Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć

Okładka książki Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć Marta Kładź-Kocot
Okładka książki Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć
Marta Kładź-Kocot Wydawnictwo: Genius Creations Cykl: Noc kota, dzień sowy (tom 2) fantasy, science fiction
318 str. 5 godz. 18 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Noc kota, dzień sowy (tom 2)
Wydawnictwo:
Genius Creations
Data wydania:
2018-03-31
Data 1. wyd. pol.:
2018-03-31
Liczba stron:
318
Czas czytania
5 godz. 18 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379951437
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 492 (09/2023) Cezary Czyżewski, Adrianna Filimonowicz, Ołeksij Gedeonow, Nina Kiriki Hoffman, Marta Kładź-Kocot, Naomi Kritzer, Valentino Poppi, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Krzysztof Rewiuk
Ocena 7,1
Nowa Fantastyk... Cezary Czyżewski, A...
Okładka książki Neolegendy krakowskie Lech Baczyński, Agnieszka Bar, Michał Cetnarowski, Paweł Dybała, Mirosław Gołuński, Izabela Grabda, Adam Groth, Witold Jabłoński, Marta Kładź-Kocot, Katarzyna Ophelia Koćma, Kazimierz Kyrcz jr, Paweł Majka, Olga Niziołek, Artur Olchowy, Aneta Pazdan, Krzysztof Rewiuk, Artur Siwek, Michał Stonawski, Marcin Tomasiewicz, Michał Tomczyk
Ocena 7,8
Neolegendy kra... Lech Baczyński, Agn...
Okładka książki Nowa Fantastyka 462 (03/2021) Marta Kładź-Kocot, Naomi Kritzer, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Eliza Rose, Erica L. Satifka, Anna Szumacher, Peter Watts
Ocena 6,5
Nowa Fantastyk... Marta Kładź-Kocot,&...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Skafander i melonik Krystyna Chodorowska, Michał Cholewa, Karolina Fedyk, Anna Hrycyszyn, Anna Łagan, Marta Magdalena Lasik, Marta Potocka, Aleksandra Sokólska, Alicja Tempłowicz
Ocena 6,9
Skafander i me... Krystyna Chodorowsk...
Okładka książki Dragoneza Krzysztof Adamski, Maciej Bachorski, Krzysztof Banach, Magda Brumirska, Aleksandra Buczek-Stachowska, Aleksandra Cebo, Agnieszka Fulińska, Sylwester Gdela, Barbara Januszewska, Magdalena Kucenty, Michał Mądrawski, Krzysztof Matkowski, Barbara Mikulska, Przemek Morawski, Artur Olchowy, Krzysztof Rewiuk, Michał Rybiński, Krzysztof Dezyderiusz Sauter, Marcin Tomasiewicz, Anna Maria Vanitachi
Ocena 7,2
Dragoneza Krzysztof Adamski, ...
Okładka książki Drzewo wspomnień Magdalena Lewandowska, Małgorzata Lewandowska
Ocena 6,6
Drzewo wspomnień Magdalena Lewandows...

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
35 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
497
212

Na półkach: , , , , , ,

Słabo.
Porównując ze sobą dwie części "Zamek Cieni" i "Glinianą pieczęć" zauważalna różnica polega na tym, że pierwszy tom dawał jakieś nadzieję na to, że koniec tej opowieści będzie zaskakujący, efektowny i piorunujący. Niestety tak nie jest.
Krótkie wstawki z trzema Prządkami są zupełnie nie potrzebne. Czarodzieje, którzy są też uczonymi badaczami nie domyślają się jak można pokonać klątwę, choć już w połowie pierwszej części jest klarowny sygnał jak to zrobić. Mega intryga polityczna jest zakończona w sposób śmieszny, a opisana jest chaotycznie.
Opisami Autorka wypełniła praktycznie 70 procent swojej powieści, które nie wnoszą merytorycznie niczego ciekawego, nowego, potrzebnego. Mało tego, Kładź-Kocot ucieka opisami w totalną ślepą uliczkę, nawiązując do przypadkowych bohaterów, którzy pojawią się stricte epizodycznie. Tak więc można poczytać o podróży Lety Therrus z Cantią von Essen, o tym kogo spotkały i jak im wędrówka mijała. Jak były światkiem morderstwa rodziny, która z osnową główną a nawet poboczną nie miała nic wspólnego.
Wplecenie postaci Księcia i związanego z nim bohatera Machiavello Niccoli to nic innego jak kolejna inspiracja postacią renesansowego polityka, dyplomaty i historyka Niccolo Machiavelli, który zasłynął swoim traktatem o sprawowaniu władzy pt. "Książę". Machiavelli doczekał się nawet nazwania jego imieniem terminu - makiawelizm. Wszystko fajnie, ale na miły Bóg Autorko, wymyśl coś do definiuje ciebie, bo czerpanie z masowej kultury w twoim przypadku jest przesadne.

