Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2020-03-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-03-25
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328072602
- Tagi:
- literatura polska statystyka matematyka popularnonaukowa rozwój osobisty humor
Statystycznie rzecz biorąc to książka o statystyce (tak, o statystyce!), której lektura przyprawia o ból przepony (ze śmiechu. Nie trzeba od razu biec do lekarza). No i nawet można zrozumieć o co w niej (statystyce) chodzi. Wszystko dzięki Janinie Bąk, pandze biznesu, komendancie komedii, charyzmatycznej liderce ortodoksyjnej grupy #DrużynaJanina. Ile trzeba zjeść czekolady, by dostać Nobla? Dlaczego koń i szop pracz nigdy nie dostali doktoratu? Czy język angielski powoduje zawały serca, a masło przedłuża życie? Czego statystyka nauczyła się od martwego łososia? A przede wszystkim: czy naukowcy są jak żony i nigdy się nie mylą? Dzięki setkom ciekawostek zobaczycie, że statystyka potrafi zmierzyć wszystko i – wbrew pozorom – przydaje się do wszystkiego. Pozwala nawet oszacować matematyczny wzór na miłość!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
A Ty? Ile kostek czekolady potrzebujesz, żeby się uśmiechnąć?
Książka o cyferkach. Cóż. Statystycznie rzecz biorąc, z punktu widzenia humanisty to wyrażenie jest czymś w rodzaju oksymoronu. Może też trochę jak pytanie omyłkowo niezakończone pytajnikiem – retoryczne, bo na zadane z pogardą nikt nie oczekuje odpowiedzi. „Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?” to właśnie książka o cyferkach – jednak powstał ten koncept, o którym nie śniło się filozofom. Gwiazdka z odległego nieba statystyków trafiła pod strzechy.
Jak musi się zaczynać książka o statystyce, żeby ktoś chciał ją przeczytać? (CHCIAŁ, czyli jak podaje Wikipedia „odczuwał chęć zrobienia czegoś”, co w przypadku książki o liczbach i zwykłego Kowalskiego może nie iść w parze). Janina Bąk, komendant komedii i sprawczyni całego zamieszania, swoje statystyczne dzieło zaczęła rozdziałem „Na początek: czy wiecie, że istnieje matematyczny wzór na dobre piwo?”. Nie trzeba być ekspertem, żeby orientować się, że taki początek (książki) to baaardzo udany początek.
Wszyscy jesteśmy umysłami spragnionymi ciekawostek ze statystycznego świata, choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Do takiego wniosku można dojść, odkrywając kolejne strony książki Janiny Bąk. Na jednej z nich czytamy: „Nie można pominąć też innych, kluczowych dla rozwoju ludzkości zagadnień. Czy na imieniny lepiej kupić czekoladę, czy kokainę? Skąd wiemy, że owca rozpoznałaby na ulicy Zenka Martyniuka? Czy wielkość penisa wpływa na rozwój gospodarczy kraju? To tylko kilka z wielu pytań, na które odpowiada ta książka. Nie czytajcie jej w kapciach, bo wam pospadają z wrażenia”. Już na początku dowiadujemy się więc, że naukowcy mogą mieć poczucie humoru. I – co ważniejsze – że w nauce nie istnieją głupie pytania.
Zapewne miły czytelnik recenzji, który doszedł do tego miejsca, zorientował się, że „Statystycznie rzecz biorąc…” to książka napisana z dużym przymrużeniem oka. Jako zwolenniczka prostoty uważam, że nieskomplikowany język jest jedynym pomostem między światem nauki a statystycznym (sic!) Kowalskim. Nie stanowi tajemnicy, że literatura popularnonaukowa takim stylem się odznacza. Trzeba jednak podkreślić, że to, co zrobiła Janina Bąk, jest czymś więcej. Czytając książkę o sprawach, które – umówmy się – normalnie nigdy by mnie nie zainteresowały, bawiłam się przednio. Zdaje się, że właśnie wszechobecny humor jest siłą napędową tej pozycji. Autorka nie przemawia do nas z wysokiego C pasującego do naukowca z tytułem doktora – mówi jak człowiek do człowieka. Nie zamyka się w bańce informacyjnej, ale świetnie żongluje stereotypami dotyczącymi swojego zawodu. Jest świadoma, że „historia nie zna takich przypadków, że ktoś się czegoś nauczył, bo go upokorzyliśmy” i nie buduje dystansu uczeń-nauczyciel, tylko traktuje czytelnika jak partnera. Może wie trochę więcej od niego, a może wie po prostu jedynie co innego niż on.
