zBLOKowane umysły

Okładka książki zBLOKowane umysły Łukasz Misiura
Okładka książki zBLOKowane umysły
Łukasz Misiura Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2020-03-30
Data 1. wyd. pol.:
2020-03-30
Język:
polski
ISBN:
9788381477796
Tagi:
blokowisko blok przyjaźń młodzież konsumpcjonizm marzenia
Średnia ocen

5,4 5,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,4 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
801
768

Na półkach: ,

Tę książkę trudno zakwalifikować, czy wsunąć do jednej tylko szafki z działem typowo literackim. Wymyka się dramatowi, nie pasuje do komedii, nijak ma się do obyczajowości. To hybryda wszystkiego. Jest tu piękno i brzydota, jest ból i śmiech, choć czasem przez słone łzy. Jest sielanka, ale i bitka i przelew krwi. A to wszystko podlane przekleństwami, które aż odrzucają od czytania. Niestety. Przekleństwa, które zrażają potencjalnych czytelników, a co najgorsze, wszyscy oni już do stron tej książki nie wrócą. Nie musimy się w tej kwestii oszukiwać. Wystarczy pierwszy rozdział, by selekcja czytających dokonała się samoczynnie.
„zBLOKOWANE umysły”, to opowieść o nijakich młodych ludziach, których światem jest blokowisko w mieście i zero pomysłów na siebie. Ludzie przez przyszłości,za to z alkoholem w ręku.
Blokowisko, zlepek ludzi o różnych charakterach i aspiracjach.
Blokowisko.
Wszędzie zaraźliwa beznadzieja.
Chłopaki nie widzą nic dobrego, według swojego mniemania, nie patrzą w przód, ich wzrok nie ogarnia jutra, a już tym bardziej przyszłości. Jest tu i teraz i nic więcej nie ma znaczenia. Wystarczy papieros w ustach, alkohol krążący w żyłach i dobrzy, niezawodni kumple. I wieczna, nieodłączna ławka. Wtedy wszystko spowalnia, obojętnieje, a czas zatrzymuje świat w rozpadzie.
Lecz kim oni są? Kim jest Oko, Biro, Syfer, Suwak, czy Gruber? Kim są ci młodzi chłopcy, kumple z ławki osiedlowej? Nikim. Nie oszukujmy się. Grupa chłopaków, których życie kręci się wokół kaców, nudy i bylejakości. Grupa młodych bez ambicji, bez planu na siebie. Zlepek patologicznych odpadów o pijanych mózgach. Bawi ich starość i niedołężność, wypływa pogarda do starszych. Tkwią w marazmie, ale czy to zauważają? Czy którykolwiek z nich porównuje się do kogoś, kogo zna, a kto w życiu coś osiągnął? Nie, bo i po co. Takie porównanie zawsze wychodzi na ich niekorzyść, więc czy nie lepiej zostać na starych śmieciach ze znanym „Leszkiem” w dłoni? Bo, jak wynika z treści powieści, często sami są sobie winni takiego trwania w niczym. Nie dotrzymują słowa, nie kontrolują pochłanianych używek ani rzucanych do ludzi przekleństw. I taka jest cała, podkreślam, cała książka Misiury. Jest pełna bluzgów, slangu i rzygowin. Jest dla nikogo o niczym. Mówiąc delikatnie – jest beznadziejna.
Misiura pokusił się o coś, co jest karkołomne. Napisał książkę „dla elity”. Czyli dla małego grona odbiorców. Nie będę kluczyć ani owijać w bawełnę, nie będę łagodzić negatywnych stron tej książki, w której – absurdalnie – znajduję tylko wady. Po pierwsze przekleństwa, od których aż kupi. Treść, nijaka. Konkluzja, do jakiej dążą owe opowiadania – raczej nieznana. Bo zlepek słów w tym konglomeracie historyjek do niczego nie prowadzi. Ot luźno sklejone treści posegregowane w rozdziały, które nie każdy przeczyta. Bo szkoda marnować czas na książkę o niczym, na ksiązkę o bełtach, smrodzie i stagnacji.
Niektóre osoby będą „zBLOKowanymi umysłami” nie tyle zniesmaczone, ile wręcz zbulwersowane, czego wolałabym nie życzyć autorowi, ale w tym przypadku staje się niemalże nieuchronne.

