rozwińzwiń

Złodziej twarzy

Okładka książki Złodziej twarzy Jacek Dąbała
Okładka książki Złodziej twarzy
Jacek Dąbała Wydawnictwo: Red Horse literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Red Horse
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
8360504016
Średnia ocen

5,6 5,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,6 / 10
143 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
49
12

Na półkach:

Postać lekarza naprawdę mocno rozbudowana, miejscami ciężko się połapać czy należy do "tych dobrych" czy może do "złych". Ksiązka sama w sobie całkiem ciekawa, rozczarowała mnie jedynie osoba prokuratora, który tak szybko przemienił się w płytką osobę dla której najważniejsze są pieniądze i dobrobyt.

Postać lekarza naprawdę mocno rozbudowana, miejscami ciężko się połapać czy należy do "tych dobrych" czy może do "złych". Ksiązka sama w sobie całkiem ciekawa, rozczarowała mnie jedynie osoba prokuratora, który tak szybko przemienił się w płytką osobę dla której najważniejsze są pieniądze i dobrobyt.

Pokaż mimo to

avatar
968
358

Na półkach:

Odradzam. Gorzej pisała tylko Samozwaniec- ale jej "Na ustach grzechu" było celowym zabiegiem parodiującym romanse. Ta książka to po prostu grafomański gniot, pretendujący do miana literatury pięknej, poważnego kryminału z domieszką dziwnych rzeczy rodem z sf. Takiego nagromadzenia absurdów chyba jeszcze nigdy nie spotkałam (genialny chirurg wynajdujący środek pozwalający przeszczepiać twarz nie licząc się nawet z grupą krwi i wykonujący te operacje samodzielnie; prokurator oszalały z żądzy; mafiozo, którego wszyscy podziwiają za wspaniałe udawanie Marlona Brando, itd, itp).
No i po prostu wyjątkowo muszę się podzielić perełkami (kilka padło już we wcześniejszych recenzjach):
<<Alkohol pozbawił go czucia, a jego członek przypominał kilkudniowy naleśnik.>>

<<...imię "Franciszek" zabrzmiało w uszach wszystkich jak uderzenie siekiera w zamrożone mięso.>>

<<Sama myśl na ten temat skrzypiała w głowie i w mózgu zostawiała głębokie koleiny.>>

<<Za kilka batonów i butelkę soku pomarańczowego dzieci gotowe były wyśledzić nawet perystaltykę jelit.>>

<<"Co za kobieta"- myślał "Rumba" czując na dnie swoich oczu wspomnienie pierwszego spotkania.>>

Dałam 2 gwiazdki, a nie jedną, bo dobrnęłam do końca rechocząc za każdym razem, gdy natrafiałam na te genialne zdania- więc dała mi ta książka (niezamierzoną zapewne) specyficznego rodzaju rozrywkę.
I na dnie moich oczu na zawsze pozostanie wspomnienie tej książki żłobiące głębokie koleiny w moim mózgu.

Odradzam. Gorzej pisała tylko Samozwaniec- ale jej "Na ustach grzechu" było celowym zabiegiem parodiującym romanse. Ta książka to po prostu grafomański gniot, pretendujący do miana literatury pięknej, poważnego kryminału z domieszką dziwnych rzeczy rodem z sf. Takiego nagromadzenia absurdów chyba jeszcze nigdy nie spotkałam (genialny chirurg wynajdujący środek pozwalający...

więcej Pokaż mimo to

avatar
453
331

Na półkach: ,

Książka nie najgorsza, ale jakoś czegoś mi w niej brak. Początkowa akcja wciąga, kobieta, która straciła twarz odzyskuje ją za sprawą męża lekarza, który pozyskał twarz od innej osoby. Dlaczego i do czego to doprowadzi. Co ze wszystkim wspólnego ma gangster.

Książka nie najgorsza, ale jakoś czegoś mi w niej brak. Początkowa akcja wciąga, kobieta, która straciła twarz odzyskuje ją za sprawą męża lekarza, który pozyskał twarz od innej osoby. Dlaczego i do czego to doprowadzi. Co ze wszystkim wspólnego ma gangster.

Pokaż mimo to

avatar
28
27

Na półkach:

Nie wiem dlaczego literatura piękna. Ja powiedziałabym , że to kryminał, chociaż pomysł autora to bajka, niemożliwa w realnym świecie. Gangsterzy niby okrutni, ale jakoś trudno poczuć wielkie emocje i nie trzyma w napięciu. Niektórych zwrotów akcji nie da się przewidzieć i za to plus pewnie dlatego przeczytałam do końca, ale gdyby był drugi tom to już bym nie sięgnęła. Są lepsze kryminały.