Słabo.
Porównując ze sobą dwie części "Zamek Cieni" i "Glinianą pieczęć" zauważalna różnica polega na tym, że pierwszy tom dawał jakieś nadzieję na to, że koniec tej opowieści będzie zaskakujący, efektowny i piorunujący. Niestety tak nie jest.
Krótkie wstawki z trzema Prządkami są zupełnie nie potrzebne. Czarodzieje, którzy są też uczonymi badaczami nie domyślają się jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
135

Na półkach:

Kontynuacja pierwszego tomu zaczyna się lepiej niż poprzedniczka. Z początku ucieszyłam się, że być może wreszcie zacznie się coś dziać w tej dylogii. Niestety były to płonne nadzieje. Szybko okazało się, że to co było problemem w pierwszym tomie, jest także problemem tutaj. Książka jest nudna i strasznie się dłuży. Autorka opisuje dosłownie wszystko z taką pieczołowitością jakby od tego zależało jej życie. W związku z tym nie pozostawia żadnego pola do popisu czytelnikowi, który po pierwsze może się domyślić pewnych rzeczy, a po drugie nie potrzebuje opisu przedmiotów, które zna z życia codziennego.
Nie udało mi się nawiązać jakiejkolwiek nici porozumienia z bohaterami więc zupełnie nie interesowało mnie czy dożyją happy endu czy też zostaną rozdzieleni na zawsze. Żeby było ciekawiej bardziej zainteresował mnie wątek poboczny, który zresztą kończy się tak bezpłciowo, że opadły mi witki. Taki potencjał został zmarnowany, już nie mówiąc o tym, że bohaterowie kompletnie nie interesują się losem dziewczyny, która wprawdzie odłączyła się od nich w pierwszym tomie, ale jednak przez pewien czas im towarzyszyła. Nikt przez całe życie nie zadał sobie pytania "hej a co się z nią stało"? Nikt jej nie szukał? Trochę dziwne. Do tej pory nie rozumiem po co została wprowadzona postać Gilgamesza. Samo zakończenie dylogii również nie powala na kolana chociaż tyle dobrego, że właściwie jest to zakończenie zamknięte i nie zostawia żadnych szans na niedopowiedzenia.

Kontynuacja pierwszego tomu zaczyna się lepiej niż poprzedniczka. Z początku ucieszyłam się, że być może wreszcie zacznie się coś dziać w tej dylogii. Niestety były to płonne nadzieje. Szybko okazało się, że to co było problemem w pierwszym tomie, jest także problemem tutaj. Książka jest nudna i strasznie się dłuży. Autorka opisuje dosłownie wszystko z taką pieczołowitością...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1500
1196

Na półkach: , , , ,

Zastanawiałam się intensywnie, co może skrywać książka, której okładka – bądźmy szczerzy – nie zachwyca. Opis – ten obszerny, umieszczony na tyle książki – brzmi fascynująco. I w końcu dobrze byłoby poznać zakończenie tej historii...

Miałam poważny problem już na wstępie. Przyznaję, że obawiałam się, że nie ukończę tej książki, modliłam się bowiem albo o rychłe rozkręcenie się akcj,i albo o litościwe dotarcie do końca. Początkowe trudny zostały jednak wynagrodzone i mniej więcej od pięćdziesiątej strony, może ciut dalej, poczułam jako taką więź z historią Marty Kładź-Kocot.

