rozwińzwiń

W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb

Okładka książki W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb Amir Aczel
Okładka książki W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb
Amir Aczel Wydawnictwo: Prószyński i S-ka popularnonaukowa
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Finding Zero: A Mathematician's Odyssey to Uncover the Origins of Numbers
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2017-01-17
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-17
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380970434
Tłumacz:
Ewa L. Łokas, Bogumił Bieniok
Tagi:
ciekawostki naukowe cywilizacja geniusz literatura popularnonaukowa matematyka nauka naukowiec postęp wynalazek
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Życie na krawędzi. Era kwantowej biologii Jim Al-Khalili, Johnjoe McFadden
Ocena 6,9
Życie na krawę... Jim Al-Khalili, Joh...
Okładka książki Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt Matin Durrani, Liz Kalaugher
Ocena 6,8
Kudłata nauka.... Matin Durrani, Liz ...
Okładka książki Czy Wielki Wybuch był głośny. 11 rozmów o historii i życiu codziennym Wszechświata Karolina Głowacka, Jean-Pierre Lasota
Ocena 7,4
Czy Wielki Wyb... Karolina Głowacka,&...

Oficjalne recenzje i

Co z tym zerem?



719 1 155

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
323
323

Na półkach: ,

Cóż, to nie było do końca to, czego się spodziewałam. A spodziewałam się książki pełnej niespodzianek matematycznych, wyjaśniania różnych pojęć i krok po kroku cofanie się w czasie, aby w końcu trafić na to pierwsze zero. Niestety, dostałam krótki wyciąg z podróży autora po świecie, gdzie więcej było o mitologii hinduskiej niż faktycznie o zerze. Czuję się zatem lekko rozczarowana. Bo choć historia jest bardzo przyjemna i lekka w odbiorze, to jednak nie ma tego efektu wow. Chciałabym więcej o zerze, a mniej o ludziach.

Cóż, to nie było do końca to, czego się spodziewałam. A spodziewałam się książki pełnej niespodzianek matematycznych, wyjaśniania różnych pojęć i krok po kroku cofanie się w czasie, aby w końcu trafić na to pierwsze zero. Niestety, dostałam krótki wyciąg z podróży autora po świecie, gdzie więcej było o mitologii hinduskiej niż faktycznie o zerze. Czuję się zatem lekko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15
11

Na półkach:

Książka niestety niema nic wspólnego z wiedzą i nauką. Autor zachwyca się wschodem deprecjonując matematykę zachodnią nie podając tak naprawdę żadnych konkretów. Widzę duże podobieństwo do przemyśleń anty-szczepionkowców.

Książka jest tak naprawdę rozwlekłą opowieścią na temat podroży i przemyśleń autora na tematy różne, czasem nawet związane z liczbami. Rozważań moim zdaniem bezwartościowych.

Książka jest pełna powtórzeń. Autor wciąż odwołuje się do tych samych anegdot i powtarza te same fakty.

Książka nic nie wnosi do wiedzy o liczbach, ich historii, filozofii. Mieszanina bzdur, tzw. groch z kapustą.

Jedyny wartościowy fragment to opis problemu konceptualny związany z zerem i jego wymyśleniem. Fragment niestety bardzo krótki.

Porównanie zera do waginy było absolutnym szczytem tej książki!!!

Nie polecam a wręcz odradzam!

Książka niestety niema nic wspólnego z wiedzą i nauką. Autor zachwyca się wschodem deprecjonując matematykę zachodnią nie podając tak naprawdę żadnych konkretów. Widzę duże podobieństwo do przemyśleń anty-szczepionkowców.

Książka jest tak naprawdę rozwlekłą opowieścią na temat podroży i przemyśleń autora na tematy różne, czasem nawet związane z liczbami. Rozważań moim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
583
569

Na półkach: , , , , ,

Zagadka pochodzenia cyfr, zwanych arabskimi, do dziś nie jest w pełni rozwikłana. Wciąż nie ma pewności, gdzie i kiedy znanej nam ich reprezentacji graficznej użyto po raz pierwszy, kto wpadł na pomysł dziesiętnego zapisu pozycyjnego, który jest dla nas oczywistością. Samo zero, jako bardzo abstrakcyjny koncept, wciąż nie doczekało się pełnego historycznego opisu. Amerykański matematyk Amir Aczel w książce "W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródeł pochodzenia liczb" połączył opis poszukiwań odpowiedzi na pytania o historię liczb z reportażem z własnej podróży do Azji, w poszukiwaniu dowodów materialnych na pierwsze zapisy zera.

Choć to książka o matematyce (przynajmniej na pierwszy rzut oka),to dostępna jest dla każdego, szczególnie czytelnika lubiącego historię, filozofię Wschodu i archeologię pośród ruin świątynnych. Faktycznie samej matematyki jest niewiele. Aczel opisał pokrótce systemy liczbowe (Majów, grecki, rzymski, indyjski),lecz zdecydowanie więcej miejsca poświęcił na pokazanie, czemu abstrakcyjne pojęcia, takie jak 'zero' i 'nieskończoność', miały szansę zrodzić się akurat w kulturze hinduistycznej lub buddyjskiej. System wierzeń i sposób patrzenia na świat kultywowany wśród ludów Indii i Azji Południowowschodniej predestynuje je do bardzo odległego od naszego 'Zachodniego myślenia' abstraktami racjonalnymi, wywodzącego się z Grecji. Aczel niemal połowę książki poświęcił na pokazanie tych głębokich różnic. Sama logika dwuargumentowa - 'prawda i fałsz', we wschodniej logice jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. Tam przyjmuje kilka dodatkowych stanów pośrednich:

"Wszystko może być albo prawdziwe,
Albo nieprawdziwe,
Albo jednocześnie prawdziwe i nieprawdziwe,
Albo ani prawdziwe, ani nieprawdziwe."

Co prawda łączenie wprost teorii nieskończoności Cantora czy uogólnień teorii zbiorów Grothendiecka z osiągnięciami średniowiecznej myśli wschodniej wydało mi się nieco na wyrost, ale zapewne ich matematyczne inspiracje miały źródło w tej filozofii.

Sam cel wyprawy Aczela - odszukanie steli z najstarszym zerem wyrytym w języku staro-khmerskim w 683 roku n.e. - okazał się sukcesem. Azjatyckie poszukiwania matematyka, stanowiące kanwę książki, posłużyły autorowi do wielu spostrzeżeń natury etnograficznej, archeologicznej i matematyczno-historycznej. Nie jest to głęboki traktat filozoficzny, bo nie taki miał być, ale ciekawa dyskusja eseistyczna o pustce, nieskończoności czy istnieniu w wydaniu Wschodnim, gdzie świat ma wiele nieoczywistych dla nas barw, a matematyka wyrasta z tej filozofii, jako konsekwencja duchowych poszukiwań.

Doceniam tę książkę, bo jest dość nieszablonowa, choć spodziewałem się czegoś nieco innego, czyli opracowania w stylu publikacji Ifraha. "W poszukiwaniu zera" łączy różne, często odległe rejony ludzkich dociekań w jeden strumień prowadzący do odkrycia, które zmieniło świat. Warto wiedzieć, skąd przywędrowały do nas symbole dziesięciu cyfr, które czasem bezrefleksyjnie i buchalteryjnie utożsamiamy z przyziemnymi sprawami.

Książkę polecam szczególnie, jako ciekawe spojrzenie na odmienności mentalności Wschodniej.

Zagadka pochodzenia cyfr, zwanych arabskimi, do dziś nie jest w pełni rozwikłana. Wciąż nie ma pewności, gdzie i kiedy znanej nam ich reprezentacji graficznej użyto po raz pierwszy, kto wpadł na pomysł dziesiętnego zapisu pozycyjnego, który jest dla nas oczywistością. Samo zero, jako bardzo abstrakcyjny koncept, wciąż nie doczekało się pełnego historycznego opisu....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2657
2651

Na półkach:

"Skąd wzięły się cyfry: w jakiej części świata i kiedy ludzie wymyślili owe dziewięć cyfr i zero, które z czasem przekształciły się w liczby rządzące naszym światem?"

Lekkie i sympatyczne spotkanie z matematyką. Okazuje się, że o nauce posługującej się metodą dedukcji, zajmującej się badaniem zbiorów liczb, punktów, pojęć i innych elementów abstrakcyjnych, które rządzą światem, można pisać w przystępny i zrozumiały sposób. Autor barwnie opisuje swoją drogę do odkrycia pochodzenia liczb. Już od najwcześniejszych lat, jako pięciolatek, zafascynował się nimi, później pogłębiał zainteresowanie, aby ostatecznie podążać za zaginioną inskrypcją K-127, czerwonym kamieniem z pierwszym zerem jakie kiedykolwiek zapisano. Ale zanim dojdzie do jej ponownego odnalezienia, a później usilnych prób zachowania, nie tylko dla środowiska matematyków, na przeszkodzie stanie wiele utrudnień i barier.

Admir D. Aczel zajmująco opisuje historyczne zagadnienia związane z babilońskimi, greckimi, rzymskimi i indyjsko-arabskimi cyframi. Kilka kwestii okazało się dla mnie nowością, wiedzę z innych odświeżyłam, ale przede wszystkim wzmocniłam szacunek wobec jednych z największych intelektualnych osiągnięć człowieka, żyjącego w różnych cywilizacjach, na różnych kontynentach. Wspólnie z autorem podróżujemy po świecie, rozwiązujemy zagadki, odkrywamy tajemnice i poznajemy idee związane z liczbami, doprowadzające do powstania społeczeństwa tak mocno zdominowanego przez nie jak to, w którym obecnie żyjemy. W jaki sposób ludzie wymyślili abstrakcyjne pojęcie liczb? Co spowodowało, że cyfry hinduskie trafiły do nas i jak się zmieniały? Jak odnalezienie najstarszego zera naszego systemu liczbowego zmieniło widzenie historii?

Ciekawie śledziło się hobby autora przybliżające go do odkrywania zagadki zera, i choć nie zawsze nadążałam za wszystkimi czystymi naukowymi wstawkami, to jednak polubiłam barwną narrację, opisy miejsc wzbogacające charakterystykę przygody z liczbami, związane z nimi dygresje będące zrównoważeniem dla trudności i złożoności podejmowanej tematyki. To także znakomita okazja do przyjrzenia się, jak bardzo kultura determinuje postrzeganie świata, sposób jego przedstawiania, także w ścisłych i precyzyjnych wzorcach. I również podziw dla umiejętności ciągłego poszukiwania, rozważania i interpretowania, podążania za zainteresowaniami, które zrodziły się w dzieciństwie. Chłopięca adoracja okazywana liczbom przeradza się w wielką pasję określającą ścieżkę zawodową, naukowe osiągnięcia, badawcze dokonania, sposób na życie.

bookendorfina.pl

"Skąd wzięły się cyfry: w jakiej części świata i kiedy ludzie wymyślili owe dziewięć cyfr i zero, które z czasem przekształciły się w liczby rządzące naszym światem?"

Lekkie i sympatyczne spotkanie z matematyką. Okazuje się, że o nauce posługującej się metodą dedukcji, zajmującej się badaniem zbiorów liczb, punktów, pojęć i innych elementów abstrakcyjnych, które rządzą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1960
1157

Na półkach: , , ,

Od dziecka uczeni jesteśmy w szkole, skąd wzięły się liczby. Ośmio- czy dziewięciolatkowie poznają cyfry rzymskie i arabskie, często też podstawowe znaki greckie. Gdzie one jednak po raz pierwszy się pojawiły? Kiedy dokonano tego jednego z najważniejszych ludzkich osiągnięć w historii?

Na te pytania próbuje odpowiedzieć Amir D. Aczel, zmarły dwa lata temu amerykański profesor matematyki izraelskiego pochodzenia. „W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb” to jego ostatnia książka, w której Aczel powrócił do czasów dziecinnych. Wtedy to, będąc kilkuletnim chłopcem, jak każde dziecko, zadawał sporo pytań, trafił na szczęście na człowieka, który z cierpliwością mu na nie odpowiadał, rozbudzając dodatkowo jego ciekawość i opowiadając mu o liczbach. Jako że ten mądry opiekun nie potrafił odpowiedzieć na najbardziej fascynujące dla małego Amira pytanie – tj. skąd się wzięło zero – ta zagadka chodziła za autorem książki przez całe życie, aż postanowił powrócić do tej zagwozdki i rozwiązać problem.

W ten sposób powstało „W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb”. To zapis podróży Amira D. Aczela po Azji, gdzie przy okazji poszukiwań owego pochodzenia liczb, czytelnik ma okazje wraz z autorem pozwiedzać azjatyckie państwa takie jak Indie, Kambodża czy Bangkok. Stosunkowo często autor wpada w dygresje o zwiedzanych miejscach – które choć ciekawe – nic nie wnoszą do książki.

Aczel prowadzi czytelników przez kolejne etapy podróży, opisując dokładnie kolejne swoje koncepcje, sylwetki znanych uczonych, których dzieła czy pomoc była dla niego użyteczna i pomocna – przy czym są to postacie znane, jednakowoż bardziej w kręgu zainteresowanych daną dziedziną niż przeciętnemu człowiekowi.

Wbrew pozorom nie jest to książka nieprzystępna, na jaką ze względu na swoją tematykę – brr, matematyka – mogłaby się wydawać. Paradoksalnie w tej naukowej książce mało jest naukowej treści. Niemal brak tu pojęć, które mogłyby sprawić kłopot przeciętnemu odbiorcy, Amir D. Aczel ucieka od skomplikowanych określeń, snując dygresje filozoficzne o powiązaniu myślenia Zachodu ze Wschodem. Zapewne dla osoby bardziej zorientowanej w tematyce, zainteresowanej matematyką i odkryciami z tą dziedziną związanymi „W poszukiwaniu zera…” będzie lekturą nie satysfakcjonującą, mało wnoszącą, jednak dla odbiorcy o przeciętnej wiedzy w tym zakresie – takiego jak autorka poniższego tekstu – jest to ciekawa pozycja.

Zapewne dla Amira D. Aczela było to dzieło ważne, jednak w świecie nauki „W poszukiwaniu zera…” z pewnością nie okaże się dziełem wiekopomnym i którym kolejni uczeni będą się posiłkować przy własnych badaniach. Jednak jeśli chodzi o zadanie popularyzowania nauki, to „W poszukiwaniu zera…” Amira D. Aczela świetnie je spełnia.

Opinia także na: http://recenzjeksiazek.natemat.pl/208575,w-poszukiwaniu-zera-matematyczna-odyseja-do-zrodla-pochodzenia-liczb

Od dziecka uczeni jesteśmy w szkole, skąd wzięły się liczby. Ośmio- czy dziewięciolatkowie poznają cyfry rzymskie i arabskie, często też podstawowe znaki greckie. Gdzie one jednak po raz pierwszy się pojawiły? Kiedy dokonano tego jednego z najważniejszych ludzkich osiągnięć w historii?

Na te pytania próbuje odpowiedzieć Amir D. Aczel, zmarły dwa lata temu amerykański...

więcej Pokaż mimo to

avatar
299
38

Na półkach: ,

Decyzja o zakupie książki po przypadkowym dostrzeżeniu jej reklamy w jednym z polskich czasopism popularnonaukowych zapadła szybko, gdyż – chwała marketingowcom! – jej krótki opis mocno mnie zaintrygował. Powiedziałbym nawet, że to wręcz wspaniała żonglerka chwytliwymi słowami, takimi jak „odyseja” czy „podróż w przestrzeni i czasie” w poszukiwaniu „źródła liczb”. Brzmi imponująco. Niestety w praktyce nie wygląda to już tak różowo i książka była dla mnie sporym rozczarowaniem.

Zacznijmy może od pewnej uwagi, którą zauważyłem w innej opinii o tej książce – ma ona jakoby być trudna w lekturze. Nic bardziej mylnego, wprawdzie na pierwszy rzut oka, biorąc pod uwagę jej tematykę, może odstraszyć czytelnika obawiającego się skomplikowanych naukowych rozważań, jednak treści stricte naukowych jest w niej tyle, co przysłowiowy kot napłakał, a i te są podane w sposób bardzo przystępny. Oczekiwałem tutaj jednak czegoś więcej, rozważań o historii liczb, które nie kończą się na mętnych dywagacjach o tym, że koncepcja zera, wyłaniając się w kulturach Azji Wschodniej, powstała tam właśnie, gdyż buddyzm żongluje pojęciem pustki i nicości, inaczej mówiąc - zera. Świetnie, to ciekawa hipoteza, którą autor całkiem sensownie uzasadnia, jednak poza nią książka nie zawiera niestety niczego frapującego. Ciekawe są natomiast rozważania o różnicy pomiędzy „naszą” logiką (nazwijmy ją logiką „Zachodu”) a logiką buddyzmu/hinduizmu operującą pojęciami prawdy i nieprawdy, które – co dla nas jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem – mogą występować obok siebie, jednocześnie. Ale to też byłoby na tyle, jeszcze kilka zdań o liczbach pierwszych, wzmianka o wielkim twierdzeniu Fermata – więcej z tej książki pod kątem naukowego oświecenia nie wyniosłem, jak na 232 strony to raczej skromnie.

Nie jest to więc książka popularnonaukowa w mojej opinii, gdyż zawartość treści naukowych jest bardzo mizerna. Dzieło Aczela sprawia raczej czegoś, co autor koniecznie chciał napisać, gdyż temat był dla niego pasjonujący, ale nie do końca wiedział jak to napisać. Mamy więc w miarę sprawnie napisaną historię, która zawiera sporo wspomnień autora z dzieciństwa i różnych fragmentów jego życia, po czym przechodzimy do jego tzw. „odysei”, czyli podróży do dawnych Indochin, gdzie kontaktuje się on z różnymi osobistościami i w końcu dokopuje się w zapomnianym magazynie inskrypcji wyrytej w kamieniu, która udowadnia, iż właśnie tam koncepcja zera istniała o wiele wcześniej, niż w Europie czy krajach arabskich. „Odyseja” to jednak bardzo mocne słowo – tutaj autor niespecjalnie wykazuje się talentem, gdyż ta odyseja zapisana jego piórem przeradza się we wspierany grantem wyjazd do paru krajów, paru telefonów, kilku rozmów z różnymi ludźmi oraz niezliczonych wiadomości e-mail. Wierzę, że dla Aczela była to rzecz wielka i wiekopomna, z pewnością jednak nie był w stanie przelać tego na papier w sposób, który zafascynowałby czytelnika. Problematyczna jest też inna rzecz – owa inskrypcja, którą Aczel wyszperał, nie jest jego „nowym” odkryciem, co sam przyznaje. Została ona odkryta już niemal sto lat temu, opisana przez badacza, po czym została zapomniana. Aczel „odkrywa” więc na nowo coś, co zostało odkryte.

Książka jest wprawdzie napisana dość sympatycznie i czyta się ją błyskawicznie (zajęła mi dwa wieczory),jednak nie można powiedzieć, by była dziełem wiekopomnym. Niestety tego, co obiecuje jej szumna zapowiedź, nie oferuje zupełnie, dla osoby zainteresowanej nauką i głębszymi jej mechanizmami jest po prostu nieciekawa. Nie dowiedziałem się z niej zbyt wiele o liczbach, jednak dowiedziałem się na przykład tego, w jakim hotelu Aczel nocował (czy hotel był drogi) i jakie smakołyki z żoną, która do niego dołączyła, zjadał w restauracjach. To nie do końca to, czego szukałem.

Decyzja o zakupie książki po przypadkowym dostrzeżeniu jej reklamy w jednym z polskich czasopism popularnonaukowych zapadła szybko, gdyż – chwała marketingowcom! – jej krótki opis mocno mnie zaintrygował. Powiedziałbym nawet, że to wręcz wspaniała żonglerka chwytliwymi słowami, takimi jak „odyseja” czy „podróż w przestrzeni i czasie” w poszukiwaniu „źródła liczb”. Brzmi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6131
3433

Na półkach:

Admir D. Aczel zabiera nas w swoją osobistą przygodę z matematyką. Zaczęła się ona bardzo wcześnie, bo już jako kilkulatek zadaje bardzo kłopotliwe pytania dorosłym. Jego matematyczna pasja z wiekiem się rozwija i może zostać profesorem matematyki. Mimo tego wiele jego pytań ciągle pozostaje bez odpowiedzi. To skłania go do wyruszenia w osobistą podróż w poszukiwaniu źródeł matematyki, cywilizacji, która wymyśliła liczby. Udaje się do krajów Dalekiego Wschodu, później do kambodżańskiej dżungli.
„W poszukiwaniu zera” to interesująca opowieść toczona wokół poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące liczb. Przy okazji poznamy różne kultury, odmienne podejście do otoczenia, seksualności, wschodnie wierzenia. Dzięki porównaniu z kulturą Zachodu możemy zobaczyć kontrast wartości oraz odkryć piękno odmiennego podejścia do ciała, ducha oraz nauki. Religijna fascynacja liczbami wydaje się być też elementem życia autora książki. Ciągłe dążenie do wyjaśnienia, zachwyt i tworzenie nowych pytań – to jedne z cech badacza oddanego zgłębianiu tajników bez kulturowych uprzedzeń. Amir D. Aczel nie przyjmuje za pewnik, że kultura zachodnia stoi na wyższym etapie rozwoju. W jego ujęciu zarówno przeszłe jak i obecne dokonania są wartościowe i zakorzenione w regionalnym spojrzeniu na świat, czyli zależne od języka, z którego wyłania się stosunek do świata, religia, filozofia oraz zmysł matematyczny, który wbrew pozorom nie jest uniwersalny.
Mimo tego relatywizmu można znaleźć wiele punktów wspólnych pozwalających na wymianę informacji, przepływ pieniędzy. Jak to się dzieje? Dlaczego liczby są jednym z największych odkryć człowieka? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w książce, która – mimo poważnego tematu jakim są cyfry – nie boi się sięgać do mitologii pozwalającej szerzej spojrzeć na wiele problemów matematycznych, odwiedzić świątyń i dostrzec wykorzystane w nich zespoły liczb.
„W poszukiwaniu zera” można potraktować jako nietypowy przewodnik po niezwykłych miejscach mających spory wpływ na naszą naukę, a być może nawet na jej istnienie, ponieważ bez logiki nie byłoby matematyki, a bez tych dwóch dziedzin analizy i naukowej refleksji. Jego relacja z dążenia do znalezienia odpowiedzi na nurtujące go pytania przypomina wieloletnią odyseję: podróż długą i pełną niespodzianek, mimo, że odpowiedzi czasami wydają się proste i na wyciągnięcie ręki. Dzięki temu możemy z Aczelem podziwiać fryzy świątyń, teorie matematyczne, filozoficzne oraz religijne.
Jego wizyta w wielu miejscach pozwala także nieco inaczej spojrzeć na problem czasu, stosowania kalendarza, zabobonów.
„W poszukiwaniu zera” to bardzo przyjemna opowieść pozwalająca przypomnieć sobie lub poznać wiele problemów matematycznych oraz kulturowych. Wędrując z Aczelem niejednokrotnie doznamy szoku kulturowego, odkryjemy, że matematyka może być ściśle związana z seksualnością. Lektura jest opowieścią o doświadczeniach z matematyką, umiejętności stawiania pytań, odwadze ich wypowiadania oraz edukacji, która czasami może zniszczyć zainteresowanie, a innym razem wzniecić ogień ciekawości.
„W poszukiwaniu zera” na pewno nie jest książką matematyczną. Bliżej jej do relacji z podróży, opisów antropologów, historyków, archeologów i socjologów niż do matematyki. Liczby stają się pretekstem do pokazania jak bardzo odmiennie ludzie z różnych kultur patrzą na wiele spraw.
Lekturę czyta się bardzo przyjemnie, co jest zasługą nie tylko autora, ale i tłumaczy.

Admir D. Aczel zabiera nas w swoją osobistą przygodę z matematyką. Zaczęła się ona bardzo wcześnie, bo już jako kilkulatek zadaje bardzo kłopotliwe pytania dorosłym. Jego matematyczna pasja z wiekiem się rozwija i może zostać profesorem matematyki. Mimo tego wiele jego pytań ciągle pozostaje bez odpowiedzi. To skłania go do wyruszenia w osobistą podróż w poszukiwaniu źródeł...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1116
1112

Na półkach:

Czy istnieje coś takiego jak uzależnienie od liczb? Czy człowiek może być ogarnięty obsesją odkrycia natury i pochodzenia liczb? Wiem, że nie każdy zadaje sobie tego typu pytania. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że mało kto zadaje sobie takie pytania. Są jednak ludzie, dla których tego typu rozważania są sensem życia. Jedną z takich osób jest Amir D. Achel, autor książki W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb.

Niektórzy twierdzą, że idea liczb to jedno z największych intelektualnych odkryć człowieka. Autor na pewno zgadza się z tym stwierdzeniem. Jego publikacja na każdym kroku popiera tę tezę. Chwilami nawet idzie o krok dalej i twierdzi, że wiedza, którą ludzie posiedli w ogromnej mierze wywodzi się właśnie z umiejętności operowania liczbami. Czy tak jest faktycznie? Wielu na pewno polemizowałoby z tą tezą. Autor przekonuje, że to prawda i faktycznie w kilku miejscach trudno się z nim nie zgodzić.

Jednak nie to jest głównym przesłaniem tej publikacji. Achel przede wszystkim serwuje czytelnikom swojego rodzaju podróż. Można by powiedzieć, że jest to tytułowa odyseja. Słowo to idealnie pasuje do tego stanu rzeczy, bo tak jak w greckiej tragedii bohater zanim znalazł upragniony dom, przemierzył spory kawał świata, tak i autor historii zera, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania szuka w wielu miejscach na naszym globie. Odwiedza wiele miejsc uznawanych za kolebki naszej cywilizacji. Ukazuje historię liczb babilońskich zapisywanych pismem klinowym, cyfr indyjsko arabskich, którymi posługujemy się obecnie. Zapuszcza się także w tereny kambodżańskiej dżungli, Wietnamu, Laosu i Tajlandii. Niczym Indiana Jones wytrwale dąży do osiągnięcia celu, napotykając po drodze wiele przygód.

W Poszukiwaniu Zera jest książką nie typową, ale na pewno nie łatwą. Mimo wielu fascynujących opowieści jest to publikacja trudna i w zasadzie przeznaczona dla fanów królowej nauk. Z drugiej strony nie jest to książka o matematyce sensu stricte. Z perspektywy tradycyjnego ludzkiego myślenia to tak. Są tu liczby, naukowcy, mnóstwo logicznych zagadnień. Jest tu jednak wiele czysto abstrakcyjnych przemyśleń na temat ludzkiego umysłu i wiele typowo antropologicznych zagadnień. Dzięki temu książka Achela mimo swojej pewnej nie przystępności potrafi zafascynować i zaintrygować tych którzy pozwolą sobie na wspólną podróż z autorem.

http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/01/amir-d-achel-w-poszukiwaniu-zera.html

Czy istnieje coś takiego jak uzależnienie od liczb? Czy człowiek może być ogarnięty obsesją odkrycia natury i pochodzenia liczb? Wiem, że nie każdy zadaje sobie tego typu pytania. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że mało kto zadaje sobie takie pytania. Są jednak ludzie, dla których tego typu rozważania są sensem życia. Jedną z takich osób jest Amir D. Achel, autor książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1903
341

Na półkach: ,

Szuka autor początków zera w Azji, ale więcej pisze o sobie, mało to interesujące.

Szuka autor początków zera w Azji, ale więcej pisze o sobie, mało to interesujące.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    93
  • Przeczytane
    33
  • Posiadam
    15
  • Matematyka
    4
  • Popularnonaukowa
    3
  • Popularnonaukowe
    3
  • E-book
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Maths
    1
  • Wyzwanie 2017
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne