Umęczon pod Ponckim Piłatem Badania nad męką i śmiercią Jezusa

Okładka książki Umęczon pod Ponckim Piłatem Badania nad męką i śmiercią Jezusa Vittorio Messori
Okładka książki Umęczon pod Ponckim Piłatem Badania nad męką i śmiercią Jezusa
Vittorio Messori Wydawnictwo: Wydawnictwo M religia
434 str. 7 godz. 14 min.
Kategoria:
religia
Tytuł oryginału:
Patì sotto Ponzio Pilato?: Un'indagine sulla passione e morte di Gesù
Wydawnictwo:
Wydawnictwo M
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2000-01-01
Liczba stron:
434
Czas czytania
7 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
8372211647
Tagi:
Biblia Jezus
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
567

Na półkach:

Pytajnik w tytule wygląda niezrozumiale, skoro treść książki nie zaprzecza pytaniu.
Autor na początku oświadcza „nie uważam się za "specjalistę", pomimo dwóch dziesięcioleci wytrwałego obcowania z eseistyką biblijną. Ufam jednak, że będę mógł uniknąć mało pochlebnego epitetu "dyletanta".” (s. 12) Naśladuje wypowiedź Sokratesa „Po wielu refleksjach i badaniach nad greckimi wersetami Nowego Testamentu i nad tekstami ich komentatorów, niech będzie mi wolno powiedzieć, że przynajmniej wiem, iż nie wiem; i że dlatego też nie bardzo czuję się "dyletantem", jakim byłbym, gdybym zamierzał bezpodstawnie upraszczać tematy i zagadnienia, których złożoność, rozgałęzienia i powiązania dobrze widzę.” (tamże)
Po takich oświadczeniach należałoby oczekiwać książki napisanej z wielkim znawstwem.
Tymczasem autor chyba nie rozumie słów, jakich używa.
Np. „krytyka Ewangelii rodzi się w XVIII wieku tak, jak będzie kończyła się w drugiej połowie wieku XX, "politycznym" odczytaniem tych tekstów, Jezusem "guerrigliero", przywódcą ruchu wyzwolenia narodowego.” (s. 17 i szereg zbliżonych zdań w innych miejscach)
Otóż, jak zauważa np. Kazimierz Romaniuk na początku posłowia do przekładu „Nowego Testamentu” (Poznań 1978 s. 606) κριτικός znaczy umiejący rozróżniać.
Messori cytuje „Dei Verbum”: „cztery wspomniane Ewangelie, których historyczność bez wahania (incunctanter) stwierdza, podają wiernie (fideliter) to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, dla wiecznego ich zbawienia rzeczywiście uczynił i czego uczył” (s. 13, 201 i 428)
Jednak wielokrotnie powołuje się na apokryfy, mimo, iż jak sam przyznaje, są na ogół naiwne (s. 172).

O żonie Piłata
„wiemy dobrze jak wiele kobiet rzymskich (przede wszystkim z rodzin wysoko postawionych) interesowało się religią żydowską, do tego stopnia, że stawały się "bojącymi się Boga" lub "prozelitkami", przyjmując mianowicie warunek przynajmniej częściowego przestrzegania przepisów Tory. Taka moda wciskała się nawet do pałacu cesarskiego: opierając się znowu na Tacycie, „prozelitką” była także Poppea, z miłości do której Neron, trzydzieści lat po śmierci Jezusa, kazał zabić żonę.” (s. 105n)
Co znaczy „opierając się znowu na Tacycie”? Gdzie Tacyt coś takiego podaje? Pisałam o tym przy „Mistykach i bezbożnikach” i „Dziejach Chrystusa”, ostatnio przy „Moim synu Juliuszu” i powtórzę: nigdzie. Gdyby podał, z pewnością Messori byłby to zacytował. Słusznie napisał „prozelitką” w cudzysłowiu, bowiem jedyne źródło, które coś o tym mówi, to znaczy Józef Flawiusz, też tak jej nie nazywa. Miała ona jedynie być „bogobojną” i „okazywać przychylność” Izraelitom, w dość dziwny sposób, biorąc z nich zakładników. Jaki zaś związek miałby zachodzić między jej „bogobojnością” i uśmierceniem Oktawii nie wiadomo, zatem po cóż Messsori to wtrącił ?

„Jeżeli to odnosiło się do matron zamieszkałych w Rzymie, jak wobec tego wyłączyć z tego matronę, która miała szczęście żyć w samej Judei, skąd wywodziła się ta religia, która tak bardzo fascynowała kobiety równe jej stanem w całym Imperium? Jej przeto troska o los Jezusa jest zupełnie logiczna, nawet jeżeli nie chce się iść za apokryfami, które czynią z niej jedną z Jego uczennic już za życia i następnie zwłaszcza po Jego śmierci. Stała się nawet świętą Klaudią Prokulą (lub Proklą) dla chrześcijan greckich, którzy obchodzą jej pamiątkę 27 października, dla Etiopczyków zaś, którzy czczą ją jako świętą Abroqla’ę jej dzień przypada 19 czerwca. (…) Nie ma potrzeby posuwać się tak bardzo daleko, aż do żony Piłata nie tylko chrześcijanki, ale wręcz świętej. Również dlatego wydaje się słuszne, jak zauważamy, tłumaczenie dikaios jako "niewinny" pozostając mianowicie na płaszczyźnie sądowej, niż jako "sprawiedliwy", przymiotnik, który w Izraelu miał dokładne odniesienia religijne. Dla tego, kto zna sprawność rzymskiego szpiegostwa w rejonach granicznych, jest pewne, że jeżeli Prokla (lub jakkolwiek się nazywała) była zainteresowana judaizmem, nie mogła nie być doskonale poinformowana, a więc nauczanie tego młodego Rabbiego musiało wywierać na niej wielkie wrażenie i prawdopodobnie prawdę o Nim musiała znać lepiej niż jej mąż. On nie tylko na pewno nie był "prozelitą", lecz – jak zaświadczają wszystkie źródła – nie tracił nigdy okazji do okazywania swojej pogardy dla wszystkiego, co było żydowskie.” (s. 106)
Jeżeli była, zdanie bądź co bądź warunkowe.
„Natomiast jego żona, nie żywiąc dla Jezusa ubocznego, politycznego i policyjnego zainteresowania swojego męża, lecz ściśle religijne, mogłaby bardzo dobrze – gdyby tylko chciała – śledzić Jego działalność, nauczanie i uznawać Go przeto za dikaios, niewinnego, jednak bez wyciągania wniosku, że była Jego uczennicą. Przynajmniej aż do tej chwili: nie zapominajmy, że jako małżonka prokuratora, musiała wiedzieć dobrze, jak potoczyły się sprawy przy grobie, miała bowiem możliwość wypytania przestraszonych żołnierzy, którzy byli obecni przy zmartwychwstaniu. W ten sposób nie wydaje się być nieprawdopodobnym, że "Klaudia" która razem z "wszystkimi braćmi w Rzymie" przesyła pozdrowienia 2 Tm 4, 21, jest właśnie naszą Klaudią Proklą, teraz już staruszką i wdową. Są to tylko hipotezy, naturalnie: fascynujące, ale w żadnym wypadku nie konieczne.” (s. 107)
Skoro nie konieczne, to czemu o tym pisze? Mnóstwo słów, mało treści. Skoro nawet nie wiadomo jak brzmiało jej imię (właściwie nazwisko, vide „Włócznia” de Wohla),to skojarzenie zupełnie dowolne. A gdyby Klaudia z listu miała być żoną Piłata to chyba byłoby to zaznaczone.

Czy istniał zwyczaj ułaskawiania jednego więźnia z powodu święta?
„Józef Flawiusz nic o tym nie wspomina. Na dowód prawdziwości tego faktu cytowane bywa pewne miejsce z Miszny, którego czasu powstania nie można jednak w sposób pewny określić. Nie jest też w pełni jasne, do jakich stosunków ono się odnosi: rzymskich czy żydowskich, czy więzień miał być rzeczywiście zwolniony, czy też otrzymywał coś w rodzaju przepustki z więzienia, aby mógł uczestniczyć w uczcie paschalnej.”
(Joachim Gnilka „Jezus z Nazaretu” Kraków 1997 s. 362, tłum. Juliusz Zychowicz)
Messori wyciąga wniosek przeciwny, skoro brak danych, zatem mogło tak być. „Prawo rzymskie zna dwie postacie ułaskawienia: "indulgentia", która była ułaskawieniem udzielonym komuś już skazanemu i którego mogli udzielić tylko cesarz, senat lub wysocy funkcjonariusze w prowincji, jeśli otrzymali do tego wyraźne pełnomocnictwo od jednego z tych dwóch organów cesarstwa. Na pewno nie odnosiło się to do Poncjusza Piłata, który pełniąc funkcję prefekta Judei, był gubernatorem serii B, jako zależny od legata Syrii, sprawującego zarząd nad całym środkowo-wschodnim terenem operacji wojennych. Ale, obok "indulgentia", prawo rzymskie przewidywało także "abolitio", wypuszczenie na wolność więźnia jeszcze nie osądzonego, która mogła być zadecydowana również przez funkcjonariusza takiego, jak ten w Judei. W rzeczywistości Ewangelie mówią o przypadku tego ostatniego rodzaju i stwierdzają wyraźnie, że ani Jezus ani Barabasz nie byli jeszcze osądzeni: Piłat przeto mógł, w odniesieniu do nich, podjąć decyzję o wypuszczeniu z więzienia.” (s. 82n)

Być może więzień ów dopiero oczekiwał na rozprawę. Z Ewangelii wyraźnie to nie wynika.

„Czy wobec Barabasza zastosowana została "abolitio" [umorzenie postępowania], czy też "venia" [uchylenie wyroku], jest rzeczą nie do rozstrzygnięcia.” (Gnilka op. cit. s. s. 363)

Być może uprawnienia namiestnika wymagają dalszych badań.

Czy Piłat mógł zapytać tłum, kogo ułaskawić? Jak wiadomo z jakiegoś papirusu, w Aleksandrii namiestnik Septymiusz Vegetus powiedział do oskarżonego Fibiona: „Zasługujesz na karę (...). Mimo to przychylę się do prośby tłumu o przebaczenie ci i w ten sposób potraktuję cię bardziej po ludzku”. (s. 84) Widać odległe podobieństwo, chociaż Messori „zacytował” po swojemu.
Chodzi o Papyrus Florentinus I 61. Jak wynika z nagłówka „w czwartym roku panowania Domicjana” czyli 85 ne, jakiś Fibion oskarżony był o samowolne uwięzienie dwojga ludzi (coś podobnego do tego, co uczynił Arbaces w „Ostatnich dniach Pompei”).
Zdanie to brzmi https://papyri.info/ddbdp/p.flor;1;61
ἄξιος μ̣[ὲ]ν ἦς μαστιγωθῆναι, διὰ σεαυτοῦ [κ]ατασχὼν ἄνθρωπον εὐσχήμονα καὶ γυν[αῖ]καν χαρίζομ̣αι δέ σε τοῖς ὄχλοις καὶ φιλανθρωπ[ότ]ερ[ό]ς σοι ἔσομαι
czyli „godzien jesteś chłosty za uwięzienie przyzwoitego człowieka i jego żony, ale zwolnię cię z [wolą] tłumu i tym samym okażę łaskę”.

Namiestnik nie powiedział „zasługujesz na ukrzyżowanie czy rzucenie lwom” chociaż chłosta, możliwa na kilka sposobów, uchodziła na ogół za karę surową.

W późnym Imperium takie uwięzienie było sprawą gardłową, w 388 cesarze Walentynian II, Teodozjusz I i Arkadiusz postanowili: „Si quis posthac reum privato carceri destinant, reus maiestatis habeatur” (Jeśli ktoś odtąd wtrąca pozwanego do własnego więzienia, będzie uważany za winnego [obrazy] majestatu) „Ista lex interpretatione non indiget” (Ustawa ta nie wymaga wykładni) wedle Kodeksu Teodozjusza 9, 11, 1.
Zakaz powtórzył cesarz Zenon w 486 utrzymując dotychcaszową srogość „maiestatis violatores ultimo subiugandos esse supplicio” (Kodeks Justyniana 9, 5, 1) i Justynian w 529 łagodząc „qui hoc faciunt et poenae subiacere et in public carcere tot dies peragere, quot in carcere ab ipsis constitute aliquis inclusus fuerit, cuiuscumque condicionis vel dignitatis sint, litem etiam eos perdere quae eis contra inclusos competat” (ci, którzy to czynią, zostaną ukarani i pozostaną w państwowym więzieniu tak długo, jak inna osoba będzie zamknięta w więzieniu wzniesionym przez nich, bez względu na stan lub godność tych osób, przegrają także sprawę, którą mają przeciwko tym, których zamknęli; tamże 9, 5, 2). Czy wcześniej wymiar kary zależał od uznania sądu? Może tak, zważywszy na casus Fibiona.

Herod Antypas pozbawiony był władzy na obszarze namiestnictwa Piłata, czy zatem możliwe, by Piłat odesłał Jezusa do tetrarchy, ten zaś zrobił sobie, ku zadowoleniu namiestnika, zabawę z rozprawy? Mowa o tym jedynie w kilku zdaniach jednego Ewangelisty (Łk 23, 7 – 15).
Czy możliwe by, jak to np. wyobraził sobie w powieści Brandstaetter, by prefekt Judei wysłał do Heroda list, niby ugrzeczniony, choć oczywiście prześmiewczy, w rodzaju: gdzieżbym śmiał naruszać twoje uprawnienia, z dołączonym pisemnym pozwoleniem na sprawowanie sądu?
Joachim Gnilka przypisywanie istotnego znaczenia Herodowi w tej sprawie nazywa zejściem na manowce (op. cit. s. 363).
Natomiast Messori, zaznaczając w innym miejscu „Rzymianie, w całym Imperium, zazdrośnie zastrzegali dla siebie wydawanie wyroków śmierci (w tej możliwości przyznawania życia lub śmierci tkwił najbardziej skuteczny i widzialny znak Imperium, które rzeczywiście dawało pewną autonomię podbitym narodom, ale jej szczyt był mocno dzierżony w ich rękach),a także dla swoich oddziałów rezerwowali wykonywanie tych wyroków.” (s. 298) poświęca roztrzasąniu zagadnienia uprawnień Heroda więcej miejsca niż potrzeba, dwa rozdziały liczące 23 strony (s. 137 – 160),pisząc „trzeba złagodzić” słowa księdza Rinaldo Fabrisa, iż „nie jest zgodna z prawem rzymskim” (s. 152)

Co o tym mówiło prawo rzymskie?
Trzeba poszukać na własną rękę, gdyż ksiązka nie zawiera stosownych danych.
Ulpian jakieś dwieście lat po Piłacie pisał „Nikt nie może przenieść na drugiego przysługującego mu prawa do karania śmiercią (dosłownie prawa miecza: ius gladii) lub w jakikolwiek inny sposob (coercitio).” (Digesta 50, 17, 70)
Jak było za Tyberiusza?
Wiadomo o jednym przynajmniej wyjątku od tego zakazu.
W czwartym rozporządzeniu Oktawiana odkrytym w Cyrenie można przeczytać „W sprawach gardłowych namiestnik wydaje wyrok lub do rozpatrzenia wyznaczy sędziów” (dalszy ciąg dotyczy spraw innego rodzaju, lżejszych)
https://ircyr2020.inslib.kcl.ac.uk/en/inscriptions/C.101.html
Brak danych, by taki sąd, choćby każdorazowo wyznaczany do rozprawy przez namiestnika, działał w Judei.

Messori powołuje się na Józefa Flawiusza:
„Po bitwie Wespazjan zasiadł w Tarichei na trybunale, oddzielił od miejscowej ludności tłum przybyszów, którzy, jak sądzono, podżegali do wojny, i naradzał się z dowódcami, czy ich należałoby oszczędzić. A gdy ci odrzekli, że puszczenie ich wolno byłoby rzeczą niebezpieczną, bo gdy ludzie pozbawieni ojczyzny uzyskają swobodę, nie tylko sami nie usiedzą spokojnie, ale nawet będą mogli zmusić do wojny gospodarzy, u których znajdą schronienie. Przeto Wespazjan uznał, że nie zasługują na to, aby żyć, bo jeśli pozwoli im się odejść, obrócą się przeciwko tym, którzy dadzą im wolność, i począł zastanawiać się, jakim sposobem ich zgładzić. Obawiał się, że jeśli po prostu każe ich wymordować na miejscu, wrogo usposobi ludność tubylczą, gdyż ona nie pogodzi się z wytraceniem tak wielu ludzi, którzy szukali u niej opieki. Z drugiej strony na to, żeby pozwolić im odejść za poręką, a potem na nich napaść, Wespazjanowi trudno było się zdecydować. Jednakże przeważył w końcu głos przyjaciół, którzy tłumaczyli mu, że w stosunku do Żydów nie powinien kierować się względem na bezbożność czynu i że trzeba dać pierwszeństwo temu, co korzystne, przed tym, co nakazuje przyzwoitość, jeśli nie da się pogodzić jednego z drugim. Wtedy Wespazjan zgodził się, choć w dwuznaczny sposób, na swobodne odejście, lecz pozwolił im opuścić miasto tylko jedną drogą, mianowicie tą, która prowadziła do Tyberiady. Ci chętnie uwierzyli w to, co było ich pragnieniem, i z całym zaufaniem wyruszyli wskazaną drogą, niosąc zupełnie jawnie swoje mienie. Tymczasem Rzymianie obsadzili całą drogę do Tyberiady, aby nikt nie mógł z niej zboczyć, i osaczonych wpędzili do miasta. Kiedy zaś nadszedł Wespazjan, kazał wszystkich sprowadzić na stadion i starców oraz niezdolnych do pracy w liczbie 1200 stracić. Z młodszych wybrał 6 tysięcy najsilniejszych i wysłał ich na Istm do Nerona [do przekopywania kanału korynckiego - uwaga Piratki]. Pozostały tłum, liczący 30 tysięcy głów, sprzedał, oprócz tych, których podarował Agryppie. Z jeńcami pochodzącymi z jego królestwa pozwolił mu postąpić wedle swej woli, ale król także ich sprzedał.” („Wojna” 3, 10)
Czy można mówić o podobieństwie do działania Piłata?
Njalepszy może komentarz dał myśliciel Piero Martinetti „O postępowaniu sądowym prowadzonym przeciwko Jezusowi nie wiemy nic pewnego, ponieważ nie znamy dokładnie przepisów prawnych przestrzeganych przez Rzymian w Palestynie.” (s. 150)

Barabasz wg J 18,40 był „złoczyńcą” (λῃστής) lecz „nie powinno to wprowadzać w błąd, w ten sam sposób określano zelotów, to znaczy "partyzantów", "terrorystów", którzy walczyli przeciwko okupacji rzymskiej.” (s. 69) „należy z dużym prawdopodobieństwem wykluczyć, że był on pospolitym, zwyczajnym przestępcą: teksty (…) sugerują wyraźnie, iż chodziło o więźnia "politycznego". O kogoś, kto rzeczywiście zabił, ale nie o pospolitego mordercę, lecz z pewnością o „członka ruchu oporu”, któremu zdarzyło się w próbie powstania στάσις lub w zamachu zabić, "rozruchy" u Łukasza, "rebelia" u Marka.” (s. 70) U Mt jest „znacznym więźniem” (δεσμιον επισημον) co też ma znaczyć to samo. „Charakter polityczny więźnia jest zresztą wyraźnie potwierdzony przez imię: Bar Abbas oznacza po aramejsku "Syn Ojca. Stanowi przydomek mesjański” etc. (tamże)
Gnilka w zasadzie podobnie „Przypuszczalnie mamy tu do czynienia z przywódcą zelotów, który mógł liczyć na sympatię ludu.” (op. cit. s. 361)

Jednak Messori chwilami wie więcej niż może wyczytać.
„λῃστής jest u Jana terminem, którym został określony Barabasz i który prawie na pewno powinien być w tym wypadku odczytywany nie w sensie "bandyty", "pospolitego przestępcy", lecz "podżegacza politycznego", "partyzanta", zeloty, to znaczy walczącego o sprawę wyzwolenia Izraela spod okupacji rzymskiej. Rzymianie nie przyznawali żadnego statusu "partyzantom", buntownikom przeciwko ich władzy: dla nich nie byli oni hostes, nieprzyjaciółmi, lecz po prostu "bandytami", "przestępcami" do zlikwidowania. Wszystko przeto każe mniemać, że ci dwaj stanowili część grupy partyzanckiej Barabasza, że byli tymi, o których czyni wzmiankę Marek: uwięziony z buntownikami (συστασιαστης),którzy w rozruchu popełnili zabójstwo” (15,7). W tej trójce osób przeznaczonych z konieczności na śmierć – za to oskarżenie inna kara nie była możliwa – Jezus niespodziewanie zajął miejsce ich przywódcy, Barabasza.” (s. 90) „I nie można zapomnieć także o zwyczaju rzymskim szybkiego załatwiania procesów jednego po drugim; rozpoczynano je o świcie, gromadząc wszystkich podsądnych razem w tej samej sali, w której toczyły się rozprawy. Jest pewne, że dwaj "łotrzy" byli w ten sposób obecni na procesie Jezusa, zostali osądzeni i skazani po Nim, tego samego rana: wyroki śmierci u Rzymian były wykonywane bezzwłocznie, w tym samym dniu, w którym został wydany wyrok.” (s. 97n)

„Dobry Łotr” w ewangeliach kanonicznych bezimienny, lecz dorobione do niego „imię, które, zgodnie z apokryfem Ewangelii Nikodema i innymi dawnymi tekstami, zostało oznaczone jako Dysmàs lub Dimàs (może od greckiego δυσμή, umierający) podczas gdy zły został nazwany Gestàs lub Ghestàs.” (s. 95) Δυσμή znaczy raczej „zachód Słońca”.

Jak wytłumaczyć (o czym pisałam przy „Tajemnicy Królestwa”),że „Jan na ten temat milczy, Łukasz jest jedynym, który rozróżnia odmienne zachowanie się jednego i drugiego, podczas gdy Mateusz i Marek mówią, że nie jeden, ale obydwaj "łotrzy" lżyli Go” (s. 97) ? Ma to być przykładem „pluralis categoriae”, „to co robi lub mówi ktoś jeden będący częścią jakiejś kategorii, jest określane w liczbie mnogiej, jak gdyby w nim działała cała "korporacja". W ten sposób dwaj pierwsi Ewangeliści zdają się tworzyć "kategorię łotrów", posługując się liczbą mnogą, która nie jest sprzeczna z rozróżnieniem dokonanym przez Łukasza.” (tamże) Może jest to wyjaśnieniem.

Ciężko czasem zrozumieć o co chodzi:
„Z pogańskiego tekstu z II wieku dowiadujemy się, że właśnie pewien wierzący w Ewangelię został przez cesarza wysłany na śmierć, mając jako titulus: Hic est Attalus christianus, to jest chrześcijanin Attalus. Ten sam autor, mówiąc o Domicjanie, wspomina inną karę śmierci, przy której napis głosił: Impie locutus parmularius, (ten) zwolennik gladiatorów mówił sposób bluźnierczy (o bogu – cesarzu).” (s. 373)
Pierwsze z tych zdań (co nie zostało zaznaczone) jest cytatem z Euzebiusza z Cezarei 5, 1, 44 „Oprowadzano go po amfiteatrze, zapowiadając tablicą z łacińskim napisem: To jest Attalus, chrześcijanin.” (καὶ περιαχθεὶς κύκλῳ τοῦ ἀμφιθεάτρου, πίνακος αὐτὸν προάγοντος ἐν ᾧ ἐγέγραπτο Ῥωμαϊστί ῾οὗτός ἐστιν Ἄτταλος ὁ Χριστιανός᾿) „Pogański” mógłby być jedynie ów napis, bo przecież nie Euzebiusz, jednak chyba nadmierny skrót myślowy.
Drugie zdanie (co także nie zostało zaznaczone) jest cytatem z 10 rozdziału życiorysu Domicjana pióra Swetoniusza. Parmularius znaczy „uzbrojony w puklerz”.

Słusznie zauważa „"Żydzi" (którzy tutaj, jak często u Jana, nie oznaczają całego narodu, lecz jego kierowniczą kastę, zwłaszcza kapłańską)” (s. 241). Cytuje z pism rabinackich „Biada przed rodziną Annasza, biada przed ich szemraniem. Oni sami byli najwyższymi kapłanami, ich zięciowie panowali nad świątynią i ich słudzy bili lud kijami”. (s. 197 chodzi o Pesachim 57 a, jak wynika z Gnilki op. cit. s. 62)

Równocześnie cytuje z Talmudu Babilońskiego tekst „bardzo daleki od odrzucania winy za śmierć Jezusa” :
„Jeshu został powieszony w wigilię Paschy. Czterdzieści dni przedtem wyszedł herold (i wołał): «On ma zostać ukamienowany za magię i za to, że sprowadzał na złą drogę i kusił Izraela. Kto posiadałby podstawy do usprawiedliwienia Go, niech przyjdzie i nam je wytłumaczy». Nie znaleziono jednak podstaw do usprawiedliwienia Go. I w wigilię Paschy powiesili Go”. (s. 414, źródło cytatu nie podane)

Przyznaję słabo znam pisma rabinackie, zatem relata refero.

Chodzi o „Sanhedryn 43a” głoszący „W wigilię Paschy powiesili Jeszu Nazarejczyka (Jeszu ha-Nocri). A posłaniec 40 dni przed wykonaniem wyroku ogłaszał: "Jeszu Nazarejczyk ma zostać ukamienowany za uprawianie magii oraz za doprowadzanie i zwodzenie Izraela (do bałwochwalstwa). Jeśli ktokolwiek ma coś do powiedzenia w jego obronie, niech wystąpi i wstawi się za nim". Wobec tego, że nikt nie stanął w jego obronie, powiesili go w wigilię Paschy. Rabbi Ulla rzekł: "Czy myślicie, że mogła być dokonana obrona wobec Jeszu Nazarejczyka? On był zwodzicielem, a Miłosierny powiada: «Nie okazuj mu miłosierdzia i nie ochraniaj go». A z Jeszu Nazarejczykiem sprawa była inna, on znalazł się blisko królestwa".” (za: Romana Rupiewicz „Sąd nad Jezusem” Warszawa 2018, s. 63)
Zatem Messori za bardzo skrócił, pomijając koniec. O jakim „królestwie” mowa? Rupiewicz „objaśnia” to osobliwie, otóż ów rabin „podkreśla również związki Jezusa z władzą rzymską.” (s. 64) Jakie niby „związki” Jezus miał „z władzą rzymską” ? „W ten sposób zdaje się potwierdzać ewangeliczny opis procesu Jezusa, w którym Piłat bardzo niechętnie wydaje wyrok skazujący.” (tamże) Non sequitur.

Wracając do Messoriego, miejscami ma on trudności z rozróżnianiem przypuszczeń od faktów.

Czy w Qumran odnaleziony został skrawek Ewangelii ? „wydaje się niepradopodobnym, że otrzymali oni od wspólnoty chrześcijańskiej w Rzymie pojemnik z tym, co było może pierwszą uporządkowaną Ewangelią. Chyba, że mają rację ci uczeni, którzy twierdzą, iż część tych mnichów, wycofawszy się na pustynię, aby czekać tam na Mesjasza spodziewanego w tym czasie, przeszła na chrześcijaństwo. Stanowi to zgodność z faktem, że Jan Chrzciciel utrzymywał kontakty ze środowiskami esseńskimi.” (s. 426) Skąd ów „fakt”? Jeżeli utrzymywał, to nauki jego znacznie od qumrańskich odbiegały, zwłaszcza w sprawie obmyć, w Qumran okresowo powtarzanych.

„Pozostaje w każdym razie faktem – przy którym Ewangelie, a w szczególności Ewangelia Jana, tak bardzo obstają – wrogość najpierw między Jezusem, a następnie między Jego wspólnotą a sektą faryzejską w jej całości.” (s. 189)

Jak ów „fakt” pogodzić np. z ostrzeżeniem „przyszli jacyś faryzeusze i rzekli Mu: wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić” (Łk 13, 31) ? O czym sam pisze na s. 153. I z tym, że Jezus ucztował tak z celnikami, jak i z uczonymi w Piśmie ?

Według Dawida Flussera „Już w przeszłości przeważała hipoteza, że Nikodem utożsamiał się z jedną z trzech najbogatszych osobistości w Jerozolimie, a mianowicie z Nakdimonem ben (synem) Gurjon. Ostatnie studia potwierdziły historyczną prawdę takiej hipotezy”. (s. 186)

„Jeżeli, jak się wydaje, Flusser ma rację, rodzina Nikodema, która od kilku pokoleń osiedliła się w Jerozolimie, gdzie zdobyła wielkie znaczenie zarówno ekonomiczne, jak i społeczne, była pochodzenia galilejskiego.” (tamże)

„dlaczego – pytają liczni podejrzliwi – dlaczego tylko czwarta Ewangelia mówi o Nikodemie, podczas gdy inne o nim milczą? Wytłumaczenie tego znajduje się prawdopodobnie w fakcie, że tekst Jana jest także najpóźniejszy, zredagowany po roku 70, mianowicie po upadku Jerozolimy i zniknięciu tradycyjnej społeczności żydowskiej. Ponieważ wiemy, że kiedy wybuchło powstanie, Nikodem miał być jeszcze przy życiu (na pewno żyły jego dzieci, członkowie jego rodziny),jest prawdopodobne, że starsze Ewangelie nie chciały szkodzić opinii człowieka cieszącego się tak wielkim autorytetem, ujawniając jego kontakty, które powinny były pozostać zachowane w tajemnicy.” (tamże)

Jest to hipotezą czy też o tym „wiemy” ?

„Za protoplastę współczesnej interpretacji "politycznej" Ewangelii może uważać się biblista amerykański Joel Carmichael, który w 1962 roku ogłosił pracę "Śmierć Jezusa"; jej teza centralna tak została przedstawiona przez wydawcę: "Jezus był przywódcą politycznym, który usiłował, kierując zbrojnym powstaniem, zawładnąć Jerozolimą: po nieudanej próbie rewolucyjnej został aresztowany i stracony przez rzymskie oddziały okupacyjne".” (s. 412)

Czemu miałby być protoplastą, skoro jakiś Robert Eisler w „Iesous Basileus ou Basileusas” (Heidelberg 1929) twierdził coś takiego (Gnilka, op. cit. s. 328n)?

„Zresztą jeszcze przed Carmichaelem”
Zatem po cóż go wymieać ?
„już w 1908 roku, Żyd marksista Karl Kautsky”
Istnieje szczególna konieczność podkreślania jego pochodzenia? „utrzymywał (także w książce ważkiej i bardzo bogatej w pseudo-erudycję),że jedyną wiarygodną rzeczą z opowiadań ewangelicznych było to, iż Jezus został aresztowany i skazany na śmierć przez Piłata z powodów ściśle politycznych, jako pretendent do objęcia władzy w Izraelu w celu wprowadzenia tam ustroju komunistycznego; cała reszta jest tylko zmyśleniem redaktorów Ewangelii, których Kautsky określił jako "ciemnych, dziecinnych, głupich". Nawiasem, warto wspomnieć jako ciekawostkę, że Stalin, na początku lat trzydziestych, zabronił głoszeniania tej hipotezy na terenie ZSRR, mimo że była opracowana zgodnie z ortodoksją marksistowską, dla uniknięcia stosowania pochlebnej w zasadzie interpretacji, przynajmniej według kategorii tej ideologii, założycielowi chrześcijaństwa. Prawdopodobnie to umieszczenie na indeksie przez Sowietów odebrało Kautskyemu na wiele dziesięcioleci możność posiadania uczniów, zdobył ich natomiast, i to bardzo wielu, kiedy marksizm stał się modny wśród dużej części "inteligencji" zachodniej, nie wykluczając klerykalnej.” (s. 412n)
Należałoby zacząć od tego, że Kautsky za potępienie „komunizmu wojennego” już przez Ilicza w 1918 został w bolszewii zakazany, co stanowiło wielką, chociaż niezamierzoną pochwałę. Późniejsza niesłabnąca (z wzajemnością) wrogość ze strony Moskwy i tak nie mogła Kautsky’emu zaszkodzić, nikt uczniów mu zabronić posiadania nie był w stanie, po prostu jego marksistowska twórczość była sztuką dla sztuki, pisaniną bez odbiorców „socjaldemokracja, po ostatecznym rozłamie z komunistami, coraz mniejsze miała zainteresowania dla historiozoficznych uzasadnień idei socjalistycznych i coraz mniejszą wagę przywiązywała do związku swojego z tradycją marksizmu.” (Leszek Kołakowski „Głowne nurty marksizmu” t. 2 s. 42)

„Śmierć pierwszego Męczennika chrześcijaństwa sięga 34 roku, cztery lata po śmierci Jezusa.” (s. 127) Skąd te dane, nie wiadomo.

„już w 150 roku św. Justyn Męczennik, polemizując z "demitologizatorami" (...) rzuca im wyzwanie do realnej konfrontacji: "O tym, co się naprawdę wydarzyło, możecie dowiedzieć się w waszych archiwach, z «Akt» spraw, które miały miejsce za rządów Poncjusza Piłata".” (s. 117) Powołując się na to źródło, wypadałoby je sprawdzić: „Jezus Chrystus wyciągnął swoje ręce, gdy został ukrzyżowany przez Żydów, którzy nie uznali Go i zaprzeczali, że jest Mesjaszem. Oni to bowiem, jak przepowiedział prorok, szydząc posadzili Go na tronie wołając "osądź nas". Słowa zaś "Przebili moje ręce i nogi" oznaczają gwoździe, które na krzyżu przebiły Mu ręce i nogi. Po ukrzyżowaniu ci, którzy Go krzyżowali rzucili los o Jego suknię i podzielili ją między siebie. A że tak dokładnie się stało, możecie przekonać się o tym z akt spisanych za Poncjusza Piłata." (1 Apologia 35, 6 - 9 tłum. Leszek Misiarczyk). Jak widać sprzeczne z Ewangeliami kanonicznymi, przypomina zaś tzw. Ewangelię Piotra.

A przecież, co Messori w innym miejscu słusznie zauważa, w Ewangeliach kanonicznych to żołdacy Piłata są oprawcami „gdyby Ewangelie były naprawdę tak późno zredagowne, napisane przez ludzi, którzy już nie wiedzieli o tym, jak sprawy rzeczywiście przebiegały, można by mówić, że Skazaniec został powierzony tym "strażnikom najwyższych kapłanów", którzy według Ewangelii biorą udział w pojmaniu. Albo też, mógłby zostać opisany jako porzucony na pastwę tego tłumu, który nakłonił Piłata do skazania Go na Jego dolę, przedkładając nad Niego Barabasza” (s. 297) co właśnie widać w „Ewangelii Piotra” czy „Apologii” Justyna. Przy tym Justyn kilkakrotnie nazywa Heroda Antypasa „królem Judei”, chociaż był zaledwie tetrarchą Galilei. Zatem nie zawsze Justyn musi być wiarygodnym.

Messori cytuje też „Apologetyk” 5, 2 Tertuliana jakoby „Piłat, już w sumieniu chrześcijanin, o wszystkich faktach dotyczących Chrystusa poinformował Tyberiusza, który był wtedy Cezarem. Przeto Tyberiusz, pod którego panowaniem imię chrześcijańskie weszło na świat, przedłożył Senatowi fakty, o jakich został poinformowany z Syrii-Palestyny, fakty, które objawiły tam prawdę Bóstwa Chrystusa, oraz ujawnił swoją przychylną opinię. Senat, który sam nie sprawdził tych faktów, głosował przeciw. Cezar jednak trwał przy swoim przekonaniu i zagroził, że oskarżycielom chrześcijan wymierzy karę”. Dodaje „Ta sama wiadomość została podana przez innych autorów starożytnych, jak Euzebiusz z Cezarei, Hieronim, Orozjusz.” (s. 129)
Tamci trzej po prostu powtórzyli to za Tertulianem, przy czym Orozjusz dodał własne wymysły (jakoby okrucieństwa Tyberiusza wynikały ze zlekceważenia tego wniosku!),a Euzebiusz słusznie powątpiewał („Historia Koscielna” 2, 2, 2). Opowieść ta sprzeczna ze wszystkim co wiadomo o Tyberiuszu, zwłaszcza jego wrogością do innych wyznań (patrz niżej),z jego władzą (wola cesarza była prawem),wreszcie brak danych we wcześniejszych źródłach chrzescijańskcih i innych. Być może najlepiej ujął to Paul Maier (przekonany przy tym, że jakiś raport Piłata istniał, jego domniemaną treść odtworzył w 1 części „Rzymu w płomieniach”) : „If Pilate did write his emperor about “the truth of Christ’s divinity", he would also have had to admit to the colossal blunder of crucifying him. In his present probationary position, Pilate could not have afforded such an advertising of error. Even less likely would have been Tiberius’s favorable attitude toward the divinity of Christ, since he detested deification of himself or anyone else. Nor would the Senate have rejected something which the emperor favored.” czyli: „Gdyby Piłat napisał do swojego cesarza o "prawdzie boskości Chrystusa", musiałby również przyznać się do ogromnego błędu ukrzyżowania Go. Na swoim obecnym stanowisku w okresie próbnym Piłat nie mógł pozwolić sobie na takie rozgłaszanie błędu. Jeszcze mniej prawdopodobne byłoby przychylne nastawienie Tyberiusza do boskości Chrystusa, ponieważ nienawidził ubóstwienia siebie i kogokolwiek innego. Senat nie odrzuciłby też czegoś, co popierał cesarz.” („Pontius Pilate : a novel” 1990 s. 367)

„W Dz 18,14 Gallion, w istocie, powtarza opryskliwe upomnienie Piłata skierowane do Żydów w Jerozolimie, którzy, z tego co zrozumiał, wnosili przeciwko Jezusowi oskarżenia nie dotyczące przepisów prawa cywilnego i karnego, lecz praw religijnych: Weźcie Go wy i osądźcie według waszego prawa (J 18,31).” (s. 414) Autor jakby nie zauważa, że gdyby uchwała Senatu z czasów Tyberiusza była prawdziwa, tym samym odmowa Galliona byłaby bezzasadna.

„Jak zauważa tenże Jean-Pierre Lemonon (jednak przeciwny prawdomówności Tertuliana),"polityka Tyberiusza odnosiła się z szacunkiem do każdej grupy etnicznej i religijnej", zresztą zgodnie ze stałą taktyką rzymską stosowaną nie tylko po to, aby nie stwarzać sobie niepotrzebnych problemów, lecz także po to, aby wprowadzać w praktykę zasadę divide et impera.” (s. 132)

Mowa chyba o jakimś innym Tyberiuszu.
„Rozprawiano też nad wygnaniem egipskich i żydowskich kultów religijnych i przyszło do uchwały Senatu, żeby cztery tysiące osób z warstwy wyzwoleńców, które zarażone były tym zabobonem, a posiadały wymagany wiek, na wyspę Sardynię zawieziono, w celu stłumienia tam bandytyzmu; a gdyby niezdrowy klimat śmierć ich spowodował, mała byłaby to strata …” (Tacyt „Roczniki” 2, 85 tłum. Seweryn Hammer)
„Obce wierzenia, jak egipskie i żydowskie obrzędy, ograniczył, a wyznawców tego zabobonu zmusił do spalenia świętych szat i wszelkiego sprzętu ofiarnego.” (Swetoniusz, Tyberiusz, 36 tłum. Janina Niemirska-Pliszczyńska)
O innym wyczynie cesarza, na podstawie „Starożytności” Flawiusza, pisałam przy „Ostatnich dniach Pompei”.

Tłumacz czy wydawca rzadko coś prostują.

„Dopiero pod wieczór (Mk 15,42) – a podaje się, że Jezus umarł o godzinie szóstej, to jest około trzeciej po południu – położono kres cierpieniu "łotrów", z dodatkowym jednak bólem crurifragium, połamaniem nóg, z następującą po tym niemożnością wspierania się na gwoździu, który przebijał stopy, co spowodowało uduszenie się.” (s. 93) Przypis: w Ewangelii o szóstej nastąpiło ukrzyżowanie, a Jezus umarł o dziewiątej (Mk 15,33).

Wypędzenie przez Jezusa przekupniów ze świątynnego dziedzińca dla Schaloma Ben-Chorina „jest zbyt piękne, aby było prawdziwe” bowiem naruszanie porządku musiałoby spowodować uwięzienie sprawcy. „Według ben Chorina, jak zwykle, pochodzenia tego epizodu należy szukać w jakimś starotestamentowym proroctwie, którego urzeczywistnienie się Ewangeliści chcieli ukazać. W tym wypadku chodziłoby o proroctwo Zachariasza, w rozdziale 14, wierszu 21, który jest również ostatnim księgi i który żydowski uczony cytuje w ten sposób: "nie będzie już kupca w Domu Pana Wszechmogącego, owego dnia". W rzeczywistości, jeżeli się sprawdzi, odkryje się, że te słowa nie odpowiadają zupełnie tekstowi autentycznemu. Jak każdy może stwierdzić w jakiejkolwiek Biblii, brzmi on tak: "W owym dniu nie będzie nawet Kananejczyka w Domu Pana Zastępów". A więc: "kupiec" według Chorina; "Kananejczyk" według Pisma. Bezprawna zmiana, którą uczony tłumaczy w sposób bulwersujący, twierdząc, że "Kananejczyk" Zachariasza jest jakoby "kupcem"... Trzeba oniemieć ze zdumienia wobec takiej pewności siebie, która musi przedstawiać się jako prawdziwa manipulacja dla usprawiedliwienia podjętej decyzji: wypędzenie ze Świątyni musi mieć wytłumaczenie nie w autentycznym epizodzie, lecz w starotestamentowym proroctwie; a przeto, jeżeli się ono tam nie znajduje, można zmienić teksty!” (s. 242n)
Przypis: Kananejczyk w Starym Testamencie często oznaczał kupca i taki przekład jest uzasadniony. W BT Nie będzie już w owym dniu przekupniów w domu Pana Zastępów.
Podobnie
„"Nie będzie już w owym dniu żadnego kena'anij w domu Pana Zastępów" (...). To hebrajskie słowo jest dwuznaczne. Oznacza ono: 1) Kananejczyka, 2) przekupnia. Prorok miał na myśli raczej to pierwsze znaczenie. (...). Potwierdza to LXX, która tłumaczy to jako Cananaio.” (Joachim op. cit. przypis 20 na s. 332)
Również So 1, 11 przekładany bywa „wytracony będzie lud kananejski” w BT bądź „kupiecki” (Biblia Gdańska).
Por. też „nazwa "Kananejczyk" była synonimem kupca” (Roman Brandstaetter „Jezus z Nazarethu” t. 1 s. 135)

Zatem czemu miała służyć ta tyrada ?

„Drugi uczeń” który „był znany arcykapłanowi” (J 18, 15) zwykle utożsamiany z Janem. „Mówiąc przeto "najwyższy kapłan" rozumie się dom, ze wszystkimi, którzy tam razem z nim mieszkają oraz z tymi, którzy stanowią jego służbę: włącznie z ową "odźwierną", o której mówi Jan i która pozwoliła im wejść na dziedziniec. Nie wiemy, oczywiście, jak zrodziła się znajomość między tą służącą a przyszłym Ewangelistą, ale hipotezą najbardziej prawdopodobną jest to, iż chodziło o rodaczkę pochodzącą z tej samej miejscowości; o kobietę, która właśnie dlatego, że również przybyła z Galilei, wiedziała dobrze, iż Jan chodził z prorokiem z Nazaretu. W rzeczywitości niewielu zwróciło uwagę na implikacje pytania z wersetu 17: A służąca odźwierna rzekła do Piotra: «Czy może i ty jesteśjednym spośród uczjtiów tego człowieka?» Z jakiego powodu miałaby użyć tego "i ty", gdyby nie znała sytuacji Jana? W każdym razie – potwierdzenie historyczności zaparcia się, które nie mogło być na pewno zmyślone, jako hańbiące samego zwierzchnika apostołów – stanowi fakt, że także wszyscy trzej pozostali Ewangeliści przynajmniej jedno z zaparć się Piotra wiążą z kobietą, służącą najwyższego kapłana. I należy następnie zwrócić uwagę u Jana na tę młodą odźwierną (18,17): z jakiego powodu ten przymiotnik, jeżeli niejako następny sygnał bezpośredniego świadectwa i osobistej znajomości? Cóż innego, jeżeli nie przywołanie na pamięć owej dramatycznej nocy, skłoniło Jana do określenia "młodą" (w oryginale: "dzieweczka [przyp. tłum.], która była odźwierną") tę kobietę zatrudnioną przy drzwiach?” (s. 206)

Otóż παιδίσκη nie jest przymiotnikiem, lecz rzeczownikiem, znaczy „dzieweczka” czy „panienka”, może być „służącą”, Mt 25, 69; Mk 14, 69 i Łk 22, 56 też ją nazywają παιδίσκη.

„Wspomnieliśmy również, że Jan zaznaczył, iż towarzyszył Piotrowi, który szedł za Jezusem, i umożliwił mu wejście na dziedziniec pałacu dzięki znajomości z odźwierną. "Paidiske e thurorós" pisze czwarty Ewangelista: dziewczyna, która była odźwierną (18, 17). Po co, pytaliśmy tam, ta dokładna wzmianka o młodym wieku tej kobiety, jeżeli nie jako oznaka prostego świadectwa osobistej znajomości? (Dodajemy między innymi, jako ciekawostkę i dla dokładności, że według starożytnych przekazów tekstów apokaliptycznych imię dziewczyny brzmiało "Ballila".)” (s. 317)
Po wpisaniu Paidíske do https://books.google.pl/books?id=x5fqDwAAQBAJ można przeczytać:
„Paidíske e thurorós scrive il quarto evangelista: «la giovane portinaia» (18,17). Perché, ci chiedevamo, quel riferimento preciso alla giovane età della donna, se non come segnale di un ricordo diretto, di una conoscenza personale? Aggiungiamo tra l'altro, per curiosità e per completezza, che, stando ad antichissime tradizioni di testi apocalittici, il nome della ragazza era «Ballila».”
Przekład prawidłowy, chociaż zamiast „apokaliptycznych” miało być chyba „apokryficznych”. Tylko po co, dlaczego i z powodu jakiego zaznaczać to imię ? Czy pomaga to w wykazaniu wiarygodności tych opowieści ?

O zniszczeniu Świątyni Jerozolimskiej w 70 z powołaniem się na Józefa Flawiusza „Tytus jednak zawyrokował, że nawet gdyby Żydzi zajęli pozycję w świątyni w celu stawiania im w dalszym ciągu oporu, on nie wyładowałby swojego gniewu na rzeczach zamiast na ludziach, ani nigdy nie wydałby na pastwę płomieni tak wspaniałej budowli...” (s. 256) „Ktoś pobiegł powiadomić Tytusa, który schronił się w namiocie, aby zażyć trochę wypoczynku. Zerwawszy się na nogi, pobiegł tak jak był w kierunku świątyni, aby opanować pożar. Z nim podążali wszyscy dowódcy, a za nimi legiony ogarnięte podnieceniem, z wielkim hałasem i w nieładzie, jak było to nieuniknione przy nieuporządkowanym poruszaniu się tak wielkiej masy wojska. Cezar, zarówno głosem, jak i ręką wydawał walczącym rozkaz gaszenia pożaru, ale oni ani nie słyszeli jego słów, ogłuchli od jeszcze większego hałasu, ani nie zwracali uwagi na znaki dawane ręką, jedni pochłonięci walką, inni owładnięci szałem. Dla zahamowania impetu legionów nie pomagały ani napominania ani groźby, wszystkich bowiem ponosiła wściekłość.” (s. 258)
I temuż podobnież.
Pomija jednak dalszy ciąg, po ustaniu walk Tytus (chociaż nic go do tego nie zmuszało) kazał zniszczyć to, co ocalało z pożogi, „całe miasto i Przybytek zrównać z ziemią, a wieże Fazael, Hipikus i Mariamme, które wzbijały się ponad inne, jako też mur, który okalał miasto od zachodu, zachować; ten ostatni oszczędzono, aby służył do rozbicia obozu dla załogi, która tu miała pozostać, wieże – żeby były dla potomnych świadectwem, jaki to wspaniały i jak silnie obwarowany gród musiał jednak ulec męstwu Rzymian.” („Wojna” Flawiusza 7, 1, 1)

Kilka stron poświęca kwadratowi magicznemu
SATOR
AREPO
TENET
OPERA
ROTAS
Można przetłumaczyć „Siewca Arepo trzyma dokładnie koła” albo inaczej. Łaciński czasownik „tenet” (trzyma) tworzy kształt krzyża (greckiego),Arepo zaś ma być skrótem (s. 406) od „Aeternus Redemptor Et Pastor Omnipotens” (Wiekuisty Odkupiciel I Pasterz Wszechmocny). Kwadrat był objaśniany na tyle sposobów, że wątpliwe, by to bardziej przekonującym od innych. Poza tym, jak mowa w „Quo Vadis”, znakiem wczesnego Kościoła była ryba, której znaczenie musiało być oczywiste nawet dla nie znających greki, skojarzenie z zanurzeniem w wodzie itd.

W końcowej części książki polemizując z tymi, co uznają „stauros” za „pal” autor udowadnia sprawy oczywiste.
Jaki był to kształt, widać np. z „Przeciw Marcjonowi” 3, 22, 6 Tertuliana „Ipsa est enim littera Graecorum Tau, nostra autem T, species crucis” (to jest bowiem grecka litera Tau, nasza zaś T, mająca wygląd krzyża).

„Poza tym należałoby przypomnieć nie tylko krzyże lub, przynajmniej, "znak w kształcie krzyża" (kotwica, pług, maszt okrętu przecięty na szczycie belką poprzeczną, ster i wiele innych) używane dla pobożności przez pierwszych chrześcijan; ale także krzyż użyty jako okrutna drwina z rodzącego się kultu, odkryty w 1856 roku na rzymskim wzgórzu Palatynu: ktoś pobożnie klęczący, z napisem: "Aleksander czci swojego boga". Przed tym "Aleksandrem" osioł zawieszony nie na palu, ale przybity, za przednie rozciągnięte nogi, do bardzo wyraźnie narysowanego krzyża.” (s. 402)
Tu autor zdołał nie wiadomo czemu przekręcić imię, podobne wprawdzie, ale jednak inne, Aleksamenos. I niby gdzie klęczy?
http://www.bible-apologetics.com/images/AlexamenosGraffitoTrace.png

Inny rysunek, bardziej czytelny, odkryty w Pozzuoli koło Neapolu
https://rockabies4.rssing.com/chan-3833737/article17312.html

Pytajnik w tytule wygląda niezrozumiale, skoro treść książki nie zaprzecza pytaniu.
Autor na początku oświadcza „nie uważam się za "specjalistę", pomimo dwóch dziesięcioleci wytrwałego obcowania z eseistyką biblijną. Ufam jednak, że będę mógł uniknąć mało pochlebnego epitetu "dyletanta".” (s. 12) Naśladuje wypowiedź Sokratesa „Po wielu refleksjach i badaniach nad greckimi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    6
  • Chcę przeczytać
    3
  • Na półce
    1
  • Posiadane
    1
  • Religia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Umęczon pod Ponckim Piłatem Badania nad męką i śmiercią Jezusa


Podobne książki

Przeczytaj także