Tę książkę trudno zakwalifikować, czy wsunąć do jednej tylko szafki z działem typowo literackim. Wymyka się dramatowi, nie pasuje do komedii, nijak ma się do obyczajowości. To hybryda wszystkiego. Jest tu piękno i brzydota, jest ból i śmiech, choć czasem przez słone łzy. Jest sielanka, ale i bitka i przelew krwi. A to wszystko podlane przekleństwami, które aż odrzucają od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
181
157

Na półkach:

Czym by było blokowisko bez przysłowiowego „Seby”? Niczym. To nie ma prawa się udać. Seba musi być i to niejeden, a do tego bloki z graffiti na ścianach, zadymione ciężkim dymem klatki, wysłużona ławka, które niejedno już przeszła i blisko monopolowy, co na brak klientów nie narzeka.

Cały ten „zblokowany klimat” jest mi bardzo dobrze znany i to wcale nie oznacza, że za młodu „doiłam browara za browarem” siedząc przez większość dnia na ławce razem z chłopakami z dzielni ale otoczona tą specyficzną, osiedlową rzeczywistością bez problemu potrafię wyobrazić sobie scenerie opisaną w „Zblokowane umysły”.

Książka składa się z krótkich fragmentów, które są wspomnieniami typowych ziomków z osiedla. Każdy z nich ma lepszą lub gorszą ksywę, swoje problemy, nałogi i ulubiona ławkę, na której spotykają się niemal codziennie, popijając piwka lub paląc skręty. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy z wygody, braku perspektyw i pomysłu na siebie „utknęli” na osiedlu i nie widzą życia poza nim. Niektóre wspomnienia śmieszą , inne przygnębiają, są też historie tak absurdalne, że nie potrafię objąć ich swoim rozumem. Prosty język jakim posługuje się Autor fajnie podkreśla panujący klimat. Jednak same dialogi między chłopakami momentami wydawały mi się nieco naciągane i nierealne.

Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał, pierwszy raz czytałam książkę w tym temacie ale trzeba przyznać, że jest ona dość specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu. Ja pomimo kilku niedociągnięć nie żałuję, że po nią sięgnęłam i z przyjemnością wróciłam myślami do przeszłości. Myślę, że to idealna propozycja dla młodych osób, dzięki której mogą przekonać się jak łatwo jest się zatracić i jak trudno potem powiedzieć „STOP” aby zatrzymać szarą, bez perspektyw rzeczywistość i zmienić coś w swoim życiu na lepsze.

Czym by było blokowisko bez przysłowiowego „Seby”? Niczym. To nie ma prawa się udać. Seba musi być i to niejeden, a do tego bloki z graffiti na ścianach, zadymione ciężkim dymem klatki, wysłużona ławka, które niejedno już przeszła i blisko monopolowy, co na brak klientów nie narzeka.

Cały ten „zblokowany klimat” jest mi bardzo dobrze znany i to wcale nie oznacza, że za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Kiedy byłam małą dziewczynką wychowywałam się pierwsze lata w Nowej Hucie. Pamiętam dość dobrze nie wielką piaskownicę między szarymi blokami, pochylnię pod mostem, którą ochrzciliśmy razem z innymi dzieciakami „grobem wielkoluda” oraz sklepik gdzie kupowało się gumy-papierosy, jeden z głośniejszych krzyków mody lat '90. Z ogromna chęcią, ale też i ciekawością zabrałam się za powieść Łukasza Misiury, by sprawdzić czy moje wspomnienia są tak pozytywne czy zwyczajnie coś mnie ominęło.

Autor przedstawia nam historię znajomych, którzy tak naprawdę przestawiali społeczną patologię, oczywiście w świetle procentów i dymu. Nie mam zamiaru nikogo urazić, bo sama święta nie jestem, ale życie w takiej agonii (nie przychodzi mi na myśl inne słowo) nie jest dobrym wyjściem. Wielu ludzi uzna, że takie społeczeństwo to zupełne dno, a ja myślę, że to po prostu wpływ społeczeństwa w jakim się żyje. Póki człowiek nie chce się wyrwać do czegoś lepszego, siedzi w bagnie, bo po prostu jest mi tak wygodnie i taką postawę wyczuwałam od „naszych” koleżków.

Pan Łukasz przytacza nam wszelakie anegdoty, okraszone wulgaryzmami i językiem potocznym, który zna chyba każdy Polak (a na pewno każda kobieta i pani domu - „łacina kuchenna”). Z jednej strony to całkiem smerfny zabieg, bo można poczuć ten osiedlowy klimacik, z drugiej jeśli by ich nie było również mogło by być całkiem przyjemnie.

Niestety cytaty wrzucane gdzieniegdzie przez autora nie koniecznie pasowały mi do całości. Może to tylko moje krzywe spojrzenie, a może tak właśnie miało być (?). Całościowo nie mogę narzekać, co to, to nie. Jednakże to taka lektura trochę naraz, bo niestety nie będę do niej wracać. Może nie tyle ta powieść coś wniosła do mojego życia, ale na pewno pozwoliła wrócić pamięcią do moich pierwszych lat, które wbrew pozorom nie do końca były takie złe. W końcu przy ogromnym dębie i piaskownicy przed blokiem też trafiały się chwile, gdzie uśmiech się pojawiał.

Uważam, że jest to powieść dla trochę młodszego pokolenia. Ja już mam etap buntu, picia i bycia tak frywolną za sobą. Może nie koniecznie jako lektura, która czegoś nas nauczy konkretnego, bardziej jako opowieść o tym, jak można się łatwo zatracić. Albo powieść o tym, co może nas czekać jeśli na czas nie zmienimy naszego losu.

Kiedy byłam małą dziewczynką wychowywałam się pierwsze lata w Nowej Hucie. Pamiętam dość dobrze nie wielką piaskownicę między szarymi blokami, pochylnię pod mostem, którą ochrzciliśmy razem z innymi dzieciakami „grobem wielkoluda” oraz sklepik gdzie kupowało się gumy-papierosy, jeden z głośniejszych krzyków mody lat '90. Z ogromna chęcią, ale też i ciekawością zabrałam się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
125

Na półkach: ,

*** http://ratowniklektur.blogspot.com/ ***

Czy zauważyliście, że gdy literatura, skonfrontuje realizm i fikcję, powstają bezprecedensowe, kontrowersyjne i bezgranicznie brutalne teksty? Dołóżmy do tego jeszcze epokę rzeczywistości, w której się znajdujemy na odpowiednim tle i dostaniemy coś, co inteligencka elita nazwie grafomanią. Regułki i "etyka pisarza"zawsze kłóci się z powyższym chaosem, który jest motorem napędowym pisarza, jako artysty uwięzionego w swym obserwatorium. W przypadku tej pozycji pisarz zamknięty był (i tym samym zamyka czytelnika) w bloku. Jak mówi tytuł, nawet nie był zamknięty, a zblokowany. Ta opowieść jest właśnie o zblokowaniu na blokach.
Ten wstęp nie opisuje jeszcze wszystkiego, co można wspomnieć w zafascynowaniu tą niby prostą, a jednocześnie skomplikowaną historią. Zależność literatury, o której wspominałem, sama w sobie stwarza sytuację, kiedy chcemy czytać taką literaturę. Dlatego nazywamy to literaturą piękną. Chociaż "zBLOKowane Umysły" to bardziej literatura obyczajowa - nazwałbym ją nawet literaturą społeczną.
Łukasz Misiura to debiutujący autor, który nie musiał szukać daleko inspiracji do napisania książki, bo wykorzystał to, co było dosłownie przed oczami i opisał to. Historia kumpli z bloku, łajdaczących się na ławeczce piwerkiem i palonkiem, osiedlowe akcje niczym ze "Skandalu" Molesty i patologiczne historyjki, krążące wśród chłopaków. Znają to nawet bogacze z apartamentowców, bo kilku z nich mogło kiedyś tak żyć. Mogło, ale nie musiało, bo w tej historii jest o wyborach.
Pędem zbliżający się do trzydziestki bohaterowie, mieszkają ze swymi rodzicami, a ich ulubioną przyjemnością jest autodestrukcja. Ta książka jest jakby pisaną relacją z osiedla. Oko, Biro, Syfer, Suwak i Gruber to paczka chłopaków, po których od razu widać, że "wychowała ich ulica". To oni sporządzają nam tę relację i wśród nich jest jeden, który w bardzo ograniczony sposób, ale jednak chce być niezależny. Nie zależny od osiedla, ulicy, ławki i bloków. Niestety zblokowanie to program, którego nie wyłączysz tak łatwo i do końca. W tej książce poznajemy osoby ograniczone w lokalnej tożsamości dzielnicowego patriotyzmu, niemniej zdarzają im się przebłyski elokwencji.
Osoby spotykane przez bohaterów - Ci z "wyższej półki", którzy oceniają ich, jako gorszych od siebie, w pewnych zachowaniach niewiele się od nich różniąc. Kontrast z nimi odczytujemy wyraźnie. W tej samej relacji są też patologiczne osoby nasilające zblokowanie w mózgach bohaterów. Tak zwane "patusy" są oczerniane przez dorastających chłopaków, ale Ci mają świadomość, że to właśnie część ich zblokowanego społeczeństwa.
"zBLOKowane Umysły" jest książką, która powinna być doceniona w kręgach wychowawczych, lecz praca z tą książką musiałaby być bardzo ostrożna. Ta książka nie jest dla każdego. Na pewno nie dla kogoś, kto nie ma zacięcia autorefleksyjnego i nie prowadzi wewnętrznego dialogu, a jedyną aspiracją jego jest królestwo melanżu i bylejakość. Tym samym też nie celowałbym w mocno wysublimowanych "poziomem" ludzi, gdyż też nie zrozumieją przesłania i uznają książkę za wulgarną i niemoralną. Nie da się wykluczyć kontrowersyjności tej opowieści. Spojrzenie na nią pod odpowiednim kątem może być ciekawym popchnięciem dla nie byle jakiego kolegi z osiedla.
Historia jest o tym, żeby wyjść z betonowej dżungli i zrobić coś w życiu. Nie uganiać się za troglodycką bandą głupio szczerzących się obszczymurków, tylko znaleźć swoje powołanie. Wydaje mi się, że takie powołanie chciał przekazać autor, opisując w książce swój sen, do którego bardziej nie nawiążę, nie psując wam puenty.
Nie jestem specem od oceny stylu autorów i wytykania błędów retorycznych, ponieważ nie jestem krytykiem, ale dla mnie ta książka jest spójna. Być może czas akcji skacze w różne strony, jednak wszystko trzyma się kupy. Co więcej, opowieść jest charakterystyczna w swej budowie, gdy czytamy o jakimś chorym zajściu. Przykładowo o dzieciaku zjadającym gołębia, czy o pijanym typie rzygającym obok matki z dzieckiem, do której naćpany człowiek mierzy z pistoletu, by na końcu rozdziału wybuchnąć śmiechem przy zabawnym meritum całego zajścia. Nasza wyobraźnia zatem pracuje z każdym rozdziałem, a absurdalność niektórych wydarzeń dorównuje polskim realiom.
Podsumowując mamy do czynienia z opowieścią o typowych blokersach, kochających swe bloki i pragnących w nich zostać do zgonu (najczęściej poalkoholowego). Odczuwamy przy tym nieodłączny klimat subkultur, w tym hip-hopowych (nawiązania do firmy odzieżowej Prosto i do składu WSRH). Książka ta może wydawać się płytka niczym kino klasy B, ale odpowiedni odbiorca, jeśli chociaż przebywał na na blokach, wie, że to prawdopodobnie historia o jego znajomych. Natomiast jeśli sam jest z bloków, jakaś część tej opowieści będzie odbierana personalnie, a wtedy należy zastanowić się głęboko nad sobą. W końcu tak jak wspomniałem, tę książkę nie każdy skuma. Odpowiednie roczniki zrozumieją pewne szczegóły. Wychowani na tzw. hitach internetu, za to zrozumieją pewne nawiązania i przyprawią one o pewną nostalgię.
Książka Łukasza Misiury to fikcja literacka, do jakiej przyzwyczaił nas Jakub Żulczyk, Michael Houllebecq, Charles Bukowski, czy ostatnio przeze mnie omawiany Wiktor Orzeł. Ta fikcja ma swoje echo prawie na każdym blokowisku. Autentyczni bohaterowie z mocnym epizodem samego autora, deprecjonującego swych bohaterów, autentyczne miejsce akcji i patologiczne realia wystarczą, by uznać tę powieść za książkę, która ryje banie zbyt mocno. Jeśli takie książki Cię nie odstraszają - to pozycja dla Ciebie. A jeśli już odnajdziesz siebie w tych opowiadaniach nie zblokuj sobie umysłu jeszcze bardziej. Znajdź w tym drugie dno. Zdecydowanie czekam na drugą powieść autora!

