Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952–1953

Okładka książki Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952–1953 Carl Barks
Okładka książki Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952–1953
Carl Barks Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Kaczogród (tom 1) komiksy
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Kaczogród (tom 1)
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2018-11-28
Data 1. wyd. pol.:
2018-11-28
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328134997
Tłumacz:
Jacek Drewnowski
Tagi:
Jacek Drewnowski Kaczogród literatura dziecięca
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Saga o Potworze z Bagien. Tom Pierwszy Stephen Bissette, Alan Moore, John Totleben
Ocena 7,8
Saga o Potworz... Stephen Bissette, A...
Okładka książki Rick i Morty. Tom 1 CJ Cannon, Marc Ellerby, Zac Gorman
Ocena 7,0
Rick i Morty. ... CJ Cannon, Marc Ell...
Okładka książki Neurokomiks Matteo Farinella, Hana Roš
Ocena 6,3
Neurokomiks Matteo Farinella, H...
Okładka książki Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,9
Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan...
Okładka książki Hellblazer. Brian Azzarello 1 Brian Azzarello, Richard Corben, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Lee Loughridge, Pamela Rambo, James Sinclair, Dave V. Taylor
Ocena 7,4
Hellblazer. Br... Brian Azzarello, Ri...
Okładka książki Moon Knight Jeff Lemire, Greg Smallwood
Ocena 7,8
Moon Knight Jeff Lemire, Greg S...

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
133 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1168
1137

Na półkach:

Gdy sięgnąłem po tą serię, to nagle wróciła do mnie magia dzieciństwa. Całe lata 90-siąte XX wieku zbierałem komiksy opisujące przygody ulubieńców studia Disney. Najpierw była to seria Myszka Miki (chyba dwutygodnik, ale nie jestem pewien),potem seria Kaczor Donald, a następnie Komiks Gigant. Przestałem to zbierać w liceum, w okolicy przełomu 2001 i 2002 roku. Powód? Coś w tym medium chrupnęło, zgrzytnęło i jakoś straciło dla mnie swój urok. Prezentowane historyjki byłe często mało ciekawe, w czasopismach było od pioruna reklam i zniknęły zarąbiste gadżety, w postaci poradników młodego skauta, gier planszowych oraz karcianych, naklejek i tak dalej. Owszem dawali coś tam w dodatkach, ale nie zawsze i nieraz były to buble. Do tego wpakowano w pewnym momencie program telewizyjny, jakby był on potrzebny ludziom kupującym ten tygodnik. Serio, nie mam pojęcia co za baran wpadł na ten arcykretyński pomysł, ale powinien dostać za niego w dyńkę. Niemniej teraz wróciłem, dzięki serii Kaczogród, do tego świata. A konkretniej do świata wykreowanego przez Carla Barksa. Nie, to nie ten gość co napisał Życie i czasy Sknerusa McKwacza, bo był nim Don Rosa. W tym materiale omówię moje wrażenia po lekturze pierwszego tomu Kaczogrodu, który zawiera historyjki napisane przez Barksa w latach 1952-1953.

Zacznijmy od najważniejszej kwestii. Nigdy, ale to przenigdy nie lubiłem Gogusia Kwabotyna. Dla mnie był on zawsze ucieleśnieniem wszelkiego zła, lenistwa, cwaniactwa i lizodupstwa, a takich osób po prostu nie trawię. Myślałem, że wyolbrzymiłem sobie w dzieciństwie wyobrażenie o tej postaci, ale gdy przeczytałem ten tom, gdzie Goguś występował wielokrotnie, stwierdziłem, że i tak lekko go traktowałem w tamtym czasie. Teraz gnoja nienawidzę jeszcze bardziej i cieszy mnie gdy gość dostaje po kuprze baty, bowiem czasem szczęście obraca się przeciw niemu. Moją ulubioną historyjką, niestety nie występującą w komiksach Barksa, jest jak Donald z Gogusiem biorą udział w teleturnieju, gdzie ten drugi wygrywa. Niemniej wcześniej założyli się o to, kto wygra więcej. Dosłownie tak brzmiał zakład. Donald wygrał dzięki sprytowi swoich siostrzeńców, bowiem firma ubezpieczeniowa wypłaciła mu fortunę za wypadki na planie. Tak, to była piękna chwila, gdy patrzyłem jak Goguś dostaje zawału na tą wieść. Niestety w tym tomie aż takich rewelacji z jego udziałem nie doświadczyłem.

