One-Punch Man tom 1 - Cios pierwszy

Okładka książki One-Punch Man tom 1 - Cios pierwszy Yusuke Murata, ONE
Okładka książki One-Punch Man tom 1 - Cios pierwszy
Yusuke MurataONE Wydawnictwo: J.P. Fantastica Cykl: One-Punch Man (tom 1) komiksy
200 str. 3 godz. 20 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
One-Punch Man (tom 1)
Tytuł oryginału:
Onepunch-Man
Wydawnictwo:
J.P. Fantastica
Data wydania:
2015-12-05
Data 1. wyd. pol.:
2015-12-05
Data 1. wydania:
2015-09-01
Liczba stron:
200
Czas czytania
3 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374715515
Tagi:
akcja komedia s-f superbohaterowie siły nadprzyrodzone seinen manga
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki One-Punch Man tom 27 - Pełnia Mocy Wichury Yusuke Murata, ONE
Ocena 7,9
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man tom 26 - Niepojęte Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,0
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man Vol 28 Yusuke Murata, ONE
Ocena 0,0
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man tom 25 - Motorycerz Yusuke Murata, ONE
Ocena 7,8
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Ajin 1 Tsunina Miura, Gamon Sakurai
Ocena 7,5
Ajin 1 Tsunina Miura, Gamo...
Okładka książki Atak Tytanów: Bez żalu. Levi – narodziny #1 Isayama Hajime, Gun Snark, Hikaru Suruga
Ocena 8,1
Atak Tytanów: ... Isayama Hajime, Gun...
Okładka książki Horimiya 1 Hagiwara Daisuke, HERO
Ocena 7,9
Horimiya 1 Hagiwara Daisuke, H...
Okładka książki One-Punch Man tom 2 - Tajemnica siły Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,1
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
242 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
543
539

Na półkach: , ,

W życiu jest tak, że jak się jest młodym, to miewa się różne pomysły - niektóre są dobre, inne bardzo dobre, a jeszcze inne zupełnie z przeciwnego bieguna: totalnie ,,skaszaniałe" i absolutnie nielogiczne i nieodpowiedzialne. Tak też jest nie tylko w przypadku ,,prawdziwego życia", ale i naszych pasji: bo jak się coś nieoczekiwanego wybierze, np. jako kolejna lektura w cyklu lub film z serii, i nie siądzie to na gusta, to później tylko... ot fanowski ,,płacz i zgrzytanie zębów". To się nazywa życiowe doświadczenie, a człowiek poprzez doświadczenie, zwłaszcza na błędach, uczy się najlepiej. Tak było i ze mną jeśli chodzi o ostatnie wybory czytelniczych perełek, które trzeba by doświadczyć, ,,no bo to w końcu obowiązek!". Trochę nerwów sobie z tego tytułu napsułem, ale było po prostu warto. Szczególnie jeśli chodzi o Świat ,,overpoweringu" i supermocy spośród słynnego wśród ,,animemangowiczów" cyklu One-Punch Man.

Przed przystąpieniem do solidnego wczytania się w pierwszy tom "One-Punch Man", tak się zastanawiałem czy w kwestii mangi do tego Uniwersum istnieje może jakieś większe wydanie zbiorcze: 4 czy 5 tomów - a nie jak zwykle jeden zawierający ileś rozdziałów - po polsku ,,spakowane" w coś a'la ,,biblijnych" rozmiarów na miarę, przykładowo, superbohaterskiego (Marvel czy DC Comics) Omnibusa? Zawsze byłoby to lepsze obiektywnie rozwiązanie, gdyż z racji tego jak potężnie dynamicznie, i to w nurcie superbohaterskim, z dozą kreacji nietuzinkowych postaci oraz kapryśnego humoru, który nie każdemu może przypaść do gustu, opowiada się obecnie historie o absurdalnie potężnych herosach i równie mocarnych super złoczyńcach w popkulturze, lepiej jest ciągnąć czytelniczo kilka tomów naraz. W ten sposób cała lektura jest, a raczej byłaby, przyjemniejsza a "One-Punch Man" w jakiej formie byłby o wiele, wiele bardziej zrozumiały i przystępniejszy w odbiorze. Z tego co mi wiadomo, na mojej czystej fanowskiej ciekawości i tylko poszukiwaniach skończyło się takie ,,omnibusowe onepunchmanowe" rozkminianie. Postanowiłem nie drażnić swojej dociekliwości jeszcze bardziej i jednak zacząć czytać mangę o przygodach fantastycznego Saitamy i wszelkiego rodzaju innych wątków ,,zaognionych" głównie wokół Metropolii Z-City.

