rozwińzwiń

Dynamika nieświadomości

Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
636
565

Na półkach: ,

Zbiór wczesnych prac Junga, w których jego wierny czytelnik dostrzeże nieco odmienne przemyślenia i odczucia względem stanowisk późniejszych, szczególnie tych dotyczących religii i metafizyki. Nawet sam Jung tłumaczy się w przypisach, że po półwiecznej praktyce psychologicznej i zbieraniu różnych doświadczeń i materiałów, zwątpił w to, że pewne zagadnienia można ujmować tylko przez pryzmat samej psychologii, unikając wkraczania w sferę metafizyki. Nie mniej widać, że od samego początku był bardzo otwarty i rozsądny – zachowawczość wymuszało na nim głównie bezmyślne środowisko naukowe.

Bardzo dobra i przystępna pozycja, aby zapoznać się z ogółem działalności Junga na jego wczesnym etapie – z zastrzeżeniem, że w niektórych kwestiach nieco zmienił zdanie oraz że zmienił się jego sposób odnoszenia się do religii i różnych sądów ontologicznych. Jeśli chcesz się tylko oględnie zapoznać z twórczością Junga, to lepiej sięgnąć po „Człowiek i jego symbole”, „Typy psychologiczne” oraz „O rozwoju osobowości”. Natomiast jeśli masz zamiar spędzić z Jungiem dłuższy czas, to możesz śmiało sięgnąć po „Dynamikę nieświadomości” gdzieś na początku swojej przygody z psychologią analityczną i przyjrzeć się jej początkom. Ewentualnie, z uwagi na powtarzalność wielu fragmentów w innych jego dziełach, można potraktować ów tom jako powtórka z tego, co już się udało przyswoić.

----------------------------------------------------

„Wzajemne związki przyczynowe faktów psychicznych, związki, jakie możemy obserwować w każdej chwili, sprzeciwiają się poglądowi epifenomenologicznemu, wykazującemu fatalne podobieństwo do materialistycznego mniemania, iż psyche to wydzielina mózgu, tak jak żółć jest wydzieliną wątroby. Psychologia traktująca psychikę jako epifenomen uczyniłaby lepiej, gdyby nazwała się fizjologią mózgu i zadowoliła nader skromnym łupem, jaki może jej zapewnić psychofizjologia. Psychika zasługuje na to, by potraktować ją jako zjawisko jako takie; nie znamy bowiem żadnych powodów, dla których mielibyśmy traktować ją li tylko jako epifenomen, mimo że jest ona związana z funkcją mózgu – tak samo, jak nie można traktować życia jako epifenomenu chemii węgla”.

„O ile jednak fizyka zdaje sobie sprawę z modelowego charakteru swych wypowiedzi, o tyle filozofie religijne wygłaszają wypowiedzi metafizyczne i hipostazują swe obrazy. Ten, kto zajmuje stanowisko metafizyczne, nie zrozumie wypowiedzi psychologicznej; będzie jej zarzucał, że jest metafizyczna czy materialistyczna – czy w każdym razie agnostyczna, o ile nie gnostyczna. Ci – ciągle jeszcze żyjący w głębokim Średniowieczu – krytycy zarzucają mi, a to że jestem mistykiem i gnostykiem, a to że jestem ateistą. Nieporozumienie to muszę tu zaakcentować jako główną przeszkodę w zrozumieniu: mamy tu do czynienia z niejakimi niedostatkami wykształcenia, które nie liznęło jeszcze krytyki poznania i naiwnie zakłada, że mit musi być prawdziwy pod względem historycznym, a jeśli nie sposób przyznać mu tej cechy, to jest on niczym. Dla takich ludzi stosowne wypowiedzi mitologicznych i folklorystycznych w stosunku do faktów psychologicznych jest jako żywo „nienaukowe””.

„Nie chcąc odwoływać się wyłącznie do przykładów zaczerpniętych z codziennej praktyki, chciałbym tu wspomnieć o przypadku Nietzschego w tej formie, w jakiej objawia się on w „Also sprach Zarathustra”. Odkrycie człowieka „wyższego” i „najszpetniejszego” odpowiada nieświadomej regulacji, albowiem ludzie „wyżsi” chcą wciągnąć Zaratustrę do sfery przeciętności, jaką była od zawsze, a „najszpetniejszy” człowiek jest personifikacją oddziaływania przeciwnego. Ale „lew moralny” Zaratustra „zaryczał”, a jego ryk zagłuszył wszystkie te wpływy, przede wszystkim zaś zagłuszył głos współczucia, wypędzając je z powrotem do jaskini nieświadomości. W ten sposób doszło do stłumienia wpływu regulującego, nie doszło jednak do wykluczenia tajemnego oddziaływania przeciwnego nieświadomości, które wyraźnie daje o sobie znać w pismach Nietzschego. Najpierw znalazł on zatem przeciwnika w osobie Wagnera, któremu nie mógł wybaczyć, że napisał Parsifala, później zaś skupił swój gniew na chrześcijaństwie, a zwłaszcza na Pawle, któremu pod niejednym względem działo się podobnie jak jemu. Jak wiadomo, psychoza dopadła go zrazu w ten sposób, że utożsamił się on z „Ukrzyżowanym” i rozdartym na strzępy Zagreusem. Przeciwne oddziaływanie znalazło się w ten sposób na powierzchni w chwili katastrofy”.

