Syryjska legenda

Okładka książki Syryjska legenda Wojciech Kulawski
Okładka książki Syryjska legenda
Wojciech Kulawski Wydawnictwo: Wydawnictwo CM Cykl: Tim Mayer (tom 1) kryminał, sensacja, thriller
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Tim Mayer (tom 1)
Tytuł oryginału:
Syryjska legenda
Wydawnictwo:
Wydawnictwo CM
Data wydania:
2020-09-25
Data 1. wyd. pol.:
2020-09-25
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366704091
Tagi:
skarby Syria przygody
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Powołani do twórczości Wojciech Kulawski, praca zbiorowa
Ocena 9,3
Powołani do tw... Wojciech Kulawski, ...
Okładka książki Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc Sylwia Błach, Rafał Christ, Arnold Cytrowski, Łukasz Dubianowski, Tomasz Duszyński, Norbert Góra, Maciej Klimek, Marcin Kowalczyk, Marta Kucharska, Wojciech Kulawski, Graham Masterton, Tomek Miłowicki, Karolina Mogielska, Jarosław Adam Pankowski, Rafał Grzegorz Sawicki, Łukasz Śmigiel, Hubert Smolarek, Nadia Szagdaj, Honza Vojtisek, Paweł Widomski, Flora Woźnica, Olek Zielonka
Ocena 8,4
Nocne mary. Op... Sylwia Błach, Rafał...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
68 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
489
368

Na półkach:

Pomysł był fajny... I jeśli miałbym wskazać zalety książki na tym bym skończył...
Co poszło nie tak? Bohaterowie prości jak budowa cepa, naiwni jak 3-letnie dzieci i to wszyscy bez wyjątku, język książki - jakby autor pisał wypracowanie w podstawówce, brak jakiejkolwiek logiki co wyjaśnię na przykładach poniżej...
Ogólnie taki Indiana Jones, sensacja i przygoda bez dbałości choćby o podstawową wiarygodność zdarzeń. Ma się dziać i tyle.
Poniżej podam przykłady więc uwaga - poniżej spojler
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Mamy profesora, który nie ma pieniędzy (nawet nie miał mu kto pożyczyć) na okup dla porywaczy córki a kilka tygodni później gdy wyszedł z więzienia ma spore oszczędności dzięki którym może przekupić syryjskiego generała i... zapłacić okup porywaczom.

Poza tym jakim cudem, ktoś kto ukradł unikatowe urządzenie i oddał je terrorystom mógł wyjść z więzienia tylko dlatego, że zrobił to pod przymusem?

Kolejny raz profesorka... Jest zabójcą/świadkiem zastrzelenia dwóch gangsterów a po przybyciu policji i przesłuchaniu zdąży na spotkanie które miał godzinę po strzelaninie... policjanci go po prostu puścili bo uwierzyli mu na słowo, że to nie on?

Mamy tu twardych biznesmenów, którzy "umieją negocjować" a ich negocjacje trwają po dwa zdania...

Ci sami biznesmeni/gangsterzy przesłuchują islamskiego terrorystę, gościa który ich okradł... Przesłuchanie kończy się po dwóch zdaniach... czymś w stylu "zaufajcie mi - się dowiem" wypowiedzianym przez terrorystę.

Jeszcze może wspomną Kurdów, którym archeologowie delikatnie - młotami pneumatycznymi - przemeblowali święte miejsce... Nie dość, że miejscowi (uzbrojeni i niebezpieczni) sami ich zaprowadzili, dopuścili do demolki to jeszcze po na koniec... kazali sobie iść... proporcje? uzbrojeni mężczyźni z wioski (100 domostw) kontra grupa ok. 10 osób z czego 2 uzbrojonych.

I tak mógłbym wymieniać...

Pomysł był fajny... I jeśli miałbym wskazać zalety książki na tym bym skończył...
Co poszło nie tak? Bohaterowie prości jak budowa cepa, naiwni jak 3-letnie dzieci i to wszyscy bez wyjątku, język książki - jakby autor pisał wypracowanie w podstawówce, brak jakiejkolwiek logiki co wyjaśnię na przykładach poniżej...
Ogólnie taki Indiana Jones, sensacja i przygoda bez dbałości...

więcej Pokaż mimo to

avatar
571
399

Na półkach: , ,

Po „Syryjską legendę” sięgnęłam już jakiś czas temu. Dzięki uprzejmości autora miałam okazję przeczytać bardzo ciekawy kryminał w archeologicznym klimacie. Tajemnicza legenda, pustynny wiatr, wyścig z czasem. Czy można chcieć czegoś więcej?

