dobra książka, o ile trzymamy się granic i reguł.

Antropologia obejmuje analizę mitów, podań, postaci legendarnych oraz ich wpływu na postawy jak najbardziej realne. W tym sensie jest to książka mieszcząca się w granicach naukowych.

Problem zaczyna się, gdy mityczne wątki są w dowolny i spekulatywny sposób rzutowane na procesy kulturowe, społeczne czy nawet gospodarcze. I tu właśnie potyka się autorka.

Całkowicie zaczadzona nacjonalizmem baskijskim, pani antropolog z Gniezna (obecnie Gdańska) sadzi nam dyrdymały o współczesnej kulturze czy wręcz polityce baskijskiej, które wywodzi od Mari, Basajauna, Herensuge, Aideko, Gaueko, Akerbeltz i tym podobnych postaci.

Ogólnie mam wrażenie, że mam do czynienia z panią na mentalnym etapie nastolatki, zafascynowej nową kulturą i kontrkulturowymi wątkami, która korzystając z niszowego charakteru tematu promowała się na panią docent. Wstyd dla Uniwersytetu Gdańskiego, ta pani powinna co najwyżej mieć pogadanki w księgarniach typu Czarne, promując new age i grunge w wydaniu baskijskim.

dobra książka, o ile trzymamy się granic i reguł.

Antropologia obejmuje analizę mitów, podań, postaci legendarnych oraz ich wpływu na postawy jak najbardziej realne. W tym sensie jest to książka mieszcząca się w granicach naukowych.

Problem zaczyna się, gdy mityczne wątki są w dowolny i spekulatywny sposób rzutowane na procesy kulturowe, społeczne czy nawet gospodarcze. I...