Dojczland

Okładka książki Dojczland Andrzej Stasiuk
Okładka książki Dojczland
Andrzej Stasiuk Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią literatura piękna
112 str. 1 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Poza serią
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2007-10-05
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
112
Czas czytania
1 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375360059
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową Jurij Andruchowycz, Andrzej Stasiuk
Ocena 6,8
Moja Europa. D... Jurij Andruchowycz,...
Okładka książki Wolność Czytania Radek Rak, Andrzej Stasiuk, Redakcja Tygodnika Powszechnego
Ocena 7,7
Wolność Czytania Radek Rak, Andrzej ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
726 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
59
26

Na półkach:

Książka gdzieś-kiedyś pominięta i zapomniana. Niechwalona. Nienagradzana. A szkoda.

Odkurzenie starego, czyli młodszego Stasiuka było niezwykle odżywcze. "Dojczland" to książka, która sprawia wrażenie bycia napisaną na kolanie, trochę nonszalancko, trochę brawurowo, trochę na poważnie, trochę pod wpływem, lekko i dowcipnie. Zawiera zapis ulotnych spostrzeżeń oraz wspomnień i głębszych refleksji, pojawiających się w stanach sytego znudzenia, pomiędzy kolejnymi spotkaniami autorskimi. Autor nie broni się przed napadami podziwu i zauroczenia, narodowym kompleksem, stereotypami i uprzedzeniami, poczuciem zazdrości, a nawet mściwej zawiści. Pozwala im zaistnieć i odpłynąć ...

Książka gdzieś-kiedyś pominięta i zapomniana. Niechwalona. Nienagradzana. A szkoda.

Odkurzenie starego, czyli młodszego Stasiuka było niezwykle odżywcze. "Dojczland" to książka, która sprawia wrażenie bycia napisaną na kolanie, trochę nonszalancko, trochę brawurowo, trochę na poważnie, trochę pod wpływem, lekko i dowcipnie. Zawiera zapis ulotnych spostrzeżeń oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
670
323

Na półkach: , , , ,

Lubię czytać Andrzeja Stasiuka, nie zawsze się z nim zgadzam, ale podoba mi się jego szczerość i niebanalne podejście do życia. A także bogaty, barwny język.
Książka ma formę luźnego strumienia świadomości a tematem są wyjazdy literackie Autora do Niemiec. Stasiuk wspomina krótkie podróże służbowe na targi książki i spotkania w czytelnikami. Na przestrzeni wielu lat odwiedził dużo (60) niemieckich miast, niektóre kilka razy. Nie zwiedza ich, nie podziwia zabytków, ogląda głównie dworce, lotniska, hotele, drogi. Właśnie o nich pisze. Wszędzie znajduje ciekawe miejsca i ludzi, wszystko co widzi wyzwala w nim rozmaite refleksje i skojarzenia o charakterze kulturowo-historyczno-społeczno-gospodarczym. Szczególnie interesują go spotykane osoby, domyśla się ich pochodzenia, życia jakie wiodą. Nieustanne wraca myślami do swoich ulubionych regionów Europy Środkowo-Wschodniej i porównuje je z Niemcami i ogólnie z kulturą zachodnią.
Nie ukrywa, że do bogatych Niemiec jeździ dla podratowania budżetu, a nie dostaje takich propozycji ze Wschodu. Z nostalgią wspomina wcześniejsze wizyty w NRD, lubi Berlin, z fascynacją opisuje wielokulturowość Niemiec. Ale też wielokrotnie pojawiają się aluzje do niechlubnej przeszłości Niemiec. Pisze o turystach: „Wszyscy pstrykali. Nasi też. Tyle, że ciszej, nieśmiało, bo nasi wciąż boją się Niemców” (s. 54). Sam Stasiuk stara się nie myśleć o współczesnych Niemcach jako odpowiedzialnych za wojnę.
Przytacza zabawną opinię kolegów, wyjeżdżających na saksy jeszcze w dawnych czasach: „Z tych opowieści [gastarbeiterów] wynika, że Niemcy byłyby znacznie przyjemniejszym krajem, gdyby nie było w nim Niemców. Gdyby pozostali w nim sami gastarbeiterzy i emigranci. Niemcy powinni dokądś wyjechać i przysyłać kasę” (s. 29)
Myśli nieszablonowo i przewrotnie, pisze swobodnie, dowcipnie, a także poetycko. Ma głowę pełną nieoczekiwanych skojarzeń, ciekawych pomysłów, wręcz szalonych wizji, jak np. ta, że Niemcy, ponieważ stopniowo ich ubywa, przekażą prowadzenie własnego kraju obcokrajowcom, których jest tam coraz więcej (Turcy, Słowianie, Czarni),a sami udadzą się na odpoczynek (s. 53).
Nie ukrywa, że w podróżach towarzyszy mu zawsze alkohol: „Trzymana na uwięzi melancholia i alkohol w rozsądnych dawkach – tylko tak można przetrwać literacką trasę z Monachium do Hamburga” (s. 38).
Trudy samotnego podróżowania, w towarzystwie whisky, obce miasta, nowi ludzie i nie zawsze udane spotkania autorskie dla innego człowieka mogłyby być męką. Szczególnie, gdy ktoś woli odmienne klimaty, niż panujące w kraju rozwiniętego konsumpcjonizmu. Myślę, że Autor ma w sobie duszę globtrotera i mimo wszystko czerpał dużą satysfakcję z wyjazdów, poznając nowe miejsca i obserwując ludzi. Owocem jego przemyśleń stała się ta błyskotliwą proza.

