W oparach absurdu

Okładka książki W oparach absurdu Antoni Słonimski, Julian Tuwim
Okładka książki W oparach absurdu
Antoni SłonimskiJulian Tuwim Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry satyra
190 str. 3 godz. 10 min.
Kategoria:
satyra
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Iskry
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
190
Czas czytania
3 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324400676
Tagi:
satyra humor kabaret Tuwim Słonimski
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
255 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach: ,

Ta prawdziwa encyklopedia absurdalnego, a zarazem jak najbardziej realistycznego - bo mającego odniesienia do rzeczywistości - dowcipu, ukształtowała na cale życie moje poczucie humoru.

To m.in. Tuwimowi i Słonimskiemu zawdzięczam umiłowanie do tych wszelkich figur stylistycznych używanych do wymierzania ciętym żartem sprawiedliwości temu światu. Figur dawno już porzuconych na rzecz prymitywnej dosłowności, narzuconej - a raczej odpowiadającej na potoczne rozumienie tego, czym ma być dowcip - przez tych (pożal się bogini!),dzisiejszych kompletnie nie śmiesznych komików, standuperów, czy jak te typy się dziś zwą, których zwiastunem już dawno temu był Daniec Marcin.

Często sięgam po tę iście przedpotopową twórczość, aby wspomnieć dawny świat, który stał trafnym żartem, błyskotliwą repliką, absurdalnym skojarzeniem. Oraz ironią - tą esencją abstrakcyjnego humoru, której ostateczny "dolchstoss" zadał internet.

Miarą upadku tej formacji umysłowej za którą tak tęsknię (a którą jeszcze pamiętam z młodości),jest konieczność dopisywania do wieloznaczno-ironiczno tekstów w sieci: ”Uwaga: żart”. Chyba lepiej, że Tuwim ze Słonimskim nie doczekali tak prymitywnych czasów.

A nie bez znaczenia dla opisywanego zjawiska - które i tak by wszak nastąpiło, ale jednak jeszcze bardziej je przyśpieszyło – była (i "przymusowa", i "ochotnicza") „aryzacja” Polski w ostatnich 80 latach.

Nikomu niczego nie ujmując, to ludzie o przeciwnym pochodzeniu byli najprzedniejszymi mistrzami tego poczucia humoru, które taki wspaniały wyraz znalazło m.in. w „Oparach absurdu”….. A jeszcze i Lec, i Hemar, i Safrin, i Brzechwa, i Kofta, i Groński, i Passent i dziesiątki innych.

Ta prawdziwa encyklopedia absurdalnego, a zarazem jak najbardziej realistycznego - bo mającego odniesienia do rzeczywistości - dowcipu, ukształtowała na cale życie moje poczucie humoru.

To m.in. Tuwimowi i Słonimskiemu zawdzięczam umiłowanie do tych wszelkich figur stylistycznych używanych do wymierzania ciętym żartem sprawiedliwości temu światu. Figur dawno już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
836
554

Na półkach: ,

Nie zdziwiłabym się, gdyby W oparach absurdu powstawały w oparach, ale nie absurdu, a substancji absurdującej tok myślenia autorów. Słonimski i Tuwim przenieśli absurd na wyższy poziom, gdzie nonsens jest absolutnie czysty.

To jest jedna z może paru książek, które czytałam, która absolutnie ma drugiego dna, ani ambicji moralizatorskich, czy jakichkolwiek innych, poza zabawą słowem, łączeniem dziwnych i niepasujących skojarzeń i wydarzeń.

Było to dla mnie zarazem odświeżające, ale i męczące. Jedno, że niektóre krótkie formy są częściowo niezrozumiale, bo komentują ówczesne wydarzenia. Drugie, że po pewnym czasie humor staje się jednostajny. Natężenie nonsensem staje się tak duże, że działa jak szczepionka i przez pewien czas uodparnia na surrealizm. Co ma jednak pewne znaczenie praktyczne, jako że żyjemy w czasach pełnych sprzeczności…

Choć W oparach absurdu wytłumaczyło mi pure nonsens na idealnym przykładzie, to w formie książki to trochę za dużo. Pierwotnie te teksty były drukowane jako dodatki do gazet, więc stężenie surrealizmu przyjętego na raz nie było aż tak duże. Cała książka to jednak trochę za wiele. Ale są plusy, w końcu rozumiem, że nie muszę tego rozumieć.

Niuanse i smaczki

A jeśli czytało się te ogłoszenia, wiersze, notatki służbowe, reklamy, informacje miejskie i inne tekściki wystarczająco uważnie, to można było wyłapać fantastyczne smaczki, jak Kilowat, czyli nazwisko nauczyciela fizyki.

Albo jak mini poradnik pt. “Jak odpowiadać dzieciom na drażliwe pytania”, w którym autorzy sugerują np. żeby na pytanie “skąd biorą się dzieci” odpowiadać, że z nadmagnezjanu potasu, z nadzieją, że dzieciak nie zapamięta odpowiedzi. Śmiałam się na głos.

Rozpoznaj nonsens

Doszłam do wniosku, że żeby pure nonsens śmieszył trzeba przynajmniej podstawowo wiedzieć jak wygląda życie, umieć rozpoznawać i oceniać, czy coś potencjalnie może być prawdą, czy nie. Bez tego pure nonsens raczej denerwuje, bo mózg próbuje zrozumieć za wszelką cenę coś, czego rozumieć nie wolno.

W oparach absurdu można porównać do dzisiejszych fake newsów, trollingów, past i wszelkich innych informacji stylizowanych na „poważny” język. Tylko Słonimski i Tuwim jadą w swoim szaleństwie o wiele dalej. Stworzyli ciekawostkę, w której pokazują, jak szeroko i na wiele sposobów można używać języka. Praktyczna szkoła absurdu. A oni to drukowali w gazetach!

Nie zdziwiłabym się, gdyby W oparach absurdu powstawały w oparach, ale nie absurdu, a substancji absurdującej tok myślenia autorów. Słonimski i Tuwim przenieśli absurd na wyższy poziom, gdzie nonsens jest absolutnie czysty.

To jest jedna z może paru książek, które czytałam, która absolutnie ma drugiego dna, ani ambicji moralizatorskich, czy jakichkolwiek innych, poza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1087
195

Na półkach: ,

Zbiór dowcipnych tekstów, które przede wszystkim bazują na wieloznaczności polskiej semantyki. Sporo tu gier słownych, ale mamy też humor sytuacyjny. Absurdalne zadania matematyczne, tak zawiłe, że aż głowa boli (to z braćmi i basenami rozkłada na łopatki),recenzje nieistniejących książek (jak mają reagować rodzice na niewygodne pytania dzieci),przeróżne formy wypowiedzi zawiera ta dowcipna książka żonglująca inteligentnie znaczeniami. Teksty dotyczące reformy językowej są jako żywo aktualne obecnie, w dobie bylejakości językowej w Internecie. Są też liczne fikcyjne rzecz jasna ogłoszenia prasowe, niestety nie wszystkie zrozumiałe już dla współczesnego czytelnika. No i ten kalendarzyk dla rolników! Palce lizać! Ktoś ma chandrę, albo potrzebuje odmiany w swoich lekturach? Oto książka idealna!

Zbiór dowcipnych tekstów, które przede wszystkim bazują na wieloznaczności polskiej semantyki. Sporo tu gier słownych, ale mamy też humor sytuacyjny. Absurdalne zadania matematyczne, tak zawiłe, że aż głowa boli (to z braćmi i basenami rozkłada na łopatki),recenzje nieistniejących książek (jak mają reagować rodzice na niewygodne pytania dzieci),przeróżne formy wypowiedzi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
364
302

Na półkach:

Purnonsens w postaci czystej. Absolutna klasyka, którą trzeba znać.

Purnonsens w postaci czystej. Absolutna klasyka, którą trzeba znać.

Pokaż mimo to

avatar
93
4

Na półkach: ,

Uwielbiam zarówno absurd jak i twórczość Tuwima.
Pomimo iż niejednokrotnie zaserwowane teksty to bardziej bełkot niż absurd, świetnie się przy książce bawiłem (zwłaszcza w drugiej połowie).
Ponadto przy odrobinie chęci, pomimo iż Tuwim i Słonimski chcieli uzyskać krystaliczny absurd, między wierszami można obserwować okruchy ówczesnej rzeczywistości.

Uwielbiam zarówno absurd jak i twórczość Tuwima.
Pomimo iż niejednokrotnie zaserwowane teksty to bardziej bełkot niż absurd, świetnie się przy książce bawiłem (zwłaszcza w drugiej połowie).
Ponadto przy odrobinie chęci, pomimo iż Tuwim i Słonimski chcieli uzyskać krystaliczny absurd, między wierszami można obserwować okruchy ówczesnej rzeczywistości.

Pokaż mimo to

avatar
1522
1314

Na półkach:

Niestety nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie mogę powiedzieć, że absurdy trącą myszką, chyba po prostu nie mam poczucia humoru. Doceniam kunszt słowa, żonglowanie nim, ale to trochę za mało, aby całokształt mnie urzekł.

Niestety nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie mogę powiedzieć, że absurdy trącą myszką, chyba po prostu nie mam poczucia humoru. Doceniam kunszt słowa, żonglowanie nim, ale to trochę za mało, aby całokształt mnie urzekł.

Pokaż mimo to

avatar
199
196

Na półkach:

Zebranie w jednej książce tak solidnych absurdów nie jest łatwą sprawą. Dwaj członkowie grupy poetyckiej Skamander – Julian Tuwim i Antoni Słonimski tworzyli je przez kilkanaście lat w ramach primaaprilisowych dodatków „Kuriera Polskiego” w latach 1920-1936. Pierwsze wydanie książki zawitało na półkach księgarskich już w 1958 roku. Autorzy już na wstępie zaznaczają, że głównym zadaniem jakie sobie postawili było pokazanie czytelnikowi, że te same czcionki, które przedstawiają poważne wydarzenia, mogą również czasem ,,oszaleć” i przedstawiać treści bezsensowne. Nie oznacza to jednak, że treści te muszą być nieciekawe. Twórczość obu autorów prezentowana w tym tomiku była dla nich nie tylko formą rozrywki, ale również odpoczynku od poważniejszych tekstów. Obydwaj, co podkreśla we wstępie Słonimski, świetnie się przy tym bawili.

Teksty zamieszczone „W oparach absurdu” są różnorodne. Mamy więc krótkie informacje prasowe, z których dowiadujemy się, np. że każdy Polak ma dostać amerykańskie dziecko (przewrotny tytuł wiadomości ,,Dzieci amerykańskie w darze dla Polski”). Pojawiają się arcyciekawe ogłoszenia, które nawet w naszych czasach mogłyby zrobić furorę (,,Chętnie wydoję kozę. Pańska 47, 6. piętro, winda”). Znajdziemy tu również kalendarz dla rolników przedstawiony w krzywym zwierciadle, a także felietony czy wywiady. Różnorodność tekstów bardzo uprzyjemnia lekturę całej książeczki. Choć może to zabrzmieć zaskakująco, to przedstawiane nonsensów w przeróżny sposób… ma sens !

Czytając omawianą pozycję można się naprawdę zdrowo pośmiać. Czytając teksty Tuwima i Słonimskiego, możemy na nie spojrzeć w dwojaki sposób. Po pierwsze jest to najwyższej próby satyra, której ważnym celem jest wywoływanie uśmiechu na naszej twarzy. Po drugie, sami mamy okazję przeczytać o tym co śmieszyło naszych przodków wiele dziesiątek lat temu. Zobaczymy wówczas, że choć zmieniają się czasy, mądrze napisany dowcip będzie zawsze wywoła uśmiech na twarzy czytającego.

Czytaj więcej: https://histmag.org/A.-Slonimski-J.-Tuwim-W-oparach-absurdu-recenzja-10744

Zebranie w jednej książce tak solidnych absurdów nie jest łatwą sprawą. Dwaj członkowie grupy poetyckiej Skamander – Julian Tuwim i Antoni Słonimski tworzyli je przez kilkanaście lat w ramach primaaprilisowych dodatków „Kuriera Polskiego” w latach 1920-1936. Pierwsze wydanie książki zawitało na półkach księgarskich już w 1958 roku. Autorzy już na wstępie zaznaczają, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
872
137

Na półkach:

Nie potrzeba doszukiwać się w tekstach czegokolwiek. Mistrzowie słowa. Coś mi się wydaje, że w oparach. Nie tylko absurdu...

Nie potrzeba doszukiwać się w tekstach czegokolwiek. Mistrzowie słowa. Coś mi się wydaje, że w oparach. Nie tylko absurdu...

Pokaż mimo to

avatar
1304
277

Na półkach: , ,

To jest jedna z tych książek, z którą każdy miał styczność i której nie trzeba przedstawiać. To także jedna z tych książek, do których można mieć awersję, tak bez powodu. Albo inaczej, z powodu szkoły. Zazwyczaj do szkolnych lektur lub nazwisk jeśli się wraca to dopiero po latach, ale z ciekawości już, z potrzeby, z chęci i wówczas okazuje się, że to perełki są a zachwyt czasem zapiera dech.
Przyznaję bez bicia że np. Iwaszkiewicza „odkryłam” dopiero przed laty i jestem nim absolutnie oczarowana. Aczkolwiek, nie żałuję, że nie stało się to wcześniej. Myślę, że pewne teksty muszą po prostu do nas przyjść i dopiero wówczas zakwitną najpiękniej.
Absurdów Tuwima i Słonimskiego jeszcze nie skończyłam. To nie jest rzecz, którą otwiera się na pierwszej stronie i zamyka na ostatniej. To jest zbiór tekstów, które czytam trochę w przypadkowej kolejności a niektóre z nich więcej niż raz. Przyznam, że czytanie ich ma na mnie wpływ zbawienny, bo z każdym kolejnym tekstem (uwielbiam anonsy!) czuję jak puszczają mi mięśnie, jak odpływam w jakieś nowe rejony, jak życie tu i teraz przestaje mnie dotyczyć i jak ogarnia mnie abstrakcyjny śmiech i jak zamieniam w absurd i dystansuję się do tego, co się dzieje wokół.
Obśmiać można wszystko i wszystkich, bezsprzecznie, choć nie każdy to potrafi. Obu panom jednak talentu nie brakuje i zabawę oferują przednią. Nie jestem do końca aż tak bezkrytyczna, nie wszystko podobało mi się jednakowo, nie wszystko podobnie czułam, ale jak ktoś już tu wspomniał, zapewne każdy w tym zbiorze znajdzie coś dla siebie. Ze swojego doświadczenia dorzucę, że z każdym żartem człowiek coraz bardziej wczuwa się w klimat i „łapie fazę”.
Polecam zakupić i zaglądać, bez przymusu, przed snem, w tramwajach, pod stołem, oficjalnie i ukradkiem, kiedy Wam się chce i kiedy Wam się już nic nie chce. Bo nic tak nie stawia na nogi jak śmiech, szczególnie ten w oparach absurdu.

To jest jedna z tych książek, z którą każdy miał styczność i której nie trzeba przedstawiać. To także jedna z tych książek, do których można mieć awersję, tak bez powodu. Albo inaczej, z powodu szkoły. Zazwyczaj do szkolnych lektur lub nazwisk jeśli się wraca to dopiero po latach, ale z ciekawości już, z potrzeby, z chęci i wówczas okazuje się, że to perełki są a zachwyt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1207
1151

Na półkach: , ,

Obok Gałczyńskiego ta para - Słonimski i Tuwim - stworzyli rewelacyjną księgę humoru najwyższych lotów!

Obok Gałczyńskiego ta para - Słonimski i Tuwim - stworzyli rewelacyjną księgę humoru najwyższych lotów!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    668
  • Przeczytane
    444
  • Posiadam
    132
  • Ulubione
    23
  • Teraz czytam
    15
  • Literatura polska
    11
  • Chcę w prezencie
    6
  • Dwudziestolecie międzywojenne
    4
  • Humor
    4
  • Klasyka
    4

Cytaty

Więcej
Julian Tuwim W oparach absurdu Zobacz więcej
Julian Tuwim W oparach absurdu Zobacz więcej
Julian Tuwim W oparach absurdu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także