Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku

Okładka książki Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku Bernard Stiegler
Okładka książki Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku
Bernard Stiegler Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Etats de choc. Bêtise et savoir au XXIe siècle
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania:
2017-10-13
Data 1. wyd. pol.:
2017-10-13
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788301195823
Tagi:
wiedza głupota
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1753
1752

Na półkach: ,

To ważna, niezwykła i aktualna publikacja z wielu powodów.
Napisał ją człowiek, który trafił do więzienia za napady z bronią w ręku. To tam odkrył filozofię, której zgłębianie i studiowanie, po zdaniu matury, odbył drogą korespondencyjną. Doktorat obronił już na wolności. Od tamtej pory napisał kilkadziesiąt publikacji, ale polskie tłumaczenie jednej z nich (dokładnie tej) pojawia się po raz pierwszy. Dobrze stało się, że wydawca wybrał do tego „debiutu” właśnie „Wstrząsy”. Mimo że napisane po kryzysie finansowym w 2008 roku ich treść, dziesięć lat później, nadal jest bardzo aktualna. To pozycja wyjątkowa również dlatego, że wpisuje się w coraz głośniejszy nurt współczesnych opracowań „krzyczących” i alarmujących o kondycji świata i ludzkości. Publikacji analizujących przyczyny prowadzące do upadku cywilizacji i moralnej degradacji ludzkości. Po wizjonerach, Naomi Oreskes i Ericu M. Conwayu, prorokującymi tę nieuniknioną tragedię, po archeologach i biologach wyraźnie wskazujących i tłumaczących proces moralnej degradacji ludzkości zmierzający ku jej unicestwieniu, a przedstawiony przez Douglasa Prestona w „Zaginionym Mieście Boga Małp”, pojawił się w Polsce głos francuskiego filozofa sięgający w swojej krytycznej analizie ekonomii politycznej jeszcze dalej i głębiej. Do pierwotnej przyczyny wszystkich wcześniej wymienionych w poprzednich publikacjach – do głupoty.
Ludzkość głupieje – mówi autor wprost.
Jej objawami są hiperkonsumpcjonizm, popędowość, „nałogogenność” i bezkrytyczne myślenie. Winą za tę niedojrzałość i niemożność dorośnięcia społeczeństwa obarcza środowisko uniwersyteckie bardzo szeroko rozumiane i obejmujące wszystkie poziomy edukacji. Oskarża je o sprzedajność, nazywając ją wręcz prostytucją. Ta zdemoralizowana postawa doprowadziła według autora do politycznej i ekonomicznej ruiny na skalę planetarną oraz destrukcji demokracji. Do trwającej wojny ekonomicznej, która pochłania obecnie więcej ofiar niż dwie wojny światowe w powszechnie trwającym głodzie miliarda osób na świecie, migracjach ludności, katastrof ekologicznych, ekonomicznej beznadziei młodych pokoleń, wzroście analfabetyzmu, upowszechnianiu się regresji sanitarnej, spekulacji i unicestwianiu edukacji rodzinnej i publicznej. To tylko kilka z wielu skutków finansjeryzacji ekonomii doprowadzającej również do utraty suwerenności przez państwa. Jej skutkiem są również wstrząsy wykorzystywane do wprowadzania niepopularnych decyzji, jak na przykład likwidacja edukacji państwowej po niszczącym huraganie Katrina w Nowym Orleanie. Takich przykładów podaje więcej. Między innymi polską transformację ustrojową w latach 90. XX wieku. W trosce o przyjemność czytania innych odbiorców, nie zdradzę, co nam wtedy „sprzedano”.
Oczywiście moje przedstawienie myśli autora jest bardzo uproszczone i niepełne.
Autor tę analizę przeprowadził bardzo dokładnie, posługując się aparatem naukowym filozofii. Odwoływał się do myśli swoich poprzedników (głównie Gillesa Deleuze’a, Jacques’a Derridy, Jean-Françoisa Lyotarda, Martina Heideggera, Zygmunta Freuda),na których poglądach bazował, polemizował z nimi, a nawet na nowo odczytywał (Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Karol Marks),przyjmując rolę komentatora ich myśli filozoficznej. Co ciekawe i rzadko spotykane wśród filozofów, nie poprzestawał tylko na rozważaniach teoretycznych.
