rozwińzwiń

The Tree of Man

Okładka książki The Tree of Man Patrick White
Okładka książki The Tree of Man
Patrick White Wydawnictwo: Vintage literatura piękna
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Vintage
Data wydania:
1994-10-27
Data 1. wydania:
1994-10-27
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780099324515
Średnia ocen

10,0 10,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
10,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1180
403

Na półkach: , ,

Patrick White ur. 28 maja 1912 w Londynie, zm. 30 września 1990 w Sydney. Był australijskim prozaikiem, poetą. Laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1973 roku.
White urodził się w Londynie, jego rodzicami byli jednak Australijczycy i gdy miał 6 miesięcy cała rodzina wróciła do Australii i zamieszkała w Sydney. Kształcił się w Anglii, w czasie II wojny światowej służył w Royal Air Force na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i Grecji. W 1941 poznał Manoliego Lascarisa, greckiego oficera wojskowego, który został jego życiowym partnerem. Po wojnie wrócił do Australii i wraz z Manolim na stałe osiedlił się w Nowej Południowej Walii.

Stan Parker to główny bohater i trzon powieści "Drzewo człowiecze" Mama nauczycielka, często powtarzała mu, żeby nigdy nie tknął kieliszka alkoholu i zawsze kochał Boga. Mama była samotną osobą, która ucieczkę przed mężem, kowalem, alkoholikiem odnajdywała w literaturze. Marzyła, aby jej syn został kaznodzieją lub nauczycielem. Niestety stan był upartym, ciekawym życia chłopakiem. Imał się różnych prac, szukał sensu życia. Tęsknota do trwania na miejscu i demony ruchu walczyły w nim nieustannie, aż w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi.

Odziedziczył skrawek ziemi Parkera, o którym dowiedział się od rodzicielki przed jej śmiercią. Żyzna ziemia, niewykarczowany busz, nieziemska cisza, istne pustkowie. Tak zaczęła się długa, życiowa podróż Stana.

"Drzewo życia" to niesamowita opowieść o losach zwykłego Australijczyka, młodzieńca, który zaczyna swą dorosłość, w głowie ma mnóstwo planów, ale również, wątpliwości, pragnień i marzeń. Plany te realizuje z mniejszym lub większym powodzeniem. Ma wolność w dokonywania wyboru i sam jest odpowiedzialny za swoją egzystencję. Dokonuje wyborów od tych bardzo ważnych jak ożenek do tych bardziej błahych, jak zakup krowy.

Niby nie ma w tym nic nowatorskiego, bo to ot samo życie, takie jak u wielu z nas, ale sposób w jaki autor przedstawia losy najpierw samego Stana, jego każdy skrawek życia, przemyślenia, a później członków jego rodziny powala z nóg.
Liczne porównania, wspaniały język, niebanalna analiza ludzkiej psychiki, zachowań człowieka w różnych sytuacjach życiowych to istny majstersztyk. Ta drobiazgowość, spostrzegawczość, ukłon w stronę najdrobniejszych wydarzeń jest niebywała i wspaniała. Któż teraz potrafi pisać w taki sposób, w takim stylu ? Jaką trzeba mieć spostrzegawczość i wrażliwą duszę, żeby w taki sposób wszystko opisać ?

"W kuchni tykał zegar, brzydki zegar z ciemnego marmuru. Gdy chłopczyk podrósł , krzepki, pozłocisty, często kazał się podnosić, żeby móc śledzić ruchy wskazówek. Przyciskał czerwone usteczka do szkła i pił minuty, a wtedy brzydota na chwile znikała, ciemna tarcza gasła w blasku rumianych policzków dziecka"

Rozczarowania przeplatają się z najdrobniejszymi sukcesami, miłość z chwilową niechęcią i znudzeniem, poczucie siły i wszechmocy z bezsilnością, poczucie radości z dogłębnym smutkiem, wiara w Boga z pytaniami, czy rzeczywiście Bóg istnieje. Autor przedstawia burzę charakterów, burzę ludzkich zachowań na małym pokładzie jakim był domek na pustkowiu, które później zmieniło się w Durilgai ( chyba współcześnie przedmieścia Sydney).
Tak, bo oprócz wszystkiego tego co opisałam wyżej Patrick White życie bohaterów wplótł w odpowiednią ramę czasową, która nie jest dokładnie opisana, ale według mnie zaczyna się przed II wojną światową.

