Atrament
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Księga Wszystkich Godzin (tom 2)
- Seria:
- Uczta Wyobraźni
- Tytuł oryginału:
- Ink
- Wydawnictwo:
- Mag
- Data wydania:
- 2007-08-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2007-08-24
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374800594
- Tłumacz:
- Anna Reszka
Swoją olśniewającą debiutancką powieścią Hal Duncan zatarł granice pomiędzy gatunkami. Fantasy czy science fiction? "Welin" zaskakiwał śmiałością pomysłów, uwodził zmysłowym pięknem prozy, zdumiewał twórczym rozmachem. Teraz Duncan wraca kolejnym epickim majstersztykiem, który przechodzi wszelkie oczekiwania.
Kiedyś, w otchłani prehistorii byli ludźmi, ale w chwili brutalnej transformacji stali się Enkin, istotami posiadającymi moc zmieniania rzeczywistości dzięki przejściu do Welinu, wiecznego królestwa, w którym wszystko jest możliwe. Istnieje każdy paradoks, każde niebo i każde piekło. Welin stał się polem bitwy, na którym siły porządku i chaosu walczyły ze sobą w czasie i przestrzeni. Ostatnią bronią w tej krwawej wojnie, toczonej w historii i mitach, snach i pamięci była "Księga wszystkich godzin", legendarny tom zawierający projekt całej rzeczywistości, dawno zaginiony w nieskończonych fałdach Welinu.
Teraz, po apokalipsie, kilku ocalałych szuka desperacko resztek siebie rozrzuconych po całym Welinie niczym wyrwane kartki i postanawia użyć krwi Enkin, żeby na nowo napisać "Księgę wszystkich godzin", zmienić los swój i całej ludzkości. Rzeczywistość już nigdy nie będzie taka sama.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 381
- 145
- 119
- 30
- 22
- 8
- 8
- 6
- 6
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Atrament czyli kumulacja "ale".
Pierwsze i może najważniejsze zastrzeżenie: "Atrament" jedynie przedłuża nam historię z "Welinu", Teoretycznie zmienia się wiele, lecz gdy się nad tym zastanowić, głównie w dekoracjach i krajobrazie. Tę samą walką toczą ci sami buntownicy. To nawet jest logiczne w tym zapętlonym czasie, ale zakończenie Welinu daje trochę nadziei, iż bohaterowie cokolwiek, odrobinę dobra, w swych wiecznych zmaganiach ugrali. Tymczasem czeka nas powtórka. A immanentną cechą powtórek jest ziejąca z nich nuda. Na dokładkę, ukoronowaniem całego fabularnego zła, jest zakończenie powieści (epilog) bardzo nieudane, dźwięczące natrętnymi fałszywymi nutami (to połączenie Reynard - Anna, bez żadnego oparcia w prawie tysiącu stronach wcześniejszego tekstu jest wręcz żenujące, dowodzi jak niewiele znaczą niektórzy z bohaterów dla autora). Zakończenie łudzi też, niemającym żadnego uzasadnienia w tekście, optymizmem.
Kolejne "ale" to świat. Nieba/piekła -azyle Welinu, same w sobie są intrygującym obrazem, w zestawieniu jednak z tłem wędrówki Reynarda po Welinie z pierwszego tomu są zwyczajnie ubogie. To jeden z pomysłów, które Duncan powinien zostawić sobie na kiedyś, na inną książkę. Przedstawienie z pierwszej księgi jest dużo za długie (moim zdaniem wręcz kompletnie niepotrzebne, w tym kształcie tańca kogutów). Namnożenie nowych światów w końcówce drugiej części tomu (choć gdy przez chwilę czułam się jak w środku scenariusza Gwiezdnych wojen, było zabawnie) znowu jest tylko nadmiarem. To kolejne pomysły, które autor powinien był schować sobie na inną okazję. Do tego, to "ale" jest wysoce subiektywne, obrazy, które maluje Duncan w Atramencie, oddziaływały na mnie klaustrofobicznie. No i ogromnie rozczarował mnie moralny wymiar tekstu. "Welin" to była nieskończoność, bezmierny wszechświat wędrówki Tułacza, starcia dobra ze złem, w "Atramencie" okazało się, że tak naprawdę to niewielka impreza w zamkniętym gronie. Teraz, gdy już odpoczęłam po lekturze, nie czuję tego tak silnie, i oba tomy wyraźnie rozdzieliły się w mej pamięci, ale w trakcie czytania bardzo żałowałam, że psuję sobie "Welin" "Atramentem".
Kolejnym wielkim, wielkim zastrzeżeniem jest cała postać Jacka. Przy okazji wspomnę, że Jack jest wulgarny i to razi część czytelników. Mnie nie, ledwo zapamiętuję takie cechy, ale dobrze zapamiętuję znudzenie (także obscenicznością),bo Jacka jest za dużo. Rozumiem, że to on jest głównym bohaterem "Atramentu", tylko nie rozumiem dlaczego. To przykład, dość powszechnego zjawiska w literaturze fantastycznej (zresztą nie tylko),kiedy autor zbyt polubił swoją postać, nie tworząc dystansu i narcystycznie wywyższając ją ponad miarę, zapominając, że chodzi o historię, nie o bohatera. Tworzy to rozbieżność między potrzebami opowieści ( w które ja święcie wierzę) a autora. Przez to chwilami czułam się jak na sesji terapeutycznej Hala Duncana - mimowolny i zmieszany swą obecnością świadek cudzego katharsis.
Freedom/Anna/Anestezja jest tu jeszcze słabsza niż w "Welinie" (i z pewnością nie został wykorzystany potencjał trzeciego imienia). Gubi się, w moim odczuciu nawet dosłownie, bo bezzasadnie znika w końcówce, Finnan - dla mnie najciekawsza postać pierwszego tomu. Jeszcze dobitniej widać brak pomysłu na Reynarda -co w ogóle od początku mnie dziwiło, archetypowo to Kronikarz, Narrator, Reżyser - wydawałoby się samograj dla pisarza. Nadal brak charakteru Dona.
"Atrament" to również dwuksiąg z dwoma odniesieniami do arcydzieł starożytności. Pierwszym są "Bachantki" Eurypidesa, drugim "Bukoliki" Wergiliusza. "Bukoliki" zawierają się w bardzo słabym epilogu. Natomiast "Bachantki" są kanwą dla pierwszej części książki. Tu po raz pierwszy mam zastrzeżenia do zubażającej sztukę interpretacji Duncana. Duncan skupia się na erotycznym napięciu między bohaterami, a wydaje mi się, że "Bachantki" pasowałyby do tej opowieści w swej prawdziwej formie, w której to napięcie jest tylko małą częścią tragedii (u Duncana w końcu dochodzi do głosu, cieniutkiego, Anestezja/Agaue, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tylko przeszkadza kogutom w tańcu). To już oczywiście czysta spekulacja, ale byłoby dużo lepiej dla tej historii, gdyby Duncan odważniej (właściwie to chyba w ogóle tego nie zrobił) wywiódł eurypidesowe konsekwencje z faktu, że Jack wcielił się w postać boga(co bohater ten robi w całym "Atramencie"),tak jak groza i konsekwencje narodzin nowego boga są głównym tematem "Bachantek".
To co jest wadą, jest też, niespodziewanie, powodem pewnej zalety tego tekstu. Otóż fragment kiedy Jack/ Dionizos przebiera Joeya/Penteusa w kobiece ciuchy jest straszniejszy, mocniejszy, sugestywniejszy niż w czytanych przeze mnie "Bachantkach" (tłumaczenie Jerzego Łanowskiego).
Przed przeczytaniem "Atramentu" uwierzyłam recenzentom piszącym, że dopełnia on "Welin" i nie da się zrozumieć zamysłu autora bez znajomości obu tomów. Teraz całkowicie się z tym nie zgadzam. "Atrament" zubaża, zamiast dopełniać. Z tych dwóch książek jedna "błagała by zostać napisaną", druga jest tylko echem. (Echo to ładne słowo, ale wierzcie mi, przyszło mi do głowy parę brzydszych.)
Atrament czyli kumulacja "ale".
więcej Pokaż mimo toPierwsze i może najważniejsze zastrzeżenie: "Atrament" jedynie przedłuża nam historię z "Welinu", Teoretycznie zmienia się wiele, lecz gdy się nad tym zastanowić, głównie w dekoracjach i krajobrazie. Tę samą walką toczą ci sami buntownicy. To nawet jest logiczne w tym zapętlonym czasie, ale zakończenie Welinu daje trochę nadziei, iż...
"Atrament" wieńczy dzieło. Najbardziej jestem zaskoczony tym, że odpowiada na wszelkie pytania. Dzięki temu "Welin" nabiera nowego znaczenia, a sam Duncan pokazał, że ma aspiracje, aby stać się topowym pisarzem. Dylogia jest dziełem nie tylko kompletnym, ale i zachęca do ponownego przeczytania od raz po pierwszym zapoznaniu się z tymi jakże pokręconymi książkami. Oczywiście "Atrament" jest dużo bardziej wymagający niż "Welin" (tak, to możliwe) i nie daje żadnej taryfy ulgowej, jednak właśnie dlatego można powiedzieć, że mamy do czynienia z ucztą, a nie tylko średniej klasy posiłkiem. Najadłem się, dziękuję, proszę o więcej.
"Atrament" wieńczy dzieło. Najbardziej jestem zaskoczony tym, że odpowiada na wszelkie pytania. Dzięki temu "Welin" nabiera nowego znaczenia, a sam Duncan pokazał, że ma aspiracje, aby stać się topowym pisarzem. Dylogia jest dziełem nie tylko kompletnym, ale i zachęca do ponownego przeczytania od raz po pierwszym zapoznaniu się z tymi jakże pokręconymi książkami. Oczywiście...
więcej Pokaż mimo toPowieść fantastyczna nieporównywalna z niczym w swoim gatunku.Nieporównywalna z niczym w ogóle.
Tomy "Welin" i "Atrament" składają się na dylogię pt."Księga Wszystkich Godzin" i w zasadzie należy je traktować jako jedną powieść gdyż stanowią w zasadzie nierozerwalną całość. Autor przełamał swym dziełem wszelkie schematy w literaturze fantastycznej, zatarł granice między gatunkami( SF czy fantasy?),uczynił chaos zasadą twórczą. Lecz jest to chaos zamierzony, przemyślany, niejako ujarzmiony. Pierwsze 30 stron "Welinu" może wydać się mylące: ten prolog czyta się jak dobrze zapowiadającą się typową powieść fantastycznoprzygodową. Ale zaraz zaczyna się dziać coś zaskakującego: akcja rozpada się, znika linearna fabuła, narracja dzieli się na coraz drobniejsze rozdziały i akapity, a autor przenosi zdumionego czytelnika z miejsca na miejsce, z jednego czasu w inny, mnożąc płaszczyzny i wątki.
Główną osią powieści jest poszukiwanie przez bohaterów Księgi Wszystkich Godzin - legendarnego tomu zawierającego projekt całej rzeczywistości, wszystkiego co było i będzie, co możliwe i niemożliwe, prawdziwe i zmyślone. Za jej pomocą chcą zmienić historię, zapobiec katastrofom i wojnom, jakie nękały ludzkość. Nasz świat jest tylko pyłkiem w jednej z fałd Welinu, ogromnej, niezmierzonej sfery całości bytu.
Ale z poszatkowanej akcji nie sposób złożyć jednej spójnej opowieści, czytelnik zdany jest na domysły i własną wyobraźnię. Mnóstwo tu olśniewających obrazów i niedopowiedzeń. Erudycja autora pozwala mu łączyć starożytne mitologie i religie z współczesnymi legendami miejskimi, stwarzać wizje alternatywnych historii, przedstawiać różne warianty tych samych wydarzeń. Wiele tu odniesień do dzieł literatury, sztuki i filmu.
Polecam tę dylogię tym, którzy preferują czytanie twórcze, śledzenie tropów i grę domysłów. Ci jednak którzy wolą powieści jednowymiarowe oferujące "historie do opowiedzenia" najprawdopodobniej ją odrzucą. Powiedzmy zatem wprost, jest to książka, której odbiór warunkuje czytelnicze nastawienie, może nawet konstrukcja psychiczna czytelnika.
Powieść fantastyczna nieporównywalna z niczym w swoim gatunku.Nieporównywalna z niczym w ogóle.
więcej Pokaż mimo toTomy "Welin" i "Atrament" składają się na dylogię pt."Księga Wszystkich Godzin" i w zasadzie należy je traktować jako jedną powieść gdyż stanowią w zasadzie nierozerwalną całość. Autor przełamał swym dziełem wszelkie schematy w literaturze fantastycznej, zatarł granice między...
Podeszłam do lektury "Atramentu" z optymizmem i otwartym umysłem. Czytałam wcześniej opinie - że epicka, ale trudna, pokręcona. Nie zniechęcałam się. Nie takie rzeczy się czytało. A jednak, na lekturze "Atramentu" poległam... Ale po kolei.
Ogromne plusy prozy Duncana to niewątpliwie piękny język, swobodne operowanie symbolami i metaforami, rozmach wizji. Mam jednak wrażenie, że jeśliby Duncana przyrównać do artysty, byłby to aktor samotnie grający na scenie przed pustą widownią. Autor nie nawiązuje bowiem kontaktu z czytelnikiem; rzuca go w swoją opowieść nie dbając, czy czytelnik nadąża za nim, czy się gubi w jej głębi.
Powieść jest napisana zdecydowanie niechronologicznie. Mamy tu krótkie, kilkustronicowe sceny napisane w różnych czasach, miejscach i rzeczywistościach. Ci sami bohaterowie mają po kilka różnych imion i "odsłon" w zależności od rzeczywistości, w której się znajdują. To pomieszanie czasów i światów, intrygujące z początku, z czasem robi się męczące. Lekturę "Atramentu" mogę opisać słowami: alinearna, nieszablonowa, kalejdoskopowa wręcz.
Komu poleciłabym tę książkę? Hm... Fanom abstrakcji, geniuszom i szaleńcom ;) A tak na serio: sięgnijcie po nią i przekonajcie się sami. Najgorsze, co może się zdarzyć, to że odłożycie książkę niedoczytaną, jak ja, ale nic na tym nie stracicie. Duncan pisze pięknie, i warto przeczytać choćby fragment jego książki, nawet jeśli nie dotrwacie do końca.
Podeszłam do lektury "Atramentu" z optymizmem i otwartym umysłem. Czytałam wcześniej opinie - że epicka, ale trudna, pokręcona. Nie zniechęcałam się. Nie takie rzeczy się czytało. A jednak, na lekturze "Atramentu" poległam... Ale po kolei.
więcej Pokaż mimo toOgromne plusy prozy Duncana to niewątpliwie piękny język, swobodne operowanie symbolami i metaforami, rozmach wizji. Mam jednak...
Jeden minus - autor trochę przesadził z chaosem panującym w książkach. Dotyczy to zarówno "Welinu" jak i "Atramentu" . Po za tym dzieło napisane niebanalnym językiem, którego nie da się zapomnieć - czysta poezja.
Jeden minus - autor trochę przesadził z chaosem panującym w książkach. Dotyczy to zarówno "Welinu" jak i "Atramentu" . Po za tym dzieło napisane niebanalnym językiem, którego nie da się zapomnieć - czysta poezja.
Pokaż mimo toKsięga wszystkich godzin to epicka, zapadająca na zawsze w pamięć, wybitna epopeja pisarza o niesamowitej wyobraźni i nieograniczonym talencie. Dzieło z gatunku "must have, must read", do wielokrotnego czytania i studiowania, wyzwanie dla czytelnika, dzieło, po którym większość światowej literatury wyda się zwyczajnie banalna i zbyt prosta w obsłudze.
http://mamerkus.blogspot.com/2013/04/hal-duncan-ksiega-wszystkich-godzin.html
Księga wszystkich godzin to epicka, zapadająca na zawsze w pamięć, wybitna epopeja pisarza o niesamowitej wyobraźni i nieograniczonym talencie. Dzieło z gatunku "must have, must read", do wielokrotnego czytania i studiowania, wyzwanie dla czytelnika, dzieło, po którym większość światowej literatury wyda się zwyczajnie banalna i zbyt prosta w obsłudze....
więcej Pokaż mimo toHal Duncan to pisarz z niedużym dorobkiem (ledwo trzy książki),jednak ze wszech miar zasługujący na uwagę. "Welin" i "Atrament" - razem tworzące "Księgę Wszystkich Godzin" - to apoteozy epickości, rozmachu i literackiego, ale wymagają skupienia i przyzwyczajenia się do nieliniowej narracji. Ostrzegam o jednym: jeśli ktoś pragnie łatwej fabuły i podanych na tacy odpowiedzi, to u Duncana tego nie znajdzie. Osoby oczekujące za to uczty literackiej nie będą zawiedzione.
Hal Duncan to pisarz z niedużym dorobkiem (ledwo trzy książki),jednak ze wszech miar zasługujący na uwagę. "Welin" i "Atrament" - razem tworzące "Księgę Wszystkich Godzin" - to apoteozy epickości, rozmachu i literackiego, ale wymagają skupienia i przyzwyczajenia się do nieliniowej narracji. Ostrzegam o jednym: jeśli ktoś pragnie łatwej fabuły i podanych na tacy odpowiedzi,...
więcej Pokaż mimo toŚwietnie napisane, ale pokręcone. Odradzam homofobom. ;)
Świetnie napisane, ale pokręcone. Odradzam homofobom. ;)
Pokaż mimo toCienka jest granica między szaleństwem a geniuszem. Ja w Księdze wszystkich godzin widzę to drugie, ale nie dziwię się tym, którzy widzą ją inaczej. To nie jest łatwa książka. Moim zdaniem, warta wysiłku.
Cienka jest granica między szaleństwem a geniuszem. Ja w Księdze wszystkich godzin widzę to drugie, ale nie dziwię się tym, którzy widzą ją inaczej. To nie jest łatwa książka. Moim zdaniem, warta wysiłku.
Pokaż mimo to