Kurs na ulicę Szczęśliwą
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Seria Reporterska
- Wydawnictwo:
- Dowody
- Data wydania:
- 2020-10-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-10-23
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365970954
- Tagi:
- rozmowa zwierzenia fakt
Bartosz Gardocki po pięciu latach rzucił pracę w agencji public relations, żeby spełnić swoje marzenie – zostać taksówkarzem. Jego pasażerami są między innymi: Hanna Krall, Halina Szpilman, Tomasz Stańko, Zbigniew Wodecki, Rafał Trzaskowski, ale i sprzedawca skarpet spod Dworca Centralnego, powstaniec warszawski, lewicowy baron, pan Marek, który odwiedza prostytutki, niewidomy o nazwisku Drakula, sfrustrowana matka… W książce „Kurs na ulicę Szczęśliwą” taksówka jest jak konfesjonał, a jej kierowca jak spowiednik.
Tych kilkanaście minut intymności przypomina jazdę windą z obcym człowiekiem. Kierowca i pasażer są skazani na swoje towarzystwo, czują nawzajem swój zapach. Niektórzy nie patrzą taksówkarzowi w oczy, traktują go jak maszynę, do której wrzucili monetę, nic nie mówią. Inni mówią bez przerwy. „Wiem dużo. Czasami wiem rzeczy, których wolałbym nie wiedzieć. Wiem kto z kim, kiedy, za ile, kto kogo, kto komu, czy było dobrze, czy źle, czy będzie jeszcze raz. Słucham ludzi. Jezu, tylu ludzi… Przez tych pięć lat w najlepszym zawodzie świata w mojej taksówce siedziało z piętnaście tysięcy osób”.
Taylor z Wielkiej Brytanii wsiadł do taksówki bez majtek, informatyk z Gdyni uwierzył w duchy, emerytka w zielonym kapeluszu poleca masaże, a żona komunistycznego ministra zwierza się z samotności…
Kiedy Bartosz Gardocki usiadł za kierownicą, poczuł się szczęśliwy. Szybko się okazało, że jego pasażerowie też szukają szczęścia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Sufler we własnej taksówce
Jedni wieczorami zaglądają ludziom do ich mieszkań. Inni zapraszają do swojej taksówki. Bartosz Gardocki otwiera jedne drzwi swoim pasażerom, a drugie nam. Siedzimy razem w jego aucie. Emocje jak w filmie grozy. Ale nie ma tu krwi i potu. Nie ma przerażających tragedii, które odbierają słowa i wiarę w ludzi. Jest codzienność. Podana w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Tak zwyczajnie. Z ciepłem, zrozumieniem i troską. Bez zbędnego komentarza. Już od pierwszych stron „Kurs na ulicę Szczęśliwą” przenosi czytelnika w inny świat. Pozornie jest to taksówka, ale wszystko, co dzieje się w aucie znacznie wykracza poza granice tej metalowej puszki na kołach.
Bartosz Gardocki zabiera czytelnika w podróż po ludzkich pragnieniach. Marzenia i codzienne troski mieszają się tu z rozżaleniem, frustracją i… nerwowością. Prawdziwe życie. Mieszanka Wedlowska. Niby znasz wszystkie cukierki, ale zawsze jesteś zaskoczony, że zamiast wyczekiwanego Pierrota trafi Ci się Bajeczny.
Każdy, kto wchodzi do taksówki, jest jak inny powiew wiatru. Albo zapach. Zostawia swój indywidualny ślad. Przywołuje wspomnienia. Pozwala odnieść się do własnego życia. Niektóre z tych spotkań są słodkie jak zapach konwalii, inne odpychające jak woń zgniłych jaj. Ale są też takie z nutką nostalgii — jak zapach świeżych truskawek zwiastujących lato i przerwę od szkoły.
Emocje wywołała we mnie już pierwsza opisana bohaterka. Zaczęłam zastanawiać się nad naszym polskim narzekaniem. Tym, kiedy negatywne słowa płyną jak górski potok. Mocnym strumieniem. Bez przerwy. Jak łatwo jest zatracić się w tak krytycznym postrzeganiu świata? Kiedy kilka sceptycznych myśli rzuconych od czasu do czasu staje się codziennym sposobem patrzenia na rzeczywistość? Jak szybko ten zapach niezadowolenia ze wszystkiego nachalnie wbija się w nozdrza innych? Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo oddziałują na nas ludzie i emocje, którymi nas karmią. Wystarczyło kilkanaście zdań bym poczuła tę aurę. Jak wtedy, gdy w ulubionej cukierni, ktoś przed Tobą kupi ostatni kawałek sernika (Twojego ulubionego!) i już wiesz, że ten dzień jest stracony.