Drugą postacią o której chce wspomnieć jest Diodak. Ten zwariowany wynalazca wszystkiego nieraz jest prawdziwym utrapieniem dla swego miasta. Facet ma dobre chęci, głowę pełną pomysłów, ale jego wynalazki w nieodpowiednich rękach potrafią szerzyć prawdziwe spustoszenie. Nie inaczej jest i w tym albumie, gdzie kilka razy Diodak doprowadza do małej katastrofy, choć zwykle za pomocą Donalda. Najlepszą historyjką w tym tomie było, jak Kaczor Donald poprosił Diodaka o pomoc, podczas zawodów wędkarskich. Otrzymał inteligentne robaki, które same łapały ryby. Oczywiście wszystko trafił szlag i szybko przerodziło się to w rybią apokalipsę.

Przyznaję, że w tym tomie trafiłem sporo historyjek, których wcześniej nie czytałem... lub po prostu całkowicie wyleciały mi z głowy. Niemniej też było sporo takich, co dobrze zapadły mi w mojej makówce i zwróciłem uwagę na jedną kwestię. Tłumaczenie. Jestem pewien, że w zeszytówkach były zupełnie inne teksty w dymkach, choć ich wydźwięk był podobny. Brakowało mi też większej liczby artykułów. W praktyce jest jeden na początku oraz przedstawienie finansistów Kaczogrodu na samym końcu. W tym drugim wypadku najwięcej tekstu poświęcono głównemu rywalowi Sknerusa, czyli Granitowi Forsantowi. Przyznaję, że lektura jego życiorysu jest ciekawa i dla mnie okazała się sporą kopalnią informacji.

Gdy sięgnąłem po tą serię, to nagle wróciła do mnie magia dzieciństwa. Całe lata 90-siąte XX wieku zbierałem komiksy opisujące przygody ulubieńców studia Disney. Najpierw była to seria Myszka Miki (chyba dwutygodnik, ale nie jestem pewien),potem seria Kaczor Donald, a następnie Komiks Gigant. Przestałem to zbierać w liceum, w okolicy przełomu 2001 i 2002 roku. Powód? Coś w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1233
443

Na półkach: ,

Jako dziecko wychowałam się na "Kaczorach Donaldach" - kupowanych wtedy w kiosku cieniutkich magazynach wypełnionych krótkimi komiksami o postaciach z Kaczogrodu. Widząc zatem to wydanie (nota bene przecudne - z twardą oprawą, nieco większego formatu niż standardowa książka i z dodatkowymi ciekawostkami o autorze) nie mogłam się mu oprzeć. Warto było wrócić do dzieciństwa i ponownie przeżyć przygody z sympatycznymi Kaczorami. Swoją drogą te pierwsze historie miały zdecydowanie więcej uroku, niż późniejsze komiksy, a sam Kaczor Donald, choć nieudacznik i furiat, był w nich znacznie bardziej sympatyczny.

Jako dziecko wychowałam się na "Kaczorach Donaldach" - kupowanych wtedy w kiosku cieniutkich magazynach wypełnionych krótkimi komiksami o postaciach z Kaczogrodu. Widząc zatem to wydanie (nota bene przecudne - z twardą oprawą, nieco większego formatu niż standardowa książka i z dodatkowymi ciekawostkami o autorze) nie mogłam się mu oprzeć. Warto było wrócić do dzieciństwa i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
283
173

Na półkach: , , ,

"Powrót to Klondike" to jak dotąd drugi tom Kaczogrodu, który przeczytałem.

Tytułowa historia jest tu zdecydowanie najlepsza, ukazując nam zarówno bardziej ludzkie (kacze?) oblicze Sknerusa, jak i wgląd w fascynującą historię jego życia, którą poznamy lepiej w komiksach Dona Rosy.