Zachęcał do działania.
Proponował konkretne sposoby rozwiązywania istniejącej, katastrofalnej sytuacji, która obecnie spycha ludzkość po równi pochyłej w dół, czyniąc z tej książki swoistą broń pokojową w walce o rozum, w której technologia cyfrowa będzie sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Podkreślał konieczność wdrożenia całkowicie nowej, przemysłowej polityki publicznej i ponowne przemyślenie polityki edukacyjnej, fiskalnej, rodzinnej, międzypokoleniowej, społecznej czy zdrowotnej. Celowo nie używam pojęć, które autor wprowadzał wraz z autorską teorią farmakologiczną, bo po pierwsze – odkrywanie i poznawanie jej samodzielnie w wywodzie filozoficznym jest przyjemniejsze, a po drugie – wymaga od czytelnika stawania na indywidualnych, osobistych palcach intelektu i doświadczeń poznawczych, by ten wywód zrozumieć, a każda próba oddania go słowami filozofa może ten przekaz zaciemnić. Myślę, że każdy musi się z tym tekstem zmierzyć sam. Koncepcja autora jest bardzo gęsta od wiedzy przede wszystkim filozoficznej i angażuje umysł w 100%. Pominięcie lub niezrozumienie jednego słowa burzy lub zniekształca sens całego zdania. To jedna z niewielu książek, którą czytałam tylko w domu i tylko w chwilach emocjonalnego wyciszenia. Autor miał tego świadomość, pisząc – „Dzieło filozoficzne nieustannie stawia się i sprzeciwia spokojnemu czytaniu, to jest takiemu, które sobie samo płynie. Ten, kto czyta jest w swoim czytaniu zaciągnięty do pracy, do współwytwarzania, a więc jest zmuszony do wyindywiduowania siebie poprzez wyindywiduowanie tego, co czyta”. Ciężko więc pracowałam „zaciągnięta do pracy” przez autora, ale w dużej mierze to, że „wyindywiduowałam się” zawdzięczam tłumaczowi. Nie musiałam guglować, żeby stwierdzić, że mam do czynienia z tłumaczem nieprzeciętnym. Sam fakt, że pdjął się tłumaczenia filozofa dotychczas nieprzekładanego, dla którego musiał znaleźć przestrzeń językową, do tego kompatybilną z tą zastaną, świadczy o dużej odwadze stawiania swojego autorytetu zawodowego na szali opinii środowiska naukowego. Swoje obawy z lekkim przymrużeniem oka wyraził w tym zdaniu – „W przypadku tekstu, którego głównym tematem jest głupota, tak określona stawka tłumaczenia, w sensie ogólnym, wydaje się wręcz podwójna, podobnie jak obawa tłumacza, że zrobił z siebie głupka”. Tę trudność upatrywał również w odwoływaniu się autora do myśli filozoficznej Gilberta Simondona nadal czekającego na tłumaczenie polskie. Wdzięczna jestem tłumaczowi również za posłowie, w którym syntetycznie podsumował treść dzieła, do którego był przygotowany merytorycznie (jest filozofem z naciskiem na współczesną filozofię francuską),za przypisy, za uzupełnianie słowami odautorskimi myśli skróconych przez autora i za pozostawianie słów w oryginale, bym mogła „oczami duszy” uchwycić umykający sens pojęcia niedoskonale, w mniemaniu autora, dookreślony lub oddany przez niego w polszczyźnie. Wobec tej mrówczej i gargantuicznej pracy pozostaje mi powiedzieć jedno.
Chapeau bas!
Nie wyczerpałam wszystkich wątków, zagadnień i smaczków publikacji. To pozycja, nad którą można rozwodzić się w wielogodzinnych debatach i dyskusjach. Chciałabym, żeby tak właśnie było. Żeby o tej krytyce ekonomii politycznej i farmakologicznych propozycjach działania było głośno, bo to jest alternatywa na wygraną rozumu w walce z głupotą. Na uniknięcie trzeciej wojny światowej. Na mądre życie w pokoju.
Na dalsze istnienie ludzkości w ogóle.
http://naostrzuksiazki.pl/

