rozwińzwiń

Deutsch dla średnio zaawansowanych

Okładka książki Deutsch dla średnio zaawansowanych Maciej Hen
Okładka książki Deutsch dla średnio zaawansowanych
Maciej Hen Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
448 str. 7 godz. 28 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2019-09-04
Data 1. wyd. pol.:
2019-09-04
Liczba stron:
448
Czas czytania
7 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308068786
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pismo. Magazyn opinii, nr 11 (35) / listopad 2020 Antoni Antoszek, Joanna Bator, Krystyna Dąbrowska, Wojciech Engelking, Salena Godden, Maciej Hen, Zuzanna Kowalczyk, Karolina Lewestam, Paweł Pierściński, Magdalena Radwan-Röhrenschef, Marta Rybicka, Bartek Sabela, Katarzyna Sagatowska, Anne Sexton, Monika Szewczyk-Wittek, Aleksandra Warecka, Marcin Wicha, Andrzej Wróblewski, Marta Żakowska
Ocena 7,2
Pismo. Magazyn... Antoni Antoszek, Jo...
Okładka książki Twórczość nr 11 (900) /2020 Piotr Biłos, Krzysztof Ćwikliński, Maciej Hen, Jarosław Iwaszkiewicz, Wiesław Myśliwski, Kazimierz Nowosielski, Włodzimierz Odojewski, Piotr Prachnio, Uta Przyboś, Thomas Pynchon, Piotr Wojciechowski, praca zbiorowa
Ocena 6,9
Twórczość nr 1... Piotr Biłos, Krzysz...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Niezbyt trudna lekcja



1956 14 299

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
100 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1257
330

Na półkach: , , ,

"Deutsch dla średnio zaawansowanych" to istny tygiel przeszłości, teraźniejszości i po części przyszłości zabełtanej decyzjami jednostek. Ale także jest to opowieść o egzystencjonalnym poszukiwaniu i osadzaniu siebie, akceptacji swojego miejsca w świecie, docieraniu się z samym sobą i godzeniu się na siebie.

63-letni Marek Deutsch jest niespełnionym artystą po trzech rozwodach, egzystującym na granicy ubóstwa. Pewnego dnia uśmiecha się do niego łut szczęścia - dwóch adwokatów informuje go, że dziedziczy gdzieś w Rumunii na Bukowinie spłachetek ziemi, której sprzedaż może niespodziewanie odmienić jego losy...

Tak w skrócie można przedstawić wielce obiecujący początek tej wspaniałej opowieści. Jednak "Deutsch dla średnio zaawansowanych" jest bardzo przewrotną powieścią. Splatają się w niej losy kilku osób, kilku rodzin, kilku przebrzmiałych zdarzeń, kilku czasów i miejsc. To piękny nostalgiczny reportaż wspomnień z młodości oraz teraźniejsze zmagania się z życiem, a wszystko to umiejętnie osadzone w polsko-żydowskiej szlachecko - chłopskiej historii.
Wreszcie "Deutsch dla średnio zaawansowanych" to wyruszenie w przysłowiową i realną podróż życia, wędrowanie wstecz w poszukiwaniu korzeni, próba osadzenia siebie pośród zawieruchy dziejowej, odtworzenie perypetii rodzinnych przodków Deutscha i odnajdywanie sensu życia.

Piękna historia - odkrywająca kolejne karty historii, niekiedy mroczne i niespodziewane - naszpikowana autoironicznymi dygresjami, sarkastycznymi wtrętami, filozoficznymi dywagacjami nt. ludzkiej egzystencji, trwania w świadomości pokoleń, sensu istnienia i działania, słuszności podejmowanych decyzji.

Mądra, zabawna, sugestywna, wciągająca. Zapadłam się w meandry wspomnień, wspólnie z Deutschem rozsupływałam niejasne skomplikowane ścieżki życia, brnęłam w historię i wgryzałam się w czas.

Maciej Hen ( @maciej.hen ) pisze bardzo celnie o poszukiwaniu, a przede wszystkim odnajdywaniu siebie i o zgodzie na siebie. Taką filozofię życia cenię i popieram.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Deutsch dla średnio zaawansowanych" to istny tygiel przeszłości, teraźniejszości i po części przyszłości zabełtanej decyzjami jednostek. Ale także jest to opowieść o egzystencjonalnym poszukiwaniu i osadzaniu siebie, akceptacji swojego miejsca w świecie, docieraniu się z samym sobą i godzeniu się na siebie.