Zanim wsiąkłem w klimat, atmosferę i cholernie szybką narrację mangi "One-Punch Man", wcześniej, i to o wiele wiele wcześniej, zajmowałem się oglądaniem pierwszych dwóch sezonów anime z tego ,,maksymalnie pociesznego" Świata, rzeczywistości idealnej dla wielu głodnych wrażeń geeków i anime-nerdów. I tak, to właśnie w tym anime (w komiksie z tego cyklu jest podobnie, jednak to dopiero pierwszy tom, początek mej przygody z tym medium, więc o jakiekolwiek szersze podsumowanie jest tu ciężko),jak napomknąłem nieco wyżej, z supermocami jako jednym z motywów w roli głównej jest po prostu wszystko: od osnowy fantastyczno-naukowych treści, przez oryginalne podejście do idei i formy supermocy aż po kreację głównego bohatera o nie do pomyślenia, wychodzącej poza skalę potęgi, która może zostać wyprowadzona tym słynnym ,,jednym ciosem".

Silną stroną w rysowanym "One-Punch Man" - jakbym miał ogólnie wybierać - jest summa summarum: świetna zabawa z fabuły i, fakt, nieoczekiwanie zabawna oraz wielce dynamiczna kreska, nieco powagi w tle... ale to nie tylko!. Autorem mangi pierwszego tomu jest znany szerzej w gronie doświadczonych fanów ,,One" (scenariusz/ilustracje),a najważniejszą kwestię rysunków wziął na siebie Yusuke Murata. Z samych wydarzeń prezentowanych w tym tomie, mimo ich komiczności, przerysowania etc., płynie jakiś morał, rzekłbym nawet: jest coś tu z archetypu/wzorca superbohatera w popkulturze, który prezentuje Saitama, jednakże to zależy od czytelnika, a najważniejsze od tego, jak zrozumie emocje płynące z kreacji głównego protagonisty. Co ciekawe, manga ta to nie żaden audiowizualny byt, którego sumarycznie doświadcza się inaczej w kwestii przelania wydarzeń z danego Uniwersum na odpowiednią formę – inaczej niż robi to komiks. Dlatego ów tom jest poniekąd specyficzny: oprócz Saitamy właśnie nie zdołałem identyfikować się jako geek i fan aż tak z licznymi ,,inaczej" bohaterskimi osobistościami, których w anime jest od groma, a w mandze dopiero ich, z każdym kolejnym tomem, z czasem przybędzie. Choć każdą z nich szanuję i podziwiam, to Saitama i ewentualnie Genos z tejże mangi zajęły mnie całkowicie – te sylwetki spodobały mi się na ,,całej szerokości i długości” ich charakterystyki i wszystkiego, co opowiadane i z nimi związane. Być może wyjaśnienie ,,kupienia gustów” mojej osoby tytułowym nadczłowiekiem i niektórymi sylwetkami z Uniwersum jest takie, że "One-Punch Man", nie oszukujmy się, w dużej mierze jest zarówno w anime, jak i w mandzie, co można doświadczyć już w 1-ym tomie niniejszym omawianej serii, nastawioną przeważnie na kult mocy jednostki opowieścią; to wymiar rozrywki w ,,komediowo-SciFi” stylu skierowany na eksploatację w każdy możliwy sposób wychodzącej poza granice jakichkolwiek klasyfikacji mocy głównego bohatera, czy innej ważnej postaci. Co można zauważyć w anime – z marszu, od razu od pierwszego epizodu – co ostatecznie potwierdza manga, jeśli pierwsze doświadczałeś w ,,OPM” serialu: przy hiper-potężnych jednostkach pozostali śmiałkowie wypadają... co najmniej blado, słabo, wręcz karykaturalnie, dlatego trudno jest się przywiązywać w tym anime - przynajmniej mi osobiście - do innych, niżeli główny, tak mocarny heros Saitama, sylwetek. ,,Łysol”, najważniejszy aktor widowiska przygotowanego nam w obu mediach tego Świata, ma o tyle gigantyczną przewagę nad konkurencją w byciu lubianym i ,,lofcianym” przez multum fanów gatunku ,,Overpowered” i ,,Shounen” w komiksach i adaptacjach anime, ponieważ jest o wiele bardziej nietuzinkowy niż ,,konkurencja” – to ten typ postaci i jej osobowości, którą można określać jako ,,ci, co urwali się z choinki", którzy nie dość, że posiadają pozagraniczne moce swojego ciała, to używanie – a raczej niewiedza jak to zrobić albo niechęć robienia tego – mocy, które otrzymało się w niewiadomy/zagadkowy sposób przyjmuje cechy komiczności, jednego, wciąż się eksploatującego, działającego i świetnego gagu. Czyli wychodzi na to, że "One-Punch Man" w całej swej okazałości równa się charaktery, czyli wykreowane postaci, bo one są tu jednak najważniejsze, fabuła nie do końca – ona co pokazuje 1 tom mangi – musi mieć tą podstawę, która ma być łopatologicznie prosta, zwięzła i konkretna, a resztą… zajmą się liczni bohaterowie i ich przeciwnicy.

,,To coś” ma w komiksie One’a i Muraty również ,,kreska”. Tak jest bardzo, bardzo charakterystyczna, na tyle, że jest to to samo, co w anime tylko zamknięte w nieruchomych kadrach i pozbawione koloru, jego tonu, głosu oraz odpowiedniego montażu. W moim odczuciu najpiękniejsze w mandze vol.1 o przygodach ,,Łysola" są te aż sączące się od dynamiki duże kadry, zajmujące całe strony opowieści, rozrysowane dla całej sceny jakby na co najmniej kilka stron. To pokazuje skalę i wagę tej niezwykłej opowieści. Szczególnym doświadczeniem jest ujrzenie rysowanego w tomie skromnie ,,rozkojarzonego Saitamy”, co jest arcykomiczne w stosunku do jego ,,poważnej wersji”, pełnej gotowości do walki, z rozrysowaną muskulaturą i spojrzeniem typu ,,uciekaj, bo zabiję”, gdzie wszystko to potrafi być umieszczone jedna wersja obok drugiej bardzo blisko siebie. Tak, to jest ten kontrast, który buduje kapitalny klimat i kreację osobowości czy też jej przejawy u Saitamy. A te lub wiele temu podobnych ,,rysunkowe kontrasty” mogą wybić z rytmu oceny i odczucia mangi, choć i tak to bardziej subiektywne wrażenie i sposobność do ewaluacji. W każdym razie, "One-Punch Man" nie jest prostym do oceny tytułem, nawet w pierwszym tomie, a zapewne taki nie będzie w kolejnych.