*** http://ratowniklektur.blogspot.com/ ***

Czy zauważyliście, że gdy literatura, skonfrontuje realizm i fikcję, powstają bezprecedensowe, kontrowersyjne i bezgranicznie brutalne teksty? Dołóżmy do tego jeszcze epokę rzeczywistości, w której się znajdujemy na odpowiednim tle i dostaniemy coś, co inteligencka elita nazwie grafomanią. Regułki i "etyka pisarza"zawsze kłóci...

więcej Pokaż mimo to

avatar
63
38

Na półkach:

Miejskie blokowiska tworzą swoje własne charakterystyczne społeczności. Niektórzy mieszkańcy marzą o tym, by jak najszybciej wyrwać się z osiedlowej rutyny i poszerzać swoje horyzonty, ale są też tacy którzy wolą być przywiązani do swoich własnych osiedlowych problemów.

Książka „zBLOKowane umysły” Łukasza Misiury przedstawia życie zwyczajnych „ziomali” mieszkających w blokach. Oko, Biro, Syfer, Suwak i Gruber spotykają się często na osiedlowej ławce po to by pogadać o ich zwykłym życiu, często (po pewnej dawce alkoholu) wchodząc na tematy bardziej egzystencjalne.

Już z samym początkiem książki mam pewien problem z autorem. Książka przede wszystkim opiera się na postaciach kumpli. Te właśnie charaktery zostały bardzo słabo ukształtowane. Mogę posunąć się do stwierdzenia, że gdyby nie pseudonimy, trudno byłoby ich od siebie rozróżnić.

Łukasz Misiura również często próbuje ratować nieco słabsze historie za pomocą wrzucania pomiędzy linijki tekstu, cytatów. Przykładem tego jest kwestia dialogowa pochodząca z popularnego filmiku na YouTube „Jestem Hardkorem!”

Tym zabiegiem utożsamia bohaterów swoich opowiadań z kultowymi ziomkami wyrywającymi kabel od Internetu.

Nie są obce mu również nawiązania do swojej twórczości. Mi osobiście taka forma wplatania wątków niekoniecznie mi się podoba. Dziwny jest dla mnie również fakt, że na końcu książki znajdziemy wymianę listów między Birem, a autorem. Moment ten był zdecydowanie niepotrzebny i burzy kreowany charakter postaci.

Łukasz Misiura na co dzień nie zajmuje się pisarstwem. Według informacji podanych przez wydawnictwo, pracuje w zakładzie metalowym, a pisaniem zajmuje się z pasji. Książka „zBLOKowane umysły” jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia autora.

Trudno mi tę książkę jednoznacznie ocenić. Dobrze wykreowany obraz osiedla zakłóca zbyt duża odwaga w eksperymentowaniu tekstem. Niektóre niekonwencjonalne elementy przez brak odpowiedniej narracji stały się błahe i niepotrzebne.

Książka miejscami mile zaskakuje, ale też przygnębia. Łukasz Misiura potrafi na podstawie prostych historia poruszyć emocjami czytelnika. W tej pozycji widzę naprawdę duży potencjał pisarza, zdolnego do tworzenia kreatywnych, odważnych i prawilnych tekstów.

Więcej przeczytacie na moim blogu: www.davenotes.pl

Miejskie blokowiska tworzą swoje własne charakterystyczne społeczności. Niektórzy mieszkańcy marzą o tym, by jak najszybciej wyrwać się z osiedlowej rutyny i poszerzać swoje horyzonty, ale są też tacy którzy wolą być przywiązani do swoich własnych osiedlowych problemów.

Książka „zBLOKowane umysły” Łukasza Misiury przedstawia życie zwyczajnych „ziomali” mieszkających w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1662
1653

Na półkach:

To wyzwanie mnie przerosło... “zBLOKowane umysły” zaBLOKowały mój umysł, który nie był w stanie przyswoić tej książki w całości, pomimo naprawdę dobrych chęci. Szkoda, ponieważ spodziewałem się frapującej treści, ale jak to zwykle bywa, oczekiwania vs. rzeczywistość potrafią się dosyć znacząco “rozjechać”. I tak też stało się w tym przypadku.

Pełna recenzja na naszej stronie:
https://moznaprzeczytac.pl/zblokowane-umysly-lukasz-misiura/

To wyzwanie mnie przerosło... “zBLOKowane umysły” zaBLOKowały mój umysł, który nie był w stanie przyswoić tej książki w całości, pomimo naprawdę dobrych chęci. Szkoda, ponieważ spodziewałem się frapującej treści, ale jak to zwykle bywa, oczekiwania vs. rzeczywistość potrafią się dosyć znacząco “rozjechać”. I tak też stało się w tym przypadku.

Pełna recenzja na naszej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1243
1243

Na półkach:

"zBLOKowane umysły" ŁUKASZ MISIURA

Polska literatura obyczajowa.
Moim zdaniem jest to bardzo słaby debiut literacki autora.

Prosty temat - życie ludzi z blokowisk z tym wszystkim co niesie codzienność. Ich mentalność, zwyczaje, problemy. Język ziomali i charakterystyczne dla nich dialogi. Miałam wrażenie, że książkę tę pisały dwie osoby.

Oto kilku kumpli z blokowiska spotyka się na swojej ulubionej ,osiedlowej ławce. 
Lubią napić się piwka, zajarać, pobzykać, pogadać i życie toczy się dalej. Nikt od nich nic nie wymaga i nic nie oczekuje.
Nie mają pomysłu na siebie i tak jak jest jest dobrze. 

Przyznam, że ciężko mi się to czytało. Nużyło wielce. 
Brakło mi w tym jakiejś energii, czegoś zaskakującego, wciągającego.

Opis książki kusił, jednak ja się zawiodłam. 

To taka książka o niczym, bez morału czy jakiegoś przesłania.

"zBLOKowane umysły" ŁUKASZ MISIURA

Polska literatura obyczajowa.
Moim zdaniem jest to bardzo słaby debiut literacki autora.

Prosty temat - życie ludzi z blokowisk z tym wszystkim co niesie codzienność. Ich mentalność, zwyczaje, problemy. Język ziomali i charakterystyczne dla nich dialogi. Miałam wrażenie, że książkę tę pisały dwie osoby.

Oto kilku kumpli z blokowiska...

więcej Pokaż mimo to

avatar
127
105

Na półkach:

Dziś będzie o tym jak dziewczyna ze wsi, wzięła się za czytanie o ziomkach z bloków.
Trochę niepewnie podchodziłam do tej książki, nie za bardzo znam to środowisko, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Opis brzmiał jednak kusząco, więc pomyślałam, że raz się żyje i wszystkiego w życiu trzeba spróbować.
Co zatem znalazłam w środku?
Niestety ale zajechało stereotypami. Wiecie, pierwsze skojarzenie. Typ z bloku to średnio ogarnięty, łysy, przeklinający osobnik, z gadki prymitywny, co drugie słowo to przekleństwo. Tacy są właśnie bohaterowie. Slang jaki był używany w książce, męczył mnie, ciężko mi było się wczuć w ten klimat. Pewnie taki był cel, tacy właśnie są bohaterowie, może takie właśnie jest to środowisko? Pobzykać, zajarać, napić się taniego piwka i niczego od życia nie wymagać. Nie wiem, dla mnie to trochę utrwalenie tych stereotypów.
Książka podzielona jest jakby na dwie części. I co jest dla mnie absolutnym zaskoczeniem, druga część zupełnie różni się od pierwszej, jakby pisał ją ktoś inny. Odmienny styl, język, jakby w trakcie ktoś podmienił autora. Nie za bardzo rozuMIAŁAM też pisanie takIM stylem, jaki miało to CEL, bo poJAwiło się to tylko na początku, później zanikło, być może miAŁA to być gra słowna, ale dlaczego tylko na początku?
Sam pomysł na fabułę był dla mnie dosyć fajny, świeży. Nie spotkałam na rynku jeszcze podobnej powieści. Chociaż początek był trudny i traktował o niczym, dalej było trochę lepiej. Podobało mi się również to, że jedna historia była opowiadana z perspektywy kilku bohaterów, kilka z nich mnie zainteresowało. Nie powiem, czasem nawet się uśmiechnęłam w trakcie czytania, było kilka zabawnych dialogów. To jednak za mało, żebym mogła się zachwycić. Być może osoba wychowana na osiedlu w bloku, odbierze tą książkę inaczej, niż ja prosta dziewczyna ze wsi, a może pochodzenie nie ma tu nic do rzeczy? Chciałam jednak na końcu znaleźć jakąś fajną puentę, morał. Niestety nie znalazłam. Wydaje mi się jednak, że byłby to dobry scenariusz do jakiejś fajnej komedii, gdyby dobrać aktorów, mogłoby wyjść coś ciekawego.

Dziś będzie o tym jak dziewczyna ze wsi, wzięła się za czytanie o ziomkach z bloków.
Trochę niepewnie podchodziłam do tej książki, nie za bardzo znam to środowisko, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Opis brzmiał jednak kusząco, więc pomyślałam, że raz się żyje i wszystkiego w życiu trzeba spróbować.
Co zatem znalazłam w środku?
Niestety ale zajechało stereotypami....

więcej Pokaż mimo to

avatar
913
910

Na półkach:

Całe swoje dzieciństwo spędziłam na blokowisku. Za murami z betonu. Wspominam ten czas z rozrzewnieniem. Przy okazji spotkań ze znajomymi, fajnie usiąść na ławce i przy rozmowie podłubać słonecznik. Nie inaczej jest z pięcioma bohaterami tej opowieści. Kumplami, którzy stali się nieodzownym elementem miejskiego krajobrazu. Chłopakami, którzy pomimo upływu lat nadal nie potrafią wejść z buta w życie i zacząć je na swoich warunkach. "Zblokowane umysły" są poniekąd zbiorem migawek ich wspomnień. W zależności od stanu upojenia w jakim się znaleźli te rzewne opowiastki wyglądają inaczej. Autor prowadzi nas przez menadry ich historii w sposób bardzo prosty. Mowa potoczna (rynsztokowa) jaka w większości książki jest stosowana, podkreślana jest do granic możliwości. Przeszkadza bardzo w odbiorze lektury. Naprawdę. Aż chce się zaśpiewać "Wiesz co się liczy? szacunek ludzi ulicy". Dialogi prowadzone przez mężczyzn są zabawne ale aż arealne. Szanuję za podryw w stylu na "Karola Kota". Metafory jakie są wplatane momentami w tę książkę, złote myśli zblokowanych - zaburzają i tak słaby odbiór całości. Nie mówiąc już o pewnym liście napisanym z potrzeby serca. Myślałam, że dostanę rozprawkę nad życiem i jego trudami,że załapię motywy postępowania mężczyzn i stanu w którym się znaleźli. Powodów niemożności zmiany ich jestestwa. Niestety. Dostałam jedynie rozkminy filozoficzne, które do niczego w efekcie nie prowadzą. Nie miałam wniosków...Podkreślanie co ważniejszych(według autora) albo potocznych słów, powodowało u mnie wzburzenie (nie wiem czy to kwestia dorastania w latach 90tych, czy po prostu wielu zdrobnień jakie tu dostałam się jednak wyrażając do znajomych nie używało). Autor podzielił książkę poniekąd na dwie części, co ich nie zsynchronizowało. Czytałam i myślałam aghm, teraz będziemy się silić na erudytę. Nie wyszło niestety.Muszę wspomnieć, że to debiut. Znalazłam pozytywy.Udało się. Dzięki tej lekturze wróciłam pamięcią do cudownych momentów w życiu. Sytuacji, które do dziś powodują na mej twarzy uśmiech. Czasów młodości, dojrzewania. Szczęśliwych, beztroskich chwil,

Całe swoje dzieciństwo spędziłam na blokowisku. Za murami z betonu. Wspominam ten czas z rozrzewnieniem. Przy okazji spotkań ze znajomymi, fajnie usiąść na ławce i przy rozmowie podłubać słonecznik. Nie inaczej jest z pięcioma bohaterami tej opowieści. Kumplami, którzy stali się nieodzownym elementem miejskiego krajobrazu. Chłopakami, którzy pomimo upływu lat nadal nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
177

Na półkach:

Dorastając w mieście, małym czy dużym, każdy z nas siłą rzeczy staje się częścią społeczności, która najczęściej wykształca się w najbliższym otoczeniu czy osiedlu. Zbiór osób jest przypadkowy, przekrój charakterów potrafi być prawdziwą mieszanką, ale na tym etapie łączą wspólne tematy i problemy, a ponad wszystkim miejsce. Łukasz Misiura w swojej książce zBLOKowane umysły przedstawia historie, które rozgrywają się właśnie na jednym z tego typu osiedli. Życie pokazuje, że choć czasami jest to nieodłączny elementem dojrzewania, to o ile dla niektórych jest tylko etapem przejściowy, o tyle dla innych staje się nieodłączną częścią życia, poniekąd na stałe blokując ich już niemłode umysły. Dokąd poprowadzi nas ta historia?

Książka jest zbiorem historii widzianych i opowiedzianych z różnych perspektyw, poszczególnych bohaterów lub jawnie samego autora, który dość często powołuje się na swoją pozycję. Zabieg ten daje poczucie takiej stop-klatki, kiedy musimy na chwilę zatrzymać „film” i coś dopowiedzieć. Czy jest to pomocne w budowaniu fabuły, czy wręcz jej przeszkadza, to pozostawiam do indywidualnej oceny czytelnika.

Według opisu książka opowiada o pięciu przyjaciołach mieszkających na jednym osiedlu i codziennie spotykających się na ulubionej ławce, by rozmawiać o bieżących sprawach, w tym często o brakach w używkach. Jednak o ile początkowo rzeczywiście wątki kręcą się wokół wspomnianej grupy, o tyle w kolejnych historiach ewidentnie widać pewien rozłam i motywem przewodnim i zarazem łączącym stają się po prostu osiedlowe historie.

W związku z powyższym pokusiłabym się o stwierdzenie, że książka dzieli na dwie części. Pierwsza z nich dotyczy historii, w które faktycznie uwikłani są wspominani osiedlowi kumple. Na tym etapie autor stosuje język prosty, którym chce oddać charaktery i luzackie podejście do życia chłopaków. Tu rzeczywiście większość historii toczy się wokół kultowego siedziska. Kreując dialogi, autor stosuje szeroki wachlarz slangu młodzieżowego, który dla niezaznajomionego z nim czytelnikiem może okazać się ciekawym w swojej formie doświadczeniem. Momentami można dostrzec pewnego rodzaju niekonsekwencję, tak jakby autor na chwilę się zapomniał, ale to raczej drobna sprawa.

