Jupiter's Legacy: Dziedzictwo Jowisza
Wydawnictwo: Mucha Comics Cykl: Jupiter's Legacy (tom 1) komiksy
136 str. 2 godz. 16 min.
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Jupiter's Legacy (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Jupiter’s Legacy #1-5
- Wydawnictwo:
- Mucha Comics
- Data wydania:
- 2017-12-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-12-12
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365938046
- Tłumacz:
- Marek Starosta
Chloe i Brandon są dziećmi pary najpotężniejszych bohaterów świata. Czy dorównają swoim rodzicom?
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 22
- 16
- 8
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Mark Millar najbardziej znany jest z tego, że wiele komiksów z jego scenariuszem w jakiś sposób pokazuje superbohaterów w bardziej realistycznym i brutalnym świecie. Pomimo jednak dosyć mrocznego nastroju tych opowieści często na końcu pojawia się światełko nadziei pokazujące, że jednak mit superherosa ma sens. Omawiany tu komiks, która jest pierwszą miniserią większego projektu to właśnie tego typu opowieść.
Utopian jest przywódcą grupy superbohaterów, którzy zyskali swoje moce po tym jak kilkadziesiąt lat temu odwiedzili pewną wyspę. Obecnie dzięki działalności nadludzi najwięksi złoczyńcy zostali pokonani, a bohaterowie mogą wychowywać kolejne pokolenie. Jednakże przyjaciel Jowisza nie zgadza się z jego poglądami i postanawia podjąć drastyczne kroki, żeby przejąć przywództwo w grupie.
Na pierwszy rzut oka konflikt między dwoma przywódcami może przypominać ten pomiędzy profesorem X a Magneto z komiksów o X-men. Znając więc twórczość Marka Millara oczekiwałam zabawienia się tym konceptem i ukazania całej walki dwóch grup z nieco innej perspektywy. Jednakże nie ma tutaj specjalnie żadnych dwuznaczności i jest jasny podział na dobrych i złych. Żeby było śmieszniej już nawet komiksy o X-men robią to lepiej wyjawiając kolejne grzechy Xaviera i pokazując Magneto żałującego swoich czynów. Scenarzysta korzysta ze sprawdzonych sztampowych motywów, które raczej nikogo nie zaskoczą. Również same moce bohaterów nie są zbyt pomysłowe i nie wykraczają poza standardowy zestaw supersiły, latania i telepatii.
Kreska Franka Quitely'ego jest bardzo specyficzna. Wiele osób zarzuca mu, że postacie w jego wykonaniu mogą raz wyglądać jak nastolatkowie, raz jak staruszkowie. Tutaj jednak jego kreska moim zdaniem idealnie pasuje, bo atrakcyjne postacie czy te o bardziej oryginalnej urodzie wyglądają jak trzeba. Szkoda, że rysownik nie postarał się bardziej w kwestii kostiumów, które w większości wyglądają bardzo podobnie do siebie. Wyjątkiem jest córka Utopiana, która ma bardzo kontrowersyjny kostium, który jednak pasuje do jej osobowości.
Podsumowując, wbrew temu do czego zdążył nas przyzwyczaić scenarzysta, jest to dosyć typowa historia bohaterska. Na tle inne opowieści w tym stylu wyróżnia ją dużo przemocy. Ot, dosyć przeciętne czytadło.
Mark Millar najbardziej znany jest z tego, że wiele komiksów z jego scenariuszem w jakiś sposób pokazuje superbohaterów w bardziej realistycznym i brutalnym świecie. Pomimo jednak dosyć mrocznego nastroju tych opowieści często na końcu pojawia się światełko nadziei pokazujące, że jednak mit superherosa ma sens. Omawiany tu komiks, która jest pierwszą miniserią większego...
więcej Pokaż mimo toO ile pierwszy tom daje rade, bo superbohaterszczyznę stawia na drugim planie - pod żadnym pozorem nie zachęcam do kupna drugiego albumu, gdyż to najgorszy rodzaj blockbustera, ponieważ akcja nakrywa czapką dramat (niszcząc ważne chwile dla bohaterów opowieści),a starcia przeobrażają się w komiczny festiwal pomyłek. Nie lubię, kiedy setka niezniszczalnych ludzi tłucze się w kadrach, bo wychodzi z tego jakaś roztrzepana, przepakowana testosteronem młócka dla dzieciaków zachłyśniętych popkulturą. W ogóle mam problem z twórczością pana Marka Millar, bo lubuje się w przemocy, karmi się nią i cieszy, jak cynik bez wartości dla ludzkiego życia.
Pierwszy tom jeszcze daje nadzieję, że obejdzie się bez wtórnych pomysłów, ale nic z tego. Superbohaterowie na usługach rządu? Widzieliśmy to w ,,Powrocie Mrocznego Rycerza'', superbohaterowie dzielący się na dwie generacje: na starą gwardię, która służyła społeczeństwu i na tych, co burzą porządek, czyli wypisz, wymaluj ,,Przyjdź Królestwo'' od Marka Waid. Współcześni bohaterowie nie chcą być statecznymi rodzicami, więc zostają kryminalistami, zabijają bez powodu, ćpają, bo stracili wiarę, że naprawią świat. Kiedyś historie o superbohaterach były proste - ruszali na ratunek i nie przejmowali się opinią publiczną, dzisiaj chcą być celebrytami, rozwiązłymi seksualnie samcami czy samicami (bo superbohaterki na topie). Nie wiem, dlaczego dekonstrukcje przestały być dekonstrukcją - jeśli ktoś uważa, że uczyni z superbohaterów łajdaków, to myśli, że będzie oryginalny - obudźcie się, o tym pisali trzy dekady temu!
Super, że ,,Dziedzictwo Jowisza'' stawia na obyczajową genezę punktu fabularnego, na rodzinną sagę, ale to przestało być satysfakcjonujące, ponieważ co piąty komiks o superbohaterach wrzuca ich w wir familijnych rozterek (dla przykładu ,,Czarny Młot'', ,,Umbrella Academy'' czy ,,Syn Supermana'' albo ,,Batman: Under the Hood''). Kiedyś twórcy mieli więcej przysłowiowych ,,jaj'' i Superman musiał działać przeciwko przemocy domowej! Były czasy, kiedy superbohaterowie zdejmowali maskę, bo chcieli żyć normalnie - teraz zakładają obcisłe stroje, żeby szpanować i robić zamęt.
O ile pierwszy tom daje rade, bo superbohaterszczyznę stawia na drugim planie - pod żadnym pozorem nie zachęcam do kupna drugiego albumu, gdyż to najgorszy rodzaj blockbustera, ponieważ akcja nakrywa czapką dramat (niszcząc ważne chwile dla bohaterów opowieści),a starcia przeobrażają się w komiczny festiwal pomyłek. Nie lubię, kiedy setka niezniszczalnych ludzi tłucze się...
więcej Pokaż mimo toMark Millar należy do grona najbardziej rozpoznawalnych i rozchwytywanych scenarzystów komiksowych. Wiele tytułów, które wyszły spod jego pióra, trafiło na listę bestsellerów, kilka zostało także z powodzeniem zekranizowanych (na przykład „Kingsman” i „Kick-Ass”). Szkot ma duży talent do pisania historii lekkich, szalenie rozrywkowych, a jednak niosących z sobą coś więcej. W Polsce ukazało się do tej pory sporo komiksów należących do tzw. Millarworld, a za ich wydawanie odpowiada Mucha Comics. Teraz, także ich nakładem, mamy okazję zapoznać się z „Jupiter’s Legacy”, przez wielu uznawanym za jedno ze szczytowych osiągnięć autora.
W 1932 roku dowodzona przez Sheldona Sampsona drużyna wyrusza na wyprawę na zachód od Zielonego Przylądka, by odnaleźć wyspę, która ukazała się Sheldonowi we śnie. Nikt nie kwestionuje pomysłu mężczyzny, ponieważ jego przeczucia do tej pory sprawdzały się bezbłędnie. Co prawda nikt nie wie, co znajdą na miejscu, lecz wedle zapewnień dowódcy ma to być coś niesamowitego. I faktycznie, po dotarciu do celu członkowie wyprawy zostają obdarzeni nadludzkimi mocami. Wiele lat później superbohaterowie są w Ameryce codziennością. Sheldon i jego brat, Walter, czuwają nad bezpieczeństwem największego mocarstwa świata, lecz mają problem z własnymi dziećmi, które nie chcą podjąć odpowiedzialnej misji rodziców, a ich jedyną ambicją jest dobra zabawa. To jednak zaledwie zapowiedź czarnych chmur, jakie zbierają się nad tą zamkniętą superspołecznością. W rodzinie dochodzi do konfliktu, który odbije się na życiu całego świata.
Komiks superbohaterski nader często składa się z klisz i prób opowiedzenia tej samej historii na nowo. Sam Millar pracował w swojej karierze dla obu największych graczy nurtu superhero, czyli DC Comics i Marvel, ale poza tym stworzył także serię „Kick-Ass”, w której zaprezentował tę tematykę w zupełnie inny sposób, tworząc dzieło będące po części pastiszem, po części zaś poważniejszym spojrzeniem na temat. „Jupiter’s Legacy” to kolejna próba zmierzenia się z trykociarzami, w której autor chciał zawrzeć coś więcej aniżeli tylko błahą nawalankę między posiadaczami cudownych mocy. Dla niej też jest tu nieco miejsca, co więcej, prezentuje się nader efektownie, ale nie stoi na pierwszym planie.
Niezwykle istotna okazuje się w „Dziedzictwie Jowisza” rodzina i relacje pomiędzy jej członkami. Sheldon jest zwolennikiem staromodnego podejścia do bycia superbohaterem, czyli stania z boku i pomagania w razie większej potrzeby. Z kolei Walter pragnie mieć większy wpływ na światową politykę i gospodarkę i zmieniać świat, w swoim mniemaniu na lepsze. Millar przekonująco odmalowuje konflikt interesów, który z początkowej różnicy zdań przemienia się w coś znacznie bardziej poważnego i groźnego dla części bohaterów. Dużą rolę w intrydze odgrywa też konflikt pokoleniowy. Syn Sheldona nie godzi się na rolę, jaką musi pełnić, jest także sfrustrowany faktem, że ojciec odsuwa go na bok i nie pozwala w większym stopniu zintegrować się z amerykańskim rządem. W odróżnieniu od swojej siostry, Chloe, którą interesuje przede wszystkim dobra zabawa, Brandon ma ogromne ambicje, choć jego niedoświadczenie i naiwność może łatwo wykorzystać ktoś, kto wie, jak manipulować ludźmi.
W „Jupiter’s Legacy” otrzymujemy pewien mix gatunkowy – w komiksie pojawia się wspomniany wyżej dramat rodzinny, są tu klasyczne elementy nurtu superhero (kostiumy, tajne tożsamości, potyczki z superprzestępcami),na kolejnych kartach nie zabrakło też polityki. Mimo tej rozciągłości tematycznej całość jest zaskakująco zwarta i w ostatecznym rozrachunku raczej dosyć prosta. Fabularnych twistów nie ma tu za wiele, a całość opiera się po prostu na dynamicznej intrydze, co w momencie, gdy za całość bierze się twórca sprawnie poruszający się w takiej konwencji, można odbierać jako zaletę.
Całość zilustrował Frank Quitely, którego styl jest bardzo charakterystyczny. Pamiętam własną reakcję, gdy lata temu zetknąłem się z jego pracami w serii „New X-Men” – wówczas rysunki wydały mi się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, pokraczne, zwłaszcza gdy artysta przedstawiał twarze bohaterów. W końcu przywykłem do jego stylu, ale wrażenie pewnej dziwności pozostało. W „Dziedzictwie Jowisza” warstwa graficzna nie prezentuje się tak bardzo niestandardowo jak wtedy, ale wciąż pozostaje nieco specyficzna, ponownie głównie w momentach zbliżeń na twarze. Komiks skadrowano bardzo konwencjonalnie, rysunki mieszczą się w wyznaczonych liniach, a artysta nie próbuje w tym zakresie żadnych eksperymentów. Pewnym mankamentem mogą być jedynie dosyć ubogie i monotonne tła kolejnych prac, co po pewnym czasie zaczyna rzucać się w oczy.
Trudno dziwić się opiniom, wedle których „Jupiter’s Legacy” to jedno z lepszych dzieł Marka Millara. Lektura tomu pierwszego przynosi bardzo dużo przyjemności, zwłaszcza gdy czytelnik jest chociaż szczątkowo zorientowany w stylu charakterystycznym dla Szkota. Ta opowieść o superbohaterach jest bowiem dosyć typowa dla scenarzysty, który zaprezentował w niej udane połączenie akcji, humoru i nieco poważniejszej tematyki. Tom pierwszy „Dziedzictwa Jowisza” trzyma naprawdę wysoki poziom. Miejmy nadzieję, że zakończenie tej historii, które mamy poznać w 2018 roku, będzie równie satysfakcjonujące.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2018/02/jupiters-legacy-dziedzictwo-jowisza-tom.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/13580
Mark Millar należy do grona najbardziej rozpoznawalnych i rozchwytywanych scenarzystów komiksowych. Wiele tytułów, które wyszły spod jego pióra, trafiło na listę bestsellerów, kilka zostało także z powodzeniem zekranizowanych (na przykład „Kingsman” i „Kick-Ass”). Szkot ma duży talent do pisania historii lekkich, szalenie rozrywkowych, a jednak niosących z sobą coś więcej....
więcej Pokaż mimo toMillar ma łeb do tworzenia nietuzinkowych historii. Dziedzictwo Jupitera to doskonała odtrutka na dzisiejsze powieści graficzne z superbohaterami. Świetnie napisane postacie i historia, która wciąga niemalże od pierwszych stron. Ukazanie świata superbohaterów przez pryzmat social mediów ciągłej reklamy, promowania bezwartościowych treści idealnie wpisuje się w dzisiejsze czasy, gdzie gwiazdy i celebryci sprzedają swoją prywatność za trochę gotówki. Ciekawie wyglądają relacje między starym i młodym pokoleniem superbohaterów, starsi mają sentyment i aspiracje do dalszych działań- młodzi brylują jako celebryci i mają wszystko w dupie- imprezują, ćpają i upijają się do nieprzytomności. Walka między młodym i starym pokoleniem nabiera niespodziewanych zwrotów akcji gdzie zazdrość i ambicje zaczynają niszczyć rodziny,a tym samym wpływając na losy całego świata. Doskonała lektura. Brawo Panie Mllar!
Millar ma łeb do tworzenia nietuzinkowych historii. Dziedzictwo Jupitera to doskonała odtrutka na dzisiejsze powieści graficzne z superbohaterami. Świetnie napisane postacie i historia, która wciąga niemalże od pierwszych stron. Ukazanie świata superbohaterów przez pryzmat social mediów ciągłej reklamy, promowania bezwartościowych treści idealnie wpisuje się w dzisiejsze...
więcej Pokaż mimo to