63-letni Marek Deutsch jest niespełnionym artystą po trzech...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach: ,

Niestety, rzecz okazała się całkiem przeciętnym, za to mocno przegadanym czytadełkiem, słabo udającym nieco ambitniejszą literaturę, dla tych bardziej zdolnych licealistów chyba przeznaczoną.

Lektura nieco mnie zmęczyła, a dokończyłem ją dla zasady i z lekkiego masochizmu. Jedyną chyba jej zaletą było to, że pomijanie przeze mnie hurtowo całych stronic (nudne wątki żon, córki czy zastępczy przewodnik turystyczny po - tak lubianej przeze mnie - Rumunii, imponujące tamże sukcesy seksualne narratora, na którego kobity lecą jak ćmy do światła i wielkie akapity historyków od rabacji cytowane bez przypisów…) nie utrudniło mi odbioru tej cegły. Dowodzi to, że jej skrócenie o te 200 stron wyszłoby jej tylko na dobre, choć rzecz jasna nie uczyniłoby niemożliwego, czyli wybitnego dzieła literackiego by nie stworzyło. Nb. dość toporny, aby nie powiedzieć zbyt prosty, język bynajmniej nie zachęcał do uważnej lektury, którą przyśpieszałem, aby męka szybciej się skończyła.

O dziwo, pod koniec niemrawa akcja nieco przyspiesza i nawet robi się w miarę ciekawie, gdy narrator dowiaduje się, kto taki był jego przodkiem i jaką to chwalebną decyzję na koniec podejmuje (a ja, podlec, jeno sobie zeń tylko dworuje). Ale czy dla tego w sumie miłego zakończenia naprawdę warto było mozolnie przebijać się przez dziesiątki zaczernionych stronic?

Z reguły z czytanych książek wychwytuję co celniejsze cytaty do podzielenia się ze społecznością LC, ale w tym przypadku nie miałem szansy przesadnie się sfatygować….

Odnajduję zaś jedną dobrą stronę tego wysilonego dziełka: narrator budzi moją sympatię, a nawet odczuwam z nim, jednym z ostatnich inteligentów, pewną łączność – co do umiłowania ironii chociażby….

Lubię np. takie zdania:

„W miarę kolejnych niepowodzeń utwierdzałem się w przekonaniu, że świat doceni mnie dopiero po mojej przedwczesnej śmierci. Ale i ta nadzieja stopniowo we mnie gasła, ponieważ wciąż nie widać było na horyzoncie dzieł, na których mógłbym ją budować, a zresztą i tak na przedwczesną śmierć od jakiegoś czasu było już za późno”.

A po tym to Reduta Obrony Zawsze Niewinnej Polskości (czy jak tam „to coś” się nazywa) chyba zawału bliska:

„Wygląda mi na Żyda, a wiec pewnie pieniążki się do niego garną, jest finansistą, komunistą, sadystą, nienawidzi nas, patriotów, nasze ulice, jego kamienice, ciągnie zyski z przemysłu Holokaustu i przemysłu pogardy, ma szparkę w poprzek, oko za oko, ząb za ząb, tylko mu koszerne w głowie, nie mówiąc już o tym, że zabił nam Pana Jezusa i łapie dzieci na macę”.

A propos Czerniowiec i Bukowiny. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się, czym był fenomen tego miasta i całej wręcz baśniowej wielokulturowej krainy, powinien sięgnąć po – przyznaję, niełatwo dostępną, na znanym portalu aukcyjnym nawet po 200 zł – wspaniałą, a kompletnie nieznaną powieść Gregora von Rezzori pt. „Gronostaj z Czernopola”, jedną z najlepszych książek, jaką kiedykolwiek przeczytałem (nieskromnie polecam swą recenzję na LC)…

Na koniec: daję sobie jeszcze nadzieję co do „Solfatary” tegoż Autora…

PS Jako upierdliwy szczególarz muszę wytknąć Autorowi drobny błąd, gdy pisze o pierwszej w CK Monarchii linii telegraficznej Wiedeń-Brünn. Tylko że to niemiecka nazwa czeskiego dziś Brna. Takie rzeczy sprawdza wydawca, a tu babola przepuściło bądź co bądź Wydawnictwo Literackie z CK Krakowa! A wystarczyło wrzucić to w Google…

Niestety, rzecz okazała się całkiem przeciętnym, za to mocno przegadanym czytadełkiem, słabo udającym nieco ambitniejszą literaturę, dla tych bardziej zdolnych licealistów chyba przeznaczoną.

