Yoro
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Yoro
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2017-09-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-12
- Data 1. wydania:
- 2018-03-10
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380972261
- Tłumacz:
- Andrzej Flisek
- Tagi:
- atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki II wojna światowa kobieta poszukiwanie sensu życia poszukiwanie własnej tożsamości powieść obyczajowa rozstanie trauma uczucie
"Yoro" to niezwykłe świadectwo kobiety, która nie zamierza zaakceptować narzuconego jej tragicznego losu. Powieść ta czyni z tragedii swoiste wybawienie, a opowiada o kobiecie walczącej ze światem i o tym, jak odnosi ona, i za jaką cenę, końcowe zwycięstwo.
H, narratorka i bohaterka, już na wstępie wyznaje, że popełniła zbrodnię. I w prowokujących słowach zachęca czytelnika, aby ten ośmielił się przeczytać jej dzieje. W całej książce utrzymuje się to szczególne napięcie, ten sam wymiar tragiczności, to nieodparte wrażenie, że zarówno narratorka, jak i potencjalni czytelnicy grają w grę, której stawką jest życie lub śmierć. W tekście tętniącym ekstatycznym rytmem i zmuszającym do czytania ze wstrzymanym oddechem, H opowiada historię miłości do mężczyzny, historię miłości do dziewczynki Yoro, której nigdy nie widziała na oczy, historię poszukiwania tego wszystkiego, co tworzy podstawy ludzkiej istoty: tożsamości seksualnej, prokreacji, szaleństwa, nienawiści, miłości.
"Yoro" to również bezwzględna krytyka tego wszystkiego, co zamienia życie w koszmar: wojen, wszelkich form przemocy i gwałtu, ale również dogmatów naukowych i religijnych, które nie pozwalają nam być sobą.
"Yoro" to pierwsza powieść Mariny Perezagui, pisarki wyjątkowej i obdarzonej niezwykłą charyzmą, której dwa wcześniejsze zbiory opowiadań, "Criaturas abisales" i "Leche", zostały bardzo dobrze przyjęte, zbierając pochwały krytyki i wzbudzając zachwyt czytelników.
H była dzieckiem, kiedy Little Boy spadł na Hiroszimę. Wybuch bomby zmiótł z powierzchni ziemi całe miasto, uśmiercił tysiące jego mieszkańców, dla niej jednak pod wieloma względami stał się wyzwoleniem. Jim to amerykański żołnierz torturowany w niewoli przez Japończyków, któremu po zakończeniu działań wojennych armia oddaje pod opiekę niemowlę. Gdy wyznaczony pięcioletni termin opieki mija, dziecko zostaje mu odebrane. Najważniejszym celem i jedynym sensem życia staje się dla Jima odnalezienie dziewczynki, którą pokochał jak własną córkę. Gdy Jim i H poznają się w Nowym Jorku (czy stoi za tym wyłącznie przypadek?),rozpoczynają wspólne poszukiwania Yoro, które wypełnią im całe życie. Poszukiwania te zaprowadzą bohaterkę do wielu straszliwych miejsc w różnych zakątkach świata, ukazując okrutne formy współczesnego wyzysku, jak eksploatacja seksualna czy niewolnicza praca, a jej odyseja znajdzie swój finał w kopalniach i w obozie dla uchodźców w Afryce, w conradowskim jądrze ciemności. Opowieść ta jest również historią indywidualnej walki bohaterki znajdującej się o włos od psychicznej dezintegracji, zaangażowana w osobiste i etyczne poszukiwania będące w dużej mierze halucynacyjną podróżą w głąb ludzkiej duszy. Powieść opowiada o próbie przezwyciężenia ogromnego rozdarcia, jakim jest dla bohaterki i narratorki wielopłaszczyznowy status wykluczonej z podstawowych kategorii zapewniających tożsamość istotom ludzkim: od osobnika pozbawionego płci do ofiary, od ofiary do istoty wyrzuconej poza nawias społeczeństwa i wyzutej z ojczyzny.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tabu, tabu i jeszcze raz tabu
Intensywnie czerwona okładka „Yoro” od razu przyciąga wzrok. Intryguje też znajdująca się na niej kobieta, której usta zakrywa motyl. Fabuła książki opiera się w dużej mierze na tym, co stało się w Hiroszimie 6 sierpnia 1945 roku, czyli temacie dość ważnym dla historii II wojny światowej. Dodatkowym „smaczkiem” jest to, że powieść napisała pochodząca z Hiszpanii młoda autorka, Marina Perezagua, czyli ktoś, kto pozornie niewiele ma do powiedzenia na temat Little Boya i skutków, jakie do dziś dzień odczuwa cały świat. Jaki efekt daje zawarta w „Yoro” taka mieszanka wybuchowa? Taki, że trudno o tej powieści zapomnieć.
