Mój dom. Mój świat
Na początku był „Mój dom”. A potem „Mój świat”. Jako dziecko zaznał cudownego domu z uśmiechem matki, talerzem na stole, chlebem pieczonym przez babkę, do której jeździł na wakacje, dziadkiem zmawiającym Anioł Pański, braćmi, z którymi się tarmosił, i paskiem w ręku ojca, jak było trzeba. Pamiętał doskonale nawet zapachy paleśnickiej plebanii swego stryja. To był ten dom, a właściwie domy rodzinne, które zbudowały Jana Górę i które do końca niósł w sobie.
Potem jego domem stał się zakon, i to tak bardzo, że nawet zdawało się, iż zapomniał o domu rodzinnym. Ale tylko się zdawało… Cały świat stawał się jego domem. Choć już nie „jego”, tylko „wszystkich” – wszystkich do niego zapraszał. Bo kiedy człowiek dojrzeje, to przestaje już marzyć o domach, które minęły, choć niesie je w sobie. Zaczyna budować domy. A przede wszystkim staje się domem. I zaprasza gości. A jeśli do tego ma w sobie miłość, goście wkrótce stają się domownikami.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 16
- 16
- 4
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Lepiej skreślić parę słów i wrzucić kopertę do skrzynki, niż pół życia trawić na pisaniu jednego listu. Kiedy go napiszemy, może się okazać, że adresat się przeprowadził i nie wiemy, gdzie go wysłać, albo co gorsza adresat już nie żyje...
OPINIE i DYSKUSJE
Każdy z nas wzrasta w jakimś domu, nim wyfrunie poznawać świat. Ojciec Jan Góra mianem domu określał nowicjat, formowanie zakonne i początki swego kapłaństwa. Z kolei Jego świat stanowiły nie tylko różne drogi jego posłannictwa, ale też realizowane na nich zadania, podejmowane dzieła,. Przede wszystkim zaś ludzie, których spotykał.
Ten pokaźnych rozmiarów tom zawiera wiele myśli godnych zapamiętania. Dzisiaj wybieram jedną, jakże aktualną, trafną na ten czas:
"Marzę o tej jedynej mszy, która pojedna wszystkie przeciwności. Która odmieni nas na wieczność".
Każdy z nas wzrasta w jakimś domu, nim wyfrunie poznawać świat. Ojciec Jan Góra mianem domu określał nowicjat, formowanie zakonne i początki swego kapłaństwa. Z kolei Jego świat stanowiły nie tylko różne drogi jego posłannictwa, ale też realizowane na nich zadania, podejmowane dzieła,. Przede wszystkim zaś ludzie, których spotykał.
więcej Pokaż mimo toTen pokaźnych rozmiarów tom zawiera...
To zbiór felietonów i historii pisanych z różnych okazji niebanalnego życia o. Góry. Pełno w nim wzruszających, pięknie opisanych wspomnień i spostrzeżeń . Nie są one jednak ułożone chronologicznie względem upływającego czasu, a jedynie zgodnie z momentem ich opublikowania. W tych wcześniejszych widać więc jeszcze nie do końca wyrobione pióro i formę. Potem już jest coraz lepiej.
Tę książkę się smakuje, stąd też czytałam ją kilka miesięcy. I będę wracać.
To zbiór felietonów i historii pisanych z różnych okazji niebanalnego życia o. Góry. Pełno w nim wzruszających, pięknie opisanych wspomnień i spostrzeżeń . Nie są one jednak ułożone chronologicznie względem upływającego czasu, a jedynie zgodnie z momentem ich opublikowania. W tych wcześniejszych widać więc jeszcze nie do końca wyrobione pióro i formę. Potem już jest coraz...
więcej Pokaż mimo toPolecam
Polecam
Pokaż mimo toTrzymając w rękach książkę o. Jana Góry „Mój dom. Mój świat”, ze łzami w oczach chciałabym Wam napisać, że spełniło się jedno z moich największych marzeń – mam tę książkę! Może dla niektórych wyda się to dziwne, ale dla mnie to prawdziwy cud – że mogę ją przeczytać, że będę mogła do niej wracać, że… od teraz mam o. Jana zawsze przy sobie!
Ojciec Jan Góra pochodził z Prudnika. Zaraz po maturze wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego w Krakowie, do dominikanów. To była decyzja spontaniczna, ale pewna; bo czasami trzeba zaryzykować, postawić pierwszy krok, by przekonać się, gdzie jest nasze miejsce. Dzięki jego spontanicznym decyzjom powstały także Jamna, Lednica i Hermanice – ośrodki, których ojciec Jan był twórcą i animatorem, w których wiele osób odnajdywało swoją Drogę, sens Życia i uczyło się prawdziwej, bezwarunkowej Miłości. A ojciec Jan, jako duszpasterz młodzieży (nie tylko akademickiej),wkładając w to całe swoje serce, pomagał młodym rozwijać się w czasie swojego dorastania – wzrastać duchowo.
