Kroniki wojenne 1939-1942

Okładka książki Kroniki wojenne 1939-1942 Aurelia Wyleżyńska
Okładka książki Kroniki wojenne 1939-1942
Aurelia Wyleżyńska Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Cykl: Kroniki wojenne 1939-1944 (tom 1) biografia, autobiografia, pamiętnik
622 str. 10 godz. 22 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Cykl:
Kroniki wojenne 1939-1944 (tom 1)
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2022-04-11
Data 1. wyd. pol.:
2022-04-11
Liczba stron:
622
Czas czytania
10 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381961684
Tagi:
II wojna światowa okupacja Warszawy zbrodnie hitlerowskie
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
8 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
474
142

Na półkach:

Książka wymaga od czytelnika świeżego umysłu, dużego skupienia, wiedzy własnej i dobrego wzroku (z powodu drobnej czcionki). Autorka wspomina w tekście wielu literatów, intelektualistów, używa często słów i zwrotów obcojęzycznych, w tym francuskich i rosyjskich. Redakcja ułatwiła czytelnikom zrozumienie tekstu umieszczając tłumaczenia i liczne przypisy z krótkimi biogramami. Trudno zrozumieć zapiski z roku 1942, gdzie wielu słów nie udało się odczytać i zostały oznaczone […]. Tytuł brzmi „Kroniki wojenne”, choć to raczej pamiętnik Autorki, która w czasie wojny mieszkała w Warszawie i w majątku brata w Wielgolesie koło Stoczka Łukowskiego. Ostatni wpis z datą 29 czerwca 1944 r. Treść „Kronik wojennych” ciekawa choć momentami makabryczna. Niełatwa w odbiorze.

Książka wymaga od czytelnika świeżego umysłu, dużego skupienia, wiedzy własnej i dobrego wzroku (z powodu drobnej czcionki). Autorka wspomina w tekście wielu literatów, intelektualistów, używa często słów i zwrotów obcojęzycznych, w tym francuskich i rosyjskich. Redakcja ułatwiła czytelnikom zrozumienie tekstu umieszczając tłumaczenia i liczne przypisy z krótkimi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
938
938

Na półkach: , ,

O postaci Aurelii Wyleżyńskiej słyszałem już dawno temu. Tak jak i o fakcie, że podczas II wojny światowej prowadziła pamiętnik, czy też może „kronikę wojny” oraz, że naciskała wszystkich wokół by ową kronikę wydać po jej śmierci, jeśli jej się nie uda za życia. Niesamowicie byłem tej kroniki ciekawy, w zeszłym roku zelektryzowała mnie informacja, że trafiła do publikacji, no i wreszcie udało się! W tym roku w końcu mogłem wspomnienia Wyleżyńskiej przeczytać.

Warto było czekać na to opasłe, dwutomowe wydanie. Pierwszy tom „Kronik wojennych” przypada na lata 1939 – 1942, czyli oczami autorki obserwujemy wybuch wojny i jej pierwsze lata. Dostajemy relację z pierwszej ręki co jest o tyle ciekawe, że autorka często pisała wszystko „na świeżo” ale też w emocjach, nierzadko wzruszona, nierzadko wzburzona, zawsze wstrząśnięta tą nieludzką manifestacją siły i agresji. Obserwujemy z nią powolny upadek miasta, ale też to, co się dzieje z ludźmi z jej bliższego lub dalszego otoczenia. Wyleżyńska wiele uwagi poświęca również Żydom, poczynając od kwestii ich życia w okupowanej Warszawie, potem w getcie, by notować również bardziej lub mniej wiarygodne informacje o tym co ich spotykało w obozach.

Autorka miała to szczęście, że była trochę bardziej uprzywilejowana niż większość ludzi, co też sama niejednokrotnie podkreślała. Liczne znajomości ale też zaopatrzenie jakie otrzymywała „ze wsi” – jak to sama określała – pomogło jej znosić trudy wojny trochę lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że poświęcała się też dla innych i pomagała potrzebującym jak tylko mogła. Wart uwagi też jest fakt, że była to bardzo inteligentna kobieta, pisarka, felietonistka, publicystka, która miała wiele ciekawego i mądrego do powiedzenia. W świecie kultury i sztuki jej wiedza była imponująca, zwiedziła też dużo świata o czym chętnie pisała w bardzo zajmujący sposób. Nie da się zaprzeczyć, że była naprawdę niebanalną postacią.

Polecam gorąco „Kroniki wojenne”. Co prawda przede mną jeszcze drugi tom, co nie zmienia faktu, że jestem pod ogromnym wrażeniem publikacji. I chociaż bardzo dużo w niektórych zapiskach jest niewiadomych, wybrakowanych zdań (tak bowiem zachowały się oryginały) to nie ma to żadnego wpływu na odbiór całości jako takiej.

O postaci Aurelii Wyleżyńskiej słyszałem już dawno temu. Tak jak i o fakcie, że podczas II wojny światowej prowadziła pamiętnik, czy też może „kronikę wojny” oraz, że naciskała wszystkich wokół by ową kronikę wydać po jej śmierci, jeśli jej się nie uda za życia. Niesamowicie byłem tej kroniki ciekawy, w zeszłym roku zelektryzowała mnie informacja, że trafiła do publikacji,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
33

Na półkach:

Z postacią Aurelii Wyleżyńskiej po raz pierwszy zetknąłem się podczas lektury książki Joanny Szczepkowskiej „Kto ty jesteś – początek rodzinnej sagi”. Była tam wspomniana jako pierwsza żona Jana Parandowskiego, dziadka Szczepkowskiej, niejako „odkryta” przez Autorkę podczas poszukiwań genealogicznych. Wyleżyńska, popularna przed wojną pisarka i publicystka, wolnomyślicielka, emancypantka, ateistka, która przyczyniła się do rozpoczęcia błyskotliwej kariery Parandowskiego, została skazana na wieloletnie zapomnienie przez biografów i krewnych pisarza. Ten sam los spotkał jej dzieło życia, czyli pisany podczas niemieckiej okupacji dziennik. Materiał ten, przechowywany w Bibliotece Narodowej i Archiwum Akt Nowych, przez dziesięciolecia nie mógł doczekać się wydawcy i znany był jedynie naukowcom, szczególnie badających dzieje Zagłady. Skany oryginalnych maszynopisów udostępnił serwis CBN Polona, jednak nieczytelny, fragmentaryczny tekst bardzo utrudniał lekturę, choć dzienniki były istną kopalnią wiedzy o czasach okupacji. Z nadzieją powitałem więc wydanie, które przygotował Państwowy Instytut Wydawniczy.
Swoją opinię o Kronikach Wojennych podzielę na 3 aspekty: sposób wydania, formę i treść.
PIW wykonał ogromną pracę nad scaleniem zachowanych maszynopisów i uzupełnieniem – gdzie się da – braków w teście. Niektóre inicjały, pseudonimy czy aluzje udało się rozwinąć na podstawie reszty tekstu czy ogólnej wiedzy historycznej. Wszelkie uzupełnienia od redakcji podano w nawiasach kwadratowych, aby bez problemu można było odróżnić (i w razie potrzeby zakwestionować) dodatek edytorski do oryginalnego tekstu. Praca została wykonana bardzo porządnie, jedynie w pojedynczych miejscach znalazłem fragmenty, gdzie można pokusić się o uzupełnienie, choćby ze znakiem zapytania. Zaznaczono również ważniejsze cechy formalne źródłowych dokumentów (dopiski, skreślenia, zostawione puste miejsca, osobne kartki itp.). Całość opatrzono przypisami, zawierającymi biogramy osób i adresy wymienianych miejsc, wyjaśniającymi i prostującymi cytaty przytaczane przez Autorkę czy nawet objaśniającymi niektóre niejednoznaczności wypowiedzi Wyleżyńskiej. Znalazłem niestety kilka istotnych błędów: pl. Napoleona określono jako „nieistniejący”, choć nadal istnieje, tylko w 1957 r. zmienił nazwę na pl. Powstańców Warszawy, o czym nie wspomniano. Z kolei Grób Nieznanego Żołnierza umieszczono w Pałacu Bruhla (!) a nie w Saskim, a panem et circenses przetłumaczono jako… groch z kapustą. Zauważyłem też pod koniec I tomu sporą liczbę literówek w przypisach, szczególnie w datach urodzin, polegających na: a) zastąpieniu 18?? przez 19??, co niekiedy czyniło paradoks urodzenia się po dacie śmierci, b) umieszczenia zamiast 18?? Lub 19?? cyfr 10??, sugerujących urodzenie w XI w.
Przejdźmy teraz do formy samego dziennika. Aurelia pisała prawie codziennie, z różną intensywnością, niekiedy dłuższy wpis podzielono na poszczególne pory dnia, innym razem zapis liczy jedno-dwa zdania. Oryginalne zapiski sporządzała niekiedy ołówkiem, na małych skrawkach papieru, które następnie, z pomocą swej siostry Felicji, przepisywała na maszynie, poprawiając i uzupełniając. Stąd też maszynopisy, zachowane w archiwach, mają różny poziom edytorski: jedne są czystopisami, inne pełne dopisków. Niektóre są mocno zdekompletowane, szczególnie te z 1942 r., których rekonstrukcja była najtrudniejsza i które sprawiają największe trudności w lekturze. Przyznam, że wzrok się ślizga po seriach niepowiązanych ze sobą fragmentów słów, rozpoczynających większość wpisów z tego okresu. Pozostałe partie, szczególnie rok 1943, są znacznie łatwiejsze w odbiorze, gdyż zachowały się całe stronice nieprzerwanego tekstu, wymagające jedynie objaśnień, a nie uzupełnień. Tutaj dochodzimy jednak do pewnego szkopułu, którym jest… styl Autorki. Wyleżyńska lubi pisać długimi zdaniami z wielokrotnymi wtrąceniami, w których miesza różne porządki czasowe, szpikując je obficie cytatami po francusku, niemiecku, rosyjsku, ukraińsku i włosku. Niekiedy trzeba jedno takie zdanie czytać wielokrotnie, aby zrozumieć „kto, co, z kim”. Z pewnością nie jest to dorywcza lektura, wymaga wypoczętego oka i głowy. Szczególnie że „Aura” lubi też długie dygresje i odbieganie od głównego tematu w stronę rozważań o literaturze, psychologii człowieka czy swoich wspomnień z paryskich czasów. Nie jest to z mojej strony zarzut, raczej ostrzeżenie – nie każdemu taki styl może pasować i łatwo zrazi się do tego cennego dzieła. Tyle w kwestii formy, zerknijmy jeszcze na najważniejszy aspekt: treść. W „Kronikach” znajdziemy bardzo zróżnicowane wpisy: od szybkich, reporterskich opisów zdarzeń czy wręcz krótkich, niby prasowych wzmianek, po długie analizy natury człowieka, jego psychologii i kondycji moralnej, zarówno w kontekście jednostkowym, jak i społecznym. Całość uzupełniana wspomnieniami z dawnych lat – zarówno związku z Parandowskim, jak również czasu spędzonego w Paryżu czy na licznych podróżach. Akcenty położone są nierówno, w drugim tomie (1943-44) wpisy są dłuższe, bardziej analityczne i osobiste, w pierwszym przeważnie dotyczą faktów.
Podczas lektury zwróciłem uwagę na kilka aspektów. Uderza ogrom strat polskiej kultury, w biogramach przytaczanych w przypisach dominuje rok zgonu 1942 i 1943. Pomyśleć, ile wybitnych umysłów straciliśmy przez terror niemieckiego i sowieckiego okupanta? Również zwraca uwagę bezmiar ludzkiej podłości i wzajemnej zawiści w społeczeństwie, która bardzo ułatwiała Niemcom „pracę” – bez licznych donosów terror nie mógłby się tak rozwinąć. Aurelia ciągle pisze, że ktoś został wydany lub był tym szantażowany, często dochodzi też do napaści i rabowania osób szukających schronienia poza gettem.
Jednocześnie rzuca się w oczy niezmienność ludzkiej natury, osoby ukrywające się pozostają przy swoich narowach i zachowują jak rozkapryszone dzieci, wybrzydzając na warunki zakwaterowania i tworząc sztuczne problemy, gdy walka toczy się o życie. Aurelia, pomaga jak umie, skromnie ceniąc swe zasługi, i nie oczekując gratyfikacji, a i tak niekiedy z jej wypowiedzi przebija zniechęcenie i gorycz. Z drugiej strony wielu Polaków cieszy się z trwającej Zagłady i chętnie by widziało przyszłą Polskę pozbawioną Żydów, budząc skrajne obrzydzenie Autorki. Wyleżyńska bardzo silnie przeżywa los eksterminowanej ludności żydowskiej, jednocześnie starając się dociec przyczyn bierności zarówno ofiar, jak i świadków. Tragicznie na tym tle brzmią wypowiedzi przedwojennych endeków (i nie tylko),cieszących się z likwidacji Żydów i już planujących utrzymanie murów wokół getta (!) w przeszłej, wolnej Polsce. Jeśli ktoś miał złudzenia co do skali polskiego antysemityzmu i udziału Polaków w Zagładzie, to „Kroniki wojenne” bardzo skutecznie z tych złudzeń leczą.
Podsumowując, Kroniki Wojenne to dzieło niełatwe w odbiorze, wymagające dużego skupienia przy lekturze, stanowi jednak bezcenną kopalnię wiedzy o życiu codziennym w Warszawie i okolicach podczas niemieckiej okupacji. Trudno o szerszy katalog ludzkich postaw w obliczu śmiertelnego zagrożenia i skrajnych przypadków solidarności lub tchórzostwa. Wszystko okraszone ogromną erudycją Autorki, która wprawiłaby w konfuzję niejednego historyka literatury. Cieszę się, że pozycja tak ważna dla naszej historii najnowszej znalazła wreszcie wydawcę, który wyjątkowo solidnie podszedł do sprawy. Dobrej opinii nie zakłócą drobne niedociągnięcia, wymienione wyżej.

Z postacią Aurelii Wyleżyńskiej po raz pierwszy zetknąłem się podczas lektury książki Joanny Szczepkowskiej „Kto ty jesteś – początek rodzinnej sagi”. Była tam wspomniana jako pierwsza żona Jana Parandowskiego, dziadka Szczepkowskiej, niejako „odkryta” przez Autorkę podczas poszukiwań genealogicznych. Wyleżyńska, popularna przed wojną pisarka i publicystka,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    56
  • Przeczytane
    8
  • Historia
    2
  • Posiadam
    2
  • Teraz czytam
    1
  • II wojna światowa
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Biografia, autobiografia, pamiętnik
    1
  • W biblioteczce
    1
  • Do kupienia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kroniki wojenne 1939-1942


Podobne książki

Przeczytaj także