Oprócz tego dostajemy też kilka solidnych, ale też kilka słabszych historii. Te skupiające się na przygodach głównej piątki bohaterów oraz szalonych pomysłach biznesowych Donalda to zdecydowanie dobra rozrywka. Z kolei komiksy 'okolicznościowe' (Halloween, Święto Dziękczynienia, Boże Narodzenie itp.) wydają się nieco wymuszone i zdecydowanie mniej pomysłowe.

Całość stanowi jednak przyjemną lekturę w bardzo fajnym wydaniu.

"Powrót to Klondike" to jak dotąd drugi tom Kaczogrodu, który przeczytałem.

Tytułowa historia jest tu zdecydowanie najlepsza, ukazując nam zarówno bardziej ludzkie (kacze?) oblicze Sknerusa, jak i wgląd w fascynującą historię jego życia, którą poznamy lepiej w komiksach Dona Rosy.

Oprócz tego dostajemy też kilka solidnych, ale też kilka słabszych historii. Te skupiające...

więcej Pokaż mimo to

avatar
542
538

Na półkach:

Carl Barks to człowiek legenda, postać wybitna, o której nie da się ot tak zapomnieć, jeśli jest się zaangażowanym w poznawanie tworów kultury masowej entuzjastą, a w szczególności sympatykiem komiksów. To jeden z najznakomitszych rysowników i twórców narracji graficznych w dziejach popkultury. Człowiek, któremu należałoby stawiać pomniki i pałace ze złota, a jego imieniem i nazwiskiem nazywać ulice wielu miast. Opisywała go jedna bardzo ważna, zasadnicza cecha: był tak samo silny ciałem, co duchem; przeżył niemal całe poprzednie stulecie, a to osiągnięcie niemałe: Carl Barks przyszedł na świat 27 marca 1901 roku, a zmarł 25 sierpnia 2000 roku. Wśród kreatorów komiksowych przestrzeni, mnogości gatunków, tematów, postaci czy całych Uniwersów narracji graficznych był znany, jako niesłychany pracuś – jako jeden z najbardziej zapracowanych rysowników w branży. Jego wkład we własną pracę, która była dla niego nie tylko sposobem zarabiania na chleb, powinnością i obietnicą, ale i pasją, sądzę, można by porównać do kreślącego komiksowe kadry i przestrzenie w sposób niesłychanie namiętny i intensywny, jakby miał on w ręku ,,zaczarowany ołówek”: Jacka Kirby’ego – legendy pośród rysowników i autorów amerykańskich superbohaterskich historii obrazkowych. Bo poczciwy i skromny, ale nie krnąbrny Barks za czasów swojej pracy w zawodzie i życiowym powołaniu rysownika i scenarzysty słynnego i rozpoznawalnego na świecie Kaczogrodu, przypominał pewną dość charakterystyczną postać z tego świata, Sknerusa McKwacza, zwanego inaczej bardziej pieszczotliwie ,,Wujkiem Sknerusem”, o którym to słyszał chyba każdy dzieciak, nastolatek, czy dorosły na przestrzeni wielu dekad – każdy znający świat kreskówek, baśni i komiksów Walta Disneya.

