Dwór na wulkanie. Dziennik ziemianki z przełomu epok 1895-1920

Okładka książki Dwór na wulkanie. Dziennik ziemianki z przełomu epok 1895-1920 Janina Konarska
Okładka książki Dwór na wulkanie. Dziennik ziemianki z przełomu epok 1895-1920
Janina Konarska Wydawnictwo: Ośrodek KARTA Seria: Świadectwa XX wiek reportaż
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Świadectwa XX wiek
Wydawnictwo:
Ośrodek KARTA
Data wydania:
2019-09-27
Data 1. wyd. pol.:
2019-09-27
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365979568
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
62
14

Na półkach:

Niezwykła książka, niezwykły pamiętnik i dziennik z czasów przełomu wieków XIX i XXw. Tak bardzo dziś aktualny..Smutne to, jak koło historii ciągle i ciągle się obraca a nauki niewielu z niej wyciąga stojąc dumnie, świadomie lub nie w jednym szeregu z Niemcami lub Rosją. A przecież tu, na kartach historii są wszystkie pytania i wszystkie odpowiedzi, wystarczy sięgnąć i w zadumie dać chwilę refleksji..

Niezwykła książka, niezwykły pamiętnik i dziennik z czasów przełomu wieków XIX i XXw. Tak bardzo dziś aktualny..Smutne to, jak koło historii ciągle i ciągle się obraca a nauki niewielu z niej wyciąga stojąc dumnie, świadomie lub nie w jednym szeregu z Niemcami lub Rosją. A przecież tu, na kartach historii są wszystkie pytania i wszystkie odpowiedzi, wystarczy sięgnąć i w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1238
265

Na półkach: ,

Ciekawe spojrzenie na życie ziemianki od młodej dziewczyny, do Pani domu. Szczególnie interesujący jest czas I wojny światowej, jak to wyglądało ze strony dworu na kielecczyźnie, gdzie zatrzymywali się i Niemcy i Austriacy i Rosjanie.
Ocena trochę niska, bo dziennik składa się w dużej części i z zapisu życia towarzyskiego, które jest mocno powtarzalne i niewiele wnosi.
Po odpowiedniej redakcji i skrótach, książka zyskałaby bardzo.
Ale mimo to warto spojrzeć na naszą historię 1890-1920 oczami ziemianki.

Ciekawe spojrzenie na życie ziemianki od młodej dziewczyny, do Pani domu. Szczególnie interesujący jest czas I wojny światowej, jak to wyglądało ze strony dworu na kielecczyźnie, gdzie zatrzymywali się i Niemcy i Austriacy i Rosjanie.
Ocena trochę niska, bo dziennik składa się w dużej części i z zapisu życia towarzyskiego, które jest mocno powtarzalne i niewiele wnosi.
Po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
544
152

Na półkach:

"(...) Dwór na wulkanie to żywy obraz epoki. Autorka przybliża tło obyczajowe, społeczne, polityczne czy militarne z opisywanego okresu. Zdając relacje ze swoich odczuć i myśli, uzewnętrznia się przed czytelnikiem, dzieląc się swoim subiektywnym spojrzeniem na świat. Dziennik Janiny Konarskiej to niesamowicie ciekawy (i dobrze napisany) materiał źródłowy, skupiający się przede wszystkim na człowieku, a nie tylko na bezosobowej historii. Stanowi więc ciekawe uzupełnienie suchych faktów, które można odnaleźć choćby w podręcznikach akademickich."

Cała opinia dostępna na stronie:
https://karols.pl/dwor-na-wulkanie-janina-konarska-opinia-o-ksiazce/

"(...) Dwór na wulkanie to żywy obraz epoki. Autorka przybliża tło obyczajowe, społeczne, polityczne czy militarne z opisywanego okresu. Zdając relacje ze swoich odczuć i myśli, uzewnętrznia się przed czytelnikiem, dzieląc się swoim subiektywnym spojrzeniem na świat. Dziennik Janiny Konarskiej to niesamowicie ciekawy (i dobrze napisany) materiał źródłowy, skupiający się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
464
433

Na półkach:

Jestem rozczarowana. Na początku spodziewałam się, że będzie trochę ploteczek, westchnień dorastającej panienki z dobrego domu, pani na majątku, które będą mieszać się z wydarzeniami w tle. Po wstępie synowej byłam przekonana, że będzie poważniej, bo dość szybko bohaterka będzie opisywać co się wokół dzieje, bo było o czym. Przez cały dziennik spotkania, herbatki, obiadki, wojna w tle na zasadzie narzekania, że wojsko przeszło, chcieli zboża, mało zapłacili, że oficerowie zamieszkali u nich i byli tacy i owacy. Brzmiało to jak narzekania nastolatki, której coś tam odebrano niesprawiedliwie a nie dorosłej kobiety, która gospodaruje na majątku. Jak się pojawiają informacje z wojny to tylko z dobrego towarzystwa, które dawno są nieaktualne, nieistotne itp. Chce być użyteczna, coś robić pozytywnego, ale skończyło się na rozdawaniu słodyczy dla dzieci i parokrotnym szyciem dla ochronki. Z dziecka zrobiła się nastolatka, która później przekształciła się w kobietę, która wyszła za mąż, urodziła dzieci, prowadziła gospodarstwo, ale dziecięco-nastoletnie pstro w głowie przebija się przez cały dziennik.

Jestem rozczarowana. Na początku spodziewałam się, że będzie trochę ploteczek, westchnień dorastającej panienki z dobrego domu, pani na majątku, które będą mieszać się z wydarzeniami w tle. Po wstępie synowej byłam przekonana, że będzie poważniej, bo dość szybko bohaterka będzie opisywać co się wokół dzieje, bo było o czym. Przez cały dziennik spotkania, herbatki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1964
1878

Na półkach: , ,

Troszkę czuję się rozczarowana. Liczyłam na bardziej uporządkowane zapiski, mniej drobiazgowe podejście do mniej istotnych kwestii jak choćby nazwiska znajomych Autorki, bardziej rzeczowe potraktowanie zmian dziejowych i ich konsekwencji choćby tylko dla ziemiaństwa. Liczyłam również n mniej egzaltowane opisy codzienności Autorki, zwłaszcza gdy ta codzienność jest nieco jałowa na tle ówczesnych wydarzeń na ziemiach polskich i w innych krajach. Wydarzeń, które zapisały się w historii powszechnej. Pani Janina Konarska dzieli się z nami opisami tego, co chciałaby robić na rzecz swojego kraju, a jednocześnie nie jest użyteczna społecznie, gdyż czas trawi na zwyczajowych herbatkach, spotkaniach. ploteczkach z podobnie funkcjonującymi przedstawicielami ziemiaństwa przełomu XIX i XX w. Poza tym swoje sądy na temat innych ludzi opiera na stereotypach. Chce być ważna, elokwentna i potrzebna, a jawi się raczej jako lekkoduch, nastawiony na spełnianie swoich kolejnych zachcianek

Troszkę czuję się rozczarowana. Liczyłam na bardziej uporządkowane zapiski, mniej drobiazgowe podejście do mniej istotnych kwestii jak choćby nazwiska znajomych Autorki, bardziej rzeczowe potraktowanie zmian dziejowych i ich konsekwencji choćby tylko dla ziemiaństwa. Liczyłam również n mniej egzaltowane opisy codzienności Autorki, zwłaszcza gdy ta codzienność jest nieco...

więcej Pokaż mimo to

avatar
686
496

Na półkach: ,

W jednym zdaniu: wynurzenia egzaltowanej Paniusi z bardzo wybujałym mniemaniem o sobie, które nie mają większej wartości ani historycznej, ani faktograficznej. Taki ziemiański magiel.
Książka przypomina czytaną przeze mnie około rok temu opowieść o poznańskim ziemiaństwie "Marianna i róże", łączy te dwie książki infantylna pamiętnikarka, cała w pretensjach, która chciałaby (robić coś ważnego, dobrze wyjść za mąż i mieć cudowne życie, pracować dla kraju),ale jest zbyt zajęta nicnierobieniem, żeby znaleźć czas na sprawy poważne. Bo trzeba bywać, urządzać herbatki, zwiedzać Europę, zapraszać na wystawne obiadki, a to wszystko tak strasznie męczy.
O ile jednak z "Marianny...." dowiadujemy się dużo o gospodarowaniu w majątku, organizacji rolnictwa przełomu wieków, niepokojach społecznych i inicjatywach ziemiańskich, tutaj niestety tego nie ma. Każda poważna informacja jest natychmiast sprostowana w przypisach jako nieprawdziwa lub niepełna. Autorka wiele spraw wyolbrzymia, wierzy plotkom i niesprawdzonym informacjom. Kategoryzuje ludzi na tych z lepszych i gorszych domów (a to takie zaściankowe). Dzieciom, którym doskwiera bieda i kłopoty rodzinne funduje "słodyczy ile wlezie" (bezmyślność). We wstępie do książki napisano, że w miarę upływu lat, można obserwować jak bohaterka się zmienia, dojrzewa. Bzdura. Moim zdaniem jest cały czas tym samym głupiutkim podlotkiem, zapatrzonym w siebie i zainteresowanym tym żeby bywać, żeby było miło i żeby pokazywać się tylko w odpowiednim towarzystwie.
Historycznie te pamiętniki nic nie wnoszą: opierają się na wiadomościach zasłyszanych i wielokrotnie "przemielonych". Społecznie i towarzysko ukazują Autorkę jako "trzpiotkę-idiotkę", a jej otoczenie, którym tak się szczyci, jako gadające głowy, niezdolne do żadnych większych czynów.. Zastanawia mnie mocno, co kierowało rodziną, żeby te opowiastki wydać i jeszcze sugerować czytelnikowi w posłowiu i wstępie, że to doskonałe świadectwo minionej epoki.......Denerwuje też multum nazwisk z czego 80% to znajomi i krewni pamiętnikarki, ludzie zwyczajni, nie mający wpływu na bieżące wydarzenia polityczne i społeczne (a jeśli taki wpływ zdobędą to Autorka wspomina o tym w jednym zdaniu i na tym się zazwyczaj kończy jej "pamiętnikarska przydatność"). A do tego ma dziwną manierę pisania o jakiejś osobie tylko raz, na przestrzeni 25 lat powstawania pamiętnika twierdząc, że była to jej najbliższa osoba, którą ogromnie lubiła, ceniła i była z nią bardzo zżyta........
Jeśli ktoś interesuje się opisywanymi w pamiętniku czasami, to zapewne znajdzie wiele ciekawszych, prawdziwszych i zdecydowanie lepiej napisanych relacji z tamtego czasu. Publikacja pozostawiła we mnie złe wrażenie, które dodatkowo potęgowała, tak częsta ostatnio, niedbała korekta. Zdecydowanie nie polecam.

W jednym zdaniu: wynurzenia egzaltowanej Paniusi z bardzo wybujałym mniemaniem o sobie, które nie mają większej wartości ani historycznej, ani faktograficznej. Taki ziemiański magiel.
Książka przypomina czytaną przeze mnie około rok temu opowieść o poznańskim ziemiaństwie "Marianna i róże", łączy te dwie książki infantylna pamiętnikarka, cała w pretensjach, która chciałaby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
767
355

Na półkach: , ,

Dobry, choć nieregularny dziennika z mnóstwem wojennych fake-newsów, polowaniami, zrewoltowanymi chłopami i bumblerkami czyli imprezowaniem do białego rana. Ośrodek Karta znów opracował świetny dziennik. Na plus atmosfera legionów, carscy oficerowie oraz 4 kopy raków na skromny podwieczorek.

Dobry, choć nieregularny dziennika z mnóstwem wojennych fake-newsów, polowaniami, zrewoltowanymi chłopami i bumblerkami czyli imprezowaniem do białego rana. Ośrodek Karta znów opracował świetny dziennik. Na plus atmosfera legionów, carscy oficerowie oraz 4 kopy raków na skromny podwieczorek.

Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach: ,

„Czy jeszcze i ten rok spędzimy na wulkanie?”
To pytanie autorka dziennika zapisała 1 stycznia 1919 roku. Podsumowała nim burzliwe okoliczności wieloletniego życia, jakie przypadło jej w majątku Kluczewsko w Kieleckiem. Miejscu wymarzonym przez jeszcze nastoletnią panienkę z tak zwanego dobrego domu rodziny Fuldów. Mając dwanaście lat, zaczęła pisać „spowiednik”, jak go sama nazwała, w którym zamierzała zapisywać najbardziej emocjonujące dla niej chwile. To w nim chciała „się wynurzyć” ze wszystkimi uczuciami. Jednak wydawca ujął w tym wydaniu zapisy już piętnastolatki od 11.03.1985 roku do ostatniego wpisu 14.08.1920 roku.
Jak widać, w ciekawych czasach żyła.
Przytrafiło się jej to, czego najgorszemu wrogowi nie życzy się. Spojrzenie autorki w roli obserwatorki przełomu wieków, jako dziewczynki, poddanej w zaborze rosyjskim, a potem dojrzałej kobiety, obywatelki II RP, były o tyle ciekawe, że jej zapisy dojrzewały wraz z wiekiem. Początkowe, skoncentrowane na przyjęciach, balach, miłostkach, flirtach, zamążpójściu, krążyły tematycznie głównie wokół jej osobistych spraw.
To też było bardzo ciekawe!
Mogłam dowiedzieć się u źródła, jak wyglądało życie panny przygotowywanej do zamążpójścia, wymagania społeczne i rodziców wobec niej, jej troski, problemy, radości, ale i życie codzienne. Przekonałam się przy okazji, że autorka nie była typową panną z towarzystwa wyższej sfery społecznej Radomia, w którym dorastała. Dostrzegała bezsensowność i bezcelowość życia, którego treścią była „liczba wizyt, które ma oddać lub przyjąć, nowe suknie, oryginalny kapelusz i tym podobne głupstwa”. Przyznając, że była „trochę rozpieszczoną jedynaczką i to jest też bardzo przyjemne”, a w oczach znajomych – egzaltowaną, to jednak gnębiła ją myśl, że za mało miała „poważnych zajęć, a stąd i poważnych myśli”. W okresie dojrzewania pojawił się wręcz buntowniczy wpis – „Jestem przecież coraz starsza, coraz więcej czuję się człowiekiem, który chce i ma prawo żyć, a nie wegetować”. Co ciekawe, w odróżnieniu od swoich rówieśniczek, pragnęła „wyjść za mąż na wieś”, którą szczególnie ukochała.
Jej marzenia spełniły się!
Jednak upragnione, stabilne, rodzinne życie, po wyjściu za mąż za ziemianina Maksymiliana Konarskiego i zamieszkaniu w majątku Kluczewsko na Kielecczyźnie, było nieustannym wirem wydarzeń niesionych przez niespokojne czasy zmian dotychczasowych układów sił politycznych trzech zaborców. Kluczewsko stało się miejscem, przez które przebiegały trasy przemarszu wojsk rosyjskich i niemieckich często przesuwającego się frontu I wojny światowej. Stacjonujących, kwaterujących, okradających, rekwirujących żywność i niszczących dwór, zabudowania, hodowlę oraz uprawy. Autorka potrafiła jednak na tę stale zmieniającą się sytuację spojrzeć z ogromnym dystansem, trafnie wnioskując i racjonalnie ją podsumowując. Nie poddawała się emocjom lub ocenom kotłującym się wokół niej. Konstatowała doniesienia z nagminnym określeniem „prawdopodobnie” takimi zdaniami – „Przypuszczam, że dopiero późniejsi historycy oświetlą należycie i zrozumieją obecne nasze dzieje. My – współcześni – nie możemy dość obiektywnie brać i brak nam odpowiedniej perspektywy.” To właśnie w takich zapisach na gorąco, bez komentarzy, odzwierciedlała chaos tamtych dni i zagubienie ówczesnego człowieka. Również trudność zorientowania się w pożytecznych kierunkach zmian dla zwykłego człowieka i Polaka. Także dla tych, którzy te kierunki polityki wyznaczali. W jak piekielnych bólach rodziła się niepodległa Polska. Ile emocji temu towarzyszyło. Jak niemożliwie trudny był to czas.
Dla wszystkich!
A mimo to autorka pokazała codzienne życie w tej niepewności i destrukcji. Rodzenie kolejnych dzieci, ich wychowywanie, działalność społeczną i polityczną swoją i męża, opiekę nad pracującymi we dworze i chłopami żyjącymi we wsi, śluby, pogrzeby, choroby, wzajemne odwiedziny w pobliskich majątkach, sianie, zbiory i dożynki, a przede wszystkim troskę i ochronę rodziny oraz jej bytu na przekór destrukcyjnym i wymagającym poświecenia czasom. Z egzaltowanej dziewczyny na wydaniu wyrosła dojrzała kobieta, matka i żona skupiona zarówno na rodzinie, jak i, na mających wpływ na jej losy, zmianach społeczno-politycznych. Z romantyczki stała się twardo stąpającą po ziemi realistką broniącą przede wszystkim wartości rodzinnych. Widać to było wyraźnie zwłaszcza w kontekście oceny mezaliansu popełnionego przez jej przyjaciółkę Wandę, której nie mogła wybaczyć porzucenia rodziny dla uczuciowych mrzonek.
Tego bardzo osobistego zapisu zawierającego fakty historyczne nie można brać dosłownie. Dlatego wydawca opatrzył go korygującymi błędy przypisami oraz posłowiem prof. Andrzeja Chojnowskiego, który umieścił je we współcześnie znanym kontekście historycznym.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
http://naostrzuksiazki.pl/

„Czy jeszcze i ten rok spędzimy na wulkanie?”
To pytanie autorka dziennika zapisała 1 stycznia 1919 roku. Podsumowała nim burzliwe okoliczności wieloletniego życia, jakie przypadło jej w majątku Kluczewsko w Kieleckiem. Miejscu wymarzonym przez jeszcze nastoletnią panienkę z tak zwanego dobrego domu rodziny Fuldów. Mając dwanaście lat, zaczęła pisać „spowiednik”, jak go...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
97

Na półkach:

avatar
1052
121

Na półkach:

Jestem rozczarowany.

Jestem rozczarowany.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    47
  • Przeczytane
    31
  • Posiadam
    6
  • Teraz czytam
    4
  • Historia
    2
  • 2020
    2
  • Ebooki
    2
  • Reportaż, literatura faktu
    1
  • 2020
    1
  • Dzienniki i memuary
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dwór na wulkanie. Dziennik ziemianki z przełomu epok 1895-1920


Podobne książki

Przeczytaj także