Czy nie zastanawialiście się, czy bycie tak mocarnym, tak gargantuicznie potężnym, kimś przez wielkie k, jak ,,Saituś Łysol”, może sprawić, że pokonywanie wrogów z perspektywy tej postaci i takiej jej mocy nie sprawia jej już żadnej satysfakcji? Że nieważne czego by się nie robiło, to i tak wygra się to starcie? I to znowu, i znowu… i tak po kres czasów?! No bo, po co angażować się w cokolwiek, nawet w zwykłe chodzenie na zakupy i podlewanie kwiatków w swoim małym mieszkanku, jak to robi Saitama – po co robić te prosty czynności, skoro i tak to czemu się poświęcasz nie daje Tobie żadnego rezultatu, a Ty musisz żyć z tą świadomością, że wracasz po takiej (znowu) wygranej batalii do domu, a jutro zapewne spotka cię to samo?! Czy taka potęga nie daje absolutnie niczego? A może jednak tak? Tego rodzaju refleksje, bardzo odważne zagrania psychologiczne, które wzbogacają tą mangę o potrzebną jej dawkę emocji, padają w tym właśnie tomie, w okolicy około bliżej połowy jego zawartości. Kilka stron naszego bohatera z takimi myślami i wewnętrznym dylematem uwypuklającym jego rozdarcie niematerialnego siebie zmienia absolutnie samo spojrzenie na Saitamę, na tę jego pozorną maskę ,,śmieszka” i specyficznego memicznego wyglądu, niczym ,,poker face nope łyse jajo” podczas reagowania na abstrakcyjne z jego punktu widzenia sytuacje i momenty. Według mnie jest to potwierdzenie tego, że Saitama ociera się o kryzys egzystencjalny – nie jest to stan depresyjny, ani nuda wszystkim dookoła, ale coś na kształt egzystencjalnego wypalenia. Taki akcent, a nie tylko kreacja ,,lukrowanego herosa, który tylko bije tych złoli i bije" w połączeniu z wieloma ,,śmiechostkami”, które swą wysmakowaną awangardową komicznością są dla Świata One-Punch Mana zarówno w anime i jak widać mandze niesamowite (np. nazywanie jednego z pierwszych złoli, który pojawił się w omawianym tomie ,,Szatanem Śmierdziuszko” bądź eksperta od komarów… profesorem Komariuszem Fetyszywiczem!),razem stanowią płynnie funkcjonującą, niepodrabialną w gatunku superheroe i overpowered, całość, będącą niczym symbiont.

W końcu bez poważnej, choćby i lekko dramatycznej strony tej opowieści, Uniwersum OPM, a w końcu i jego najważniejszy bohater, jego relacje z innymi - niestety to nie miało by sensu; odwrotnie również: bez komediowej natury superbohaterstwa w anime jak i mandze i tego, co i jak jest ,,śmieszkowo" związane z Saitamą, ta egzystencjalna pustka, którą doświadcza bohater nie miałaby znaczenia, nawet i to, jak wielka relacja i silna więź zawiązała się między nim a Genosem. No i chyba na końcu coś bardzo kluczowego dla spięcia istoty geniuszu twórczego scenarzysty mangi oraz jej rysownika, coś, co podkreśla absolutną wyjątkość One-Punch Mana: tak, wyżej wspominana już szata graficzna. To najbardziej ekspresyjna linia rysowania (kontur, detal podczas ekspresji ciosów i eksplozji mocy Saitamy i jego wrogów, wypełnienia etc.),z której wylewa się moc aktu twórczego w uwydatnieniu potęgi arcy-energetycznych, mocarnych sekwencji rysunku, jego stylu i emocji, z jaką spotkałem się do tej pory w całej czytanej przeze mnie mandze, a prawdopodobnie i we wszystkich typach narracji graficznych, z którymi się zetknąłem. Nie do zapomnienia, bezcenne do potęgi entej. Teraz to tylko czytać kolejne tomy, i po prostu żyć.

W życiu jest tak, że jak się jest młodym, to miewa się różne pomysły - niektóre są dobre, inne bardzo dobre, a jeszcze inne zupełnie z przeciwnego bieguna: totalnie ,,skaszaniałe" i absolutnie nielogiczne i nieodpowiedzialne. Tak też jest nie tylko w przypadku ,,prawdziwego życia", ale i naszych pasji: bo jak się coś nieoczekiwanego wybierze, np. jako kolejna lektura w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
140

Na półkach: , , , , ,

Poznajcie Saitamę - superbohatera z zamiłowania, tak silnego, że każdego przeciwnika pokonuje zaledwie jednym ciosem! Czy można sobie wyobrazić wspanialszego herosa? Czy dysponując taką mocą można się czuć... wypalonym i zrezygnowanym?

Serio. Opis, choć trafny, nie oddaje nawet w części tego, co czeka odbiorcę. Głupkowate? To jakby nic nie powiedzieć (plus polskie tłumaczenie robi robotę)! Momentami może być dla kogoś nawet niesmacznie. Tylko że... to jedynie powierzchnia. O Saitamie na pierwszy rzut oka trudno mówić jako o herosie i wzorze do naśladowania. A na drugi - Superman, Ironman i wszystkie inne Many mają co się od niego uczyć.

Czy to parodia superhero? Momentami nawet aż łopatologiczna, gdy co drugi potwór musi najpierw wyłożyć cały swój nikczemny plan. Tylko że... wciąż trafna. Do tego będąca równie dobrą samą w sobie historią superhero. Nie wpycha na siłę do gardła pompatycznych lekcji, ale zgrabnie pokazuje, że do bycia bohaterem nie wystarczy sama siła. Bo siła to jedno - każdy głupi umie się bić. Tak samo bohater nie musi być wzorem cnót wszelakich. Nie. Bohater to ten, kto przyjdzie Ci z pomocą, gdy będziesz tego potrzebować. Nawet jeśli przechodził tylko przypadkiem w drodze do sklepu, bo akurat kapusta pekińska była w promocji.

Poznajcie Saitamę - superbohatera z zamiłowania, tak silnego, że każdego przeciwnika pokonuje zaledwie jednym ciosem! Czy można sobie wyobrazić wspanialszego herosa? Czy dysponując taką mocą można się czuć... wypalonym i zrezygnowanym?

Serio. Opis, choć trafny, nie oddaje nawet w części tego, co czeka odbiorcę. Głupkowate? To jakby nic nie powiedzieć (plus polskie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
754
751

Na półkach:

Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Pokaż mimo to

avatar
2077
543

Na półkach: , , ,

Bardzo dobry pomysł JPFu, żeby trochę format powiększyć. Rozpływam się nad projektem okładki, zawartością jej i zszyciem :)

Samą historię znam ze skanów, kiedy były dostępne (ale to już mówiłam przy opinii innego wydania). I tak, bardzo mi się podoba. Tyle.

Bardzo dobry pomysł JPFu, żeby trochę format powiększyć. Rozpływam się nad projektem okładki, zawartością jej i zszyciem :)

Samą historię znam ze skanów, kiedy były dostępne (ale to już mówiłam przy opinii innego wydania). I tak, bardzo mi się podoba. Tyle.

Pokaż mimo to

avatar
241
86

Na półkach: , ,

Stereotypowy superbohater trenuje całe życie żeby stać się jeszcze silniejszym i mimo licznych porażek w końcu triumfuje nad złem.
Nie tyczy się to jednak Saitamy który po trwającym nie cały rok intensywnym treningu staje się najsilniejszym człowiekiem na świecie który każdą walkę kończy prawie zawsze jednym ciosem. Może się wydawać że bycie nie pokonanym to spełnienie marzeń. Niestety Saitama zaczyna być coraz bardziej znudzony i przygnębiony rolą superbohatera dla którego nikt nie stanowi najmniejszego wyzwania.
Wszystko się zmienia kiedy poznaje szukającego zemsty za śmierć swoich bliskich i zniszczenie jego wioski cyborga Genosa który uznaje Saitame za swojego mistrza, wbrew woli tego pierwszego.
Na prawdę bardzo udana mangowa adaptacja internetowego komiksu który miał sparodiować super-bohaterski patos.
Polecam głównie ze względu na humor i świetną kreskę oraz na prawdę wciągającą fabułę.

Stereotypowy superbohater trenuje całe życie żeby stać się jeszcze silniejszym i mimo licznych porażek w końcu triumfuje nad złem.
Nie tyczy się to jednak Saitamy który po trwającym nie cały rok intensywnym treningu staje się najsilniejszym człowiekiem na świecie który każdą walkę kończy prawie zawsze jednym ciosem. Może się wydawać że bycie nie pokonanym to spełnienie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1231
814

Na półkach: , , ,

Wymęczone i nieznośnie puste, jak walki uliczne przypadkowych zgredów. Odziera z jakiejkolwiek przyjemności. Wspaniały prezent dla osób, które chcą rzucić czytanie. Tylko dla masochistów, dla tych, co nie szanują swojego czasu. Chociaż ma swoją publikę - jestem daleki od zachwytów. Oj, bardzo daleko.

Wymęczone i nieznośnie puste, jak walki uliczne przypadkowych zgredów. Odziera z jakiejkolwiek przyjemności. Wspaniały prezent dla osób, które chcą rzucić czytanie. Tylko dla masochistów, dla tych, co nie szanują swojego czasu. Chociaż ma swoją publikę - jestem daleki od zachwytów. Oj, bardzo daleko.

Pokaż mimo to

avatar
55
49

Na półkach: ,

Historia herosa, obdarzonego mega siłą, który najczęściej pokonuje przeciwników jednym ciosem. Ma ich całkiem sporo, bo ziemię bezustannie atakują różni najeźdźcy z kosmosu.
Kupiłam pierwszy tom i na tym kończy się moja przygoda z mangą. Anime było dużo lepsze. Scenki dotyczące codziennego życia mistrza Saitamy są ciekawe i zabawne, jednak walki... Jak dla mnie to strata czasu.
Plusem niewątpliwie jest to, że pomimo dynamizmu akcji, bez problemu można się połapać w fabule. Wymagało to sporo pracy i kunsztu ze strony autora. Mimo to nie wzbogacę kolekcji dalszymi tomami.

Historia herosa, obdarzonego mega siłą, który najczęściej pokonuje przeciwników jednym ciosem. Ma ich całkiem sporo, bo ziemię bezustannie atakują różni najeźdźcy z kosmosu.
Kupiłam pierwszy tom i na tym kończy się moja przygoda z mangą. Anime było dużo lepsze. Scenki dotyczące codziennego życia mistrza Saitamy są ciekawe i zabawne, jednak walki... Jak dla mnie to strata...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1934
1372

Na półkach: ,

Obecni w różnych mediach superbohaterowie wbrew pozorom nie radzą sobie z każdym problemem w mgnieniu oka. Nawet najsilniejsi czy najbystrzejsi spośród nich muszą nieźle się natrudzić, by pokonać przeciwnika. Taki zabieg fabularny jest konieczny, bo wówczas pomijając wątki obyczajowe ich przygody stałyby się szybko dosyć nużące. Jednakże czy na pewno nie da się opowiedzieć interesującej historii o bohaterze, który każdą walkę wygrywa dosłownie jednym ciosem?

Głównym bohaterem serii jest Saiyama, superbohater z zamiłowania. Praktycznie nie posiada on żadnych supermocy, ale jednocześnie kładzie każdego wroga na łopatki jednym ciosem. Do jego codziennych obowiązków należy bronienie miasta przed różnymi potworami, chociaż mało kto docenia go za to.

Początkowo na tom składają się niepowiązane ze sobą opowieści. Bohater walczy tu z kolejnymi potworami o bardzo stereotypowym pochodzeniu. Jak nietrudno się domyślić każde starcie wygrywa i mogłoby to nudzić swoją schematycznością, gdyby nie duża dawka humoru. Dużo elementów komicznych dostarcza przede wszystkim kontrast bardzo wyluzowanego bohatera i wściekłych potworów, które i tak nie mają nadmiernych szans.

