Moja ojczyzna była pestką jabłka
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2016-08-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-08-24
- Liczba stron:
- 240
- Czas czytania
- 4 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380493346
- Tłumacz:
- Katarzyna Leszczyńska
- Tagi:
- Katarzyna Leszczyńska
„Moją ojczyzną jest pestka z jabłka, między sierpem a gwiazdą czyha pułapka” – tę rymowankę Herta Müller ułożyła, idąc na przesłuchanie do Securitate. W rozmowie z Angeliką Keller noblistka opowiada nie tylko o swoim życiu w komunistycznej Rumuni i powstawaniu kolejnych książek, ale ponad wszystko pokazuje, jak historia pojedynczego człowieka splata się z historią w wielkim wymiarze.
Wychowana przez żołnierza SS i matkę, która spędziła 5 lat w sowieckim łagrze, opisuje dzieciństwo przesycone surowością, przemocą i strachem. Dorastanie w zatrutej ideologią szkole, wybory między wolnością a podporządkowaniem zakończone prześladowaniami ze strony służb bezpieczeństwa stają się kanwą opowieści o represjach dyktatury. Autorka analizuje, w jaki sposób reżim niszczy człowieka, pokazuje bezmyślne posłuszeństwo, grubiaństwo i zwierzęcą brutalność, które stają się dekalogiem władzy, a przede wszystkim samotność i strach, doprowadzające prześladowanych do obłędu albo samobójstwa. Zastanawia się także nad tym, jaką rolę w procesie zniewolenia odgrywa język i czy można uciec od przeszłości.
Moja ojczyzna… to opowieść i o autorce, i o traumach Europy Wschodniej, totalitaryzmach, uwikłaniu, od którego nie sposób uciec, i cenie, jaką przychodzi za nie zapłacić, ale to także ostrzeżenie, że dobrobyt przynosi bezmyślność i odbiera spojrzeniu przenikliwość.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Literatura niczego nie leczy. Muszę wciąż na nowo oglądać minione*
Twórczość niemieckiej pisarki począwszy od jej debiutanckich „Nizin” jest mocno niepokojąca i głęboko zanurzona w noszącym znamiona traumy autobiograficznym doświadczeniu. Chwyta za gardło, pozostawia intensywny osad smutku, nie pozwala o sobie zapomnieć. Każdy kolejny tekst jest dopowiedzeniem do poprzedniego, staje się jego rozszerzeniem. Fundamentami jej wstrząsającego pisarstwa jest tragiczna historia rodzinna (ojciec żołnierz Waffen SS, matka skazana na pięć lat pobytu w sowieckim łagrze za bycie żoną SS-mana) oraz przesiąknięte lękiem życie w rumuńskim Banacie w czasie dyktatury Ceaușescu.
Czytając jej literaturę, nie tylko tę fikcjonalną, ale również eseistykę, trudno nie odnieść wrażenia, że noblistka przemawia w imieniu umarłych, bezimiennych ofiar totalitaryzmów, które nawiedziły w XX wieku Europę Środkowo-Wschodnią. Pisze, by się poddać terapii i przepracować zapośredniczoną traumę uwikłania swojej rodziny w nazizm; tworzy, by zmierzyć się z tym stygmatyzującym piętnem. Owo podejście zbliża ją do dwóch wielkich nazwisk austriackiej literatury – Martina Pollacka i Elfriede Jelinek. Częstokroć, jak każdy poważny literat uprawiający życiopisanie, autorka wstrząsających, rozrachunkowych książek stale trzyma się swojego wiodącego tematu, podejmującego skomplikowaną relację pomiędzy jednostką a historią oraz drąży problem uwikłania człowieka w posiadające fatalistyczny wymiar zdarzenia dziejowe.
