Początek czytałam z dużym zainteresowaniem, ale im dalej, tym więcej ciągle powtarzanych tych samych informacji. Propozycje żywieniowe chyba bardzo w standardzie amerykańskim, niektóre produkty proponowane przez autorkę jako zdrowe budzą moje wątpliwości (krakersy na śniadanie?).

Początek czytałam z dużym zainteresowaniem, ale im dalej, tym więcej ciągle powtarzanych tych samych informacji. Propozycje żywieniowe chyba bardzo w standardzie amerykańskim, niektóre produkty proponowane przez autorkę jako zdrowe budzą moje wątpliwości (krakersy na śniadanie?).

Jeśli mowa o zasadach prawidłowego żywienia, to jest to książka dla typowych laików. Niektóre momenty pomijałam, bo nie było tam zupełnie nic odkrywczego.

Dowiedziałam się trochę o PCOS, ale tak naprawdę wniosek z tej książki jest krótki - zdrowy styl życia pomaga z objawami PCOS, jednak czasem nie wystarcza. Nic odkrywczego. Zresztą czuć, że jest to skierowane do amerykanów i niektóre aspekty naszej polskiej diety nie są wcale podobne. Jak ciągłe jedzenie na mieście czy miłość do sera i bajgli.

Jeśli ktoś nic nie wie o zdrowym stylu życia, to pewnie coś wyniesie z tej lektury, ale dla każdego innego lepiej jest po prostu poczytać jakieś artykuły o PCOS.

Jeśli mowa o zasadach prawidłowego żywienia, to jest to książka dla typowych laików. Niektóre momenty pomijałam, bo nie było tam zupełnie nic odkrywczego.

Dowiedziałam się trochę o PCOS, ale tak naprawdę wniosek z tej książki jest krótki - zdrowy styl życia pomaga z objawami PCOS, jednak czasem nie wystarcza. Nic odkrywczego. Zresztą czuć, że jest to skierowane do...

Dałam opinię tylko "dobrą" ponieważ w książce, owszem, jest wiele trafnych i dobrych zaleceń ale też wiele błędnych jak na polskie standardy i wszystko to, czego uczyłam się o diecie dla IO i PCOS. Jedzenie krakersów, bajglów i innych tego typu rzeczy nie jest dla nas wskazane. Autorka wychodzi głownie z założenia, że liczy się ilość i jeśli nie przekraczasz dozwolonej porcji i liczby kalorii możesz jeść prawie wszystko. Niestety nie możesz. Bo w walce z IO i PCOS nie liczy się tylko utrata wagi (wiele osób jest szczupłych) i leczenie kalorii ale wyrzuty insuliny i ich oddziaływanie na tkanki. Połowa książki jest bardzo pomocna w planowaniu posiłków i ustaleniu zapotrzebowania kalorycznego i treningów , natomiast osoby, które nie posiadają żadnej wiedzy na temat PCOS i zaczynają naukę od tej pozycji mogą zostać wprowadzone w błąd. Standardy amerykańskie jednak bardzo różnią się od polskich, ale patrząc na te różnice przychylam się zdecydowanie do wersji polskiej. Pokładałam w tej książce wielkie nadzieje, ponieważ na polskim rynku nie ma typowej pozycji o PCOS, raczej są wzmianki pod innymi tytułami, poświęcone rozdziały. Niestety, wielu rad nie zamierzam nigdy zastosować.

Dałam opinię tylko "dobrą" ponieważ w książce, owszem, jest wiele trafnych i dobrych zaleceń ale też wiele błędnych jak na polskie standardy i wszystko to, czego uczyłam się o diecie dla IO i PCOS. Jedzenie krakersów, bajglów i innych tego typu rzeczy nie jest dla nas wskazane. Autorka wychodzi głownie z założenia, że liczy się ilość i jeśli nie przekraczasz dozwolonej...