Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna

Okładka książki Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna Manuel Moros Peña
Okładka książki Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna
Manuel Moros Peña Wydawnictwo: Wydawnictwo RM historia
392 str. 6 godz. 32 min.
Kategoria:
historia
Tytuł oryginału:
Los medicos de Hitler edicion original en castellano.
Wydawnictwo:
Wydawnictwo RM
Data wydania:
2017-01-27
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-27
Liczba stron:
392
Czas czytania
6 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377734599
Tłumacz:
Joanna Kowalczyk
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
56 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
962
391

Na półkach:

"[...] Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją [...]".

Treść tzw. przysięgi Hipokratesa, choć stworzona przed wiekami, po dziś dzień stanowi podstawy etyki lekarskiej, którą winni kierować się adepci tego zawodu, niezależnie od czasów i okoliczności, w jakich przyszło im żyć. Okazuje się jednak, że wbrew tym zasadom, lekarzowi nie zawsze zależy na dobru pacjenta, czego dowodzą nieludzkie eksperymenty prowadzone przez nazistowskich medyków w pozbawionych moralności czasach II wojny światowej. O ich poczynaniach możemy przeczytać w trzecim już wydaniu książki z serii Sekrety Historii pt. "Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna", której autorem jest Manuel Moros Peña.

W tej kilkusetstronicowej publikacji znajdziemy wszystko, czego szuka czytelnik zainteresowany historią II wojny światowej. Mamy tu informacje dotyczące założeń ideologii nazistowskiej, początków funkcjonowania III Rzeszy Niemieckiej, zasad obowiązujących w obozach koncentracyjnych i wreszcie działalności tytułowych lekarzy, którzy poświęcili karierę, by dokonać często niemożliwego przełomu w świecie medycyny. Co więcej, nim autor otworzy przed Nami drzwi do świata nazistowskich zbrodni, prezentuje naukową genezę eugeniki, która od XIX wieku rozwijała się w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. To na niej opierać mieli swoje poglądy badacze z otoczenia Hitlera i to w oparciu o tezy Darwina, Galtona czy Goddarda powstać miały przerażające procesy sterylizacji, eutanazji czy wreszcie eksterminacji ludności uznawanej przez nazistów za zbędną.

O ile rozdziały związane z przejęciem władzy w Republice Weimarskiej przez Adolfa Hitlera i organizowaniem przez niego nowej jakości państwa w postaci III Rzeszy Niemieckiej mogą przypaść do gustu tym mniej zaznajomionym z tematem czytelnikom, o tyle część książki poświęcona teoriom naukowym, dotyczącym dziedziczenia upośledzeń fizycznych czy chorób psychicznych oraz praktycznym działaniom takich medyków jak m.in. August Hirt, Carl Clauberg, Horst Schumann czy Josef Mengele to zbiór fascynujących informacji, które wykraczają daleko poza klasyczną, podręcznikową wiedzę o nazistowskich zbrodniach. Autor tej książki przedstawia bowiem przerażające eksperymenty najsłynniejszych doktorów pracujących w Dachau, Buchenwaldzie, Ravensbrück czy Auschwitz, które skazały na śmierć tysiące ofiar, zaś ich samych miały zaprowadzić aż do Norymbergi. Miały, ale nie zaprowadziły, bo większość lekarzy po wojnie nie została ukarana za swoje czyny. Ba, byli i tacy, którym zwycięzcy zagwarantowali dostatnie życie i dalszą pracę w zawodzie. Ich życiorysy również znajdziecie w tej wyjątkowo poruszającej książce.

"Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna" to ciekawa, choć miejscami chaotyczna pod względem chronologii wydarzeń, pozycja ukazująca, jak wiele zła może uczynić człowiek, który z racji swojego zawodu powinien nieść dobro. Przypadki eksperymentów opisane na kartach książki wstrząsają do głębi i na długo pozostają w pamięci czytelników, dlatego też trzeba poświęcić tej lekturze znacznie więcej niż jeden czy dwa wieczory. Warto pochylić się nad ofiarami zbrodniczego systemu i poznać kulisy piekła, przez które przeszli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, by zaspokoić chore ambicje nazistowskich medyków. Gorąco polecam tę książkę, ku pamięci wszystkich opisanych w niej ofiar i ku przestrodze przed rzeczywistością, w której największe zło czai się w człowieku.

"[...] Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją [...]".

Treść tzw. przysięgi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
13
12

Na półkach: , ,

Świetna książka rzucająca światło na kwestię rasizmu na świecie i narodzin darwinizmu społecznego i eugeniki, a tym samym wyjaśniająca nazistowską politykę rasową. Książka dzieli się w zasadzie na dwie części: genezę eugeniki i rasistowskiej polityki w Niemczech oraz opis zbrodni dokonywanych przez niemieckich lekarzy w obozach i poza nimi i ich dalszych losów po wojnie. I właśnie głównie dla tej pierwszej części polecam sięgnąć po tę książkę (chociaż oczywiście druga, jest równie interesująca).

Świetna książka rzucająca światło na kwestię rasizmu na świecie i narodzin darwinizmu społecznego i eugeniki, a tym samym wyjaśniająca nazistowską politykę rasową. Książka dzieli się w zasadzie na dwie części: genezę eugeniki i rasistowskiej polityki w Niemczech oraz opis zbrodni dokonywanych przez niemieckich lekarzy w obozach i poza nimi i ich dalszych losów po wojnie. I...

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
567

Na półkach:

Groch z kapustą, o wszystkim i o niczym.
Lecz po kolei.
Karl Popper w „Społeczeństwie otwartym“ początki totalitaryzmu widzi u Platona i Arystotelesa, a z nowszych u Hegla, Marksa, Frydrycha Niczego i Thomasa Carlyle’a.
Andrzej Józef Kamiński w „Koszmarze niewolnictwa” zauważając, bez powoływania na Poppera, podobieństwo platońskiego „Państwa” do kacetu (tego samego zdania wcześniej był tłumacz Platona Władysław Witwicki „jego państwo idealne przypomina jakiś wielki klasztor, kryminał, obóz koncentracyjny”) do poprzedników Hitlera zalicza Heinricha von Treitschke (militarystę znanego z powiedzenia „Keine Kultur ohne Dienstboten, das folgt nothwendig aus dem Gesetz der Arbeitstheilung” czyli „Nie ma kultury bez służących, to wynika logicznie z prawa podziału pracy” co oznaczało chęć wskrzeszenia niewolnictwa) i Ligę Pangermańską (Alldeutscher Verband). Przewodniczący Ligi Ernst Hasse głosił konieczność wprowadzenia w Rzeszy „helotów”, do których zaliczał zmuszonych do pracy cudzoziemców, trzymanych w zamknięciu (w czymś w rodzaju kacetu),choć „najlepszym rozwiązaniem” (wünschenswerteste) było dla niego obrócenie w „helotów” … części Niemców („Deutsche Politik” Monachium 1905 s. 61),co wskazuje, że nacjonaliści mogą być wrogami swego narodu. Skoro użył tej starożytnej nazwy, zapewne zakładał też wytępianie części z nich. „Hasse był człowiekiem dość wykształconym, by wiedzieć, że do dziejów helotów w Sparcie należy i to, że spartiacie wolno było bezkarnie zabić helotę, i to że co roku ogłaszano wojnę z helotami, a od czasu do czasu urządzano na nich nocne łowy, i to wreszcie, że Spartanie wymordowali raz podstępnie parę tysięcy helotów, właśnie tych którzy wyróżnili się byli w walce po stronie spartańskiej.” (Kamiński „Hitlerowskie obozy” Poznań 1964 s. 64). Podobne pomysły w tym samym 1905 widać u jakiegoś Józefa Ludwiga Reimera (1879–1955) w „Pangermańskich Niemczech” („Ein pangermanisches Deutschland” Berlin Lipsk s. 159),gdzie odpowiednikiem „helotów” byli „agermańcy osadnicy roboczy” („agermanische Arbeiterkolonisten”) „stłoczeni miejscowo” („lokal zusammengedrängten”),„Vermehrung” (rozrostowi) Germanów powinien odpowiadać „Erlöschen” (zanik) Agermanów (tamże s. 162). Hitler wprawdzie nie wymieniał Hassego czy Reimera jako wzorców, jednak pisaninę ich „niewątpliwie czytał, ponieważ inaczej nie mógłby tak dokładnie urzeczywistnić tych planów, które w niej były zawarte.” (Kamiński „Neohitleryzm” Poznań 1962 s. 12) Następny przewodniczący Ligi Heinrich Class w książce „Gdybym był cesarzem” („Wenn ich der Kaiser wär 1912 s. 75) zamierzał coś podobnego do „ustaw norymberskich”, chociaż jego pomysły szły dalej od tych „ustaw”, bowiem nie rozróżniał pochodzenia częściowego od całkowitego : „Jude im Sinne des geforderten Fremdenrechts ist jeder, der am 18. Januar 1871 der jüdischen Religionsgemeinschaft angehört hat, sowie alle Nachkommen von Personen, die damals Juden waren, wenn auch nur ein Elternteil jüdisch war oder ist” czyli „W rozumieniu wymaganego prawa dla obcych są Żydami wszyscy, którzy należeli do żydowskiej wspólnoty wyznaniowej 18 stycznia 1871, a także wszyscy potomkowie osób będących wówczas Żydami, nawet jeśli tylko jedno z rodziców było lub jest Żydem.” W 1917 Class razem z Alfredem von Tirpitzem i Wolfgangiem Kappem (przywódcą niedanego przewrotu w 1920 od którego zapewne naziści zapożyli Hakenkreuz) założył Niemiecką Partię Ojczyźnianą (Deutsche Vaterlandspartei),zamierzającą podbicie sąsiednich krajów, w tym nawet nie prowadzących wojny, jak Holandia, a także wysiedlenie mniejszych narodów, jak Belgów. Członkiem DVP był też Anton Drexler, późniejszy założyciel DAP, przemianowanej wkrótce na NSDAP.
Eberhard Jäckel w „Panowaniu Hitlera” za wzór dla NSDAP uznaje Deutsch-Soziale Reformpartei (Niemiecką Rerormowaną Partię Społeczną),jej zjazd w Hamburgu w 1899 podjął uchwałę „Dank der Entwicklung unserer modernen Verkehrsmittel dürfte die Judenfrage im Laufe des 20. Jahrhunderts zur Weltfrage werden und als solche von den anderen Völkern gemeinsam und endgültig durch völlige Absonderung und (wenn die Notwehr es gebietet) schließliche Vernichtung des Judenvolkes gelöst werden” co znaczy „Dzięki rozwojowi naszych nowoczesnych środków przewozu sprawa żydowska prawdopodobnie stanie się w XX wieku sprawą światową i jako taka zostanie rozwiązana wspólnie i ostatecznie przez inne narody poprzez całkowite odosobnienie i (jeśli samoobrona nakazuje) ostateczną zagładę narodu żydowskiego.” W porównaniu z tym program NSDAP sprawiał wrażenie umiarkowanego.
Robert Paxton w „Anatomii faszyzmu” za ruchy przedfaszystowskie (czy wczesnofaszystowskie noszące własne nazwy) uważa Ku Klux Klan i Akcję Francuską („nie powinno być zaskoczeniem, że w krajach o najwcześniej dojrzałej demokracji – Stanach Zjednoczonych i Francji – najwcześniej pojawiły się gwałtowne reakcje przeciwko niej” s. 61) oraz Czarną Sotnię (s. 242 тоже правильно, oczywiście caratu Paxton nie zalicza do ustrojów demokratycznych),na pytanie o początki tych ruchów odpowiada „właściwie nikt nie wskazuje na Niemcy” (s. 61),jak widać bezpodstawnie.

Dla porównania: Peña pomija to, o Lidze ledwo napomyka „założona w 1891 r. przez zwolenników silnego nacjonalizmu germańskiego oraz imperializmu jako środka do przezwyciężenia podziałów społecznych i zjednoczenia wszystkich klas. Członkowie byli też antysemitami i uważali Żydów za niszczycieli wspólnoty narodowej.” („Liga Pangermánica, fundada en 1891, defensores de un fuerte nacionalismo germánico y partidarios del imperialismo como instrumento para superar las divisiones sociales y unir a todas las clases. También eran antisemitas y consideraban a los judíos destructores de la comunidad nacional.”) co wprowadza w błąd, skoro marzeniem Haasego było coś przeciwnego, niż „przezwyciężenie podziałów społecznych”.
Zaczynając od Malthusa, stosuje wydumane nazewnictwo: „Malthus stworzył nowy rodzaj rasizmu o rzekomo naukowych podstawach, zgodnie z którym część ludności miała być dyskryminowana nie z powodów etnicznych, lecz ze względu na swój status socjoekonomiczny.” Co w tym „statusie socjoekonomicznym” ma być „rasistowskiego” ? Poza tym „etniczny” nie jest też tożsamy z „rasowym”. Można było o tym napisać spokojniej i dorzeczniej (jak to zrobił był Herbert Wendt „Przed potopem”). Dalej wielokrotnie myli „rasizm” z „eugeniką”, pojęciami zupełnie różnymi, czy niepotrzebnie używa słowa „eutanazja” bez cudzysłowu na określenie uśmiercania chorych, chociaż etymologia tego nie usprawiedliwia (vide moje omówienie „Polityki III Rzeszy” Madajczyka).

„W 1900 r., pracując niezależnie od siebie, Niemiec Carl Erich Correns, Austriak Erich von Tschermak-Seysenegg i Holender Hugo Marie de Vries zetknęli się z pracami Gregora Mendla i, świadomi ich wagi, rozsławili je na świecie.” (En 1900, y trabajando de forma independiente, el alemán Carl Erich Correns, el austriaco Erich von Tschermak-Seysenegg y el holandés Hugo Marie de Vries dieron con los trabajos de Mendel y, conscientes de su importancia, los dieron a conocer al mundo.)
Brzmi tak, jakby ci trzej odkryli prace Mendla i je rozsławili, sami zaś na nic wpaść nie zdołali. Tymczasem „niezależnie od siebie wpadli na tę samą myśl, co zapomniany mnich. Stwierdzili mianowicie, że rodzicielskie cechy przechodzą na potomstwo w pewnym określonym stosunku liczbowym i odkrycie to rozszerzyli na człowieka. I wtedy dopiero dowiedzieli się o materiałach znajdujących się w berneńskim klasztorze.” (Herbert Wendt „Szukałem Adama” wydanie 2 z 1961, s. 92, tłum. Teresa Berken)

O USA z podobnym znawstwem „pomimo ideałów wolności i równości między ludźmi, ujętych w Konstytucji z 1787 r., uzgodniono, że Kongres nie miał władzy, aby zakazać "migracji oraz sprowadzania osób, które jakikolwiek z aktualnie istniejących stanów uzna za stosowne przyjąć".” („a pesar de los grandes ideales de libertad e igualdad entre los hombres que se recogieron en la redacción de su Constitución (1787),también se acordó que el Congreso no tenía poder para prohibir "la migración o importación de las personas que cualquiera de los estados actualmente existentes considere adecuado admitir".”) Mowa o niewolnikach. Jednak jak łatwo sprawdzić zakaz ten brzmiał „The Migration or Importation of such Persons as any of the States now existing shall think proper to admit, shall not be prohibited by the Congress prior to the Year 1808, but a Tax or duty may be imposed on such Importation, not exceeding ten dollars for each Person.” (art. 1 § 9 zdanie 1: „Do roku 1808 Kongres nie zabroni imigracji lub przywozu osób, które jakikolwiek z istniejących obecnie stanów uzna za stosowne dopuścić; przywóz może być jednak obłożony podatkiem lub cłem w granicach do dziesięciu dolarów od osoby.”) Gdy było to możliwe w 1807 Kongres na wniosek prezydenta Jeffersona uchwalił ten zakaz.
Dalszy ciąg jeszcze bardziej kłamliwy „Chociaż wojna secesyjna (1861–1865) udanie przebrała się za walkę o zniesienie niewolnictwa, w rzeczywistości chodziło o zwykłe kłamstwo, którym Północ uzasadniała wojnę. W ten sposób dbała o swój jedyny cel, jakim było zahamowanie rosnącego potencjału ekonomicznego Południa, zawładnięcie jego aktywami finansowymi, przejęcie tamtejszej prężnej produkcji rolnej i uwolnienie niewolników pracujących na roli, aby wykorzystać ich do pracy za niską płacę w licznych fabrykach północnych stanów.” („Los sujetos de la importación eran los esclavos negros. Aunque la guerra de Secesión 1861-65 se disfrazó hábilmente como una lucha para abolir la esclavitud, en realidad se trató de una simple falacia con la que el Norte justificó la guerra. De esta manera velaba su único objetivo, consistente en frenar el creciente potencial económico sureño, apoderarse de sus activos financieros, dominar su boyante producción agrícola y liberar a los esclavos del sur empeñados en las tareas de la tierra para emplearlos por bajos salarios en las numerosas fábricas de los estados septentrionales.”) Wojnę rozpoczęły stany południowe w obronie niewolnictwa, jak głosiły ich uchwały o wystąpieniu z Unii, Lincoln dopiero po półtora roku wydał Proklamację Emancypacji, na którą „Prezydent Konfederacji” Davis odpowiedział „Adresem” w którym bronił niewolnictwa, nazywając je „kamieniem węgielnym Republiki” (corner-stone of a Western Republic) https://www.loc.gov/resource/rbpe.24501300/?st=text Pierwsze też czytam, by Lincoln czy ktokolwiek wywoził wyzwolonych do „fabryk Północy”.
Skoro mowa o tej wojnie należałoby dodać z pół zdania o obozie jenieckim Andersonville, w którym warunki jakby zapowiadały kacet, lecz o tym nic, trzeba by przyznać, że był dziełem Konfederacji.
Dalej do jednego worka z „rasizmem” i „eugeniką” wrzuca przepisy o ograniczeniu imigracji z 1924 „celem ustawy było zmniejszenie liczby imigrantów pochodzących z południo-wej i wschodniej Europy – ludzi ograniczonych umysłowo i przestępców z ras niższych (…) Eugenicy uważali Ustawę o ograniczeniu imigracji za wielki sukces.” Pomijając to, że obywatelstwo nie jest tożsame z rasą, nie towarzyszyły temu zakazy małżeństw mieszanych, np. anglosasko – latynoskich, zatem non sequitur.