Nie inaczej rzecz wygląda w najnowszej książce autorki znakomitych esejów z tomu „Król się kłania i zabija”. Otrzymaliśmy zbiór rozmów noblistki z Angeliką Klammer pod tytułem „Moja ojczyzna była pestką jabłka”. Ta dziwaczna z pozoru metafora jest pierwszą częścią rymowanki, którą pisarka ułożyła, by oswoić strach w czasie drogi na przesłuchanie do Securitate. Dokończenie brzmi: między sierpem a gwiazdą czyha pułapka. I już możemy się domyślać o czym będą prowadzone rozmowy; czytelnik może mniemać, iż sporo uwagi poświęcone zostanie kwestiom historyczno-politycznym, bo właśnie dyskurs polityczny jest tym wiodącym w twórczości Niemki. Uwikłanie w politykę państwa totalitarnego określa większość jej bohaterów, którzy – warto zaznaczyć – posiadają pozaliterackie odpowiedniki. Po raz kolejny w najnowszej książce wraca najbardziej chyba wstrząsający okres z jej życia, kiedy jako tłumaczka w fabryce była prześladowana przez rumuńską bezpiekę, a za opór bardzo długo płaciła wysoką cenę. Autorka „Sercątka” częstokroć wraca także do dzieciństwa, dramatycznie opowiadając o przemocy rodzinnej, widząc w niej pochodną odczłowieczenia, jakie przechodzą więźniowie obozów pracy.
Nie sposób wypunktować wszystkiego, o czym traktuje ta gęsta od poruszanej problematyki książka, swoisty autokomentarz do twórczości literackiej Herty Müller. Jednym z wiodących tematów rozmów pomiędzy pisarką a filozofką jest strach jako doświadczenie wyróżniające powojenną historię naznaczoną stalinowskimi więzieniami w Europie Środkowo-Wschodniej. Autorka porusza się również wokół tematu wyważonej i racjonalnie ujmowanej odpowiedzialności za przeszłość, za zbrodnie, których dokonał jej ojciec jako żołnierz SS, a które do końca życia były wypierane z jego świadomości. Podobnie widzi kwestię odpowiedzialności Rumunów za współudział w Holokauście. Po wojnie temat tabu, a chyba nie trzeba przypominać tak oczywistego faktu, jak ten, że Rumuni byli sojuszniczą siłą hitlerowców w czasie II wojny światowej. Pisarka bardzo głęboko drąży temat ideologizowania oraz reinterpretowania przeszłości dla prób stworzenia wygodnej i zwalniającej z poczucia winy wersji historii. I bardzo dobrze, że o tym mówi, bo w czasie raczkujących nacjonalizmów oraz podnoszenia łba przez faszystowską hydrę, trzeba o tym bezustannie przypominać; powtarzać, że jednostronna ideologizacja instrumentalizująca minione zdarzenia do niczego dobrego nie prowadzi. Na zasygnalizowanie zasługują także refleksje pisarki na temat używania języka jako tworzywa do kreowania obrazu totalitarnej rzeczywistości. Analizuje ona przykłady jego stosowania w propagandzie, z nastawieniem na perswazję oraz zastraszanie, czy szerzej, do konstrukcji pożądanej przez reżim wizji świata.
Mówiąc o prawidłach, jakimi rządzą się mechanizmy ideologizacji historycznych faktów, autorka co rusz zahacza o swoją rodzinną przeszłość. Niczym koszmar, wspomina przynależność swojego ojca do hitlerowskiej formacji, nie mogąc pogodzić się z haniebną przeszłością swojej rodziny, z niezmywalnym znamieniem nazizmu. Jej ojciec wstąpił do SS w wieku siedemnastu lat; tyle samo miała Herta, kiedy przeniosła się do miasta, aby kontynuować naukę, będąc wówczas przeciwieństwem swego ojca, który jak wspomina pisarka, jeszcze w latach siedemdziesiątych po pijanemu z kolegami wyśpiewywał nazistowskie pieśni, co wywoływało w niej jedynie uczucia obrzydzenia i pogardy. Autorka powiada, że nawet najbardziej osobiste, nieme i instynktowne związki w każdej rodzinie mają wymiar polityczny, ponieważ reagują na otaczający je polityczny system. Po czym dodaje: Każda rodzinna historia jest prywatną kalką historii epoki.
Warto również przywołać jej złożoną refleksję na temat procesu pisania oraz funkcji literatury. Nie zaczęła ona pisać jako świadoma autorka, lecz – paradoksalnie – po to, by znaleźć oparcie w nędzy swojego życia podszytego lękiem o każdy dzień, który przynosił jedynie strach oraz niepewność. Oprócz traumatycznych wspomnień, autorka powieści Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie sporo mówi na temat literatury, akcentując jej wymiar podtrzymywania pamięci. Powiada, że literaturze nie jest nic winna, drobiazgowo opisując współzależność pomiędzy życiem a twórczością. Przywołuje historię swojej matki, która stała się punktem wyjścia do powstania „Huśtawki oddechu”. Zatem przeżyte staje się dla niemieckiej pisarki fundamentem literatury. O przeżytym chce mówić i pisać, przeżyte przekuwać w literacką fikcję.
Herta Müller widzi proces pisania jako mieszankę fascynacji oraz przesytu, uważa go za wewnętrzną konieczność, akt twórczy uprawiany dla siebie oraz wbrew sobie. Zwierza się ponadto ze swojej strategii tworzenia. Po skończeniu poddaje napisany tekst wielokrotnej lekturze, która często otwiera nowe możliwości poprowadzenia fabuły, czy stworzenia innego wariantu tekstu. Niemka – podobnie jak Houellebecq – twierdzi, że istnieje okres dojrzewania i krzepnięcia tematu. Autor „Cząstek elementarnych” nazywa ów czas cementowaniem. Potem przychodzi konieczność tworzenia.
Müller opanowała do perfekcji to, co udaje się niewielu twórcom literatury. Potrafi w sposób literacko wyrafinowany, ale i szokująco dosłowny odsłonić kulisy ludzkiego strachu, zaszczucia, które niejednokrotnie prowadzą do obłędu. To mocna literatura. Bez tej pisarki nie wyobrażam sobie współczesnej literatury niemieckiej, nie tylko tej podejmującej problematykę wykorzenienia, lecz przede wszystkim mierzącej się z problematyką kruchości ludzkiej egzystencji w ogóle. No cóż, człowiek jest tylko bażantem na tym świecie.
Justyna Anna Zanik
* Tytuł pochodzi z tekstu recenzowanej książki
Książka na półkach
- 252
- 112
- 34
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Kiedy nogi zmęczą się chodzeniem uspokaja się głowa.
Ta książka jest pełna takich perełek, zatopionych w historii życia Herty Muller. Proza życia w umęczonej szarością komunizmu Rumunii, przesłuchania Securitate i strach o siebie a pod nimi poezja i gwiazdy.
Muller jest bardzo poetycka a nawet zaskakująco poetycka ale to wynika chyba z jej dwujęzyczności, zderzenia logicznego niemieckiego z romańskim rumuńskim. Ale to nie tylko słowa ale też mądrość i głębia w nich zawartych.
Jeśli chcecie zacząć przygodę z Hertą Muller to zacznijcie od tych wywiadów!
Kiedy nogi zmęczą się chodzeniem uspokaja się głowa.
więcej Pokaż mimo toTa książka jest pełna takich perełek, zatopionych w historii życia Herty Muller. Proza życia w umęczonej szarością komunizmu Rumunii, przesłuchania Securitate i strach o siebie a pod nimi poezja i gwiazdy.
Muller jest bardzo poetycka a nawet zaskakująco poetycka ale to wynika chyba z jej dwujęzyczności, zderzenia...
Wyodrębnione z rozdziału Mój przyjaciel Oskar, strona nr 186:
„To, co przeżyte, przygląda mi się podczas pisania jeszcze raz innym spojrzeniem. Szklistym, nienaturalnym spojrzeniem. Jakby z jednej strony wiedziało o sobie nieprzyzwoicie dużo, a z drugiej strony nic. To, co się wydarzyło, wydarza się ponownie podczas pisania. Dlatego nic, co przeżyte, nigdy nie jest gotowe. Tylko od języka zależy, czy się uda, czy spali na panewce. Z tej rozterki wywodzą się wahanie i strach, że nie sprostam temu szklistemu, nienaturalnemu spojrzeniu. Mimo że się waham i zwlekam, zawsze w końcu zaczynam pisać. Od lat pokładam zaufanie w pisaniu. Z czasem nabrałam przyzwyczajenia, aby przez język ponownie przyglądać się życiu. To oznacza również, że trzeba je jeszcze raz wytrzymać. W przyzwyczajeniu czai się jednak zawsze strach, że nie dam rady przyjrzeć się życiu ponownie i że nie wytrzymam go po raz drugi. Ta podwójna wątpliwość jest nieodzowna, w przeciwnym razie się przegrało” .
Opublikowany w formie książki wywiad Angeliki Klammer z Hertą Müller stanowi dla mnie dopełnienie książek tej autorki, które dane było mi poznać. Jej często rozbudowane wypowiedzi - w żadnym miejscu nie wydające się jednak wypowiedziami ponad miarę - są niejako przedłużeniem książek z autobiograficznym rysem: misternie utkanych i napisanych oszałamiającym językiem, który się nie kłóci.
Wyodrębnione z rozdziału Mój przyjaciel Oskar, strona nr 186:
więcej Pokaż mimo to„To, co przeżyte, przygląda mi się podczas pisania jeszcze raz innym spojrzeniem. Szklistym, nienaturalnym spojrzeniem. Jakby z jednej strony wiedziało o sobie nieprzyzwoicie dużo, a z drugiej strony nic. To, co się wydarzyło, wydarza się ponownie podczas pisania. Dlatego nic, co przeżyte, nigdy nie jest gotowe....
Moja ojczyzna była pestką jabłka. Jest to dość suchy wywiad, odpowiadanie na pytania, rozmowa o tym co było, bez głębi, bez emocji, których mi brakowało.
Wywiązują się dyskusje niepotrzebnie filozoficzne, analityczne. O pięknie języka, estetyce w literaturze, o pisaniu książek przez Panią Herte, o muzyce. Osoba prowadząca rozmowę, Angelika Klammer potrafi zadawać dziwne pytania, chociaż niewątpliwie mądre, ale chyba nie tym torem powinna iść ta książka, to wręcz czasami poetyckie, patosowe zbaczanie jest irytujące. Niestety musiałam pomijać to co według mnie zbędne i wyłapywać te tematy, dla których na tą lekturę się zgodziłam, czyli komunizm w Rumuni i przeżycia autorki w tamtym czasie.
Pomijając dyskomfort, który towarzyszył mi podczas czytania, w jakiś sposób udało mi się odrobinę zaspokoić historyczną ciekawość. Jednak książka nie porywa, nie przywiązuje do siebie. Chciałabym nie móc się od niej oderwać, tymczasem odrywalam się często z poczuciem ulgi.
Brakowało mi zdjęć, chociażby minimalnej ilości, tymczasem nie ma ani jednego.
Moja ojczyzna była pestką jabłka. Jest to dość suchy wywiad, odpowiadanie na pytania, rozmowa o tym co było, bez głębi, bez emocji, których mi brakowało.
więcej Pokaż mimo toWywiązują się dyskusje niepotrzebnie filozoficzne, analityczne. O pięknie języka, estetyce w literaturze, o pisaniu książek przez Panią Herte, o muzyce. Osoba prowadząca rozmowę, Angelika Klammer potrafi zadawać dziwne...
Odnoszę wrażenie, że Herta Muller nie potrafi rozstać się ze swoją przeszłością, chociażby bardzo tego chciała. Nie mniej jednak, to cały czas bardzo dobra literatura, w tym wypadku opowieść reporterska, ale ciągle językiem ubogaconym, wizualnym, takim który kreśli pejzaże ze słów.
Odnoszę wrażenie, że Herta Muller nie potrafi rozstać się ze swoją przeszłością, chociażby bardzo tego chciała. Nie mniej jednak, to cały czas bardzo dobra literatura, w tym wypadku opowieść reporterska, ale ciągle językiem ubogaconym, wizualnym, takim który kreśli pejzaże ze słów.
Pokaż mimo toW "Moja ojczyzna była pestką jabłka", gdzie bliżej poznajemy nie tylko autorkę, ale zależność historii pojedynczego człowieka od historii państwa, ponieważ książek Herty nie da się odczytać w oderwaniu od jej własnej historii. Wychowująca się na surowej rumuńskiej wsi, córka żołnierza SS i matki, która przeżyła 5 lat łagru. W dorosłym życiu odmówiła współpracy z Securitate, co ciągnęło się za nią wiele lat.