Narratorką oraz główną bohaterką książki jest H, kobieta, która jako dziecko przeżyła atak Little Boya na Hiroszimę. Już na samym początku dowiadujemy się, że popełniła zbrodnię, za co grozi jej surowa kara. Kobieta mimo tego nie żałuje swojego czynu, ale jednocześnie decyduje się wyjaśnić swoje motywy - i tak rozdział po rozdziale, wspomnieniem za wspomnieniami, H opowiada, co tak naprawdę skłoniło ją do takiego, a nie innego postępowania. W miarę dalszych wyznań bohaterki „Yoro” poznajemy jej życiorys, uczucia, ludzi, którzy odcisnęli piętno na dalszej egzystencji, a przede wszystkim uczestniczymy w grze, jaką prowadzi z nami H...
„Yoro” jest jedną z najdziwniejszych książek, jaką miałam okazję przeczytać. Historia, którą czytamy, zawiera w sobie wszystko, co uznalibyśmy za tematy tabu: II wojna światowa z perspektywy Japonii (obozy jenieckie, skutki promieniowania po zrzuceniu na Hiroszimę bomby, polityka kraju związana z tym wydarzeniem),kwestia tożsamości seksualnej, miłości w każdej, (nawet jako dewiacja) postaci, szkodliwe napiętnowanie przez społeczeństwo, utarte przekonania, uznawane za „słuszne”, szaleństwo, przemoc o wielu twarzach... Może nawet zadać pytanie, czego Marina Perezagua nie zawarła w „Yoro”, ponieważ tak ogromna liczba odniesień do świata nie tylko z lat 1939-1945, ale i współczesnego, może okazać się dla czytelnika zbyt trudna do przyswojenia i przez to może nie rozumie, o co właściwie chodzi autorce. A wyjaśnienie jest bardzo proste – to prowokacja, która ma celu krytykę wszystkiego, co sprawia, że człowiek nie tylko traci poczucie bezpieczeństwa, ale też swoją tożsamość, godność i chęć do życia. Tak, opowieść H, wszystkie szczegóły z jej życiorysu – zwłaszcza te „brudne”, niekiedy obrzydliwe – to wyznanie osoby, która nie tylko przeżyła katastrofę, ale też poprzez swoje doświadczenia w końcu poczuła się dobrze sama ze sobą. Tylko zostaje nam jedno pytanie – za jaką cenę?
Narracja w „Yoro” jest tak samo wciągająca, tajemnicza oraz szalona, jak sama H. Autorka perfekcyjnie oddała osobowość kobiety, która najpierw poddaje się temu, czego oczekuje od niej społeczeństwo - jako napiętnowaną przez Little Boya – potem stabilizuje się emocjonalnie, aby na koniec poddać się szaleństwu, które, paradoksalnie, daje jej wolność oraz samoakceptację. To dla mnie jest niesamowite w tej książce: że Marina Perezagua tak prowadzi fabułę, aby czytelnik z niecierpliwością czekał na dalszy rozwój wydarzeń, które ma jedno zakończenie: zbrodnię.
Wiem, że te wszystkie wątki, jakie określiłam w recenzji jako „tabu”, nie każdemu czytelnikowi przypadną do gustu. „Yoro” to powieść dla otwartych odbiorców, którzy nie boją się obrzydzenia, zdziwienia czy gniewu podczas lektury. Tak, to wymagająca książka, ale jestem przekonana, że kiedy przestanie się zauważać tylko i wyłącznie rzeczy brudne i obrzydliwe, to doceni się nie tylko przygotowania autorki do napisania takiej powieści, ale również wydźwięk „Yoro”. Jak powszechnie wiadomo, jeżeli w literaturze pojawia się coś, o czym mało kto mówi, to ma ono jakiś cel. Czy to rozgłos, czy krytykę, nieważne. Ważne, aby sięgać po takie książki.
Anna Wolak
Książka na półkach
- 78
- 34
- 10
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Niezmiernie mi się podoba. To książka przede wszystkim o cierpieniu, o stracie, o ogromnej potrzebie zapełnienia dojmującej pustki, o pragnieniu kochania.
Polecam
Niezmiernie mi się podoba. To książka przede wszystkim o cierpieniu, o stracie, o ogromnej potrzebie zapełnienia dojmującej pustki, o pragnieniu kochania.
Pokaż mimo toPolecam
Akca rozwleczona aż do przesady. Końcówka niezła.
Akca rozwleczona aż do przesady. Końcówka niezła.
Pokaż mimo toPewnego dnia sfrustrowana ostatnimi, średnio udanymi wyborami literackimi, zajrzałam do jedynego w moim mieście antykwariatu i zaczęłam przeglądać półki w nadziei na odmianę mojego losu. Wzięłam kilka interesujących mnie książek pod pachę, zakupiłam i już w domu przystąpiłam do dokładniejszego przyglądania się im. Zmobilizowana skrajnie różnymi opiniami oraz dosyć zabawnym faktem, że w moje ręce przez przypadek wpadł nie ostateczny, a recenzencki egzemplarz, w pierwszej kolejności sięgnęłam po „Yoro”.
Teraz wiem skąd tak różne recenzje. Wszystko co w książce jedna osoba uzna za zaletę, dla innej będzie wadą. Nie tyczy się to tyle fabuły, co sposobu narracji. Mamy tu do czynienia z niezwykle (naprawdę niezwykle!) osobistą spowiedzią głównej bohaterki, która krok po kroku opowiada o całym swoim życiu nie pomijając żadnych szczegółów, a wręcz kładąc nacisk na te, o których zwyczajny człowiek wstydziłby się mówić – ale H nie jest zwyczajna. Natura uczyniła ją jednocześnie wybrakowaną i obdarzoną ponad miarę w kraju ludzi cichych i konserwatywnych, z czego wynika cała jej niezwykłość. H potrafi napomknąć na jakiś temat, porzucić go i wyjaśnić dopiero za kilkadziesiąt stron, dając w ten sposób czytelnikowi czas do namysłu. Rozwiązanie takich wątków zwykle jest na tyle niespodziewane, że trudno jest czytelnikowi pozbierać myśli. Jednym spodoba się to, innym nie. Ja należę do pierwszej grupy, chociaż i mnie miejscami ciągnące się opisy, niemal całkowity brak dialogów i powtarzające się, wracające jak bumerang motywy zaczynały przytłaczać.
Kolejną wadą i zaletą jednocześnie jest brutalność jaką operuje „Yoro”. Opisy bogate w nieoczywiste porównania, aluzje i oderwane od rzeczywistości wstawki mieszają się tutaj z brutalnymi scenami tortur. Taki zestaw powoduje nieprzyjemne uczucie ciasnoty podczas czytania.
Mogła wyjść z tego przeciętna historyjka o dziewczynie ocalałej z Hiroszimy, o jej wybranku serca – przystojnym Amerykaninie, byłym wojskowym – i o ich wspólnych poszukiwaniach tytułowej Yoro. Udało się jednak wykrzesać trudną do zidentyfikowania jako gatunek literacki (krótkimi fragmentami przypominającą esej) opowieść z własnym charakterem. To właśnie przez ten charakter jedni uznają ją za genialną, a inni odbiją się od niej całkowicie. Nie wiem nawet komu tę książkę polecić. Jeśli ktoś czuje, że powinien spróbować – śmiało. Dla mnie „Yoro” jest jedną z tych książek, które zachowam w sercu na długo, najpewniej aż do ponownej lektury.
Pewnego dnia sfrustrowana ostatnimi, średnio udanymi wyborami literackimi, zajrzałam do jedynego w moim mieście antykwariatu i zaczęłam przeglądać półki w nadziei na odmianę mojego losu. Wzięłam kilka interesujących mnie książek pod pachę, zakupiłam i już w domu przystąpiłam do dokładniejszego przyglądania się im. Zmobilizowana skrajnie różnymi opiniami oraz dosyć zabawnym...