Tim Mayer i Sara Frei to światowej sławy archeologowie. Pewnego dnia zostają wezwani do Berna. Dowiadują się, że pewien człowiek - Mark Radke, przekazał rządowi Szwajcarii tajemniczą mapę składającą się z dwudziestu trzech kart zapisanych w języku pragermańskim. Mapa prowadzi do Syrii, gdzie najprawdopodobniej zostały ukryte dzieła skradzione przez nazistów w czasie II wojny światowej. Tymczasem córka znanego profesora Bertranda Cologne, związanego z CERN, zostaje porwana. Dziwnym przypadkiem mężczyzna miał niebawem przedstawić swój wynalazek - Magnetron.

Czy ekspedycja archeologiczna i tajemnicza mapa mają coś wspólnego z porwaniem kobiety? Kim taj naprawdę jest Mark Radke? Czy wynalazek profesora odegra tutaj ważną rolę?

Lubię od czasu do czasu sięgnąć po tego typu książki. Gdzie sensacja i biegnąca szybko akcja łączą się z niesamowitym krajobrazem będącym wspaniałym tłem do danej historii. „Syryjskiej legendzie” nie można tego odmówić. Pustynny klimat towarzyszący nam niemal przez całą powieść świetnie komponuje się do historii zapisanej w tej książce.

Jednak piękno pustyni kryje za sobą też mroczną stronę. W okolicy zaczynają ginąć ludzie. Ekipa archeologiczna wykrusza się w dziwny sposób i dotyczy głównie kobiet. I właśnie. Kobiety, a konkretnie Europejki w kraju arabskim, trafiające w ręce tamtejszych mężczyzn. Nietrudno się domyślić, co mogło się wydarzyć. Przy okazji ujawnia się tutaj charakter bohaterek. Ich determinacja i zdolność do podejmowania ryzyka.

Pozostali bohaterowie także wykazują się determinacją, jak sprytem, choć nie wszyscy stoją po dobrej stronie. Ponadto łatwo zauważyć, że w dużej mierze ich zachowanie jest związane z chęcią posiadania bogactwa, jakie mogą znaleźć na terenie Syrii. Czytając tę powieść po raz kolejny widać, że człowiek jest w stanie z ogromnym wyrachowaniem poświęcić kogoś, by samemu osiągnąć upragniony cel, którym często okazują się pieniądze i wpływy.

„Syryjska legenda” to idealna książka dla miłośników kryminałów, powieści sensacyjnych czy thrillerów. Ma w sobie niesamowity pustynny klimat. Akcja biegnie bardzo szybko nie dając czytelnikowi oderwać się od siebie. Ciekawa, nie zawsze dająca się przewidzieć, z wyrazistymi bohaterami. Polecam.

Po „Syryjską legendę” sięgnęłam już jakiś czas temu. Dzięki uprzejmości autora miałam okazję przeczytać bardzo ciekawy kryminał w archeologicznym klimacie. Tajemnicza legenda, pustynny wiatr, wyścig z czasem. Czy można chcieć czegoś więcej?

Tim Mayer i Sara Frei to światowej sławy archeologowie. Pewnego dnia zostają wezwani do Berna. Dowiadują się, że pewien człowiek -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
81

Na półkach:

Dobra, będzie długo (bardzo długo!) i będę się pastwił (bardzo pastwił!).

Są świetnie napisane książki oparte na niesamowitym pomyśle. Są książki napisane fatalnie i bez pomysłu. Są też świetnie napisane książki, w których akcja kuleje na tyle, że zwyczajnie nudzą. No i są książki oparte na dobrym pomyśle, ale napisane tak fatalnie, że nie sposób je czytać. Do tej ostatniej kategorii zaliczam „Syryjską legendę”. Rzadko natrafiam na powieści tak słabe, że pochłaniam je szybko, byle rychlej skończyć.

Koncepcja poszukiwania legendarnego skarbu ukrytego przez hitlerowców we wpadającej w wojnę domową współczesnej Syrii jest wcale wciągająca. Oto rozwiązywanie prowadzącej doń zagadki próbuje pokrzyżować szwajcarskim archeologom podły arcyzbrodniarz, w wydarzenia wmieszany jest sam prezydent Syrii, radykałowie islamscy, a także prowadzący własną wendetę szwajcarski profesor CERN. Zapowiada się więc mniamuśnie.

No to dlaczego nie wyszło? Nie wypaliło? Zgasło jak zdmuchnięta świeczka? Kto podciął skrzydła tak sprawnie zrywającej się do lotu powieści? Autor! Do spółki z zespołem redakcyjnym, trzeba uczciwie przyznać. Otóż Wojciech Kulawski, nie bawiąc się w finezyjne rzeźbienie kozikiem, postanowił swoją powieść wyciosać siekiereczką, tępawą dosyć i z lekka pordzewiałą. Niestety, nikt mu jej nie naostrzył.

Zacznijmy od bohaterów, tak głównych, jak i drugoplanowych, płaskich jak kartka z brulionu sztubaka. Bandyci to walczą ze sobą na śmierć i życie, to znowu traktują się z rewerencją bądź współdziałają w świetnej komitywie. Protagoniści wykazują podziwu godną odporność psychiczną: można ich bić, ścigać, gwałcić i torturować, mimo to chwilę później zachowują się całkowicie normalnie, jakby nic się nie wydarzyło, a tego rodzaju przejścia były ich chlebem powszednim, bez śladu na psychice.

Teraz uwaga, bo będą spojlery. Niestety, nie da się pisać o „Syryjskiej legendzie” bez odnoszenia się wprost do jej wątków. Oto profesor, który przez pół książki poszukuje córki, żeby wyrwać ją z łap bandytów, natyka się wreszcie na nią pod hotelem, ściganą przez jakiegoś brodacza. Cóż robi? Ucieka, wystraszony, by zaraz po dotarciu do hotelu podjąć przerwane poszukiwania, jakby wczytywał zapis jakiejś gry przygodowej. Zimna ryba, ot co. Widać uważa, że zawsze może znaleźć ją drugi raz, w bardziej sprzyjających okolicznościach. A przecież ten sam człowiek jeszcze kilkadziesiąt stronic wcześniej przeżywał emocjonalną rzucawkę, od szlochów w znerwicowanej rozpaczy po chłodną determinację zawodowego żołnierza. Podobnie inna postać, gdy arcyłotr przyznaje się jej wprost do porwania dziewczyny, olewa to wyznanie totalnie i bez mrugnięcia okiem, choć mogłaby oszczędzić wszystkim kłopotu, gdyby już wówczas zbrodzień trafił do kicia. Cóż za pokaz obojętności!

A może to efekt ogólnej zaprawy, życiowej rezyliencji wbudowanej w rys postaci? Autor żywi bowiem osobliwe upodobanie do emocjonalnego torturowania swoich bohaterów poprzez notoryczne uniemożliwianie im udanych już niemal ucieczek. Oczywiście, taki zwrot akcji to doskonały zabieg zaskakujący czytelnika, ale po czwartym czy piątym razie czytelnik staje się bardziej zaskoczony powodzeniem niż klęską. Żeby nie było, nie tylko protagoniści to niedorajdy; jedną z bardziej kuriozalnych jest scena, gdy dwaj łotrzykowie, niedawni towarzysze broni, stają naprzeciw siebie i dochodzą do wniosku, że najlepszym dla nich rozwiązaniem jest powystrzelać się wzajem w parodii romantycznego pojedynku. Nawet nie próbują uchylać się przed kulami, rąbią po prostu do siebie do ostatniej krwi!

Kuriozów zresztą jest więcej. Scena porwania grupki archeologów (znów spojler!) na pustyni to istny antymajstersztyk! Napisana bez ładu i składu, jakby autor przymierzał się do niej długo, zafrasowany, jak to sensownie opowiedzieć, aż doszedł do wniosku, że bez dwóch głębszych się nie obejdzie: czas wziąć byka za rogi - i wystukał scenę, do której najwyraźniej brakowało mu serca i weny. Czy wspomniałem, że obowiązkowo występuje w niej niemal naga kobieta? Przeczytajcie sami, nie chcę zepsuć Wam tej uczty dla zmysłów rodem z bazaru.

Ach, bo właśnie! Skądinąd ciekawa przecież historia została zmarnowana stylem rodem ze szkolnych wypracowań i powierzchownym prześlizgiwaniem się po charakterystyce tak bohaterów, jak i wydarzeń. Spotkania, nawet z przedstawicielami władz państwa, trwają nie więcej niż kilka minut i można je zorganizować od ręki. Gdy wątek się rwie, zawsze zadzwoni telefon, przypadkiem wpadnie się na kogoś na ulicy ludnego miasta lub na pustyni (jedyny w promieniu stu mil nomada „niespodziewanie” okaże się wówczas przyjacielem bądź wrogiem któregoś z głównych bohaterów!). No i te krótkie, skonstruowane głównie z użyciem „być” i „mieć” zdania, pozbawione metafory, polotu czy choćby podmiotu domyślnego - każde musi kończyć się jakimś „powiedział mężczyzna”, „tłumaczyła kobieta”, żeby czytelnik czasem nie pomyślał sobie, że mógłby wypowiadać się ktoś inny niż dotychczasowy uczestnik dialogu. Co nie znaczy, że opisy są takie jednoznaczne, o nie - zdarzają się miejsca, gdzie ta sama postać przedstawiona jest w taki sposób, że ma się wrażenie, jakby chodziło o dwie różne osoby.

Zresztą warstwa językowa to temat na osobną książkę o książce. I tu dochodzimy do punktu, gdy pastwić się będę nie tylko nad autorem, ale i nad redakcją oraz korektą. No bo jak można przepuścić krótki opis walki, w którym aż pięciokrotnie ktoś „wyprowadza cios”? Czym są „dwie strzeliste wierze”? Kiedy właściwie rozgrywa się akcja rozdziału „6 miesięcy wcześniej”, skoro poprzedni ulokowano „pięć lat wcześniej”? Czy „nie łódź się” to jakieś nawiązanie do blasków życia w moim niemal rodzinnym mieście? Jak skrępowana kobieta spogląda „pretensjonalnym wzrokiem” na swego oprawcę? Dlaczego zapach perfum i zgniłych ryb na arabskim targu to „uczta dla zmysłu powonienia” i czemu dziewczyna czekała, gdy „warzył się jej los”? Zwarzył się istotnie, gdyż wkrótce „posiadała liczne siniaki i rany”. „Dwójka mężczyzn”, trójka, czwórka - czy to konkurs na eskalację złej odmiany?

Nie popisała się też redakcja, pozwalając, by w krótkich dialogach nieustannie na zmianę ktoś „zapytał”, a ktoś mu „tłumaczył”, jakby nie było innych form. Być może oczy ich, jak oko pewnego mężczyzny, miały „siatkówkę zarośniętą bielmem” (podziw dla bohatera, który zauważył to bez wziernika!). A może ujęła korektę szarmanckość autora, który ze staroświecką grzecznością każe swemu bohaterowi ratować z rozbitego samochodu „koleżankę”, jej zaś wtulić się z wdzięcznością w „kolegę”? Jak tu zwrócić uwagę na niedociągnięcia, gdy wokół taka kurtuazja?

No, a jest jeszcze warstwa merytoryczna. Wszystkich, którzy tu dobrnęli, pocieszę, że to ostatni etap tej mordęgi; chapeau bas za wytrwałość! MUSZĘ wszakże zaznaczyć, że jeśli zaczynamy sceną rajdowej jazdy bohatera zlęknionego o los ukochanej kobiety, nie wypada w kolejnym rozdziale po prostu opisać, jak oboje spotykają się, żeby po prostu pogrzebać w ziemi, bo nic się złego nie działo. A dlaczego szwajcarska ekspedycja archeologiczna porusza się po syryjskich miastach „komunikacją miejską”? Kładą na to wielki nacisk, podkreślono to w tekście chyba ze cztery razy - ach, ta oszczędność. Dowiadujemy się też tak istotnych prawd jak ta, że jeśli położymy się na noc na piasku pustyni, zjedzą nas pająki i skorpiony. Ogryzą do kosteczek, a my się nawet nie obudzimy! (Autor podkreślił to minimum trzy razy, więc chyba to bardzo ważne). Dlatego trzeba spać na półce skalnej. Zysk z tego taki, że w pobliżu zawsze będzie kamień, którym można rzucić celnie nawet ze związanymi z przodu rękami. W ten sposób można zdobyć łuk, którym bohaterka będzie razić swych wrogów z ukrycia, a oni nawet nie domyślą się, gdzie się chowa. (Z łuku można najwyraźniej strzelać rakietami o wielokilometrowym zasięgu. A może ci wrogowie też mieli zarośnięte bielmem siatkówki i dlatego nie widzieli dziewczyny z łukiem stojącej najwyżej sto metrów od nich?). Optymizm autora wobec możliwości granatów ręcznych (aka wyrzucanie ciężkich samochodów na kilka metrów w powietrze) to już taka wisienka na torcie.

„Wbijałem sztylet wzroku” w kolejne stronice, z niedowierzaniem potykając się o kolejne błędy, kiksy i niedociągnięcia tylko dlatego, że chciałem przyspieszyć zakończenie męki lektury. Ocena jest i tak wysoka, bo pomysł na historię był naprawdę niezły, szkoda tylko, że niezrealizowany, bo wątek poszukiwania skarbów potraktowano mocno po macoszemu. Jak zresztą wszystkie inne wątki, z miłosnym włącznie.

Dobra, będzie długo (bardzo długo!) i będę się pastwił (bardzo pastwił!).

Są świetnie napisane książki oparte na niesamowitym pomyśle. Są książki napisane fatalnie i bez pomysłu. Są też świetnie napisane książki, w których akcja kuleje na tyle, że zwyczajnie nudzą. No i są książki oparte na dobrym pomyśle, ale napisane tak fatalnie, że nie sposób je czytać. Do tej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
460
280

Na półkach:

Miała być sensacja i przygoda, a u mnie na główny plan wysuwa się jednak spora irytacja totalnie oderwanym od rzeczywistości podejściem bohaterów.

Grupa archeologów wpada w sam środek tworzącego się państwa islamskiego i z naiwnością dzieci zamierza prowadzić mimo wszystko badania. Do tego postaci kobiet wychodzą już na totalne ignorantki wobec miejsca gdzie sie znajdują co sprowadza je do roli żywego towaru.

Sama zagadka jest całkiem znośna, ale ta presja czasu sprawia, że pędzimy strasznie z miejsca na miejsce com niby dynamizuje akcję, ale nieco odbija się na warstwie fabularnej.

Miała być sensacja i przygoda, a u mnie na główny plan wysuwa się jednak spora irytacja totalnie oderwanym od rzeczywistości podejściem bohaterów.

Grupa archeologów wpada w sam środek tworzącego się państwa islamskiego i z naiwnością dzieci zamierza prowadzić mimo wszystko badania. Do tego postaci kobiet wychodzą już na totalne ignorantki wobec miejsca gdzie sie znajdują...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1489
664

Na półkach: , , , , , ,

Tim Mayer i Sara Frei, uznani archeologowie, niespodziewanie zostają wezwani do Szwajcarii. Z informacji uzyskanych od pełnomocnika Rady Federalnej wynika, że pewien mężczyzna- Mark Radke- przekazał rządowi tajemniczą mapę. Dokument sugeruje, że na terenie Syrii zostały ukryte zrabowane przez nazistów w trakcie drugiej wojny światowej podczas drogocenne dzieła sztuki. Archeologowie mają jak najszybciej zorganizować ekspedycję, celem odnalezienia skarbów, a Mark Radke ma im w tym pomóc. W tym samym czasie dochodzi do porwania córki naukowca związanego z ośrodkiem CERN- Bertranda Cologne. Mężczyzna wynalazł Magnetron, a swoim badaniami miał się niebawem podzielić ze światem. Komuś bardzo zależy, żeby skorzystać z tego wyspecjalizowanego urządzenia… Czy porwanie Laury ma coś wspólnego z nową ekspedycją archeologiczną i jaką rolę w całej tej sprawie odegrał Mark Radke?

Wydawać by się mogło, że praca archeologa jest nudna, dokonania Tima Mayera i Sary Frei przeczą temu twierdzeniu. Syryjska legenda okazała się przyjemną i dość zaskakującą lekturą, klimatem przypominającą przygody Indiany Jonesa. Zaskoczył mnie stopień rozbudowania tej kryminalnej zagadki, która poza wspomnianą ekspedycją archeologiczną obejmowała również zagadnienia związane handlem żywym towarem w krajach rabskich oraz temat porwania. Psychologia postaci trzyma bardzo wysoki poziom, bohaterowie są odważni i inteligentni, razem tworzą wybuchową charakterologiczną mieszankę. Historia wciąga praktycznie od pierwszej strony, jest dynamiczna i ekscytująca, autor zadbał o mocne tempo i nagłe zwroty akcji. Na uwagę zasługuje również postać Marka Radke, mimo nieczystych intencji bardzo mnie intrygował, miał w sobie coś hipnotyzującego.

Spodobała mi się również transformacja Laury, która z niepozornej nauczycielki przeobraziła się w odważną, świadomą własnej wartości kobietę. Książkę do połowy przeczytałam w klasycznej postaci, drugą przesłuchałam w formie audiobooka. O ile nie mogę narzekać na kreatywność i talent pisarski autora, o tyle mam zastrzeżenia co do pracy wydawcy, który mógł postarać się o nieco większą czcionkę. Czytanie małych liter na dłuższą metę było męczące i zdecydowanie utrudniało mi lekturę. Na uwagę zasługuje również świetna interpretacja Mateusza Drozdy, który świetnie oddała klimat tej historii. Książka trzyma wysoki poziom i takiej historii nie powstydziłby się sam Dan Brown. Autorowi należą się brawa za odwagę i determinację, jestem pełna podziwu dla tego scenariusza, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Końcówka to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, nadal wychodzę z szoku.