Książka też pięknie dopełnia lekturę jej prozy:
"(...) Wszystko to tkwi w rumuńskim porzekadle: Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie. Człowiek też jest łatwą zdobyczą, nie potrafi postawić na swoim, do wszystkiego dopłaca, nie dorósł do życia. Natomiast po niemiecku bażant to pyszałek. Niemiecki stworzył zwrot z wyglądu ptaka, rumuński z jego egzystencji. Smutny rumuński bażant jest mi bliższy. Dlatego jedna z moich książek ma taki tytuł."
Herta Muller o swoim pisaniu w "Moja ojczyzna była pestką jabłka" mówi tak:
Pisanie jest wewnętrzną koniecznością, musi jednak pokonać wewnętrzny opór. Zawsze piszę dla siebie i przeciw sobie. Z zapisywaniem zwlekam tak długo, aż stanie się ono nieuniknione. Odwlekam pisanie, bo wiem, że jeśli zacznę, zawładnie mną, co napawa mnie lękiem. Kiedy zaczynam, pisanie połyka mnie całą. Język znosi, wciąga to, co przeżyte, w opętańcze poszukiwanie słowa, taktu, dźwięku. Ta dokładność posiada bezwzględność i siłę przyciągania, z której nie potrafię się wyzwolić. Zanurzam się w niej cała. Myślę, że w jakiś sposób to również mnie chroni, Pisanie wytwarza swoisty magnetyzm, inaczej nie pisałabym od lat."
W "Moja ojczyzna była pestką jabłka", gdzie bliżej poznajemy nie tylko autorkę, ale zależność historii pojedynczego człowieka od historii państwa, ponieważ książek Herty nie da się odczytać w oderwaniu od jej własnej historii. Wychowująca się na surowej rumuńskiej wsi, córka żołnierza SS i matki, która przeżyła 5 lat łagru. W dorosłym życiu odmówiła współpracy z Securitate,...
więcej Pokaż mimo to"Na Zachodzie zrozumiałam, ile życia kradną nam w Rumunii, że nie tylko zamykają nam usta, ale właśnie kradną życie. Nosimy straszne ubrania, mamy zepsute zęby, jeśli je w ogóle jeszcze mamy, brakuje leków. Ludzie umierają na błahe choroby i uważają, że to normalne. Dla państwa nie przedstawiają żadnej wartości. Nie mieliśmy aspiryny ani waty, nie było tamponów, podpasek, niczego. Kobiety musiały wsadzać sobie szmaty w majtki.
Do tego korupcja i przekupstwo. I to, że można ludzi jeszcze bardziej poniżyć i ujarzmić, wyłączając im w środku zimy ogrzewanie, nie zapewniając podstawowych produktów spożywczych. Zmuszając ich do stania całymi dniami w kolejce po chleb i butelkę mleka.
Dla tego państwa jednostka istniała tylko wtedy, gdy ją podejrzewało i widziało w niej wroga.
Całe nasze życie było cenzurowane. Cenzura oznacza nie tylko ocenzurowanie zdania w książce, wszystko podlegało cenzurze. Dotarło to do mnie z całą mocą w Niemczech. Będąc na Zachodzie, myślałam wciąż o tym, że szacunek dla człowieka przejawia się również w drobiazgach. Opatrunki, plastry na odciski, tampony, waciki do uszu - te wszystkie banalne rzeczy. Ale one nie są banalne i nie są tylko towarem. Dla kogoś, kto tak jak ja pochodzi ze społeczeństwa nędzy, mają całkiem inną wartość".
Rozmowa z Hertą Müller, laureatką Nagrody Nobla, która za swą twórczość była prześladowana, zastraszana, wiele raz przesłuchiwana przez Securitate w czasach, gdy Rumunią rządził Ceaușescu.
Dzięki wypowiedziom Noblistki możemy poznać państwo, rządzone przez dyktatora. Państwo zatrważającej nędzy. Państwo zastraszone.
Angelika Klammer rozmawia również o literaturze Müller, o tym jak powstawały jej książki ("Sercątko", "Niziny"),oraz co było inspiracją do ich napisania.
Styl wypowiedzi autorki jest przepiękny i bardzo poetycki, ale jednocześnie bardzo precyzyjny i, pokuszę się o stwierdzenie, surowy.
Jeśli ktoś nie czytał jej książek przed przeczytaniem wywiadu, tak jak ja, na pewno sięgnie po nie zaraz po.
"Na Zachodzie zrozumiałam, ile życia kradną nam w Rumunii, że nie tylko zamykają nam usta, ale właśnie kradną życie. Nosimy straszne ubrania, mamy zepsute zęby, jeśli je w ogóle jeszcze mamy, brakuje leków. Ludzie umierają na błahe choroby i uważają, że to normalne. Dla państwa nie przedstawiają żadnej wartości. Nie mieliśmy aspiryny ani waty, nie było tamponów, podpasek,...
więcej Pokaż mimo toTreściwy i esencjonalny, bardzo wymowny wywiad, który porządkuje prawdy bezsprzeczne i te mniej oczywiste. Trzeźwość spojrzenia Herty Müller na absolutyzm totalitarnych rządów i jej niezwykła precyzja w doborze słów opisujących rozpad psychiki u ofiar przesłuchań i upodleń (rumuńskie służby bezpieczeństwa - ona, łagry - matka) stanowią sedno książki. Jej jednoznacznie antyreżimowa postawa nadaje wypowiedziom siłę i wypełnia je prawdą, nie pozostawiając pola do przeinaczeń. To także rozmowa o dorobku Noblistki i wpływie życia w dyktaturze na jej twórczość.
Tym co wyróżnia tę prozę od książek o podobnej treści, jest literackie ujęcie tematu egzystencji w terrorze, niebanalna umiejętność interpretacji doświadczeń oraz ogromna erudycja i poetyckość w opisie dziecięcych, choć nie tylko, wyobrażeń. Pozycja szczególna dla lubiących zgłębiać historię przez pryzmat jednostki.
Treściwy i esencjonalny, bardzo wymowny wywiad, który porządkuje prawdy bezsprzeczne i te mniej oczywiste. Trzeźwość spojrzenia Herty Müller na absolutyzm totalitarnych rządów i jej niezwykła precyzja w doborze słów opisujących rozpad psychiki u ofiar przesłuchań i upodleń (rumuńskie służby bezpieczeństwa - ona, łagry - matka) stanowią sedno książki. Jej jednoznacznie...
więcej Pokaż mimo toFantastyczne wywiady z Hertą Müller - mówić o tragediach tak pięknym językiem to chyba tylko ona potrafi. Właśnie ten kontrast sprawił, że mnie dreszcze przechodziły.
Gorąco polecam.
Fantastyczne wywiady z Hertą Müller - mówić o tragediach tak pięknym językiem to chyba tylko ona potrafi. Właśnie ten kontrast sprawił, że mnie dreszcze przechodziły.
Pokaż mimo toGorąco polecam.
Przejmująca i piękna zarazem, godna polecenia.
Przejmująca i piękna zarazem, godna polecenia.
Pokaż mimo toMogę czytać Hertę Muller bez końca. Jej proza jest niezwykła. Jest w niej i krystaliczne piękno, i okrucieństwo nie do wyobrażenia. Coś, co nas, ludzi żyjących tu i teraz, przeraża i przerasta. “Właśnie wtedy, gdy temat jest przerażający, albo ponieważ taki jest, musi zaistnieć w języku z celną pieknością” mówi Autorka w tej książce-wywiadzie. Ta literatura to nie rozrywka, nie pięknoduchowstwo, nie zaspakajanie swojego ego, to literatura tworzona po to, żeby przeżyć. Żeby siebie ocalić. Słychać w niej bicie serca. Przyspieszony oddech. Strach. Dlatego proza Herty Muller tak mnie hipnotyzuje. Uczy jak żyć w teraźniejszości. Jak silny potrafi być człowiek. I daje też ten oddech ulgi, że żyjemy w innym miejscu i w innym czasie. I że to wcale nie jest nasza zasługa. Tylko łut szczęścia. Nic więcej.
Mogę czytać Hertę Muller bez końca. Jej proza jest niezwykła. Jest w niej i krystaliczne piękno, i okrucieństwo nie do wyobrażenia. Coś, co nas, ludzi żyjących tu i teraz, przeraża i przerasta. “Właśnie wtedy, gdy temat jest przerażający, albo ponieważ taki jest, musi zaistnieć w języku z celną pieknością” mówi Autorka w tej książce-wywiadzie. Ta literatura to nie...
więcej Pokaż mimo to