Filipek Zaskroniec (cóż za wdzięczne nazwisko!) urwisem nie jest. Ani łobuzem. On stara się być grzecznym, spokojnym dzieckiem. I z jego punktu widzenia właśnie takim jest. Dziwacznym zatem, zdaje się pomysł rodziców, który zahacza o (całkiem niezrozumiałą) chęć odpoczęcia od "cudownego dziecka". Bo w końcu co! Urodzony został przecież wraz z pakietem wakacyjnym, więc liczy na WSPÓLNY WYJAZD RODZINNY (oczywiście do Hiszpanii a konkretnie Barcelony a jeszcze konkretniej na Cap Nou gdzie - ku rozpaczy Filipka - nie ma "żylety"!). Na nasze szczęście się przelicza - co skutkuje całą masą wakacyjnych przygód (z porwaniem ;o) włącznie ) oraz nowymi znajomościami takimi jak "wredny Pan Miecio - szelka" czy genialna NAOMI.. Odkryjemy także (my, Rodzice czy Inni Dorośli Ludzie),że to co nas (nie wiedzieć czemu) cieszy, rozrywa i odpręża naszym pociechom może się nie spodobać-bo co to za dorośli, co się zachowują jak dzieci! Zgroza.. Ja się cieszę, że mam zwyczaj "kontroli rodzicielskiej" w postaci czytania książek, po które (z bólem i w mękach piekielnych) sięgnąć raczy moja pociecha. Dzięki temu odkryłam Filipka i wcale się tej znajomości nie wypieram ani nie wstydzę.. Polecam każdemu, niczym grę edukacyjną - od lat 7 do 107! Zabawa gwarantowana!

Filipek Zaskroniec (cóż za wdzięczne nazwisko!) urwisem nie jest. Ani łobuzem. On stara się być grzecznym, spokojnym dzieckiem. I z jego punktu widzenia właśnie takim jest. Dziwacznym zatem, zdaje się pomysł rodziców, który zahacza o (całkiem niezrozumiałą) chęć odpoczęcia od "cudownego dziecka". Bo w końcu co! Urodzony został przecież wraz z pakietem wakacyjnym, więc liczy...

Filipek to straszny urwis. A poza tym tak łatwo liczyć jak Weronika bardzo bym chciała.

Filipek to straszny urwis. A poza tym tak łatwo liczyć jak Weronika bardzo bym chciała.