Po przeciętnym Consider Phlebas i bardzo dobrym Player of Games wziąłem się za ten tomik. Pominąłem chwilowo Use of Weapons, które jest następne w kolejności publikacji, bo potrzebowałem czegoś krótszego. Takiego żeby złapać oddech. Jak widać po ocenie - nie złapałem.
Zbiór opowiadań, jak to przeważnie bywa, jest nierówny, są opowiadania lepsze i gorsze, z przewagą gorszych, a także kilka kompletnie pomijalnych - nie złych, ale takich które nic nie wnoszą, niczego nie dają, i są bardziej wprawką pisarską niż czymkolwiek konkretnym.
Po kolei:
1. Road of skulls - ciekawe opowiadanie na początek, nie wybitne, ale i nie złe, takie po prostu w porządku.
2. Gift from the Culture - jak wyżej. Trochę rozwlekłe jak na mój gust, ale ciężko się doczegoś przyczepić.
3. Odd attachment - zabawne, na początku trochę się nie wie o co dokładnie chodzi, ale jak już się załapie - można się pośmiać z pomysłu.
4. Descendant - inny klimat, kojarzyło mi się trochę z "Nim zapadnie ciemność" Tracy Hickman. Da się czytać, trochę nuży pod koniec.
5. Cleaning up - takie sobie opowiadanie jak to źli kapitaliści wespół ze złymi politykami poprzez własną nieudolność używają technologii której nie rozumieją w sposób głupi i nieodpowiedzialny. Pierwsze opowiadanie z serii, w której autor zaczyna "nauczać". Wiem że autorzy mają swoje poglądy polityczne, ale niestety jeżeli potrzeba przekazania poglądów wygrywa z narracją to możemy dostać takie oto właśnie opowiadanie.
6. Piece - manifest ateistyczny autora. Opowiadanie z tego żadne. Mówię to jako agnostyk, osoba na papierze katolicka, nie praktykująca.
7. The State of The Art - najważniejsze, największe i tytułowe opowiadanie, objętościowo wręcz mini powieść. Ciekawy pomysł, przyzwoite w 50%. W pozostałych 50% tkwią jednak przydługawe monologi. Bohaterów autor używa trochę jak kukiełek, żeby przedstawić swoje wynurzenia. Monologi te nie brzmią ani ciekawie, ani nawet spójnie, co dla mnie jest problemem. Oczekiwałbym od przedstawicieli tej lepszej, oświeconej cywilizacji, argumentów w dyskusjach wychodzących poza kółko dyskusyjne w szkole średniej. Niestety tego tu mało. Drugą rzeczą są listy rzeczy. Po prostu wymieniane albo marki rzeczy które bohaterowie widzą, albo miejsca które odwiedzili. Tyle że nie jest to rozłożone w czasie, ani nie służy prowadzeniu narracji, ale jest wymieniane w formie długawych akapitów. Coś jak u Verne'a, w "20 tys mil", jeżeli ktoś czytał to wie o co chodzi i jak to razi. Może Banks miał płacone od strony? To opowiadanie może miało szansę być dobre, ale kiepskie monologi, plus wytrącające z narracji wyliczanki nie pozwalają mi ocenić tego czegoś wysoko. A ponieważ to największa i najważniejsza część tego tomu, to niestety najbardziej waży na ocenie końcowej.
8. Scratch - autor musiał podrapać coś co go mierziło, więc napisał strumieniem świadomości to, jak według niego wyglądają myśli ludzi którzy go denerwują. Bełkot nie wnoszący nic, chyba że akurat drażni kogoś to samo, i potrzebuje odreagować w ten sam sposób.

Po przeciętnym Consider Phlebas i bardzo dobrym Player of Games wziąłem się za ten tomik. Pominąłem chwilowo Use of Weapons, które jest następne w kolejności publikacji, bo potrzebowałem czegoś krótszego. Takiego żeby złapać oddech. Jak widać po ocenie - nie złapałem.
Zbiór opowiadań, jak to przeważnie bywa, jest nierówny, są opowiadania lepsze i gorsze, z przewagą...