To ważna, niezwykła i aktualna publikacja z wielu powodów.
Napisał ją człowiek, który trafił do więzienia za napady z bronią w ręku. To tam odkrył filozofię, której zgłębianie i studiowanie, po zdaniu matury, odbył drogą korespondencyjną. Doktorat obronił już na wolności. Od tamtej pory napisał kilkadziesiąt publikacji, ale polskie tłumaczenie jednej z nich (dokładnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
582
568

Na półkach: , , , ,

Opiniowana książka kompozycyjnie stanowi hermeneutyczną transgresję ku swoistej figuratywnej dekonstrukcji niemożności narcystycznej post-intelektualnej elity uniwersyteckiej, prowadząc paralelnie do konkluzji o indyferencji dialektycznej merytokracji w powiązaniu z idiomatyzmem edukacyjnym, ponowoczesnością libidalnej gospodarki i supremacją korporacjonizmu.

Nic z poprzedniego zdania nie zrozumieliście? Nie szkodzi, ja też nie (choć sam je wymyśliłem i ma ono semantyczny sens zgodny z tezami stawianymi przez autora opiniowanej książki). :)

Takie teksty, jak pierwsze zdanie tej opinii, czekają potencjalnego czytelnika "Wstrząsów. Głupota i wiedza w XXI wieku" autorstwa francuskiego filozofa Bernarda Stieglera. Nie dałem rady i przeczytałem tylko 15%. Liczyłem na to, że książka jest o czymś, a ona jest głównie barokową wydmuszką i narcystycznym peanem na cześć intelektualnego środowiska francuskich filozofów kręgu postmodernistycznego. Czytam różne rzeczy i nie robią na mnie wrażenia żadne filozoficzne konstrukcje (jeśli w nich jest tylko forma, a treści brak),ale tego tworu nie doczytałem, bo szkoda czasu.

Jeśli chodzi o główne tezy filozofa, w związku ze zdiagnozowaną atrofią poziomu intelektualnego społeczeństwa, to samych faktów i ciekawych spostrzeżeń jest bardzo niewiele. Jeśli komuś uda się przebrnąć przez setki odniesień (ponad 800 przypisów) do różnych wypowiedzi i niejasnych nawiązań, to dowie się, że kapitalizm, prywatyzacja edukacji, zagubienie technologiczne rodziców współczesnej młodzieży, podążanie uczelni za modami technokracji i podnietami konsumpcjonizmu czy standaryzacji, stanowią główne przyczyny nieciekawej kondycji społeczeństwa. To niewiele, jak na domniemany intelektualny zamysł autora.

"Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku" jest świetna lekturą do wyłapywania wielostopniowych, bezsensownych i językowo karkołomnie budowanych argumentacji. Przykładów mam mnóstwo. Może tylko jeden, w którym autor opisuje temat publikacji:

"Głównym tematem tej książki, w której podejmuję na nowo refleksję zapoczątkowaną przez Horkheimera i Adorno, powracając jednak na drogi wyznaczone po nich przez „myśl francuską”, jest odpowiedzialność uniwersytetu, uniwersytetu i szkoły jutra jako instytucji, poprzez które rozum w możności, a więc rozum, któremu zawsze towarzyszy jego cień: nierozum w możności, będzie mógł i będzie musiał stać się na powrót rozumem w akcie, a więc rozumem toczącym z tymże cieniem walkę przeciwko przejściu w akt głupoty lub szaleństwa. Walka z tym cieniem nie oznacza jednak wyłącznie przeciwko niemu, lecz liczenie się z nim, liczenie na niego, a nawet podpieranie się nim.

Cień jest po dwóch stronach – a jego rozum (rozum tego cienia, a więc jego konieczność) musi ułożyć się z tym cieniem i myśleć, wychodząc od i z tego cienia, ale czyniąc to szybciej niż ów cień[99] (jak gdyby światło przybywało zawsze później niż cień, zbyt późno dla cienia). Ów cień jest cieniem farmakonu[100], a także cieniem efektów jego oddziaływania na duszę noetyczną (wiedza i niewiedza, światło i cień) w takim kształcie, w jakim oświecona świadomość może się w niej wyłonić z wciąż ciemnej nieświadomości, jednocześnie jako część mroku i część ognia[101]."

Powyższy cytat to cudowna głębia zerowej treści. Szkoda czasu na wysublimowane analizy tekstu książki i chociażby zasadne pytania o podstawy statystyczne stawianych w niej tez (autor nie podaje źródeł własnych ilościowych dywagacji). Lokalność i hermetyczność opisywanego systemu edukacji francuskiej, stawia polskiego czytelnika wobec czegoś mu obcego. Brnąc przez kolejne zdania Stieglera, miałem wrażenie, że on prowadzi jakiś dyskurs z gronem własnych wyznawców, bo nie raczył dokonać jakichś ogólnych uwag wprowadzających, zakładając, że wcześniejsze własne pisma są wszystkim znane. W opisywanym przez siebie zakresie patologii uniwersyteckich zapomina, że na uczelniach filozofia nie jest jedynym kierunkiem wykładanym. Zupełnie inaczej wygląda profil edukacyjny, praca badawcza czy społeczne oczekiwanie wobec wydziałów: matematyki, chemii czy filologii klasycznej. Z rozbrajającą szczerością stwierdza:

"(...) za ten stan faktyczny [powszechnej bezmyślności i głupoty] odpowiedzialny jest uniwersytet, a jeszcze bardziej filozofia na uniwersytecie (...)".

Nic dodać, nic ująć. Tylko, po co wychodzić z tym przekazem do społeczeństwa! Może lepiej samemu się 'zredukować' i zając czymś ciekawszym niż katowaniem innych własnymi pseudo-intelektualnymi publikacjami?

Czytając tę książkę, miałem z tyłu głowy świetną publikację "Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów", w której autorzy poddali bezlitosnej krytyce liczne teksty pracowników naukowych wydziałów socjologicznych i filozoficznych francuskich uczelni. Skojarzenie z "Modnymi bzdurami" to nie tylko analogia i moje subiektywne nawiązania. Sporo prominentnych postmodernistów, których Sokal i Bricmont uroczo ośmieszają, stanowi bowiem 'ideową i intelektualną bazę myśli' dla Stieglera. Pojawiają się u niego chociażby Lacan, Derrida, Deleuze, Guattari. Te tuzy intelektualnej filozoficznej Francji zostały ośmieszone w "Modnych bzdurach".

Praca Steiglera wprost wpisuje się w powszechną jałowość współczesnego uniwersyteckiego filozofowania. Teksty takich myślicieli często budowane są na trudnych zwrotach, które mają stanowić gwarancję elitarności przekazywanych mądrości. Pływanie w takiej mętnej wodzie semantycznych niejednoznaczności dodaje być może splendoru, ale u mnie wywołuje śmiech. Cenię wielu filozofów, chociażby analityka Jana Woleńskiego, logika Bertranda Russella czy kognitywistę Daniela Dennetta. Oni jednak z pokorą budują pewną myśl, która jasno i jednoznacznie stara się odnosić do jakiegoś kawałka doświadczanej przez nas rzeczywistości.

Odradzam "Wstrząsy", chyba że ktoś lubi masochizm, albo szuka przykładów języka, który należy tępić wszystkimi dostępnymi sposobami.

/gwiazdki dałem za umożliwienie mi zapoznanie się z tekstem, który odtąd będzie dla mnie świetnym przykładem anty-intelektualności literackiej/

Opiniowana książka kompozycyjnie stanowi hermeneutyczną transgresję ku swoistej figuratywnej dekonstrukcji niemożności narcystycznej post-intelektualnej elity uniwersyteckiej, prowadząc paralelnie do konkluzji o indyferencji dialektycznej merytokracji w powiązaniu z idiomatyzmem edukacyjnym, ponowoczesnością libidalnej gospodarki i supremacją korporacjonizmu.

Nic z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    75
  • Przeczytane
    13
  • Posiadam
    4
  • Teraz czytam
    2
  • Reportaże_i_ współczesny_świat
    1
  • Filozofia francuska
    1
  • 04. Pap?
    1
  • Niedoczytane
    1
  • Studia kulturowe
    1
  • Poststrukturalizm
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku


Podobne książki

Przeczytaj także