więcej Pokaż mimo toSięgając po „Yoro”, byłam pewna, że mam do czynienia z książką japońską. W końcu H. („niema” , jak litera H we francuskim alfabecie) , bohaterka książki, to Japonka, która ucierpiała w katastrofie Hiroszimy; dopiero później przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Książkę jednak napisała Hiszpanka od lat mieszkająca w Nowym Jorku; po lekturze powieści, mogę śmiało powiedzieć, że choć autorka i bohaterka są „spoza kręgu” kultury anglosaskiej, to książka jest na wskroś, do krwi i kości amerykańska. Ale tym razem, choć nie przepadam za literaturą ze Stanów, to stuprocentowy komplement: „Yoro” to powieść po amerykańsku buntownicza, pełna rozmachu, wściekłości na niesprawiedliwość, a przede wszystkim – gloryfikująca wolność i niezależność człowieka ponad wszystko. Taka, jak Ameryka w swoich początkach.
H. to dziewczyna, która wskutek wybuchu Little Boya w Hiroszimie doznała urazu narządów płciowych. To znacznie godzi w jej poczucie płciowości i kobiecości; tyle dowiadujemy się na początku. Później okazuje się, że sprawa nie jest wcale tak prosta, a ludobójstwo w Hiroszimie, w przypadku H. stało się jednocześnie tragedią i wyzwoleniem. Ale bez podpowiedzi. H., adoptowana przez skruszonych Amerykanów, poznaje Jima, dawnego żołnierza aliantów. Jim całe swoje powojenne życie podporządkował poszukiwaniu Yoro – japońskiej dziewczynki, którą Amerykanie kazali mu zaadoptować, kiedy przebywał jeszcze w okupowanym kraju. Gdy Yoro skończyła pięć lat, zniknęła bez śladu; stała za tym tajemnica wojskowa, której nie rozwikłano. H., razem z Jimem angażuje się w szukanie Yoro –do tego stopnia, że sama wmawia sobie, że jest w „metaforycznej ciąży”. Jak to się skończy?
„Yoro” to powieść monumentalna. Choć wątek problematycznej płciowości głównej bohaterki wydał mi się początkowo wydumany, a i jej urojona ciąża bardziej mnie denerwowała niż wzruszała, książka kupiła mnie gdzieś w głębi, kilkudziesięciostronicowym opisem depresji i nerwicy lękowej głównej bohaterki oraz wychodzeniem z niej. Ten bolesny proces odmalowany został w „Yoro” tak szczerze i tak prawdziwie, że nawet irytująca mnie H., która uważa, że psychologowie i psychiatrzy to szarlatani i najlepiej leczyć choroby psychiczne pływaniem (!) wywołała moje współczucie. Jej powolne wychodzenie z choroby, pierwsze spacery po Nowym Jorku, zaopiekowanie się suczką, zmuszającą do codziennych obowiązków, pierwsze nieśmiałe podróże i towarzyszący im stan budzenia się do życia – to wszystko mnie kupiło i sprawiło, że spojrzałam na H. i całą książkę cieplejszym okiem. Mimo, że nadal uważam, że deprecjacja medycyny w powieści jest szkodliwa, a buntowniczość głównej bohaterki – niekiedy egoistyczna, nawet jak na tragedie, które ją spotkały.
Jest to jednak potężny, równościowy, feministyczny manifest o wolności. Marina Perezagua dotyka tematów, które bolą: wykorzystywanie seksualne zwierząt przez człowieka, niewolnictwo w XXI wieku, tajemnice państwowe, które niszczą życie szarym obywatelom, status kobiety w dzisiejszym świecie, niejednoznaczność płciowości, dewiacje seksualne i wiele innych. Przeciwstawia im jednak silną bohaterkę, której celem życia staje się zemsta. Zemsta chociażby w wymiarze symbolicznym – ale takim, by świat o niej usłyszał. Zemsta przeciwko tym, którzy mieli chronić, a zadali cios. H. i Prezauga pytają o kondycję zachodniego społeczeństwa. Odpowiedź nie smakuje sympatycznie. Dlatego, choć nie każdemu książka musi się spodobać, a rozwlekłe wywody bohaterki mogą w końcu nieźle rozdrażnić czytelnika – dobrze, że „Yoro” powstała. Współczesna literatura potrzebuje takich bohaterów i bohaterek jak H.
P.S. Na uwagę zasługuje tak czuły opis Nowego Jorku w powieści, jak i okładka - kobieta z ustami przysłoniętymi motylem (symbol płodności),pod światło widać atomowy grzyb...
Sięgając po „Yoro”, byłam pewna, że mam do czynienia z książką japońską. W końcu H. („niema” , jak litera H we francuskim alfabecie) , bohaterka książki, to Japonka, która ucierpiała w katastrofie Hiroszimy; dopiero później przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Książkę jednak napisała Hiszpanka od lat mieszkająca w Nowym Jorku; po lekturze powieści, mogę śmiało...
więcej Pokaż mimo toNie wiem czego się po tej książce spodziewałam. Nie wiem co autorka chciała przekazać czytelnikowi. Niby o skutkach wybuchu bomby atomowej - ale wszystko wskazuje na to, że bomba jest tylko pretekstem do rozważań, gmatwań i gadaniny o posiadaniu/nie posiadaniu/potrzebie posiadania dziecka i o seksualności. Mam tylko nadzieję, że osoby dotknięte problemem dwupłciowości czy szukania swojej seksualności nie mają w głowie takiego mętliku jak główna bohaterka książki, że jednak łatwiej im się odnaleźć.
Wiem na pewno jedno - będę unikać mądrych książek pisanych przez profesorów i doktorów literatury. Czas chyba wrócić do klasyków.
Nie wiem czego się po tej książce spodziewałam. Nie wiem co autorka chciała przekazać czytelnikowi. Niby o skutkach wybuchu bomby atomowej - ale wszystko wskazuje na to, że bomba jest tylko pretekstem do rozważań, gmatwań i gadaniny o posiadaniu/nie posiadaniu/potrzebie posiadania dziecka i o seksualności. Mam tylko nadzieję, że osoby dotknięte problemem dwupłciowości czy...
więcej Pokaż mimo tonieme H – H, jak Hiroszima
/Jestem H, niema córka niemej Hiroszimy/
Yoro, Jim, Yoro, H…
Czytanie tej historii, splatającej strzępki opowieści głównej bohaterki… jest jak dławiący, niemy krzyk, który pragnie wydostać się na zewnątrz i wrzeszczeć w nieskończoność. /Myślę, że w gruncie rzeczy nigdy nie było mi dane ujrzeć potężnych fundamentów piekła, a przecież jak głęboko dotarłam./
Yoro, to książka, która boli, spływa potem, brudem i krwią. A to wszystko w oparach duszącego, gęstego dymu i smrodu spalenizny… H nienawidzi, H poszukuje siebie i walczy o swoją seksualność. H kocha i pragnie być kochana… Kiedy Little Boy uderza w jej ciało i w jej życie, - zmienia je bezpowrotnie. Kreśli nową mapę, po której wraz z Jimem, amerykańskim jeńcem, torturowanym przez Japończyków, będą kroczyć wyboistą drogą, w poszukiwaniu Yoro.
Czuć tu niesamowity globalny przekaz, wołanie o pomoc, o sprawiedliwość,- udręczone świadectwo tego, czego być nie powinno. Marina Perezagua porusza tak wiele istotnych problemów: od stosowania broni jądrowej, przez obozy jenieckie, tortury, gwałty, wyzysk w kopalniach, po znęcanie się nad zwierzętami. Pióro autorki jest wyjątkowo barwne, plastyczne, a jednocześnie wpada wręcz w mglistą melancholię, gładko przepływa z jednego wydarzenia w drugie. Miesza wątki, aby w ostateczności nadać wyrazisty sens emocji i przeżyć bohaterki. /Jeśli idzie o moje samopoczucie, cóż, czasami, co zrozumiałe upadałam na duchu, ale w ciągu całego mojego życia doświadczyłam już tego tak wiele razy, że kolejny, najboleśniejszy nawet upadek nie zmusiłby mnie do kapitulacji, bo przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się żyć z tą stała dawką przygnębienia, które sprawiało, że żaden balast nie był w stanie pociągnąć mnie na dno. Można powiedzieć, że moja dawka przygnębienia, była dawką podtrzymującą minimalne funkcje życiowe./
Majstersztyk… jednak zdecydowanie nie dla każdego, nie każdy uniesie tę opowieść, nie każdy zechce to zrobić… Yoro jest jak zakażona, jątrząca się rana, która dla ukojenia bólu, próbuje zwymiotować własną ropą. /odratowawszy się sama, - bo mam w tym wieloletnie doświadczenie./
nieme H – H, jak Hiroszima
więcej Pokaż mimo to/Jestem H, niema córka niemej Hiroszimy/
Yoro, Jim, Yoro, H…
Czytanie tej historii, splatającej strzępki opowieści głównej bohaterki… jest jak dławiący, niemy krzyk, który pragnie wydostać się na zewnątrz i wrzeszczeć w nieskończoność. /Myślę, że w gruncie rzeczy nigdy nie było mi dane ujrzeć potężnych fundamentów piekła, a przecież jak głęboko...