Lektura nieco mnie zmęczyła, a dokończyłem ją dla zasady i z lekkiego masochizmu. Jedyną chyba jej zaletą było to, że pomijanie przeze mnie hurtowo całych stronic (nudne wątki żon,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
150
125

Na półkach: ,

Książka z „polecenia” Redaktora Nogasia zawsze jest książką „z najwyższej półki”. Ciekawie napisana, niby o niczym a poruszająca wiele egzystencjalnych problemów. Wydaje mi się, że gdybym ją przeczytał mając jeszcze 20 lat więcej dałbym jej 9. Sprawdzę to na moim przyjacielu literacko w innej lidze niż ja i o te 20 lat starszym. Polecam

Książka z „polecenia” Redaktora Nogasia zawsze jest książką „z najwyższej półki”. Ciekawie napisana, niby o niczym a poruszająca wiele egzystencjalnych problemów. Wydaje mi się, że gdybym ją przeczytał mając jeszcze 20 lat więcej dałbym jej 9. Sprawdzę to na moim przyjacielu literacko w innej lidze niż ja i o te 20 lat starszym. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
86
82

Na półkach:

Książka sprawiła mi niesamowitą frajdę, smakowitą przyjemność czytelniczą. Często o niej myślę i to od dłuższego czasu, polecam znajomym, a to chyba dobry znak dla wartościowej pozycji. Miejsca , które odwiedza główny bohatera, to również moje podróżnicze peregrynacje, poniekąd zapewne stąd ten zachwyt powieścią. Cudowna podróż w czasie i przestrzeni. Serdecznie polecam!

Książka sprawiła mi niesamowitą frajdę, smakowitą przyjemność czytelniczą. Często o niej myślę i to od dłuższego czasu, polecam znajomym, a to chyba dobry znak dla wartościowej pozycji. Miejsca , które odwiedza główny bohatera, to również moje podróżnicze peregrynacje, poniekąd zapewne stąd ten zachwyt powieścią. Cudowna podróż w czasie i przestrzeni. Serdecznie polecam!

Pokaż mimo to

avatar
300
143

Na półkach:

NA CUDZYM POLU
Przeczytałam kiedyś niezbyt pochlebną opinię znanej recenzentki o tej książce, takie tam narzekania, że dłużyzny, nudą wieje i redaktor by się przydał wraz z ostrymi nożyczkami, więc kupiłam egzemplarz dopiero teraz podczas covidowej posuchy, zresztą całkiem przypadkiem i pochłonęłam tę powieść błyskawicznie i teraz żałuje, że to już koniec tej podróży, która w cudowny sposób oderwała mnie choć na chwilę od ponurości smutnych czasów trzeciej fali zachorowań. Jeśli chodzi o mnie (wprawdzie nie jestem redaktorem i nie znam się na literaturze),to nie wycięłabym żadnej dygresji, na które uskarżała się pani -specka -od -literatury. Z chęcią poznałabym dalsze losy spauperyzowanego inteligenta Marka D., któremu z całej siły kibicowałam podczas jego podróży. Chciałabym poczytać o jego dalszych poczynaniach, bo wierzę, że ten bohater zasługuje na więcej (uwagi, stron, pieniędzy). Opowieść Macieja Hena traktuje między innymi o wolności, jaką dać może możliwość podróżowania dacią sandero przez Ukrainę, Transylwanię i Bukowinę i o tym, że bycie w podróży może nas uwalniać od różnych ciężarów - na przekład od średnioproduktywnego siedzenia przez wiele godzin przed monitorem (lub monitorami),podległości naszym humorzastym bossom, tego swoistego poddaństwa i pańszczyzny, która odrabiamy zupełnie jak nasi przodkowie, trawiący większość swojego marnego żywota na obrabianiu cudzego pola. Jest to również opowieść o patrzeniu wstecz, poszukiwaniu przodków ich imion, nazwisk, metryk. Większość z nas nie ma pojęcia, kim byli i jacy byli ci nasi pra pra pra pra, a biorąc pod uwagę, że 95% współczesnych Polaków wywodzi się w prostej linii nie od panów Kmiciców, czy Wołodyjowskich, lecz od chłopów pańszczyźnianych, którzy w zależności od zaboru byli niewolnikami zupełnie jak murzyni z Luizjany aż do połowy XiX wieku, lub nawet do lat 60-tych owego pięknego stulecia, nie należy się spodziewać żadnych rewelacji. Raczej tylko smutnych wyliczeń urodzin, ślubów i zgonów. I choć opowieść Macieja Hena dotyka także kwestii związanych z przemocą i okrucieństwem, to jednak "Deutsch dla średniozaawansowanych" jest powieścią dość pogodną i dającą nadzieję.

NA CUDZYM POLU
Przeczytałam kiedyś niezbyt pochlebną opinię znanej recenzentki o tej książce, takie tam narzekania, że dłużyzny, nudą wieje i redaktor by się przydał wraz z ostrymi nożyczkami, więc kupiłam egzemplarz dopiero teraz podczas covidowej posuchy, zresztą całkiem przypadkiem i pochłonęłam tę powieść błyskawicznie i teraz żałuje, że to już koniec tej podróży, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
284
209

Na półkach:

Obcy jest mi punkt widzenia sześćdziesięcioletniego mężczyzny ze średnio udanym życiem zawodowym i rodzinnym - naprawdę, choć przecież to w ciągu ostatnich kilkudziesięciu latach częsty pomysł na introspekcyjne powieści rozmaitych autorów płci męskiej, zwłaszcza z kręgu kultury anglosaskiej. Zwykle jednak nie są pisane z takim jak ta książka poczuciem humoru i przymrużeniem oka i pewnie dlatego tamte mnie nużą i nudzą lub irytują, a ta budziła uśmiech niemal na każdej stronie. Uśmiech, choć przecież Maciej Hen porusza w niej - tylko z pozoru mimochodem - dość poważne tematy tożsamości człowieka, Polaka pochodzenia żydowskiego, intelektualisty czy artysty, człowieka wychowanego jak my wszyscy w kulcie powstańczej Polski szlacheckiej, którego w osobliwej wyprawie za spadkiem przez Polskę, Ukrainę i Rumunię czeka zaskakujące odkrycie, podgryzające jak wiejski kundelek kostki tych różnych tożsamości [tu umieścić straszliwy spoiler].
Dodajmy do tego wszystkiego wałęsanie sie głównego bohatera po Rumunii (a jeszcze później po Podkarpaciu),po tych wszystkich ukochanych moich regionach i miejscowościach w Transylwanii, w Braszowie, w którym w hoteliku 16 lat temu pogryzły mnie pluskwy, w polskich wioskach na Bukowinie, w Nowym Sołońcu, gdzie jak bohater też wzięłam udział w całonocnej imprezie w Domu Polskim (no, choć to było raczej trzydobowe wesele, uczestniczyliśmy w nim ciut niechcący - ach, łezka się kręci),rozmowy z różnymi niezwykłymi ludźmi, władającymi rozmaitymi językami, klimaty bałkańsko-środkowoeuropejskie - ta część książki była dla mnie niesamowitą nostalgiczną wyprawą we wspomnienia z mojego ukochanego europejskiego kraju.
Czytało się wybornie, parę refleksji się nasunęło i zostało, a tęsknota do Rumunii wzrosła jeszcze bardziej. Może znów za rok....

Obcy jest mi punkt widzenia sześćdziesięcioletniego mężczyzny ze średnio udanym życiem zawodowym i rodzinnym - naprawdę, choć przecież to w ciągu ostatnich kilkudziesięciu latach częsty pomysł na introspekcyjne powieści rozmaitych autorów płci męskiej, zwłaszcza z kręgu kultury anglosaskiej. Zwykle jednak nie są pisane z takim jak ta książka poczuciem humoru i przymrużeniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
441
245

Na półkach: ,

Bardzo polecam czytanie tej książki z kompem pod ręką z odpalonymi google mapami :)

Bardzo polecam czytanie tej książki z kompem pod ręką z odpalonymi google mapami :)

Pokaż mimo to

avatar
328
50

Na półkach:

Wciągająca powieść o świecie, w którym są jeszcze inteligenci, ale nie ma już inteligencji. Oto umysłowa elita musi stawić czoło faktowi, że zapotrzebowanie na jej usługi jest coraz mniejsze, i wyginąć jak dinozaury albo przebranżowić się zgodnie z wymogami nowej rzeczywistości i wbrew własnym, boleśnie przebrzmiałym ambicjom.
To zarazem powieść drogi, powieść z kluczem, przypomnienie o Zagładzie, rozliczenie z przytłaczającym cieniem ojcowskiej obecności, a w końcu smakowita gra literacka, w której pobrzmiewają echa takich nazwisk jak Szekspir, Goethe czy Hamsun. I Hen zdolny jest temu dziedzictwu sprostać, a to właśnie dlatego, że jest zdolny.

Wciągająca powieść o świecie, w którym są jeszcze inteligenci, ale nie ma już inteligencji. Oto umysłowa elita musi stawić czoło faktowi, że zapotrzebowanie na jej usługi jest coraz mniejsze, i wyginąć jak dinozaury albo przebranżowić się zgodnie z wymogami nowej rzeczywistości i wbrew własnym, boleśnie przebrzmiałym ambicjom.
To zarazem powieść drogi, powieść z kluczem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Marek Deutsch jest niespełnionym warszawskim malarzem u progu starości, który żyje na granicy materialnego przetrwania, kiedy znienacka zgłaszają się do niego tajemniczy adwokaci z propozycją odzyskania pewnej posiadłości - kawałka ziemi na terenie rumuńskiej Bukowiny. Odzyskanie owego spadku wymaga jednak osobistej wizyty malarza w Rumunii i zdobycia dokumentów potwierdzających ciągłość jego rodowodu. Trzykrotny rozwodnik nie ma nic do stracenia zatem wikła się w przedziwną intrygę.
Maciej Hen (autor brawurowej, rozgrywającej się w XVII w. "Solfatary", za którą otrzymał Nagrodę Gombrowicza) także i tym razem wplata do swojej - na wskroś współczesnej powieści - wątki historyczne, sięgające XIX w., a także odniesienia do antysemickich wydarzeń 1968 r. Podróż śladami przodków – przez Ukrainę do Rumunii – ujawnia liczne zaskakujące szczegóły z historii rodziny Deutscha. Plączą się tu wątki żydowskie, niemieckie, chłopskie i szlacheckie, prowadząc do pewnej owianej posępną legendą postaci historycznej…
Jest to jednocześnie powieść pełna humoru - jak i piękna opowieść o starzeniu się. Zachwyca nadzwyczajny zmysł humoru, umiejętność stylizacji, budowania wartkich dialogów i lekkość pióra. Gdyby nie (kiepskie - będę szczera) wątki romansowe, byłaby to powieść znakomita :-)

Marek Deutsch jest niespełnionym warszawskim malarzem u progu starości, który żyje na granicy materialnego przetrwania, kiedy znienacka zgłaszają się do niego tajemniczy adwokaci z propozycją odzyskania pewnej posiadłości - kawałka ziemi na terenie rumuńskiej Bukowiny. Odzyskanie owego spadku wymaga jednak osobistej wizyty malarza w Rumunii i zdobycia dokumentów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
75
9

Na półkach:

Rozczarowanie... Zachwycony Solfatarą sięgnąłem po tę pozycję i cóż... nic po sobie we mnie nie zostawiła. Fabuła nie porywa, przemyślenia autora mnie nie zainteresowały... czasami jest tak, że w powieści niewiele się dzieje, ale czyta się z wypiekami na twarzy. Tu, niestety, coś nie zagrało.

Rozczarowanie... Zachwycony Solfatarą sięgnąłem po tę pozycję i cóż... nic po sobie we mnie nie zostawiła. Fabuła nie porywa, przemyślenia autora mnie nie zainteresowały... czasami jest tak, że w powieści niewiele się dzieje, ale czyta się z wypiekami na twarzy. Tu, niestety, coś nie zagrało.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    157
  • Przeczytane
    105
  • Posiadam
    23
  • 2019
    7
  • 2019
    4
  • Chcę kupić
    2
  • Polska
    2
  • Ulubione
    2
  • 2021
    2
  • E-booki
    2

Cytaty

Więcej
Maciej Hen Deutsch dla średnio zaawansowanych Zobacz więcej
Maciej Hen Deutsch dla średnio zaawansowanych Zobacz więcej
Maciej Hen Deutsch dla średnio zaawansowanych Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także