The Childhood of Jesus

Okładka książki The Childhood of Jesus John Maxwell Coetzee
Okładka książki The Childhood of Jesus
John Maxwell Coetzee Wydawnictwo: Vintage Cykl: Dzieciństwo Jezusa (tom 1) literatura piękna
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Dzieciństwo Jezusa (tom 1)
Wydawnictwo:
Vintage
Data wydania:
2014-01-02
Data 1. wydania:
2014-01-02
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780099581550
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
670
323

Na półkach: ,

Czytam nie po kolei, zaczęłam od drugiej części cyklu, „Lata szkolne Jezusa”, i mimo, że niezbyt mi się ona podobała, byłam ciekawa wcześniejszych losów Simona i Davida, liczyłam, że znajdę wyjaśnienie, skąd bohaterowie przybyli i czemu są w tak dziwnym układzie „rodzinnym”. Trochę się dowiedziałam, ale nie do końca.
Coetzee pokazuje dziwny, nieokreślony świat. Rzesze uchodźców statkami przybywają do jakiegoś kraju, który organizuje im nowe życie. Charakterystyczną cechą przybyszy jest ich wyczyszczona pamięć, są pozbawieni wspomnień.
„Czy cena jaką płacimy za to nowe życie, cena zapomnienia, nie jest aby zbyt wysoka?” (s. 69)
Dostają pomoc, ale oferuje im się dosyć surowe warunki życia, skromne mieszkanie i jedzenie, ciężką pracę. Kraj wydaje się być bezkrwisty, a społeczeństwo pozbawione namiętności. Ludzie nie jedzą mięsa, nie wykorzystuje się maszyn do ciężkich prac, robotnicy prowadzą dysputy filozoficzne.
„Ludzie tutaj zmyli z siebie dawne związki. Powinieneś zrobić to samo; wyzwolić się od przeszłości, a nie ją tropić” (s. 26)
Simon, mężczyzna w średnim wieku, zaopiekował się 5-letnim Davidem. Podczas podróży statkiem zaginęły dokumenty chłopca. Po 6-tygodniowym pobycie obydwu w obozie przejściowym na pustyni, gdzie Simon uczył się języka hiszpańskiego, przyjeżdżają do miasta Nowilla. Mężczyzna znajduje pracę tragarza w porcie. On i dziecko spotykają się z życzliwością, ale równocześnie z obojętnością mieszkańców miasta.
Simon czuje się za chłopca odpowiedzialny i uważa, że powinien znaleźć matkę Dawida. Kiedy spotyka Inez ma dziwne przekonanie, że to właśnie ona nią jest i zostawia jej dziecko, usuwając się z mieszkania. Na długo traci kontakt z dzieckiem, cierpi.
Po powrocie do spotkań Simon czyta z Davidem Don Kichota – mały fantazjuje, buntuje się, staje się hardy, np. udaje ze umie czytać, wymyśla własny język. Inez psuje chłopca, ulega jego kaprysom, pozwala gromadzić śmieci, izoluje od kolegów. Simon tłumaczy mu jak działa świat, jest racjonalny i stanowczy, ale uważa, że Inez ma większe prawo decydować o dziecku.
I tak ta opowieść się toczy. Po ukończeniu 6 lat David zaczyna naukę w szkole, gdzie, mimo, że uważany za bardzo zdolnego, nie poddaje się jej wymaganiom; w pewnym momencie nieoczekiwanie okazuje się, że umie pisać i czytać. Rodzi się podejrzenie, że to nienormalna sytuacja rodzinna powoduje problemy z dzieckiem. Trafia do szkoły specjalnej z internatem 50 km od domu. Przybrani rodzice uciekają z nim przed władzami oświatowymi do innego miasta.
To tyle w skrócie odnośnie treści. Niestety, ciągle nie wiem o co w tej książce chodzi, nie umiem jej ocenić. A co do tytułu, to czyżby losy Dawida miały coś wspólnego z Jezusem?
Autor pokazuje nieznany świat i dziwnych ludzi z centralną postacią niezwykłego chłopca. Raz bywa kapryśny i krnąbrny, innym razem - zamyślony, uduchowiony. I właściwie nie wiadomo czy Dawid jest taki nadzwyczajny, czy to po prostu normalny rozwydrzony dzieciak, któremu dorośli ulegają. Oboje, Simon i Inez kochają chłopca i starają się go wychowywać i chronić, każde na swój sposób.
Nie rekomenduję książki, czuję się wobec niej bezradna. Czyta się całkiem dobrze, szczególnie, że jest napisana pięknym językiem. Patrzę na opinie, są bardzo różnorodne, zawierają ciekawe interpretacje. Inni znajdują w tej opowieści to czego ja nie widzę.

Czytam nie po kolei, zaczęłam od drugiej części cyklu, „Lata szkolne Jezusa”, i mimo, że niezbyt mi się ona podobała, byłam ciekawa wcześniejszych losów Simona i Davida, liczyłam, że znajdę wyjaśnienie, skąd bohaterowie przybyli i czemu są w tak dziwnym układzie „rodzinnym”. Trochę się dowiedziałam, ale nie do końca.
Coetzee pokazuje dziwny, nieokreślony świat. Rzesze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
336
50

Na półkach:

Odkładając na bok warstwę symboliczną, a odnosząc się jedynie do opisu całej gamy różnych zachowań dziecięcego bohatera tej powieści, próżno szukać drugiej, która w równym stopniu zniechęcałaby do posiadania potomstwa, co niniejsza.

Odkładając na bok warstwę symboliczną, a odnosząc się jedynie do opisu całej gamy różnych zachowań dziecięcego bohatera tej powieści, próżno szukać drugiej, która w równym stopniu zniechęcałaby do posiadania potomstwa, co niniejsza.

Pokaż mimo to

avatar
571
34

Na półkach:

Bardzo zła pod każdym względem. Przygłupi dorośli i irytujący gówniarz gadają kocopoły przez 300 stron. Nie mam pojęcia, co Coetzee miał na myśli. Prawdopodobnie jego najgorsza książka.

Bardzo zła pod każdym względem. Przygłupi dorośli i irytujący gówniarz gadają kocopoły przez 300 stron. Nie mam pojęcia, co Coetzee miał na myśli. Prawdopodobnie jego najgorsza książka.

Pokaż mimo to

avatar
1148
407

Na półkach:

Uwaga, głupia książka!
Tak, wiem, że autor jest noblistą, czytałem jego Hańbę i była niezła.
Ale to co tu się czyta jest po prostu głupie. Na początku jeszcze ujdzie, choć nic ciekawego.
I to jest pierwsza wada tej książki: nie dzieje się nic ciekawego. Ktoś tam coś mówi, ktoś inny coś robi. Wszystko to opisane zwyczajnym niewyszukanym językiem, ot tak płynie sobie dość banalna opowieść.
Nie krytykuję za banalność, bo banałami można czasem wyrazić niezwykłą głebię. Zwykłe wydarzenia mogą symbolizować coś niezwykłego. Tu niestety nie ma nic takiego miejsca.

No ale wraz z czytaniem narasta irytacja. Irytacją związana z głupim przedstawieniem motywacji i czynów bohaterów. Ludzie po prostu tak nie postępują, ani tak nie przeżywają świata jak tu jest opisane.

No i w końcu robi się bardzo bardzo głupio. Głowny bohater nagle dochodzi do wniosku, że jakaś kobieta, którą zobaczył na korcie jest matką dziecka którym się opiekuje.e. I zaczyna ją nagabywać ni z tego nie z owego, żę ona ma się tym chłopcęm zająć.

Litości. Rozumiem, że zamysł bym taki, aby pokazać jakieś niechciane dziecko, którym ktoś ma się zająć. Frodo dostaje pierścień i te pe. Ale jak już koniecznie musimy przedstawić taki dylemat, to czy on nie może być przedstawiony bardziej inteligentnie?
Jeśli autor robi coś takiego to szwankuje jego intelekt, bo nie potrafi wymyślić wydarzenia, które na poziomie symbolicznym miałoby swoją nośność, a na poziomie konkretnym byłoby prawdopodobne i dobrze opisane.

A po co marnować czas na marne książki?
Jeśli nie umiesz autorze przedstawić tego w sposób sensowny, to po co w ogóle to przedstawiasz.

Za całym przekonaniem odradzam i zniechęcam do tej głupiej książki!

Uwaga, głupia książka!
Tak, wiem, że autor jest noblistą, czytałem jego Hańbę i była niezła.
Ale to co tu się czyta jest po prostu głupie. Na początku jeszcze ujdzie, choć nic ciekawego.
I to jest pierwsza wada tej książki: nie dzieje się nic ciekawego. Ktoś tam coś mówi, ktoś inny coś robi. Wszystko to opisane zwyczajnym niewyszukanym językiem, ot tak płynie sobie dość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
259
255

Na półkach:

Powiedzieć, że mam mieszane uczucia po lekturze tej powieści, to nic nie powiedzieć.
Tytuł sugeruje, że to poetycka, metaforyczna, osobista wersja dziejów postaci, o której wciąż niewiele wiemy, a której nie do końca potwierdzone istnienie zmieniło świat.
No, nie wiem. Ta pełna niekonsekwencji narracyjnych powieść zaczyna się jak dystopia. Spotykamy uciekinierów, przybyszy nie wiadomo skąd (pewne ślady mogą mówić, że to muzułmanie). Na dzień dobry nowe miejsce życia czyści wszystkim pamięć, znika też empatia, umiejętność wyrażania emocji i uczuć. Nowe miejsce jednym daje tylko chleb i wodę, innym wygodne mieszkanie z telewizją, urozmaiconymi posiłkami albo oferuje spędzanie czasu na grze w tenisa. Jaki jest powód takich "przydziałów"? Chciałabym, jako czytelnik wiedzieć. Potem opowieść przechodzi w naiwny traktat filozoficzno-dydaktyczny. Pretekstem do tłumaczenia - a tym samym stwarzania - świata jest fakt, że dorosły mówi to do pięciolatka. A wszyscy wiemy, że w tym wieku najczęściej zadawanym pytaniem jest "Dlaczego?". Ów pięciolatek zaś jest tak irytujący, że ma się ochotę prasnąć książką w blat, a nie czekać, co on z tych peror wujka pojmie i co z tego wyniknie.
Ten wymyślony przez autora świat ma dziurę na dziurze, ot, jak coś potrzebne - zjawia się w postaci ludzi, zdarzeń, sytuacji.
Zobaczymy, co będzie dalej.

Powiedzieć, że mam mieszane uczucia po lekturze tej powieści, to nic nie powiedzieć.
Tytuł sugeruje, że to poetycka, metaforyczna, osobista wersja dziejów postaci, o której wciąż niewiele wiemy, a której nie do końca potwierdzone istnienie zmieniło świat.
No, nie wiem. Ta pełna niekonsekwencji narracyjnych powieść zaczyna się jak dystopia. Spotykamy uciekinierów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
481
476

Na półkach:

Na początku "Dzieciństwa Jezusa" Coetzee zdaje się konstruować literacki szyfr ze scen, obrazów i postaci. Ludzie nie są ludźmi, a uosobionymi ideami; świat przedstawiony to sztuczna rzeczywistość, w której żyje się przy minimum zaspokojonych potrzeb; każdy, kto do niego trafia, zostaje całkiem pozbawiony wspomnień; postęp jest tu widziany jako zagrożenie dla naturalnego porządku. Największe znaczenie ma nie to, co w tym świecie jest, ale to, czego nie ma - możecie być pewni, że kiedy Coetzee wyraźnie podkreśla, że na stołówce brakuje soli i pieprzu, to nie dlatego, żebyśmy współczuli bohaterowi zjedzenia mdłego spaghetti. Zastanawiam się, czy autor jest świadom ironii: z jednej strony podśmiewa się z nieprzystępności/nieżyciowości filozofii (patrz: kupowatość kupy, rozdział 16),z drugiej - posługuje się skrajnie literacką, abstrakcyjną manierą, która zamiast przekazywać informację, koduje ją i zaciemnia. Porównanie do Kafki samo się nasuwa, ale jest niewystarczające. W drugiej połowie "Dzieciństwo Jezusa" przekształca się nagle w nieco bardziej konwencjonalną narrację, skupiającą się wokół trójki bohaterów. To właśnie w tym momencie straciłem orientację w tym, do czego Coetzee może zmierzać: rozkodowywanie symboli szło mi zupełnie nieźle do momentu, kiedy nagle okazało się, że nie jest to książka o poczuciu nieskończonego nienasycenia czy znaczeniu pamięci dla indywidualnego poczucia tożsamości, ale o kształtowaniu się dziecięcego charakteru i - być może - o odpowiedzialności rodziców. A może jeszcze o czymś innym, albo nawet o wszystkich tych rzeczach naraz. Wreszcie, zestawienie Jezusa z Don Quixote'em wygląda mi na wątek, który może dać ciekawe owoce w następnych dwóch tomach. Lekturę skończyłem sfrustrowany, ale też zaintrygowany, pozostaje mi więc tylko zaryzykować doczytanie Jezusowej trylogii do końca.

Na początku "Dzieciństwa Jezusa" Coetzee zdaje się konstruować literacki szyfr ze scen, obrazów i postaci. Ludzie nie są ludźmi, a uosobionymi ideami; świat przedstawiony to sztuczna rzeczywistość, w której żyje się przy minimum zaspokojonych potrzeb; każdy, kto do niego trafia, zostaje całkiem pozbawiony wspomnień; postęp jest tu widziany jako zagrożenie dla naturalnego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
907
640

Na półkach: , ,

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego "W 12 miesięcy dookoła świata", które w tym roku wystartowało z inicjatywy Biblioteki Miejskiej w Łodzi.

Historia opowiedziana przez Coetzeego w "Dzieciństwie Jezusa" jest intrygująca i momentami bardzo infantylna. Dużo w niej treści filozoficznej, co sprawia, że książka staje się nużąca, aczkolwiek czytało mi się ją bardzo dobrze. "Dzieciństwo Jezusa" to pierwszy tom trylogii Coetzeego i sięgnę po jej kontynuację, ponieważ wzbudził on moją ciekawość. Mam nadzieję, że droga Davida i jego nietuzinkowej rodziny wciągnie mnie na tyle, by dokończyć lekturę trylogii, co na etapie "Dzieciństwa Jezusa" było dosyć trudne.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego "W 12 miesięcy dookoła świata", które w tym roku wystartowało z inicjatywy Biblioteki Miejskiej w Łodzi.

Historia opowiedziana przez Coetzeego w "Dzieciństwie Jezusa" jest intrygująca i momentami bardzo infantylna. Dużo w niej treści filozoficznej, co sprawia, że książka staje się nużąca, aczkolwiek czytało mi się ją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
250
98

Na półkach: , ,

Jest to pierwsza książka tego autora, jaką przeczytałam i mam bardzo mieszane odczucia. Wiele osób polecało mi tego Noblistę, ale liczyłam na coś więcej. Być może powinnam sięgnąć po inną powieść Coetzee, bo niestety "Dzieciństwo Jezusa" zupełnie mnie nie porwało.
Cała powieść w moim odczuciu jest po prostu w pewien sposób niespójna, a bohaterzy hmm... samolubni? ignorantccy? Może po prostu odczłowieczeni.
Zmęczyło mnie czytanie tej książki i naprawdę zastanawiam się czy sięgać po dalsze części (choć nie lubię nie dokończać danej serii). Dam szansę i spróbuję przeczytać jakąś inną powieść tego autora, bo być może zwyczajnie niefortunnie na pierwsze spotkanie z nim wybrałam akurat "Dzieciństwo Jezusa". Obym się nie zawiodła.
Daję 3/10 i nie polecam, zwłaszcza jeśli ma być to jak w moim przypadku pierwsze spotkanie z tym pisarzem (raczej będzie to rozczarowanie, a nie literacka uczta).

Jest to pierwsza książka tego autora, jaką przeczytałam i mam bardzo mieszane odczucia. Wiele osób polecało mi tego Noblistę, ale liczyłam na coś więcej. Być może powinnam sięgnąć po inną powieść Coetzee, bo niestety "Dzieciństwo Jezusa" zupełnie mnie nie porwało.
Cała powieść w moim odczuciu jest po prostu w pewien sposób niespójna, a bohaterzy hmm... samolubni?...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
29

Na półkach:

Książka mnie nie porwała. Odniosłem wrażenie, że niektóre jej wątki miały służyć temu, aby mniej cierpliwy czytelnik, odłożył ją czym prędzej na półkę . Ja się nie poddałem ze względu na poprzednie pozycje autora, które bywały bardzo dobre oraz na styl pisarski, który mi odpowiada. Czy ocena na 5 jest oceną zbyt wysoką?Nie koniecznie, bowiem pomimo wielokrotnego znużenia książką, byłem ciekaw losów głównego bohatera oraz jego podopiecznych.

Książka mnie nie porwała. Odniosłem wrażenie, że niektóre jej wątki miały służyć temu, aby mniej cierpliwy czytelnik, odłożył ją czym prędzej na półkę . Ja się nie poddałem ze względu na poprzednie pozycje autora, które bywały bardzo dobre oraz na styl pisarski, który mi odpowiada. Czy ocena na 5 jest oceną zbyt wysoką?Nie koniecznie, bowiem pomimo wielokrotnego znużenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
215
211

Na półkach:

Dziwna książka, ale równocześnie wciągająca. Dość szalona historia małego chłopca i dorosłego mężczyzny, którzy poznali się podczas ucieczki łodzią do nowego kraju. Misją Simona było odnalezienie (znalezienie?) matki chłopca, o której nie wiedział kompletnie nic. Zupełnie obca kobieta, idąc za niewytłumaczalnym porywem serca, po przypadkowym spotkaniu z Simonem, zgadza się być matką Dawida.
W powieści zanurzonej w rzeczywistości jakiegoś blizej nieokreslonego kraju, w którym mówi się po hiszpańsku, pojawiają się w zachowaniach, słowach i wydarzeniach Ines, Simona i Dawida nawiązania do zdarzeń z życia Maryi, Józefa i Jezusa. W tej historii pojawia się „matka”, która jest panną i ma dziecko, opieka cierpliwego mężczyzny, który nie jest ani mężem ani ojcem, niepospolita indywidualność dziecka, niezrozumienie i czasem wrogość otoczenia, w końcu ucieczka.
W sumie ciekawy, choć już wielokrotnie wykorzystywany pomysł, zrealizowany tak, jakby autora gonił termin oddania książki, z często banalnymi rozwaźaniami, z ledwo zarysowaną osobowością głównych bohaterów, trochę niespojną historią.

Dziwna książka, ale równocześnie wciągająca. Dość szalona historia małego chłopca i dorosłego mężczyzny, którzy poznali się podczas ucieczki łodzią do nowego kraju. Misją Simona było odnalezienie (znalezienie?) matki chłopca, o której nie wiedział kompletnie nic. Zupełnie obca kobieta, idąc za niewytłumaczalnym porywem serca, po przypadkowym spotkaniu z Simonem, ...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    713
  • Przeczytane
    647
  • Posiadam
    223
  • 2013
    31
  • Nobliści
    17
  • 2014
    17
  • Teraz czytam
    13
  • Ulubione
    13
  • Chcę w prezencie
    9
  • 2018
    8

Cytaty

Więcej
John Maxwell Coetzee Dzieciństwo Jezusa Zobacz więcej
John Maxwell Coetzee Dzieciństwo Jezusa Zobacz więcej
John Maxwell Coetzee Dzieciństwo Jezusa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także