Koniec liberalizmu, jaki znamy
- Kategoria:
- nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
- Seria:
- Biblioteka Kultury Liberalnej
- Wydawnictwo:
- Fundacja Kultura Liberalna
- Data wydania:
- 2018-06-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-06-28
- Liczba stron:
- 172
- Czas czytania
- 2 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788394995034
- Tłumacz:
- Łukasz Pawłowski
- Tagi:
- polityka liberalizm Zachód
Z przedmowy Łukasza Pawłowskiego:
„Mark Lilla zdenerwuje wielu ludzi, ale w szczytnym celu”, pisze w swojej opinii na temat „Końca liberalizmu, jaki znamy” Anne-Marie Slaughter, słynna amerykańska politolożka, była doradczyni ówczesnej sekretarz stanu Hillary Clinton. Brytyjski „The Guardian” twierdzi z kolei, że Lilla to polityczny liberał, który ma więcej wrogów na lewicy niż na prawicy. Najbardziej zagorzali przeciwnicy zarzucają Lilli nie tylko żyrowanie konserwatywnych przekonań, lecz także… obronę uprzywilejowanej pozycji białych Amerykanów, czyli de facto rasizm. Co tak rozgniewało wielu amerykańskich liberałów w krótkiej książce profesora politologii?
Źródłem poważnych kontrowersji wokół książki Lilli jest nie tyle ogólna diagnoza – liberałowie są w defensywie – ile wskazana przez autora przyczyna tego stanu rzeczy oraz droga wyjścia. Za główny powód słabości liberalnych polityków uznaje on bowiem tzw. liberalizm tożsamości, który zamiast na społeczeństwie jako takim koncentrował się do tej pory na emancypacji poszczególnych grup. Skupiał się na tym, co obywateli różni, zapominając o tym, co ich łączy.
Fragment książki:
„Piszę jako sfrustrowany amerykański liberał. […] Moja złość ma swoje źródło w ideologii, która przez dekady nie pozwalała liberałom wypracować ambitnej wizji Stanów Zjednoczonych oraz ich przyszłości, wizji, która inspirowałaby obywateli z najrozmaitszych środowisk i najrozmaitszych części kraju. Wizji, która wyznaczyłaby Partii Demokratycznej kierunek, pomogła jej wygrać wybory i przejąć kontrolę nad naszymi instytucjami politycznymi na długo, tak abyśmy mogli wprowadzić w życie zmiany, jakich chcemy i jakich potrzebuje Ameryka. Liberałowie wnoszą wiele do rywalizacji o poparcie wyborców: wartości, zaangażowanie, propozycje konkretnych rozwiązań politycznych. Brakuje w tym jednak wyobrażenia tego, jak miałby wyglądać nasz podzielany przez wszystkich model życia. Od czasu wyboru Ronalda Reagana taką ofertę przedstawiała amerykańska prawica. I właśnie to wyobrażenie – nie pieniądze, nie fałszywe reklamy, nie sianie strachu, nie rasizm – stało się głównym źródłem jej siły. Liberałowie abdykowali z walki o amerykańską wyobraźnię”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 121
- 27
- 8
- 3
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Mark Lilla jest liberałem całym sercem i rozumem, wiernym zwolennikiem Partii Demokratycznej. Zwycięstwo Trumpa w 2016 r. było dla niego wstrząsem. Cóż wówczas zrobił? Dołączył do chóru potępień wyborców Trumpa? Nie. Postąpił według zasady „Zacznij od siebie”, czyli od przeprowadzenia rozrachunku „Co w nas, liberałach jest nie tak, że ludzie zagłosowali na niego? Gdzie leży nasza wina?” Odpowiedzią jest ta niewielka książeczka. Lilla uważa, że przyczyną porażki liberałów było skupienie się na tożsamości jednostek i mniejszości, praktykowane szczególnie na uczelniach. Ideę obywatelskości, czyli tego, co łączy i jest obiektywne, zastąpiono ideą „praw mniejszości”, w latach 60- czy 70-tych jak najbardziej słuszną, ale doprowadzoną obecnie do absurdu. Jak pisze: „Im bardziej obsesyjnie kampusowi liberałowie zajmowali się tożsamością jednostki, tym mniej chętnie angażowali się w racjonalną debatę polityczną […] debaty toczone na zajęciach, które niegdyś mogły zaczynać się tak: ‘Sądzę, że A i to są moje argumenty’, dziś przybierają formę „Ja jako X czuję się obrażony tym, że głosisz B’.
Poza tym, Lilla (z którym w wielu kwestiach kompletnie się nie zgadzam),bardzo mnie zaintrygował wizją dwóch „obrządków” politycznych w USA XX wieku: rooseveltowskiego i reaganowskiego. Obrządki te nie pokrywają się z partiami politycznymi, np. wg Lilli do obrządku rooseveltowskiego należał Nixon realizujący szeroko zakrojone programy społeczne. Fantastyczna praca. Parę razy tak zazgrzytałam zębami ze złości, że chyba wybiorę się do dentysty, ale cieszę się, że ją przeczytałam.