Książka ta jest niczym jątrząca się rana. Gnijąca i śmierdząca, pełna ropy i niedającego się wyrazić słowami bólu. To literackie torsje, wykrwawiające się, chlustające błotem, flegmą i śluzem, całym złem otaczającego nas świata słowa, które to autorka cedzi i wypluwa ze wściekłością, dając jednocześnie świadectwo, iż nie godzi się na rzeczywistość w jakiej przyszło jej się urodzić i żyć.
Nazywa siebie H. Nieme Ha, Ha, które nie ma głosu. Ha, które się zapisuje, ale tak naprawdę, w wymowie nie istnieje. H jest, a jakoby jej nie było. Mieszka w Japonii, w Hiroszimie. Gdy na miasto spada Little Boy H jest jeszcze dzieckiem.
Chłopczyk (…) zbliżał się do nich, popychany przez ojca (…). W chwili eksplozji wzbił się w górę (…),przez odłamki szkła w oknie, ujrzała transformację braciszka wzdłuż trajektorii powietrze – ziemia. W pełnym locie, przez cały czas zachowując swój niezmieniony kształt, sczerniał. To, co unosiło się w powietrzu, nie było już ciałem, ale sprasowanym pyłem o ludzkim kształcie, który spadając, zaczął się rozpraszać jak deszcz popiołu. (…) to samo stało się z przelatującymi ptakami.
Urodziła się z zaburzeniem różnicowania płciowego, przypadłością szerzej znaną jako hermafrodytyzm, potocznie określaną również interseksem. Choć jej ciało fizycznie zdradza swoją dwoistość natury, wychowywana jest jako chłopiec. Obrażenia spowodowane eksplozją bomby atomowej otwierają jej poniekąd drzwi do nowego życia. H postanawia poddać się szeregom operacji plastycznych by stać się dziewczyną z krwi i kości. Wyjazd do Nowego Jorku ma być teoretycznie jej mentalnym i fizycznym wyzwoleniem. W chwili gdy poznaje Jima, byłego, torturowanego przez Japończyków żołnierza amerykańskiego, jej głównym priorytetem staje się macierzyństwo. Jako, iż sama matką być nie może, za cel stawia sobie odnalezienie Yoro, dziewczynki, którą opiekował się Jim, a którą to brutalnie mu odebrano…
Narody Zjednoczone, ta dziwka o tysiącu wagin rozwartych dzień i noc dla Białego Domu.
H zawsze chciała urodzić. Jej wagina jest jednak jedynie źródłem zła i cierpienia. Rodzi ból, żal, wściekłość i bezradność. To z tego najbardziej intymnego miejsca bohaterki wydzierają się chlustające obelgi w stronę niegodziwości ludzkiego istnienia. A nikczemności tych jest sporo, nadto wręcz. Swe źródło mają w samej H, to ona walczy ze sobą, szukając całe życie swojej seksualnej tożsamości i miejsca w społeczeństwie. Cierpiąc na apotemnofilię (zaburzenie tożsamości integralności cielesnej),agorafobię (lęk przed otwartą przestrzenią) oraz tanatofobię (lęk przed śmiercią),dzień w dzień zmuszona jest walczyć z własnymi demonami. Jej codzienność to stany lękowe, obsesje, fobie, niezrozumienie, samotność i bezbrzeżny smutek. Winą obarcza możnych świata. Impulsywnie obnaża ich bezbrzeżną haniebność. To postać, która żyje męczeństwem świata. Boli ją stosowanie broni jądrowej, prześladują wojenni oprawcy, bierze na siebie tortury jeńców wojennych. W pogoni za upragnioną córką przemierza świat, ląduje na Czarnym Lądzie. Ubolewa nad gwałconymi przez żołnierzy dziewczynkami i wyzyskiwanymi w kopalniach pracownikami. Intymna spowiedź jednostki – choć abstrakcyjnie splatająca ze sobą wiele oderwanych od siebie wątków – nabiera szerszego sensu, sensu globalnego.
