rozwińzwiń

The White Album

Okładka książki The White Album Joan Didion
Okładka książki The White Album
Joan Didion Wydawnictwo: Audible Studios publicystyka literacka, eseje
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Tytuł oryginału:
The White Album
Wydawnictwo:
Audible Studios
Data wydania:
2013-03-21
Data 1. wydania:
2013-03-21
Język:
angielski
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
465
271

Na półkach: ,

Reklamowana i polecana jako zapis „wstrząsów i następstw lat sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych”, w której Autorka przywołuje spotkanie z Jimem Morrisonem i zbrodnię popełnioną przez grupę Mansona. Zabieram się do czytania (toż to „słynny” Biały Album) i po zakończeniu pierwszego rozdziału czuję pustkę. Pustkę, która nie opuszcza mnie aż do końca.
Nie mogę wydobyć z siebie zachwytu, żadnych ochów i achów. „Biały album” mnie – najmocniej za to przepraszam – zanudził. Nie było tu dla mnie nic ciekawego – przytaczane przez Didon postaci, anegdoty i miejsca były mi zupełnie obce i nie stawały się ani o cal bliższe. Ślęczenie przy googlu też nie pomagało. Zdania typu „Chciałam otworzyć i zamknąć bramę wlotową Clifton Court Forebay”, opis Posiadłości Gubernatora („w złocone lustro w bibliotece wkomponowane jest popiersie Szekspira”),Royal Hawaiian w Honolulu, czy Geetty (które „mogłoby zostać zamówione do filmu Christian Czarodziej”),wulgarne, „disneyowskie” i żydowskie, mające być pomnikiem sztuk pięknych, spływały po mnie jak po kaczce. Nie wiem (i prawdę mówiąc jest mi to obojętne),kim był Adlai Stevenson, Gary Fleischman, Sybil Brand, a kim James Albert Pike i inni),co nadzwyczajnego było tym, że Nancy Reagan zrywała kwiaty w ogrodzie i co z tym wszystkim ma wielebny Theobold. Nie próbuję nawet odgadnąć, jakie przesłanie niesie wyliczanka filmów, które Didon widziała. Gubiłem się w niekończących się, pokracznych zdaniach („To stosunkowo rzadkie oczekiwania w ustaleniach między wyrażającym świadomą zgodę dorosłymi, natomiast nie u dzieci, i serce się kraje, kiedy czytamy o tych kobietach i ich nowym, wspaniałemu życiu.”),nie porywały mnie krytyczne analizy Autorki o ruchu feministycznym ani inne, o socjologicznym wydźwięku.
Nie zachwyciła mnie „kultowa”, nazywana „destylatem twórczości” Joan Didon, książka. Nie widzę w niej (książce) „przekraczania granic”, ani „otwierania nowych przestrzeni do myślenia”. Nie była dla mnie ani ciekawa, ani oryginalna, a z pewnością nie była inspirująca (a takie opinie o „Albumie” możecie znaleźć chociażby na insta). Być może wynika to z mojej niedostatecznej wrażliwości? Niewiedzy o tym, co działo się osiemdziesiąt lat w dalekim kraju za oceanem?
Wiem jedno – Pani Didon nie zagości u mnie na półce. I pewne będzie to moja strata.
Trudno.

Reklamowana i polecana jako zapis „wstrząsów i następstw lat sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych”, w której Autorka przywołuje spotkanie z Jimem Morrisonem i zbrodnię popełnioną przez grupę Mansona. Zabieram się do czytania (toż to „słynny” Biały Album) i po zakończeniu pierwszego rozdziału czuję pustkę. Pustkę, która nie opuszcza mnie aż do końca.
Nie mogę wydobyć z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
938
425

Na półkach: ,

Czuję pewien dyskomfort na myśl, że coraz mniej zostało esejów Joan Didion, których nie przeczytałam. Ta nieobecność uczy pokory przed czasem.

Kalifornia w jej oczach jest odarta ze złudzeń. Odziera Hollywood z blichtru, milionów na papierze i rozmów o niczym. Potrafi zafascynować wszystkim - czy są to orchidee, obrazy Georgii o’Keefe czy zapory.

Pisze z drobiazgowością i delikatnością ale i z pazurem. To sarkazm, który lubię. Z klasą ale i dobitnie.

Czuję pewien dyskomfort na myśl, że coraz mniej zostało esejów Joan Didion, których nie przeczytałam. Ta nieobecność uczy pokory przed czasem.

Kalifornia w jej oczach jest odarta ze złudzeń. Odziera Hollywood z blichtru, milionów na papierze i rozmów o niczym. Potrafi zafascynować wszystkim - czy są to orchidee, obrazy Georgii o’Keefe czy zapory.

Pisze z drobiazgowością...

więcej Pokaż mimo to

avatar
13
6

Na półkach:

„Obraz jest malarzem, tak jak wiersz jest poetą, że każdy wybór, którego człowiek dokonuje sam- każde wybrane lub odrzucone słowo, każde pociągnięcie pędzlem wykonane lub zaniechane- zdradza jego charakter. Styl to charakter”

„Biały album” to zbiór esejów z życia Joan Didion. Lata 60/70, Stany Zjednoczone, wplatane przemyślenia autorki. W skrócie- amerykańskie realia.

W „białym albumie” podoba mi się forma, koncepcja w jakiej została wydana książka. Eseje czytało się dobrze, bardzo różnorodne jeśli chodzi o tematykę. Każdy esej zakończony pięknym inteligentnym podsumowaniem tematu, który opisywała. Czytając ma się wrażenie jakby się poznawało coraz bliżej autorkę, autentyczną. To co można również zauważyć to jaką wagę przywiązuje Didion do szczegółów, opisanych wręcz poetycko.

Dodam na marginesie, że niektóre eseje są krótkie- co nie znaczy, że są złe. Tematyka jest zróżnicowana, oczywiście byłoby niepoprawne powiedzieć, ze każdy felieton przypadł mi do gustu. Zdecydowanie mam dwa, które nie spodobały mi się tylko ze względu na tematykę, coś co mnie nie jest w kręgu moich zainteresowań.
Jest to jedna z książek, do których będę często wracać i zamierzam przeczytać w oryginalne.

Instagram: readwithver

„Obraz jest malarzem, tak jak wiersz jest poetą, że każdy wybór, którego człowiek dokonuje sam- każde wybrane lub odrzucone słowo, każde pociągnięcie pędzlem wykonane lub zaniechane- zdradza jego charakter. Styl to charakter”

„Biały album” to zbiór esejów z życia Joan Didion. Lata 60/70, Stany Zjednoczone, wplatane przemyślenia autorki. W skrócie- amerykańskie realia.

W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
409
167

Na półkach:

Joan Didion jest felietonistyczną klasą. Jest wnikliwą obserwatorką świata, z wrażliwym umysłem i zdecydowanym piórem. Pierwszy raz czytałam ją w oryginale, na studiach, w latach 90-tych. „Przerabiałam” ją na zajęciach z literatury i odpłynęłam już wtedy w jej prozę, choć obecnie jestem w stanie docenić jej kunszt pisarski dojrzalej.
Nie jest to lektura dla każdego. Trzeba mieć pewne zaplecze literacko-socjologiczne, by docenić trafność analogii i odniesień literacko-czasowych pisarki. Osobiście nie znam nikogo, kto lepiej obramowałby w tekst Kalifornię niż Joan Didion. Jest wyzwolona, wrażliwa, kolorowa, zaangażowana, odjechana i neurotyczna jak klasyczny Kalifornijczyk.
W Didion zachwyca mnie jej inteligencja i wrażliwość, ta krucha, petit kobietka miała wielki umysł, w którym schowała mnóstwo celnych obserwacji na temat otaczających ją obrazów polityczno-społecznych.
To, co urzeka jeszcze bardziej to zrozumienie pisarki dla ludzi, dla każdego człowieka, w każdej formie psychicznej.
Przemyślenia Didion są na temat polityki stanowej, marnotrawienia pieniędzy z budżetu, kultury, traktowania czarnoskórych, życia psychicznego obywateli, polityki wodnej, feminizmu i wielu innych ważnych tematów lat 60-tych XXw.
O czymkolwiek pisała, robiła to zjawiskowo. Kiedy wracałam tydzień temu z zapory Hoovera, uśmiechnęłam się tylko do tego opisu.
„Od tego popołudnia w 1967 roku, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Zaporę Hoovera, jej wizerunek nigdy całkowicie nie opuścił mojego wewnętrznego oka. Rozmawiam z kimś w Los Angeles, czy powiedzmy w Nowym Jorku, i nagle materializuje się zapora, jej nieskazitelna, wklęsła twarz lśni bielą na tle ostrych rdzawych czerwieni, szarych brązów i fioletów tego skalistego kanionu setki czy tysiące kilometrów od miejsca, w którym jestem. Jadę wzdłuż Sunset Boulevard lub akurat skręcam na autostradę i nagle pojawiają się przede mną wieże transmisyjne, nachylone zawrotnie nad kanałem odpływowym. Czasem stają mi przed oczami wieże wlotowe, czasem cień ciężkiego kabla przecinającego kanion , a czasem złowróżbne ujścia nieużywanych kanałów przelewowych, czerniejące w księżycowej jasności pustynnego powietrza. Dość często słyszę turbiny. Nieraz zastanawiam się, co dzieje się na zaporze w danej chwili, w tym konkretnym przecięciu czasu i przestrzeni, ile wody jest uwalniane, by wykonać zamówienia z dołu, jakie światełka migoczą, jakie generatory są w pełni wykorzystywane, a jakie tylko kręcą się swobodnie. Zapory są przecież w sumie czymś pospolitym: każdy jakoś widział. Ta konkretna zapora istniała jako koncepcja w umyśle świata przez niemal czterdzieści lat, zanim ją zobaczyłam. Zapora Hoovera, wizytówka projektu Boulder Canyon, kilka milionów ton betonu, które czyniły Południowy Zachód przekonującym, fait accompli, który miał przekazywać, w niewinnych czasach jej budowy, koncepcję, zgodnie z którą najjaśniejsza przyszłość ludzkości leży w amerykańskiej inżynierii."

Joan Didion jest felietonistyczną klasą. Jest wnikliwą obserwatorką świata, z wrażliwym umysłem i zdecydowanym piórem. Pierwszy raz czytałam ją w oryginale, na studiach, w latach 90-tych. „Przerabiałam” ją na zajęciach z literatury i odpłynęłam już wtedy w jej prozę, choć obecnie jestem w stanie docenić jej kunszt pisarski dojrzalej.
Nie jest to lektura dla każdego. Trzeba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
532
339

Na półkach:

"Biały album" to zbiór felietonów Joan Didion, w którym autorka porusza różne tematy, okraszone własnymi przemyśleniami i przeżyciami z lat 60. XX wieku w USA.
Dzięki temu książka pozwala poczuć klimat tamtych lat, poznać sprawy, które wtedy zajmowały społeczeństwo, dowiedzieć się czegoś o Stanach Zjednoczonych. Wprawiała mnie w bardzo intrygujący nastrój!

Autorka ma to do siebie, że wiele tematów potrafi wnikliwie przeanalizować, nie boi się stawiać odważnych tez i stwierdzeń, a przy okazji bardzo odpowiada mi jej sposób pisania i narracji. Dobrze mi się ją zazwyczaj czyta 😁
Jak to bywa w przypadku takich zbiorów - nie wszystkie zamieszczone teksty mi się spodobały. Niektóre mnie nie zainteresowały, inne były trochę męczące, zdarza się.

Jednak były też rozdziały, które czytałam z dużym zainteresowaniem i zaangażowaniem i niektóre zapadły mi w pamięć, myślę że na długo 😁
Nie jest to do końca mój typ literatury, ale cieszę się, że spróbowałam i wyszłam ze swojej strefy komfortu - nie żałuję!

Polecam fanom Didion, tym, co lubią felietony, a przede wszystkim tym, których interesują różne sytuacje i przemyślenia dotyczące lat 60. w Stanach Zjednoczonych - pod takim względem kulturowym najwięcej wyniosłam z tej książki 😁

"Biały album" to zbiór felietonów Joan Didion, w którym autorka porusza różne tematy, okraszone własnymi przemyśleniami i przeżyciami z lat 60. XX wieku w USA.
Dzięki temu książka pozwala poczuć klimat tamtych lat, poznać sprawy, które wtedy zajmowały społeczeństwo, dowiedzieć się czegoś o Stanach Zjednoczonych. Wprawiała mnie w bardzo intrygujący nastrój!

Autorka ma to do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
507

Na półkach: ,

To nie jest prosta lektura, co nie zmienia faktu, że jest dobra. Amerykańskie realia.

To nie jest prosta lektura, co nie zmienia faktu, że jest dobra. Amerykańskie realia.

Pokaż mimo to

avatar
559
405

Na półkach:

Biały Album, Joan Didion, wyd. Relacja 2021, tłum. Jowita Maksymowicz-Hamann, pierwsze wydanie 1979

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, od pierwszej chwili w której dowiedziałam się o jej istnieniu. Miałam ją jeszcze po angielsku, na długo przed polskim przekładem, bo i wysoko cenię pisarstwo Didion, a tematyka “Białego albumu” (lata 60 i 70, tzw. lato miłości) to moja spora zajawka.

Szukałam w niej zeitgeistu tamtych czasów, jednoczesnej energii i porażającej inercji. I to znalazłam. Ale.

Tłumaczenie tej książki, tej dziennikarskiej eseistyki na wysokim poziomie woła o pomstę do nieba. O ile przez polskie media przetoczyła się dyskusja o tłumaczeniach Davida Fostera Wallce’a, innego amerykańskiego klasyka, o tyle przy Didion ona w ogóle się nie pojawia. Już przy “Roku magicznego myślenia” miałam pewne wątpliwości, ale tam zrzucałam je na karb emocjonalnej, eksperymentalnej formy urywków i zapisów. Przy “Białym albumie” nabrałam pewności, że są w nim dwa problemy. Po pierwsze bardzo wybiórcza metoda, i dla mnie całkowicie nierozumiała, dotycząca przypisów. Książka dzieje się w bardzo specyficznych czasach, miejscach i środowiskach. Niektóre nazwiska i konteksty są (to naturalne) zupełnie nieznane polskiemu czytelnikowi. Za to tłumaczka (lub redaktor) potrafią dwa razy dać przypis dotyczący dość powszechnego skrótu UCLA (University of California, Los Angeles),a ani razu nie wytłumaczyć kim był James Pike, którego dotyczy jeden z najważniejszych esejów w książce.Inne takie wybory powodują że brak znajomości kontekstu, a nie jest to jakiś kontekst powszechnie znany w większości przypadków, może oprócz zbrodni w domu Tate i Polańskiego, sprawia że tekst jest nieczytelnu.

Drugi zarzut, jeszcze poważniejszy, to jakaś nieporadność w tłumaczeniu poszatkowanych zdań Didion, z jednej strony poszatkowanych, z drugiej wielokrotnie złożonych. Na przykład: “Stoi bezpośrednio na symbolicznym splocie starych kalifornijskich pieniędzy i władzy, Nob Hill.” (s. 58) lub “Sześć lat później wdowa przeprowadziła się do Los Angeles, gdzie poświęciła się konserwacji świata, w którym nic “nie zmieniłoby życia Jamesa, ani w żaden sposób mu nie przeszkadzało”, a ten sposób wychowania miał uwidaczniać się na twarzy i w zachowaniu jej syna przez całe jego życie” (s. 61) lub “Świat w którym jak wkrótce odkrył i pisał do matki ten młody człowiek, który zaczynał jako zwycięzca “praktycznie każdy praktykujący wierny, którego można spotkać na naszym poziomie społecznym, jest episkopalistą, a rzymskich katolików czy zwykłych protestantów ze świecą szukać.” (s 62) i tak dalej.

Jest w tym zbiorze kilka świetnych esejów, na pewno więcej niż jeden, otwierający “Biały album”, niezwykle ciekawy w dzisiejszym kontekście esej o Doris Lessing czy “Dobrzy obywatele”, ale w każdym niestety są jakieś niejasności i niezborne językowo fragmenty.

Dlatego nie umiem wystawić oceny punktowej. Dla mnie książka ta jest bardzo ciekawa, notatki z “wewnątrz” Didion są fascynujące i bardzo spostrzegawcze, ale zgrzytały mi te konstrukcje.

Biały Album, Joan Didion, wyd. Relacja 2021, tłum. Jowita Maksymowicz-Hamann, pierwsze wydanie 1979

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, od pierwszej chwili w której dowiedziałam się o jej istnieniu. Miałam ją jeszcze po angielsku, na długo przed polskim przekładem, bo i wysoko cenię pisarstwo Didion, a tematyka “Białego albumu” (lata 60 i 70, tzw. lato miłości) to moja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
129
129

Na półkach:

Kolejny raz sięgnęłam po książkę Joan Didion i ponownie się nie zawiodłam. Tym razem Autorka dała nam zbiór esejów, które powstały na przełomie lat 60. i 70. XX w. Te krótkie formy pokazują świat, w jakim miała okazje uczestniczyć sama Autorka - spotkania ze sławnymi osobami tamtych lat, atmosferę życia w Stanach Zjednoczonych, wspomnienia z kampusów studenckich, momenty gdzie odwiedzała więźnia skazanego za morderstwo oraz fragmenty raportów psychiatrycznych, które dotyczyły jej samej. Niebanalne połączenie historii, daje szeroki obraz tamtego świata.

Joan Didion ma niezwykły dar opowieści. Tworzy treści, od których nie sposób się oderwać, wspólnie przeżywamy emocje, wspólnie towarzyszymy przy podejmowaniu decyzji. Niestety eseje nie są moją ulubioną forma przekazu, ze względu na to, że sporo z nich było dla mnie zbyt krótkich, nie wyczerpywały tematu i pozostawiły mnie z poczuciem braku domknięcia pewnych spraw. Niemniej nawet te najkrótsze fragmenty, pokazały jak bardzo szczegółowa, precyzyjna i uważna była Autorka. To w jaki sposób postrzegała świat jest niesamowite.

Dla mnie najlepsze były fragmenty dotyczące jej życia, małżeństwa, przemyślenia, rozmowy z córką - wszystko było bardzo przejmujące, miejscami zabawne, ale w większości smutne.

Polecam Wam sięgnąć i zapoznać się z tą pozycją. Myślę, że nieprzypadkowo została okrzyknięta „Najważniejszą książką w dorobku dziennikarskim Joan Didion” .
Delektujcie się nią, czytajcie bez pośpiechu i docencie ten kunszt literacki.

Kolejny raz sięgnęłam po książkę Joan Didion i ponownie się nie zawiodłam. Tym razem Autorka dała nam zbiór esejów, które powstały na przełomie lat 60. i 70. XX w. Te krótkie formy pokazują świat, w jakim miała okazje uczestniczyć sama Autorka - spotkania ze sławnymi osobami tamtych lat, atmosferę życia w Stanach Zjednoczonych, wspomnienia z kampusów studenckich, momenty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
331
233

Na półkach:

Joan Didion amerykańska dziennikarka, eseistka. Autorka zawarła w książce relacje i wspomnienia z lat 60/70. Wraca pamięcią do imprezy z Janis Joplin, opisuje sesję muzyczną The Doors oraz przywołuje wstrząsającą informację o zabójstwie Sharon Tate.

Joan Didion oprowadza nas po Amerykańskim świecie popkultury ukazując, że nie zawsze był to American Dream. Zabiera nas do różnych miast; Malibu, Hollywood czy San Francisco gdzie przytacza wiele anegdot. Rozmyśla, krytykuje, oskarża ale też momentami sprawia wrażenie zagubionej i nieporadnej.

,,Bialy Album" to nieco chaotyczny zbiór tekstów oddający nam klimat tamtych lat. Choć książka jest dość specyficzna, daje nam niezły zarys historyczny, a oprócz tego mam wrażenie, ze autorka na jej łamach mierzy się ze swoim życiem. Sporo notatek i tekstów było o niej samej, miały luźny przekaz i formę co moim zdaniem oddawało autentyczność całej książce.

Joan Didion amerykańska dziennikarka, eseistka. Autorka zawarła w książce relacje i wspomnienia z lat 60/70. Wraca pamięcią do imprezy z Janis Joplin, opisuje sesję muzyczną The Doors oraz przywołuje wstrząsającą informację o zabójstwie Sharon Tate.

Joan Didion oprowadza nas po Amerykańskim świecie popkultury ukazując, że nie zawsze był to American Dream. Zabiera nas do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
33
28

Na półkach:

Ten esej to moje pierwsze spotkanie z Joan Didion. Słyszałam o niej wiele dobrego, więc postanowiłam sama się przekonać jak to będzie u mnie ✨

Sama książka jest przepięknie wydana!

W środku znajdziemy obserwacje autorki na temat Stanów Zjednoczonych lat 60. i 70.

Same eseje były napisane pięknym językiem i poruszały wiele ważnych tematów jak np. feminizm tamtych czasów czy życie w Hollywood. Niestety jednak nie potrafiłam się tutaj odnaleźć. Nie byłam w stanie wsiąknąć w te historie i się w nich odnaleźć. Dosyć wolno płynęło mi się przez kolejne strony.

Choć tematy były ogromnie ciekawa i świetnie było poznać je „od środka”, to jednak chyba taka forma nie jest dla mnie.

Wiem, że jest tutaj wielu fanów tej autorki i wtedy z pewnością i ta pozycja Was zachwyci ❤️

Spróbujcie i poznajcie na sobie, czy to jest coś dla Was 🔆🔆

Ten esej to moje pierwsze spotkanie z Joan Didion. Słyszałam o niej wiele dobrego, więc postanowiłam sama się przekonać jak to będzie u mnie ✨

Sama książka jest przepięknie wydana!

W środku znajdziemy obserwacje autorki na temat Stanów Zjednoczonych lat 60. i 70.

Same eseje były napisane pięknym językiem i poruszały wiele ważnych tematów jak np. feminizm tamtych czasów...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    225
  • Przeczytane
    105
  • Posiadam
    26
  • Teraz czytam
    11
  • 2023
    6
  • 2022
    4
  • Kindle
    2
  • Przeczytane w 2023
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Hippisi
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki The White Album


Podobne książki

Przeczytaj także