rozwińzwiń

In the Dream House

Okładka książki In the Dream House Carmen Maria Machado
Okładka książki In the Dream House
Carmen Maria Machado Wydawnictwo: Graywolf Press biografia, autobiografia, pamiętnik
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Graywolf Press
Data wydania:
2019-11-05
Data 1. wydania:
2019-11-05
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
angielski
ISBN:
1644450038
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pośród lasu Tamra Bonvillain, Danai Kilaidonis, Carmen Maria Machado
Ocena 6,1
Pośród lasu Tamra Bonvillain, D...
Okładka książki Mothership: Tales from Afrofuturism and Beyond Linda D. Addison, Rabih Alameddine, Lisa Allen-Agostini, Lauren Beukes, Joseph Bruchac, Tobias S. Buckell, Bill Campbell, Indrapramit Das, Junot Díaz, Jaymee Goh, Kawika Guillermo, Edward Austin Hall, Carlos Hernandez, Ernest Hogan, Thaddeus Howze, Darius James, Nora K. Jemisin, Tenea D. Johnson, Victor LaValle, Rochita Loenen-Ruiz, Carmen Maria Machado, Anil Menon, Minister Faust Minister Faust, Silvia Moreno-Garcia, Farnoosh Moshiri, Daniel José Older, Chinelo Onwualu, Andaiye Reeves, Eden Robinson, Kiini Ibura Salaam, Sofia Samatar, Charles R. Saunders, Nisi Shawl, Vandana Singh, C. Renee Stephens, Somtow Sucharitkul, Greg Tate, Tade Thompson, Katherena Vermette, George S. Walker, Ran Walker, Ibi Zoboi
Ocena 0,0
Mothership: Ta... Linda D. Addison, R...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
555
405

Na półkach:

Zaczyna się dobrze. Zaczyna się jak esej autobiograficzny na miarę "Argonautów" Maggie Nelson, ale niestety nim nie jest. Ważny, trudny temat zmarnowany przez pretensjonalne passusy z odniesień do literatury, źle przetłumaczone lub dobrane (lub obie te rzeczy na raz nie zagrały),niedoredagowane, przesadzone, pompatyczne. Nie wyszła ta książka, a przecież miała wszystko żeby wyjść.

Zaczyna się dobrze. Zaczyna się jak esej autobiograficzny na miarę "Argonautów" Maggie Nelson, ale niestety nim nie jest. Ważny, trudny temat zmarnowany przez pretensjonalne passusy z odniesień do literatury, źle przetłumaczone lub dobrane (lub obie te rzeczy na raz nie zagrały),niedoredagowane, przesadzone, pompatyczne. Nie wyszła ta książka, a przecież miała wszystko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
655
279

Na półkach:

Jak wspominałam przy innych memuarach, mam twardą zasadę nie oceniać podobnych książek, ale nawet gdybym nie miała, nie wiedziałabym, jaką ocenę dać - dlatego całe szczęście, że mam opcję niewystawiania żadnej.

Czasem trafiam na książki, co do których odnoszę wrażenie, jakby przeznaczone nam było się odnaleźć; tak jest właśnie w tym przypadku. Machado nie tylko porusza tematy istotne dla mnie, zarówno w kontekście queerowego dyskursu, jak i szerszym, dotyczącym społecznego pojmowania płci, ale również nie sprowadza swoich wspomnień do linearnej, uporządkowanej narracji, chwilami w ogóle wymazując całą swoją osobę z opowieści. Widać, że książkę pisał ktoś, kto kocha pisać, kto rozumie pisanie, kto potrafi nim żonglować; kto kocha również literaturę, popkulturę, ale daleko mu do miłości bezrefleksyjnej. W jednym z rozdziałów Machado pochyla się nad historią produkcji piosenki "Voices Carry" oraz zdolnością sztuki do odwołania się do uniwersalnych ludzkich emocji, niezależnie od tożsamości odbiorcy. Chociaż więź między mną i tą książką jest inna, dzięki biegłości, z jaką autorka posługuje się słowem, dotarła do mnie w taki sposób, jak Aimee Mann dotarła do hetero kobiet z piosenką, która w zamyśle opowiadała o lesbijskim związku. Nie będę ukrywać, że może gdybym nie trwała właśnie w kiepskim miejscu psychicznie, może ta książka wcale by do mnie aż tak nie trafiła, ale tak, choć nie znam nikogo jak Kobieta z Domu Snów, znam opisywane przez Machado emocje; zresztą nie tylko te dotyczące jej relacji z inną kobietą, ale też z rodziną czy nawet samą sobą. I myślę, że właśnie tu widać kunszt autorki: ponieważ niewątpliwie jesteśmy bardzo różnymi osobami, o różnych życiowych doświadczeniach, a jednak nie muszę utożsamiać się z *nią*, by sięgnęła do mojej wrażliwości na poziomie głębszym niż zwykłe angażowanie się w tekst. Nie wiem, możliwe, że trochę tu bełkoczę, ale bardzo rzadko zdarza mi się *czuć* książkę, choć jestem osobą płaczącą w kinie na KAŻDYM filmie (prawdopodobnie z powodu przebodźcowania),dlatego chcę wyjaśnić, jak starannie i kunsztownie zostało napisane "W Domu Snów".