Twierdzenie, jakoby „program eliminacji niepełnosprawnych i chorych psychicznie dzieci – wymyślony, koordynowany i wykonywany przez lekarzy – przerodził się ostatecznie w masowe zabójstwa w obozach zagłady i okrutne eksperymenty medyczne prowadzone przez uznanych specjalistów” jest przykładem skrajnego pomieszania z poplątaniem. Skoro Hitler nazywał Żydów „podludźmi”, „szkodnikami” godnymi wytępienia (gdyby zdołał tego dokonać, wynalazł by innych do wytępiania, zauważa Kamiński),to wszystkich bez względu na to czy byli zdrowi czy chorzy. A kiedy wydał tajny rozkaz o uśmiercaniu chorych to bez względu jakiej byli narodowości. Zatem jedno nie mogło „przerodzić się” w drugie. Zaś zwykle okrutne a pozbawione wartości „doświadczenia” nie wszystkie miały z tym cokolwiek wspólnego, jedne przeprowadzane na chorych, inne na zdrowych, na ogół na więźniach żydowskich czy polskich, chociaż niektóre na Niemcach.

O Niemczech „W 1840 r. liczba ludności wzrosła do 33 mln, masa robotnicza zbliżyła się do 1 mln osób (En 1840, la población había ascendido a treinta y tres millones, con una masa obrera que se acercaba al millón de personas),przez co sztywna struktura polityczna Rzeszy, wspierana przez arystokratów, wojskowych, przemysłowców i wyższych urzędników, zaczęła czuć się zagrożona przez strajki, zamknięcia przedsiębiorstw i coraz większą popularność marksistowskiej SPD (Socjaldemokratycznej Partii Niemiec) do tego stopnia, że rosnący proletariat zaczął być uważany za wrogą i niekontrolowaną grupę. Aby zmniejszyć niepokoje robotników, zdobyć ich lojalność i trzymać ich z dala od rewolucyjnych doktryn, Bismarck...”
Że jak? W 1840? Bismarck był kanclerzem od 1862. SPD była tak marksistowska, że Marks w 1875 zmieszał z błotem jej program gotajski.

Za twórcę przekonania o wyższości „rasy aryjskiej” (pojęcie znane wcześniej) uchodzi francuski pisarz Artur de Gobineau. „Teorie Gobineau nie osiągnęły sukcesu w jego kraju, gdzie postrzegano "Essai sur l’inégalité des races humaines" (Eseje o nierówności ras ludzkich) jako histeryczne wywody arystokraty, który poczuł się obrażony przez rewolucyjny motłoch złożony z ludzi o gorszym pochodzeniu, zatem niezdolnych w żaden sposób do rządzenia państwem. W Niemczech stało się inaczej, dzięki przyjaźni autora z Richardem Wagnerem, którego opery (zwłaszcza tetralogia "Pierścień Nibelunga") odzwierciedlały wielkość i mistyczną przeszłość narodu niemieckiego. Kompozytor uważał, że "wszyscy ludzie pochodzą od małp, ale Ariogermanowie pod względem pochodzenia są związani bezpośrednio z bogami." Ponadto czuł głęboką nienawiść do Żydów, czego świadectwo pozostawił w eseju "Das Judenthum in der Musik" [Żydostwo w muzyce], opublikowanym pod pseudonimem w 1850 r. i przedrukowanym w 1869 r. w wersji rozszerzonej pod własnym nazwiskiem.” Tu kilka napastliwych cytatów, znając sposób w jaki Peña „cytuje” Konstytucję USA, zakładam, że i tu coś przekręcił.
„Rezydencja Wagnera w małym bawarskim miasteczku Bayreuth stała się celem pielgrzymek najwybitniejszych teoretyków nacjonalizmu i antysemityzmu, a dzięki poparciu muzyka dla idei Gobineau jego prace zostały szybko przetłumaczone na język niemiecki. Ponadto przedstawił Francuzowi Ludwiga Schemanna, który w 1894 r. założył Gobineau Vereinigung (Stowarzyszenie Gobineau),mające na celu rozpowszechnianie jego teorii. Zafascynowany Gobineau oraz muzyką Wagnera był również Anglik, Houston Stewart Chamberlain.”
Jednym tchem poglądy Wagnera z jego utworami muzycznymi. Jaki związek z Gobineau czy antysemityzmem ma „Pierścień Nibelunga” ? Podpowiem: żaden. Czy jego uwertura „Polonia” (1836) lub „Großer Festmarsch zur 100jährigen Gedenkfeier der Unabhängigkeitserklärung der Vereinigten Staaten” (Wielki Świąteczny Marsz dla uczczenia stulecia Deklaracji Niepodległości USA 1876) też odzwierciedlają „wielkość i mistyczną przeszłość narodu niemieckiego” ?

A czy w ogóle Peña wie o czym opowiada „Pierścień”? W wielkim skrócie:
Mroczny Karzeł Alberyk wykrada z Renu strzeżone przez rusałki czarodziejskie Złoto i zmusza swego brata do wykucia Pierścienia, dającego władzę nad światem. Karzeł jest na szczęście bardziej głupi niż groźny, bóg oszustw Loki podstępnie odbiera Pierścień i namawia króla bogów Wotana, by zwrócić go do Renu. Wotan jednak daje Pierścień olbrzymom jako zapłatę za wzniesienie Walhali. Chce go odzyskać, lecz umowa z olbrzymami wyrytą została na jego oszczepie, łamiąc słowo straciłby moc. Zamierza obejść umowę, Pierścień odzyskałby jego syn Zygmunt, który ginie, nim pozna zadanie. Wnuk Wotana Zygfryd, odzyskuje Pierścień, nie znając jego właściwości, wkrótce także ginie. Pierścień wraca do Renu.
Co w tym nacjonalistycznego, nie mówiąc o antysemickim?

O I Wojnie Światowej tak, że nie wiadomo, kto na kogo najechał: „Zabójstwo następcy tronu Austro-Węgier arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie 28 czerwca 1914 r. stanowiło jedynie pretekst. Francja chciała zemścić się za klęskę pod Sedanem oraz utratę Alzacji i części Lotaryngii, o które spierała się z Niemcami już wielokrotnie w poprzednich wiekach, Anglia była poważnym konkurentem handlowym, w środku tego wszystkiego znajdowało się zaś bałkańskie gniazdo os, w którym ścierało się pragnienie ekspansji Niemiec i Austro-Węgier z niemal tysiącletnim marzeniem Rosji o dostępie do Morza Śródziemnego.” (El asesinato del heredero de la Corona del Imperio austrohúngaro, el archiduque Francisco Fernando, en Sarajevo el 28 de junio de 1914 fue tan sólo una excusa. Francia quería desquitarse por la debâcle de Sedán y la pérdida de Alsacia y Lorena, reiteradamente disputadas con Alemania en los siglos anteriores, Inglaterra era un gran rival comercial y en medio de todo estaba el avispero de los Balcanes, donde chocaban las ansias de expansión de Alemania y el Imperio austrohúngaro con el sueño, casi milenario, de Rusia de contar con una salida al mar Mediterráneo.)
O Traktacie Wersalskim „nie był to pokój wynegocjowany, czyli swobodnie uzgodniony pomiędzy narodami stanowiącymi obie strony konfliktu, ale Diktat, jak określili go Niemcy; pokój z przymusu bez możliwości negocjacji, co tworzyło już grunt pod dojście Hitlera do władzy i drugą wojnę światową. Wśród strat terytorialnych Niemiec były ziemie, które weszły w skład odrodzonej Polski, nieistniejącej od 1795 r.: Prowincja Poznańska, część Górnego Śląska oraz większa część Prus Zachodnich, dająca Polsce dostęp do Bałtyku poprzez tzw. polski korytarz; miasto Gdańsk, z ważnym portem rzecznym i morskim u ujścia Wisły, zostało zdemilitaryzowane i włączone do obszaru celnego nowo powstałego kraju. Tym sposobem Prusy Wschodnie odizolowano od reszty Niemiec. Bogate Alzacja i Lotaryngia powróciły do Francji, Północny Szlezwik został oddany Danii, miasta Eupen, Moresnet i Malmedy Belgii, a terytorium Kłajpedy Litwie.” Pomija, że w części w tych ziem trzeba było przeprowadzić głosowanie, w części przez Rzeszę wygrane.

„7 marca 1936 r. wojska niemieckie weszły do zdemilitaryzowanej strefy Nadrenii. 12 marca kolejnego roku to samo uczyniły z Wiedniem, nie napotykając oporu, a wkrótce potem po plebiscycie, w którym uzyskano 90 proc. poparcia, Austria została przyłączona do Trzeciej Rzeszy.” (El 7 de marzo de 1936, tropas alemanas entraban en la zona desmilitarizada de Renania. El 12 de marzo del año siguiente lo hacían en Viena sin encontrar resistencia y, poco después, mediante un plebiscito que contó con el 90 % del apoyo de la población, Austria quedaba anexionada al Tercer Reich dieron.) Widać tu dwa błędy w jednym zdaniu. Anschluss przyspieszony o rok, z 1938 do 1937, co prawda dalszy ciąg przetłumaczony zbyt jednoznacznie (powinno być „wkrótce potem, w drodze plebiscytu, w którym wzięło udział 90% społeczeństwa, Austria została przyłączona do III Rzeszy”) lecz i tak kolejność mylna. Nawet gdyby wyniki były ścisłe (co budzi wątpliwości, o czym pisałam w omówieniu „Kryzysu Chrześcijaństwa” Carrolla) ustawę o Anschlussie
„führer” zatwierdził 13 marca z ważnością od ogłoszenia, co nastąpiło nazajutrz, „plebiscyt” miesiąc później, nie wiadomo czemu miał służyć, skoro ustawa mówiła o wcieleniu natychmiastowym, którego ważność nie była uzależniona od wyniku głosowania.

O wybuchu II Wojny światowej „1 IX 1939 o godzinie 4.45, pod pretekstem odzyskania korytarza gdańskiego, Niemcy wkroczy-li do Polski. 3 IX wojnę Niemcom wypowiedziały Anglia i Francja. Rozpoczęła się druga wojna światowa. Naziści nienawidzili Polski, gdyż uważali ją za kraj odtworzony w Wersalu kosztem terytoriów niemieckich, a także dlatego, że zamieszkiwało ją najwięcej Żydów w Europie (nie licząc europejskiej części ZSRR). Ponadto większość Polaków uznano za podludzi, kategorię nieco powyżej Żydów, ale daleką od Aryjczyków. Dlatego też celem nazistów było doprowadzenie do zniknięcia tego państwa jako jednostki administracyjnej i kulturalnej. Zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow ZSRR najechał wschodnie województwa, Niemcy zaś zaanektowały terytoria zachodnie i stworzyły dwa nowe okręgi Rzeszy (Reichsgau): Gdańsk-Prusy Zachodnie oraz Kraj Warty ze stolicą w Poznaniu, które wcielono do Niemiec.” Powodem do wojny miał być nie Gdańśk, lecz rzekomy „polski napad na radiostację w Gliwicach”, o pakcie Ribbentrop – Mołotow zaś bez odrobiny wyjaśnienia czy zawarty przed czy po wybuchu wojny.
O GUŁagu oczywiście nic, chociaż Lenin i Stalin tworzyli go zanim świat usłyszał o Hitlerze, który wiadomo na czym kacety wzorował. 13 marca 1921 oświadczył „Man verhindere die jüdische Unterhöhlung unseres Volkes, wenn notwendig durch die Sicherung ihrer Erreger in Konzentrationslagern” („Trzeba zapobiec podkopywaniu naszego narodu przez Żydów i unieszkodliwić, jeżeli zajdzie konieczność, w obozach koncentracyjnych sprawców tej kreciej roboty” za: Eberhard Jäckel „Hitlera pogląd na świat”). Później zaś „Ja, hätte ich wie Moskau ein riesiges Sibirien zur Verfügung, um den staatsfeindlichen Elementen in unermeßlichen Weiten ihre Aufgaben geben zu können, dann allerdings brauchte ich die KZ nicht” czyli „Gdybym miał do dyspozycji rozległą Syberię, jak [ma ją] Moskwa, nie potrzebowałbym obozów koncentracyjnych” (Michał Heller „Utopia u władzy” t. 1 rozdział 6 podrozdział 3 „Zwyczajny terror”).
O tym, że pierwsze obozy koncentracyjne (campos concentrados) założył na Kubie hiszpański generał gubernator Valeriano Weyler w końcu XIX wieku także nic.

Za to dużo o sterylizacji w USA: „W tych czasach w wielu stanach obowiązywały już ustawy o sterylizacji. Pierwszym była Indiana, która w 1907 r. uchwaliła ustawę o przymusowej sterylizacji recydywistów, idiotów i gwałcicieli. Już w 1904 r. zabroniono zawierania małżeństw upośledzonym umysłowo, nosicielom chorób dziedzicznych i alkoholikom, wymagając, aby przyszli małżonkowie przedstawili zaświadczenia lekarskie.” Do jednego worka wrzucone ubezpładnianie i zakaz małżeństw, przy tym to drugie jest stare jak świat, przynajmniej gdy dotyczy chorych umysłowo. W prawie rzymskim „furiosi voluntas nulla est” (osoba chora umysłowo nie ma woli) czy „furiosus nullum negotium contrahere potest, quia non intellegit quid agat” (chory umysłowo nie może dokonywać żadnej czynności, gdyż nie pojmuje, co czyni) zaś „nuptias non concubitus, sed consensus facit” (małżeństwo tworzy porozumienie a nie faktyczne pożycie),zatem o jakim zgodnym oświadczeniu może być mowa? Obowiązujacy w Polsce, oparty na prawie rzymskim, Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy w art. 12 głosi „nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym”, chociaż dopuszcza wyjątek za zgodą sądu „jeżeli stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie”.

Sterylizacje te miały być wzorem dla nazistów. „W Kalifornii znajdowała się też siedziba Human Betterment Foundation (Fundacja na rzecz Udoskonalenia Człowieka),ważnego stowarzyszenia eugenicznego założonego w Pasadenie w 1928 r. przez magnata cytrusowego Ezrę Seymoura Gosneya, którego wpływy miały duży związek z ogromną liczbą sterylizacji wykonywanych w tym stanie. W kolejnym roku Gosney opublikował wraz z Paulem Popenoe (jednym ze współpracowników) „Sterilization for human betterment: A summary of results of 6,000 operations in California, 1909–1929” [Sterylizacja dla udoskonalenia człowieka. Podsumowanie wyników 6000 operacji w Kalifornii w latach 1909–1929]; w pracy tej określali przymusową sterylizację jako "jedynie jeden ze środków, z których państwo może i powinno korzystać, aby bronić się przed zepsuciem rasowym". Wierzyli, że tego typu polityka sprawi, że populacja chorych psychicznie zmniejszy się o połowę w ciągu trzech lub czterech pokoleń. Była to jedna z pierwszych książek przetłumaczonych na niemiecki przez rząd nazistowski, często cytowana przez teoretyków niemieckiej higieny rasowej dla uzasadnienia własnego programu sterylizacji. (...) Z wyjątkiem Kalifornii w pozostałych stanach praktycznie nie był on wcielany w życie. Maine, Minnesota, Nevada, New Jersey, Dakota Południowa oraz Utah nie przeprowadziły żadnego zabiegu, Idaho i Waszyngton po jednym, Delaware – 5, Kansas – 335, Nebraska – 262, Oregon – 313, zaś Wisconsin – 144. W Kalifornii wykonano ich 4636. W sumie w latach 1909–1927 przeprowadzono jedynie około 9 tys. przymusowych sterylizacji (…) Nawet po tym, jak poznano nazistowskie okropności, w niektórych stanach wciąż utrzymywano prawa w mocy i do 1963 r. ponad 64 tys. osób w USA zostało przymusowo wysterylizowanych. W rzeczywistości stanowe prawo o sterylizacji w Kalifornii zostało uchylone dopiero w 1979” etc zaś w III Rzeszy 14 lipca 1933 „Biorąc za punkt odniesienia zarówno doświadczenia kalifornijskie, jak i modelową ustawę Laughlina, opracowano Ustawę o zapobieganiu narodzinom potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną, która weszła w życie 1 stycznia 1934. (…) Według tzw. ustawy o sterylizacji jednostka mogła być jej poddana, jeśli cierpiała na ciężką chorobę genetyczną, jak i dziedziczne ograniczenie umysłowe (termin bardzo, ale to bardzo ogólnikowy),schizofrenię, psychozę maniakalno – depresyjną, dziedziczną padaczkę, pląsawicę Huntingtona, dziedziczną ślepotę i głuchotę, wady wrodzone i ciężki alkoholizm. (…) w sumie liczba osób legalnie wysterylizowanych mogła osiągnąć 400 tysięcy.”

Zatem po pierwsze w ciągu kilkudziesięciu lat w USA ubezpłodnionych zostało kilkadziesiąt tysięcy, czyli około tysiąca rocznie, w III Rzeszy, przy mniejszej liczbie ludności, kilkaset tysięcy w ciągu kilku lat, czyli około stu tysięcy rocznie. Po drugie, a nawet znów po pierwsze, ofiary zabiegów w Rzeszy były zwykle uśmiercane, co Peña w innym miejscu przyznaje „społeczność międzynarodowa nie byłaby skłonna zgodzić się na politykę "zabójstw administracyjnych". Nawet amerykańscy eugenicy nie ośmielili się pójść tak daleko w swoich propozycjach.”
Zatem o jakim „wzorowaniu na Kalifornii” może być mowa?

Ustawa obowiązująca w Kalifornii https://www.uvm.edu/~lkaelber/eugenics/CA/CA.html
hitlerowska była znacznie bardziej rozciągliwa
http://www.documentarchiv.de/ns/erbk-nws.html

Wymieniona wyżej „ustawa Laughlina” opracowana przez eugenika Harry'ego Hamiltona Laughlina (1880 – 1943) według Peñy „była wzorem, według którego prawnik Aubrey Strode sporządził ustawę o sterylizacji, przyjętą w Wirginii w 1924 r.”

Pomysł Laughlina wyglądał tak
https://old.alexwellerstein.com/laughlin/
ustawa przyjęta w Wirginii 20 marca 1924
https://encyclopediavirginia.org/entries/chapter-46b-of-the-code-of-virginia-§-1095h-m-1924/
Trudno mówić o wzorowaniu.

O „ustawach norymberskich” mętnie „przedefiniowały kategorię obywatelstwa niemieckiego pod względem rasowym – od tej pory za Żyda uważano nie osobę określonej wiary, ale każdego, kto miał trzech lub czterech żydowskich dziadków.” Wyglada to na powótrzenie hitlerowskiego nazewnictwa, bez wyjaśnienia co „rasowego” było w wyznaniu. „Rozporządzenie z 14 listopada 1935 uzupełniające ustawy norymberskie z 15 września, próbowało rozjaśnić sprawę, jednak bez większego sukcesu. Stanowiło ono, że Żydem jest ten, kto ma co najmniej trzech żydowskich dziadków, bez względu na to, jaką religię wyznaje.” Pominięty dalszy ciąg, że na „żydowskość przodków” wskazywało ich (ówczesne lub byłe) wyznanie („Als volljüdisch gilt ein Großelternteil ohne weiteres, wenn er der jüdischen Religionsgemeinschaft angehört hat” * czyli „za przodka pochodzenia żydowskiego uważa się dziadka albo babcię na podstawie samej ich przynależności do wyznaniowej gminy żydowskiej”),nie „cechy rasowe” (cokolwiek miało by to znaczyć).
* https://www.verfassungen.de/de33-45/reichsbuerger35-v1.htm

O Auschwitz wie, że gdzieś dzwonią.
„W początkach lata 1943 r. działały już w pełni cztery komory gazowe z krematoriami, które łącznie umożliwiały uśmiercanie i pozbywanie się ciał około 4,7 tys. osób dziennie. W Auschwitz bowiem nie stosowano tlenku węgla, jak w innych obozach, ale wykorzystywano metodę szybszą i skuteczniejszą. Karl Fritsch, bezpośredni podwładny Hössa, Lagerführer, czyli kierownik obozu, zaproponował wykorzystanie skrystalizowanego kwasu pruskiego (cyjanku),sprzedawanego w puszkach przez spółkę Degesch (częściowo kontrolowaną przez koncern I.G. Farben) pod nazwą Cyklon B (od Blausäure, kwasu cyjanowodorowego),który stosowano do trucia wszy. Był on bardzo łatwy w użyciu: do komór przez małe otwory w stropie wprowadzano kryształki, z których następnie, gdy weszły w kontakt z wilgocią wydzielaną przez stłoczone ciała, uwalniał się gaz powodujący niemal natychmiastową śmierć tych, którzy go wdychali.” Po hiszpańsku: „Para comienzos del verano de 1943 ya estaban en pleno funcionamiento cuatro cámaras de gas con crematorios, con una capacidad total de acabar con la vida y de deshacerse de los cuerpos de cerca de cuatro mil setecientas personas al día, porque en Auschwitz no se utilizó monóxido de carbono como en los otros campos, sino un método más rápido y efectivo. Fue el subordinado inmediato de Höss, el Lagerführer o jefe de campo Karl Fritsch, quien sugirió el uso de ácido prúsico cristalizado (cianuro),comercializado en latas por la empresa Degesch (parcialmente controlada por I. G. Farben) con el nombre de Zyklon B (por Blausäure, ácido prúsico),que se usaba para acabar con los piojos. De muy fácil manejo, los cristales eran introducidos por pequeñas aberturas del techo de las cámaras donde, una vez en contacto con la humedad desprendida por los cuerpos hacinados, producían el gas que causaba la muerte casi instantánea a quien lo inhalaba.” Przekład ścisły, wiedza jak z radia Erywań.
Zatem
– ponad 4700 było dzienną wydajnością pieców do spalania zwłok*, możliwości uśmiercania zaś kilkakrotnie większe, w razie potrzeby spalanie następowało na stosach
– nie „cyjanek”, a cyjanowodór zwany kwasem pruskim
– nie „kryształki”, a porowate bryłki nasączone tym kwasem
– gaz nie „wydzielał się pod wpływem kontaktu z wilgocią” (tak działał Cyklon A),Cyklon B zawierał gotowy kwas, który parował pod wpływem ciepła
– nazwa Cyklon B nie powstała od niemieckiej nazwy „błękitnego kwasu” (Cyklon A zawierał ten sam kwas, tyle że w postaci związanej, potrzeba było wody do wydzielenia, jak wyżej, lecz że kwas zmieszany z wodą zostaje rozłożony, zapewne dlatego Cyklon A nie znalazł zastosowania),a od dodatku ostrzegawczego, którym był bromooctan etylu, chociaż dodatek ten w dostawach do Auschwitz był pomijany, o czym świadczyły naklejki na pojemnikach „Vorsicht, ohne Warnstoff!” („Uwaga, bez środka ostrzegawczego!”).

* według sprawozdania z 28 czerwca 1943 https://www.techpedia.pl/app/public/files/30729.jpg

Gdy książka dochodzi do „lekarzy” też równie ściśle o nich opowiada.

Waldemar Hoven w Buchenwaldzie „nie pragnął zrobić kariery w świecie medycyny, a jedynie osiągnąć w SS uprzywilejowaną pozycję, która pozwoliłaby mu na życie pełne luksusów i kobiet” („no deseaba hacer una gran carrera en el mundo de la Medicina, sino tan sólo alcanzar una posición privilegiada en las SS que le permitiera una vida de lujos y mujeres”). Osobnik ów, winny wielokrotnych zabójstw popełnionych zastrzykami, obdarzony dość niewinnym wyglądem, zwany „przystojniakiem” (der schöne Waldemar) rzeczywiście żył ponad stan, ze sprzeniewierzeń, działając tym samym na szkodę Rzeszy, pod koniec wojny nawet został skazany na śmierć (za otrucie SSmana, który mógłby go obciążyć),po czym ułaskawiony, gdyż w obozie brakło lekarzy. Jednak przedtem zdążył jeszcze uzyskać stopień naukowy na uczelni we Fryburgu na podstawie pracy (napisanej przez więźniów – lekarzy) o leczeniu gruźlicy przez wdychanie sproszkowanego węgla, sposób ten wypróbowywał na chorych więźniach, z których część zmarła, powstrzymywał co prawda chorobę, lecz skutkiem ubocznym była pylica płuc. (Na podstawie „Zbrodni hitlerowskiej medycyny” Stanisława Sterkowicza) Jak pogodzić to z „brakiem pragnienia kariery lekarskiej” ?

Inny z „lekarzy” Johann Paul Kremer w Auschwitz „był bardzo zainteresowany przestudiowaniem wpływu wygłodzenia na różne narządy, dlatego badał pacjentów i robił im zdjęcia, następnie zabijał i pobierał próbki wątroby, śledziony i trzustki” co opisywał na bieżąco w pamiętniku. Po wojnie „Kremer został postawiony przed sądem i oczywiście jego dziennik wykorzystano jako dowód przeciwko niemu. Został uznany za winnego zbrodni wojennych i skazany na śmierć, ale ostatecznie wyrok został zamieniony na dożywocie. Dwudziestego dziewiątego listopada 1960 r. sąd w Republice Federalnej obniżył karę do 10 lat, z utratą praw publicznych na okres kolejnych pięciu. Zmarł w więzieniu w 1965 r.” („Kremer fue juzgado y, evidentemente, su diario fue utilizado como prueba en su contra. Fue encontrado culpable de crímenes de guerra y sentenciado a muerte, pero la condena le fue finalmente conmutada por la cadena perpetua. El 29 de noviembre de 1960, un tribunal de la República Federal se la rebajó a diez años, con pérdida de los derechos civiles durante cinco años más. Murió en presidio en 1965.)
Peña pominął, przed jakim sądem, a przez to poplątał, co zdołal. Kremer skazany został na smierć w 1947 przez Najwyższy Trybunał Narodowy, jednak ułaskawiony przez Bolesława Bieruta (znanego na ogół z zatwierdzania wyroków skazujących za znacznie mniej poważne sprawy niż zbrodnie wojenne, Maria Turlejska „Te pokolenia załobami czarne ...” passim). „W lutym 1958 r. został przekazany władzom RFN. 14 lutego 1958 r. powrócił do Münster, gdzie został owacyjnie powitany przez władze uniwersyteckie jako osoba prześladowana. Zachodnio-niemieckie organa ścigania wszczęły jednak przeciwko niemu odrębne postępowanie. 29 listopada 1960 r. Sąd Przysięgłych w Münster skazał Kremera na 10 lat więzienia oraz na utratę praw honorowych na lat 5. Na poczet tej kary zaliczono mu pobyt w polskich więzieniach. Kremer zmarł 8 czerwca 1965 r.” (Sterkowicz, op. cit. s. 159 wydania z 1990)

Również w Auschwitz Horst Schumann próbował ubezpładniać przez napromieniowanie, po wojnie „pod nazwiskiem Gladbeck dalej praktykował aż do 1951 r. Wtedy właśnie rozpoznano w nim zbrodniarza wojennego, zdołał jednak uciec i podjął pracę jako lekarz na statku. W 1955 r. osiadł w Sudanie, a w 1959 r. przeszedł Libię i Nigerię, aby dotrzeć do Ghany. W 1966 r. został wydany Republice Federalnej Niemiec i osądzony cztery lata później. Powołując się na problemy z nadciśnieniem, zdołał opóźnić proces aż do kwietnia 1971 r. Dwudziestego dziewiątego lipca 1972 r. został wypuszczony na wolność i żył spokojnie we Frankfurcie aż do śmierci 5 maja 1983 r.”
U Sterkowicza s. 273 „Pod sam koniec wojny przydzielono go jako lekarza do wojsk lotniczych na froncie zachodnim.
Po zakończeniu wojny dostał się do niewoli amerykańskiej, z której wkrótce wyszedł. Schumann osiedlił się w Gladbeck i rozpoczął pracę jako lekarz sportowy i szkolny. W styczniu 1951 r. wystąpił o zezwolenie na broń myśliwską. Przy tej okazji wyszło na jaw, że jest on poszukiwanym zbrodniarzem wojennym. Uprzedzony o grożącym mu aresztowaniu Schumann uciekł z Gladbeck i zatrudniając się jako lekarz okrętowy wyjechał do Japonii. Przez parę następnych lat pracował jako lekarz na różnych okrętach. W 1955 r. wyjechał do Egiptu, a później do Sudanu, gdzie został lekarzem urzędowym w małej wiosce przygranicznej. Tam odwiedzili go w 1959 r. dziennikarze jednej z gazet niemieckich i opublikowali o nim bardzo pochlebny reportaż, a tym samym ujawnili miejsce jego pobytu. Władze RFN zwróciły się do rządu w Sudanie o jego ekstradycję. Uprzedzony o tym Schumann przeniósł się do Ghany, gdzie dzięki poparciu ówczesnego szefa rządu Kwame Nkrumaha został dyrektorem szpitala. W lutym 1966 r. po przewrocie w Ghanie nowe władze wyraziły zgodę na ekstradycję Schumanna. W listopadzie przekazano go władzom zachodnioniemieckim. We wrześniu 1970 r. rozpoczął się jego proces we Frankfurcie nad Menem. W lipcu 1972 r. sąd zwolnił go z więzienia ze względu na stan zdrowia. Uprzednio, bo w 1961 r., władze okręgu Halle an der Saale odebrały mu prawo wykonywania zawodu, a uniwersytet w tym mieście przyznany stopień doktora medycyny. Resztę swojego życia spędził Schumann na wolności we Frankfurcie nad Menem pozostając pod dozorem policyjnym. Zmarł 5 maja 1983 r.”
Przede wszystkim u Peñy zniknęło nazwisko Nkrumaha (John Barron w części 1 „KGB” twierdzi, ze rząd Nkrumaha współpracował z KGB).

Na nie wiadomo jakiej podstawie Peña utrzymuje, jakoby „Operacje [wycinania jajników] były wykonywane w bloku 21 przez więzionego polskiego chirurga Władysława Deringa, który, w przeciwieństwie do większości, wydawał się zadowolony z makabrycznego zadania powierzonego mu przez Schumanna. Szczycił się przed esesmanami, że jest w stanie wykonać 10 kastracji w dwie godziny.” przy czym „wydawał się” jest dodatkiem tłumacza („Las intervenciones fueron realizadas en el Bloque 21 por un cirujano polaco deportado llamado Wladislaw Dering, que, al contrario que la mayoría, se mostró encantado con la espantosa labor encomendada por Schumann, llegando a jactarse frente a los SS de que era capaz de realizar diez castraciones en dos horas.”)

O więźniarkach poddawanych „doświadczeniom” w Ravensbrück: „Pochodziły one ze specjalnego transportu 400 kobiet, który przybył do obozu 23 września z dystryktu lubelskiego. Prawie wszystkie aresztowano za związki z polskim podziemiem.” (Formaban parte de un transporte especial de cuatrocientas mujeres que habían llegado al campo el 23 de septiembre procedentes del distrito de Lublin, casi todas ellas arrestadas por sus conexiones con la Resistencia polaca.)
„[Bruno] Weber był również zaangażowany w eksperymenty nad serum prawdy, używanym do przesłuchiwania więźniów z polskiego ruchu oporu.” (Weber también estuvo implicado en experimentos con drogas de la verdad para interrogar a los prisioneros polacos de la Resistencia.)

O Armii Krajowej Peña widocznie nie słyszał. Pod tym względem książczyna marniejsza od „Czarnej ziemi” Snydera.

Nazwisko Joachima Mrugowskiego stojącego na czele Instytutu Higieny Waffen-SS pada 6 krotnie, mowa o jego odpowiedzialności za wypróbowywanie szczepionek przeciwdurowych (bezwartościowych) na zarażanych więźniach, jego zaciekawieniu wynikami leczenia oparzeń (sztucznie wywołanych) oraz osądzeniu przez amerykański sąd wojskowy i straceniu po wojnie. Pominięty zarzut o udział w sprawdzaniu skuteczności postrzału kilku więźniów zatrutymi kulami, co sam był szczegółowo opisał w sprawozdaniu z 11 września 1944. Przed sądem utrzymywał, jakoby jego obecność ograniczona była do stwierdzenia zgonu i że byli to skazani na śmierć przestępcy, co jeśli odpowiadało prawdzie nie było usprawiedliwieniem. Sąd słusznie orzekł „Jakkolwiek regulamin wojny lądowej może w pewnych warunkach uznać zgodność z prawem wykonania wyroku przez rozstrzelanie, w żadnych okolicznościach nie będzie jednak aprobował uśmiercania przez okaleczenie lub tortury.” (Sterkowicz, s. 150) Regulamin ten w art. 23 zabrania m. in. trucizn lub broni zatrutej (Dz. U. z 1927 nr 21, poz. 161).
W „Lekarzach – mordercach spod znaku swastyki” (1996, s. 58) Sterkowicz uzupełnia to o szczegół widocznie za Peerelu zakazany, skąd Mrugowsky miał taką broń: „Latem 1944 na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich partyzanci (nie wiadomo radzieccy, czy polscy) postrzelili przy wykonywaniu wyroku śmierci wysokiego dygnitarza hitlerowskiego. Rana nie była groźna. przestrzelił mu udo. A jednak dwie godziny później hitlerowiec zmarł z nieznanych powodów. Zamachowiec, który strzelał, został przez Niemców pochwycony. Znaleziono przy nim pistolet produkcji radzieckiej z magazynkiem naboi. Zbadano te naboje i stwierdzono, że zawierają akonitynę, silnie działający alkaloid, stanowiący truciznę. W tym okresie w Związku Radzieckim w laboratorium specjalnym NKWD profesor medycyny Grigorij Majranowski przeprowadzał na więźniach skazanych na śmierć próby z rozmaitymi truciznami. Majranowski zaproponował swoim władzom dodawanie akonityny w odpowiedniej ilości do pocisków. Wartość tej metody skrytobójczego uśmiercania wypróbował na dostarczanych mu masowo więźniach. Każdy kto został niegroźnie postrzelony pociskiem Majranowskiego musiał zginąć w następstwie zatrucia akonityną. Rosjanie jednak nie mogli wykorzystać pomysłu w skali masowej, gdyż brakowało im dostatecznej ilości surowca ...”
To wyjaśnia, czemu Peña to pomija.

Kurt Heissmeyer „leczył” gruźlicę zakażając gruźlicą. Ofiary tych „zabiegów”, w tym dzieci, w większości zmarły bądź zostały uśmiercone. „20 kwietnia 1945 r., kiedy Brytyjczycy znajdowali się już ledwie kilka kilometrów od obozu [w Neuengamme], z Berlina przyszedł rozkaz, by pozbyć się dowodów. Dzieci zostały wysłane do szkoły Bullenhausen Damm, na przedmieściach Hamburga, gdzie obozowy lekarz SS, Alfred Trzebinski, uśpił je morfiną. Następnie zostały uduszone, a wraz z nimi ich opiekunowie: René Quenouille, Gabriel Florence, Anton Hölzel i Dirk Deutekom. Następnego dnia ciała zostały zabrane z powrotem do obozu i spalone. Po wojnie esesmani, którzy uczestniczyli w egzekucjach, zostali aresztowani, osądzeni i powieszeni 8 października 1946 r. (Después de la guerra, los SS que participaron en la ejecución fueron detenidos, juzgados y ahorcados el 8 de octubre de 1946)” Słowo „egzekucja” użyte bez potrzeby, jakby chodziło o wykonanie wyroku. „Jednak Heissmeyerowi udało się uciec i przez 18 lat cieszył się błyskotliwą karierą dyrektora jedynej prywatnej kliniki leczenia gruźlicy w całych Niemczech (Sin embargo, Heissmeyer consiguió huir y durante dieciocho años disfrutó de una brillante trayectoria profesional como director de la única clínica privada para el tratamiento de la tuberculosis en toda Alemania). Jednakże pewien artykuł opublikowany w czasopiśmie "Stern" w 1959 r. doprowadził do jego aresztowania. Heissmeyer został oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości i skazany na dożywocie 30 czerwca 1966 r. Zaledwie 14 miesięcy później doznał ataku serca i zmarł.”
Zwracam uwagę na „w całych Niemczech”.
Diabeł Morski znów czai się w szczegółach.
„Po zakończeniu wojny Heissmeyer przez pewien czas ukrywał się w Turyngii, a następnie na podstawie fałszywego świadectwa pracy, ale pod swoim prawdziwym nazwiskiem, rozpoczął pracę jako ftyzjatra w Magdeburgu w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Został rozpoznany w 1964 r. i 13 grudnia aresztowany. Proces jego odbył się w czerwcu 1966 r. Sąd Okręgowy w Magdeburgu skazał go na dożywotnie więzienie. 29 sierpnia 1967 r. Heissmeyer zmarł w więzieniu na zawał serca.” (Sterkowicz, s. 254)
Zdanie „rozpoznany w 1964” wymaga uściślenia, skoro artykuł był w 1959. Jeden z czytelników „Po przeczytaniu artykułu wysłał do generalnego sekretarza "Amicale Internationale de Neuengamme" w Hamburgu, Hansa Schwarza, list z zapytaniem, czy wymieniony w "Sternie" dr Heissmeyer jest "identyczny z lekarzem chorób płucnych, doktorem Kurtem Heissmeyerem, mieszkającym w Magdeburgu, przy Gelłertstrasse nr 12. (...)" Hans Schwarz skierował to pytanie do Komitetu Antyfaszystowskiego Bojowników Ruchu Oporu (ANTIFA) w NRD. Tam sprawdzono zbieżność nazwisk. Nie wiadomo dlaczego upłynęły jeszcze dalsze cztery lata, zanim aresztowano Heissmeyera.” (Günther Schwarberg „Dzieciobójca: eksperymenty lekarza SS w Neuengamme” 1987 s. 102n tłum. Bogdan Suchowiak)
Tym bardziej znaczące, iż „Pod biczem swastyki” wyszło w Anglii po raz pierwszy 1954, w Peerelu w 1956, a jak utrzymuje przedmowa „W języku niemieckim ukazała się w Niemieckiej Republice Demokratycznej (w Niemczech zachodnich nie dopuszczono do jej publikacji).” (s. 6 wydania z 1963) Heismeyer wymieniony został tam kilkakrotnie „W lutym tego samego [1945] roku osławiony doktor Heissmeyer z Berlina wybrał w obozie [Neuengamme] dwadzieścioro francuskich, radzieckich i żydowskich dzieci [„French and Russians Jewish children” francuskich i radzieckich dzieci żydowskich, po za tym pochodziły z różnych krajów, w tym z Polski] w wieku od 5 – 12 lat jako materiał doświadczalny dla tzw. celów badawczo – lekarskich. Heissmeyer często odwiedzał obóz i zastrzykiwał tym nieszczęśliwym dzieciom bakterie tuberkulozy. (…) W kwietniu 1945 roku, wobec szybkiego zbliżania się wojsk sojuszniczych do Neuengamme, generał SS Pohl wydał na wniosek doktora Heissmeyera rozkaz przewiezienia tych dzieci do obozu satelickiego w Bullenhausendamm, aby je tam zgładzić i zatrzeć wszelkie ślady robionych eksperymentów.” (tamże, s. 242) Możliwe, że i w 1964 zdołałby uniknąć kary, lecz z godną podziwu bezmyślnością dostarczył dowodów przeciw sobie, wszystkiemu zaprzeczając wskazał miejsce, gdzie zakopał skrzynię z ukrytymi wynikami badań, co miało wykazać słuszność jego twierdzeń, lecz zawartość potwierdziła zarzuty („Dzieciobójca” s. 104).

Jeden z najgorszych „lekarzy” Siegmund Rascher „badał” wytrzymałość ludzkich ciał na mróz i obniżone ciśnienie (co mało który z „badanych” przeżył) oraz wytwarzał środek zwany „Polygalem” mający powstrzymywać krwawienie.
Na podstawie tych „badań” chciał uzyskać habilitację, Himmler zalecał przeprowadzić ją jako tajną na Uniwersytecie Rzeszy w Strasburgu, uznawszy widocznie, że przedmiot „badań” za zbyt kłopotliwy do ujawniania. Sekretarz generalny stowarzyszenia „Ahnenerbe” (Dziedzictwo Przodków) Wolfram Sievers do komisji habilitacyjnej powołać radził podobnego „uczonego” Augusta Hirta (znanego z wypróbowywania na ludziach trucizn bojowych oraz próby robienia z ludzi eksponatów muzealnych).
Jednak Rascher wypadł z łask Himmlera i został roztrzelany, co prawda z innych powodów, niż „badania”.
Peña przedstawił to mniej więcej ściśle, chociaż należało zaznaczyć, iż „Polygal” działał inaczej, niż to sobie Rascher ubzdurał, a gdyby środek ów powtrzymywał krwawienie, byłby bardzo szkodliwym wynalazkiem, bowiem przy powstrzymywaniu krwawienia następowaby ogólny zakrzep.
Przy tym Peña potrafił pomylić dwa zupełnie różne słowa z powodu podobnego brzmienia:
„Rascher rozpoczął eksperymenty z więźniami bez żadnych wstępnych badań. Jego wujek, również lekarz, zeznał w Norymberdze, że w sierpniu 1943 r. pojechał do niego w odwiedziny do obozu i że udało mu się tam przeczytać raport leżący na biurku w gabinecie: "[W raporcie] była mowa o czterech osobach, do których strzelano w celu przeprowadzenia doświadczeń z preparatem hemostatycznym Polygal 10. Pamiętam, że był wśród nich jeden komisarz rosyjski i jeden z Krety, nie pamiętam, kim byli dwaj pozostali." (Recuerdo que eran un comisario ruso y un cretense; no recuerdo quiénes eran los otros dos)”
Wuj (raczej stryj, z uwagi na to samo nazwisko) nazywał się Fritz Friedrich Karl Rascher.
Jednak łatwo sprawdzić, że w tłumaczeniu na angielski brzmiało to: „As far as I remember they were a Russian Commissar and a cretin, I do not remember who the other two were.” Vide https://books.google.pl/books?id=EFAPAQAAMAAJ s. 677
Zaś po niemiecku, w którym to języku złożone zostało zeznanie: „Soweit ich mich erinnern kann, war das ein russischer Kommissar und ein Kretin. An die anderen beiden kann ich mich nicht mehr erinnern.” (Siegfried Bär „Die Zunft: das Wesen der Universität, dargestellt an der Geschichte des Professorwerdens und des professoralen Liebeslebens” 2003 s. 274) https://books.google.pl/books?id=aGUlAQAAIAAJ
Co znaczy „Przypominam sobie, że chodziło o rosyjskiego komisarza i o kretyna. Pozostałych dwóch nie pamiętam.” (Sterkowicz, s. 136)

I jeszcze mnóstwo innych kłamstw bądź błędów. Tłumacz ich nie prostuje i jeszcze dodaje własne.

Na przykład dowódca służby zdrowia Luftwaffe Oskar Schröder w sprawie czy wodę morską uzdatnianić do picia przez odsalanie czy dosładzanie „chciał się dowiedzieć, która z dwóch metod odsalania jest bezpieczniejsza, dlatego poprosił Himmlera o "40 zdrowych obiektów eksperymentalnych, które będą do całkowitej dyspozycji badaczy na okres 4 tygodni", dodając, że "w świetle tego, że wcześniejsze eksperymenty wykazały, że obóz koncentracyjny w Dachau dysponował stosownymi laboratoriami, uważam, że obóz ten byłby odpowiedni do prowadzenia badań".” Peña skrócił cytat, bowiem wcześniej w liście było „Jedno opracowanie pozbawia wodę morską soli i czyni z niej rzeczywiście wodę do picia. Drugie pozbawia wodę morską smaku. To ostatnie postępowanie nie wymaga w przeciwieństwie do pierwszego żadnych deficytowych surowców. Z lekarskiego punktu widzenia musimy uważać to postępowanie, zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy, za szkodliwe. Doprowadzenie stężonych roztworów soli może wywołać objawy ciężkiego zatrucia.” (Sterkowicz, s. 141) Schröder zatem chciał doświadczalnie potwierdzić to, co było, jak zauważał, oczywiste.
Zdanie o ofiarach tego doświadczenia „Sievers eligió para emplazar el laboratorio un barracón de la sección del llamado Bloque Hospital, donde fueron trasladados entre cuarenta y sesenta gitanos alemanes, polacos y checos” mylnie przetłumaczone „na lokalizację laboratorium Sievers wybrał barak w sekcji tzw. bloku szpitalnego, do którego przeniesiono 40–60 niemieckich Romów, Polaków i Czechów” gdy miało być „niemieckich, polskich i czeskich Romów”...

Groch z kapustą, o wszystkim i o niczym.
Lecz po kolei.
Karl Popper w „Społeczeństwie otwartym“ początki totalitaryzmu widzi u Platona i Arystotelesa, a z nowszych u Hegla, Marksa, Frydrycha Niczego i Thomasa Carlyle’a.
Andrzej Józef Kamiński w „Koszmarze niewolnictwa” zauważając, bez powoływania na Poppera, podobieństwo platońskiego „Państwa” do kacetu (tego samego zdania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
84
8

Na półkach:

Ciekawa i dająca dużo do myślenia.

Ciekawa i dająca dużo do myślenia.

Pokaż mimo to

avatar
46
17

Na półkach:

Dobry wstęp o eugenice i jej chwilowej popularności na całym świecie. Miałem wrażenie, że autor podaje dokładnie tyle informacji, ile potrzeba. Daty, nazwiska, fakty - wszystko jest podawane z umiarem dzięki czemu książkę czyta się sprawnie i dość przyjemnie. Sama tematyka oczywiście straszna, ale książka dobrze oddaje to że Hitler czy inny Himmler sami tego wszystkiego nie wymyślili. Bez ochoczej współpracy czy choćby przyzwolenia środowiska medycznego pewne rzeczy by się nie wydarzyły.

Dobry wstęp o eugenice i jej chwilowej popularności na całym świecie. Miałem wrażenie, że autor podaje dokładnie tyle informacji, ile potrzeba. Daty, nazwiska, fakty - wszystko jest podawane z umiarem dzięki czemu książkę czyta się sprawnie i dość przyjemnie. Sama tematyka oczywiście straszna, ale książka dobrze oddaje to że Hitler czy inny Himmler sami tego wszystkiego nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
724
407

Na półkach: , , , ,

Manuel Moros Pena w swojej książce “Lekarze hitlera. Zbrodnicza medycyna” przedstawia wpływ medycznych przekonań i działań na poczynania nazistów. Ukazuje ona wszystkie aspekty, które ostatecznie przyczyniły się do eksperymentów na ludziach. A w tym celu przybliżono informacje o wielu niemieckich lekarzach oraz ich “badań”.

“Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” to kolejna książka z serii “Sekrety historii”, którą miałam okazję przeczytać. I znów okazała się to bardzo ciekawa pozycja, pełna dogłębnych opisów poczynań lekarzy SS. Wiele z nich przyprawiło mi mnie o gęsią skórkę ze względu na bestialstwo człowieka w imię fanatyzmu. Ogromnym plusem jest również fakt, że autor przedstawił początki myśli, a wraz z nimi dość krwawe działania, przyczyniające się do popularyzacji działań nazistowskich Niemiec, jak zabójstwa niepełnosprawnych. Oprócz tego, że są to dość ciekawe informacje, rozjaśniały psychologiczny aspekt danych poczynań. Podczas czytania miałam jednak wrażenie, jakby autor za bardzo rozpisywał się na temat samego Hitlera. Chyba po prostu oczekiwałam większego skupienia na lekarzach niż dotarcia do władzy przez Führera.

Cała książka, pomimo że jest napisana o dość trudnym i przytłaczającym temacie, jest napisana w dość prostym i przystępnym języku. Czytało mi się ją dość szybko, co uważam za plus. Sam tekst ma wiele odniesień do źródeł jak chociażby świadków zdarzeń. Oprócz tego znajduje się w niej wiele zdjęć, nieraz drastycznych. Aczkolwiek dla mnie jak najbardziej było słuszne, że się tam znalazły.

“Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” była niewątpliwie ciekawą lekturą, mówiącą o temacie trudnym, ale w wielu przypadkach mało znanym. O wielu działaniach osobiście nigdy nie słyszałam. I chyba dlatego między innymi ta książka jest wartościowa, zwłaszcza dla osób lubiących czytać o tematach związanych z wojną. Tymczasem moja ocena to 8/10.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu RM!

Manuel Moros Pena w swojej książce “Lekarze hitlera. Zbrodnicza medycyna” przedstawia wpływ medycznych przekonań i działań na poczynania nazistów. Ukazuje ona wszystkie aspekty, które ostatecznie przyczyniły się do eksperymentów na ludziach. A w tym celu przybliżono informacje o wielu niemieckich lekarzach oraz ich “badań”.

“Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
472
403

Na półkach:

„Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna”. Manuel Moros Pena w obszerny i wyczerpujący sposób przedstawia studium przypadku jakim była medycyna Trzeciej Rzeczy a biorącej udział w „Ostatecznym Rozwiązaniu”. Zaczyna się od eugeniki, darwinizmu społecznego, teorii i badań Galtona, Spencera czy Malthusa. Omówione zostają „wielkie dzieła”, które miały wpływ na budowanie nordyckiej rasy oraz związane były bardzo mocno z programem eugenicznym. Należy tu wspomnieć m.in o Madison Grant i jego publikacji z 1916 r. „Zmierzch wielkiej rasy - The Passing of the Great Race”.
.
Preludium do zbudowania aryjskiego społeczeństwa okazała się akcja T4 jako „życie niegodne życia”. Kolejne działania to przymusowa sterylizacja, eksperymenty medyczne. Prowadzone badania, testy nad ludzkim zachowaniem, postawą czy biologiczną niedoskonałością. Dochodzi do tego frenologia czy higiena rasowa. To, wszystko składało się na najniebezpieczniejsze doktryny, które zostały „przeszczepione” do umysłu, zachowania i postawy nie tylko Hitlera, ale ludzi, żołnierzy SS, którzy z wyrachowaniem i w „białych rękawiczkach” wprowadzili je w życie:
✖️Himmler, żołnierz SS, Gestapo. Jeden z największych zbrodniarzy w historii.
✖️ Höss komendant w obozie Auschwitz - Birkenau. Odpowiedzialny za ludobójstwo, komory gazowe i nadzwyczajnie okrucieństwo wobec więźnia i człowieka.
✖️ Mengele lekarz, „Anioł Śmierci” z Auschwitz. Odpowiedzialny za brutalne eksperymenty medyczne, za selekcje na rampie.
✖️Reinhard Heydrich, Joseph Goebbels, Herman Göring, Karl Otto Koch .... i wielu innych.
.
„Mój honor to wierność” słowa wypowiedziane przez Himmlera. Człowieka, który wierzył w Rzeszę i jego Wodza. Ta, wierność przyniosła smierć, cierpienie, rozpacz i pustkę. Ta wierność zburzyła obraz lekarza, spiralnego kitla i medycznej (bezpiecznej opieki).

„Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna”. Manuel Moros Pena w obszerny i wyczerpujący sposób przedstawia studium przypadku jakim była medycyna Trzeciej Rzeczy a biorącej udział w „Ostatecznym Rozwiązaniu”. Zaczyna się od eugeniki, darwinizmu społecznego, teorii i badań Galtona, Spencera czy Malthusa. Omówione zostają „wielkie dzieła”, które miały wpływ na budowanie nordyckiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
530
47

Na półkach:

Duzo ciekawostek, latwo sie czyta, rozdzial za rodzialem ksiazka jest bardzo wciagajaca i nie nudzi. Wiedza podana jak na dloni. Zasluguje na wysoka ocene.

Duzo ciekawostek, latwo sie czyta, rozdzial za rodzialem ksiazka jest bardzo wciagajaca i nie nudzi. Wiedza podana jak na dloni. Zasluguje na wysoka ocene.

Pokaż mimo to

avatar
534
246

Na półkach:

„Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” autorstwa Manuela Moros Pena, to jedna z tych książek, po których bardzo trudno się pozbierać. Czytając o zbrodniach dokonywanych w obozach koncentracyjnych, utwierdzam się w przekonaniu, że żadne zwierzę na tej planecie, nie może równać się poziomem bestialstwa z człowiekiem.

Manuel Moros Pena urodził się w 1969 roku w Saragossie. Z wykształcenia jest lekarzem pediatrą. Opublikował dziesiątki artykułów w czasopismach medycznych i specjalistycznych, zarówno krajowych i międzynarodowych. Jest autorem kilku książek, między innymi „Seres extraordinarios. Anomalías, deformidades y rarezas humanas” (2004) i „Historia natural del canibalismo” (2008).

Książkę można podzielić na trzy części. Pierwsza opisuje rozwój badań eugenicznych w Stanach Zjednoczonych i Europie. Dały one podwaliny pod ideologię nazistowską, zakładającą ochronę czystości rasy i odnowę biologiczną narodu niemieckiego. Warto tutaj zaznaczyć, że czytelnicy, którzy niespecjalnie interesują się tym tematem, mogą być po kilkudziesięciu stronach mocno znudzeni, ale warto zapoznać się z tymi rozdziałami, ponieważ pozwalają one lepiej zrozumieć, dalszą lekturę książki. W drugiej części autor przedstawia koleje życia Adolfa Hitlera, od jego wczesnej młodości aż do momentu, gdy stał się dyktatorem.

Więcej: http://oczytany.eu/lekarze-hitlera-zbrodnicza-medycyna-manuel-moros-pena/

„Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” autorstwa Manuela Moros Pena, to jedna z tych książek, po których bardzo trudno się pozbierać. Czytając o zbrodniach dokonywanych w obozach koncentracyjnych, utwierdzam się w przekonaniu, że żadne zwierzę na tej planecie, nie może równać się poziomem bestialstwa z człowiekiem.

Manuel Moros Pena urodził się w 1969 roku w Saragossie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
283
109

Na półkach: , , ,

Książka, która dogłębnie porusza. Tematyka bardzo trudna, i choć ze względu na nią nie da się tej pozycji przeczytać ciągiem, to jest napisana w przystępny sposób, językiem możliwie prostym i klarownym. Nie jest to książka tak szczegółowa jak np. "Auschwitz medycyna III Rzeszy i jej ofiary", ale za to stara się odpowiedzieć na pytania: "jak to było możliwe?" i "jak do tego doszło?". Bardzo ciekawe stadium rozwoju eugeniki aż do osiągnięcia przez nią miana nauki. W tej książce Hitler dochodzi do władzy dopiero w połowie pozycji więc jest miejsce na dogłębną analizę źródeł poparcia jego polityki, zbrodni przez lekarzy. Następnie równie dokładnie przedstawione są biografie wybranych lekarzy, naukowców aż do ich śmierci a nie tylko końca reżimu. Końcówka to pokazanie kiedy jeszcze w historii lekarze postawili dobro nauki nad dobrem jednostek. Pozycja zdecydowanie godna polecenia również dla osób, które sporo już z tej tematyki przeczytały.

Książka, która dogłębnie porusza. Tematyka bardzo trudna, i choć ze względu na nią nie da się tej pozycji przeczytać ciągiem, to jest napisana w przystępny sposób, językiem możliwie prostym i klarownym. Nie jest to książka tak szczegółowa jak np. "Auschwitz medycyna III Rzeszy i jej ofiary", ale za to stara się odpowiedzieć na pytania: "jak to było możliwe?" i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    230
  • Przeczytane
    80
  • Posiadam
    34
  • Historia
    10
  • Teraz czytam
    6
  • 2018
    5
  • Historyczne
    4
  • Do kupienia
    4
  • Ulubione
    3
  • E-Booki
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne