Nie ma wędrowca

Okładka książki Nie ma wędrowca Wojciech Gunia
Nominacja w plebiscycie 2016
Okładka książki Nie ma wędrowca
Wojciech Gunia Wydawnictwo: C&T Crime & Thriller Seria: Biblioteka Grozy horror
168 str. 2 godz. 48 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Biblioteka Grozy
Wydawnictwo:
C&T Crime & Thriller
Data wydania:
2016-09-28
Data 1. wyd. pol.:
2016-09-28
Liczba stron:
168
Czas czytania
2 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374703383
Tagi:
weird fiction groza
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Złodzieje Motyli Wojciech Gunia, Barbara Mikulska
Ocena 0,0
Złodzieje Motyli Wojciech Gunia, Bar...
Okładka książki Dekady w cieniu Krzysztof Biliński, Edward Bulwer-Lytton, Norbert Góra, Wojciech Gunia, Łukasz Gwiżdż, Dawid Kain, Jarosław Klonowski, Tobiasz Kruk, Łukasz Krukowski, Tadeusz Miciński, Anna Musiałowicz, Joanna Pypłacz, Juliusz Wojciechowicz, Marek Zychla
Ocena 9,3
Dekady w cieniu Krzysztof Biliński,...

Mogą Ciebie zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
328 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2549
59

Na półkach: ,

Myślę, że najuczciwiej byłoby aby oddzielić kategorie horror od weird fiction i wtedy miłośnicy horroru nie natrafiali na tego typu utwory a ich życie byłoby przyjemniejsze. Dawno mnie nic tak nie wymęczyło jak ta króciutka powieść. Ja wiem, że pan Wojciech Gunia umie operować językiem polskim poprawnie - ma wypracowany styl i rzekłbym ma to urok, ale niech nie bierze się za horrory. Fabuła denna, jakby sam nie wiedział o czym chce nam napisać. To ma być horror, ma być opowieść, która wciąga i z niecierpliwością oczekujemy zakończenia. Niestety mam takie wrażenie, że polscy autorzy nie mają wyobraźni - chociaż coś się zmienia na lepsze - w zeszłym roku miło zaskoczyła mnie Patrycja Giesecke - naśladuję za bardzo Kinga (aż za bardzo) ale jest ciekawie, a w tym roku Eric Chanaii (po prostu wymiata).
Powieść nie polecam fanom horroru którzy uwielbiają Mastertona czy też Lovecrafta - pochorujecie się po tym!

Myślę, że najuczciwiej byłoby aby oddzielić kategorie horror od weird fiction i wtedy miłośnicy horroru nie natrafiali na tego typu utwory a ich życie byłoby przyjemniejsze. Dawno mnie nic tak nie wymęczyło jak ta króciutka powieść. Ja wiem, że pan Wojciech Gunia umie operować językiem polskim poprawnie - ma wypracowany styl i rzekłbym ma to urok, ale niech nie bierze się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
22

Na półkach: ,

Głęboka, niesamowita i poruszająca temat własnego Ja. Wielki szacunek za stworzenie tak wartościowej książki, jestem pod ogromnym wrażeniem. Może też dlatego, że znalazłem wiele mentalnych podobieństw między głównym bohaterem a sobą.

Głęboka, niesamowita i poruszająca temat własnego Ja. Wielki szacunek za stworzenie tak wartościowej książki, jestem pod ogromnym wrażeniem. Może też dlatego, że znalazłem wiele mentalnych podobieństw między głównym bohaterem a sobą.

Pokaż mimo to

avatar
43
24

Na półkach:

„Nie ma wędrowca” autorstwa Wojciecha Guni to jedna z tych historii, które zostają w naszej pamięci na dłużej. Poruszane tam rozważania o podłożu egzystencjalnym oraz teologicznym, niezaprzeczalnie skłaniają czytelnika do głębokich przemyśleń na temat szukania własnego „ja”, sensu życia, moralności oraz pojęcia ludzkiej natury. Dodatkowo spotykamy się z okrucieństwem wojny, która jest tutaj przedstawiona nie jako zjawisko na szeroką skalę, lecz w postaci osobistych tragedii. Mroku powieści zdecydowanie dodaje miejsce akcji, jakim jest miejscowość na pustkowiu, a jej hermetyczna społeczność niechętnie dzieli się swoimi tajemnicami.

Książka zakwalifikowana jest do kategorii horroru, ale czy naprawdę straszy? Autor stawia w niej na nieco subtelniejszą grozę, niepokój głównie wzbudzają duszna atmosfera oraz niedopowiedzenia. Pojawiają się także wątki paranormalne, które nie wybijają się na pierwszy plan, lecz są tak idealnie wpasowane w otoczenie, jakby były czymś naturalnym. Dużą rolę gra w powieści tempo akcji, które powoli, bez pospiechu buduje napięcie, a z każdą stroną doświadczamy coraz większego obłędu i grozy.

O samych bohaterach powieści wiemy wyjątkowo niewiele, najmniej o samej głównej postaci, gdzie nawet nie znamy jej imienia. Ta anonimowość sprawia jednak, iż tymi osobami może być tak naprawdę każdy z nas, lub też ma to na celu pokazanie nam, że wiele ofiar katastrof przepadło bezpowrotnie w mroku historii.

Prawdę mówiąc ta książka nie spodoba się każdemu, z powodu trudności w odbiorze. Nie mniej jednak ta historia pozostawia nam duże pole do własnej interpretacji, a także skłania do głębokich refleksji.

„Nie ma wędrowca” autorstwa Wojciecha Guni to jedna z tych historii, które zostają w naszej pamięci na dłużej. Poruszane tam rozważania o podłożu egzystencjalnym oraz teologicznym, niezaprzeczalnie skłaniają czytelnika do głębokich przemyśleń na temat szukania własnego „ja”, sensu życia, moralności oraz pojęcia ludzkiej natury. Dodatkowo spotykamy się z okrucieństwem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
850
305

Na półkach: , , , ,

Lubie wracać do ulubionych ksiażek.

Z twórczością Wojtka zapoznałem się kilka lat temu, właśnie za sprawą "nie ma wędrowca". Polecali, sprawdziłem i od tamtej pory czytanie literatury grozy nigdy nie było jak dawniej.

Zapytacie co jest w tym takiego że aż pieje z zachwytu? Chyba sam do końca nie wiem. Być może jest to ten cięzki klimat? Albo wielki bezkres białego pustkowia? A może lekko wyczuwalna obecność za plecami i bawiące się dzieci gdzieś na linii horyzontu?

Za pierwszy razem rozważania filozoficzne mnie nudziły. Teraz przy kolejnej lekturze mogę napisać że chce tylko więcej takich elementów.

Cholernie ciekawa, przytłaczająca i smutna. Nie wyobrażam sobie weirdów bez Wojtka.

"Cinis et manes et fabula fies".

Lubie wracać do ulubionych ksiażek.

Z twórczością Wojtka zapoznałem się kilka lat temu, właśnie za sprawą "nie ma wędrowca". Polecali, sprawdziłem i od tamtej pory czytanie literatury grozy nigdy nie było jak dawniej.

Zapytacie co jest w tym takiego że aż pieje z zachwytu? Chyba sam do końca nie wiem. Być może jest to ten cięzki klimat? Albo wielki bezkres białego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
840
202

Na półkach: , ,

"Nie Ma Wędrowca" od bardzo dawna czekało na swoją kolej, na tak zwanym "regale hańby". Czekało... Czekało... I pewnie (jak znam ostatnio mój zapał do czytania) jeszcze długo by czekało, gdyby nie fakt, że za kilka dni odbędzie się w Częstochowie spotkanie z autorem, na które oczywiście planuję się wybrać. No i w sumie nie wypada iść, znając tylko dwa jego opowiadania - "Drogę Bez Nazwy" z pierwszej Okolicy Strachu oraz genialne "W Dół Rzeki ", zamieszczone w antologii "Żertwa". Także siadłem, przeczytałem i... Zapraszam do opinii.

Bezimienny bohater zatrudnia się jako stróż w tartaku, zwanym Bazą. Zaintrygowany opowieściami o swoim poprzedniku, zaczyna drążyć jego historię. Tymczasem nad tartak nadciąga zima i wszystkie prace zostają wstrzymane. Pozostawiony samotnie na posterunku, nasz bohater zaczyna powoli odkrywać, że chyba nie jest sam, w tym odciętym od świata miejscu...