Choć nie lubię takich określeń, uważam, że jest to też pozycja ważna społecznie, bo porusza temat, który rzeczywiście, zgodnie z cytatem na okładce, nie dotarł jeszcze do polskiej literatury, ale i zachodniej przemyka po marginesie, częściej używany w mediach pisanych przez cishetów dla cishetów, by demonizować postaci queerowe/kodowane na queerowe (pod tym kątem to wychodzi na to, że temat porusza Bielska w "Służbowych stosunkach", lmfao). Ponieważ przemoc rzeczywiście nie ma płci, choć w innym znaczeniu niż chcieliby tego ludzie wyciągający temat męskich ofiar tylko po to, by odwrócić kota ogonem, a nie z autentycznej troski; ponieważ przemoc sięga dalej niż fizyczne obrażenia, najlepiej ciężkie, bo inaczej nikt ci nie uwierzy. Z tym wszystkim, a także ze zmową milczenia w imię "dobrej reprezentacji" Malchado rozprawia się nie z akademickim chłodem, ale autentycznością kogoś, kto siedzi naprzeciwko, opowiadając ci swoją historię. Co, myślę, działa dużo lepiej niż zimne statystyki. Ponieważ jako istoty ludzkie czujemy jednak przyciąganie do argumentów anegdotycznych; historii, które możemy potem rozebrać na czynniki pierwsze i przełożyć na swoje pojmowanie świata - bo te historie mają bohaterów, a nie abstrakcyjne cyferki, które trudno umiejscowić w społeczeństwie, objąć je rozumem.

Niesamowita jest ta książka, tak zupełnie subiektywnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek do niej wrócę, ale czuję absurdalną potrzebę posiadania własnego egzemplarza.

Jak wspominałam przy innych memuarach, mam twardą zasadę nie oceniać podobnych książek, ale nawet gdybym nie miała, nie wiedziałabym, jaką ocenę dać - dlatego całe szczęście, że mam opcję niewystawiania żadnej.

Czasem trafiam na książki, co do których odnoszę wrażenie, jakby przeznaczone nam było się odnaleźć; tak jest właśnie w tym przypadku. Machado nie tylko porusza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
162

Na półkach:

Machado pokochałam za jej wyobraźnię. W tej książce jednak strach ma wielkie oczy, nie z powodów nadnaturalnych. Jest to szczera i rozbrajająca opowieść o tragicznej miłości. By tak się obnażyć, trzeba wielkiej odwagi.

Machado pokochałam za jej wyobraźnię. W tej książce jednak strach ma wielkie oczy, nie z powodów nadnaturalnych. Jest to szczera i rozbrajająca opowieść o tragicznej miłości. By tak się obnażyć, trzeba wielkiej odwagi.

Pokaż mimo to

avatar
71
9

Na półkach:

„W domu snów” Carmen Marii Machado to dla mnie pozycja wyjątkowa. Jak często zdarza się, że po skończeniu powieści od razu płynnie wracamy na początek, żeby przeczytać wszystko jeszcze raz – dokładniej, wolniej, uważniej? Tym razem tak zrobiłam i nie żałuję, bo oprócz fragmentów, które poruszyły mnie za pierwszym razem, odkryłam rzeczy, które najpierw mi umknęły (rozdziały „Deja vu” i „Powieść paragrafowa” pokazujące narastającą przemoc i brak możliwości wyrwania się z takiej relacji to absolutne mistrzostwo!).