Na przestrzeni dekad ciężkiej, mozolnej pracy - co zwłaszcza przeciętniak nieznający realiów pracy twórcy komiksowego określiłby to mianem ,,garbienia się nad stołem kreślarskim” - Carl Barks osiągnął niepodważalny status ikony. Pozwoliło mu to dojść do kapitalnego poziomu – uzyskując gigantyczną zasłużoną pozycję w świecie rysowników. Przez lata ten ciepły, miły, stanowczy człowiek, ,,ślęcząc” nad swoimi szkicami, zarysowanymi konceptami, swego rodzaju powidokami scenariuszowymi, niestrudzenie, wręcz z dozą profesorskiej cierpliwości, da się zauważyć, potrafił przelać – i natchnąć swe prace - w serce narracji obrazkowych, którym poświęcił niewyobrażalną ilość czasu (jego życie stanowiło o Kaczogrodzie, a Kaczogród o nim samym) bardzo dużą część siebie. Najwięcej z Barksa znajdziemy w postaci Sknerusa Mckwacza, ponieważ podobnie jak Sknerus, Barks doskonale wiedział, na czym polega ciężka praca: zanim doszedł do tego z czego znany jest współcześnie - czego osiągnięcia obecnie mam przyjemność opisywać i recenzować - pracował w przemyśle kolejowym i na kurzej fermie. Na jego osobę składa się złożona postać i wizerunek: jest to człowiek myślący praktycznie, ale na pewno nie pozbawiony uczuć, starający się w życiu jak i pracy nie pozwalać na dużą dawkę sentymentalizmu, mimo iż mógłby być do tego zdolny. Czyż nie klaruje nam się tu obraz, jak ująłem to wyżej, słynnej kaczogrodzkiej znakomitości, o której niniejszym mowa? Czyż nie blisko do znalezienia cech wspólnych między osobą Carla Barksa a niezapomnianą i ,,niezatapialną” sylwetką Sknerusa McKwacza? A stąd już niedaleko, zaledwie kilka pociągnięć ołówkiem dalej do kreacji archetypowego dla McKwacza antagonisty, Granita Forsanta, w którego cechy: do bólu przewidywalne, celowo przerysowane skąpstwo, przemotywowanie, chciwość, zawiść, co nie trudno się domyślić, nasz mistrz wtłoczył przeciwności losu, którym śmiało i z męstwem jak u walecznego woja stawiał czoło. To zaledwie dwie postacie z dziesiątek różnych mieszkańców Kaczogrodu, które stworzył i opisał nasz mistrz - którym to nadał tę właściwą, intuicyjną wartość oraz odpowiednie cechy i głębię. To artysta, demiurg niezatapialnego, mogącego żyć w sercach i umysłach fanów, Uniwersum. Barks zawsze będzie jego pierwszym, ba, zawsze będzie jego jedynym, prawowitym twórcą i właścicielem.

Carl Barks nigdy nie próżnował, nie leniuchował i nie przestawał być pozytywnie nastawiony do świata wokół, jak i do powinności kreatora komiksowych rzeczywistości i krzewiciela kultury i sztuki komiksu, którym był, i czemu się z pasją oddawał. Dane mu przez sam Wszechświat było (tacy jak on ludzie rodzą się bardzo rzadko, a rzadziej jeszcze rodzą się ci, którzy swój talent potrafią w pełni wykorzystać, wręcz przekuć w cel, który pragnie się osiągnąć, i tą osobistością był Pan Carl) stworzyć setki komiksów osadzonych w sercu Kaczogrodu, o różnej długości, tematyce, złożoności fabuły, przesłaniu w nich zawartym: od krótkich wstawek, jak powiastka czy żarcik z puentą czy morałem umieszczony na jednej, góra dwóch stronach zeszytu, do eksplorujących przestrzeń tego świata, także charakter postaci w nim występujących, wątki, cele przedstawianych wydarzeń, graficznych opowieści rozciągniętych na kilkanaście lub kilkadziesiąt stron. Najsłynniejszym okresem z lat twórczości Barksa, jest uznawany za wielu krytyków kultury popularnej i znawców komiksów, zbitek lat od 1943 roku do końca lat 50-tych XX wieku, w którym artysta miał już częściowo ukształtowany właściwy sobie sposób prowadzenia rysunku i pisania narracji etc. W tym czasie pojawiła się masa prac Barksa, w których w najbardziej znaczący, istotny sposób wzbogacił on cały Kaczogród, rozszerzając go o multum postaci, relacji, miejsc i o wszystko to, co podpowiadała mu wyobraźnia. I również na tych historiach, tak wspaniałych, nostalgicznych – stanowiących ,,Kamień Milowy" dla ,,komiksów niesuperbohaterskich”, ba dla całej kultury i zdobyczy komiksu również - zamierzam skupić się w niniejszej recenzji tudzież omówieniu tomu pierwszego z serii "Kaczogród", drukowanej w Polsce za pośrednictwem wydawnictwa "Egmont", prezentującej graficzne narracje napisane i narysowane przez Barksa w kolejności chronologicznej.

