Ostateczny argument

Okładka książki Ostateczny argument Joe Abercrombie
Okładka książki Ostateczny argument
Joe Abercrombie Wydawnictwo: Mag Seria: Uniwersum Pierwszego Prawa fantasy, science fiction
842 str. 14 godz. 2 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Uniwersum Pierwszego Prawa
Tytuł oryginału:
Last Argument Of Kings
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2016-04-27
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-27
Liczba stron:
842
Czas czytania
14 godz. 2 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374806411
Tłumacz:
Wojciech Szypuła
Tagi:
fantasy fantastyka król literatura brytyjska literatura angielska literatura XXI wieku proza brytyjska proza angielska
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
462 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
407
331

Na półkach: , , , , ,

Wszystkie zachwyty, również te wyrażone w komentarzach na niniejszym portalu, uważam za w pełni uzasadnione.

Trylogia "Pierwsze Prawo", to przede wszystkim bardzo dobrze napisana seria, która nie pozwala się nudzić ani przez chwilę. Wydarzenia są opisane zgrabnie, dynamicznie, bez zbędnych przestojów. Fabuła jest ciekawa, świat przedstawiony jest interesujący, a postacie pierwszo i drugo planowe są żywe, zaś śledzenie ich losów dostarcza sporo emocji.

Oczywiście trudno nie zauważyć czerpania przez autora całymi garściami ze znanych i lubianych motywów literackich czy rozwiązań z innych serii, ale w przyjętej konwencji w ogóle to nie przeszkadza.

Trzeci tom zgrabnie łączy i kończy wszystkie wątki w sposób satysfakcjonujący, aczkolwiek pozostawiający sporą dozę miejsca na kontynuację, co również należy poczytać za spory plus.

Generalnie dla osób poszukujących ciekawej, acz dość lekkiej serii, "Pierwsze Prawo" będzie w sam raz. Trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś mógł się zawieść tą trylogią.

Wszystkie zachwyty, również te wyrażone w komentarzach na niniejszym portalu, uważam za w pełni uzasadnione.

Trylogia "Pierwsze Prawo", to przede wszystkim bardzo dobrze napisana seria, która nie pozwala się nudzić ani przez chwilę. Wydarzenia są opisane zgrabnie, dynamicznie, bez zbędnych przestojów. Fabuła jest ciekawa, świat przedstawiony jest interesujący, a postacie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
17

Na półkach:

Satysfakcjonujące zakończenie trylogii Pierwsze Prawo. Na pewno za jakiś czas wrócę do tego świata :)

Satysfakcjonujące zakończenie trylogii Pierwsze Prawo. Na pewno za jakiś czas wrócę do tego świata :)

Pokaż mimo to

avatar
635
605

Na półkach: , , ,

Atomowy (momentami dosłownie…) finał fenomenalnej trylogii fantasy, jeszcze lepszy niż poprzednie części. Genialne postaci, zapierające dech w piersiach przygody, szokujące twisty, tony okrucieństwa i przemocy a do wszystkiego wielka łycha cynicznego, łobuzerskiego humoru (!). TO SIĘ CZYTA!

+

Po fiasku wyprawy na Kraniec Świata drużyna maga Bayaza się rozpada. Logen wraca na Północ, gdzie dołącza do walczącego po stronie Unii oddziału Wilczarza. “Wikingowie” wciągają armię Króla Północy Bethoda w pułapkę, do jej zamknięcia potrzebne jest tylko szybkie przybycie głównych wojsk Unii. Pech sprawia jednak, że akurat umiera głównodowodzący armią marszałek Burr a generałowie stanowczo odmawiają podjęcia działań do czasu mianowania przez Króla nowego wodza.

Z tym jest taki znowu problem, że Król również w tym samym czasie umiera. Wobec wcześniejszej śmierci obu synów władcy oznacza to konieczność wyboru nowego władcy. Dwa główne stronnictwa polityczne, sędziego Marovii i arcylektora Sulta prowadzą zaciętą walkę o głosy elektorów, swoją agendę ma jednak również niezmordowany w knuciu kolejnych intryg mag Bayaz…

A propoz Bayaza - w jego planach swoją rolę do odegrania ma Jezal, który po powrocie z wyprawy rzucił się w ramiona ukochanej Arlee, a wkrótce, awansowany do stopnia pułkownika, otrzymuje odpowiedzialne zadanie stłumianie chłopskiej rebelii.
Radzi z nim sobie nadspodziewanie dobrze, ale wkrótce nad Unią pojawia się dużo poważniejsze niebezpieczeństwo. Z południa nadciąga ogromna armia Imperium Gurkhulu, by podbić państwo, pozbawione głównych sił wojskowych związanych walką na Północy.

W środku całego tego rozgardiaszu inkwizytor Sand dan Glokta wije się pomiędzy wspieraniem polityki swego przełożonego, Sulta a szantażującymi go wysłannikami banku Valint&Balk, wydającymi sprzeczne z wolą Sulta polecenia. Widząc, że z każdej strony grozi mu nieuchronna klęska i śmierć, zaczyna mysleć o trzecim mocodawcy…

+

Oesu! Ależ to jest dobre! Czyta się lepiej niż “Grę Oi Tron” ( and I mean it!). Znakomicie prowadzona akcja pędzi jak w ejtisowym sensacyjniaku ery VHS a twisty fabularne powodują co i rusz gwałtowny opad szczęki czytelnika. No i do tego te postaci! Wzdragam się przed użyciem słowa “bohaterowie”, bo, naprawde, na takie określenie nikt tutaj nie zasługuje.

Najbliżej rozumienia “porządnego człowieka” jest Wilczarz, postać niczym z Czarnej Kompanii Glena Cooka, a przecież nawet on nie zawaha się poderżnąć gardłą Bogu ducha winnego nastolatkowi na służbie wroga czy dziabnąć kogoś w plecy (“w plecy zawsze lepiej niż od przodu” jak mawiał ojciec Logena).

Sam Logen? Brrr - po tym, jak wcześniej to on wydawał się najbardziej predestynowany do roli głównego bohatera sagi, coraz bardziej na wierzch wychodzi jego - w pewnym sensie tragiczny - charakter. Jak się okazuje, i bez berserskiego szału to jest człowiek który potrafi wyłącznie mordować, człowiek, za którym śmierć idzie krok w krok. No a zmieniony w berserka….szkoda gadać, nie będę spojlerował, ale naprawdę to, co się tutaj odjaniepawli, przytka nawet twardego czytelnika.

Bayaz i Jezal - kolejny zonk i szok, nawet nie tyle rozwojem ich postaci - tu wszystko jest dość oczywiste, co kierunkiem, w jakim Abercrombie pociągnął fabułę. Jasne, zawsze bedą malkontenci, piszący “to było jasne od początku”, ale no nie, nie było, przynajmniej dla mnie, a nie jest to pierwsza saga fantasy w moim życiu…

O Glokcie nawet pisać nie trzeba, to najbardziej charakterystyczna postać całej sagi - jako kaleki “sadystyczny” oprawca, bez zmrużenia okiem torturujący swe kolejne ofiary (te opisy!) powinien budzić wyłącznie obrzydzenie i grozę, tymczasem to on przyciąga najwięcej uwagi i sympatii czytelnika.

Główna koncepcja sagi nie jest nadzwyczajnie oryginalna - magowie kierujący poczynaniami królów to wręcz gatunkowy schemat (Wiedźmin, Koło Czasu, w sumie nawet staruszek Władca Pierścieni),ale jej wykonanie po prostu zabija. Storytelling Abercrombiego jest wfręcz obłędnie dobry; wielowątkowa fabuła perfekcyjnie się rozwija i zmierza do doskonale wymyślonego finału. Od razu widać, ze saga została szczegółowo zaplanowana i wykonana, że Abercrombie to autor “architekt” a nie “ogrodnik”, że rzucił się na ślepo w fabułę dając jej rosnąć jak ogrodowej roślinie, że pisanie poprzedziła faza drobiazgowego planowania.
Być może znaczenie ma tutaj zawodowy background Abercrombiego, był on bowiem montażystą filmowym a w branży filmowej zawsze na początku jest dokładnie rozpisany scenariusz. Kunszt “montażowy” Abercrombiego można też podziwiać, kiedy w typowo filmowym stylu łączy i przeplata poszczególne sceny i przeplata, budując napięcie.


Uwielbiam zakończenie opowieści - z jednej strony do bólu cyniczne, przekorne i złośliwe do bólu, z drugiej zabawnie spójne z klasycznymi kanonami gatunku. Esencja stylu grimdark fantasy (nic nie jest jednoznaczne) - choć na polu cynizmu i nihilizmu to jeszcze do zapoznanego arcydzieła gatunku - trylogii “Dagome Iudex” Zbigniewa Nienackiego (naprawdę, jak ktoś szuka szokującej książki, to mocniej sie chyba nie da).

Jeśli czegokolwiek miałoby w Pierwszym Prawie zabraknąć, to trochę horroru, grozy, tak często obecnej w sagach fantasy. Świat Abercrombiego jest tak cyniczny i przepełniony sowizdrzalską ironią, że w nim bohater nawet w obliczu najgorszego monstrum z piekła rodem co najwyżej rzuciłby mu jakąś “xxxwą” w twarz (tak, w Pierwszym Prawie bohaterowie klną na potęgę).


Nie, no genialna sprawa. Dosłownie zapiera dech w piersiach podczas czytania, tak dobre. Uwielbiam pasjami, już się cieszę na kolejne tomy cyklu, opowiadające kolejne przygody kolejnych bohaterów.


PS
Serial - jakby powstał - zmiótłby wspomnienie po “Grze O Tron” czy “Wikingach”, o mdłych brejach w rodzaju “Wiedźmina” czy “Koła Czasu” nie wspomnę.


PPS.
Wywaliłem poniższą uwagę do postscriptum, bo szkoda nią burzyć narrację nt. sagi, ale po lekturze nasunęła mi się pewna obserwacja. Aż nie wiem, jak to napisać, ale “Pierwsze Prawo” ma szczególnie - określę to - “staroświecki” koncept fabularny.
Pisząc wprost, fani “Fabryki Słów” i, generalnie, konserwatywnego storytellingu będą mieli swoje święto. U Abercrombiego zasadniczo “chłopy to chłopy, a baby to baby”. Jedyna wojowniczka (a w zasadzie asasynka) to archetypiczna postać morderczego babochłopa, a generalnie pań jest niewiele, do tego zepchnięte są one do typowych dla siebie ról salonowych.
Nb. pewnie to powoduje, że jest cykl Abercrombiego uznawany za bardziej “chłopakowy”.

Wątków LGBT nie ma prawie wcale (a jedyny, pojawiający się na koniec, to złośliwy żart zaciągnięty prosto z kart “Hrabiego Monte Christo”, bez szczególnego “szacunku dla różnorodności”). A jeszcze ten świat bynajmniej nie jest specjalnie multikulturowy - przeciwnie - na północy miejszkają bladzi Wikingowie, w środku “różowi” Unioniści a na Południu śniadzi gurkhulczycy (Arabowie) i czarni kantyjczycy. Żeby było jasne - nie oceniam takiego stanu rzeczy w żaden sposób, po prostu stwierdzam fakt.

Atomowy (momentami dosłownie…) finał fenomenalnej trylogii fantasy, jeszcze lepszy niż poprzednie części. Genialne postaci, zapierające dech w piersiach przygody, szokujące twisty, tony okrucieństwa i przemocy a do wszystkiego wielka łycha cynicznego, łobuzerskiego humoru (!). TO SIĘ CZYTA!

+

Po fiasku wyprawy na Kraniec Świata drużyna maga Bayaza się rozpada. Logen wraca...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2047
1876

Na półkach: , , ,

Rzadko się zdarza, by jakieś fantasy przypadło mi do gustu; zazwyczaj dość nudzą. Trylogią Epoki Obłędu Abercrombiego się jednak zachwyciłem; doskonała. Dopiero teraz sięgnąłem po Pierwsze Prawo (więc dla mnie to jakby prequel!). Pierwszy tom bardzo dobry, ale to jeszcze nie to, drugi tak samo. Trzeci to już dokładnie to, za co pokochałem poprzednie części. Rozkręcił się.

Bezpardonowa historia i doskonałe zwieńczenie trylogii.

Świetny język, intryga w intrydze, brud, nadzieja, smutek, radość. Bardzo naturalistyczna, ale bez przynudzania - doskonały balans. Fantastyczne postacie i sposób ich prezentowania - Abercrombie praktycznie zawsze opisuje postaci z perspektywy bohatera, z którym ma postać do czynienia, nigdy z pozycji "wszechwiedzącego narratora", dając tym samym bardziej wielopłaszczyznowy pogląd na nie. Fabularnie też sztosiwo.

Groza wojny, terror polityki. Świetna.

Rzadko się zdarza, by jakieś fantasy przypadło mi do gustu; zazwyczaj dość nudzą. Trylogią Epoki Obłędu Abercrombiego się jednak zachwyciłem; doskonała. Dopiero teraz sięgnąłem po Pierwsze Prawo (więc dla mnie to jakby prequel!). Pierwszy tom bardzo dobry, ale to jeszcze nie to, drugi tak samo. Trzeci to już dokładnie to, za co pokochałem poprzednie części. Rozkręcił...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
92

Na półkach: ,

Zrobiłem sobie dość długą przerwę przed trzecim tomem. A im ta przerwa była dłuższa, tym bardziej bałem się, że już zapomniałem co i jak. Podszedłem niepewnie i zostałem otulony przyjaźnią, potem poczułem się jak w domu tylko po to....by dostać nóż w plecy. Ale nie taki który miałby Cię zabić! Co to to nie! Jeszcze sie przydasz i musi zarobić,żeby Cię łaskawie zabili, najpierw poczuj ból, śmierć, magię, intrygi i więcej zdrad...
Cudowna, nie wiem czy uda mi się przeczytać inne książki nie patrząc z perspektywy Abercrombiego. Obawiam się, że wszystko będzie teraz słabsze i ciężko będzie mnie zaskoczyć.
Polecam trylogię i niebawem zabieram się za kolejne. Miodzio.

Zrobiłem sobie dość długą przerwę przed trzecim tomem. A im ta przerwa była dłuższa, tym bardziej bałem się, że już zapomniałem co i jak. Podszedłem niepewnie i zostałem otulony przyjaźnią, potem poczułem się jak w domu tylko po to....by dostać nóż w plecy. Ale nie taki który miałby Cię zabić! Co to to nie! Jeszcze sie przydasz i musi zarobić,żeby Cię łaskawie zabili,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
7

Na półkach: ,

Do "Ostatecnego Argumentu" podszedłem z tezą.
Że zapewne trylogia doczeka się epickiego zakończenia, a wcześniej zaskakującego twistu, że może pojawi się uber-złol, którego pokonają szlaechtność i cnota, że autor z pewnością połączy idące równolegle wątki w niedający się przewidzieć wcześniej splot, że ostatnie strony powieści spłyną na mnie świetlistym katharsis... a tu nic z tego!

Tu mało co jest przewidywalne lub czarno-białe...
U księżniczki nie zjawia się rycerz na białym koniu, dobra wróżka nie zamienia dyni w karocę, a cała historia nie kończy się ucztą uśmiechniętych bohaterów pijących szampana (koniecznie bezalkoholowego) i licytujących, kto z nich jest najbardziej bohaterskim bohaterem wśród bohaterów.

Zawód? Wręcz przeciwnie!
Pragnących zakończeń w stylu "i żyli długo i szczęśliwie" zachęcam do sięgnięcia po wybrane baśnie, Abercrombiego natomiast gorąco rekomenduję dojrzałym emocjonalnie osobom, które świadome są faktu, że między czernią a bielą jest nieskończenie wiele odcieni szarości.

ps. Przetłumaczenie oryginalnego "Last Argument of Kings" na "Ostateczny Argument" przypomina mi zrobienie z "Die Hard" "Szklanej Pułapki".

Do "Ostatecnego Argumentu" podszedłem z tezą.
Że zapewne trylogia doczeka się epickiego zakończenia, a wcześniej zaskakującego twistu, że może pojawi się uber-złol, którego pokonają szlaechtność i cnota, że autor z pewnością połączy idące równolegle wątki w niedający się przewidzieć wcześniej splot, że ostatnie strony powieści spłyną na mnie świetlistym katharsis... a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
19

Na półkach:

Jedna z najlepszych serii fantasy. Abercrombie w kwestii kreacji bohaterów łamie tak naprawdę każdy możliwy stereotyp - przede wszystkim krystalicznej, pozbawionej wad postaci, która jest wszechmocna i nie zna strachu. Dodatkowo ciągle towarzysząca nam przy lekturze ambiwalencja nie za bardzo pozwala ustalić, z którą postacią chcielibyśmy się najbardziej identyfikować. Najbardziej wciągały mnie wątki Logena i Glokty, najmniej Ferro. Może przez to, że to właśnie jej wady są tu najmniej wyeksponowane i to ona jest najbliższa temu stereotypowemu wyobrażeniu bohatera, któremu się wszystko udaje (najbliższa - co nie znaczy, że tak jest zawsze). Fabularnie autor wręcz poraża ilością pomysłów, choć niektóre historie mogą wydawać się nieco przewidywalne. Reasumując - jeśli nie czytałeś, koniecznie nadrób zaległości. Polecam nie tylko fanom fantasy, to po prostu bardzo dobre książki, mimo iż niektórym może przeszkadzać dosadny momentami język.

Jedna z najlepszych serii fantasy. Abercrombie w kwestii kreacji bohaterów łamie tak naprawdę każdy możliwy stereotyp - przede wszystkim krystalicznej, pozbawionej wad postaci, która jest wszechmocna i nie zna strachu. Dodatkowo ciągle towarzysząca nam przy lekturze ambiwalencja nie za bardzo pozwala ustalić, z którą postacią chcielibyśmy się najbardziej identyfikować....

więcej Pokaż mimo to

avatar
426
107

Na półkach:

Znakomite zamknięcie serii. Nieoczywiste poprowadzenie wątków bohaterów, kilka zaskakujących plot twistów. Zakończenie, które zarówno daje, jak i nie daje satysfakcji i sprawia nawet pewien dyskomfort i powoduje, że chce się wrócić po więcej. Może w kilku fragmentach miałem wrażenie, że problemy rozwiązuje deus ex machina, ale to tylko drobnostki, przy ogromie rewelacji, jaki przyniosła ta książka i cała seria. Bo trzeba też dodać, że retroaktywnie ta część podnosi, też moją ocenę pierwszych dwóch.

Znakomite zamknięcie serii. Nieoczywiste poprowadzenie wątków bohaterów, kilka zaskakujących plot twistów. Zakończenie, które zarówno daje, jak i nie daje satysfakcji i sprawia nawet pewien dyskomfort i powoduje, że chce się wrócić po więcej. Może w kilku fragmentach miałem wrażenie, że problemy rozwiązuje deus ex machina, ale to tylko drobnostki, przy ogromie rewelacji,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
95
95

Na półkach: ,

Trzecia Część Pierwszej Trylogii Uniwersum Pierwszego Prawa nie bez powodu nosi tytuł „Ostateczny Argument”. Jest to naprawdę Ostateczny Argument na to, że w dzisiejszych czasach można stworzyć Trylogię ocierająca się niemal o wybitną.

To właśnie tutaj Joe Abercrombie postanowił pozbierać rozsypywane przez trzy obszerne tomiska puzzle i połączyć je w jeden, wielki, gargantuiczny obraz świata wypełnionego przez mrok, chłód i wszechobecną niesprawiedliwość. Ale mimo tego zrobił to w sposób piękny, subtelny i delikatny w swojej gwałtowności. I chociaż wiele rzeczy dało się domyślić i rozszyfrować, to jestem pewien że mało komu udało się odgadnąć wszystkie sekrety i pułapki autora, bo chociaż wydaje nam się, że już rozszyfrowaliśmy jego tajemnice, on wciąż sypie z rękawa kolejnymi. Jego rękawy są bardzo szerokie i pojemne.

Autor nie przytłacza nas zwrotami akcji, każdy jest serwowany jeden po drugim; tak jakbyśmy byli w wykwintnej restauracji i kolejno degustowali wariacje szefa kuchni. Ale mimo to – i tak każde z nich wbija w fotel.

Mimo pozornie sztampowej fabuły książka (oraz cała trylogia) była oryginalna, co w dużej mierze jest zasługą występujących weń postaci. I to one – mimo świetności całej reszty – są głównym powodem dla których należy sięgnąć po cykl z Uniwersum Pierwszego Prawa. Postacie Abercrombiego są ludzkie, są normalne, są… zwykłe. I właśnie to jest niezwykłe. Nie ma ludzi idealnych, a autor pokazuje nam to dobitnie. W bohaterach jego książek możemy zobaczyć samych siebie, takich jakimi jesteśmy, a nie takich jakimi chcielibyśmy być. Nasi bohaterowie popełniają błędy, całą masę błędów, na których nie zawsze się uczą. Potrafią w kilka chwil pozbyć się nagromadzanej godzinami sympatii.
Ale właśnie to czyni ich ludźmi, nie?

Koniec książki jest specyficzny. Jest dobry, a nawet bardzo dobry. Jest słodko – gorzki. Jest Krwawy i mroczny. Jest satysfakcjonujący i niesatysfakcjonujący jednocześnie, ponieważ mimo odpowiedzi na wiele pytań rodzi kolejne. Naszą przygodę w Uniwersum Pierwszego Prawa możemy skończyć w tym momencie i sami napisać swoje własne zakończenia. Możemy też sięgnąć do Drugiej Strony tej historii i iść dalej.

Mimo, że autor nas przed tym przestrzega, chyba warto podjąć to ryzyko. Ja zdecydowanie je podejmę. Znalazłem już na to swój Ostateczny Argument.

A wy?

Trzecia Część Pierwszej Trylogii Uniwersum Pierwszego Prawa nie bez powodu nosi tytuł „Ostateczny Argument”. Jest to naprawdę Ostateczny Argument na to, że w dzisiejszych czasach można stworzyć Trylogię ocierająca się niemal o wybitną.

To właśnie tutaj Joe Abercrombie postanowił pozbierać rozsypywane przez trzy obszerne tomiska puzzle i połączyć je w jeden, wielki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
132
26

Na półkach:

Nawet nie wiecie jak bardzo chce się dowiedzieć co dzieje się dalej ... Zgłodniałem. Co mamy na deser? :D

Nawet nie wiecie jak bardzo chce się dowiedzieć co dzieje się dalej ... Zgłodniałem. Co mamy na deser? :D

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 346
  • Chcę przeczytać
    1 198
  • Posiadam
    512
  • Fantasy
    83
  • Fantastyka
    76
  • Ulubione
    68
  • Teraz czytam
    43
  • 2022
    24
  • 2023
    22
  • 2021
    20

Cytaty

Więcej
Joe Abercrombie Ostateczny argument Zobacz więcej
Joe Abercrombie Ostateczny argument królów Zobacz więcej
Joe Abercrombie Ostateczny argument Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także