rozwińzwiń

Live and let die

Okładka książki Live and let die Ian Fleming
Okładka książki Live and let die
Ian Fleming Wydawnictwo: Macmillan Education Cykl: James Bond (tom 2) kryminał, sensacja, thriller
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
James Bond (tom 2)
Wydawnictwo:
Macmillan Education
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wydania:
2009-01-01
Język:
angielski
ISBN:
9780230735088
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki The James Bond Omnibus 004 Ian Fleming, Yaroslav Horak, Jim Lawrence
Ocena 6,0
The James Bond... Ian Fleming, Yarosl...
Okładka książki The James Bond Omnibus 003 Ian Fleming, Yaroslav Horak, Jim Lawrence
Ocena 0,0
The James Bond... Ian Fleming, Yarosl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
947
724

Na półkach: , , ,

"Żyj i pozwól umrzeć" to druga książka z serii o Jamesie Bondzie, autorstwa Iana Flemminga. Co ciekawe tytuł ten ukazał się jako ósmy film i pierwszy w którym zagrał Roger Moore. W ekranizacji udział wzięła również Jane Seymour (którą wiele osób zna z serialu Doktor Quinn). Głównymi rywalami agenta 007 są Pan Byk oraz Baron Samedi. Tym razem jednak Bond ma wsparcie w osobie Felixa Leitera.
Mogę szczerze powiedzieć, że miałem okazję obejrzeć praktycznie wszystkie filmy o Jamesie Bondzie (ale bez tych z Danielem Craigiem). Mimo, że te filmy były naiwne to jednak lubiłem je. Natomiast czytając tę książkę miałem wrażenie, że James Bond w wersji papierowej to jest jednak pierdoła i dlatego też nie mogłem się w tę historię wciągnąć. Jednak na pewno wrócę do twórczości Iana Flemminga tym bardziej, że mam jeszcze kilka jego książek w domu.
"Żyj i pozwól umrzeć" to 235 stron, na przeczytanie których potrzebowałem dziesięciu dni i dziesięciu posiedzeń. Wynik taki plasuje tytuł ten na 192 miejscu wśród 194 książek Przeczytanych Na Tronie. Jak już wspomniałem sięgnę kiedyś po inne książki o Bondzie, może będą lepsze niż ten tytuł.

https://www.instagram.com/czytamnatronie
https://www.facebook.com/czytamnatronie

"Żyj i pozwól umrzeć" to druga książka z serii o Jamesie Bondzie, autorstwa Iana Flemminga. Co ciekawe tytuł ten ukazał się jako ósmy film i pierwszy w którym zagrał Roger Moore. W ekranizacji udział wzięła również Jane Seymour (którą wiele osób zna z serialu Doktor Quinn). Głównymi rywalami agenta 007 są Pan Byk oraz Baron Samedi. Tym razem jednak Bond ma wsparcie w osobie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
94
82

Na półkach:

W obieg weszły złote monety wykute w XVI/XVII wieku. Stanowią część zagionionego skarbu piratów, który spoczął na dnie Morza Karaibskiego. Ktoś je odnalazł i postanowił zniszczyć rynek dla swoich korzyści. Wszystkie ślady prowadzą do Nowego Jorku. Bond zostaje wybrany do rozwiązania tego procederu. Aby tak się stało będzie zmuszony do współpracy z CSI, a ich teatr działań zostaje wzbogacony o trzecią siłę - Smiersz.

Druga część przygód agenta Jej Królewskiej Mości przebiega bardzo podobnym schematem jak Casino Royale. Fabuła jest płynna, przemyślana. Fleming nie raczy nas nagłymi i niespodziewanymi zwrotami akcji. Stawia na prostotę, akcję i magnetyzm Bonda. Ten prosty zabieg znowu zdaje egzamin. Książkę chce się czytać, fabuła wyrywa się by ją poznać - pomimo prostolinijności.

Dodatkowym atutem „kolejnego Bonda” jest Felix Leiter. Bohater jest świetnym uzupełnieniem osobowości Bonda. Są jak yin yang. Sceny z ich udziałem, dynamika relacji stanowi o sile książki, dzięki czemu jej odbiór jest lepszy w stosunku do wspomnianego już Casino Royale.