„Ryzykiem było zawsze zajęcie stanowiska, które byłoby zdecydowane albo też inne od wszystkich, mniej popularne. Ludzie jednak w swojej odwiecznej paidei, wtedy gdy stawiają krok naprzód, zawsze ryzykują. Dlatego też niektórzy wstępują do zakonu.” (1)
W pierwszej części książki – „Mój dom” – o. Jan Góra opowiada z wielką pokorą i szacunkiem o czasie swojego nowicjatu i późniejszego kapłaństwa. Opisuje radości i smutki, trudy, ale i piękne owoce rodzące się z bycia prawdziwym, oddanym zakonnikiem – nie tylko z nazwy, ale z powołania i nieustannej pracy nad sobą. Opowiada o klasztorze dominikańskim, który stał się jego nowym domem, domem, który niezwykle ukochał, który wiele go nauczył… Czytając te wspomnienia, można by się zastanawiać, czy to na pewno ten sam dominikanin, którego większość zapamiętała jako nieco mniej poważnego. Ale właśnie tacy są Szaleńcy Pana Boga – nie zawsze idealni, ale zawsze konsekwentni w swoim postępowaniu; na wszelkie sposoby – czasami odbiegające od stereotypów – starają się wydać najlepsze owoce.
„Zawsze chodzi mi o to samo: o unikanie zgody na świat przypadkowy, na świat wyczerpujący się każdorazowo w swojej nietrwałej egzystencji, która jest tym, czym jest teraz i która do niczego nie odsyła. Ale potrzeba mi szukać odniesienia, które byłoby w stanie przebić obojętność świata; trzeba mi szukać transcendencji i wyjścia poza empiryczne jakości tego świata.” (2)
W kolejnym etapie ten „dom”, można powiedzieć, rozszerza się i tworzy się „świat”. „Mój świat”. Świat ojca Jana Góry, którym byli wszyscy ludzie, jakich poznawał na swojej drodze, wszystkie miejsca, sytuację i niezapomniane momenty, które pozostawiły ślad w jego sercu. Niby świat nigdy nie zastąpi prawdziwego domu, domowego ciepła i czułości, ale świat też jest potrzebny do rozwoju. Ojciec Jan doskonale to rozumiał, dlatego w książce „Mój świat” spisał wspomnienia z tych wielu wspólnych chwil spędzonych z młodzieżą, współbraćmi zakonnymi i bliskimi.
Wzruszające są te wspomnienia z młodzieżą. Najpierw w ogóle nie chciał nawet myśleć o tym, że mógłby się nimi „zajmować”, rozmawiać, pomagać, a później, jak gdyby nigdy nic, ukochał tę młodzież, zajęła ona sporą cząstkę tego jego ogromnego świata. Zabierał młodych na wakacje, w góry, uczył samodzielności i odpowiedzialności, zajmował się nimi jak prawdziwy ojciec. I był ich ojcem. A gdy on zaniemógł, przebywał w szpitalu, nawet nie musiał się przypominać – pamiętali, żeby odwiedzić, przynieść kwiaty i napisać list.
Czytając teraz te teksty o. Jana, nie mam żadnych wątpliwości, że był to święty człowiek. Bo któż inny potrafiłby napisać w taki sposób „Wiec na kasztanie”, tekst o objawieniu aniołów. Ani mi przez myśl nie przeszło, że on ten wiec aniołów wymyślił – on go naprawdę widział, przez swoją świętość potrafił go zobaczyć. Podobnie tekst „Mróz na szybach”. Ileż osób, wpatrując się w szron na szybie, potrafi cokolwiek w nim dostrzec? Pewnie niewiele. A o. Jan widział, a nawet więcej niż widział – potrafił być wdzięczny za ten niewielki cud, za ten kawałek Nieba na ziemi. I te rozmowy z kasztanem… trzeba bardzo uważnie słuchać, żeby usłyszeć, co chce powiedzieć nam kasztan, pamiętający jeszcze czas Powstania Warszawskiego.
„A moje życie jest ważne. Nie będę wcale ukrywał – jest najważniejsze. Bo kiedy żyję ja, cały świat żyje i cieszy się wraz ze mną. A kiedy umrę, będzie najprawdziwszy koniec świata. Bo świat zaczął się wraz ze mną i wraz ze mną się skończy. W Kościele zawsze z największą powagą wierzono, że każdy bez wyjątku człowiek jest odrębnie kochany przez Boga i że wartość każdego z nas przekracza wszelką ludzką skale. Kiedy więc umrę, będzie najprawdziwszy koniec świata, i dlatego, póki żyję, trzeba mi słuchać aniołów. ” (3)
Lektura ponownie wydanych, przez Polską Prowincję Dominikanów, książek ojca Jana Góry jakby trochę przeniosła mnie w inny wymiar, bardziej duchowy. Więcej zastanawiałam się nad tą książką, więcej nad nią myślałam niż gdy czytam inne powieści. Może to wynika z głębi, z jaką ten dominikanin pisał swoje opowiadania, a może po prostu jest to konsekwencją mojego wielkiego szacunku i miłości do niego. Wiele mu zawdzięczam, wiele mnie nauczył, a ta książka, którą mogę trzymać teraz w rękach, jest tylko potwierdzeniem tego, jak jego słowa zawsze były dla mnie drogowskazem. Drogowskazem ku czemuś trwałemu, niezniszczalnemu, wiecznemu. Ku „czemuś więcej”.
http://miedzy-brzegami.blogspot.com/2016/06/moj-dom-moj-swiat-moj-o-jan-gora-op.html
Trzymając w rękach książkę o. Jana Góry „Mój dom. Mój świat”, ze łzami w oczach chciałabym Wam napisać, że spełniło się jedno z moich największych marzeń – mam tę książkę! Może dla niektórych wyda się to dziwne, ale dla mnie to prawdziwy cud – że mogę ją przeczytać, że będę mogła do niej wracać, że… od teraz mam o. Jana zawsze przy sobie!
więcej Pokaż mimo toOjciec Jan Góra pochodził z...