Miłość w tym domku odgrywa ogromna rolę. Miłość między ludźmi, ale również miłość człowieka do zwierząt i przywiązanie zwierząt do ludzi. Pierwszy raz w literaturze spotkałam się ze stwierdzeniem, ze można zjeść człowieka z miłości. Tak Amy określała momentami swą miłość do męża Stana. Uśmiałam się przy tym stwierdzeniu, bo my z mężem często tak właśnie, w ten sposób mówimy do siebie :)

Ach cóż to była za podróż jaką odbyłam w ostatnim tygodniu. Trudna, mozolna, bo tej powieści nie da się czytać szybko, nią trzeba się delektować, chłonąc powoli każde słowo, analizować to co autor chce ukazać nam w danej chwili, a zarazem taka, że nie chce się książki odkładać na bok. ( niestety spać trzeba :) )
I chociaż obiecałam sobie, że nie kupię w najbliższym czasie żadnej książki to za niewielkie pieniądze kupiłam poprzez internet wszystkie dostępne powieści Patrica Whita. Tak zawładnął moja duszą !

Patrick White ur. 28 maja 1912 w Londynie, zm. 30 września 1990 w Sydney. Był australijskim prozaikiem, poetą. Laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1973 roku.
White urodził się w Londynie, jego rodzicami byli jednak Australijczycy i gdy miał 6 miesięcy cała rodzina wróciła do Australii i zamieszkała w Sydney. Kształcił się w Anglii, w czasie II wojny światowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
741
695

Na półkach: ,

Swoją długością i monotonią ta historia życia na poddanej człowiekowi ziemi może niektórych usypiać. Jednak ten sen będzie niezwykły, przepełniony błyskami proroczych duchowych olśnień. Fascynujące się przy tym staje wypełnienie formy zwyczajnej ludzkiej egzystencji przez treść, zawierającą ledwo dostrzegalny drogowskaz z zapisaną na nim tajemnicą. Wiecznie porządkujący swoje nadzieje i rozczarowania bohaterowie "Drzewa człowieczego" pójdą więc swoją drogą. Pomimo postępującego zgorzknienia i wypatrując znaku objawienia, staną się cząstką miejsca o którym tak pięknie potrafi pisać Patrick White. Można by przewrotnie zauważyć, że niezbadana jest głębia wytyczonych przez przyzwyczajenie ścieżek. Jednak jego fundamenty są mocne, tak silnie ukorzenione, jak opisywane w tej powieści życie australijskiego interioru. Pozostając po zakończonej lekturze z poczuciem własnej nieudolności, zastanawiam się ile jeszcze książek będę musiał przeczytać aby zaledwie zbliżyć się do źródeł sensu.

Uświadamiając sobie porządek świata jestem w stanie przyjąć, że wizja Patricka White'a opiera się na mocowaniu ziemi i ludzi a w ich wzajemnym uścisku wykuwa się zapewnienie trwania. Bo niezależnie od szybkości opływającego całe istnienie nurtu czasu, możemy być pewni jego zdolności do naznaczania wszystkich rzeczy i zjawisk piętnem przemijania. Szczególnie jest to widoczne w sytuacji, kiedy poddawszy się ciepłej fali melancholii "Drzewa człowieczego" widzimy wszystkie najdrobniejsze rzeczy świata Parkerów. Wszędzie wciska się cisza, nawet pomiędzy tchnące spokojem słowa. Oświetlając najskrytsze wizje, australijski pisarz być może nieświadomie stworzył najpiękniejszy poemat o życiu i śmierci. Poprzez szarówkę rozmyślań wytyczył drogi egzystencji, które nierzadko się ze sobą splatając, dały temat przewodni tej powieści.

