Sami sobie nigdy

Okładka książki Sami sobie nigdy Anna M. Brengos
Okładka książki Sami sobie nigdy
Anna M. Brengos Wydawnictwo: Lucky literatura piękna
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Lucky
Data wydania:
2018-09-21
Data 1. wyd. pol.:
2018-09-21
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365351661
Tagi:
blokowisko sąsiedzi samotność
Średnia ocen

8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
58 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
672
670

Na półkach:

Powieści Anny M. Brengos mają to do siebie, że są dość krótkie, zwykle nie liczą nawet 300 stron, ale pamiętajmy, że to nie liczba stron decyduje o jakości tekstu. Jestem przekonana, że nieraz czytelnicy zauważyli, że tak zwany „grubasek”, czyli książka mająca nawet 500-600 stron była przegadana i mało wciągająca, podczas gdy coś znacznie krótszego wciągnęło nas bez reszty. Tak jest i tym razem- „Sami sobie nigdy” to coś bardzo mądrego, pouczającego, zmuszającego do osobistych refleksji. Wiem, że sama długo nie zapomnę tego, co tu przeczytałam.

Głównymi bohaterami są mieszkańcy tej samej kamienicy. Autorka nie operuje tutaj imionami, a jeśli tak, to robi to bardzo wybiórczo. Zastanówmy się jednak, czy imiona bohaterów są najważniejsze? Chyba nie, bo jakie ma znaczenie to, że kobieta ma na imię Anna, mężczyzna Jan, a mała córeczka Zuzia? Chyba żadne, nieprawdaż? Ale do rzeczy.

Początkowo poznajemy bardzo schorowaną młodą kobietę. Jej serce nie funkcjonuje w sposób prawidłowy, co jednocześnie zmusza ją do pozostania w domu. Praca jest dla niej teraz niemożliwa. Co więcej, jej serce zostało zniszczone także w sposób przenośny- otóż jej ukochany nie wyciąga do niej pomocnej ręki, tylko, mówiąc kolokwialnie, bierze nogi za pas, a na dodatek używa wobec niej bardzo nieeleganckich słów. Czy kobieta poradzi sobie sama? Czy może na kogokolwiek liczyć? Warto się o tym przekonać.

Ważni są tutaj także inni sąsiedzi wyżej opisanej postaci. Mężczyzna właśnie rozwodzi się ze swoją małżonką, ale powód rozstania nie jest tutaj oczywisty. Zwykle jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w literaturze to mąż jest tym złym, nieczułym, agresywnym potworem. Zwykle też potwór w ludzkiej skórze nie interesuje się swoim dzieckiem, ale portret samotnej matki jest chyba zbyt często powtarzany przez ludzi pióra. Anna M. Brengos postawiła więc na zupełnie odwrotną sytuację. Mężczyzna dwoi się i troi, by ich córeczka miała choć namiastkę normalnego dzieciństwa- ciężko pracuje, dba o dom, kocha córeczkę, a jego żona i tak woli zabawy, alkohol i bardzo nieadekwatne zachowanie. Dlaczego w późniejszej fazie to mężczyzna będzie robił wszystko, by odebrać żonie prawa rodzicielskie? Jakie traumy przejdzie ich mała, aczkolwiek szalenie bystra i mądra dziewczynka? Jest to bardzo dobrze rozwinięty wątek, który podwyższa ogólną notę powieści. Zresztą, wiele wypowiedzi dziewczynki rozczuli niejednego odbiorcę.

Nie chcę zdradzać wszystkiego, niemniej jednak autorka bardzo dobrze opracowała tę powieść. Po przeczytaniu lektury wielu czytelników, w tym ja, zada sobie mnóstwo psychologicznych pytań. Po pierwsze, czy zawsze możemy liczyć na pomoc sąsiadów lub rodziny? Czy w ogóle znamy mieszkańców swojego bloku? Czy Ty, drogi Czytelników, chodzisz jeszcze pożyczyć cukier do sąsiada lub sąsiadki? Kiedyś było to powszechne i naturalne działanie człowieka, a dziś trudno nawet usłyszeć dzień dobry na klatce schodowej. Co więcej, często słyszymy kłótnie w sąsiednich domach, ale czy interweniujemy? Czy rozumiemy, że tak blisko nas może dochodzić do tragedii, a konkretna osoba nie ma serdecznego domu, tylko przeżywa piekło? Ta książka jest idealnym przykładem na to, że patologia nie jest, niestety, żadnym archaizmem.

To, co jeszcze na długo zapamiętam, to bardzo szczera i dobitna wizja autorki dotycząca polskich szpitali, w szczególności SOR-u. Jeśli czytelnicy myślą, że seriale typu NA SYGNALE czy NA DOBRE I NA ZŁE ukazują nam prawdę, to bardzo, ale to bardzo się mylą. Sama niedawno wylądowałam nagle na oddziale, zatem spostrzeżenia autorki mogę uznać za smutne, ale stuprocentowo prawdziwe. Życie pacjenta to nie jest bajka- no, chyba że stać go na prywatne leczenie. Wtedy można mu tylko pozazdrościć.

„Sami sobie nigdy” jest bardzo dobrą powieścią, a mimo wielu literówek nie straciłam chęci do zagłębiania się w treści. Książka jest krótka, a zatem mogą przeczytać ją nawet najbardziej zapracowani ludzie. Tytuł także jest idealnie dobrany- dlaczego sobie nigdy nie zrobimy krzywdy, a innym tak? Ach, ważne jest też zakończenie, które z całą pewnością NIE należy do przewidywalnych. Ostatnie wersy dosłownie wbiły mnie w fotel, ale zapewne taki był zamysł autorki.

Polecam!

Powieści Anny M. Brengos mają to do siebie, że są dość krótkie, zwykle nie liczą nawet 300 stron, ale pamiętajmy, że to nie liczba stron decyduje o jakości tekstu. Jestem przekonana, że nieraz czytelnicy zauważyli, że tak zwany „grubasek”, czyli książka mająca nawet 500-600 stron była przegadana i mało wciągająca, podczas gdy coś znacznie krótszego wciągnęło nas bez reszty....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
481
476

Na półkach: , , , ,

To powieść obyczajowa, a nawet DRAMAT, o relacjach międzyludzkich widzianych oczami męża, żony, dziecka, sąsiadki.... zamieszkujących na jednym piętrze, w tym samym bloku.
Fabuła mało odkrywcza dla osób mieszkających w blokowiskach, ot zwykłe życie, gdzie każdy chroni swoją prywatność.
Powieść jest poprawnie napisana, a zainteresowanie czytelnika podtrzymuje tylko mroczna fabuła oparta na przemocy domowej, alkoholizmie w rodzinie, krzywdzeniu dziecka.... Są to trudne tematy, ale autorka potraktowała je bardzo lekko, a swoją prozą nie wywołuje większych emocji. SMUTNE ale NUDNE.
Treści nic nie wnoszą do życia, niczego też nie uczą. Czytanie tej książki to też raczej słaba rozrywka. Ogólnie to taki przeciętniak i zwykłe "czytadełko". NIE POLECAM!!!
A jeśli ktoś lubi czytać książki o tej tematyce to gorąco polecam powieść Joanny Bator "Ciemno prawie noc" - to jest dobra wartościowa literatura.

To powieść obyczajowa, a nawet DRAMAT, o relacjach międzyludzkich widzianych oczami męża, żony, dziecka, sąsiadki.... zamieszkujących na jednym piętrze, w tym samym bloku.
Fabuła mało odkrywcza dla osób mieszkających w blokowiskach, ot zwykłe życie, gdzie każdy chroni swoją prywatność.
Powieść jest poprawnie napisana, a zainteresowanie czytelnika podtrzymuje tylko mroczna ...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
40
7

Na półkach:

"Sami sobie nigdy" wciągnęło mnie bez reszty. Plastyczne postacie,
budzące konkretne uczucia. To zdumiewające, że bohaterowie nie mają
imion, a nie zauważa się tego. Że to może być każdy on, ona i ono. Po lekturze - po otrząśnięciu się po mocnym zakończeniu <3 - wyobraziłam sobie ogrom pracy pisarskiej, jaki był potrzebny do napisania historii bez użycia imion.

"Sami sobie nigdy" wciągnęło mnie bez reszty. Plastyczne postacie,
budzące konkretne uczucia. To zdumiewające, że bohaterowie nie mają
imion, a nie zauważa się tego. Że to może być każdy on, ona i ono. Po lekturze - po otrząśnięciu się po mocnym zakończeniu <3 - wyobraziłam sobie ogrom pracy pisarskiej, jaki był potrzebny do napisania historii bez użycia imion.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
757
744

Na półkach:

Po tylu pozytywnych opiniach liczyłam na coś lepszego... Jak dla mnie były ciekawe momenty, jak też nudne. Ogólnie wyszło średnio, a zakończenie mnie rozczarowało.

