rozwińzwiń

Mądrość i różne niemądrości

Okładka książki Mądrość i różne niemądrości Wiesław Łukaszewski
Okładka książki Mądrość i różne niemądrości
Wiesław Łukaszewski Wydawnictwo: Smak Słowa nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
328 str. 5 godz. 28 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Wydawnictwo:
Smak Słowa
Data wydania:
2018-08-01
Data 1. wyd. pol.:
2018-08-01
Liczba stron:
328
Czas czytania
5 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365731647
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4
3

Na półkach: ,

Niemądra książka niemądrego autora.

Pierwsza część książki zawiera przegląd psychologicznej literatury nt. mądrości. Wynika z niego, że psycholodzy na razie nie mają nic ciekawego do powiedzenia w tej sprawie. W drugiej części książki natomiast autor, prof. Wiesław Łukaszewski, przedstawia swoje poglądy o tym, czym jest mądrość i jakie cechy charakteryzują ludzi mądrych.

Zdaniem autora, jedną z cech ludzi mądrych jest wyznawanie relatywizmu. Pisze on:

"Sprawa relatywizmu też nie jest prosta, choć na pierwszy rzut oka wydaje się oczywista. Relatywizm to przekonanie o względności rzeczy, a ta, zdawałoby się, nie ulega wątpliwości."

Otóż relatywizm jest współczesnym zabobonem, efektem nieuprawnionego uogólnienia na wszystkie zjawiska zaczerpniętego z fizyki twierdzenia o względności ruchu. Ruch oczywiście bowiem zawsze jest względny - dane ciało porusza się zawsze względem czegoś innego. Nieuprawnione jest jednak wywodzenie na tej podstawie, że "wszystko jest względne".

Wybitny polski logik, prof. J.M. Bocheński stwierdził, że czasy nam współczesne są bardziej zabobonne niż Średniowiecze, choć dzisiejsze zabobony są oczywiście inne, niż zabobony średniowieczne. Dziś zabobony upowszechniane są w mediach, w TV, w popularno-naukowych książkach czy na uniwersytetach. W swoim słynnym słowniku "100 zabobonów" prof. Bocheński pisze m. in. o relatywizmie:

"RELATYWIZM. Zabobon wyrażający się w powiedzeniu “wszystko jest względne (relatywne)”. Istotą relatywizmu jest uogólnienie teorii względności, dotyczącej zdań o ruchu ciał, na wszystkie zdania bez wyjątku. Teoria względności uczy m.in., że zdanie "A jest w ruchu” znaczy właściwie tyle co A jest w ruchu z punktu widzenia C”. Na przykład zdanie “butelka na stole w wagonie restauracyjnym jest w ruchu” znaczy: w ruchu z punktu widzenia człowieka stojącego na stacji, ale nie z punktu widzenia pasażera siedzącego w wagonie restauracyjnym.
Relatywizm uogólnia to twierdzenie i powiada, że każde zdanie mówiące, że “A jest B” znaczy tyle co "A jest B z punktu widzenia / ze stanowiska C”. Na przykład zdanie “Warszawa leży nad Wisłą” znaczy tyle, co zdanie “Warszawa leży nad Wisłą z punktu widzenia Karola”, ale być może nie leży z punktu widzenia Ludwika. Albo “Olga śpi”, znaczy tyle co “Olga śpi z punktu widzenia Małgorzaty”, ale być może “Olga nie śpi z punktu widzenia Natalii”.
Tak pojęty relatywizm jest zabobonem, jako że choć bardzo wiele zdań jest względnych, niektóre całkiem oczywiście nie są względne. W szczególności zdanie “prawda jest względna” jest bezwzględnym fałszem, o ile w ogóle ma sens, bo zdanie P jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, kiedy to co P znaczy, jest faktem, i to bez względu na ludzi, którzy o tym wiedzą albo nie wiedzą.
Relatywizm jest w gruncie rzeczy tylko wytworniejszą postacią sceptycyzmu. Powodem jego popularności jest rozkład społeczny, utrata zaufania do zdrowego rozsądku i stąd przyjmowanie zabobonów z nim sprzecznych."

Być może logika, ani nawet zdrowy rozsądek nie są mocną stroną profesora psychologii, stąd prof. Łukaszewski w swojej książce promuje ten zabobon jako mądrość.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

„Z grubsza biorąc, na relatywizm można popatrzeć z trzech perspektyw. Pierwsza to perspektywa ideologiczna, która odwołuje się do istnienia różnych systemów wartości i każe analizować zachowania danej osoby z perspektywy wyznawanego przez nią systemu wartości, a nie z perspektywy systemu własnego. Innymi słowy, perspektywa ideologiczna zakłada, że żaden z systemów wartości nie powinien być preferowany ani ważniejszy niż inny.”

Można by więc sądzić, że gdyby prof. Łukaszewski analizował zachowanie Hitlera, starałby się je analizować z perspektywy wyznawanego przez Hitlera systemu wartości, a nie z perspektywy systemu własnego. Uważałby zapewne, że nazistowski światopogląd nie jest ani lepszy ani gorszy niż jakikolwiek inny. Taką postawę prof. Łukaszewski uznawałby za przejaw mądrości.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

„Relatywizm ideologiczny najłatwiej zobaczyć z perspektywy etycznej czy kulturowej. Nakazuje on rozpatrywanie zjawisk i zachowań w ramach kultury wykonawcy lub w ramach norm obowiązujących w tej kulturze. W ten sposób podkreśla się względność norm, nakazów moralnych oraz ich zależność od warunków (na przykład norma poszanowania życia co innego oznacza w czasie pokoju, a co innego w czasie wojny).”

Wynikałoby z tego, iż zdaniem prof. Łukaszewskiego np. hitlerowski stosunek do Żydów należałoby rozpatrywać w ramach ówczesnej niemieckiej kultury i norm obowiązujących w hitlerowskich Niemczech. Jego zdaniem normy te bowiem są względne, z czego logicznie wynikałoby, że uznawanie Żydów za podludzi i zabijanie ich może być - zależnie od warunków - moralne albo niemoralne. Tak zdefiniowana przez prof. Łukaszewskiego mądrość wymagałaby, by zachowanie hitlerowców rozpatrywać „w ramach kultury wykonawcy lub w ramach norm obowiązujących w tej kulturze”.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

„Druga jest perspektywa poznawcza. W istocie oznacza ona dwie rzeczy. Po pierwsze, że – mówiąc metaforycznie – tekst zależy od kontekstu. Innymi słowy, wyraża się tu przekonanie, że sensu danego faktu czy informacji nie można zrozumieć bez uwzględnienia zjawisk stanowiących tło, takich jak doświadczenia jednostki, czy cech sytuacji, w jakiej się znalazła.
Po drugie jednak, relatywizm z perspektywy poznawczej oznacza dość zaskakujący pogląd, że dwa sprzeczne przekonania, dwie sprzeczne informacje pod pewnymi warunkami mogą być prawdziwe.”

Tutaj prof. Łukaszewski odrzuca podstawowe prawo logiki, mówiące, że z dwóch sprzecznych zdań: „P” i „~P” (nieprawda że P) – tylko jedno może być prawdziwe. Popada tutaj w kolejny zabobon, o którym w swoim słowniku „100 zabobonów” pisze prof. Bocheński:

„SPRZECZNOŚĆ. Sprzeczność zachodzi między zdaniem a jego zaprzeczeniem — na przykład między “deszcz pada” i “deszcz nie pada”; wtórnie mówimy o sprzeczności miedzy nazwą a tą samą nazwą poprzedzoną przez negację, na przykład między “biały” a “nie-biały”. Niemiecki filozof Hegel, słabo orientujący się w logice (do której teoria sprzeczności należy) pomieszał sprzeczność z przeciwieństwem. To ostatnie zachodzi nie między “biały” i “nie-biały”, ale np. między “biały” i “czarny”. Hegel wierzył zarazem w istnienie sprzeczności w świecie.
Jest to dziwaczny zabobon. Kto bowiem wygłasza zdania sprzeczne, ten bełkocze, niczego nie mówi. Można to wykazać w następujący sposób. Załóżmy, że ktoś się pyta: jakiego koloru jest ta krowa? Gdy ja mu mówię, że jest czerwona, moja mowa ma sens, a to dlatego, że mówiąc “ona jest czerwona”, wybieram z widma jedną barwę i tę barwę orzekam o krowie. Ale kiedy heglista powiada, że nasza krowa jest czerwona i równocześnie nie-czerwona, nie dokonuje żadnego wyboru. Tak dlatego, że “nie-czerwona” znaczy tyle co “posiadająca wszystkie barwy poza czerwoną”. Stąd “czerwona” i “nie-czerwona” znaczą całe widmo. Mówiący tak, nie mówi nic — nie dokonuje żadnego wyboru. Jego mowa jest typowym bełkotem, bezsensem. Heglowski zabobon został przejęty przez marksizm, którego zwolennicy stale mieszają np. przeciwieństwo dwóch klas ze sprzecznością rzekomo istniejącą między nimi i opowiadają historyjki o sprzecznościach tkwiących w istocie rzeczy”, co jest bełkotem.”

Dalej Łukaszewski pisze:

„Oczywiście nie zawsze i nie w każdych warunkach, ale może się to zdarzyć, tak jak niesprzeczne ze sobą są w pewnych warunkach teorie Newtona i teoria Einsteina, które w innych warunkach się wykluczają.”

Ściślej byłoby powiedzieć, że zasady dynamiki Newtona nadal obowiązują, ale w tylko lokalnych układach odniesienia. Są wówczas wystarczającym przybliżeniem w stosunku do bardziej ogólnej teorii Einsteina.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

„Trzecia twarz relatywizmu jest pragmatyczna. Z jej perspektywy o tym, co jest słuszne, decydują doraźne interesy indywidualne czy grupowe. Patrząc na relatywizm z perspektywy mądrości, wykluczyć należy wersję pragmatyczną. Relatywizm oznaczałby tu bowiem pewna formę cynizmu, a może nawet makiawelizmu.”

W tym miejscu wypada się zgodzić z prof. Łukaszewskim. Komunistyczna koncepcja prawdy mówiła, że „prawdą jest to, co służy interesom klasy robotniczej”. Innymi słowy, jeśli sojusz Stalina z Hitlerem służył interesom proletariatu, to argumenty za nim były zawsze prawdziwe. Wówczas sowiecka propaganda pisała o Hitlerze pozytywnie: że Hitler też jest socjalistą, choć narodowym, i stara się zaprowadzić porządek w swoim kraju. Gdy sojusz ten przestał służyć interesom proletariatu, to stał się niesłuszny. Wtedy sowiecka propaganda zaczęła potępiać hitlerowskich faszystów. Tak rozumiany relatywizm prof. Łukaszewski uznaje za niemądry.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

„Ujmowany z obu pozostałych perspektyw relatywizm jest w istocie poszukiwaniem wspólnego języka. Jest akceptacja różnorodności poglądów i wartości, ale jest zarazem próbą znalezienia pomostu nad tą różnorodnością. Jest próba rozumienia tego, że ktoś operuje innym systemem znaczeń, jest dopuszczeniem możliwości, że ten drugi też ma rację, a w każdym razie może ją mieć. Poszukiwanie wspólnego języka pośród różnorodności wymaga dialogu – co najmniej wewnętrznego, a najpewniej dialogu miedzy różnymi jednostkami i różnymi grupami społecznymi.”