Ian Fleming apgrejdował swój styl. Na wierzch wychodzi obraźliwe, w obecnych czasach, określanie osób czarnoskórych. Spooooro tego było (w porównaniu do poprzedniej części)… Jest tu również widoczne przedmiotowe traktowanie kobiet przez Bonda. Pamiętajmy, że książka została napisana w połowie ubiegłego wieku - to było powszechne. Nie każdemu może to pasować, dlatego uprzedzam. :) Poza powyższym Fleming wie o czym pisze i to można to odczuć na każdej stronie.

Druga część przygód Bonda jest lepsza od swej poprzedniczki. Bohater ma większe pole do popisu, intryga jest bardziej zawiła co dostarcza większej ilości rozrywki dla czytelnika. Niezmiennie polecam na długie wieczory, gdy szukacie czegoś dobrego i lekkiego.

W obieg weszły złote monety wykute w XVI/XVII wieku. Stanowią część zagionionego skarbu piratów, który spoczął na dnie Morza Karaibskiego. Ktoś je odnalazł i postanowił zniszczyć rynek dla swoich korzyści. Wszystkie ślady prowadzą do Nowego Jorku. Bond zostaje wybrany do rozwiązania tego procederu. Aby tak się stało będzie zmuszony do współpracy z CSI, a ich teatr działań...

więcej Pokaż mimo to

avatar
110
59

Na półkach: ,

5.5 Dwuwymiarowa; napisana zręcznie, ale bardzo bezpiecznie; chce się ją czytać, ale prawie nigdy nie ekscytuje.

Jest to bardzo opisowa książka; ich ilość sprawia, że narracja, i tak już sztywna, zastyga. Lokacje są różnorodne i klimatyczne. Postacie są w jakimś stopniu zarysowane, choć sam Bond jest nieco niemrawy (mam wrażenie, że znajomość filmów z Connerym i Craigiem podświadomie przyszła mi z pomocą). Fabuła jest całkiem interesująca i, w porównaniu do wczesnych bombastycznych ekranizacji, stosunkowo przyziemna. Opowiedziana jest ona natomiast bardzo liniowo - brak tu jakichkolwiek niespodzianek, wszystko idzie po dokładnie wytyczonej ścieżce. No i ten przesadzony akcent Afroamerykanów z Bronxu, w oryginale prawie że nieczytelny.

5.5 Dwuwymiarowa; napisana zręcznie, ale bardzo bezpiecznie; chce się ją czytać, ale prawie nigdy nie ekscytuje.

Jest to bardzo opisowa książka; ich ilość sprawia, że narracja, i tak już sztywna, zastyga. Lokacje są różnorodne i klimatyczne. Postacie są w jakimś stopniu zarysowane, choć sam Bond jest nieco niemrawy (mam wrażenie, że znajomość filmów z Connerym i Craigiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
141
61

Na półkach: ,

Jako fan bonda z zalożenia bede nieobiektywny, ale niewatpliwiie jesli ktos siegnie po ksiazke maja przed oczami wylacznie obraz filmowego Jamesa z pewnoscia sie zdziwi. W tej ksiazce nasz ulubiony agent traci dogmt niezniszczalnego i widzimy jego krucha cielesnosc. Mm wrazenie ze ksiazkowy oryginal badziej oddaje to co w ostatnich latach prezentowal Daniel Craig niz cudownie odgrywajacy role w zyj i pozwol umrzec Roger Moore

Jako fan bonda z zalożenia bede nieobiektywny, ale niewatpliwiie jesli ktos siegnie po ksiazke maja przed oczami wylacznie obraz filmowego Jamesa z pewnoscia sie zdziwi. W tej ksiazce nasz ulubiony agent traci dogmt niezniszczalnego i widzimy jego krucha cielesnosc. Mm wrazenie ze ksiazkowy oryginal badziej oddaje to co w ostatnich latach prezentowal Daniel Craig niz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
543
539

Na półkach:

James Bond jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci kina akcji i sensacji, jaka istniała do tej pory, jaka istnieje i jaka w eterze tworów i relacji kulturowych ludzkości istnieć będzie. W przyszłości, co podejrzewam, nader ciężko będzie stworzyć osobowość - mimo iż fikcyjną - tak silną i znaczącą dla kultury popularnej, jak właśnie sławetny i ikoniczny brytyjski szpieg; postać, która to osadzona w bardzo bliskiej nam rzeczywistości, fikcji, wpływałaby na widzów kina i świata seriali, tak, jak robił to przez całą swoją historię – i wciąż tego dokonuje - ,,Agent 007”. Bo James Bond jest symbolem, a symbole i ikony, co by nie było, zawsze mają najtrudniej. Jego charakter jako nieustępliwego brytyjskiego tajniaka, również to, jak na przestrzeni lat został on przedstawiany głównie przez twórców filmowych, daje nam fanom gatunku sensacji jeden, dość charakterystyczny wniosek, którego nie sposób odrzucić: James Bond to ktoś niewątpliwie pasujący pod bycie ,,superbohaterem”; pod zyskanie miana herosa gatunku akcji i sensacji, postępującego w stylu Punishera, czy Deadpoola, ale szanującego ogólnie przyjęte zasady.

W sferze nurtu w popkulturze z wyraźnym motywem sensacji i szpiegostwa w tle, które to podchodzą praktycznie rzecz biorąc pod gusta większej rzeszy widzów i czytelników, obecność dającego się lubić klasycznego dżentelmena zawadiaki i amanta w jednym: Jamesa Bonda, wysłannika jej królewskiej mości, jest dużo więcej niż tylko konieczna. Jego postać najlepiej kojarzy się z okresem Zimnej Wojny, z wspomnianym drygiem politycznym, piramidą władzy czy wnikliwym szpiegostwem, z kimś w tym zanurzonym, gustującym jednocześnie w intensywnym życiu: pięknych kobietach, szybkich autach, eleganckich i wytwornych garniturach i drogich restauracjach, w których nie je się byle czego z byle kim, nie rozmawia się o byle czym, lecz załatwia interesy – w końcu najlepiej jest robić to na neutralnym gruncie, czyż nie?. Taki właśnie jest, okiem czytelnika czy widza, szpieg brytyjskiej Secret Intelligence Service (MI6),którego za to, jak zaprezentowały go rzeszy odbiorców popkultury liczne filmy – jak na przestrzeni lat ta postać się rozwijała i adaptowała do coraz potężniejszych łotrów, mogących zagrozić światu w coraz rozleglejszy sposób, powinno się – przynajmniej częściowo - nazwać go superbohaterem – jednostką wykwintną, znaczącą dla kina akcji i sensacji. Powiedzmy, że pan Bond mógłby uchodzić za herosa wprost z amerykańskiego komiksu, jednakże jest w tej materii pewne ale. Byłby to niecodzienne przedstawienie herosa dla publiczności, która nie akceptowałaby klasycznej idei superbohatera przedstawianego na kartach komiksu lub na ekranach kinowych adaptacji.

James Bond, jako ,,heros akcyjniak” dla wybrednych, gustujących bardziej w klasycznym kinie, gdzieś tam tkwiącym jedną nogą w erze srebrnego ekranu, w czy innych formach przekazywania treści uniwersów tematycznych odbiorców. A czemu by nie? Czy jest to ktoś, kto poza sprawami prywatnymi i politycznymi byłby jednocześnie skupiony na wykonaniu swojego zadania, które jak na superbohatera przystało: jest kluczowe dla losów ludzkości? Ktoś, kto ukazywałby jedynie cząstkę prawdziwego siebie, resztę chowając pod płaszczykiem piekielnie skutecznego dżentelmena, uwielbiającego zakulisowo załatwiać swe powinności? No właśnie, jaka jest w końcu najbardziej charyzmatyczna, rozpoznawalna, także najbardziej pociągająca płeć piękną postać ze sfery kina i seriali gatunku akcji, intrygi i sensacji? Odpowiedź jest tylko jedna i do bólu oczywista. Jednak czy filmowy Bond to archetyp idealnego protagonisty dla tego gatunku popkulturowych treści? Czy, jako tak sławny i ważny brytyjski (fikcyjny) szpieg powinien on dojrzeć do takiej formy, jakim przedstawia go współczesny filmowy świat? A co z częścią beletrystyczną, z której się on wywodzi? Co ze słynnymi – pamiętanych raczej przez starszych widzów – pierwszymi bondowskimi kreacjami? Jaki był on wtedy, jaki jest Bond w kinie dzisiaj? A jaki jest w beletrystyce?

Tego typu i podobne, kończące powyższy akapit, rozważania zmusiły część mojej geekowskiej popkulturowej świadomości, do wzięcia ,,na iście szpiegowski celownik” jednej z książek o ,,agencie 007”, autorstwa mało znanego młodszemu pokoleniu czytelników brytyjskiego mistrza pióra – specjalistę od wartkich, pełnych inteligentnych polityczno-sensacyjnych wątków we współczesnej powieści, Iana Fleminga. Na czytelniczy warsztat tego pisarza wziąłem, i nie będę tego jakoś skrzętnie ukrywać, dowolny utwór artysty, który w jakiś sposób ma zaznajomić mnie z tym kim był James Bond na łamach języka i kultury literatury. I przyznam się szczerze, szpieg jej królewskiej mości znany jest mi wyłącznie z płaszczyzny kinowej. Komiks, powieść, dane encyklopedyczne – w tym jestem totalnie zielony! I chyba wielu z Was też. Dlatego wniosek jest tylko jeden - trzeba poznać genezę tego najbardziej ,,tajniackiego” wśród tajniaków brytyjskiego agenta, aby w ogóle zyskać pewność, że to, co dowiadujemy się o nim na tkance filmu ma sens. Czy kino w jakiś sposób ,,nie dopieszcza”, nie przejaskrawia po hollywoodzku istoty jego osoby: wnętrza i zewnętrza, które opisują każdego człowieka; czy hollywoodzka maszyna do spełniania snów nie tworzy gotowego, celowo dobranego pod publikę wizerunku pana Bonda. Co może zmienić w kwestii pojęcia, tego czym ów elegancki, gustowny, zabójczy amant i najemnik w jednym, agent 007, jest?

I tak, na mój kolejny czytelniczy dryg, tym razem w ramach odpoczynku od komiksu, literacko ujętej fantastyki naukowej, a po części jako swego rodzaju forma doświadczenia nowości gatunkowej w sferze beletrystyki akcji, sensacji i szpiegowskiej intrygi, także jako odważna próba sprawdzenia tego, jaki w rzeczywistości jest skradający serca fanów kochających klasyczną, intensywną akcję, James Bond, wybrałem beletrystykę pt. "Żyj i pozwól umrzeć". Po pierwsze, co najbardziej istotne w tym tytule, to to, że wyraźnie w oczy rzuca się po zapoznaniu z powieścią: po przebrnięciu przez jej pierwsze kilkanaście stron, wraz z zasmakowaniem jej języka, specyfiki stylu tworzenia Iana Fleminga: niezwykła elegancja dzieła brytyjczyka, blichtr, wytworność, i częściowo kokieteria i angielska duma; z tak napisaną powieścią, jak do tej pory nie miałem przyjemności się zetknąć, podejrzewam wielu z Was pewnie też po raz pierwszy,,eksploruje wyżyny” tejże brytyjskiej narracji akcji sprzed 60 lat. I nie wiem, czy akurat ta ,,wytworna” angielska specyfika, również pozostałe cechy tego tytułu, nie będą dla tej pozycji, której nazwa jest wyznacznikiem swoistego credo Jamesa Bonda: tylko i wyłącznie elementem podkreślającym tę tytułową postać oraz środowiska, w którym agent się obraca, kosztem narracji akcji, opisów rzeczywistości etc. Dlatego też można sądzić, że jest to w jakimś procencie książka wchodząca w psychikę ,,007”; to powieść żyjąca głównym bohaterem, od niego rozprowadzająca resztę cech i jego wartości na całość ponad 200 stron treści. Bo jeśli tak miałaby prezentować się każda z powieści Fleminga, jak ma to miejsce w "Żyj i pozwól umrzeć", mielibyśmy wtedy do czynienia z czymś, co w literaturze tego nurtu byłoby dość nietypowe, niedostatecznie dobre i energiczne dla młodego odbiorcy, jednakże bardzo dobre dla doświadczonego i wysmakowanego czytelnika, głównie kogoś wychowanego w latach 70-80-tych, wychwalającego sobie liczne bonzowskie filmy, które rozpoczęły pierwszą dużą w dziejach kinematografii serię obrazów z nurtu sensacji, akcji z elementami szpiegowskimi, polityką i tego typu machinacjami.