Po tylu pozytywnych opiniach liczyłam na coś lepszego... Jak dla mnie były ciekawe momenty, jak też nudne. Ogólnie wyszło średnio, a zakończenie mnie rozczarowało.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
114
97

Na półkach:

Po pierwszym spotkaniu z książką autorki pt " Nigdy nie będziesz mną" już wiedziałam, że na tym nie kończy się nasza wspólna przygoda.
Z ogromną ciekawością sięgnęlam po pozycję " Sami sobie nigdy", historię ludzi takich ja my. Mających swoje marzenia i plany. Całe nasze życie które jest nieustannie przeplatane To z naszymi słabościami i problemami życia codziennego.
"Kłopoty to samotna wyspa. Ja siadałam na swojej jak na kupie nawozu i nawet nie czekałam, jak wszyscy rozbitkowie, na ratunek. Tą trasą nie przepływają żadne kontenerowce. Nawet kajaki. Jeśli chciałam odpłynąć ku czemuś lepszemu, musiałam się uratować sama. Na razie nie miałam planu" Większość z nas nie ma planu, żyje z dnia na dzień
codzienną monotonią, biegnąc po złote runo. Nie każdy z nas potrafi obrać prawidłowo cel podróży życia. Nie każdy z nas podnosi wysoko głowę być żyć i kolorować pięknymi barwami życie swojego dziecka. To chyba najbardziej dotkliwy upadek, jaki może spotkać matkę i największy zawód jaki może spotkać dziecko.
Jak niewiele potrzeba aby zniszczyć " radość najpiękniejszych lat" Jednak nawet w bajkach o złych wróżkach, można odnaleźć iskierkę nadziei, jakiegoś dobrego skrzata, czy innego sprzymierzeńca podającego pomocną dłoń. W naszym przypadku osobami dającymi taki blask są sąsiadka i "tatuś" To oni swą postawą stawiają morał w tej powieści : Obierz dobrą stronę i płyń, a pomyślne wiatry będą Ci dane. Oraz nigdy nie pozwól i patrz na cierpienie drugiego człowieka, nawet gdyby kosztowało Cię to wyjście ze swojej strefy komfortu. Jeśli może pomóc... ZAWSZE WARTO!!

Po pierwszym spotkaniu z książką autorki pt " Nigdy nie będziesz mną" już wiedziałam, że na tym nie kończy się nasza wspólna przygoda.
Z ogromną ciekawością sięgnęlam po pozycję " Sami sobie nigdy", historię ludzi takich ja my. Mających swoje marzenia i plany. Całe nasze życie które jest nieustannie przeplatane To z naszymi słabościami i problemami życia codziennego....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1338
1338

Na półkach: ,

"Lubię panią sąsiadkę, ale mamusię kocham"

Z prozą pani Anny M. Brengos miałam przyjemność zapoznać się po raz pierwszy, jednak mam nadzieję że nie ostatni. "Sami sobie nigdy" to książka bardzo smutna i jednocześnie bardzo wkurzająca. Dlaczego ? Dlatego że taka na wskroś prawdziwa. Nic tutaj nie jest wyssane z palca czy wzięte prosto z kosmosu. Wszystko o czym pisze autorka jak najbardziej mogło się wydarzyć i pewnie nie raz wydarzyło i wciąż wydarza.

Historię tę poznajemy z relacji trzech jej głównych bohaterów. Nie mają oni ani imion, ani nazwisk, zabieg który uwypukla ich anonimowość i aż się prosi by jak w dramie, podstawić pod nich postacie "swoje". Tutaj są one określane słowami: tatuś; mamusia; sąsiadka; moje dziecko; koleżanka z pracy; wujek; itd.itp.

Postacie są bardzo wiarygodne, a najbardziej osoba i relacja małej, chyba pięcioletniej dziewczynki. Wydaje się że autorka doskonale zna psychikę dziecka w tym wieku. Sąsiadka też oki. Tatuś prawnik, wydał mi się ciut zbyt miękki i naiwny, ale też jeszcze w granicach wiarygodności. Ktoś mógłby powiedzieć że to jest po prostu dobry człowiek. Ja jednak uważam że wykazał się zbyt dużą dozą naiwności, by nie powiedzieć głupoty.

Książkę czyta się szybko i dobrze. Relacje występujące tutaj naprzemiennie, są rozdzielone tylko większym odstępem do następny. Podoba mi się to, że autorka nie moralizuje, nie oskarża nikogo wprost, nie generalizuje że wszyscy ojcowie to, a wszystkie matki tamto, mimo że książka jest ewidentnie "pro ojcowa".