Syryjska legenda to książka z pogranicza thrillera, kryminału i klasycznej powieści przygodowej, zawierająca ekscytującą zagadkę kryminalną. Trzyma w napięciu, a poziomem nie odbiega od bestsellerów zagranicznych autorów. Książkę polecam miłośnikom przygód, którzy docenią nietypową, bardzo ekscytującą formę oraz ciekawe tło zaprezentowanej historii.

Tim Mayer i Sara Frei, uznani archeologowie, niespodziewanie zostają wezwani do Szwajcarii. Z informacji uzyskanych od pełnomocnika Rady Federalnej wynika, że pewien mężczyzna- Mark Radke- przekazał rządowi tajemniczą mapę. Dokument sugeruje, że na terenie Syrii zostały ukryte zrabowane przez nazistów w trakcie drugiej wojny światowej podczas drogocenne dzieła sztuki....

więcej Pokaż mimo to

avatar
113
29

Na półkach:

Wspaniała książka sensacyjno-przygodowa,powieść choć skromnych rozmiarów należy do tych z serii awanturniczych o przygodach i poszukiwaniach zaginionych skarbów schowanych przez nazistów na tajemniczych pustyniach i wrogich terenach Syrii. Jak to w takim rodzaju książki,mamy piękną porwaną bohaterkę którą próbuje uratować zakochany w Niej archeolog. Jest dobro,miłość i zagadka to musi być także zło w postaci chciwych zachłannych morderców którzy nie cofną się przed popełnieniem najgorszych zbrodni. Autor w bardzo umiejętny sposób wprowadził w historię temat porwań młodych pięknych europejek zwłaszcza blondynek na arabski rynek żywym towarem których los jest bardzo brutalnie pokazany.Kobiety są traktowane jak niewolnice za czasów średniowiecznych i są także dobrym środkiem płatniczym. Syryjska Legenda na pewno przypadnie do gustu fanom powieści przygodowych w tajemniczych i mrocznych arabskich krajobrazach. Polecam Fanom Indii Jonesa jeśli ktoś pamięta tylko w naszych współczesnych czasach.

Wspaniała książka sensacyjno-przygodowa,powieść choć skromnych rozmiarów należy do tych z serii awanturniczych o przygodach i poszukiwaniach zaginionych skarbów schowanych przez nazistów na tajemniczych pustyniach i wrogich terenach Syrii. Jak to w takim rodzaju książki,mamy piękną porwaną bohaterkę którą próbuje uratować zakochany w Niej archeolog. Jest dobro,miłość i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
139

Na półkach:

SYRYJSKA LEGENDA
Genialne połączenie kilku gatunków literackich w jednej książce😃 Polecam na kwietniowe wieczory.
Na kartkach czuć gorące klimaty syryjskiej pustyni.
Poznajemy dwójkę niesamowitych bohaterów:
Tim Mayer i Sara Frei, archeolodzy NAJLEPSI W SWOIM FACHU, zabierają nas w podróż pełną zagadek, niebezpiecznych miejsc i tajemniczego skarbu.
Jak to w powieściach bywa, najlepsze jest wtedy gdy pojawia się czarny charakter 👿 tutaj mamy Marka Radke, handlarza narkotyków.
Skarb, który ukryli hitlerowcy jest tak blisko.
Zaledwie 2️⃣3️⃣ karty prowadzą do znalezienia zrabowanych podczas II Wojny Światowej dzieł sztuki i wielkich kosztowności.
Jednak to nie takie proste🙂
MAPA SKARBU zapisana jest w języku pragermańskim.
Autor w niezwykły sposób opisał Syrie.
To piękny malowniczy kraj i gdyby nie ludzie, takim pozostałby do dziś.
Uwielbiam takie 📚
Każdy maniak literacki POWINIEN poznać SYRYJSKĄ LEGENDA

SYRYJSKA LEGENDA
Genialne połączenie kilku gatunków literackich w jednej książce😃 Polecam na kwietniowe wieczory.
Na kartkach czuć gorące klimaty syryjskiej pustyni.
Poznajemy dwójkę niesamowitych bohaterów:
Tim Mayer i Sara Frei, archeolodzy NAJLEPSI W SWOIM FACHU, zabierają nas w podróż pełną zagadek, niebezpiecznych miejsc i tajemniczego skarbu.
Jak to w powieściach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
58

Na półkach:

Pamiętam stwierdzenie wykładowcy na bydgoskim wydziale historii, który rozwodził się na temat tego, jak nużące jest zajęcie archeologa, podkreślając, że z większości wykopalisk, nasz "bohater" powraca z pogłębionym problemem alkoholowym, a i tak, jest w dalszym ciągu największym nudziarzem, w gronie swoich przyjaciół - historyków.
Kulawski proponuje na szczęście historię alternatywną - autor bawi się rozlicznymi sztampami, konwencjami filmu, powieści przygodowej, ba, nawet gry, w konwencji Tomb Rider. Wszystko jest jednak przyprawione realizmem, wszystko wydaje się autentyczne. Bo jak wiemy, pisarz to niezły kanciarz, który ma w rękawie sześć asów i co najmniej cztery królowe (na boku).
Co jest potrzebne, aby uznać powieść przygodową za udaną? Cóż, prawdę mówiąc z powieścią przygodową jest jak z jednorożcem. Każdy wie, jak wygląda, ale nikt go nie widział. Dodatkowo, sprawę pogarsza fakt, że pomimo tego, wszyscy jakieś tam oczekiwania wobec niej mają. Z całym szacunkiem dla zagorzałych fanów Juliusza Verne'a i Jamesa Curwooda, ten gatunek spopularyzował dla naszych czasów raczej George Lucas i to spopularyzował go tak dobitnie, że wszyscy dziś wabią się specjalistami w dziedzinie i dobrze wiedzą, co powinno, a czego nie powinno być. I to jest bolesny fakt. Większość czytelników zatem, oczekiwania ma od tego typu powieści podobne, co przeciętny szkrab, wybierający się po raz drugi do cyrku. Oczekują rozrywki bardziej, niż czegoś lirycznego. Ma być zatem czarny charakter w wersji cliche, nieco wyświechtany i równie sztampowy główny bohater, egzotyczna sceneria, jako idealne tło dla zjawiskowej blondynki, przechadzającej się w okolicy strony 60, zbyt blisko bohatera. No a poza tym, gęsty sos z akcji, przyprawionej wybuchami, zapachem prochu i łuskami od nabojów. Ma być rozrywka, nieco pikanterii i obowiązkowo palmy.
No a jak jest u Wojciecha Kulawskiego? Lepiej, niż byśmy się spodziewali. Owszem, jest sztampa tam, gdzie jest ona nieodzowna, lecz oprócz niej zaskakuje kilka rzeczy. Między innymi bardzo udany reżim szybkich, krótkich cięć pomiędzy rozdziałami (jest ich tu 75 i chwała za to autorowi, o czym powiem za chwilę!) Mamy też wątki, które u Lucasa nie mogłyby mieć miejsca, a które bez wątpienia umiejętnie tną konwencję opowieści o dzielnych archeologach zamaszystym cięciem maczety, na przykład ten, dotyczący handlu żywym towarem, uwięzienia Laury, czy pomysł dotyczący wykorzystania fizycznokwantowej maszyny profesora Cologne'a (tu z kolei przyszedł mi do głowy inny klasyk bardziej znany z ekranu, czyli słynny agent, którego kino ukradło powieści Iana Fleminga.)
Zaraz, zaraz. No i znowu komunał i sztampa. No i co z tego? Co, jeśli czytelnik wybornie się bawi, przemierzając wraz z bohaterami wszystkie lokacje. Takie wakacje w Syrii to ja rozumiem, osiągamy najwyższy poziom adrenaliny, bez obawy, że sami skończymy pod nożem Araba.
Najbardziej jednak w tym wszystkim, podobała mi się kreacja postaci. Fajtłapowaty profesor, nie był do końca fajtłapowaty, już od początku kombinował bowiem na własną rękę, zamiast jak baran czekać na rzeź własną i swojej ukochanej córeczki. Wśród archeologów, także nie zabrakło ciekawych, nakreślonych z namysłem postaci. Jednak wszystkich tych bohaterów, obojętnie jak wielką sympatię bym do nich poczuł podczas czytania, pokonuje pewien gentleman, o niezbyt szlachetnych intencjach. I to właśnie on, pan Radke, kradnie moim zdaniem show. Jest dokładnie taki, jak się oczekuje - od samego początku oczarowuje czytelnika, potrafi bowiem zarazem być bezwzględnym draniem, jak i pokazać zupełnie inne oblicze, które pomimo że wiemy, z kim mamy do czynienia, jest w dalszym ciągu wiarygodne. Muszę też powiedzieć, że i tutaj dziękowałem autorowi, za jego decyzję. Za to, że nie zwlekał z odkryciem prawdziwej tożsamości swojego szwarccharaktera, to bowiem także wydawało mi się rzeczą zgodną z konwencją i przemyślaną. Dawało bowiem szansę na grę w otwarte karty (przynajmniej do pewnego stopnia),a co za tym idzie, pojedynek, swoisty pościg do celu, trwający przez następne strony powieści pomiędzy bohaterami, a Radke'm. Swoisty pazur, który został w ten sposób dodany, jednej z moich nowych, ulubionych postaci negatywnych w literaturze, jest elementem którego nie osiągnęlibyśmy, wypatrując z utęsknieniem, kiedy w końcu ten cholerny szelma odsłoni się, nie tylko przed czytelnikiem.
W tle powieści, mamy handlarzy żywym towarem i przestępców, wykorzystujących polityczny galimatias.
Dużą zaletą książki jest także dynamika wydarzeń i częste zwroty akcji. Wspomaga to konstrukcja rozdziałów, krótkich, jak strzały znikąd (mówiłem, że o tym wspomnę). Przypomina się struktura głośnego, amerykańskiego filmu sensacyjnego, albo serialu, gdzie śledzimy losy kilku bohaterów naraz, i jesteśmy wprost torpedowani akcją. Z tymi krótkimi rozdziałami jak moim zdaniem się ma? Szlag by Cię, Wojtku. Uważam, że jest to bardzo trafny i świadomy wybór, który buduje napięcie. W ten sposób książka nie zwalnia tempa. Ja wręcz słyszałem w tle głośną, wyjętą żywcem ze ścieżki dźwiękowej jakiegoś filmu muzykę, naszpikowaną egzotycznymi wstawkami.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do literek – te potworne karzełki, powinny być zabronione do użytku drukarni w cywilizowanym kraju. No i jeszcze przyczepiłbym się do słowa „narzecze”, które, gdybym czytał głośno, zgrzytało by mi między zębami, dość często. Chyba trafniejszym określeniem byłby „dialekt”, jako zbiór narzeczy. Ale to już kwestia polemiki.
Czy polecam? A czy mógłbym, nie polecić?!
 Jarosław Klonowski

