W lasach Łemkowszczyzny
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- U lisach Łemkiwszczyny
- Wydawnictwo:
- Mireki
- Data wydania:
- 2015-12-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-12-07
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364452697
- Tagi:
- UPA Bieszczady łemko łemkowszczyzna akcja Wisła
Łuny w Bieszczadach 1944-1947 we wspomnieniach żołnierza UPA z kurenia „Rena“
"Wieczorem tego samego dnia przyszedł rozkaz przygotowania się do wymarszu. Przez wsie Łubne i Bystre udaliśmy się w kierunku Baligrodu. Jeszcze zanim zaczęło świtać zostaliśmy rozstawieni na pozycjach wokół Baligrodu. Mój pluton ruszył na stanowisko od strony wsi Stężnica.
Wysyłając nas na stanowisko „Burłaka“ wydał nam rozkaz ukarania zabójców ukraińskich dzieci, kobiet i mężczyzn. Zwiad miejscowego podziemia od dłuższego czasu sporządzał dokładne spisy Polaków, którzy masakrowali ukraińską ludność. Takie spisy dostały nasze odziały, wysyłane do różnych części Baligordu. […] Obudziwszy tych terrorystów ze snu, nasze grupy specjalne odczytały im wyroki śmierci wydane przez powstańczy sąd polowy, wyliczając szczegółowo ich zbrodnie: kogo, gdzie i kiedy zabili. Następnie wyrok wykonano na miejscu. Zanim mieszkańcy Baligrodu obudzili się, nasza akcja karna była zakończona. […]"
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 7
- 6
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Paskudny paszkwil na Polaków, jedyne co warto przeczytać to wstęp napisany przez wydawcę. Brednie o "bohaterstwie" banderowców broniących Ukraińców przed mordercami z Polskiej partyzantki. Wartość historyczna zerowa, literacko dno.
Paskudny paszkwil na Polaków, jedyne co warto przeczytać to wstęp napisany przez wydawcę. Brednie o "bohaterstwie" banderowców broniących Ukraińców przed mordercami z Polskiej partyzantki. Wartość historyczna zerowa, literacko dno.
Pokaż mimo toCóż z tych wspomnień niewiele się dowiemy o działaniach UPA i jednostki autora a wiele więcej o mizernej próbie usprawiedliwienia siebie i brązownictwa UPA. Autor widział w lipcu '44 a zasadniczo w sierpniu zahartowanych w bojach z Niemcami partyzantów UPA, mimo, że generalnie UPA unikało starć z Niemcami, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu obowiązywała ich niby umowa o niewchodzeniu sobie w drogę. Bronić się bronili gdy Niemcy próbowali uspokoić zaplecze bezpośrednie frontu (i wtedy generalnie nie miało znaczenia jaka partyzantka - polska, ukraińska, sowiecka, jakakolwiek, regularne wojsko takie walki wygrywało) ba zdarzały się nawet większe walki ale - w rejonie Żytomierza, daleko, daleko od miejsca działań autora.
Autor bredzi coś o Polakach masowo współpracujących z bolszewikami (czasem to wręcz synonimy!) i jednocześnie Niemcami (choć lokalnie dla obrony przed UPA zdarzało się, że miejscowi Polacy ściągnęli jednych bądź drugich nigdy nie na taką skale jak opisuje to autor).
We wspomnieniach autora Polacy nigdy nie mają się czego bać ze strony UPA (śmiechu warte) a nawet jak UPA kogoś zabije to tylko Polaków mordujących inteligencje ukraińską tudzież chłopów (jak w Baligrodzie gdzie UPA - w czym autor uczestniczył - zamordowało ponad 50 Polaków),nigdy nie zabijało starych osób (no chyba, że 80 latków) i zawsze łoiło skórę bolszewikom (najlepiej świadczy przykład Baligrodu gdzie UPA wycofało się z miejscowości na informacje, że zbliża się sowiecka partyzantka - G. Motyka, Łuny w Bieszczadach 55-57).
Autor też widział po wsiach, ba w każdej miejscowości jaką mijał, pozostawione na widok publiczny,okrutnie zmaltretowane ciała Ukraińców zabitych przez Polaków. 27 wołyńska dp AK już dawno była na Lubelszczyźniei albo pomagała odbić Lublin albo była internowana przez Sowietów w Skrobowie i innych obozach, 38 pp AK z 22 dp AK czy 17 pp z 24 dp AK walczyły w rejonie Rzeszowa (zdobyty 2 sierpnia, 3 zaczęły się aresztowania i osadzanie na zamku rzeszowskim). Nie ma więc specjalnie jak, kiedy i kim mordować po wsiach Ukraińców. Nie żeby reakcja polska na Rzeszowszczyźnie nie była ostra i niejednokrotnie krwawa - była (jedyne co mi przychodzi akurat do głowy to Pawłokoma ale to jest już '45). Wszystko to jednak, dość brutalnie uciął front sowiecko-niemiecki a więc lipiec 44.
Opowieści z walk to inna sprawa - albo parę strzałów i wróg ucieka, albo nasze ckm wycięły wszystkich sowieckich spadochroniarzy (nocą, gdzie nie ma jak celować a i trudno określić ilu wrogów było, ba niejednokrotnie strzelano do krzaków które rzucały dziwny cień! a tu bah UPowcy widzą w ciemnościach lepiej niż koty) - brak najczęściej danych umożliwiających jakąkolwiek weryfikację takich starć. Albo jakieś kosmiczne opisy - w jakimś ataku na obóz sowieckiej partyzantki znajomy autora ("Słowak") miał mu uratować życie zestrzeliwując wrogich żołnierzy siedzących na drzewach. Ba nie byle jakich żołnierzy bo uzbrojonych w pm albo km (lkm lub rkm). O ile sowieccy strzelcy wyborowi/snajperzy robili takie akcje o tyle nikt z bronią automatyczną bo takie zachowanie to czyste samobójstwo (miejsce prowadzenia ognia automatycznego bardzo łatwo zlokalizować a z drzewa nie ma odwrotu).
Trochę bardziej wartościowe wspomnienia robią się dopiero z akcji "Wisła" gdy wspomina o rozmowach z WiNem (miały miejsce ale autor znowu tak to poskręcał, że ciężko ten kłębek czytać). Przeciętne - warto przeczytać by wiedzieć, że "sowiecki" styl pisania wspomnień (brązowniczy do bólu, zawsze jesteśmy poszkodowani i wiatr zawsze w oczy) jest typowy również dla UPA, tak niby się od sowietów odcinających (ale i nasi partyzanci w czasach "późnego zbowidu" zwykli tak robić). Niemniej jak na coś pisanego niby na świeżo w 1949 to trochę słabo tu z faktami.
Cóż z tych wspomnień niewiele się dowiemy o działaniach UPA i jednostki autora a wiele więcej o mizernej próbie usprawiedliwienia siebie i brązownictwa UPA. Autor widział w lipcu '44 a zasadniczo w sierpniu zahartowanych w bojach z Niemcami partyzantów UPA, mimo, że generalnie UPA unikało starć z Niemcami, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu obowiązywała ich niby umowa o...
więcej Pokaż mimo toSłabo napisane "masło maślane". Dziwne, że w ogóle ktoś to wydał. Na mały plus interesujaca perspektywa i narracja o Polakach mordujących biednych ukraińskich wieśniaków.
Słabo napisane "masło maślane". Dziwne, że w ogóle ktoś to wydał. Na mały plus interesujaca perspektywa i narracja o Polakach mordujących biednych ukraińskich wieśniaków.
Pokaż mimo to