Powiem szczerze, że mam mieszane uczucia co do książki. Liczyłam na coś bardziej lekkiego. Osobiście jakoś nie ciągnęło mnie do skończenia tej historii, dlatego też odkładałam ją, co rusz na bok, na poczet innych publikacji. Jednak o samej książce. Na pewno drażniła mnie mała czcionka, ponieważ szybko męczyły mi się oczy. Ale to można rzec, że widziałam kupując. Co do samej historii to ona swoje plusy i minusy. Podoba mi się pokazanie świata i choroby rodziców z dwóch różnych perspektyw. Marty, czyli aktorki, dość bogatej osoby, która nie znalazła szczęścia w miłości. Kasi normalnej gospodyni domowej z mężem u boku. Sama opowieść o nowotworach dwóch najbliższych osób - matki i ojca wraz dobija. Może to nieodpowiedni czas dla mnie na tą książkę, a może już za dużo chorób w życiu spotkałam, ale ciężko mi się o tym czytało.
Z innej perspektywy podobał mi się wyjazd Marty do Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach i to jak autorka opisała to miejsce. Jednak to dlatego, że powyższa miejscowość to moja bliska okolica.
Wynotowałam cytat: "Bo każda rola to skrojony przez reżysera kombinezon i chodzi o to, żeby się w niego zmieścić, żeby wyglądało, że jest szyty na miarę. -Niezła definicja aktorstwa."
Książkę zgłaszam do dwóch wyzwań "Czytam, bo polskie" i "Czytam, ile chcę".

Powiem szczerze, że mam mieszane uczucia co do książki. Liczyłam na coś bardziej lekkiego. Osobiście jakoś nie ciągnęło mnie do skończenia tej historii, dlatego też odkładałam ją, co rusz na bok, na poczet innych publikacji. Jednak o samej książce. Na pewno drażniła mnie mała czcionka, ponieważ szybko męczyły mi się oczy. Ale to można rzec, że widziałam kupując. Co do samej...