Jednak ta książka nie jest jedynie opisem przeżyć warszawskiego taksówkarza. Jest podróżą po ludzkich sercach. Bartosz Gardocki ma wszystko to, czego wymaga się od reportera. Potrafi uważnie słuchać i trafnie opisywać rzeczywistość. Nie stawia diagnoz. Nie ocenia osób, które wsiadają do jego auta. Co więcej — pozwala im się uwieść. Mam wrażenie, że czasami sam daje się wciągnąć w historie swoich pasażerów i to on jest gościem we własnej taksówce. Jego bohaterowie czują się swobodnie. Mówią co chcą ze szczerością czteroletniego dziecka. Gardocki zgrabnie dopasowuje się do swoich pasażerów. Do ich potrzeb. Do historii, którą opowiadają. Oddaje miejsce w pierwszym szeregu. Jest tłem, które pozwala bohaterom wybrzmieć. Jednocześnie wyraźnie zaznacza swoją obecność. Łączy wszystkie elementy.
Jest w nim pewnego rodzaju nie nachalność. Coś, co sprawia, że ludzie chcą podzielić się z nim swoim życiem w ciągu tej krótkiej przejażdżki. Minimalizuje swoją obecność w taksówce. Pyta, ale nie przesłuchuje. Słucha uważnie, ale potrafi także zręcznie zmienić temat. Nasze babcie powiedziałyby, że jest uprzejmy, grzeczny i taktowny. A ja ośmielę się przyznać, że ma w sobie jakieś niezaspokojenie — pragnie kontaktu z drugim człowiekiem, ale kontaktu nieprzypadkowego. Poruszenia, ciekawych wrażeń, szybkich uderzeń serca i emocji, które będą stale przypominać, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Taksówka jest jego sceną. Mam wrażenie, że czasami powstrzymuje się, by nie wybuchnąć śmiechem lub rzucić ironiczny komentarz. Ale nic takiego się nie dzieje. Jego pasażerowie mają taki komfort psychiczny, o jakim marzy każdy pracownik ogromnej korporacji.
Może to intuicja pomaga mu pociągnąć odpowiednie sznurki? A może to właściwość samochodu? Siedząc w taksówce, jedzie się do przodu, ale przywołuje to, co minęło. Spoglądając przez okno widać, jak migające budynki zostają w tyle. Nagle ma się przerażające wrażenie przemijania czasu. Może właśnie to wywołuje refleksje. Może po wypowiedzeniu ciążących słów ma się wrażenie, że ten bagaż zostanie w aucie? Wtedy z taksówki wychodzi się o wiele lżejszym.
Niestety niektóre fragmenty kuły w oczy. Pytanie mieszkańców ul. Szczęśliwej czym jest dla nich szczęście, teoretycznie wydaje się zrozumiałe, ale nie pasuje. Książka składa się z historii, które nienachalnie stawiają przed czytelnikiem definicję szczęścia każdego z bohaterów. Historii, w których szczęście zostało opowiedziane przez sytuację, jednocześnie pozostawiając czytelnikowi miejsce na domysły. Proste pytanie może i kontrastuje, ale jednocześnie nieprzyjemnie zgrzyta. Jak pomarańczowy i różowy zestawione razem. To razi. Choć oczywiście są i miłośnicy takich połączeń.
„Kurs na ulicę Szczęśliwą” jest niepozorną książką, a skrywa wiele. Każda z opisanych historii mogłaby być osobnym filmem. Tu mamy je wszystkie razem. Taki Netflix na papierze. Opisani pasażerowie pochodzą z różnych światów. Gardocki jak rasowy raper potrafi uważnie słuchać i trafnie oceniać rzeczywistość. Miasto jest tłem jego opowieści. Niektóre wydarzenia wydają się nieprawdopodobne, irracjonalne. Czytając je trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie mogło wydarzyć się w rzeczywistości. Wbrew pozorom ta książka nie jest podróżą po warszawskich ulicach, ale po ludzkich sercach. Jest obrazem naszego społeczeństwa. Próbą sklasyfikowania szczęścia. Zaskakującą kolekcją momentów.
W końcu problemy są jak kalorie — można je spalić. Albo zostawić w taksówce.
Joanna Kaczmarek
Oceny
Książka na półkach
- 382
- 235
- 56
- 33
- 13
- 12
- 7
- 7
- 7
- 6
Cytaty
Babcia opowiadała, że jeśli wiatr wiał od strony obozu i niósł jak to mówiła, pchły, czyli popiół, który obłaził mokre ubrania jak insekty, ...
RozwińDoświadczenie to nie to, co nas spotyka, tylko to, co robimy z tym, co nas spotyka.
OPINIE i DYSKUSJE
Nie za wiele ta książka wniosła do mojego życia. Lubię reportaże, z których czegoś nowego się dowiaduję. Tu się dowiedziałem, że autor nadal stereotypowo patrzy na niektórych ludzi. Zapewne przez pryzmat swoich doświadczeń w światku korporacyjnym, napisał rozdział o ponglish, z jakim korpoludy są kojarzeni. Tym tekstem (który jest na początku książki),trochę mnie do siebie zraził. Rozumiem taki tekst jeszcze 10 lat temu - dziś to ani stayra, ani reportaż.
Czytając dalej, miałem wrażenie, że wylicza tylko kolejne znane osoby, z którymi dane mu było jechać, ale bez zbytniego zagłębiania się w temat.
Chyba forma tej książki mi nie leży. Wolałbym, żeby któryś ciekawy temat, jako reporter pogłębił i opisał z prawdziwego zdarzenia, bo tematów ciekawych w książce nie brakuje - duch Mokotowa, wszelkie uzależnienia, babcia, która jeździ na masaże. Gdyby tak przez parę miesięcy ją woził na masaże i później to opisał, przeczytałbym to z satysfakcją, bo pisze dość dobrze (mówię dość dobrze, bo w tej książce są zbyt krótkie rozdziału, żebym mógł sobie wyrobić zdanie).
Nie za wiele ta książka wniosła do mojego życia. Lubię reportaże, z których czegoś nowego się dowiaduję. Tu się dowiedziałem, że autor nadal stereotypowo patrzy na niektórych ludzi. Zapewne przez pryzmat swoich doświadczeń w światku korporacyjnym, napisał rozdział o ponglish, z jakim korpoludy są kojarzeni. Tym tekstem (który jest na początku książki),trochę mnie do siebie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toReportaż ogromnie mi się spodobał. Ciekawe, prawdziwe historie pasażerów taksówki warszawskiej, czasem przygnębiające, ale również sprowadzające uśmiech na twarz. Pokazując swoich gości, autor trochę przedstawia siebie, nie tylko w różowych barwach, głównie między wierszami.
Reportaż ogromnie mi się spodobał. Ciekawe, prawdziwe historie pasażerów taksówki warszawskiej, czasem przygnębiające, ale również sprowadzające uśmiech na twarz. Pokazując swoich gości, autor trochę przedstawia siebie, nie tylko w różowych barwach, głównie między wierszami.
Pokaż mimo to„Kurs na ulicę szczęśliwą” to zapiski autora, który po latach spędzonych w korporacji zmienia swoje życie i wsiada za kółko taksówki. Chciałabym, aby każdy taksówkarz tak przygotowywał się do kursu – zastanawiał się jakiej muzyki lubię słuchać i wyczuwał czy mam ochotę na rozmowę, czy może wolę akurat błądzić samotnie wśród swoich myśli, obserwując świat zza szyby. Kierowca i pasażer są przecież na siebie w trakcie takiego kursu skazani.
Każdy ma swoją historię, ale w ciągu kursu możemy poznać jedynie jej wycinek i to jest właśnie zbiór takich wycinków zebranych w kameralnym wnętrzu auta. Całość czyta się błyskawicznie, a krótkie rozdziały sprawiają, że ma się ochotę poświęcić kolejne pięć minut i dowiedzieć się jaka historia kryje się w kolejnym. Łatwo w ten sposób przeciągać to wielokrotnie, przez co można zarwać noc. ;)
Używając lekkiego języka, Gardocki przemyka się od jednej historii do drugiej. Z niejakim zdziwieniem zdaje się przyjmować fakt, że niektórzy pasażerowie wolą spędzić te kilka minut w ciszy. Czasami zostaje zaproszony na herbatę po zakończonym kursie, w co aż ciężko uwierzyć. Autor przeplata opowieści swoimi przemyśleniami, w których momentami ciężko znaleźć odgórnie narzuconą strukturę. Cały reportaż jest także poszatkowany krótkimi odpowiedziami osób na temat czym jest szczęście. Wydaje się to trochę wymuszone i tekst nic by nie stracił na ich pominięciu.
Jeżeli szukacie czegoś lekkiego na oderwanie myśli to jest to pozycja idealna. Jeżeli oczekujecie pogłębionych przemyśleń to zostawcie tę książkę na inny moment.
W warszawskim slangu taksówkarzy nazywa się „cierpami”, podobno od tego, że tyle narzekają cierpią. Gardocki przedstawia jednak teorię, że to skrót od „cierpliwości”, którą są obdarzeni i takie wytłumaczenie mi się podoba. ;)
„Kurs na ulicę szczęśliwą” to zapiski autora, który po latach spędzonych w korporacji zmienia swoje życie i wsiada za kółko taksówki. Chciałabym, aby każdy taksówkarz tak przygotowywał się do kursu – zastanawiał się jakiej muzyki lubię słuchać i wyczuwał czy mam ochotę na rozmowę, czy może wolę akurat błądzić samotnie wśród swoich myśli, obserwując świat zza szyby. Kierowca...
więcej Pokaż mimo toNiezwykle ciekawa koncepcja, by spisać opowieści i anegdoty pasażerów taksówki, którą kiedyś swego czasu prowadził zawodowo autor książki. Jest to ciepła opowieść o ludziach i ludzkiej naturze. I mimo że nie każda historia porusza przyjemne tematy, to jednak zawsze zostawia nas z pozytywnym nastawieniem i ciekawą refleksją. Polecam na weekend!
Niezwykle ciekawa koncepcja, by spisać opowieści i anegdoty pasażerów taksówki, którą kiedyś swego czasu prowadził zawodowo autor książki. Jest to ciepła opowieść o ludziach i ludzkiej naturze. I mimo że nie każda historia porusza przyjemne tematy, to jednak zawsze zostawia nas z pozytywnym nastawieniem i ciekawą refleksją. Polecam na weekend!
Pokaż mimo toCałkiem dobrze się to czytało, choć niektóre rozdziały to zaledwie kilka linijek tekstu, i raczej nie zapadną w pamięci na dłużej. Fajny pomysł na reportaż, ale trochę żałuję, że autor nie pokusił się o rozszerzenie tych części, w których opisuje specyfikę pracy taksówkarza. Liczyłem na jakieś smaczki i fajne historie, w końcu to bardzo ciekawy zawód, a chyba nikt nie ma więcej historyjek do opowiedzenia niż rasowy taksówkarz.
Całkiem dobrze się to czytało, choć niektóre rozdziały to zaledwie kilka linijek tekstu, i raczej nie zapadną w pamięci na dłużej. Fajny pomysł na reportaż, ale trochę żałuję, że autor nie pokusił się o rozszerzenie tych części, w których opisuje specyfikę pracy taksówkarza. Liczyłem na jakieś smaczki i fajne historie, w końcu to bardzo ciekawy zawód, a chyba nikt nie ma...
więcej Pokaż mimo toChaotycznie, banalnie i niespójnie. Nie wystarczy umieć pisać aby napisać xiążkę.
Chaotycznie, banalnie i niespójnie. Nie wystarczy umieć pisać aby napisać xiążkę.
Pokaż mimo toPrzyjemna, lekka. Idealna na wakacje czy w podroz pociagiem. Jak ktos lubi sluchac ludzi, a ja bardzo lubie, to warto, bardzo!
Przyjemna, lekka. Idealna na wakacje czy w podroz pociagiem. Jak ktos lubi sluchac ludzi, a ja bardzo lubie, to warto, bardzo!
Pokaż mimo toNie są to literackie ani reporterskie wyżyny, ale poczytać latem dla relaksu można
Nie są to literackie ani reporterskie wyżyny, ale poczytać latem dla relaksu można
Pokaż mimo toCytując Horacego : " Śmiałym los sprzyja i bojaźliwych odtrąca " , dzięki życiowej wolcie Bartosza Gardockiego, mamy w ręce " Encyklopedię życia ", bo tak można nazwać książkę " Kurs na Ulicę Szczęśliwą ". Jest dowodem na istnienie szczęścia w potocznym tego słowa znaczeniu. Zamykając książkę, czytelnik odnosi wrażenie, że Autor ukończył kilka uczelni, ot tak, mimochodem. Studiował i to z dobrym skutkiem psychologię, filozofię, naukę o społeczeństwie. Czy trudno być dobrym spowiednikiem, prowadząc do celu swoich pasażerów ? Odpowiedź daje ta książka. Słowa jednego z bohaterów : - Liczy się nie to, jaką masz historię, tylko jak ją opowiesz. Po warszawsku się mówi : jaką masz bajerę. Czyli jak potrafisz sprzedać się światu ", można potraktować filozoficznie. ŻYCIE JEST TOWAREM. I od Ciebie, Czytelniku , zależy, jaką otrzymasz cenę. A takich perełek słownych w tej książce jest więcej. " Kurs na Ulicę Szczęśliwą " skłania do powrotów, ponownej lektury, zanurzenia się w ogromie przemyśleń i zatrzymania się w chaosie dnia codziennego. Polecam !
Cytując Horacego : " Śmiałym los sprzyja i bojaźliwych odtrąca " , dzięki życiowej wolcie Bartosza Gardockiego, mamy w ręce " Encyklopedię życia ", bo tak można nazwać książkę " Kurs na Ulicę Szczęśliwą ". Jest dowodem na istnienie szczęścia w potocznym tego słowa znaczeniu. Zamykając książkę, czytelnik odnosi wrażenie, że Autor ukończył kilka uczelni, ot tak, mimochodem....
więcej Pokaż mimo tobardzo fajnie się czyta - naprawdę polecam :)
bardzo fajnie się czyta - naprawdę polecam :)
Pokaż mimo to