Wszystko zmienia się wraz z piątym rozdziałem. Tutaj pojawia się cyborg Genos, który od tej pory staje się jedną ze stałych postaci serii. Wprowadza się tu bardziej długotrwałych antagonistów, a bohater zaczyna mieć pewne trudności z szybkim pokonaniem potworów…

Warto wspomnieć, ze tom zamykają dwie króciutkie historyjki. Pierwsza z nich to retrospekcja z czasów licealnych Saiyamy, kiedy to musiał zmierzyć się z bardzo groteskowym potworem, a także ze szkolnymi łobuzami. Tutaj też debiutuje pewna postać, która będzie odgrywać pewną rolę w późniejszych tomach. Z kolei druga to właściwie dowcip, który moim zdaniem niepotrzebnie został rozciągnięty do aż czterech stron.
Rysunki są dosyć specyficzne. Z jednak strony niemal wszystkie postacie czy walki rysowane są bardzo szczegółowo, ale z drugiej strony tytułowy bohater stworzony jest bardzo uproszczoną kreską i wygląda jak ktoś z opowieści o zupełnie innej konwencji. Ten kontrast dodaje całości jeszcze więcej humoru. Na dodatek część postaci najwyraźniej świadomie nawiązuje do motywów z innych tekstów kultury, co jeszcze na dodatek podkreśla polskie tłumaczenie.

Podsumowując, całkiem zabawna rozrywka z ładnymi rysunkami. Początkowo jedna trochę razi schematycznością.

Obecni w różnych mediach superbohaterowie wbrew pozorom nie radzą sobie z każdym problemem w mgnieniu oka. Nawet najsilniejsi czy najbystrzejsi spośród nich muszą nieźle się natrudzić, by pokonać przeciwnika. Taki zabieg fabularny jest konieczny, bo wówczas pomijając wątki obyczajowe ich przygody stałyby się szybko dosyć nużące. Jednakże czy na pewno nie da się opowiedzieć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
95
27

Na półkach:

Bardzo przyjemna i lekka parodia bohaterstwa z dystansem do gatunku. Polecam fanom shonenów

Bardzo przyjemna i lekka parodia bohaterstwa z dystansem do gatunku. Polecam fanom shonenów

Pokaż mimo to

avatar
590
489

Na półkach: , , , ,

„One-Puch Man”, to kolejny tytuł, który brałam w ciemno. Niby, co jakiś czas manga przykuwała mój wzrok, a wszelkie uwagi na jej temat, tylko zachęcały mnie do zapoznania się z nią, ale nigdy nie udało mi się sprawdzić, czy faktycznie jest czymś dla mnie. Jak to mówią, raz kozie śmierć, tym razem się jednak skusiłam i postanowiłam, chociaż spróbować przeczytać komiks… nawet nie sprawdzałam zwykłego opisu, aby przez przypadek nie nastawić się na coś konkretnego, wolałam iść na żywioł. „Co ma być, to będzie” – te słowa były moim mottem. Czy opłacało się tak ryzykować?

Co może zrobić przeciętny młody mężczyzna, któremu po raz kolejny, nie udało się dostać pracy? Poddać się!
Saitama zmęczony i zniechęcony swoją kolejną porażką, spokojnie wracał do domu, do czasu, kiedy to na jego drodze stanął potwór. Chłopak niechętnie stawia mu czoła i tym samym odnajduje swój nowy cel w życiu! Po tym wydarzeniu poddał się „morderczemu” treningowi, po którym jego siła i wygląd uległy zmianie. Teraz wystarczy mu tylko jeden cios, by pokonać swego przeciwnika!
To błogosławieństwo, czy może jednak przekleństwo?


No cóż, ubawiłam się podczas lektury tej mangi. Już na samym początku przywitała mnie niezwykle znajoma postać, która nawet podobnie się nazywała, co zapewne było celowym zabiegiem. Zapewne znalazło się tam jeszcze kilka nawiązań do innych znanych tytułów, niestety, nie jestem w stanie dopasować tej reszty. Wiem jedno, a nawet jestem przekonana, że to jednak była dobra decyzja i nawet jeśli komiks nie dostarczy mi zbyt wielu emocji, to pewnie, chociaż mój humor wiele na tym zyska. Przynajmniej na razie, wszystko jest na dobrej drodze, by tak było. One-Puch Man przypadł mi do gustu i jestem ciekawa, jak będzie wyglądała dalej nasza wspólna przygoda…

Saitama był zwykłym, szarym obywatelem. Nie prowadził zbyt satysfakcjonującego życia, nawet nie potrafił znaleźć zwykłej pracy. Zmęczony taką egzystencjom, dostał jedną szansę, która zmieniła go w samozwańczego obrońcę sprawiedliwości, tylko… nawet to w pewnym momencie odebrało mu wszelką motywację. Przecież nie ma żadnej zabawy, kiedy każdego przeciwnika wykańcza się jednym ciosem. Nie ma jak się doskonalić, kiedy już jest się idealnym, najsilniejszym i najlepszym… chyba że znajdzie się ucznia, który za wszelką cenę będzie chciał pobierać nauki. Może to, zmieni coś w tym nudnym życiu Saitamy… Życie znów zakpiło z Saitamy i pokazało mu, że nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego oczekiwali i nawet bycie superbohaterem, może być nudną robotom.

One-Puch Man jest dość specyficznym tytułem. Niby nie ma w nim nic szczególnego, bo co jest ciekawego w komiksie, gdzie, co chwile trzeba zmieniać przeciwnika, bo po jednym ciosie, jest już niezdolny do walki, ale intryguje tą swoją otoczką szarej beznadziejności, brakiem głębszej motywacji, a także humorem. Ot, taka szara zwykła rzeczywistość z przykrym obowiązkiem ratowania świata przed potworami. To może się udać, a nawet powiem więcej, One-Puch Man już dawno zdobył grono wiernych fanów, więc pozostaje mi tylko przyglądać się, w jakim kierunku to wszystko będzie się rozwijać!

Początki zawsze bywają trudne, zanim poznamy dobrze bohaterów ich cechy rozpoznawcze, czy charaktery, zazwyczaj musi upłynąć trochę czasu, czy też precyzyjniej określając — stron. W tym przypadku z góry jest założone, kto, jaki ma być, więc pozostaje kwestia obserwacji, czy postacie przechodzą jakąś wewnętrzną przemianę, a patrząc na to, że mamy ich tylko dwie, to nie jest trudne zadanie (oczywiście, nie licząc pojawiających się przeciwników). Dodatkowo w tym czasie możemy delektować się przyjemną dla oka kreską, która ubarwia nam każdy kadr i świetnie oddaje najdrobniejsze szczegóły otoczenia, czy dynamiki. Choć szczerze przyznam, że Saitama jest rysowany w bardzo specyficzny sposób, jakby nieco „nie pasował” lub też „uciekł” z innej mangi, ale to tylko bardziej potęguje w czytelniku odbiór tej jego beznadziejności. A może to tylko jest takie moje wrażenie...



Moja ocena: 6/10

„One-Puch Man”, to kolejny tytuł, który brałam w ciemno. Niby, co jakiś czas manga przykuwała mój wzrok, a wszelkie uwagi na jej temat, tylko zachęcały mnie do zapoznania się z nią, ale nigdy nie udało mi się sprawdzić, czy faktycznie jest czymś dla mnie. Jak to mówią, raz kozie śmierć, tym razem się jednak skusiłam i postanowiłam, chociaż spróbować przeczytać komiks… nawet...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    331
  • Posiadam
    132
  • Manga
    68
  • Chcę przeczytać
    49
  • Mangi
    23
  • Ulubione
    22
  • Komiksy
    7
  • 2022
    6
  • Fantastyka
    5
  • Pożyczone
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki One-Punch Man tom 1 - Cios pierwszy


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,7
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Zatracony w innym świecie #1 Hiroshi Noda, Takahiro Wakamatsu
Ocena 10,0
Zatracony w in... Hiroshi Noda, Takah...

Przeczytaj także