rozwińzwiń

Opowieść o dwóch miastach

Okładka książki Opowieść o dwóch miastach Charles Dickens
Okładka książki Opowieść o dwóch miastach
Charles Dickens Wydawnictwo: Spółdzielnia Wydawnicza Wiedza Ekranizacje: W cieniu gilotyny (1935) klasyka
476 str. 7 godz. 56 min.
Kategoria:
klasyka
Tytuł oryginału:
A Tale of Two Cities
Wydawnictwo:
Spółdzielnia Wydawnicza Wiedza
Data wydania:
1948-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1948-01-01
Liczba stron:
476
Czas czytania
7 godz. 56 min.
Język:
polski
Ekranizacje:
W cieniu gilotyny (1935)
Tagi:
Dickens literatura angielska
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
229
197

Na półkach:

Istny geniusz. Jak przebrnie się przez to gadulstwo autora na początku, to potem już idzie z górki - i idzie bardzo dobrze.

Istny geniusz. Jak przebrnie się przez to gadulstwo autora na początku, to potem już idzie z górki - i idzie bardzo dobrze.

Pokaż mimo to

avatar
79
79

Na półkach:

Opowieść o dwóch miastach to wspaniała literatura przesycona symbolizmem i poezją. Nie przeszkadzała mi tu nawet właściwa dla epoki egzaltacja, a wręcz przeciwnie - służyła immersji. Dobrą literaturę ciężko jest komentować nie popadając w banały, ale można pokusić się o wskazanie unikatowych elementów. Dla mnie takimi elementami są wszechobecny dualizm oraz atmosfera zagrożenia.

Postacie i wydarzenia zazwyczaj mają swoje nie zawsze oczywiste przeciwieństwa, czego zapowiedź zawiera się niejako w tytule. Szukanie tych przeciwieństw sprawia wiele satysfakcji uważnemu czytelnikowi i wzbogaca opowieść o obserwacje o naturze ludzkiej i procesach społecznych. Dzięki temu udało się tu zawrzeć naprawdę wiele symbolizmu bez popadania w kicz i śmieszne tropy literackie tak chętnie analizowane na lekcjach w szkole średniej.

Do tego Dickens mistrzowsko tworzy wrażenie niepokoju, przez co czytelnik obawia się o losy bohaterów - bezsilnych wobec historii.

Opowieść o dwóch miastach to wspaniała literatura przesycona symbolizmem i poezją. Nie przeszkadzała mi tu nawet właściwa dla epoki egzaltacja, a wręcz przeciwnie - służyła immersji. Dobrą literaturę ciężko jest komentować nie popadając w banały, ale można pokusić się o wskazanie unikatowych elementów. Dla mnie takimi elementami są wszechobecny dualizm oraz atmosfera...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1392
1165

Na półkach:

Bałam się niezmiernie tej książki. Myślałam że to zupełnie nie dla mnie, że mi się nie spodoba, że nie dam się wciągnąć w fabułę, bo to przecież powieść angielska, więc pewnie czuć będzie flegmę, a dodatkowo już nieco starą flegmę, bo jakby nie patrzeć to przecież opublikowana jeszcze w XIX w., a dodatkowo osadzona w historycznych realiach. A o czym mowa? O "Opowieść o dwóch miastach" Charlesa Dickensa. I tu ku mojemu zaskoczeniu jakoś ogarnęła mnie magia tej opowieści i dałam się w nią wciągnąć od pierwszych stron, a w połowie wiedziałam już, że będzie to jedna z moich ulubionych książek. Bo chociaż to moje subiektywne zdanie to dla mnie „Opowieść o dwóch miastach” to literacki majstersztyk, w którym bez wysiłku i bardzo zgrabnie Dickens splata wątki miłości, losu jednostki i historycznych przemian.
Uprzedzam jednak, że w zakresie fabuły nie jest to rzecz współczesna nawet dla Autora, jeśli ktoś obawia się mocnej dawki historii w tle opowieści, to z pewnością nie będzie tą książka zachwycony. A o jakich wątkach historycznych mowa? Ściślej o burzliwym okresie przed Rewolucją Francuską, a owe dwa miasta, w której osadzona jest akcja powieści to Paryż i Londyn i dramatyczne wydarzenia dotyczące tych miast tamtego czasu.
Dickens już na samym początku zaprasza nas do refleksji nad dwiema skrajnościami epoki, co idealnie oddaje we własnych słowach: „Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy". Te słowa stanowią znakomitą zapowiedź intensywnych przeżyć, które czekają czytelnika na kolejnych stronach.
To skoro już wiemy czego mniej więcej się spodziewać pora na konkret? Głównym bohaterem powieści to Karol Darnay, młody francuski arystokrata, który porzuca swój stan społeczny, by żyć uczciwie w Anglii. Jego losy splatają się z życiem doktora Manette, który po osiemnastu latach spędzonych w Bastylii odzyskuje wolność. I tu nie zabraknie wzruszeń, gdyż Dickens z wielkim rozmachem opisuje spotkanie doktora z córką Lucie, co stanowi jeden z najpiękniejszych wątków całej powieści. To również w tym momencie poznajemy drugiego ważnego bohatera - Sydneya Cartona, adwokata o mrocznej przeszłości, który zakocha się w Lucie. Problem jednak w tym, że miłością do niej zapała również Karol, co sprawi, że pojawi się dylemat – co powinno zwyciężyć serce czy rozum. Jak potoczą się losy tego miłosnego trójkąta musicie przekonać się sami, ja zdradzę tylko, że nie dane im będzie wieść spokojnego życia w Londynie i będą zmuszeni przenieść się do Paryża, Paryża, w którym nastał wyjątkowo niespojony, a wręcz krwawy czas.
Intryga powieści rozwija się płynnie, a Dickens z niezwykłą precyzją ukazuje kontrasty między dwiema stolicami: spokojnym Londynem a rewolucyjnym Paryżem. Opisuje napięcie społeczne, zaniepokojenie i niepewność tamtego okresu, co sprawia, że czytelnik staje się uczestnikiem historycznych wydarzeń. Po mistrzowsku skrojone zostały również postaci, z ukazaniem ich psychologicznej głębi, trapiących ich rozterek, dylematów, przed którymi będą musieli stanąć. A ich wybory często okażą się trudne, obarczone licznymi wewnętrznymi konfliktami, ale właśnie to będzie do nich przyciągało czytelnika.
No i wreszcie niezwykle ważny w tej powieści aspekt miłości. Miłości nie tylko romantycznej, takiej chociażby jak między Lucie a Darneyem, ale również bezinteresownej miłość Sydneya Cartona, czy głębokiej ojcowskiej miłości doktora Mannete do córki. Dickens ukazuje różne oblicza tego uczucia. To właśnie miłość staje się motywem przewodnim, który pomaga bohaterom znaleźć sens w czasach chaosu i przemian.
"Opowieść o dwóch miastach" to wreszcie opowieść o poświęceniu, heroizmie i dążeniu człowieka do zmiany na lepsze. Dickens nie unika tu trudnych tematów społecznych i politycznych, łącząc je jednak z osobistymi historiami bohaterów. Do mnie to połączenie przemawia i z pewnością z przyjemnością sięgnę jeszcze po inne powieści autora. A Wam polecam tę podróż w czasie do XIX-wiecznej Europy, bo ta klasyka literatury nie bez powodu zasłużyła na swoje miejsce w kanonie światowej literatury.

Bałam się niezmiernie tej książki. Myślałam że to zupełnie nie dla mnie, że mi się nie spodoba, że nie dam się wciągnąć w fabułę, bo to przecież powieść angielska, więc pewnie czuć będzie flegmę, a dodatkowo już nieco starą flegmę, bo jakby nie patrzeć to przecież opublikowana jeszcze w XIX w., a dodatkowo osadzona w historycznych realiach. A o czym mowa? O "Opowieść o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
803
497

Na półkach: ,

Krople krwi barwią ziemię. Zebrany na głównym placu tłum skanduje głośno hasła o wolności, równości i braterstwie, a przede wszystkim o śmierci, bowiem to ona zdaję się być tu najważniejsza. Kapłani nowej wiary z pianą na ustach niczym wilki przywołują najsławniejszą obywatelkę rewolucji, lecz nie wiedzą jeszcze, że zje ona własne dzieci, tak jak od dawien dawna ma to w zwyczaju.

Od słów opisujących epokę tak zwanego oświecenia zaczyna snuć swą opowieść Charles Dickens i już od nich wyczuć można z jakim dziełem będzie się miało do czynienia. A książką tą jest powieść historyczna, którą Dickens wydał w 1859 roku, udowadniając, że i na tym polu radzi sobie znakomicie. Mamy więc Paryż i Londyn w przededniu Rewolucji Francuskiej, mamy również perspektywę tych wydarzeń ukazanych przez pryzmat losów młodego francuskiego arystokraty, niesłusznie skazanego lekarza, jego córki Lucie oraz angielskiego prawnika Sydneya Cartona, samotnika i alkoholika. Drogi dwójki mężczyzn i córki lekarza przetną się, a miłość połączy oddalone od siebie dotychczas serca. Pozostaną jeszcze trudne wybory, które podjąć będą musieli, kiedy los pchnie ich nieubłaganie w kierunku pogrążonej w krwawym reżimie jakobinów Francji.

Dramatycznie została przedstawiona fabuła tej powieści, lecz nie mogło być inaczej, albowiem wkraczająca w pewnym miejscu obywatelka gilotyna konsekwentnie obiera sobie na cel uśmiercenie jak najwięcej ilości niewinnych ludzi, przy okazji stając się czymś na kształt niewidzialnego często postrachu występujących tu bohaterów. Opowieść ta momentami zmierza w stronę pięknie uformowanej słowem teatralności, innym razem zaś otacza atmosferą niczym z greckiego dramatu, a jeszcze kiedy indziej oddaje głos ulicy, która jak to u Dickensa bywa, jest jednym z głównych oraz najważniejszych aktorów tegoż widowiska. Tam właśnie usłyszeć można toczący zwykłych ludzi ból, niesprawiedliwość, ale również jest możliwość dotknięcia skalanej twarzy epoki.

Miłość wywiera tu swój wpływ, tak samo jak kontrast dzielący oba stolicę, choć większość czasu czytelnik spędzi w Paryżu, to i tak zamiar ten jest usprawiedliwiony wiedząc, gdzie popchnie bohaterów wiatr historii.
Dzieło angielskiego pisarza jest w mojej opinii głosem rozsądku wobec rewolucyjnych zamiarów, które podjęła XVIII - wieczna Francja topiąc we krwi własnych obywateli, a przy tym wprowadzając w nowożytnej historii bodaj pierwsze ludobójstwo w obszarze Wandea. Nic dziwnego, że późniejsze dyktatury miały na czym się wzorować. Echo tych tragedii jest wyczuwalne w książce, ponieważ czytając ją można odnaleźć wiele analogii między różnymi zdarzeniami, a pogrążony w ogłupieniu i terrorze lud, niczym w jakimś upiornym żarcie, staje się prologiem tego, co nastąpić ma w przyszłości.

Krople krwi barwią ziemię. Zebrany na głównym placu tłum skanduje głośno hasła o wolności, równości i braterstwie, a przede wszystkim o śmierci, bowiem to ona zdaję się być tu najważniejsza. Kapłani nowej wiary z pianą na ustach niczym wilki przywołują najsławniejszą obywatelkę rewolucji, lecz nie wiedzą jeszcze, że zje ona własne dzieci, tak jak od dawien dawna ma to w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
820
595

Na półkach: ,

Dickens ma wadę: gadulstwo. Generalnie dziewiętnastowieczna literatura jest dość gadatliwa, to jasne, ale Dickens wyraźnie cieszy się swoim przesadnym ględzeniem. No, ale przynajmniej ma dystans do swoich bohaterów, a jego język jest specyficznie żartobliwy. Sama powieść jest pieczołowicie skonstruowana, pracowicie zaplanowana, nieźle wpisana w wydarzenia historyczne, z, przyznaję, poruszającym zakończeniem. Słabiej jest trochę z bohaterami, nie ma za dużo chemii między nimi a czytelnikiem. W dodatku są tak typowi: stary cierpiący ojciec, anielska córka, arystokratyczny młodzieniec o dobrym sercu, stary ekscentryczny przyjaciel rodziny itd. Fabuła jest dość przewidywalna. Trochę za dużo romantycznej egzaltacji. Ale generalnie doceniam całość głównie za misternie splecione wątki i niezły (choć przegadany i dość stronniczy) obraz rewolucji.

Dickens ma wadę: gadulstwo. Generalnie dziewiętnastowieczna literatura jest dość gadatliwa, to jasne, ale Dickens wyraźnie cieszy się swoim przesadnym ględzeniem. No, ale przynajmniej ma dystans do swoich bohaterów, a jego język jest specyficznie żartobliwy. Sama powieść jest pieczołowicie skonstruowana, pracowicie zaplanowana, nieźle wpisana w wydarzenia historyczne, z,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
379
164

Na półkach: , ,

W tym zalewie często przysparzającej wielu trosk estetycznych beletrystyki. Z której trzeba wyławiać, nie zawsze z sukcesem, te godne uwagi pozycje, czasem czując się jak po koncepcyjnej lobotomii, warto zdecydować się na opcję ‘gwarancja sukcesu’.

W tym zalewie często przysparzającej wielu trosk estetycznych beletrystyki. Z której trzeba wyławiać, nie zawsze z sukcesem, te godne uwagi pozycje, czasem czując się jak po koncepcyjnej lobotomii, warto zdecydować się na opcję ‘gwarancja sukcesu’.

Pokaż mimo to

avatar
1137
106

Na półkach:

Sprawdźcie jak wyobraża sobie książkę sztuczna inteligencja.

https://youtu.be/72yh5bQ6c-U?si=7_HmDQsLKTLegEKQ

Sprawdźcie jak wyobraża sobie książkę sztuczna inteligencja.

https://youtu.be/72yh5bQ6c-U?si=7_HmDQsLKTLegEKQ

Pokaż mimo to

avatar
400
15

Na półkach:

Jeszcze do niej wrócę...

Jeszcze do niej wrócę...

Pokaż mimo to

avatar
639
211

Na półkach: , , ,

Przyznam, że na początku ta książka mnie nie wciągnęła. Za dużo było postaci, nazwisk, powtarzalny motyw więzienia. Nawet przeszło mi przez myśl, że co za dużo Dickensa to niezdrowo. Wyciągnęłam się jednak od części trzeciej. Jedyne czego nie rozumiem, to to, że Łucja bez sprzeciwu przyjęła ofiarę z życia. Minus za błędy w tłumaczeniu - brak odmiany imion i nazwisk oraz pleonazm "miesiąc wrzesień".

Przyznam, że na początku ta książka mnie nie wciągnęła. Za dużo było postaci, nazwisk, powtarzalny motyw więzienia. Nawet przeszło mi przez myśl, że co za dużo Dickensa to niezdrowo. Wyciągnęłam się jednak od części trzeciej. Jedyne czego nie rozumiem, to to, że Łucja bez sprzeciwu przyjęła ofiarę z życia. Minus za błędy w tłumaczeniu - brak odmiany imion i nazwisk oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2957
487

Na półkach: , ,

Nie było chyba w historii ludzkich wynalazków konstrukcji równie obrzydliwej i straszliwej jak gilotyna. (A w każdym razie nie przed wiekiem XX, który pod względem inwencji ludzkiej w wymyślaniu machin i środków zagłady pobił nasze najśmielsze oczekiwania - a piszę to niedługo po obejrzeniu najnowszego filmu Christophera Nolana "Oppenheimer"). Cień tej ohydnej, opitej krwią, a zarazem olśniewającej swą prostotą machiny unosi się złowróżbnie nad całą powieścią Dickensa. I nawet jeśli chwilowo wydaje się, że rewolucja francuska stanowi tło dla głównego wątku, losów doktora Manette, jego córki Lucie i zięcia Karola Darnay, już wkrótce staje się jasne, że to ona, ten wielki, nieopanowany i zarazem dziki i obłąkany w swym okrucieństwie zryw, jest naczelną postacią tej opowieści, sprawczynią i reżyserką wszystkich wydarzeń. I przetacza się niczym gigantyczny głaz, gruchocząc losy głównych bohaterów, co gorsza, robi to po wielokroć, raz dając nadzieję, raz spychając na dno rozpaczy.

Dickens dokonał rzeczy niezwykłej: udało mu się przedstawić rewolucję tak, iż wydaje się ona faktycznie żywym, straszliwym potworem złożonym z tysięcy odrębnych istot - z racji ich okrucieństwa właściwie trudno nawet nazwać ich ludźmi - który zalewa Francję jak gigantyczna fala krwi. Ci, w których dojrzał gniew i pragnienie odwetu, latami doświadczający rozmaitych poniżeń, głodu, wyzysku i wszelkiej niesprawiedliwości, teraz nie znajdują granic dla swego bestialstwa, żądzy mordu i zemsty. Wydają się oszalali i pijani krwią, którą teraz przelewają, miażdżą dotychczasowy porządek i wczorajszych ciemiężycieli jak w obłąkanym tańcu śmierci, a imię tańca karmaniola. Wśród nich, równie koszmarna jak Madame Gilotyna, najohydniejsza chyba postać w tej powieści i zarazem jedna z najobrzydliwszych w całym dorobku Dickensa: Madame Defarge. Odrażająca, ponura prządka ludzkich losów, furia bez krztyny litości, z sercem tak zimnym i twardym jak bryła lodu. Kogo raz wplecie w swoje przebrzydłe dziergane płachty, dla tego już nigdy nie zaświta nadzieja. To nie żadna wspaniała, piękna Marianne, żadna wzniosła i bohaterska dziewoja z obrazu Delacroix. To mordercza, krwawa bestia, pozbawiona jakichkolwiek skrupułów i miłosierdzia. Obraz jej i tej zdziczałej masy w nienawistnych frygijkach długo jeszcze nęka mnie po lekturze książki.

Czy Dickens był przeciwny rewolucji i bronił burżuazji wydanej na jej rzeź? Bynajmniej. Bardzo wyraźnie pokazał, ile względów dla biedoty mieli wszyscy możni i wytłumaczył racje ludu, którego gniew musiał wreszcie wybuchnąć. Nie byłby jednak sobą on, który zawsze krytykował wszelkie okrucieństwo, gdyby teraz nie opowiedział się przeciwko bezdusznemu terrorowi rewolucji, wiodącemu na śmierć tłumy: i winnych, i niewinnych, i tych, którym nietrudno było udowodnić ich czyny, i tych, na których rzucano całkiem fałszywe podejrzenia, a wreszcie nawet bezbronne małe dzieci, wszystkich jak leci, bez uczciwych sądów, bez tłumaczeń, bez możliwości obrony, bez litości, bez odwołania... Humanitaryzm Dickensa nie pozwoliłby mu zaakceptować i usprawiedliwić takich środków nawet najbardziej wzniosłymi celami i najszlachetniejszymi pobudkami.

A tak przy okazji humanitaryzmu. Na ironię losu zakrawa fakt, że gilotyna, mianowana tak od nazwiska swego konstruktora, Josepha-Ignace'a Guillotina, miała być narzędziem do wykonywania wyroków śmierci właśnie bardziej humanitarnym od stryczka czy topora. Guillotin, chirurg i przeciwnik kary śmierci (!),zbudował ją, by - w sytuacji, gdy zniesienie kary śmierci było niemożliwe - uczynić egzekucję pewniejszą i właściwie natychmiastową w przeciwieństwie do innych wspomnianych narzędzi, a tym samym oszczędzić skazańcom śmierci w męczarniach.

Georges Danton, jeden z organizatorów i przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej, powiedział, że rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci. Miał rację - pożarła i jego samego, i jego antagonistę, fanatycznego dyktatora Robiespierre'a (obu odprawiła z tego świata właśnie Madame Gilotyna),i wielu innych. Kara w pewien sposób dotknęła też doktora Guillotina, chyba za tę jego upiorną pomysłowość. Po zakończeniu rewolucji, pod ciężarem skojarzeń swego wynalazku z krwawym terrorem, zwrócił się on do rządu francuskiego z wnioskiem o zmienienie nazwy tej ponurej machiny do zabijania. Wniosek odrzucono i to rodzina konstruktora zmuszona była zmienić nazwisko.

Nie było chyba w historii ludzkich wynalazków konstrukcji równie obrzydliwej i straszliwej jak gilotyna. (A w każdym razie nie przed wiekiem XX, który pod względem inwencji ludzkiej w wymyślaniu machin i środków zagłady pobił nasze najśmielsze oczekiwania - a piszę to niedługo po obejrzeniu najnowszego filmu Christophera Nolana "Oppenheimer"). Cień tej ohydnej, opitej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    4 110
  • Przeczytane
    1 466
  • Posiadam
    433
  • Ulubione
    84
  • Klasyka
    77
  • Teraz czytam
    77
  • 100 książek BBC
    53
  • Chcę w prezencie
    52
  • 100 tytułów BBC
    35
  • 2022
    25

Cytaty

Więcej
Charles Dickens Opowieść o dwóch miastach Zobacz więcej
Charles Dickens Opowieść o dwóch miastach Zobacz więcej
Charles Dickens Opowieść o dwóch miastach Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także