Prostota stylu i mnogość żartów mają jednak nie tylko zalety. Choć na pewno punkt widzenia będzie tu zależny od oczekiwań wobec książki. Jeśli ktoś spodziewa się dobrej zabawy – nie zawiedzie się; jeśli smaczków językowych – dobry wybór; jeśli paru niezłych ciekawostek – proszę zaparzyć herbatę. Ja poza rozkoszowaniem się pluszowym stylem autorki (o której to „pluszowości” zaraz jeszcze wspomnę) byłam nastawiona, by dowiedzieć się jak najwięcej (skoro już sięgnęłam po rzecz, po którą bym nie sięgnęła, gdyby nie innowacyjne podejście Janiny). W eksplorowaniu warstwy edukacyjnej „Statystycznie rzecz biorąc…” humor nie jest najlepszym pomocnikiem. Oczywiście zapewne większość czytelników chcąc nie chcąc wyniesie z lektury trochę nowych informacji, ale liczne i czasami zgoła niepotrzebne dygresje, ten pęd wiedzy mozolnie temperują. Sprawiają, że jeśli omawiany właśnie problem nas zainteresuje, będzie nam trudniej skleić obraz całego zagadnienia sprzed dygresji i po niej. W miarę czytania coraz rzadziej też widzimy fajerwerki językowe. I tu właśnie dochodzimy do „pluszu”. Powiem tylko, że przy całym zrozumieniu leksykalnych upodobań autorki i pamięci o indywidualności stylu odnotowałam wielokrotne powtarzanie tych samych określeń: „pluszowy” 13 razy, „szalenie” 43 razy i „dajcie spokój” 15 razy. Nie mówię, że ich używanie jest złe, mówię tylko, że to widać. I że jak coś widać za często, to robi się nudno.
Można doszukiwać się kolejnych minusów, a jednak żaden z nich nie udowodni, że „Statystycznie rzecz biorąc…” Janiny Bąk nie jest udaną rzeczą. Oto przed państwem książka rozpływająca się w ustach. Najpierw czujemy w zębach dość twarde statystyczne pojęcia, które w miarę gryzienia mają coraz więcej sensu. Później słodkość stylistycznych rozwiązań rozlewa się na języku, a kubki smakowe energetyzuje nadzienie dopracowanego humoru. Na koniec oczy przymykają się z rozkoszy tak dobrego deseru. Być może istnieją na świecie bardziej ekstatyczne smaki, ale kto myśli o tym w momencie zachwycania się właśnie jedzonym?
Joanna Jastrzębska
Oceny
Książka na półkach
- 3 837
- 1 675
- 523
- 221
- 218
- 158
- 118
- 86
- 57
- 55
Opinia
Hmmm. weekend majowy miał być wolny od wszystkiego, co wiąże się z pracą zawodową. Jednak zachęcona recenzją i pobieżnym zapoznaniem się z treścią opracowania przygotowanego przez Panią Janinę Bąk, nie wytrzymałam i przeczytałam. Po zakończeniu lektury wiem, ze to była świetna decyzja. Dlaczego? Dlatego, że Autorka kierując się przekonaniem, iż „Nie ma głąbów matematycznych. Są tylko źli nauczyciele”(!!!) rzeczowo, z dużym poczuciem humoru wprowadza nas w arkana statystyki, która nie tylko studentom spędza sen z powiek. Jej wywody mają interdyscyplinarny charakter. Poparte są wieloma przykładami, anegdotami. Pani Janina opisuje etapy planowania, realizacji procesu badawczego. A później służy radami odnośnie opracowania i wizualizacji danych. Pięknie wyjaśnia pojęcie operacjonalizacji.
Poszczególne rozdziały zawierają odpowiednią dawkę wiedzy (przyswajalną nawet dla tych, którzy nie wierzą w prawdziwość przytoczonego wcześniej zdania).
Cieszy mnie to, iż Autorka tak ostro przeciwstawia się uogólnianiu wyników przeprowadzonych na niewielkich grupach badawczych lub celowo dobranych grupach reprezentatywnych dla niewielkiej zbiorowości np. terytorialnej. Podzielam Jej zdanie odnośnie rzetelności wszelkich rankingów odnoszących się do różnych sfer naszego życia.
Ujęło mnie to, iż nieuczciwość badawcza nie stanowi dla Niej tematu tabu i omawiając to zagadnienie przywołuje zafałszowane wyniki badań dotyczących poszczepiennego autyzmu, których skutków wciąż doświadczamy patrząc na postawy rodziców, „dysputy” w social mediach tych, którzy tak jak żony i badacze „nigdy się nie mylą”. Prowadząc zajęcia z zakresu pedagogiki specjalnej niejednokrotnie spotykam się z pytaniami nt. „osławionego”, „mitycznego” związku.
Jeśli wbrew samej sobie wrócę do prowadzenia seminariów dyplomowych, publikacja Pani Janiny Bąk zostanie włączona do kanonu lektur obowiązkowych. Teraz będę ją polecała w ramach zdalnego kształcenia.
Hmmm. weekend majowy miał być wolny od wszystkiego, co wiąże się z pracą zawodową. Jednak zachęcona recenzją i pobieżnym zapoznaniem się z treścią opracowania przygotowanego przez Panią Janinę Bąk, nie wytrzymałam i przeczytałam. Po zakończeniu lektury wiem, ze to była świetna decyzja. Dlaczego? Dlatego, że Autorka kierując się przekonaniem, iż „Nie ma głąbów...
więcej Pokaż mimo to