Tom pierwszy najsłynniejszej serii kaczogrodzkich opowieści snutych i kreowanych przez Carla Barksa w klasyczny, można by rzec uwielbiany przez fanów sposób, zatytułowany: "Powrót do Klondike" zawiera komiksy animatora i artysty z lat 1952 – 1953, w tym – według mnie – najbardziej legendarną z całego jego dorobku tytułową historię, w której Sknerus wraca do korzeni, do Klondike, gdzie wszystko tak naprawdę się zaczęło, skąd wzięła się jego pierwsza bryłka złota i zapoczątkowała jego wielka przyszłość, w tym… przemotywowana, ale jakże tą postać dopełniająca ,,miłość” i pasja McKwacza do ,,stabilnego bogactwa” (z tego powodu, a nie z racji numeracji tomów i chronologii wydań serii zacząłem przygodę z komiksami Barksa w serii od "Egmont Polska"). I jestem dumny mając w rękach ów tom, pochłaniając historie tu zawarte, przyglądając się zaciekle cudownemu ,,prostemu, ale w niewytłumaczalny sposób bogatemu” rysunkowi, kolorowi – całej estetyce i pięknu tak nakreślonych barksowskich grafik. To również mój osobisty powrót do czasów, gdy ,,za dzieciaka” pochłaniałem komiksy nie stricte Carla Barksa, ale ogólnie te sporo opowiadające o Kaczogrodzie; cóż to było pierwsze Uniwersum Komiksowe, które pochłonęło moje ,,fanowskie jestestwo” całkowicie, dużo bardziej niż komiksy z superbohaterami.

Ten styl, ogromna pasja widoczna w rysunkach Carla Barksa - i mimo schematyczności w rysowaniu postaci, co niekiedy zdaje się dostrzegalne, zwłaszcza jak przyjrzymy się ,,anatomii grafik" tego rysownika w komiksie "Kaczogród: tom 1 - lata 1952 - 1953. Powrót do Klondike", na którego lekturze po prostu się nie zawiodłem, zwracając uwagę na: nadawaniu bohaterom pierwszo i drugoplanowym kształtu (najbardziej ,,kuleje" w tym względzie rys twarzy postaci - głównie kaczych bohaterów w scenach statycznych; po prostu te rozbieżności się dostrzega... chyba że mi się wydaje, ale nie sądzę),barwy, ekspresji w momentach ruchu - są tu tak naturalne, bogate i pełne, także sympatyczne i wyrafinowane w miękkości pociągnięć ołówkiem i pędzlem, gdzie żadna ,,krawędzistość" i ostrość zdają się nie aż tak potrzebne, że jest się w stanie wybaczyć Barksowi każdą głupotkę w kreacji Donalda, Sknerusa, nawet tę ,,nostalgiczną infantylność" fabuły tego wydania, tą jej prostotę, która potrafi brakiem komplikacji wprawić w dobry humor, jak i dać nieco retoryki i morału, które sami sobie musimy wytłumaczyć. No bo, jak tu nie kochać barksowskiego stylu, gdy sam Barks daje Sknerusowi kwestię do wypowiedzenia w kierunku Donalda, brzmiącą: ,,Czy teraz Señor Naftalino De Vaselino De Kaczorro Donaldo zapłaci za swój świąteczny obiad, czy też będzie zmywał naczynia w mojej kuchni?!".

Najlepsza najdłuższa, z mojego punktu widzenia, przy czym z charakterystyką pracy rysownika i scenarzysty Kaczogrodu Carla Barksa dopiero się zapoznaję, zawarta w omawianym tomie pierwszym cyklu, historia to: "Powrót do Klondike" wraz z "Ale jaja" (ach, ten śmieszkowy naiwny, porywczy i krnąbrny Donald!); najlepsza najkrótsza jednostronicowa powiastka: "Tańsza Taryfa"; najlepsza opowieść z morałem, pointą i refleksją dla czytelnika to: "Orzeł czy Reszka (ach, ten rzucizm!). Tom pierwszy "Kaczogrodu" kupuje mnie dużo bardziej niż seria komiksowa Dona Rosy: "Wujek Sknerus i Kaczor Donald", ale jest to tymczasowa, nie do końca wykształcona moja krytyczna opinia. ,,Na razie”, gdyż nie mam tak dużego doświadczenia, aby ostatecznie stwierdzić: czy lepszy jest mistrz Carl Barks, czy jego uczeń, w którego technice ,,kaczogrodzkiego" rysunku widać pewne, ale nienachalne naśladownictwo stylu i profilu grafik Barksa, ale i elementy czegoś nowszego, świeższego. Czas pokaże; pokażą kolejne przeczytane przez mnie wydania z linii wydawniczych: "Wujek Sknerus i Kaczor Donald" oraz "Kaczogród".