To właśnie jest takie wkurzające, nie to że jest "pro tatusiowa", tylko to, że to wszystko prawda, że polskie prawo rodzinne i rodzicielskie daje tak zwanym "madkom", ostry i niepodważalny oręż w utrudnianiu ojcom kontaktu z dzieckiem. A one, bardzo skrupulatnie z niego korzystają. Manipulując, utrudniając i oskarżając ojców o wszystko o co tylko im przyjdzie do głowy.

Prawo to jest tak kulawe, że powstają jak grzyby po deszczu stowarzyszenia zrzeszające ojców odseparowanych od własnych dzieci, ojców skrzywdzonych i bezradnych. Oraz "madek", które śmieją się im w nos przyprowadzając do domu kolejnego przydu...tfuu...wujka, który krzywdzi dziecko, często za cichym przyzwoleniem matki. A sądy...na ten temat właściwie nie będę się wypowiadać, bo musiałabym użyć kilku mało cenzuralnych epitetów, więc zakończę już swoją opinię, zachęcając do przeczytania tej bardzo dobrej pozycji.

"Lubię panią sąsiadkę, ale mamusię kocham"

Z prozą pani Anny M. Brengos miałam przyjemność zapoznać się po raz pierwszy, jednak mam nadzieję że nie ostatni. "Sami sobie nigdy" to książka bardzo smutna i jednocześnie bardzo wkurzająca. Dlaczego ? Dlatego że taka na wskroś prawdziwa. Nic tutaj nie jest wyssane z palca czy wzięte prosto z kosmosu. Wszystko o czym pisze...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
713
706

Na półkach:

Autorkę znam już dłuższy czas (internetowo i osobiście),literaturę kojarzę, a mimo to dopiero teraz udało mi się poznać jej twórczość. Czy powieści są warte przeczytania i polecenia?
Bardzo się cieszę, że na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam właśnie te książki. Uwielbiam taką tematykę toteż humor mogła mi tylko popsuć źle napisana i nudna historia. Tu na szczęście tak nie było.
I tym razem nie potrafię zdecydować się na polecenie tylko jednej książki z dwóch, o których dziś mówię.
"Sami sobie nigdy" to powieść głęboka. Opowiada o trudnym życiu małej dziewczynki oraz jej taty. W książkach cenię sobie realizm toteż wiem, że wokół nas jest wiele takich osób potrzebujących pomocy. To, czy ją otrzymają zależy od tego czy bliskie środowisko ma oczy szeroko otwarte i nie hołduje przekonaniu, że dzieckiem dobrze potrafi zająć się matka, a ojciec to tylko dodatek mający zapewnić zaplecze finansowe.
"Nigdy nie będziesz mną" to również książka o dziecku, które dotykają problemy rodzinne, jednak porusza zupełnie zagadnienia niż ta wyżej wspomniana. Bohaterką jest Julia, kobieta wychowana w biedzie. Dla swojej córki chce czegoś innego lepszego. Młodej dziewczynie udało się wziąć życie w swoje ręce, skończyć studia i dostać dobrą pracę. Jej największym koszmarem jest myśl, że jej córka będzie przeżywać to, co ona. Dla niej walczy o lepsze jutro, zapisuje córkę na coraz to inne zajęcia pozalekcyjne. Zapomina jednak o niej samej, o jej samopoczuciu. Czy wszystko się ułoży? Czy Karolina podoła wszystkim obowiązkom?
Dzięki wyżej wspomnianemu realizmowi książki ogromnie mnie wciągnęły. Być może dzięki poruszonym tematom zostanie zwrócona uwaga na problemy ludzi żyjących obok nas. Czasem dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Obojętność jest zła w każdym wydaniu, obojętny na krzywdę ludzką jest niemal tak samo winny jak krzywdzący.
O okładkach nie mogę powiedzieć nic złego. Przeciwnie- bardzo pasują do tych książek. Skądinąd wiem, że stworzyła je osoba, która nie podejmuje się projektowania dopóki nie przeczyta danej pozycji. Bardzo się to chwali bo dzięki temu powstają perełki.
Powieści polecam z całego serca.