„Dzisiaj każdy już wie, że człowiek „miewa kompleksy”. Ale to, że kompleksy „maja człowieka”, to fakt znacznie mniej znany, choć tym bardziej ważny z teoretycznego punktu widzenia”.

„Dzisiaj można uznać niezawodność hipotezy, że kompleksy to oderwane dusze cząstkowe. Wywodzą się one często z tak zwanych urazów, wstrząsów emocjonalnych itp., w wyniku czego odszczepiony zostaje fragment psyche”.

„Im bardziej nieświadomy jest bowiem człowiek, tym łacniej pójdzie on za ogólnym kanonem procesu psychicznego, im bardziej zaś zdaje on sobie sprawę ze swej indywidualności, tym bardziej na plan pierwszy wysuwać się będzie to, co go różni od innych podmiotów, tym mniej odpowiadać on będzie ogólnym oczekiwaniom. Także jego reakcje będzie można przewidzieć w coraz mniejszym stopniu. To ostatnie związane jest z faktem, że jego świadomość osobnicza staje się coraz bardziej zróżnicowana, obejmuje coraz większy zakres. Ale im bardziej staje się ona rozległa, tym bardziej dostrzegać on będzie różnice, ponieważ proporcjonalnie do poszerzenia świadomości rośnie też stopień empirycznej wolności woli”.

„Znawcy psychologii kompleksowej może wydać się zbędne owo ponowne roztrząsanie już dawno temu stwierdzonej różnicy pomiędzy uświadomieniem i urzeczywistnieniem Jaźni, ale ja co i rusz na nowo przekonuję się, że proces indywiduacji jest mylony z procesem uświadomienia „ja”, a w ten sposób „ja” utożsamiane jest z Jaźnią – wynika z tego rzecz jasna fatalne pomieszanie pojęć. Albowiem indywiduacja staje się w ten sposób zwykłym egocentryzmem i autoerotyzmem. Jaźń zawiera jednak nieskończenie więcej niż „ja”, czego dowodzi prastara symbolika: jest ona tym i innym. Indywiduacja nie wyklucza świata, lecz go włącza”.

„Tym samym przedmiot może uzyskać „magiczną” władzę nad podmiotem. Trafne przykłady tej sytuacji znaleźć można u ludów pierwotnych, traktujących dzieci lub inne „uduchowione” obiekty niczym własną psyche. Nie odważają się wystąpić przeciwko nim powodowane lękiem, że mogą urazić dusze dzieci lub innych obiektów. Dlatego rezygnuje się z wychowywania dzieci aż do okresu dojrzewania, i dopiero w tym okresie z nagła zaczyna się stosować często okrutne metody wychowawcze, tak aby nadrobić zaległości (inicjacja)”.

„(…) muszę wyznać: nie da się powiedzieć, że medycyna psychologiczna znalazła się w dobrych rękach. Często miałem okazję się przekonać, że psychoterapeuci-lekarze usiłują wykonywać swe rzemiosło w ów rutynowy sposób, którego nauczyli się – jako swoistej osobliwości swego zawodu – na studiach. Studiowanie medycyny polega bowiem z jednej strony na zapamiętywaniu ogromnych ilości danych encyklopedycznych, z drugiej – na opanowaniu umiejętności praktycznych, i to w myśl zasady: „Nie ma co myśleć – trzeba działać”. Dochodzi więc do powstania sytuacji, w której spośród studentów wszystkich fakultetów lekarz ma najmniej możliwości rozwijania funkcji myślenia, trudno więc się dziwić, że nawet psychologicznie nastawieni lekarze nie nadążają za biegiem moich myśli, a jeśli, to z wielkim trudem. Przyzwyczaili się bowiem postępować według utartych schematów i mechanicznie sięgać po metody, których sami nie wymyślili. Skłonność ta sprawia, że są oni jak najgorzej przygotowani do praktykowania psychologii medycznej, gdyż uporczywie trzymają się dziedziny, w której rządzą autorytarne teorie i metody, a to uniemożliwia rozwój samodzielnego myślenia”.

„Ale tutaj budzi się moje sumienie lekarskie, które miałoby coś ważnego do powiedzenia w tej kwestii. Obserwowałem bowiem, że życie celowe jest tak w ogóle lepsze, bogatsze, zdrowsze niż życie bez celu, i że lepiej byłoby iść naprzód niż wstecz. Starzec, który nie potrafi oderwać się od życia, wydaje się psychiatrze równie słaby i chorobliwy jak młodzieniec, który nie jest w stanie się rozwijać. I rzeczywiście w wielu wypadkach chodzi o tę samą dziecięcą pożądliwość, o tę samą bojaźń, upór i krnąbrność w jednym jak w wielu innych wypadkach. Jako lekarz jestem przekonany, że, by tak rzec, bardziej higienicznie byłoby dostrzegać cel w śmierci, do której należy dążyć, i że wzdraganie się przed tym byłoby czymś niezdrowym i nienormalnym, albowiem w ten sposób pozbawiamy drugą połowę życia celu. Z tego względu uważam, że wszystkie religie z pozaświatowym celem są całkiem rozsądne z punktu widzenia higieny psychicznej. Gdy zamieszkuję dom, o którym wiem, że w ciągu następnych dwóch tygodni zawali mi się na głowę, wówczas wszystkie moje funkcje życiowe będą upośledzone przez tę myśl; jeśli zaś czuję się bezpiecznie, mogę żyć w tym domu normalnie. Z perspektywy psychoterapeutycznej byłoby dobrze, gdybyśmy mogli myśleć, że śmierć to tylko przejście, część nie wiadomo jak długiego i wielkiego procesu życiowego”.

„Z epoką Oświecenia pojawił się pogląd, na temat religii, który zasługuje na to, by o nim tu wspomnieć, ze względu na swą popularność, mimo że on sam należy do repertuaru typowych nieporozumień oświeceniowych. A zatem uważano, iż religie zostały wymyślone niczym systemy filozoficzne – jak one, zrodziły się w głowach. Ktoś kiedyś wymyślił Boga i dogmaty i zaczął wodzić za nos ludzkość ową „spełniającą życzenia fantazją”. Ale poglądowi temu oponuje fakt psychologiczny, iż symbole religijne z wielkim trudem mogłyby się wykluć w głowie, ba, one wcale nie wzięły się z głowy, lecz skądś indziej, być może z serca, w każdym razie z jakiejś głębinowej warstwy psychicznej niezbyt tylko podobnej do świadomości, która zawsze jest powierzchnią. Z tego względu symbole religijne mają charakter wybitnie „objawieniowy”, co oznacza, że z reguły są one spontanicznymi wytworami nieświadomej aktywności psychicznej. Można o nich powiedzieć wszystko, tylko nie to, że zostały wymyślone; raczej z wolna urosły w trakcie tysiącleci, niczym rośliny, jako naturalne objawienia duszy ludzkiej. Również dzisiaj ciągle jeszcze możemy obserwować u indywiduów spontaniczne akty powstawania autentycznych i prawdziwych symboli religijnych, wyrastających z nieświadomości niczym egzotyczne kwiaty – świadomość spogląda na to wszystko z zakłopotaniem, nie wiedząc, cóż począć z tym płodem. Ale bez wielkich trudności można stwierdzić, że te symbole indywidualne pod względem formy i treści pochodzą z tego samego „ducha” nieświadomego (czymkolwiek by on nie był),co wielkie religie ludzkości. W każdym razie doświadczenie dowodzi, że religie w żadnym wypadku nie powstały na drodze świadomego mędrkowania, lecz że zrodziły się z naturalnego życia duszy nieświadomej, którą w jakiś sposób adekwatnie wyrażają. Tłumaczy to ich uniwersalne rozpowszechnienie i niesamowite oddziaływanie historyczne na ludzkość. Coś podobnego byłoby niezrozumiałe, gdyby symbole religijne nie były w każdym razie psychologicznymi prawdami naturalnymi”.

„Kiedy Galileusz za pomocą teleskopu odkrył księżyce Jowisza, natychmiast zetknął się z przesądami swych uczonych kolegów, nikt bowiem nie wiedział, czym jest teleskop i do czego jest zdolny. Oczywiście każda epoka myśli, że to poprzednie epoki były uprzedzone – dzisiaj postawa ta bardziej niż kiedykolwiek daje o sobie znać, nie mając racji tak samo, jak dawniejsze czasy, które również myślały w ten sposób. Jakże często dane mi było się przekonywać, iż potępiano prawdę. To smutne, lecz niestety prawdziwe, że człowiek nie uczy się na własnej historii. Fakt ów jest dla nas źródłem jak najpoważniejszych trudności, gdy bowiem przystępujemy do zbierania materiału doświadczalnego, który mógłby nas oświecić w tak trudnej sprawie, z pewnością znajdziemy go akurat tam, gdzie – jak zapewniały nas wszystkie autorytety – z pewnością go nie ma”.

Zbiór wczesnych prac Junga, w których jego wierny czytelnik dostrzeże nieco odmienne przemyślenia i odczucia względem stanowisk późniejszych, szczególnie tych dotyczących religii i metafizyki. Nawet sam Jung tłumaczy się w przypisach, że po półwiecznej praktyce psychologicznej i zbieraniu różnych doświadczeń i materiałów, zwątpił w to, że pewne zagadnienia można ujmować...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    138
  • Przeczytane
    16
  • Posiadam
    7
  • Psychologia
    2
  • Teraz czytam
    1
  • 2021
    1
  • Psychologia/Rozwój
    1
  • Carl Gustav Jung
    1
  • Chcę/muszę mieć w swojej biblioteczce
    1
  • Szelest umysłu
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dynamika nieświadomości


Podobne książki

Przeczytaj także