Lektura Glinianej Pieczęci stopniowo, acz sukcesywnie nabierała rozpędu, chociaż o zawrotnej prędkości nie ma mowy, przez co zaczynałam odkrywać jej uroki. Zdecydowanym plusem, w związku z moim zamiłowaniem do mitologii i wierzeń wszelkiej maści, są odwołania do tychże zagadnień. Autorka ciekawie wymieszała to i owo dodając coś od siebie, tworząc ciekawy „produkt”. Te fragmenty sprawiały mi w książce najwięcej frajdy.

Autorka miesza w drugim tomie Nocy kota, dniu sowy wiele wątków, przez co momentami czułam się zagubiona. Ilość postaci, również nie pomagała. Chociaż im bliżej końca byłam, tym lepiej orientowałam się w tym, kto jest kim i tak dalej. Tę wielowątkowość przyrównałabym do wielopiętrowego tortu, którego każda warstwa ma inne nadzieje. Niby wszystkie poszczególne „smaki” do siebie pasują i tworzą spójną całość, ale nie każdy zostanie miłośnikiem takiego połączenia. Czasami mniej znaczy więcej. Przyznam, że część rzeczy najchętniej bym albo skróciła, albo usunęła, wówczas książkę czytałoby się szybciej.

Marta Kładź-Kocot ma ciekawy styl. Na pewno nie najlżejszy, czytanie jej książek wymaga bowiem pełnego skupienia, inaczej na sto procent pogubisz się w tym, co masz przed oczami i w głowie. Niemniej nie można odmówić autorce pomysłowości i sprawnego lawirowania między wątkami. Podziwiam, że nie gubiła się w tym wszystkim.

Miałam pewne negatywne odczucia względem opisów Wydaje mi się, że autorka momentami za bardzo skupiała się na szczegółach. Zakładam, że miało to podkreślić pewne sceny i nadać im kolorytu, niemniej zbyt duża ilość przymiotników nie pozostawiała miejsca wyobraźni, spłaszczając w ten sposób nieco ich odbiór. Chociaż w odniesieniu do całości nie jest to jakiś straszny mankament, większość opisów bowiem wychodziła Marcie Kładź-Kocot z wyczuciem.

Dialogi stylizowane na à la średniowieczne są zdecydowanie dużym plusem tej historii. Autorce udało się w ten sposób nadać charakter książce, to znaczy swojej historii i bohaterom. Przyjemnie czytało się wymiany zdań między bohaterami, choć nie zawsze należały one do najuprzejmiejszych, tak samo, jak niektóre sceny...

Bohaterowie wykreowani przez Martę Kładź-Kocot to postaci różnej maści. Raczej nie doszukiwałabym się tutaj sympatii, antypatii również. Każdy z osobna to wyrazisty charakter, wzbudzający różnorakie emocje i to w nich chyba jest najlepsze. Jako zbiorowisko indywidualności tworzą ciekawą, wręcz intrygującą mieszaninę.

Marta Kładć-Kocot na początku drugiego tomu Noc kota, dzień sowy umieściła streszczenie tomu pierwszego. Spotkałam się z takim zabiegiem po raz pierwszy, niemniej jeśli między lekturą oby tomów miała miejsce spora różnica czasowa, wówczas jest to całkiem przyjemna niespodzianka, która odświeży to i owo z przeszłości.
Na samym końcu zaś autorka umieściła listę bohaterów, by czytelnik mógł się zorientować, kto jest kim. Przy takiej ilości postaci jest to trafny zabieg.

Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczyły się losy bohaterów, których poznaliście w Zamku Cieni i macie ochotę na kontynuację podróży, wówczas lektura Glinianej Pieczęci wydaje się czymś naturalnym. Przedrzyjcie się więc przez mroki tej powieści i odkryjcie skrywane przez Martę Kładź-Kocot zakończenie.

Zastanawiałam się intensywnie, co może skrywać książka, której okładka – bądźmy szczerzy – nie zachwyca. Opis – ten obszerny, umieszczony na tyle książki – brzmi fascynująco. I w końcu dobrze byłoby poznać zakończenie tej historii...

Miałam poważny problem już na wstępie. Przyznaję, że obawiałam się, że nie ukończę tej książki, modliłam się bowiem albo o rychłe rozkręcenie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
536
239

Na półkach: ,

Drugi tom „Noc kota, dzień sowy” jest chwilami nawet lepszy od części pierwszej. Zwłaszcza finał daje czytelnikowi bardzo dużo satysfakcji. Szkoda tylko, że wszystko kończy się po dwóch tomach – miałem apetyt na jeszcze więcej. Z drugiej strony może to i lepiej żeby autorka zajrzała teraz do innych światów? Było nie było to jedna z lepszych powieści w polskim fantastycznym światku ad 2018.

https://www.youtube.com/watch?v=qEU1quNoeG8&t=1160s

Drugi tom „Noc kota, dzień sowy” jest chwilami nawet lepszy od części pierwszej. Zwłaszcza finał daje czytelnikowi bardzo dużo satysfakcji. Szkoda tylko, że wszystko kończy się po dwóch tomach – miałem apetyt na jeszcze więcej. Z drugiej strony może to i lepiej żeby autorka zajrzała teraz do innych światów? Było nie było to jedna z lepszych powieści w polskim fantastycznym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3678
1542

Na półkach: , ,

Dwoje zakochanych i rozdzielająca porami dnia klątwa. On, w nocy zamienia się w wielkiego burego kocura, ona zaś w dzień przemienia się w drobną płomykówkę. Mają dla siebie tylko dwie godziny – zmierzch i świt. Czy zakochani Jardal i Mitrii znajdą sposób, by złamać klątwę i jak zakończy się ich historia? W drugiej części książki Marty Kladź-Kocot „Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć” pojawi się jeszcze kilka pytań: co można znaleźć na końcu świata, a nawet poza światem? Czy Zamek Cieni wciąż ma władzę nad umysłami tych, którzy tak nieostrożnie do niego weszli? Co oznacza pojawiająca się w snach mewa? Jedno jest tylko pewne – wszystkie drogi prowadzą do Castelburga.

Akcja powieści rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się tom pierwszy. Jardal uwięziony w Międzyświecie nie pamięta swojego życia i imienia musi zmagać się z Lys. Czy uda mu się powrócić do świata, który opuścił? Mitria zaś wraz z towarzyszami uciekają z Castelburga i zmierzają do Xanty, by tam szukać ratunku dla Jadrala. Oprócz tych wątków mamy jeszcze wątek Vereny Haage, która znajdzie się w wielkich kłopotach oraz wątek podróży czarodziejki Lety Therrus i jej podopiecznej. W książce pojawi się wiele odniesień do wydarzeń z pierwszego tomu. Ale nawet jeśli sięgniecie po książkę bez znajomości pierwszej książki lub zdarzy Wam się zapomnieć, co się zdarzyło w części pierwszej, to nie bójcie się tej części. Autorka na samym początku przygotowała streszczenie wszystkich ważnych wątków z pierwszych części. Jest to zarazem też wprowadzanie do tego, co będzie się działo w kolejnych rozdziałach. Narracja jest prowadzona przez większość powieści trzecioosobowo, czytelnik więc wie dokładnie, co działo się w wydarzeniach rozgrywających się u innych bohaterów. Mimo tego bardzo często miałam problem z uświadomieniem sobie tego, który właśnie bohater opowiada o wydarzeniach. Zastanawiałam się często, kim jest dany bohater. Lubię czytać książki, w których rozdziały są poświęcone tylko poszczególnemu bohaterowi i to na nim skupia się jeden dany rozdział. Tu jest miszmasz i jeden rozdział to opis wydarzeń, w których uczestniczy kilku bohaterów, stąd pewnie moje zagubienie kto jest tu kim.

Bardzo podobał mi się natomiast motyw rozdzielenia bohaterów porami dnia. Moim pierwszym skojarzeniem od razu był film oglądany w dzieciństwie - „Zaklęta w sokoła”. Bohaterowie, choć pogodzeni z losem, jaki im przypadł, zrobią wszystko by być z sobą nie tylko przez dwie godziny. Czy jednak ten film był inspiracją do stworzenia takiego wątku? Tego nie zdradzę. Oczywiście dopełnieniem wątku miłosnego są rozgrywające się wydarzenia polityczne. Tu na pewno nic nie będzie jednoznacznie czarne ani białe. Miłość przeplata się z wielką magią, dobroć z okrucieństwem, ludzka natura popycha bohaterów do bohaterskich występków lub do złych czynów. Akcja, choć powoli, rozgrywa się na oczach czytelnika, a wszystkie wątki z pozoru nieistotne łączą się w jedną całość.

„Noc kota, dzień sowy" jest osadzona w klimatach fantasty, a nawet science fiction. Przypomina bardzo czasy średniowiecza, znajdziemy tu czarodziejów, rycerzy, damy dworskie a co za tym idzie, obecne będą też i dworskie intrygi. A wszystko sprowadza się tylko do Glinianej Pieczęci. Styl pisania jest bardzo prosty, nie znajdziemy tu zbyt poetyckich opisów. Choć cała historia mnie nie zafascynowała, mimo tego, że motyw bardzo ciekawy, to czegoś mi tu zabrakło i czuję w małym stopniu niedosyt. Choć autorka zapowiedziała, że drugi tom jest ostatnim i nie będzie kontynuacji losów bohaterów, to uważam, że jest w tej powieści potencjał i można jeszcze wiele przekazać czytelnikowi.

Dwoje zakochanych i rozdzielająca porami dnia klątwa. On, w nocy zamienia się w wielkiego burego kocura, ona zaś w dzień przemienia się w drobną płomykówkę. Mają dla siebie tylko dwie godziny – zmierzch i świt. Czy zakochani Jardal i Mitrii znajdą sposób, by złamać klątwę i jak zakończy się ich historia? W drugiej części książki Marty Kladź-Kocot „Noc kota, dzień sowy:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
924
767

Na półkach: , , ,

„Noc kota, dzień sowy. Gliniana pieczęć” to kontynuacja historii magów Jardala i Mitri.
Czekałam na tą powieść bardzo niecierpliwie i miałam wobec niej ogromne oczekiwania. Zresztą autora postawiła sobie poprzeczkę wyjątkowo wysoko.
Czy Gliniana pieczęć spełniła moje oczekiwania?
O tym poniżej.

Akcja powieści rozpoczyna się tam, gdzie skończył się tom pierwszy. Mitria i jej towarzysze uciekają z Castelburga i zmierzają do Xanty, tam upatrując ratunku dla Jardala. Ten natomiast, uwięziony w Międzyświecie, niepamiętający swojego życia i imienia, zmaga się z tajemniczą Lys i próbuje powrócić do świata, który opuścił. Do głównego wątku dołącza również Verena Haage, która wpakuje się w nie lada tarapaty. Do tego wszystkiego pojawi się wątek podróży potężnej czarodziejki Lety Therrus i jej podopiecznej, której ścieżki przetną się ze ścieżkami innych bohaterów.
A jedna z postaci, które wydawałoby się straciły na znaczeniu… Ale nie, o tym nie napiszę, bo zdradziłabym zbyt wiele.

Na wstępie musze bardzo pochwalić autorkę za streszczenie pierwszego tomu umieszczone na samym początku. To świetny zabieg, aby czytelnik odświeżył sobie najważniejsze wydarzenia z poprzedniego tomu (jeśli ktoś nie pamiętał) i wprowadzenie do kolejnej odsłony przygód bohaterów.
A tych jest naprawdę sporo. I nie są to przygody typu „szli, trafili na kłopoty, pokonali je i szli dalej”. Co to to nie. Autorka subtelnie wplata w swoją opowieść wszystkich znanych dotychczas czytelnikowi bohaterów oraz nowych, którzy nieświadomie stają się częścią większej historii i stawia na ich drodze przeszkody, które zmuszą ich niekiedy do nowego spojrzenia na samych siebie i swoje decyzje.
Przez większość powieści narracja jest trzecioosobowa, więc czytelnik ma pełną wiedzę o wszystkich wydarzeniach, które rozgrywają się równocześnie u każdego bohatera. Natomiast zaskoczeniem dla mnie okazało się, gdy w pewnym momencie opowiadanie tej historii rozpoczęło się z punktu widzenia maga Justina, który towarzyszył Mitrii. Dzieje się tak za sprawą kroniki tamtych wydarzeń, które postanowił spisać i w tym przypadku jest to pierwszoosobowa narracja z jego punktu widzenia.
Taki zabieg bardzo przypadł mi do gustu, choć nie przepadam z pierwszoosobową narracją. W tym przypadku jednak idealnie wpasowała się ona w klimat powieści, zapobiegła przegadaniu i idealnie przedstawiła te wydarzenie, które nie wymagały zbyt długiego rozpisywania się na ich temat.
Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak płynnie autorka żonglowała narracją, jak wplatała w swoją opowieść kolejne, pomniejsze wątki, które początkowo wydawały się mało istotne dla fabuły, aby w finale tej historii stać się kluczowym dla niej elementem.

Jeśli ktoś lubi doszukiwać się w czytanej historii nawiązań do innych opowieści, mitologii czy dzieł znanych pisarzy – to w przypadku tej powieści będzie miał co robić, autorka bowiem korzystała z wielu nawiązań do różnych dzieł i mitów. Jeśli nie – nic to nie przeszkadza w cieszeniu się tą wyśmienitą historią, bowiem „Noc kota, dzień sowy. Gliniana pieczęć” to opowieść pasjonująca, zaskakująca i wciągająca czytelnika bez reszty.
To świetna powieść fantasy, gdzie nic nie jest ani jednoznacznie białe ani czarne, a ludzkie losy i wybory mają niezliczoną ilość potencjalnych ścieżek. W tej książce opowieść tworzy się niejako na oczach czytelnika, różne wątki subtelnie się ze sobą splatają i łączą w jedną, niesamowitą całość.
Miłość przeplata się z magią, dobroć z okrucieństwem, poświecenie z pragnieniem władzy, a ludzka natura niezmiennie popycha ludzi do wyjątkowo chwalebnych dokonań, lub do cna złych postępków.

Ta powieść rozczarowała mnie tylko w jednym aspekcie, a napisać muszę, że dość kluczowym. Otóż jak zapowiadała pisarka, jest to drugi i ostatni tom tej historii, a z tym bardzo ciężko mi się pogodzić.
Zostałam bowiem całkowicie oczarowana przez oba tomy Nocy kota, dnia sowy, dałam się porwać tej niesamowitej opowieści i uważam, że ma ona jeszcze wiele do przekazanie czytelnikowi. Stąd moja wielka nadzieja, że autorka powróci jeszcze do tej historii i do tych bohaterów i da mi szansę na kolejne cieszenie się ze spotkania z nimi.
Polecam tą świetną i niejednoznaczną historię dla każdego fana fantasy i jestem pewna, że porwie was ona tak jak mnie.


Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz

„Noc kota, dzień sowy. Gliniana pieczęć” to kontynuacja historii magów Jardala i Mitri.
Czekałam na tą powieść bardzo niecierpliwie i miałam wobec niej ogromne oczekiwania. Zresztą autora postawiła sobie poprzeczkę wyjątkowo wysoko.
Czy Gliniana pieczęć spełniła moje oczekiwania?
O tym poniżej.

Akcja powieści rozpoczyna się tam, gdzie skończył się tom pierwszy. Mitria i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
8

Na półkach:

Druga część opowieści o magii, spiskach przeciw tyranii i ... tak bardzo o naszym świecie i mitach wewnątrz nas.

Druga część opowieści o magii, spiskach przeciw tyranii i ... tak bardzo o naszym świecie i mitach wewnątrz nas.

Pokaż mimo to

avatar
1997
841

Na półkach:

Nic więcej dodać

Nic więcej dodać

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    40
  • Chcę przeczytać
    38
  • Posiadam
    17
  • Teraz czytam
    3
  • E-book
    2
  • Polscy autorzy
    2
  • Ulubione
    2
  • 2019
    2
  • Wyzwanie czytelnicze 2018
    1
  • Fantasy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć


Podobne książki

Przeczytaj także