Autorkę znam już dłuższy czas (internetowo i osobiście),literaturę kojarzę, a mimo to dopiero teraz udało mi się poznać jej twórczość. Czy powieści są warte przeczytania i polecenia?
Bardzo się cieszę, że na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam właśnie te książki. Uwielbiam taką tematykę toteż humor mogła mi tylko popsuć źle napisana i nudna historia. Tu na szczęście tak...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
20
20

Na półkach: ,

Kolejne spotkanie z Panią Anią i kolejne udane . Pelne historii prosto z życia ( może mojego, może Twojego ).

Szczególnie mocno polecam książkę rodzicom " po przejściach ", że najważniejsze powinno być dziecko i jego dobro 😭.

Ksiazka opisuje losy trzech bohaterów : ona, on, ono ( dziecko , dziewczynka ). Każde z nich ma swoją historię ,która rozgrywa się w blokowisku . Czytając tę historię , zastanawiałam się , czy podobnych sytuacji nie ma u mnie za ścianą u sąsiadów , niektórzy może nawet jakieś podobieństwo mogą znaleźć w swoim życiu , życiu bliskich . Dlatego też książka skłania do głębokiej refleksji i analizy swojego otoczenia .
Najbardziej urzekła mnie historia dziecka , opisane z jego punktu widzenia , jego emocji , jak bardzo mocno przeżywa swoją sytuację . Nie raz zakręciła mi się przy tym łza w oku .

Nie bądźmy czasem zbyt obojętni na to co dzieje się za ścianą !!!

" Dopiero tsunami trzeba , żeby się dowiedzieć , co tak naprawdę człowieka otacza . Jak ta wielka fala , co cię niesie , odpłynie , dopiero widać szlam , brudy i padlinę "

Kolejne spotkanie z Panią Anią i kolejne udane . Pelne historii prosto z życia ( może mojego, może Twojego ).

Szczególnie mocno polecam książkę rodzicom " po przejściach ", że najważniejsze powinno być dziecko i jego dobro 😭.

Ksiazka opisuje losy trzech bohaterów : ona, on, ono ( dziecko , dziewczynka ). Każde z nich ma swoją historię ,która rozgrywa się w blokowisku...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1246
1242

Na półkach:

"Sami sobie nigdy" to książka, która złamała mi serce. Czytało się rewelacyjnie, ale takiego zakończenia się nie spodziewałam.

"ON - Ma około 30 lat i gładko ogoloną twarz, ale może teraz chowa ja za zarostem. Może czeka na zmianę świateł w sąsiednim samochodzie? Może właśnie był u kogoś z naszych znajomych na grillu."
ONA - Taka zwyczajna. Chodzi w spódnicy, a czasami w spodniach. Jest naturalną blondynką, ale możliwe, że farbowała włosy. Można ją spotkać, jak kupuje paczkę herbaty albo usiąść obok niej w autobusie.
ONO - to dziewczynka. Może to ta z kucykami. Może jeździ tą samą windą albo nasze dzieci chodzą z nią do przedszkola."

To oni - cała trójka - opowiadają swoje historie na kartach tej powieści. On to sąsiad, ona to sąsiadka, ono to córcia lub mała. Do końca nie poznajemy ich imion. To po prostu ludzie wokół nas ze swoimi bardzo zwyczajnymi problemami. Często samotni, nie mają się do kogo zwrócić, choć tuż za ścianą żyją inni ludzie.

"(...) siedział facet całe lata drzwi w drzwi i nawet nie przypuszczałem, co to za koleś. Dopiero tsunami trzeba, żeby się dowiedzieć, co tak naprawdę człowieka otacza. Jak ta wielka fala, co cię niosła, odpłynie, dopiero widać szlam, brudy i padlinę."

Bardzo polubiłam całą trójkę bohaterów. Szczególnie obawiałam się o los dziewczynki, która niewiele jeszcze rozumie i niewiele może w całym tym bałaganie.

"Nie rozumiem. Zmarnowane grzybki albo śliwki w occie rozumiem, ale życie? Co to jest życie? Widocznie za mała jestem. Jak dorosnę, to się dowiem."

Anna M. Brengos opowiedziała trzy oddzielne historie, które połączył przewrotny los. Książka jest niezwykle wciągająca. Napisana prostym, przystępnym językiem - dotyczy przecież zwykłych, codziennych dramatów, więc forma jest odpowiednia do treści.

Z pewnością długo nie zapomnę tej powieści.
Zabieram jedną gwiazdkę za zakończenie.

"Sami sobie nigdy" to książka, która złamała mi serce. Czytało się rewelacyjnie, ale takiego zakończenia się nie spodziewałam.

"ON - Ma około 30 lat i gładko ogoloną twarz, ale może teraz chowa ja za zarostem. Może czeka na zmianę świateł w sąsiednim samochodzie? Może właśnie był u kogoś z naszych znajomych na grillu."
ONA - Taka zwyczajna. Chodzi w spódnicy, a czasami w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
73
72

Na półkach:

Książka „Sami sobie nigdy” to moje drugie spotkanie z panią Anną M. Brengos i kolejny raz jest ono udane. Z wielkim bólem odłożyłam skończoną książkę na półkę i zostałam z głową pełną myśli i emocji. Uwielbiam ten stan!

O czym jest powieść „Sami sobie nigdy”? Najogólniej można ująć, że o życiu, jego blaskach i cieniach. O anonimowości w blokowiskach, samotności w kłopotach i poszukiwaniu
bliskości, o chorobie i uzależnieniach. Brzmi znajomo? Zapewne, bo to są problemy, z którymi mamy do czynienia my i nasi sąsiedzi, choć zza ściany wydawać by się mogło, że ich życie jest lepsze od naszego.

Trzy historie. Troje ludzi, których los postawi na jednej drodze. On, Ona i Ono – tacy zwyczajni, niczym się niewyróżniający, anonimowi.

Bohaterami powieści są kobieta, mężczyzna i dziecko. Bezimienni. On – prawnik, który tym razem walczy w sądzie o swoje prawa, a mianowicie o możliwość opieki nad córką. Ona – samotna kobieta zmagająca się z problemami zdrowotnymi, które są skutkiem korporacyjnego pędu. Ono – ofiara nieudanego małżeństwa rodziców, która na swoich dziecięcych barkach niesie zbyt duży ciężar trudnych doświadczeń, starając się zrozumieć je dziecięcą logiką. Pewnego dnia bohaterów łączy los, w którym jest pełno dramatu i nie mniej nadziei na lepsze jutro…

Przedstawiony przeze mnie opis fabuły może jest zbyt ogólny, ale celowo nie chcę zdradzać więcej, żeby nie odebrać przyjemności z odkrywania historii. Z resztą, w tej książce wiele kwestii nie jest do końca sprecyzowanych, np. imiona bohaterów. Dzięki temu każdy z nas może interpretować fakty ze swojej perspektywy. A być może i podstawić pod danego bohatera znaną sobie osobę z najbliższego otoczenia.

Anna M. Brengos daje nam historię, którą czyta się z zapartym tchem. Ta książka mimo małej objętości to trafne studium psychologiczne trzech przypadków. I właśnie z tylu perspektyw czytelnik poznaje historię. Autorka doskonale oddaje rzeczywistość, obrazowo przedstawia tragedię każdej z osób. Rzetelnie opisuje drogę, którą pokonują w celu pomyślnego zakończenia dramatu. A na koniec niemal wstrząsa finałem.

Język powieści nie jest może wysublimowany, ale mimo to jest urzekający. W prosty, ale wciągający sposób przedstawia punkt widzenia każdego z bohaterów. W książce brak jest rozdziałów, o czym już wspomniałam przy okazji recenzji wcześniejszej powieści pani Anny. Teraz widzę, że taki zabieg to znak rozpoznawczy twórczości tej autorki. Mimo to, czytelnik nie ma prawa zagubić się w narracji.

Z serca polecam Wam tę powieść. Kolejny raz zachwyciło mnie pióro Anny M. Brengos i żałuję, że jej powieści liczą tak mało stron. Zaczytując się w nich, chce się więcej i więcej. Pozostaje życzyć autorce wielu inspiracji do kolejnych tak ciekawych powieści.

Książka „Sami sobie nigdy” to moje drugie spotkanie z panią Anną M. Brengos i kolejny raz jest ono udane. Z wielkim bólem odłożyłam skończoną książkę na półkę i zostałam z głową pełną myśli i emocji. Uwielbiam ten stan!

O czym jest powieść „Sami sobie nigdy”? Najogólniej można ująć, że o życiu, jego blaskach i cieniach. O anonimowości w blokowiskach, samotności w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    68
  • Chcę przeczytać
    67
  • Posiadam
    15
  • Ulubione
    3
  • Legimi
    2
  • Audiobooki
    2
  • 2021
    2
  • Audiobook
    2
  • C_NIE posiadam
    1
  • Z_2023
    1

Cytaty

Więcej
Anna M. Brengos Sami sobie nigdy Zobacz więcej
Anna M. Brengos Sami sobie nigdy Zobacz więcej
Anna M. Brengos Sami sobie nigdy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także