Książka opowiada historię wielkiej miłości, która okazuje się równie wielkim koszmarem, a autorka/narratorka zamiast spełnienia marzeń znajduje przemoc i strach. I jeśli mam wskazać, co najbardziej porusza w tej powieści, to nawet nie jest to sam opis przemocowej relacji, ile przedstawienie osobistego dramatu na tle statystyk, analiz i odwołań do tekstów kultury. Można szukać w tym pocieszenia, ale dla mnie jest to dodatkowo dobijające. Fakt, że istnieją osoby „skazane” na przemoc, również ze strony sądów i mediów, a osobisty dramat i zniszczone życie jednej osoby tak naprawdę powtarza się bez końca w niezliczonych relacjach i ostatecznie rozmywa się, stając się jednym z wielu podobnych przypadków, sprawia, że nie mogę wyrzucić tej opowieści z głowy.

„W domu snów” Carmen Marii Machado to dla mnie pozycja wyjątkowa. Jak często zdarza się, że po skończeniu powieści od razu płynnie wracamy na początek, żeby przeczytać wszystko jeszcze raz – dokładniej, wolniej, uważniej? Tym razem tak zrobiłam i nie żałuję, bo oprócz fragmentów, które poruszyły mnie za pierwszym razem, odkryłam rzeczy, które najpierw mi umknęły (rozdziały...

więcej Pokaż mimo to

avatar
35
10

Na półkach:

Mam wrażenie, że ta książka to "pranie brudów" autorki i trochę autoterapia z obleśnym nazewnictwem niedojrzałej nastolatki. Część rozdziałów jest analizą obejrzanych scen filmowych, serialowych lub teledysków, co mnie zupełnie nie interesowało. Stosuje niefajne, wulgarne nazewnictwo, które stygmatyzuje środowisko z którego pochodzi. Zmęczyłam tą książkę przeskakując część nudnych rozdziałów. Spodziewałam się czegoś lepszego.

Mam wrażenie, że ta książka to "pranie brudów" autorki i trochę autoterapia z obleśnym nazewnictwem niedojrzałej nastolatki. Część rozdziałów jest analizą obejrzanych scen filmowych, serialowych lub teledysków, co mnie zupełnie nie interesowało. Stosuje niefajne, wulgarne nazewnictwo, które stygmatyzuje środowisko z którego pochodzi. Zmęczyłam tą książkę przeskakując część...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
7

Na półkach:

Och ależ potrzebny głos dla społeczności. Trudny temat. Brakowało takiej pozycji. Podobała mi się konwencja. Polecam.

Och ależ potrzebny głos dla społeczności. Trudny temat. Brakowało takiej pozycji. Podobała mi się konwencja. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
134
131

Na półkach:

Był taki fragment, chyba w magazynie książki o najbardziej znanej krytyczce NYT, Michiko Kakutani, nie pamiętam czyjego autorstwa, który szedł mniej więcej tak: "to czy książka jest dobra czy zła to zdecydowanie nie jest najciekawsza rzecz którą można o niej powiedzieć". Bardzo go sobie wziąłem do serca.
"W domu snów" nie jest w ogóle książką dla mnie. W miarę czytania czułem rosnącą irytację, jak zawsze próbuję sobie wtedy zadać pytanie, co mnie tak naprawdę denerwuje w tych literkach. Na pewno sama forma - rozstrzelone, efemeryczne rozdzialiki, często na jeden pięciowersowy akapit. Trudno nadążyć z przewracaniem kartek. Wszedłem kiedyś "przez przypadek" na stronę kogoś kto się określał jako trenerka pisania, chciałem sobie popatrzeć co tej osobie udało się w życiu napisać, okazało się, że całym osiągnięciem było autowydanie zeszyciku do notatek, który był zapełniony własnie takimi strzępkami. Odważnie, odważnie, mają rozmach i tak dalej, pomyślałem. Kiedy "W domu snów" przeczytalem o tym, że ta książka była pisana w ramach takich właśnie warsztatów pisarskich, nie byłem nawet zdziwiony.
Po drugie - autorka chciała żeby każdy z tych rozdzialików budził namysł, budził refleksję, więc do każdego wepchnęła jakąś puentę, jakąś myśl, jakąś metaforę która ma zostać z nami dłużej. Ale to nie działa zupełnie, bo te bieda skraweczki kończą się tak szybko, że przy lekturze tempem spacerowym zalewa nas powódź takich puent i refleksji, przesyt przychodzi szybko, potem zostaje już tylko irytacja. Machado chyba nawet czuje, że na tym wehikule nie da się jechać w nieskończoność, wrzuca tam rozbudowane popkulturalne metafory, pierwszą, drugą, zrozumiałem, wystarczy, trzecią, czwartą, naprawdę łapię o co chodzi, piątą, serio styknie, szóstą.... Wrzuca nawet w jednym momencie grę paragrafową, ale właściwie, po co?
Trzecia rzecz - to treść. Tutaj mój zarzut jest najbardziej osobisty. Uważam, że pisanie terapeutyczne jest świetnym pomysłem. Uważam również, że publikowanie pisania terapeutycznego jest pomysłem fatalnym. Zarówno dla Johnatana Foera, jak i dla Carmen Machado. Mam do literatury, która ląduje w moim dość skąpym pod kątem rozległości przedziale czasowym, dość konkretne wymagania. Przepracowywanie traumy przemocowego związku w skali 1:1 tych wymagań nie spełnia. Nie ma tutaj żadnego narracyjnego pomysłu: nie zaliczam do niego dośc dla mnie zagadkowej maniery wtrącania przypisów odnoszących treśc do ludowych mitów, nie zaliczam do niego rozdziałów publicystycznych które w ogóle bym z tej książki wyrzucił bo psują tempo i kładą jakąkolwiek atmosferę na łopatki. Przy tym wszystkim, wydaje mi się, że autorka nie była w stanie wystarczająco głęboko i szczerze wiwisekcjonować samej siebie w tym związku. Zadaje pytania, dlaczego pozwalała, dlaczego nie odeszła, ale ucieka od odpowiedzi, jakąś tam odpowiedzią zapewne byłaby miłość, banalną, bo banalną, ale prawdziwą. Ale o tej miłości to ja nie przeczytałem tam zbyt wiele. Bardzo dużo o bezwładzie, płaczu, braku oporu, zagubieniu, poczuciu rozbicia, podporządkowania. Nie ma tutaj w ogóle dystansu Bo Burnhama, który pyta dlaczego wszyscy pieprzą o wszystkim, po czym zadaje sobie sam pytanie, dlaczego również on uprawia tą dyscyplinę, i ucina film w tym samym momencie. Czytamy o tym związku, znęcaniu się psychicznym, czytamy o tym i czytamy, i po trzech dniach kończy się książka. Po co to było? Pewnie dobrze jest takie rzeczy po fakcie komuś powiedzieć. Czy dobrze jest je publikować? W ogóle nie jestem przekonany. Można to było zrobić lepiej, opakować w jakiś pomysł narracyjny, rozdziały z krwi i kości, przekazać to studium przemocy w przemyślany sposób. Opowiadania były świetne, zdziwiło mnie, że były pisane wcześniej, bo "W domu snów" wygląda jak niezbyt udany debiut.

Był taki fragment, chyba w magazynie książki o najbardziej znanej krytyczce NYT, Michiko Kakutani, nie pamiętam czyjego autorstwa, który szedł mniej więcej tak: "to czy książka jest dobra czy zła to zdecydowanie nie jest najciekawsza rzecz którą można o niej powiedzieć". Bardzo go sobie wziąłem do serca.
"W domu snów" nie jest w ogóle książką dla mnie. W miarę czytania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
203
120

Na półkach: ,

Opowieść o domu, który miał zapoczątkować nowy start u boku wspaniałej kobiety, a zafundował masę problemów. Są to wspomnienia samej autorki. Na samym początku zakochana przymyka oko na zachowania swojej partnerki, ale te cały czas się nasilają. Sama oprawczyni twierdzi, że nic z tego nie pamięta i nie miało miejsca. Szkodzi to psychicznie zdrowiu Carmen, ale też jej kontaktach towarzyskich.