Nauczyłem się, że każdy ból kiedyś mija a zmieszana ze słodyczą żółć zabarwia życie niekoniecznie według jakiejś bezlitosnej logiki. W prozie White'a każde wydrukowane słowo zawiera przebłysk prawdy i chociaż łatwo tutaj wpaść w zapiaszczone australijskim interiorem pułapki znaczeń, to tę powieść uznałbym za poezję najprostszych słów. Pośród nieskomplikowanej wiedzy często można się dowiedzieć najwięcej o celu całego naszego życia. Nic tutaj nie tchnie absolutną doskonałością. Nawet drogocenny osad osobistych zwierzeń głosi potrzebę większej pokory wobec twardej rzeczywistości. "Drzewo człowiecze" to też nieustanne przypływy i odpływy wiary, próby powrotu rozbitych osobowości do wspólnego pnia. Co ciekawe, nikt tu niczego nie kwestionuje. Surowe piękno poddania się losowi wyznacza porządek świata.

Przebywając przez ostatnie dni w piaszczystej i kamienistej przestrzeni bohaterów "Drzewa człowieczego" nabrałem tęsknoty za odkrywaniem prawdy w jej ostatecznej postaci. Samotność tego miejsca zadziałała na mnie bardzo subtelnie a jednocześnie odkryłem bliskość drugiego człowieka, będąc przecież na odludziu. Ponieważ to nieprawda, że na jałowej ziemi nic nie wyrośnie. Właśnie tutaj można odczuć intensywność uczuć, iść drogą grzechu, będąc zapatrzonym w solidność wszelkich podstaw. Czym się wtedy staje definicja dobra? Jak interpretować nieśmiało wygłaszane na kartach powieści Patricka White'a proroctwa? Wystarczy wypatrywać znaków, trwać i nie rozpaczać po straconych możliwościach.

Swoją długością i monotonią ta historia życia na poddanej człowiekowi ziemi może niektórych usypiać. Jednak ten sen będzie niezwykły, przepełniony błyskami proroczych duchowych olśnień. Fascynujące się przy tym staje wypełnienie formy zwyczajnej ludzkiej egzystencji przez treść, zawierającą ledwo dostrzegalny drogowskaz z zapisaną na nim tajemnicą. Wiecznie porządkujący...

więcej Pokaż mimo to

avatar
829
30

Na półkach:

Opinię piszę półtorej roku po przeczytaniu tego arcydzieła, bo nadal regularnie o nim myślę.
White jest absolutnym mistrzem prozy. Jego opisy przyrody da się czytać z wypiekami na twarzy, jednym zdaniem jest w stanie poruszyć czytelnika do łez.
Namiętnie przepisywałam cytaty z tej książki i czytałam je osobom wokół.
Ostatni rozdział przeczytałam trzy razy pod rząd, bo jest tak piękny.
Pochowajcie mnie z tą książką.

Opinię piszę półtorej roku po przeczytaniu tego arcydzieła, bo nadal regularnie o nim myślę.
White jest absolutnym mistrzem prozy. Jego opisy przyrody da się czytać z wypiekami na twarzy, jednym zdaniem jest w stanie poruszyć czytelnika do łez.
Namiętnie przepisywałam cytaty z tej książki i czytałam je osobom wokół.
Ostatni rozdział przeczytałam trzy razy pod rząd, bo jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
354
243

Na półkach:

Samo życie. Głębokie, poetyckie, piękne.

Samo życie. Głębokie, poetyckie, piękne.

Pokaż mimo to

avatar
1313
94

Na półkach:

Ależ się wymęczyłam przy tym...

Ależ się wymęczyłam przy tym...

Pokaż mimo to

avatar
1274
1274

Na półkach: , ,

'' Nie ma we mnie naprawdę złości , tylko że dobroci też niewiele , jak w każdym zwykłym człowieku ''