Carl Barks to człowiek legenda, postać wybitna, o której nie da się ot tak zapomnieć, jeśli jest się zaangażowanym w poznawanie tworów kultury masowej entuzjastą, a w szczególności sympatykiem komiksów. To jeden z najznakomitszych rysowników i twórców narracji graficznych w dziejach popkultury. Człowiek, któremu należałoby stawiać pomniki i pałace ze złota, a jego imieniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1807
895

Na półkach: , ,

Hm... Muszę powiedzieć, że ja chyba się wychowałam na włoskich komiksach Kaczora Donalda (ponieważ większość historii w KD i Gigantach były właśnie włoskiego pochodzenia) i nie do końca podoba mi się ta amerykańska wersja. Doceniam wydanie, doceniam wpływ i styl rysowania (nie wiem, czy mi się podoba tak do końca, ale można do niewątpliwie rozpoznawać z marszu),ale czy to są historie, które mi się najbardziej podobają? Przyznam, że nie. Są okej, ale nie są najbardziej enjoyable, a nie oszukujmy się, nie chodzi tu o nic innego. To nie jest wielka literatura, to coś, co człowiek czyta dla resetu.
I pod tym względem wolę Giganty.

Hm... Muszę powiedzieć, że ja chyba się wychowałam na włoskich komiksach Kaczora Donalda (ponieważ większość historii w KD i Gigantach były właśnie włoskiego pochodzenia) i nie do końca podoba mi się ta amerykańska wersja. Doceniam wydanie, doceniam wpływ i styl rysowania (nie wiem, czy mi się podoba tak do końca, ale można do niewątpliwie rozpoznawać z marszu),ale czy to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
346
344

Na półkach:

Chociaż od premiery już trochę minęło, to w końcu znalazłam czas, aby sięgnąć po Kaczogród – pierwszy tom twardookładkowych i ponad dwustustronicowych wydań kaczych opowieści autorstwa Carla Barksa, które tworzył w latach 1952–1953. Dla mnie jest to powrót do dzieciństwa, bowiem już kilkunaście lat temu zaniechałam czytania Kaczora Donalda oraz Gigantów i Mamutów. Z dużą przyjemnością postanowiłam wrócić do Kaczogrodu i z czystym sumieniem przyznaję, że się nie zawiodłam. Nadal jest humorystycznie, ciekawie, a często bardzo wciągająco.

Przyjrzyjmy się wydaniu. Twarda oprawa, kredowy papier i co prawda trochę skromny, ale ciekawy komentarz do najważniejszych historii Barksa z okresu 1952-53. Pisząc jednak recenzję znam już drugą serię kaczych opowieści autorstwa Dona Rosy pt. Wujek Sknerus i Kaczor Donald, w których mamy o wiele obszerniejsze dodatki poświęcone twórczości autora.

Cały album zawiera około dwudziestu historii, nie licząc dodatkowych okładek, artykułów, komentarzy czy kopii obrazów olejnych Barksa. Wymieniając kilka z nich, warto wspomnieć o Powrocie do Klondike, Do chrzanu, Ryby, ryby wszędzie czy Siewcy deszczu. W tomie znalazły się zarówno te wielostronicowe, jak i dziesięciostronicowe (sztandarowe dla Barksa) komiksy.

Otwierający historię Powrót do Klondike to najbardziej znana i jedna z najlepszych opowieści Carla Barksa, podobnie jak świetna Do chrzanu czy kończący album Siewca deszczu. Nie ma wątpliwości, że najlepiej czyta się te historie, gdzie Barks postanowił zebrać całą piątkę, czyli Sknerusa, Donalda oraz siostrzeńców i rzucić ich w wir przygody spowodowany kolejnym szalonym pomysłem Sknerusa. W takich też opowieściach najbardziej widać złożoną warstwę fabularną oraz bohaterów mogących się wykazać pomysłowością.