To niewielka książka, cieszę się, że słuchałam audiobooka w wykonaniu Piotra Głowackiego. Słysząc zapalanie papierosów oraz częste popijanie czegoś miałam złudzenie, że czyta sam Autor.
Polecam, ale nie wszystkim. Trzeba lubić takie nastroje.

Lubię czytać Andrzeja Stasiuka, nie zawsze się z nim zgadzam, ale podoba mi się jego szczerość i niebanalne podejście do życia. A także bogaty, barwny język.
Książka ma formę luźnego strumienia świadomości a tematem są wyjazdy literackie Autora do Niemiec. Stasiuk wspomina krótkie podróże służbowe na targi książki i spotkania w czytelnikami. Na przestrzeni wielu lat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
77
41

Na półkach:

Przez początek trudno było przebrnąć, właściwie to do połowy nie bardzo wiedziałam " co autor miał na myśli...". Zbyt dobrze ukrył przesłanie. Im dalej tym trochę lepiej, ale generalnie - zawód.

Przez początek trudno było przebrnąć, właściwie to do połowy nie bardzo wiedziałam " co autor miał na myśli...". Zbyt dobrze ukrył przesłanie. Im dalej tym trochę lepiej, ale generalnie - zawód.

Pokaż mimo to

avatar
34
32

Na półkach:

Pozycja ciekawa, trochę nierówna, są słabsze miejsca, ale i są perełki, które nie dają spokoju. Stasiuk w formie, ale nie dla wszystkich. Polecam moją recenzję na kanale YY.

Pozycja ciekawa, trochę nierówna, są słabsze miejsca, ale i są perełki, które nie dają spokoju. Stasiuk w formie, ale nie dla wszystkich. Polecam moją recenzję na kanale YY.

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
104
104

Na półkach:

Miało być ironicznie, celnie i z humorem. W mojej opinii jest bardzo stereotypowo i zwyczajnie nudno. Rozumiem, że autorowi bliżej do tułaczki po Bliskim Wschodzie niż objazdówki z poczucia obowiązku po Niemczech, ale po co to w takim razie składać w książkę? Opisy ulic, dworców, pokoi hotelowych nic nie wnoszą. Frankfurt nie różni się od Hamburga, Hamburg nie różni się od jakiegokolwiek innego miasta u naszych zachodnich sąsiadów. Jedno pozostaje tylko niezmienne - butelka alkoholu, która umila lub pozwala przetrwać Stasiukowi ten bolesny i z obowiązku tour po Niemczech. Na końcu czytelnik też łapie oddech, że... wreszcie koniec. Szkoda.

Miało być ironicznie, celnie i z humorem. W mojej opinii jest bardzo stereotypowo i zwyczajnie nudno. Rozumiem, że autorowi bliżej do tułaczki po Bliskim Wschodzie niż objazdówki z poczucia obowiązku po Niemczech, ale po co to w takim razie składać w książkę? Opisy ulic, dworców, pokoi hotelowych nic nie wnoszą. Frankfurt nie różni się od Hamburga, Hamburg nie różni się od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
119

Na półkach:

Jak rzadko kiedy, Stasiuk nudzi. Dojczland to zlepek niewiele wnoszących podróżniczych spostrzeżeń, opartych na banalnych i dawno przebrzmiałych sterotypach. Do lamusa.

Jak rzadko kiedy, Stasiuk nudzi. Dojczland to zlepek niewiele wnoszących podróżniczych spostrzeżeń, opartych na banalnych i dawno przebrzmiałych sterotypach. Do lamusa.

Pokaż mimo to

avatar
1039
991

Na półkach: , , , , ,

Stasiuk na obcym gruncie. Podróżnicze wrażenia autora to z reguły perełki, które trudno zapomnieć. Dostarczają materiału zachęcającego do wyjazdu, lektury, śmiesznego lub skłaniającego do zadumy, mimo omijania katedr, zamków i muzeów, ignorowania danych statystycznych i historycznych. I przede wszystkim pokazujących życie, dzień codziennych takich miejsc jak prowincje Mołdawii, Rumunii, Słowenii, Albanii czy Czarnogóry, a więc krain mało turystycznych (poza wybrzeżem ostatniej).
W przypadku „Dojczlandu” jest inaczej. Stasiuk zdaje tym razem relacje ze swoich literackich turów po kraju naszego sąsiada, odbywanych ze zmiennym szczęściem (raz nikt nie przyszedł) w różnych regionach federalnej republiki.
Nie jest to zatem ani „Jadąc do Babadag”, ani „Fado” ani „Wschód” tylko wprawka powstała tak naprawdę dzięki uprzedniemu opublikowaniu przynajmniej dwóch pierwszych spośród wymienionych. Brak w niej zatem tego, co stanowi o sile wymienionych tytułów. Z jednym jednakże wyjątkiem. Chodzi oczywiście o ironiczny humor autora, który sprawił, że jego czytelnik na pewno nie pożałuje lektury. A może Stasiuk po prostu lepiej czuje się w tej „Innej Europie Innej Literatury” – jak wydawnictwo Czarne nazwało swoją znakomitą, niestety już nie kontynuowaną serię. Jeśli tak – piszący te słowa doskonale go rozumie.