"Żyj i pozwól umrzeć", to nie powieść ostatnich lat – to nie tytuł idealny dla sensacji i akcyjniaków XXI wieku. Można się – mówiąc delikatnie - ,,przejechać”, jeśli ktoś sądzi, że chwytając za tę czy inną beletrystykę Fleminga z Bondem w roli głównej otrzyma bohaterów pokroju zadziornych, nieustępliwych renegatów własnego losu wprost z powieści Toma Clancy’ego i Lee Childa, i to wszystko w jednym tym właśnie tytule Fleminga, co do którego nazwy można podejść w ten sposób: to jego credo; to zbiór niepisanych zasad wyznawanych przez najbardziej rozpoznawalnego agenta wywiadu w dziejach kultury popularnej – zasad opisujących jego spojrzenie na siebie, swoją powinność do ojczyzny, i to jak odnajduje się on w tym, co robi. Bo w "Żyj i pozwól umrze" Bond wie, co robi; czytelnik jest w stanie przebrnąć przez dyplomatyczne, eleganckie, wyniosłe postępowanie agenta – co widać po tego rodzaju stylu nakreślania materiału przez Fleminga – w jednym jedynie warunku: dość dobra znajomość z uniwersum filmowym Jamesa Bonda, które rozciąga się na kilkadziesiąt utworów, trwając przez kilkadziesiąt lat do chwili obecnej. Z tej brytyjskiej ,,dworskości”, tej wysmakowanej estymy językowej – bo nie wiem jak inaczej zabiegi autora niniejszym zawarte należy określić – gusta czytelnika kupią jedynie opisy pomieszczeń, obszarów miejskich i naturalnych, i całej reszty infrastruktury widzianych oczami pana Bonda. Fleming, nie ma to tamto, obiektywnie to ujmując tym tytułem dał się poznać jako ojciec beletrystyki bondowskiej, będący oszczędnym autorem, prezentującym tą do tylko określonego poziomu akcję, tą stabilną i ostrożną klasykę.

"Żyj i pozwól umrzeć" jest powieścią eksperymentalną. Gdybym nie znał kinowego dzieła o tym samym tytule, w którym w rolę Bonda wcielał się Roger Moore, inaczej odebrałbym niniejszym recenzowany utwór Fleminga. Ezoteryka, egzotyka i ta cała mistyka voodoo nie były na rękę książce. ,,Wielki zły” – przeciwnik tytułowego protagonisty – to taki typowy złol, za którym ugania się typowy Bond. Kobiety odegrały tu o wiele bardziej znaczącą rolę niż baronowie i kapłani kultu. Natomiast sceny walki utrzymywały się na statecznym poziomie - nie było ich wiele, a ich opisy można było zrozumieć mając przed oczami projekcję filmu z 1973 roku, nic poza tym.

James Bond jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci kina akcji i sensacji, jaka istniała do tej pory, jaka istnieje i jaka w eterze tworów i relacji kulturowych ludzkości istnieć będzie. W przyszłości, co podejrzewam, nader ciężko będzie stworzyć osobowość - mimo iż fikcyjną - tak silną i znaczącą dla kultury popularnej, jak właśnie sławetny i ikoniczny brytyjski...

więcej Pokaż mimo to

avatar
789
789

Na półkach: , ,

144/150/2020
Skarb piratów - złote monety z XVI i XVII wieku - zatopiony w morzu w okolicach Jamajki i "strzeżony" przez żarłoczne rekiny i barakudy. Wydaje się, że niedostępny... A jednak ktoś się do niego dorwał i wypuszcza monety na rynek. James Bond ma przerwać ten proceder.
A potem, jak zawsze: mordobicia, strzelaniny, podróż samolotem i pociągiem, piękna kobieta, rajska wyspa, wyczerpująca wyprawa, śmierć zagląda w oczy, a jednak znowu się udało.
Sposób na wykończenie Bonda opisany w "Żyj i pozwól umrzeć" został wykorzystany w filmie "Tylko dla twoich oczu". Co zostało zmienione w ekranizacji/"ekranizacji" tej książki? Dowiem się niebawem, jak sobie przypomnę film.
I uzupełnię tą opinię.
PS. W filmie zamiast rekinów i barakud - krokodyle i aligatory, zamiast złotych monet - narkotyki, a poza tym to pi razy drzwi - podobnie. Gonią się motorówkami po Missisipi. Roger Moore to lubi - albo narty albo sporty wodne.
Aha, debiutuje Jane Seymour jako Solitaire. Głównie robi wystrachaną minę, rzuca się 007 w objęcia i jęczy "och, James!". Och, Boże.

144/150/2020
Skarb piratów - złote monety z XVI i XVII wieku - zatopiony w morzu w okolicach Jamajki i "strzeżony" przez żarłoczne rekiny i barakudy. Wydaje się, że niedostępny... A jednak ktoś się do niego dorwał i wypuszcza monety na rynek. James Bond ma przerwać ten proceder.
A potem, jak zawsze: mordobicia, strzelaniny, podróż samolotem i pociągiem, piękna kobieta,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
821
16

Na półkach: , ,

Świetne opisy przyrody:)

Świetne opisy przyrody:)

Pokaż mimo to

avatar
481
476

Na półkach:

"Żyj i pozwól umrzeć" skonstruowane jest liniowo i banalnie: najpierw Bond przechodzi odprawę, która wyjaśnia czytelnikowi calutką fabułę, a potem rusza na misję, która składa się z szeregu scen akcji i prowadzi do bardzo łatwego do odgadnięcia finału. Postaci zarysowane są powierzchownie, a intryga - obejmująca gangsterów wyznających wudu, pirackie skarby i radziecki wywiad - brzmi jak coś, co mógłby wymyślić dziesięciolatek. Zaskoczeniem jest to, ile razy Bond daje się schwytać albo przechytrzyć; w "Casino Royale" robił jeszcze wrażenie kompetentnego, ale tutaj popełnia jedno głupstwo za drugim, byle tylko doprowadzić główny wątek do następnego wyznaczonego przez Fleminga punktu. Ogółem "Żyj i pozwól umrzeć" to kompletna sztampa, być może niespotykana w roku wydania, ale na dziś dzień mało satysfakcjonująca. Wyróżniają ją w zasadzie tylko dwa aspekty: po pierwsze, trzeci akt toczy się w przyjemnej tropikalnej scenerii, z której Fleming wyciska wszystkie soki plastycznymi opisami; po drugie, jest to powieść haniebnie rasistowska, przedstawiająca czarnych jako niemądry lud pogrążony w zabobonie. I to nie jest tylko kwestia paru scen - cała książka roi się od wątków i spostrzeżeń, które w XXI wieku są nawet nie kontrowersyjne, a zwyczajnie obraźliwe i niedopuszczalne.

"Żyj i pozwól umrzeć" skonstruowane jest liniowo i banalnie: najpierw Bond przechodzi odprawę, która wyjaśnia czytelnikowi calutką fabułę, a potem rusza na misję, która składa się z szeregu scen akcji i prowadzi do bardzo łatwego do odgadnięcia finału. Postaci zarysowane są powierzchownie, a intryga - obejmująca gangsterów wyznających wudu, pirackie skarby i radziecki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
977
393

Na półkach: , ,

Jedzie się. Nic się nie telepie, nie zgrzyta, nie kuleje. Jak spod igły. A Bond inny niż filmowy; surowszy, zimniejszy.
Świetna literatura!

Jedzie się. Nic się nie telepie, nie zgrzyta, nie kuleje. Jak spod igły. A Bond inny niż filmowy; surowszy, zimniejszy.
Świetna literatura!

Pokaż mimo to

avatar
17
10

Na półkach:

Bez fajerwerków - książka solidna. Są lepsze w serii Bonda - są i gorsze :). Podróż sentymentalna - po obejrzeniu filmów nadrabiane braki literaturowe ;)

Bez fajerwerków - książka solidna. Są lepsze w serii Bonda - są i gorsze :). Podróż sentymentalna - po obejrzeniu filmów nadrabiane braki literaturowe ;)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    660
  • Posiadam
    326
  • Chcę przeczytać
    297
  • Teraz czytam
    16
  • Ulubione
    9
  • James Bond
    8
  • Chcę w prezencie
    6
  • 2018
    5
  • Thriller/sensacja/kryminał
    5
  • Kryminał
    5

Cytaty

Więcej
Ian Fleming Żyj i pozwól umrzeć Zobacz więcej
Ian Fleming Żyj i pozwól umrzeć Zobacz więcej
Ian Fleming Żyj i pozwól umrzeć Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także