Zapraszam na WYpowiemsie.pl:
http://wypowiemsie.pl/kaczogrod-carl-barks-powrot-do-klondike/

Chociaż od premiery już trochę minęło, to w końcu znalazłam czas, aby sięgnąć po Kaczogród – pierwszy tom twardookładkowych i ponad dwustustronicowych wydań kaczych opowieści autorstwa Carla Barksa, które tworzył w latach 1952–1953. Dla mnie jest to powrót do dzieciństwa, bowiem już kilkunaście lat temu zaniechałam czytania Kaczora Donalda oraz Gigantów i Mamutów. Z dużą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1049
227

Na półkach: , , , , ,

bardzo się cieszę, że Egmont postanowił wydać tę serię, to jest naprawdę piękne i dobrze się czyta

papier kredowy robi świetną robotę, kolory są wyraziste, a sam album prezentuje się dobrze, jeśli chodzi o wydanie to nie mam żadnych zastrzeżeń, dla fanów komiksów z Kaczkami fajna sprawa, ale też i dla nowych czytelników sprawdzi się idealnie

super są wstawki z różnymi ilustracjami, informacjami oraz ciekawostkami, ale dla mnie powinno być tego więcej

sam tom jest w porządku, tytułowy komiks "Powrót do Klondike" jest bardzo dobry, mam słabość do historii ze Sknerusem ;)

świetnie się czytało:
- "Powrót do Klondike"
- "Dużo siana"
- "Hipnoza"
- "Indyka się zachciało"
- "Ryby, ryby wszędzie"
- "Do chrzanu"
- "Dziedzic fortuny"

dobrze się czytało:
- "Tańsza taryfa"
- "Cukierek albo psikus"
- "Nie dać się skrzatom"
- "Na cudzy koszt"
- "Orzeł czy reszka"
- "Dom na sprzedaż"

było okej:
- "Ale jaja"
- "Psota to robota"
- "Mocne nerwy"
- "Gra w warcaby"
- "Barwy kampanii"
- "Spoza zasp i rzek"
- "Psie gadanie"
- "Wypasione robaki"
- "Siewca deszczu"

nie mogę się doczekać przeczytania kolejnych tomów tej serii!

bardzo się cieszę, że Egmont postanowił wydać tę serię, to jest naprawdę piękne i dobrze się czyta

papier kredowy robi świetną robotę, kolory są wyraziste, a sam album prezentuje się dobrze, jeśli chodzi o wydanie to nie mam żadnych zastrzeżeń, dla fanów komiksów z Kaczkami fajna sprawa, ale też i dla nowych czytelników sprawdzi się idealnie

super są wstawki z różnymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
721
658

Na półkach:

Album dostałem na Święta zeszłego roku i dopiero teraz się za niego zabrałem. Trzeba sobie powiedzieć szczerze.. ostatnio za mocno kupowałem komiksy. Mam więcej nieprzeczytanych niż przeczytanych.. komiksy zdobywam bojąc się, że nakład się wyczerpie. To chyba choroba?


https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2380-powrot-do-klondike-i-inne-historie-z-lat-1952-1953

Album dostałem na Święta zeszłego roku i dopiero teraz się za niego zabrałem. Trzeba sobie powiedzieć szczerze.. ostatnio za mocno kupowałem komiksy. Mam więcej nieprzeczytanych niż przeczytanych.. komiksy zdobywam bojąc się, że nakład się wyczerpie. To chyba choroba?


https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2380-powrot-do-klondike-i-inne-historie-z-lat-1952-1953

Pokaż mimo to

avatar
1406
281

Na półkach: , , , ,

->24.07.2022

->24.07.2022

Pokaż mimo to

avatar
32
17

Na półkach:

Książka była fajna.

Książka była fajna.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    164
  • Posiadam
    73
  • Chcę przeczytać
    57
  • Komiksy
    24
  • Komiks
    12
  • 2019
    7
  • Ulubione
    7
  • 2020
    4
  • Komiksy
    4
  • Kaczor Donald
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952–1953


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,7
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Wasp. Małe światy Al Ewing, Katarzyna Niemczyk
Ocena 7,0
Wasp. Małe światy Al Ewing, Katarzyna...

Przeczytaj także