Nie wiem dlaczego literatura piękna. Ja powiedziałabym , że to kryminał, chociaż pomysł autora to bajka, niemożliwa w realnym świecie. Gangsterzy niby okrutni, ale jakoś trudno poczuć wielkie emocje i nie trzyma w napięciu. Niektórych zwrotów akcji nie da się przewidzieć i za to plus pewnie dlatego przeczytałam do końca, ale gdyby był drugi tom to już bym nie sięgnęła. Są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
807
765

Na półkach: , , , ,

"...Rozdział I Morderca był czarującym człowiekiem. Nazywał się Wiktor Szober i uchodził za niezwykle uzdolnionego lekarza. Kiedy pojawiał się w towarzystwie, roztaczał wokół siebie zapach drogiej wody kolońskiej i emanował rzadko spotykaną uprzejmością. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i ubierał się w najlepszych sklepach. Studia medyczne z wyróżnieniem ukończył w Nowym Jorku i w Warszawie. Cztery lata później w Wiedniu otrzymał tytuł doktora na podstawie pracy o przeszczepach skóry. Doktor Szober, ceniony chirurg plastyczny, znał większość najważniejszych ludzi w stolicy, poczynając od prezydenta, a kończąc na popularnych artystach. Nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek zrobi coś złego. W wieku dwudziestu dziewięciu lat poślubił najładniejszą studentkę Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Szczęście małżeńskie przerwał jednak wypadek: samolot pilotowany przez doktora rozbił się o ziemię. Mąż i żona cudem uniknęli śmierci. Niestety, twarz Patrycji Szober na zawsze oszpeciły blizny po oparzeniach. Po czwartej operacji doktor zmuszony był przyznać, że przegrał. Zniekształcona skóra wciąż pozostawała odrażająca. Gdyby nie fotografie, głos i piękne ciało, doktor nigdy nie rozpoznałby żony... Przez wiele miesięcy oboje dodawali sobie otuchy. Czasami, jakby wbrew logice, to ona każda mu wierzyć w sukces operacji i namawiała do podjęcia kolejnej próby. Niestety, skóra, którą hodował z jej komórek, nie była przydatna: zawsze pozostawały blizny, brakowało brwi, rzęs, ust i nosa. Żadna rekonstrukcja dawnej urody nie była udana, dlatego doktor godzinami siedział w laboratorium i eksperymentował. Poświęcał wszystkie swoje siły i zdolności wynalezieniu lekarstwa, które hamowałoby odrzucenie przez organizm obcego ciała. Kiedy po raz kolejny okazywało się, że eksperyment zawodził, z wściekłości krzyczał i kopał w ścianę. Chyba właśnie wtedy niebezpiecznie zbliżył się do ostatecznej granicy... Przełom pojawił się nagle. Preparat „MX”, którym doktor karmił laboratoryjnego szczura, zadziałał. Po operacji rany zwierzęcia szybko się zagoiły i stały prawie niewidoczne. Organizm nie odrzucił przeszczepu, a nowa sierść całkowicie zakryła ślady po skalpelu. Szczur zdechł dopiero siedem dni po odstawieniu leku. Wniosek był prosty: bez regularnego zażywania „MX” przeszczep był odrzucany i następował zgon. Potem Szober zrobił coś, czego nie powinien, a mianowicie zoperował sobie fragment skóry na ręce. Wycięty kawałek zamroził i schował w lodówce. Trójkąt o równych dziesięciocentymetrowych bokach pobrał z ciała młodego mężczyzny oczekującego na sekcję zwłok. Przez dwa miesiące doktor po kryjomu łykał preparat i obserwował przeszczep. Ręka przestawała boleć, a blizna kurczyła się szybciej, niż przypuszczał. Kobieta przeczuwała, że mąż ryzykuje, ale nie miała siły mu tego powiedzieć. Myślała wyłącznie o pozbyciu się swojej szpetnej twarzy. Budziła się w nocy zlana potem, zasypiała i ponownie budziła. W jej głowie rodził się pomysł, którego nie chciała nazwać. Odkrycie doktora przyniosło obojgu nadzieję, ale także strach przed własnymi pokusami. Kiedy okazało się, że preparat działa, doktor zdecydował się dłużej już nie czekać. Po śniadaniu usiadł w fotelu i przez chwilę udawał, że czyta gazetę. - Wiesz, o czym myślę? - jego głos nie zabrzmiał naturalnie. - Nie wiem - skłamała żona. - To jest możliwe... - kontynuował, nie odrywając oczu od gazety. Chciał, żeby przejęła inicjatywę. - Co jest możliwe? - zapytała cicho. Podniósł głowę. Kobieta zacisnęła zniekształcone powieki. - Wszystko - odparł. - Znowu możesz być piękna. Jeżeli tylko tego chcesz... - Boję się - tym razem powiedziała prawdę. - Ja też - stwierdził drżącym głosem. - Powiedziałeś profesorowi o swoim odkryciu? - zapytała cicho. Wierzyła, że ma jeszcze szansę i może zmienić swoje życie. Potrzebowała tylko impulsu. - Nie, nie powiedziałem... Tego się spodziewała. - Nikt nie wie, co odkryłem. Tysiące ludzi czeka na to, a ja od kilku miesięcy trzymam wszystko dla siebie... Dopóki jesteś chora... Nagle podniósł głos, jakby chciał się wytłumaczyć. - A co mam zrobić? Pochwalić się i raz na zawsze zamknąć przed tobą drzwi? Chcę, żebyś była piękna, żebyś znów się śmiała. Nie zauważyłaś, że od wypadku nikogo nie zaprosiliśmy? Schowaliśmy się, bo nie chcemy straszyć ich twoją... - przerwał i pokręcił z niesmakiem głową. Wiedział, że się zagalopował. - To nic. - Podeszła i objęła go od tyłu. Tak było lepiej. Nie widział jej i mógł marzyć. - Chcę, żebyś był szczęśliwy; chcę, żebyśmy oboje byli szczęśliwi, kocha- nie... Doktor Szober pocałował ją w rękę i po raz pierwszy od wielu miesięcy uśmiechnął się. Nagle przestał się bać i denerwować, jak gdyby słowa żony wyzwoliły go od wyrzutów sumienia i odpowiedzialności. Nie pamiętał już o naukach swojego profesora: „przede wszystkim nie krzywdzić”; odkrył nowe możliwości i nie zamierzał się nimi dzielić. Nie mógł. W końcu oboje mieli tylko jedno życie. - Będzie dobrze - powiedział, sięgając ręką do jej rozpuszczonych włosów - o nic się nie martw... Nawet jeżeli były to tylko słowa, to przynosiły ulgę. Oboje mieli nadzieję, że limit bólu w ich życiu raz na zawsze się wyczerpie. Kłamstwo nabierało nowego znaczenia..."


Zacznę od tego, że nie lubię oceniać książek jednogwiazdkowcem...
Książkę , ktoś zaklasyfikował do LITERATURY PIĘKNEJ (obrażając beletrystykę),śledząc dalej gatunek, to kryminał zaczyna się od podania nam na tacy mordercy, dalej oscylujemy pomiędzy obyczajem, romansem ( niezdrowe podniecenie pana prokuratora) , thrillerem medycznym...i włoskie mafijne klimaty w nieudolny sposób odzwierciedlające się w polskiej rzeczywistości...
Zabawa zaczyna się w momencie, gdy lekarz rozpocznie procedury przeszczepu twarzy, zabawa o tyle przednia, że niemal wszyscy zaczynają się w to bawić...Zmian twarzy, barwy głosu i stajemy się innym człowiekiem, nowa tożsamość i nowe życie...
Toporny język, stylistyka, cała masa "smaczków językowych" - "złote myśli", infantylne dialogi, i to "nieczarne " poczucie humoru...

Kto wydaje takie książki ?
Gdzie są cenzorzy, autocenzorzy i GUKPPiW ?
Rynek zalewają BEZWŁADNE MASY...
Czuję się zniesmaczona...

"...Rozdział I Morderca był czarującym człowiekiem. Nazywał się Wiktor Szober i uchodził za niezwykle uzdolnionego lekarza. Kiedy pojawiał się w towarzystwie, roztaczał wokół siebie zapach drogiej wody kolońskiej i emanował rzadko spotykaną uprzejmością. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i ubierał się w najlepszych sklepach. Studia medyczne z wyróżnieniem ukończył w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
996
465

Na półkach: ,

Czytaliście kiedyś kryminał, w którym na pierwszych stronach poznaliście zabójcę, którego autor wskazał sam palcem? Właśnie skończyłam go czytać. "Złodziej twarzy" to dobra pozycja, która przede wszystkim ukazuje nam jak drobny krok potrafi uruchomić całą machinę zdarzeń. Kłamać trzeba dobrze, a zacieranie śladów może nie być całkiem proste. Ta książka może nie trzymała w napięciu, ale wywołała pewnego rodzaju zdumienie. To zupełnie nowy styl pisania.

Czytaliście kiedyś kryminał, w którym na pierwszych stronach poznaliście zabójcę, którego autor wskazał sam palcem? Właśnie skończyłam go czytać. "Złodziej twarzy" to dobra pozycja, która przede wszystkim ukazuje nam jak drobny krok potrafi uruchomić całą machinę zdarzeń. Kłamać trzeba dobrze, a zacieranie śladów może nie być całkiem proste. Ta książka może nie trzymała w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1282
1282

Na półkach: ,

Jak dla mnie , totalne rozczarowanie . Już na samym początku dzieje się to co jest napisane w opisie . Następuje pierwsze morderstwo , mąż lekarz zabija dziewczynę by ukraść jej twarz dla swojej oszpeconej po wypadku żony . Potem to już jest czysta gangsterka i to w jakim beznadziejnym stylu . Gangster Zygmunt Rolka który wynajmuje cztery mieszkania po to tylko by zgnębić sąsiada prokuratora graniem na skrzypcach w nocy i innymi podobnymi '' hałasami '' . Albo podsuwa prokuratorowi który nie chce się dać skorumpować , własną córkę na przynętę . Metody zaczerpnięte rodem od włoskiej mafii , i nieudolnie przeszczepione na polski grunt polegające na betonowaniu nóg wrogom w miskach i wrzucanie ich do rzeki . Nie wiem czy to wszystko miało być śmieszne czy żałosne . No i ten styl ciężki , toporny , jakiś niewyrobiony i te porównania , których całą gamę wymieniła już inna czytelniczka przede mną , jednak pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedno , które mi utkwiło w pamięci : '' Aspirant był twardy jak sierp i młot '' . Zauważyłam też u autora początki dziwnej obsesji na temat pasty do zębów i czekoladowych paluszków . Nie polecam , liczyłam na dobry psychologiczny thriller , może z kryminałem w tle , bo przecież nie często ktoś się budzi i widzi w lustrze inną zupełnie twarz '' na sobie '' . Dostałam , właściwie nie wiadomo co . Wszystko , płaskie , sztywne , jednowymiarowe . Chociaż pomysł i temat pozwalał na duże możliwości .

Jak dla mnie , totalne rozczarowanie . Już na samym początku dzieje się to co jest napisane w opisie . Następuje pierwsze morderstwo , mąż lekarz zabija dziewczynę by ukraść jej twarz dla swojej oszpeconej po wypadku żony . Potem to już jest czysta gangsterka i to w jakim beznadziejnym stylu . Gangster Zygmunt Rolka który wynajmuje cztery mieszkania po to tylko by zgnębić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
296
164

Na półkach:

badziew!

badziew!

Pokaż mimo to

avatar
1570
317

Na półkach:

Złodziej twarzy - proszę trzymać się jak najdalej od tego „dzieła”...strata czasu...wiele językowych wpadek...dynamiczna akcja????...czysty gniot...jest wiele pozycji, które nie powinny ujrzeć światła dziennego - to jedno z nich...

Złodziej twarzy - proszę trzymać się jak najdalej od tego „dzieła”...strata czasu...wiele językowych wpadek...dynamiczna akcja????...czysty gniot...jest wiele pozycji, które nie powinny ujrzeć światła dziennego - to jedno z nich...

Pokaż mimo to

avatar
895
508

Na półkach:

Pamiętam , że to była książka która mnie mile rozczarowała . I dlatego polecam dla fanów tematyki sensacyjno - kryminalnej.

Pamiętam , że to była książka która mnie mile rozczarowała . I dlatego polecam dla fanów tematyki sensacyjno - kryminalnej.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    195
  • Chcę przeczytać
    43
  • Posiadam
    30
  • Audiobooki
    4
  • Ulubione
    4
  • Audiobook
    3
  • 2021
    3
  • Literatura polska
    2
  • Teraz czytam
    2
  • 2018 inwentaryzacja
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Złodziej twarzy


Podobne książki

Przeczytaj także