jest to opowieść o ludziach i o tym, jak trudno nam się porozumieć. Tylko teoretycznie należymy do tego samego gatunku - zachowujemy się często zaś jak wrogowie. PAMIĘĆ... była polityczna, PUSTKOWIE... też takie jest, ale jakby trochę czulsze, bardziej ludzkie.
Arkady Martine ma niesamowicie wyrazisty styl i przyznaję, że nie zawsze mi się on podoba. Jest charakterystyczna, tworzy swoje światy i momentami się o te światy potykam, ale doceniam jej zaangażowanie, bo wykonała wielką pracę przy tworzeniu tych książek - to widać.
Czy jest to moja ulubiona seria? Zdecydowanie nie, ale polubiłam główną bohaterkę, właściwie to główne bohaterki. Może nie stały mi się bliskie i nie zależało mi na nich tak, jakbym sobie tego życzyła, ale wywarły wrażenie, które pewnie utrzyma się na jakiś czas.
PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM, to opowieść kosmiczna, z obcymi za progiem, z przybyszami, których się nie rozumie. Nie wiem, czy mi się podobał koniec - myślę, że można było zrobić coś więcej w sensie metafory, przekazu, ale to wizja pisarki - to jej opowieść.

w kosmicznym zamęcie
Teixcalaan
tom 2
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki

Po PAMIĘCI ZWANEJ IMPERIUM przyszedł czas na PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM. Jest to historia z bardzo dobrym pomysłem i śmiało mogę napisać, że jest nawet lepsza od tomu pierwszego. Jedynak miała momenty przegadane, trochę papierowe i trudno było mi się wgryźć w fabułę - dwójka zaś ma w sobie ten magiczny pierwiastek Wszechświata i jego nieskończonych możliwość.
W gruncie rzeczy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1471
1001

Na półkach: , ,

Mimo że moje pierwsze spotkanie z Mahit Dzmare i Trzy Trawą-Morską w pierwszej części cyklu Teixcalaan nie należało do najłatwiejszych, to postanowiłam sięgnąć po drugą odsłonę serii, zatytułowaną Pustkowie zwane pokojem. Kreacja świata, bohaterowie i koncepcja Imago zrobiły na mnie tak dobre wrażenie, że postanowiłam przymknąć oko na drażniące mnie drobiazgi i zasiąść do lektury.

Negocjacje.
Na granicach teixcalaanlijskiej przestrzeni czai się tajemnicze zagrożenie. Nikt nie potrafi porozumieć się z obcymi, żadna broń nie jest w stanie ich zniszczyć, a kapitan Dziewięć Hibiskus wydano rozkaz wygrania wojny z nimi. Rozpaczliwie poszukując dyplomatycznego rozwiązania, kapitan floty wysłała po emisariuszkę, która ma nawiązać kontakt z tajemniczymi najeźdźcami.
Mahit Dzmare i Trzy Trawa-Morska, które nadal nie wróciły do równowagi po ostatnich wydarzeniach w Imperium, stają przed niewiarygodnie trudnym zadaniem — muszą podjąć próbę negocjacji z wrogo nastawionym jestestwem, nie doprowadzając przy tym do zguby siebie samych i całego Imperium. Ich sukces bądź porażka na zawsze zmienią oblicze Teixcalaanu.

Ślimacze tempo akcji i obca rasa.
Czytając ostatnie zdanie Pustkowia zwanego pokojem Arkada Martine’a, do mojej głowy wkradła się myśl, że podobnie jak przy Pamięci zwanej Imperium, jestem mocno zaintrygowana, ale samą książkę jako twór jest dość „ciężka”, przez co również mi ciężko ją ocenić.

Gdyż pięknie skonstruowany i bogaty świat międzyplanetarnego Imperium wręcz zapiera dech w piersiach, a postacie – począwszy od ich imion, przez umiejscowienie w społeczeństwie, aż po ich różnorodne zachowania – są spektakularne i zupełnie odmienne od wielu znanych mi bohaterów. Fabuła — choć mocno polityczna — dotyka niesamowicie ważnych i bardzo trudnych kwestii, z którymi borykamy się na co dzień (imigracja, uchodźstwo, kolonizacja).

Problem pierwszego kontaktu z tajemniczymi najeźdźcami, to też mocny punkt „programu”. Te próby siłowego, ale przede wszystkim dyplomatycznego nawiązania kontaktu, gdzie Mahit Dzmare i Trzy Trawa-Morska współpracowały i potrafiły nie tylko skupić się na rozwiązaniu postawionego zadania, ale także rozbudowywać własny związek, były mocno interesujące.

Niestety mimo fajnych momentów — do których zaliczam również wszystko, co tyczy się Imago — autorka znowu „zamuliła” wszystko. Tempo akacji, podobnie jak napięcie i klimat, jawią się w tej powieści jako terminologia obca. Inny punkt widzenia, nie jest mile widziany. A te wszystkie „niedoróbki”, ma przykryć niezwykle barwny, poetycki styl pisania.

Reasumując. Pustkowie zwane pokojem Arkady Martine, to ciekawy, świeży i oryginalny koncept, który daje bardzo wiele do myślenia. Ciekawe postacie i pięknie skonstruowany świat przyciągają, ale akcja ma tę wadę, że nie bardzo chce posuwać się do przodu. Dlatego jeżeli macie ochotę na poznanie ciekawej, choć nie łatwej w odbiorze powieści, z dużym zapleczem politycznym, to rozważcie sięgnięcie po cykl Teixcalaan Arkady Martine. Jest specyficzny, ale myślę, że wielu osobom sposób przedstawiania problemów oraz gmatwania wątków zastosowany przez autorkę może się spodobać.

https://unserious.pl/2024/01/pustkowie-zwane-pokojem/

Mimo że moje pierwsze spotkanie z Mahit Dzmare i Trzy Trawą-Morską w pierwszej części cyklu Teixcalaan nie należało do najłatwiejszych, to postanowiłam sięgnąć po drugą odsłonę serii, zatytułowaną Pustkowie zwane pokojem. Kreacja świata, bohaterowie i koncepcja Imago zrobiły na mnie tak dobre wrażenie, że postanowiłam przymknąć oko na drażniące mnie drobiazgi i zasiąść do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1122
1064

Na półkach: ,

„… Czasami, gdy zmęczenie dokucza jej naprawdę mocno, jej sny sięgają czternaście pokoleń wstecz do skomplikowanych obliczeń, które umożliwiły doprowadzenie wędrownego świata do punktu, w którym będzie wreszcie mógł się zatrzymać i stać się prawdziwym domem dla wszystkich zamieszkujących go podróżników… ”

W pierwszej kolejności musimy zrozumieć istotę problemu. Książka dedykowana jest wszystkim wygnańcom, przesiedleńcom i uchodźcom. W tym momencie na waszych twarzach pojawią się różne miny. Jedni będą ukryci za odrobiną melancholii, inni w chwili złości powiedzą, że coś im do końca nie pasuje w tym temacie, a pozostała grupa stwierdzi – „jak dobrze, że to mnie nie spotkało…”.

Na granicach teixcalaanlijskiej przestrzeni czai się tajemnicze zagrożenie. Nikt nie potrafi porozumieć się z obcymi, żadna broń nie jest w stanie ich zniszczyć, a kapitan Dziewięć Hibiskus wydała rozkaz wygrania wojny z nimi. Rozpaczliwie poszukując dyplomatycznego rozwiązania, kapitan floty wysłała po emisariuszkę, która ma nawiązać kontakt z tajemniczymi najeźdźcami. Kapitan szuka takiego dyplomatycznego rozwiązania. To po części powieść przygodowa.

Dotkniemy też osobliwych nazw:
- Dziewięć Hibiskus
- Dwadzieścia Cykada
- Dwudziesty Czwarty Legion
- Szesnaście Wschód – Księżyca
- Rój
- Jej Promienność Dziewiętnaście.

Były już cyferki, analiza tekstu i nauka życia. Wystarczy. Pójdziemy o krok dalej. Tym razem twarz jednej z postaci, oczywiście jest to twarz kobiety "... po raz pierwszy zmieniła wyraz. Mechanicznie zmarszczyła nos ... nie była pewna, czy z niesmaku, czy z zainteresowania. Cisza ciągnęła się bez końca...". Czy to o czym nie powinno się myśleć pociąga najbardziej? Istnieje pewna cienka granica. Może trzeba zaryzykować i powiedzieć - niech się dzieje, co chce.

Dziewięć Hibiskus dowodziła statkiem, zbliżał się statek wroga. Dziwne było to, że raz był, to znikał. Okręt poruszał się na nieoczekiwane sposoby, niczym łożysko kulkowe. Statek był, jak niewidzialny stwór. Miał wielką siłę ognia. To walka z tajemniczym wrogiem. Powieść ukazuje wnętrze okrętu, rozproszenie obrazów. Dowódca – ciało osoby i nie. Wszystko zostaje połączone w całość.

Czasami niebezpieczeństwo aż czuć w powietrzu. Pokój zaś jest niezbędny do utrzymania prawdziwego spokoju. Czy rzeczywistość da się zawieść? Może życie z daleka od kogoś jest bardziej bezpieczne?

Mahit Dzmare i Trzy Trawa-Morska, które nadal nie wróciły do równowagi po ostatnich wydarzeniach w Imperium, stają przed niewiarygodnie trudnym zadaniem — muszą podjąć próbę negocjacji z wrogo nastawionym jestestwem, nie doprowadzając przy tym do zguby siebie samych i całego Imperium. Ich sukces bądź porażka na zawsze zmienią oblicze Teixcalaanu.

Gorąco polecam
Katarzyna Żarska
http://zarska18.blogspot.com/

Wydawnictwo: ZYSK i S – ka
Premiera: 16.01.2024 r.
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie I
Liczba stron: 608
(nowość wydawnicza)

„… Czasami, gdy zmęczenie dokucza jej naprawdę mocno, jej sny sięgają czternaście pokoleń wstecz do skomplikowanych obliczeń, które umożliwiły doprowadzenie wędrownego świata do punktu, w którym będzie wreszcie mógł się zatrzymać i stać się prawdziwym domem dla wszystkich zamieszkujących go podróżników… ”

W pierwszej kolejności musimy zrozumieć istotę problemu. Książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
93
47

Na półkach:

Ocena może być zaniżona ponieważ przeczytałem tę książkę po angielsku, a nie mam jeszcze fluent english. Mimo wszystko bardzo dużo relacji międzyludzkich, dużo dyplomacji i trochę akcji. Dość dużo nowych słówek po angielsku ;-) zrobiłem też ten błąd, że nie wiedziałem, że to druga część opowieści Teixcalaan. Może jeszcze wrócę do jedynki, ale na razie mam inne książki wchodzą na tapet. Książka dostała Hugo, więc myślę, że warto.

Ocena może być zaniżona ponieważ przeczytałem tę książkę po angielsku, a nie mam jeszcze fluent english. Mimo wszystko bardzo dużo relacji międzyludzkich, dużo dyplomacji i trochę akcji. Dość dużo nowych słówek po angielsku ;-) zrobiłem też ten błąd, że nie wiedziałem, że to druga część opowieści Teixcalaan. Może jeszcze wrócę do jedynki, ale na razie mam inne książki...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    61
  • Przeczytane
    33
  • Posiadam
    12
  • Teraz czytam
    3
  • Czytnik
    2
  • LGBT+
    1
  • Fantasy
    1
  • Fantastyka, Fantasy, Sci-fi
    1
  • Recenzentki
    1
  • Czekają na spotkanie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki A Desolation Called Peace


Podobne książki

Przeczytaj także