Czy prof. Łukaszewski sam jest mądry we własnym rozumieniu mądrości? Czy np. dopuszczałby możliwość, że Hitler miał rację, albo przynajmniej mógł ją mieć? Czy szukałby wspólnego języka z hitlerowcami, jeśli nie w realnym kontakcie, to chociaż w dialogu wewnętrznym? Tego nie wiemy. Na szczęście jednak ze wstępu do książki dowiadujemy się, co prof. Łukaszewski myśli o aktualnej sytuacji politycznej – i tu jego myśli są zaprzeczeniem tak pochwalanego przez niego relatywizmu, zarówno w jego ideologicznym jak i poznawczym aspekcie. Jeśli bowiem relatywizm byłby przejawem mądrości, to we wstępie do swojej książki prof. Łukaszewski jest bardzo niemądry wg własnej definicji mądrości. Pisze on bowiem:

„Z drugiej strony bowiem w przestrzeni społecznej można zauważyć wiele niepokojących zjawisk. Toczą się zdumiewające dyskusje, czy polskie sześciolatki zdolne są do nauki szkolnej, choć większość europejskich sześciolatków do szkoły uczęszcza.”

Uzasadnienie, że sześciolatki powinny trafić do pierwszej klasy, tylko dlatego, bo tak jest „wszędzie w Europie” - wydaje się powierzchowne i bardzo niemądre. W czasach starożytnych w cywilizowanej Europie (Grecja, Rzym) powszechne było niewolnictwo – czy wówczas byłby to dla prof. Łukaszewskiego wystarczający argument, by wprowadzić niewolnictwo na ziemiach polskich? W 1943 roku, u szczytu potęgi hitlerowskich Niemiec, Żydzi byli prześladowani niemal w całej Europie - czy zdaniem prof. Łukaszewskiego ten argument jest wystarczający, by uzasadnić ich prześladowanie? Jeśli w przyszłości w całej zachodniej Europie zostanie wprowadzone prawo szariatu, to my także powinniśmy je wprowadzić?

Od profesora psychologii (nb. po studiach pedagogicznych) należałoby oczekiwać znacznie głębszego uzasadnienia, dlaczego sześciolatki powinny iść do pierwszej klasy szkoły podstawowej (w rzeczywistości bowiem, przed reformą Tuska, sześciolatki w Polsce od dawna rozpoczynały naukę, lecz w klasie zerowej, w przedszkolach, w warunkach dostosowanych do ich wieku i możliwości, łącząc naukę z zabawą). Niestety, takiego uzasadnienia u prof. Łukaszewskiego nie znajdziemy. Nie potrafił go wyartykułować nawet sam Donald Tusk, kiedy był premierem: w trakcie spotkania w tej sprawie zapytany przez Karolinę Elbanowską o to, jaki jest cel reformy edukacji - zamilkł na długie minuty, nie wiedząc, co odpowiedzieć (zapis dźwiękowy z tego spotkania można znaleźć w internecie). Być może dlatego, że jedynym (choć niejawnym) celem reformy edukacji było wypchnięcie młodzieży na rynek pracy rok wcześniej.

Prof. Łukaszewski, mimo pedagogicznego wykształcenia, nigdy nie pracował z dziećmi, lecz zajmował się psychologią społeczną. Nie jest więc autorytetem w dziedzinie nauczania początkowego. Autorytetem w tej dziedzinie jest np. p. Dorota Dziamska, jedna z najbardziej znanych i doświadczonych metodyków nauczania początkowego, autorka wielu publikacji z tej dziedziny, ekspertka MEN i prowadząca warsztaty dla pedagogów na terenie całej Polski. Była ona zdecydowanym krytykiem reformy edukacji wprowadzanej za rządów Tuska. W 2014 roku, kiedy to ówczesna minister edukacji narodowej w rządzie Tuska Joanna Kluzik-Rostkowska opracowała darmowy podręcznik do nauczania wczesnoszkolnego zatytułowany „Nasz elementarz”, Dorota Dziamska stała się jednym z najgłośniejszych jego krytyków. Najbardziej znana polska metodyk zarzucała publikacji rażące błędy oraz niedostosowanie jej do wieku oraz poziomu rozwoju uczniów.

Gdzie u prof. Łukaszewskiego próba zrozumienia argumentów ówczesnych przeciwników reformy edukacji? Gdzie poszukiwanie wspólnego języka? Gdzie akceptacja różnorodności poglądów i wartości? Gdzie jest próba rozumienia tego, że ktoś operuje innym systemem znaczeń, gdzie jest dopuszczenie możliwości, że ten drugi też ma rację, a w każdym razie może ją mieć? Taką postawę powinien mieć człowiek mądry, wg prof. Łukaszewskiego, niestety, wobec przeciwników posyłania sześciolatków do szkół prof. Łukaszewski mądrości tej sam nie wykazuje w najmniejszym nawet stopniu.

Dalej prof. Łukaszewski pisze:

"W polityce zanikło wyobrażenie dobra wspólnego, a ważne stało się dobro nasze. Manipuluje się prawem w imię interesów jednej partii, która ma poparcie tylko części społeczeństwa. W imię partyjnych interesów łamie się konstytucyjne filary państwa prawa. (...) Prawa obywatelskie ograniczane są przez autorytarna władzę."

Ten fragment wstępu z książki prof. Łukaszewskiego z powodzeniem mógłby wykrzyczeć polityk na partyjnym wiecu. Człowiek mądry jednak nie stawiałby zarzutu, że jakaś partia polityczna ma poparcie tylko części społeczeństwa, gdyż jest to oczywiste i nie może być inaczej (każda partia może mieć poparcie tylko jakiejś części społeczeństwa, nawet NSDAP nie miała poparcia 100% Niemców). Ponadto umiałby uzasadnić, jakie prawa obywatelskie są ograniczane przez "autorytarną władzę". Swoboda wypowiedzi? Wolność zgromadzeń? Autorytarna władza przejmuje zazwyczaj rządy poprzez zamach stanu i wprowadza cenzurę, tymczasem w Polsce nic takiego nie ma miejsca. Owszem, wcześniej zdarzały się sytuacje, że władza naciskała prywatnych wydawców gazet na zwolnienie z pracy krytycznych wobec władzy dziennikarzy (Rzeczpospolita i Superexpres),wysyłała policję do redakcji (Wprost),by siłą wyrwać z rąk dziennikarzy nagrania kompromitujących polityków rozmów w restauracji "Sowa i Przyjaciele", nakazywała strzelać gumowymi kulami do protestujących górników, aresztowała twórcę krytycznej wobec prezydenta strony internetowej (Antykomor.pl),czy demonstranta niosącego krzesło pod absurdalnym zarzutem próby zamachu na prezydenta - ale to wszystko zdarzało się wcześniej, za rządów PO. I raczej nie przeszkadzało prof. Łukaszewskiemu.

Podsumowując, książka prof. Łukaszewskiego o mądrości jest niezbyt mądra. Niezbyt mądry jest zwłaszcza pomysł, że człowiek mądry powinien wyznawać relatywizm. Prof. Łukaszewski sam zdaje się wyznawać relatywizm, ale jednak w praktyce go nie stosuje, jest więc niemądry według własnej definicji mądrości.

Niemądra książka niemądrego autora.

Pierwsza część książki zawiera przegląd psychologicznej literatury nt. mądrości. Wynika z niego, że psycholodzy na razie nie mają nic ciekawego do powiedzenia w tej sprawie. W drugiej części książki natomiast autor, prof. Wiesław Łukaszewski, przedstawia swoje poglądy o tym, czym jest mądrość i jakie cechy charakteryzują ludzi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    16
  • Posiadam
    7
  • Teraz czytam
    4
  • Psychologia
    1
  • ALK
    1
  • Do kupienia
    1
  • BookRage.org
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Popularnonaukowe
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mądrość i różne niemądrości


Podobne książki

Przeczytaj także