Zwyczajna historia , zwyczajnego człowieka napisana wcale nie zwyczajnym , lecz cudnym językiem . Oto on , Stan Parker . Kiedy go poznajemy właśnie rozpoczyna nowe życie . Opuścił rodzinny dom w którym nic go nie trzymało , zabrał konia i rudego psa i pognał do australijskiego buszu budować dom i swój świat . Odtąd czytelnik będzie mu towarzyszył w jego życiowej drodze , aż do śmierci . Stan jest milczkiem , nie przepada za ludźmi , nie lubi dużo mówić , jednak udaje mu się przywieść do swojego własnoręcznie zbudowanego domu , żonę . Amy jest młoda i niespecjalnie urodziwa , czy bogata , jednak Stanowi się spodobała , czy on jej również ? Cóż , właściwie to nie wiem . Cały czas przy czytaniu tej książki miałam wrażenie że oni , pańswo Parkerowie żyją razem , mieszkają razem , kochają się , jak co jakiś czas zaznacza autor - narrator , jednak wcale nie potrafią ze sobą rozmawiać , nie czynią wobec siebie drobnych tak przecież porządanych w małżeństwie gestów . Amy nieraz chciałaby poklepać męża po ramieniu , czy pogładzić po dłoni leżącej na stole , lecz nie robi tego . Stan też nie jest jakiś wylewny , ani w gestach , ani w słowach . Żyją obok siebie jak dwie kukiełki , jednak nie jak puste plastikowe lalki , gdyż całe ich emocjonalne życie dzieje się w środku . W ich wnętrzach , w ich rozważaniach , rozmyślaniach , marzeniach . Zwłaszcza Amy , której ja jakoś nie potrafiłam polubić . Cały czas myśli , rzekłabym nawet '' kombinuje '' rozmawia sama ze sobą . Wygaduje (w myślach) na sąsiadkę która ma ułomnego brata i na drugą która ma męża pijaka , przeszkadza jej też amazonka jeżdżąca po drodze konno . Jakby jej czegoś zazdrościła . Małżeństwo Parkerów długo nie ma potomków . W czasie powodzi Amy znajduje małego kilkuletniego chłopca który zgubił się w powodziowym zamieszaniu , zabiera go do domu i chce zatrzymać , jednak rano kiedy się budzi , chłopca już nie ma , zostaje po nim tylko kolorowe szkiełko z witrażowej szybki . W końcu jednak żona Stana rodzi mu syna , wydaje się więc że w końcu Amy się uspokoi , przestanie ją '' nosić '' . Bardzo kocha syna , który jest bardzo niegrzecznym dzieciakiem , ale matka zawsze go tłumaczy i spogląda na niego z bałwochwalczym podziwem . W niedługo potem rodzi się córeczka Parkerów . Ta dostaje mniej matczynej miłości , jest słaba , mało urodziwa i w dodatku ma astmę . Brat dokucza jej na każdym kroku . Dzieci rosną , każde z nich ma swoje problemy ze światem i ze sobą , rodzice się starzeją . Ale wciąż gospodarzą na swoim miejscu na ziemi . Z czasem sił coraz mniej więc sprzedają za namową córki większość ziemi gospodarczej . Ale wciąż mają ogródek i różane krzaki Amy . Stan wydaje się być zadowolony z tego co ma , co osiągnął i jak upływa mu życie . Amy jednak ciągle jest niespokojna , wciąż czegoś chce , pragnie , szuka , ale chyba sama do końca nie wie czego . W końcu robi coś takiego , czego sama sobie do końca życia nie wybaczy . Nie potrafi też sama sobie odpowiedzieć dlaczego to zrobiła . Bardzo , bardzo podobała mi sie ta książka , czytałam ją jak zaczarowana , chociaż nie było tam jakichś sensacyjnych zwrotów akcji . A jednak nie mogłam się od niej oderwać , myślę że to zasługa warsztatu pisarza , jego przepięknie nakreślonych postaci , tłumacza i '' zwyczajności '' całej tej historii . To historia jakich wiele , to historia która mogła się przytrafić każdemu , a jednak w jakiś niepojęty sposób jest niezwykła . Urzekła mnie też okładka , ciemna i ponura . Drzewo poranione z połamanymi gałązkami , a jednak wciąż stojące twardo i niezłomnie . Długo na nią patrzyłam , zanim otworzyłam książkę . Doprawdy , to wspaniała wysublimowana pozycja dla wybrednego czytelnika .

