rozwińzwiń

Wędrowca Żoliborski

Okładka książki Wędrowca Żoliborski Jan Taraszkiewicz
Okładka książki Wędrowca Żoliborski
Jan Taraszkiewicz Wydawnictwo: Sorus literatura piękna
116 str. 1 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Sorus
Data wydania:
2018-10-19
Data 1. wyd. pol.:
2018-10-19
Liczba stron:
116
Czas czytania
1 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366024144
Tagi:
podróże przemyślenia polska norwegia Żoliborz
Średnia ocen

1,7 1,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
1,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
217
217

Na półkach: ,

Zawsze powtarzam że to okładka pierwsza przyciąga czytelnika do siebie, uwielbiam piękne okładki dlatego warto żeby okładka miała w sobie to coś. "Wędrowca Żoliborski" nie ma spektakularnej okładki a co skrywa w środku?
Jan od dzieciństwa dużo podróżował z dziadkami, widział różne kultury i religie a do tego zna język obcy dlatego ciężko usiedzieć mu na miejscu i teraz gdy jest dorosły lubi podróżować z kolegami, robi to pod wpływem chwili z plecakiem na plecach. "Na pierwsze wyjazdy w kręgi innych kultur niż polska zabierali mnie dziadkowie. Pierwsza podróż, którą mógłbym określić jako zapadającą w pamięć, to był wyjazd do Maroka". Jasiek wraz z Kubą są dobrymi kolegami dlatego w wakacje postanawiają razem jechać w kraje Skandynawii i tam podróżować starym samochodem Jaśka, mają zamiar trochę odpoczywać nad jeziorem i spędzić czas razem bez kontaktu z bliskimi a potem popracować przy malowaniu domów i zarobić trochę pieniędzy. "Jeździliśmy na rowerach i wrzucaliśmy nasze ulotki z numerem telefonu do skrzynek, niekiedy zagadywaliśmy jakiegoś Norwega lub Norweżkę o to, czy może znać okolicy kogoś, kto by potrzebował malowania".
Cała książka w większości skupia się na przemyśleniach Jaśka o jego życiu, przeszłości i przyszłości, pokazuje też nam swoje poglądy na świat, to jak postrzega inne osoby. Wyjeżdżając do Norwegii pokazuje nam ogromną różnice między Polakami a Norwegami, niestety cały czas krytykuje Polaków, nie podoba mu się to że np Polacy o siebie nie dbają. Krytykuje również Polskie drogi, w Norwegi nawet drogi polne są w lepszym stanie niż te w jego ojczyźnie.
Pomimo tego że książka jest krótka to mi się ona dłużyła, większość książki to długie opisy a ja zdecydowanie wolę jak jest więcej dialogów, do tego historia nie była wciągająca, zwykły chłopak który opisał swoją wycieczkę do Skandynawii i przy tym wyraził swoje poglądy na świat. Zdecydowanie wolę jak historia dostarcza mi emocji, gdy czytam ją i nie chcę skończyć, tą książkę co chwila odkładałam i do niej wracałam nie mogąc doczekać się końca, niestety mi nie przypadła do gustu. Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.

Zawsze powtarzam że to okładka pierwsza przyciąga czytelnika do siebie, uwielbiam piękne okładki dlatego warto żeby okładka miała w sobie to coś. "Wędrowca Żoliborski" nie ma spektakularnej okładki a co skrywa w środku?
Jan od dzieciństwa dużo podróżował z dziadkami, widział różne kultury i religie a do tego zna język obcy dlatego ciężko usiedzieć mu na miejscu i teraz gdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
645
575

Na półkach: ,

Książka do której końca niestety nie dobrnęłam mimo tego, że fajnie i ciekawie się zapowiadała to ostatecznie nie przypasowała mi. Liczyłam na coś kompletnie innego!
Mnóstwo tekstu, pisania, opowiadania, a w sumie nic ciekawego się z niej nie dowiedziałam i nic do mojego życia ona nie wniosła. Liczyłam na piękne opisy Skandynawii, na poznanie kultury tego kraju i obyczajów. Nic z tego!
Dużo jest w niej przemyśleń autora, które dla mnie przeczyły same sobie i nie były ani trochę obiektywne. Mnóstwo narzucania zdania, jadu i niechęci.
Myślę, że wiele z Was będzie miało podobne zdanie do mnie. Za mało w niej piękna życia, a za dużo użalania się nad sobą, nad losem i nad otaczającym nas światem.
Żałuje, że tak naprawdę bardzo w niej mało Norwegii i piękna tego kraju!

Książka do której końca niestety nie dobrnęłam mimo tego, że fajnie i ciekawie się zapowiadała to ostatecznie nie przypasowała mi. Liczyłam na coś kompletnie innego!
Mnóstwo tekstu, pisania, opowiadania, a w sumie nic ciekawego się z niej nie dowiedziałam i nic do mojego życia ona nie wniosła. Liczyłam na piękne opisy Skandynawii, na poznanie kultury tego kraju i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1350
984

Na półkach: , ,

Wyjazd dwójki przyjaciół, Kuby i Jaśka, do Skandynawii. Chłopaki wyruszają starym samochodem z Polski, aby zarobić pieniądze i przeżyć przygodę życia. Biorą ze sobą rzeczy, które będą im potrzebne do życia pod namiotem. Tyle, jeśli chodzi o zarys fabuły. Po przeczytaniu opisu spodziewałam się książki podróżniczej, reportażu z drogi czy czegoś w tym stylu chociaż. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o Norwegii, w której nigdy nie byłam. Liczyłam przynajmniej na to, że ta książka to podróż w głąb siebie, że dzięki tej podróży autor próbował lepiej poznać siebie. Przeliczyłam się, bardzo się przeliczyłam. W pierwszym zdaniu opisu przeczytałam: "Wędrowca Żoliborski to podróż wewnątrz przemyśleń..", zastanowiłam się nad tym dopiero teraz. Tu nie chodziło o takie przemyślenia, o jakich myślałam i piszę wyżej. Nie, to faktycznie podróż wewnątrz dziwnej treści przemyśleń autora, dotyczących różnych sfer życia, przede wszystkim w kraju, z którego wtedy uciekł.

"To, że jesteśmy połączeni ze wszystkim, co nas otacza, jest jasne i było jasne dla wszelkich grup ludzkich przez setki tysięcy lat".

Nie wiem jak mam skomentować tę pozycję, naprawdę, pierwszy raz mam pustkę w głowie. Dla mnie to nie było nic innego jak słabo napisany dziennik z podróży wzbogacony o pełne jadu przemyślenia autora dotyczące wiary, filozofii, miłości, historii. Autor kpi z ludzi wierzących, naśmiewa się ze swoich rodaków, uderza też w historię Polski, Jana Pawła II, wspomina również coś o Holokauście. Czytając, można odnieść wrażenie, że jest ekspertem w każdej dziedzinie, pozjadał wszystkie rozumy. I teraz dzieli się tymi mądrościami z krajanami, za którymi nie przepada. Dawno nie spotkałam osoby tak zachwyconej sobą, jak w tej pozycji. Czytając, odnosiłam wrażenie, że Pan Taraszkiewicz nienawidzi własnego narodu. Przykro się to czyta. Do tego autor jest niekonsekwenty. Ta książka jest pełna sprzeczności, nieścisłości, zaprzeczeń i przy okazji rynsztokowego słownictwa. W jednym miescu mówi, że trzeba być do końca konsekwentym w tym, co się mówi i robi, by na kolejnych kartach książki pokazać, że właśnie konsekwencji mu brakuje, a także odpowiedzialności za własne czyny i wielu innych cech, których brak wytyka innym.

W opisie czytamy także, że to "książka pełna kontrastów dotyczących Polski i Norwegii, wymagająca dystansu do samego siebie i otwartego umysłu". I dystansu zabrakło autorowi tej pozycji i otwartego umysłu. A kontrasty pokazane przy okazji naśmiewania się i wytykania ludziom konsumpcjonizmu, który nimi zawładnął, to jednak za mało. Przy okazji, autor znów zaprzecza sam sobie, bo jak tylko przekracza granicę, zachwyca się drogimi autami, domami i innymi dobrami materialnymi. Bo konsumpcjonizm to zło tylko u nas, w wielkim świecie już nie.

Tuż przed podsumowaniem cytat, który podsumowuje tę pozycję wystarczająco dobrze:

"Tak, lubię od czasu do czasu wylewać gorycz na to całe rumowisko zwane światem... Wiem, że nie jest to droga pozytywnego wojownika, wyznającego zasadę: "Chcesz lepszego świata, zacznij od siebie". Często bliżej mi do depresyjnego dupka, który ciągnie innych w dół".