Armia jest ciałem które nie żywi, jest suką, która miast karmić piersią, wysysa siły swojego miotu.
Yoro charakteryzuje się stylistyczną agresją i narracyjną brutalnością, przedziera przez nią zarówno tętniąca wściekłość, jak i swoista bezradność. Jej stylistyka zahacza o pretensjonalność i dysharmonię, jest krzykliwa, momentami drażniąca, niemal halucynogenna w odbiorze. Autorka nie przebiera w słowach, stosuje leksykę niejednokrotnie odnoszącą się do atawistycznych ludzkich pobudek. Osią, w okół której skupia się fabuła powieści są odniesienia do prymitywnych ludzkich zachowań oraz seksualności człowieka właśnie. Tym samym, powieść zadowoli jedynie wąską grupę odbiorców, głównie tę, która lubuje zagłębiać się w literackie, naturalistyczne, brudne odmęty.
Kiedy jesteśmy czyści, każdy człowiek pachnie inaczej. Zlani moczem i potem, wszyscy cuchniemy tak samo.
Yoro to mroczna hiperbola współczesnego świata, przenośnia ludzkości wywodzącej się od kobiety, rodzącej się z niej w bólu. To książka – bolączka, książka – udręczenie, książka – świadectwo. To agonalny spazm wściekłości, neurotyczny krzyk o sprawiedliwość na świecie – choć absurdalny – to jednak ważny i istotny. Książka – niemy krzyk. Nie każdy go udźwignie. I nie każdy usłyszy.
Książka ta jest niczym jątrząca się rana. Gnijąca i śmierdząca, pełna ropy i niedającego się wyrazić słowami bólu. To literackie torsje, wykrwawiające się, chlustające błotem, flegmą i śluzem, całym złem otaczającego nas świata słowa, które to autorka cedzi i wypluwa ze wściekłością, dając jednocześnie świadectwo, iż nie godzi się na rzeczywistość w jakiej przyszło jej się...
więcej Pokaż mimo toCałość recenzji na blogu Okiem Wielkiej Siostry => http://bit.ly/2xqxqQa
Chociaż "Yoro" tak śmiało porusza istotne, palące kwestie naszego świata oraz problemy skonfliktowanej z nim jednostki, Perezagua nie daje rady utrzymać jej w ryzach. Początkowo powieść nosi znamiona lektury wręcz genialnej – drobiazgowej i doskonale przemyślanej konstrukcyjnie – jednak szybko staje się przesadzona w każdym calu. Przede wszystkim językowo, bo niestety Perezagua popada w tak dramatyczne tony, że niejednokrotnie trudno nie zauważyć śmieszności i sztuczności stylu autorki. Pretensjonalność wręcz wylewa się z "Yoro", przez co lektura utworu staje się nieznośna. Czytelnik bardziej skupia się na wiecznych stanach lękowych bohaterki, jej zagłębianiu się we własną świadomość, niż na… no właśnie, na czym? Autorka tak chętnie wyciąga z rękawa kolejne tematy, że trudno jest zorientować się, który z nich jest tym najistotniejszym. Szkoda, bo Perezagua pokazała, że jest autorką o sporej wrażliwości. Niestety to nie wystarczy, by poradzić sobie z tak ważką problematyką.
Całość recenzji na blogu Okiem Wielkiej Siostry => http://bit.ly/2xqxqQa
więcej Pokaż mimo toChociaż "Yoro" tak śmiało porusza istotne, palące kwestie naszego świata oraz problemy skonfliktowanej z nim jednostki, Perezagua nie daje rady utrzymać jej w ryzach. Początkowo powieść nosi znamiona lektury wręcz genialnej – drobiazgowej i doskonale przemyślanej konstrukcyjnie – jednak szybko staje...
Ile bólu w sobie zmieścisz?
https://lolantaczyta.wordpress.com/2017/09/12/marina-perezagua-yoro/
Ile bólu w sobie zmieścisz?
Pokaż mimo tohttps://lolantaczyta.wordpress.com/2017/09/12/marina-perezagua-yoro/
Prawdopodobnie najgorsza książka, jaką w tym roku miałem nieszczęście dostać do zrecenzowania.
Prawdopodobnie najgorsza książka, jaką w tym roku miałem nieszczęście dostać do zrecenzowania.
Pokaż mimo to