Przemoc słowna jak i fizyczna mogą zostać wyciągnięte z domu. Nie można jednak przymykać oczu na agresywne zachowania ani nie można ich usprawiedliwiać. Jeśli ktoś nie chcę iść na terapię to trzeba się mocni zastanowić czy aby na pewno chcemy brać na siebie więcej niż jesteśmy w stanie. Bo bez niej nic się nie poprawi, a może dziać się jeszcze gorzej.

W książce są też rozdziały, które nawiązują do akcji, ale autorka odnosi się do innych dzieł. Nie jwstem cierpliwą osobą, więc te opisy mnie nużyły. Ja chciałam wiedzieć, co będzie dalej i jak to się skończy.

Opowieść o domu, który miał zapoczątkować nowy start u boku wspaniałej kobiety, a zafundował masę problemów. Są to wspomnienia samej autorki. Na samym początku zakochana przymyka oko na zachowania swojej partnerki, ale te cały czas się nasilają. Sama oprawczyni twierdzi, że nic z tego nie pamięta i nie miało miejsca. Szkodzi to psychicznie zdrowiu Carmen, ale też jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
524
77

Na półkach: ,

Pretensjonalna i przegadana. Narracja jest napuszona, a jednocześnie kompletnie pozbawiona osobistego wglądu i analizy wydarzeń, które spotkały autorkę. Bardzo się rozczarowałam.

Pretensjonalna i przegadana. Narracja jest napuszona, a jednocześnie kompletnie pozbawiona osobistego wglądu i analizy wydarzeń, które spotkały autorkę. Bardzo się rozczarowałam.

Pokaż mimo to

avatar
390
383

Na półkach: ,

To na pewno nie jest książka, którą da się przeczytać "na jeden raz". Jest bardzo osobista, opisywane są trudne emocje, które momentami przytłaczają czytelnika.
To historia trudnego, przemocowego związku dwóch kobiet, choć tak naprawdę mogłaby dotyczyć również związku heteroseksualnego. To bardzo osobista podróż w głąb życia autorki, czasami miałam wrażenie, że zbyt osobista. Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę przy czytaniu ( czym pewnie się paru osobom narażę, ale to moje osobiste odczucie),to pewnego rodzaju poczucie wyjątkowości związku dwóch kobiet nad związkiem obu płci - autorka wychodzi od tezy, że w ocenie innych ludzi w związkach queerowych przemoc się nie zdarza. Bardzo mnie zdziwiło takie przemyślenie, bo każdy związek tworzą po prostu ludzie i przemoc może się niestety zdarzać niezależnie od płci.

Niewątpliwie, czymś co mnie bardzo zachwyciło jest sposób narracji i prowadzenia akcji przez autorkę. Książka składa się z krótkich rozdziałów, a każdy z nich jest pisany innym stylem, wzoruje się na innym gatunku literackim bądź stanowi odwołanie do filmu albo książki. Pierwszy raz miałam do czynienia z takim zabiegiem.

Są jednak pewne zgrzyty, które wpłynęły na ostateczną ocenę książki. Po pewnym czasie zwierzenia autorki, ich ciężar po prostu męczą. Momentami miałam wręcz wrażenie, że autorka próbuje "pozbyć się swojego bólu" obciążając nim czytelnika. Wyszło zbyt dusznie, wręcz klaustrofobicznie.

emocje logiczne.blogspot.com
IG: @mamazaczytana

To na pewno nie jest książka, którą da się przeczytać "na jeden raz". Jest bardzo osobista, opisywane są trudne emocje, które momentami przytłaczają czytelnika.
To historia trudnego, przemocowego związku dwóch kobiet, choć tak naprawdę mogłaby dotyczyć również związku heteroseksualnego. To bardzo osobista podróż w głąb życia autorki, czasami miałam wrażenie, że zbyt...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    456
  • Przeczytane
    175
  • Posiadam
    35
  • 2022
    17
  • 2023
    6
  • Ulubione
    5
  • Do kupienia
    5
  • 2024
    5
  • Chcę w prezencie
    4
  • Teraz czytam
    3

Cytaty

Więcej
Carmen Maria Machado W domu snów Zobacz więcej
Carmen Maria Machado W domu snów Zobacz więcej
Carmen Maria Machado W domu snów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także