Stasiuk na obcym gruncie. Podróżnicze wrażenia autora to z reguły perełki, które trudno zapomnieć. Dostarczają materiału zachęcającego do wyjazdu, lektury, śmiesznego lub skłaniającego do zadumy, mimo omijania katedr, zamków i muzeów, ignorowania danych statystycznych i historycznych. I przede wszystkim pokazujących życie, dzień codziennych takich miejsc jak prowincje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
838
753

Na półkach: , , ,

Moje drugie podejście do Stasiuka po „Jadąc do Babadag”, i napewno ostatnie. Relacja autora o podróżach literackich do Niemiec ogranicza się do opisu dworców i pokoi, które mu zarezerwowano; czasem opis pustej ulicy w nocy czy budzącego się ranka w jakiejś jadalni czy imbisie. Nic o spotkaniach z czytelnikami (raz wspomniał, że nikt nie przyszedł oprócz czterech organizatorów),nic o reakcjach na jego literaturę. Za to bardzo dużo o alkoholu, który autor wypijał – gdzie i ile, głównie Jim Beam, ale z braku laku także inne trunki. Do połowy tej niewielkiej na szczęście książeczki (112 stron w wydaniu papierowym) na każdej stronie pojawia się przynajmniej dwukrotnie czasownik „pić” w różnych odmianach, po połowie jest nieco lepiej. Aż się zdziwiłam, że autor wspólnie z żoną, Moniką Sznajderman, prowadzi moje ulubione wydawnictwo „Czarne”, w którym ukazało się wiele dobrych reportaży. Chyba, że to żona odwala w nim główną robotę.
Książeczka z roku 2007, więc już po zjednoczeniu Niemiec. Parę słusznych uwag, m.in. że Niemców z DDR-u natychmiast można było odróżnić – wtedy tak, dziś już nie. O samochodach autor ma słabe pojęcie, skoro uważa 10-15-letniego merca za wrak, nadający się tylko do Afryki albo Turcji. Moje maleńkie polo przeżyło 22 lata i gdyby nie rdza, pewnie dalej bym nim jeździła, bo pakowny był - i wysoka szafka kuchenna, i choinka do sufitu bez problemu do niego wchodziły. VW Passat sąsiada dorobił się tytułu Oldtimer, czyli ma ponad 30 lat, miłośnicy tej marki zaczepiają go na ulicy i chcą samochód odkupić. A 10-letni merc to nówka, wytrzyma jeszcze następne 10 lat bez większych napraw.

Ogólne moje wrażenie po doczytaniu do końca ( i to tylko dlatego doczytałam, bo książeczka niewielka) – autor powinien natychmiast udać się na leczenie z nałogu, bo albo jest pijany albo na kacu. Tym samym jego obraz Niemiec jest niewiarygodny, od siebie dodam, że i nieprawdziwy. Ciągle powtarzające się wzmianki o piciu i poszukiwaniu alkoholu, nawet w środku nocy mówią same za siebie. Czytelnika autor olewa. Parę słusznych uwag pod koniec książki nie ratuje tych nudnych wypocin. Zdecydowanie odradzam.

Moje drugie podejście do Stasiuka po „Jadąc do Babadag”, i napewno ostatnie. Relacja autora o podróżach literackich do Niemiec ogranicza się do opisu dworców i pokoi, które mu zarezerwowano; czasem opis pustej ulicy w nocy czy budzącego się ranka w jakiejś jadalni czy imbisie. Nic o spotkaniach z czytelnikami (raz wspomniał, że nikt nie przyszedł oprócz czterech...

więcej Pokaż mimo to

avatar
30
19

Na półkach:

Najfajniejszy w tej ksiązce jest styl pisania Andrzeja Stasiuka, luźny jednocześnie wciągający zasysający w klimat. I jak zawsze cienia udawania , szczerość.

Najfajniejszy w tej ksiązce jest styl pisania Andrzeja Stasiuka, luźny jednocześnie wciągający zasysający w klimat. I jak zawsze cienia udawania , szczerość.

Pokaż mimo to

avatar
127
23

Na półkach:

Z charakterem, nie miałka i papkowata

Z charakterem, nie miałka i papkowata

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 003
  • Chcę przeczytać
    305
  • Posiadam
    176
  • Literatura polska
    17
  • 2013
    12
  • Ulubione
    8
  • 2012
    8
  • Audiobooki
    8
  • Teraz czytam
    7
  • 2019
    7

Cytaty

Więcej
Andrzej Stasiuk Dojczland Zobacz więcej
Andrzej Stasiuk Dojczland Zobacz więcej
Andrzej Stasiuk Dojczland Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także