Mark Lilla jest liberałem całym sercem i rozumem, wiernym zwolennikiem Partii Demokratycznej. Zwycięstwo Trumpa w 2016 r. było dla niego wstrząsem. Cóż wówczas zrobił? Dołączył do chóru potępień wyborców Trumpa? Nie. Postąpił według zasady „Zacznij od siebie”, czyli od przeprowadzenia rozrachunku „Co w nas, liberałach jest nie tak, że ludzie zagłosowali na niego? Gdzie leży...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor zwraca uwagę na realne i poważne problemy społeczne, wynikające z polityki tożsamości, jednak robi to w sposób nieco nadęty, miejscami kiczowaty, jakby się silił na wielkiego intelektualistę. Książka warta przeczytania, ale nie wybitna ani nawet bardzo dobra.
Autor zwraca uwagę na realne i poważne problemy społeczne, wynikające z polityki tożsamości, jednak robi to w sposób nieco nadęty, miejscami kiczowaty, jakby się silił na wielkiego intelektualistę. Książka warta przeczytania, ale nie wybitna ani nawet bardzo dobra.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo dobra książka dla osób zainteresowanych tematem. Godne uwagi jest stwierdzenie autora, że bycie obywatelem nie jest łatwe, w konsekwencji demokrację popadają w chaos. Nie jest to problem tylko Stanów Zjednoczonych ale Przede wszystkim naszej części Europy, gdzie demokrację niszczeją i przekształcają się w oligarchię, demokrację, etniczny nacjonalizm, autorytarne rządy jednej partii lub w mieszankę wszystkich tych elementów. Podaję też receptę jaką, jego zdaniem, należy zastosować aby przywrócić liberalizm.
Bardzo dobra książka dla osób zainteresowanych tematem. Godne uwagi jest stwierdzenie autora, że bycie obywatelem nie jest łatwe, w konsekwencji demokrację popadają w chaos. Nie jest to problem tylko Stanów Zjednoczonych ale Przede wszystkim naszej części Europy, gdzie demokrację niszczeją i przekształcają się w oligarchię, demokrację, etniczny nacjonalizm, autorytarne...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKrótki polityczny esej, w sam raz na leniwe niedzielne popołudnie, podczas którego można zapłakać nad stanem demokracji w USA, ale także ujrzeć jakieś światełko w tunelu dla tej demokratycznej, liberalnej strony.
Choć to tylko niewielkie światełko.
Autor stawia dość podobną tezę jak Walzer w książce „Lewica, stare błędy, nowe wyzwania”, wprawdzie on analizuje bardziej sytuacje Europy, ale widać amerykańscy demokraci staja przed podobnymi dylematami. Są to przede wszystkim upadek polityczności, zdecydowanym działaniu prawicy (i ich pracy u podstaw) ale przede wszystkim - koncentracja demokratów na wielu rozproszonych mniejszościach.
Lilla stawia tezę że demokraci powinni wrócić do walki o całość społeczeństwa, widzieć większy obraz (prawica robi to chociaż na deklaratywnym poziomie gdy mówi o narodzie). Pamiętać że problemy każdej najważniejszej nawet mniejszości, są tylko elementem całego społeczeństwa. To zresztą największy zarzut dla tej pracy, Lilla chce przywrócić w centrum narracji ponownie białego mieszkańca środkowego zachodu (albo i nawet bliskiego południa),co może odbyć się ponownie spychaniem na margines tych wszystkich wykluczonych grup. Czy jest możliwe pogodzenie tych narracji? Nie mam pojęcia, ale na pewno zaciekawił mnie punkt widzenia koncentrujący się na tym by przywrócić liberałom ich wielkie projekty (jak choćby wielkie społeczeństwo Johnsona),by mieli w sobie więcej odwagi, a rzadziej grzęźli w szczegółach.
Ciekawym wątkiem jest zwrócenie uwagi, że nawet najlepsze ruchy społeczne, nie zastąpią jednak realnej i prawdziwej polityki, wraz z partiami w swoim centrum. To partie mają środki, zaplecze i umiejętność budowania konsensusu wobec wielu spraw. Lilla pokazuje też w tym wszystkim oczywiście miejsce ruchów społecznych, ale w odpowiednim kontekście, obok a nie zamiast. Można ten rozdział rzucić na obecną sytuacje w Polsce.
Osobiście polecam, to wartościowa praca.
Krótki polityczny esej, w sam raz na leniwe niedzielne popołudnie, podczas którego można zapłakać nad stanem demokracji w USA, ale także ujrzeć jakieś światełko w tunelu dla tej demokratycznej, liberalnej strony.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChoć to tylko niewielkie światełko.
Autor stawia dość podobną tezę jak Walzer w książce „Lewica, stare błędy, nowe wyzwania”, wprawdzie on analizuje bardziej...