Druga część to historie osiedlowe, z którymi bohaterowie nie są bezpośrednio związani, ale coś gdzieś kiedyś zasłyszeli. Tutaj już nie ma grupy tylko jednostka, a zamiast języka ulicznego – mowa kwiecista niczym łąka na wiosnę. Tak jakby nagle coś się w głowie poprzestawiało i zamiast dotychczasowej „beki” czytamy, że wargi wizualizowały się w owłosioną podkowę (czyt. uśmiech). Do przesady. Największym problemem jest to, że te dwa elementy nie są od siebie jawnie oddzielone i czułam pewnego rodzaju konsternację.

Mimo wszystko ewidentnie widać, że Misiura lubi i co najważniejsze, umie bawić się słowem. Opisy potrafią być zgrabne i zmyślnie oddają bieżąca atmosferę, ale w moim odczuciu gryzie się to z językiem, którym w książce posługują się bohaterowie. Trochę tak, jakby z ukrycia nagrywać rozmowy typowych wielbicieli dresów, a o narrację poprosić profesora Miodka. Ładnie, poprawnie, ale nie układa się w całość. To trochę daje odczucie, jakby autor na siłę chciał udowodnić, że potrafi ładnie pisać, a te bluzgi to tylko element „sztuki” i swoim nierównym rytmem co chwilę stara się przypomnieć o tym fakcie.

W tytule zastosowano grę słowną poprzez użycie dużych liter w środku słowa, co miało na celu zaakcentowanie słowa-klucza będącego powiązaniem zarówno z miejscem całej akcji, jak i zaćmieniem umysłowym towarzyszącym przyjaciołom. Bardzo zmyślny i obrazowy zabieg. Niestety autor nie poprzestaje tylko na tytule, ale motyw ten wprowadza również do opowiadań. Zazwyczaj dotyczy to jakiejś puenty, która została oparta właśnie na zabawie słowem, ale miałam poczucie, jakby autor bał się, że czytelnicy również mają zBLOKowane umysły i tym sposobem starał się podkreślić sedno, by przypadkiem nie pominąć żartu.

Zjawisko to szczególnie mocno nasilone jest na początku książki. W późniejszych historiach pojawia się sporadycznie i finalnie znika, co po raz kolejny dowodzi nierówności książki. Być może jest to pokłosie wcześniejszego mocnego zaangażowania w rap, gdzie oprócz utrzymania rytmu liczą się przede wszystkim słowa. Do tego nakłada się tworzenie książki „na raty”, kiedy z każdym kolejnym opowiadaniem autor kształtuje swój warsztat i jednocześnie wprowadza nowe pomysły, które w danym momencie wydały mu się atrakcyjne. A może po prostu trzeba spojrzeć na całość, jako takie studium dorastania i przekształcania osobowości…

Same rozdziały początkowo odbierałam jakby o niczym i martwiła mnie ilość stron, która pozostały do końca. Ale może właśnie ta względna nicość jest tym, co stanowi trzon wspomnianych przyjaciół i poprzez swoje zBLOKowane umysły właśnie tę nicość odbierają jako wszystko? Smutne, ale pewnie wielokrotnie prawdziwe. Osiedle ulega zmianie, drewno na ławce parcieje i zaczyna się kruszyć, a niektóre osoby jak na niej siedziały, tak codziennie wracają i zaczynają ten sam rozdział od nowa.

Pomysł na książkę ciekawy, a historie w nich opowiedziane czasami do szpiku prawdziwe. Osiedlowa mieszanka potrafi kryć w sobie o wiele więcej, niż to widać na pierwszy rzut oka, a opowiadanie jednej historii z perspektywy kilku osób dodaje jej głębi i otwiera oczy na nowe czynniki. Niestety w przypadku tej książki mam poczucie, że im dalej w las, tym ciemniej. Czytając niektóre historie, naprawdę mocno zastanawiałam się, czy w trakcie ich spisywania autor nie popijał zbyt mocnej kawy? I nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, czy dzwonić po reżyseria filmów klasy C, bo oto mamy idealny scenariusz. Faktem jest, że na pewno zapadają w pamięć, choć w tym wypadku nie zawsze sprzyjają w odbiorze, na który z pewnością liczy autor.

Dorastając w mieście, małym czy dużym, każdy z nas siłą rzeczy staje się częścią społeczności, która najczęściej wykształca się w najbliższym otoczeniu czy osiedlu. Zbiór osób jest przypadkowy, przekrój charakterów potrafi być prawdziwą mieszanką, ale na tym etapie łączą wspólne tematy i problemy, a ponad wszystkim miejsce. Łukasz Misiura w swojej książce zBLOKowane umysły...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Chcę przeczytać
    13
  • Posiadam
    2
  • Posiadam w bibioteczce :)
    1
  • Zapowiedzi
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki zBLOKowane umysły


Podobne książki

Przeczytaj także