Duszność... To jest prawdopodobnie najlepsze słowo opisujące powieść "Nie Ma Wędrowca", a zarazem pierwsze, jakie przyszło mi do głowy po jej zakończeniu. Dlaczego?? Przede wszystkim dlatego, że rządzi w niej i rozdaje karty niesamowicie duszny, przytłaczający, niemalże klaustrofobiczny klimat. Wojtek Gunia buduje swoją opowieść na bardzo gęstej atmosferze, która powolutku, bez pośpiechu, zagęszcza się coraz bardziej, z każdą kolejną stroną. Jednocześnie, krok po kroku, bez zbędnego poganiania, poznajemy historię głównego bohatera oraz miejsca, w którym przyszło mu pracować. Dodatkowo, wraz z rozwojem akcji, do książki zaczyna wkraczać coraz większa dawka niesamowitości, psychodeli czy wreszcie grozy... I to wszystko powyżej stanowi o niesamowitej sile tej powieść. Bo pomimo, że ciągnie się ona niemiłosiernie powoli, to przez to, że wytwarza się wokół całej historii ten miażdżący, niczym walec, klimat, czytelnik nie jest w stanie oderwać się od lektury. Niemalże namacalnie można odczuć tą jesienno-zimową aurę, wylewającą się wraz z samotnością głównego bohatera, z jej kart. Co więcej, jak do fabuły zaczyna zakradać się bardzo subtelna groza, robi się taki nastrój, że w mordę strzelił (cytując klasyka). Wystarczy wczytać się w historię opowiedzianą przez miejscowego księdza lub wybrać się wraz z naszym protagonistą na obchód po labiryncie ściętych drzew - ciary na plecach gwarantowane.

Podsumowując, powiedziałem już kiedyś, że nigdy nie będę ani znawcą, ani piewcą weirdu. Wiem, że jest wielu, którzy mają w tym temacie więcej do powiedzenia niż ja. Ale wypowiem się jako zwykły czytelnik, taki Janusz spod budki z kraftem - podobało mi się, bardzo... Poczułem się niesamowicie przytłoczony, zaduszony wręcz atmosferą, którą wypełniona była cała powieść. Jeżeli jeszcze nie czytaliście, to sięgnięcie koniecznie, bo naprawdę warto. Tyle ode mnie!!! Do usłyszenia!!!

"Nie Ma Wędrowca" od bardzo dawna czekało na swoją kolej, na tak zwanym "regale hańby". Czekało... Czekało... I pewnie (jak znam ostatnio mój zapał do czytania) jeszcze długo by czekało, gdyby nie fakt, że za kilka dni odbędzie się w Częstochowie spotkanie z autorem, na które oczywiście planuję się wybrać. No i w sumie nie wypada iść, znając tylko dwa jego opowiadania -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
9

Na półkach:

A naszym rynku za dużo jest "pisarzy" którym bardziej się "zdaje" niż "zasługują". Za dużo publikuje się bzdetów, które mogłyby udać się w formie opowiadania ale broń Boże powieści. Z Gunią jest inaczej. Jemu bez wątpienia się "zdaje" że talentem trafia do grona światowej elity, ale też niewątpliwie "zasługuje" na pełne docenienie. Jest to też ten dobry przykład książki, która jako opowiadanie by się zmarnowała. Rewelacja. Klimat, budowanie poczucia osamotnienia, zagrożenia, majaków. Doskonały fragment o "przejmowaniu" życia ofiary, przedstawiony w sposób niezwykle plastyczny. Jest to książka warta publikacji i dobrze, że opublikowana została. Przeintelektualizowana, ale to norma w tego typu literaturze.

A naszym rynku za dużo jest "pisarzy" którym bardziej się "zdaje" niż "zasługują". Za dużo publikuje się bzdetów, które mogłyby udać się w formie opowiadania ale broń Boże powieści. Z Gunią jest inaczej. Jemu bez wątpienia się "zdaje" że talentem trafia do grona światowej elity, ale też niewątpliwie "zasługuje" na pełne docenienie. Jest to też ten dobry przykład książki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
395
390

Na półkach: , , , ,

To trudna w odbiorze, wymagająca skupienia i koncentracji polska POWIEŚĆ GROZY. Autor wskazuje w niej wyszukane słownictwo i prezentuje dobrą prozę, jak na absolwenta polonistyki przystało. Nie epatuje brutalnością, przemocą, przekleństwami, seksem… a mimo to ma NAM coś do powiedzenia, poprzez niebanalnych i nietuzinkowych bohaterów.
Autor porusza w książęce rozważania filozoficzno – egzystencjonalne, zahaczając również o problemy teologiczne, dotyczące sensu istnienia, bólu, cierpienia, krzywdy czy grzechu, z punktu widzenia duchowego i ATEISTY. Ich rozważania oparte są na mrocznej historii miejsca, w którym rozgrywa się akcja powieści – LUDOBÓJSTWA, które tam uczyniono, historii życia ocalałych z przeprowadzonej CZYSTKI ETNICZNEJ. Z posłowia dowiadujemy się, że autor fabułę powieści oparł na faktach historycznych z 1985r, które zaistniały w Europie.

„Nie ma wędrowca” to nie zwykłe czytadło do poduszki, ale lektura skłaniająca do przemyśleń i refleksji nad sensem życia. Myślę że W. Gunia to pisarz nietuzinkowy, o dużym potencjale, nie piszącym łatwo i pod publikę. Ja chętnie poznam jego twórczość, a wszystkim czytelnikom horrorów i wielbicielom grozy gorąco POLECAM!

To trudna w odbiorze, wymagająca skupienia i koncentracji polska POWIEŚĆ GROZY. Autor wskazuje w niej wyszukane słownictwo i prezentuje dobrą prozę, jak na absolwenta polonistyki przystało. Nie epatuje brutalnością, przemocą, przekleństwami, seksem… a mimo to ma NAM coś do powiedzenia, poprzez niebanalnych i nietuzinkowych bohaterów.
Autor porusza w książęce rozważania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
50

Na półkach:

Książka jest bardzo specyficzna. Bardzo! Na pewnym etapie miałam wrażenie, że pisał ją jakiś młokos nabuzowany dziwnymi wpływami filozoficznymi, zwłaszcza naturalizmem i turpizmem.
Główny bohater i jego poprzednik - dawny stróż nocny Roszczuk mają ze sobą tak wiele wspólnego, że to aż nienaturalne. Nawet był moment, że myślałam, że autor nie umie pisać inaczej jak tylko przeintelektualizowanym językiem, ale rozmowy z robotnikami i szefem Mirkiem - bomba! 10/10!
Ogólnie najpierw jest trochę akcji, później główny bohater zaczyna bez konkretnego powodu grzebać w przeszłości Roszczuka (jakby może czuł, że coś ich łączy, czy cuś...),a później miliony rozważań o nurcie naturalistycznym plus sugestywne opisy naszej przemijalności, jako masy złożonej z tkanek, krwi i kupy (tam jest dużo tego!),gdzie brakuje Boga i wiary w jakiś wyższy sens.
Książkę czyta się miejscami trochę ciężko, ze względu na specyficzny język autora, ale... końcówka ZESPAJA wszystko! Dopiero wtedy okazuje się, że każdy element był w jakiś sposób częścią tej historii.

Komu polecam?
- miłośnikom thrillerów i horrorów z wyższej półki,
- miłośnikom naturalizmu i turpizmu, a także wszelakich filozofii i rozważań egzystencjalno-religijnych
- miłośnikom historii

Komu NIE polecam:
- ludziom z ciężką depresją - absolutnie nie!!!!
- osobom, które nie chcą nabawić się ciężkiej depresji
- osobom o bardzo wrażliwych żołądkach
- osobom niecierpliwym i lubiącym wartką akcję

Ogólnie oceniam pozytywnie, ale nie wiem czy sięgnę jeszcze po coś tego autora, bo te naturalizmy kłócą się kompletnie z moim poglądem. Ale rzecz jest ciekawa.

Edit: jednak sięgnę jeszcze po książki tego autora, bo nawet po miesiącu dalej mam po niej "kaca książkowego" I podniosłam ocenę. Mam nadzieję, że autor będzie pisał dalej!

Książka jest bardzo specyficzna. Bardzo! Na pewnym etapie miałam wrażenie, że pisał ją jakiś młokos nabuzowany dziwnymi wpływami filozoficznymi, zwłaszcza naturalizmem i turpizmem.
Główny bohater i jego poprzednik - dawny stróż nocny Roszczuk mają ze sobą tak wiele wspólnego, że to aż nienaturalne. Nawet był moment, że myślałam, że autor nie umie pisać inaczej jak tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
173
68

Na półkach:

Powieść ta została mi polecona jako powieść grozy i dlatego po nią sięgnęłam. I choć nie znalazłam w niej tego czego szukałam to uważam, że jest to bardzo dobra pozycja. Osobiście nie zakwalifikowałabym tej książki ani do grozy ani do horroru. Z pewnością nie spodziewałam się tak wielu rozważań i dywagacji na tematy filozoficzno-egzystencjalno-teologiczne. I nie jest to zarzut, bo właśnie te rozważania nadają klimat tej powieści i czynią tą książkę dobrą. Autor sprawnie posługuje się językiem i potrafi umiejętnie odmalować nastrój i klimat miejsca, w którym rozgrywa się akcja. Odwołania historyczne nadają tej powieści ciężkości i sprawiają, że ta pozycja zdecydowanie nie zalicza się do lekkich powieści z dreszczykiem. Groza minionych wydarzeń jest porażająca i na pewno pozostawia ślad w umyśle czytelnika.
Ja szukałam powieści grozy w sensie budowania napięcia, szukałam książki, gdzie każde kolejne przewróćenie kartki będzie powodowało wzrost mojego napięcia i strachu o bohatera i jego losy. Tutaj nie dostałam tego napięcia ani strachu. Ta książka jest mroczna ale, jej mrok jak dla mnie polega głównie na ukazaniu olbrzymiej tragedii, bólu i cierpienia jakie przynoszą ludziom wojny. Na przedstawieniu dramatu tych, którzy za życia przeżyli piekło, piekło które nie kończy się nawet wtedy gdy nastaje pokój. To piekło trwa w umysłach ludzi aż do ich śmierci. I to jest straszne, że można ujść z wojny z życiem, można przeżyć ten koszmar i jednocześnie tego żałować, a nawet mieć poczucie winy, że pozostało się wśród żywych...
Podsumowując polecam, ponieważ jest to kawałek dobrej literatury.

Powieść ta została mi polecona jako powieść grozy i dlatego po nią sięgnęłam. I choć nie znalazłam w niej tego czego szukałam to uważam, że jest to bardzo dobra pozycja. Osobiście nie zakwalifikowałabym tej książki ani do grozy ani do horroru. Z pewnością nie spodziewałam się tak wielu rozważań i dywagacji na tematy filozoficzno-egzystencjalno-teologiczne. I nie jest to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1081
860

Na półkach: ,

„Zostaje w pamięci…”
„Nie ma wędrowca” to dobre i klimatyczne opowiadanie. Jest nieco rozbudowane, co jest zaletą, bo całość dobrze się czyta.
Na tak doskonały utwór składa się:
Klimat – znakomicie oddane otoczenie bazy. Jest mrocznie, duszno i przede wszystkim tajemniczo. Pogoda współgra z wydarzeniami i jest tak naprawdę dodatkowym aktorem. Uwielbiam tak stworzony klimat.
Akcja – ma wiele zwrotów i za każdym razem chcemy iść dalej. Gdy już nam się wydaje, że wszystko wiemy, autor pokazuje kolejne drzwi.
Przemyślenia – luźno nazwany segment, w którym mieszczą się wszystkie dyskusje o człowieku, jego stosunku do wyznaczonych dogmatów, wiary itp. Ten segment w środkowej części jest bardzo rozbudowany. Szkoda, że autor wrzucił go w całości, a nie podzielił na mniejsze fragmenty.
Historyczne wspomnienia – bardzo dobrze się to czytało, chociaż gdy całość przekazu dotarła została rysa w pamięci. Pewnych rzeczy, mocnych rzeczy z tej książki nie da się tak łatwo usunąć poza nawias. I to jest zaleta…
Inne – kocięta – metafora silnie oddziałująca…
Myślę, że każdy znajdzie w tej książce jeszcze więcej.
„Nie ma wędrowca” jest dowodem na to, że można tworzyć inteligentną i naprawdę straszną literaturę grozy. Używać środków przekazu o wiele silniejszych niż hektolitry krwi. Stworzyć coś, co na długo pozostaje w pamięci. To potrafią tylko nieliczni.

„Zostaje w pamięci…”
„Nie ma wędrowca” to dobre i klimatyczne opowiadanie. Jest nieco rozbudowane, co jest zaletą, bo całość dobrze się czyta.
Na tak doskonały utwór składa się:
Klimat – znakomicie oddane otoczenie bazy. Jest mrocznie, duszno i przede wszystkim tajemniczo. Pogoda współgra z wydarzeniami i jest tak naprawdę dodatkowym aktorem. Uwielbiam tak stworzony...

więcej Pokaż mimo to


Cytaty

Więcej
Wojciech Gunia Nie ma wędrowca Zobacz więcej
Wojciech Gunia Nie ma wędrowca Zobacz więcej
Wojciech Gunia Nie ma wędrowca Zobacz więcej
Więcej