Pamiętam stwierdzenie wykładowcy na bydgoskim wydziale historii, który rozwodził się na temat tego, jak nużące jest zajęcie archeologa, podkreślając, że z większości wykopalisk, nasz "bohater" powraca z pogłębionym problemem alkoholowym, a i tak, jest w dalszym ciągu największym nudziarzem, w gronie swoich przyjaciół - historyków.
Kulawski proponuje na szczęście historię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
638
310

Na półkach:

Wysłuchałam tą książkę z prawdziwą przyjemnością. Fajnie napisana, cały czas się coś dzieje. Jest i sensacja i przygoda i tajemniczy skarb. Polecam

Wysłuchałam tą książkę z prawdziwą przyjemnością. Fajnie napisana, cały czas się coś dzieje. Jest i sensacja i przygoda i tajemniczy skarb. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
836
759

Na półkach: , , , ,

http://czytamdlaprzyjemnosci.pl/2021/01/7-21-syryjska-legenda-wojciech-kulawski/
Polecam wam “Syryjską legendę” jako powieść, która dostarczy wam rozrywki zamieniając was w poszukiwaczy skarbów. Pokaże egzotykę kraju, ale też jej oblicze społeczno – kulturalne. Bohaterowie są niejednoznaczni, wielu z nich z premedytacją tworzy fałszywy wizerunek. Trochę szkoda, że czarny charakter tak szybko ujawnił się, ale i tak do samego końca mieszał w życiu archeologów. Jeżeli lubicie powieści, w których jest dynamiczna akcja, a opisy są zredukowane do minimum to będziecie zadowoleni. Ja bardzo lubię czytać takie historie. Jedyny minus jaki znalazłam w książce, to drobna czcionka. Z przyjemnością przeczytam inne książki autora.

http://czytamdlaprzyjemnosci.pl/2021/01/7-21-syryjska-legenda-wojciech-kulawski/
Polecam wam “Syryjską legendę” jako powieść, która dostarczy wam rozrywki zamieniając was w poszukiwaczy skarbów. Pokaże egzotykę kraju, ale też jej oblicze społeczno – kulturalne. Bohaterowie są niejednoznaczni, wielu z nich z premedytacją tworzy fałszywy wizerunek. Trochę szkoda, że czarny...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    71
  • Chcę przeczytać
    49
  • Posiadam
    11
  • Audiobook
    4
  • 2022
    2
  • 2020
    2
  • Storytel
    2
  • Kryminały
    2
  • Audiobooki
    1
  • Audiobook
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Syryjska legenda


Podobne książki

Przeczytaj także