Dokładnie taka jest ta książka, to wylewanie żalu na wszystko i wszystkich, przeplatane gadaniem o niczym. Zaraz za fragmentem, który zacytowałam powyżej, jest jeszcze ciekawiej. Autor przechodzi płynnie do usprawiedliwiania się z tego, jaki się stał, a co możecie przeczytać we wspomnianym fragmencie. I czyja to wina? Ludzi, którymi się otaczał i którzy spowodowali, że miał wrażenie "poruszania się w gęstej magmie smutku, beznadziei i poczucia zmarnowanego czasu". Mogłabym tak dalej, bo takich smaczków jest w książce dużo. Ale nie chcę utknąć w beznadziei i poczuciu zmarnowanego czasu, więc na tym zakończę.

Nie polecam tej pozycji, denerwowałam się podczas czytania. Tylu głupot na raz, zapakowanych w srebrny papierek, nie czytałam dawno temu. Wszystko tu pozostawia wiele do życzenia, i styl, i słownictwo i sama treść. Może tylko opisom przyrody nie można nic zarzucić, chociaż one spełniają tu rolę wspomnianego srebrnego papierka i niewiele wnoszą do treści książki.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu www.czytampierwszy.pl

Wyjazd dwójki przyjaciół, Kuby i Jaśka, do Skandynawii. Chłopaki wyruszają starym samochodem z Polski, aby zarobić pieniądze i przeżyć przygodę życia. Biorą ze sobą rzeczy, które będą im potrzebne do życia pod namiotem. Tyle, jeśli chodzi o zarys fabuły. Po przeczytaniu opisu spodziewałam się książki podróżniczej, reportażu z drogi czy czegoś w tym stylu chociaż. Chciałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
672
100

Na półkach: , ,

Książka ta jest głównie przemyśleniami Jana, który wraz z kolegą Kubą wyrusza do Skandynawii, aby zarobić pieniądze i móc przeżyć pod namiotem...

Ufff, dobrnęłam do końca, co w tym przypadku jest wyczynem, bo pomimo swojej małej objętości, książkę chciałam zostawić co najmniej z 3 razy. Spodziewałam się przemyśleń trochę innego typu. Myślałam, że dowiem się czegoś ciekawego o Skandynawii, a co dostałam? Ano masę różnego rodzaju prowokacji np. wywody na temat wiary. Sama nie jestem osobą szczególnie wierzącą, ale nie rozumiem obrażania ludzi wierzących (och, to takie modne) i nazywania ich niewolnikami. Proszę nie mieszać do tego grzechów Kościoła, bo jak dla mnie to całkiem osobny temat, chodzi o sam fakt wiary. Mamy też tutaj dziwne stwierdzenie np. o Holokauście i tu wypisuje kompletne brednie niepoparte żadnymi dowodami. Należy się zatem zastanowić jaką wiedzę historyczną posiada autor, a raczej powinien, skoro zabiera się za takie tematy. Nie wiadomo, czy swoje przemyślenia w książce zawarł na podstawie zasłyszanych historyjek z radia, telewizji, czy po przeczytaniu nieco poważniejszych książek. Mniemam niestety, że to pierwsze, gdyż na próżno w jego publikacji znaleźć choćby jeden przypis. Normalnie nie oczekiwałabym w takiej książce przypisów, ale w tym przypadku jestem ciekawa, skąd autor wziął te rewelacje.

Aha i tak na koniec porada:

„Nie bądź cipą, tylko bądź do końca konsekwentny w tym, co mówisz, czy robisz…” (str.60)
Po czym… [spoiler] ucieknij prawie na koniec roboty, bo uświniłeś gościowi podjazd farbą. No jak on śmiał się zdenerwować, materialista jeden. Nie ma co, konsekwencja pełną parą. Przy okazji jest to sprzeczność, których w książce jest niemało.

Mogłabym wiele więcej tu napisać, ale mi się już nie chce, bo uważam, że i tak za dużo czasu zmarnowałam, o jakieś 92 strony, bo wstęp jeszcze jakoś uszedł w tłoku. Nie polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi www.czytampierwszy.pl

Książka ta jest głównie przemyśleniami Jana, który wraz z kolegą Kubą wyrusza do Skandynawii, aby zarobić pieniądze i móc przeżyć pod namiotem...

Ufff, dobrnęłam do końca, co w tym przypadku jest wyczynem, bo pomimo swojej małej objętości, książkę chciałam zostawić co najmniej z 3 razy. Spodziewałam się przemyśleń trochę innego typu. Myślałam, że dowiem się czegoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
256
227

Na półkach: ,

Książka opowiada o podróży autora wraz z przyjacielem Kubą do Norwegii. Zawiera przede wszystkim odczucia i wewnętrzne przemyślenia Jana Taraszkiewicza na temat świata i ludzkości. Dużą część stanowią także porównania pomiędzy Polska, a Norwegią oraz ogólnie wschodem i zachodem Europy. Podczas podróży przyjaciele odmalowują w Norwegii domy, aby zarobić na swoje utrzymanie podczas pobytu w Skandynawii oraz przywieźć coś ze sobą. Śpią w namiotach, kąpią się w jeziorach - jednym słowem wielka przygoda.

***
"Uważam, ze w państwie powinno się przyznawać kwoty w sprawie siły głosu wyborczego. To jest nie do pomyślenia, że głos profesora liczy się tak samo jak głos człowieka, który nie umie się wysłowić. Taka demokracja to żadne rozwiązanie. Jednak mając nadzieję na takie zmiany, posiadając takie fantazje, nie można być szczęśliwym. Nadzieja potrafi być najniebezpieczniejsza dla jednostki."

***

Szczerze mówiąc dla mnie ta książka jest jedna wielką tragedią. Autor użala się dosłownie nad wszystkim. Rozumiem, że można nie zgadzać się z doktrynami religijnymi czy polityką, ale krytykowanie własnego gatunku ludzkiego to już żenada. Niby autor pisze o braku tolerancji i ocenianiu przez wszystkich wszystkiego, pisze jak to ludziom jest mało pieniędzy, jaki konsumpcjonizm jest zły, po czym sam sobie przeczy jadąc na zarobek za granicę. Nie znalazłam tu nawet jednej rzeczy, z której Taraszkiewicz byłby zadowolony, więc szczerze mu współczuję życia tak pozbawionego szczęścia. Podczas czytania odniosłam wrażenie, że za osobę na poziomie i postępującą właściwie uznaje tylko siebie. A jego twierdzenia są jedynie pustymi teoriami niczym niepopartymi. Czytając można się na prawdę zdołować. Ja po tej książce spodziewałam się opisu cudownej przygody i głębokich przemyśleń, a tego niestety nie za wiele tam znalazłam.
Podsumowując, dobrze, że ma tylko 113 strony, bo większej ilości nie byłabym w stanie przeczytać, a i to zajęło mi trzy dni. Już dawno czytanie czegokolwiek nie szło mi tak opornie. Jeżeli ktoś lubi czytać użalanie się nad wszystkim poza sobą samym, to jest to właściwa książka. Mnie zmęczyła niemiłosiernie. Natomiast osobom, które spodziewają się poczytać o podróżach i przygodach nie polecam, bo tego znajdziecie tu niewiele nawet na tych marnych 113 stronach.

Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl

Książka opowiada o podróży autora wraz z przyjacielem Kubą do Norwegii. Zawiera przede wszystkim odczucia i wewnętrzne przemyślenia Jana Taraszkiewicza na temat świata i ludzkości. Dużą część stanowią także porównania pomiędzy Polska, a Norwegią oraz ogólnie wschodem i zachodem Europy. Podczas podróży przyjaciele odmalowują w Norwegii domy, aby zarobić na swoje utrzymanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
1

Na półkach:

Autor ewidentnie wzorował się na Bukowskim i Nietzsche, co niestety wyszło mu nieudolnie.
W książce jest dużo nieścisłości i zaprzeczeń.
Z jednej strony pisał, że ludzie inteligentni zawsze wątpią, żeby za chwilę twierdzić, że jego poglądy są najwłaściwsze i on ma zawsze rację. Inteligentni ludzie mają swoje spojrzenie na świat, ale nie uważają, że jest ono właściwe i nie widzą świata w czarno-białych kolorach.
Pisarz kpi z konsumpcjonizmu, jaki owładnął współczesnych ludzi, ale przekraczając granicę naszego państwa był zachwycony bogactwem obcokrajowców (domami, drogami, drogimi samochodami). Przecież to też jest konsumpcjonizm! Rozumiem, że Polacy nie mogą nabywać rzeczy materialnych, bo to jest okropne, ale inni już jak najbardziej?
Wędrowca żoliborski lubi skłaniać ludzi o myślenia w trzech wymiarach, a sam nie potrafi patrzeć na świat z innej perspektywy. Przykład? Kpi z ludzi wierzących (w kogokolwiek lub cokolwiek),wyzywa ich od bandy kretynów. Rozumiem. Też jestem osobą niewierzącą, ale nie wyśmiewam się z tego kto jaką wiarę wyznaje. To tylko i wyłącznie sprawa prywatna. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś ma potrzebę uznawać istnienie czegoś, co jest nienamacalne. A autor nie ma takiej wyobraźni. Mogę wręcz stwierdzić, że cechuje go brak wyobraźni i empatii.
„Nie przeboleję nigdy grubiaństwa, rechotu, łańcuchów na prosiakowatych szyjach, matki boskiej na breloczku samochodowym, wódki i dwulitrowej coli przy białych plastikowych krzesłach w majówkę „na gryylu” oraz ciuchów, w które można by ubrać goryla w zoo.”
Czytając te wypociny zauważyłam, że pan Taraszkiewicz nienawidzi Polaków, chociaż sam nim jest. Wytyka same wady swoich krajanów. A to są zawistni, pijani, mają takie i siakie poglądy oraz mentalność. A sam jakby nie zauważa, że jest jednym z nas. I to też nie lepszy od typowego Kowalskiego. Swoje picie alkoholu w młodym wieku nie uważa za problem, okres buntu, a może złego wychowania przez rodziców, czy po prostu chęć eksperymentowania, która jest normalna dla tego okresu, tylko jakoby zwala winę na Polskę.
„Alkohol był niezwykle ważnym elementem mojego dorastania.”
Tak, to że pił to są polskie demony. Gdyby nie urodził się tu, to byłby zupełnie innym człowiekiem. Bzura. To kim jesteśmy nie decyduje o miejscu zamieszkania (ale nie twierdzę że nie ma to wpływu żadnego),ale w jakim środowisku zostaliśmy wychowani, z jakimi ludźmi się zadawaliśmy. Autor nie ma w sobie ani krzty autorefleksji?
Kolejną nieścisłością i sytuacją kiedy autor przeczy sam sobie była historia, gdy zatrudnił się przy malowaniu u jakiegoś faceta i razem z kolegą zabrudzili podjazd farbą. I co robi nasz wyjątkowy i najmądrzejszy na świecie autor? Ucieka. Jeśli coś spieprzysz, to to naprawiasz, a nie zostawiasz z problemem kogoś innego. Cóż, pan Taraszkiewicz, choć tak bardzo odcina się od bycia Polakiem, to zachowuje się jak typowy, stereotypowy rodak.
Autor uderza również w historię Polski i Jana Pawła II. Nikt nie jest chodzącym ideałem, i nie twierdzę, że nie było wśród nas ludzi potworów. Ale negowanie wszystkiego i pisanie, że wszyscy byli donosicielami itp. to trochę przegięcie.
Czytając opis książki, czy nawet wstęp, byłam przekonana że ta książka to podróż wgłąb siebie, że będzie pełna przemyśleń nad sensem życia itp. Niestety. Jest to pełna jadu i nienawiści opowieść zakompleksionego chłopaka, który nie potrafi pojąć, że ludzie nie myślą tak jak on. Narzuca swoje zdanie, jest w tym wręcz jakaś obsesja. Na siłę chce żeby ludzie byli tacy jak on. Niestety. Ilu ludzi jest na świece, tyle jest poglądów. I to jest piękne na tym świecie. Różnorodność.
Książki nie polecam absolutnie. Zmarnowałam dwie godziny swojego życia, które mogłam spożytkować w znacznie ciekawszy sposób.
Po przeczytaniu "Wędrowcy żoliborskiego" nasuwa mi się obraz autora : młody facet około trzydziestki, zafascynowany nihilizmem, pokoleniem beat generation, anarchią i nonkonformizmem i próbujący być na siłę inny od reszty ludzi, gdzie w rzeczywistości jest taki sam.
Recenzja dla czytampierwszy.pl

Autor ewidentnie wzorował się na Bukowskim i Nietzsche, co niestety wyszło mu nieudolnie.
W książce jest dużo nieścisłości i zaprzeczeń.
Z jednej strony pisał, że ludzie inteligentni zawsze wątpią, żeby za chwilę twierdzić, że jego poglądy są najwłaściwsze i on ma zawsze rację. Inteligentni ludzie mają swoje spojrzenie na świat, ale nie uważają, że jest ono właściwe i nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    6
  • Posiadam
    5
  • 2019
    2
  • Chcę przeczytać
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wędrowca Żoliborski


Podobne książki

Przeczytaj także