'' Nie ma we mnie naprawdę złości , tylko że dobroci też niewiele , jak w każdym zwykłym człowieku ''

Zwyczajna historia , zwyczajnego człowieka napisana wcale nie zwyczajnym , lecz cudnym językiem . Oto on , Stan Parker . Kiedy go poznajemy właśnie rozpoczyna nowe życie . Opuścił rodzinny dom w którym nic go nie trzymało , zabrał konia i rudego psa i pognał do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
295

Na półkach: , ,

"Monumentalna epopeja"- o tak!
Piękna, głęboka opowieść o życiu człowieka, Australijczyka. Czytając powieść miałam odczucie, że jest ona jak kardiogram człowieczego życia, czasem mocne, głębokie uderzenie, wejrzenie w duszę, ból, bezradność, czasem łagodne odejście i przyglądanie się oczami innych ludzi, żony, syna. To opowieść o przemijaniu, o chęci zgłębienia istoty człowieczeństwa, o bliskości, godzeniu ze starością, o śmierci.

"Monumentalna epopeja"- o tak!
Piękna, głęboka opowieść o życiu człowieka, Australijczyka. Czytając powieść miałam odczucie, że jest ona jak kardiogram człowieczego życia, czasem mocne, głębokie uderzenie, wejrzenie w duszę, ból, bezradność, czasem łagodne odejście i przyglądanie się oczami innych ludzi, żony, syna. To opowieść o przemijaniu, o chęci zgłębienia istoty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1145
52

Na półkach: , ,

Niewątpliwie ma swój urok, ale obawiam się, że zanim czytelnicy zaczną doceniać tę powieść jako całość, wielu nie przebrnie przez pierwsze 200 stron, kiedy to zacznie docierać do nich ta wolna i leniwa narracja opisująca małymi krokami "prostotę" życia w całym jego wymiarze, niejako w samotności.

Niewątpliwie ma swój urok, ale obawiam się, że zanim czytelnicy zaczną doceniać tę powieść jako całość, wielu nie przebrnie przez pierwsze 200 stron, kiedy to zacznie docierać do nich ta wolna i leniwa narracja opisująca małymi krokami "prostotę" życia w całym jego wymiarze, niejako w samotności.

Pokaż mimo to

avatar
899
77

Na półkach:

fragmentami zbyt niedojrzalym bedac pragne raz jeszcze bardzo!

fragmentami zbyt niedojrzalym bedac pragne raz jeszcze bardzo!

Pokaż mimo to

avatar
287
86

Na półkach: ,

Wartość tej książki doceniłem gdzieś tak dopiero po przekroczeniu połowy. Czytając pierwszą część zastanawiałem się, co mnie tak naprawdę może obchodzić ta nie wiadomo czemu służąca historia o zwykłym – ba, najzwyklejszym i najpowszedniejszym – życiu młodego mężczyzny, który jedynie w towarzystwie konia pojawia się na australijskim odludziu i , choć wcześniej przecież też miał jakąś historię, zaczyna budować swoje życie od podstaw i to w najściślej fizycznym tego słowa znaczeniu – zaczyna karczować tam przestrzeń dla siebie i budować domostwo. A potem dołącza do niego kobieta - młoda, nie mająca pojęcia o życiu i ludziach, musząca się dopiero tego nauczyć - którą przybysz bierze sobie za żonę. Tak zaczyna się opowieść, która przez wiele, wiele stron wydawała mi się jedynie przepięknie napisanym studium powszedniości, codzienności ciężkiej pracy i uczciwego, pełnego pokory wysiłku w celu zapewnienia sobie tego, co zwykle nazywa się szumnie „bytem”, a czasami po prostu „chlebem” czy „dachem nad głową.” Stan i Amy Parker tacy właśnie są – są, można by rzec, „ludźmi dnia powszedniego” na prowincjonalnym końcu świata; mało w nich odświętności, niedzielności, a przy tym zaskakują twardością, pełną godności wytrzymałością, która pod koniec książki urasta do miary heroizmu. Ich zmagania z wszechmocną australijską przyrodą, która dyktuje osadnikom swoje warunki gigantycznymi powodziami i pożarami buszu na początku wydają się po prostu opisywaniem tamtejszych realiów, a z czasem składają się na obraz bohaterstwa tzw. zwykłego człowieka, na którym przecież zawsze opiera się sukces, chwała czy choćby samo przetrwanie państw i narodów, szczególnie narodów pionierskich takich jak Australijczycy. W ogóle Australia jest w tej książce jakby trzecią główną postacią, szczególnie prowincja, wieś, które wydają się być jakby wyłączone z rytmu reszty kuli ziemskiej. Widać to szczególnie w momencie, kiedy Stan opuszcza kontynent i wyrusza na wojnę; konflikt angażujący i zostawiający swój ślad na połowie globu jest w tej narracji jakimś mgnieniem daleko za horyzontem, poza polem widzenia. I właściwie nic na trwale nie zmienia.

To „Drzewo człowiecze” to przede wszystkim konstrukcja męska, trzeba to jasno powiedzieć. To Stan decyduje o stworzeniu tej konstrukcji od korzeni, to on ją rozwija i wzmacnia, to na jego przybyciu na odludzie i śmierci kilka dekad później koncentruje się ta opowieść. Ale w jakiś przekorny sposób powieść White'a jak najbardziej może być czytana jako tekst bardzo feministyczny. Przede wszystkim dlatego, że najwięcej mówi tutaj kobieta, Amy, i to co mówi świadczy o stopniowo rodzącej się jej podmiotowości i autonomiczności wobec „swojego” mężczyzny. Stan Parker pozostaje dla czytelnika właściwie zagadką – nigdy nie wiadomo, czy skrywa jakieś tłumione namiętności pod fasadą milczenia i rzeczowości, czy jest najzwyczajniej w świecie prosty, bo taki musi być, aby stawić czoła, aby nie zawieść, aby się ostać. Amy to co innego – kto wie, czy to jej heroizm nie jest bardziej imponujący, bo jest uzupełniony rozwojem, zastanowieniem, jakimś dystansem, spoglądaniem trochę z boku i chyba po prostu większą wrażliwością niż wrażliwość Stana. Mam wrażenie, że angielski tytuł oryginału („The tree of MAN”) stara się – być może niechcący i zupełnie niewinnie – odwrócić uwagę od faktu, który konsekwentnie artykułuje się sam na kartach tej książki: to drzewo człowiecze jest również, a może nade wszystko, drzewem kobiecym – historią inicjacji w życie, partnerstwa, pracy, odkrywania swojej osobności wobec męża przez Amy Parker. Tym, co daje tej powieści jej psychologię, jest Amy. Zwróćcie uwagę, Towarzysze Czytelnicy, na przykład na opis stanu wewnętrznego Amy, kiedy podczas nieobecności Stana kobieta dopuszcza się wielokrotnej zdrady. To zawsze Amy zagląda pod podszewkę surowej prowincjonalnej codzienności, to zawsze ona zastanawia się nad jej wartością, nad zyskiem i stratą, to ona zadaje sobie pytania, które zadaje sobie również czytający – czemu to właściwie służy? Czy to ma jakąś wartość?

Przepiękna książka będąca właściwie hołdem dla niezłomności, wytrwałości, konsekwencji i ciężkiego wysiłku prostego człowieka, którego wartość – a tak zazwyczaj bywa – docenia tylko literatura, a nie wielcy zawiadowcy historii - ci, którzy na wartości prostego człowieka tuczą się i która wynosi ich na piedestał.

Wartość tej książki doceniłem gdzieś tak dopiero po przekroczeniu połowy. Czytając pierwszą część zastanawiałem się, co mnie tak naprawdę może obchodzić ta nie wiadomo czemu służąca historia o zwykłym – ba, najzwyklejszym i najpowszedniejszym – życiu młodego mężczyzny, który jedynie w towarzystwie konia pojawia się na australijskim odludziu i , choć wcześniej przecież też...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    202
  • Przeczytane
    108
  • Posiadam
    39
  • Teraz czytam
    10
  • Nobliści
    5
  • Ulubione
    2
  • Literatura australijska
    2
  • Do kupienia
    2
  • 1000 książek
    1
  • Obyczajowe
    1

Cytaty

Więcej
Patrick White Drzewo człowiecze Zobacz więcej
Patrick White Drzewo człowiecze Zobacz więcej
Patrick White Drzewo człowiecze Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także