A na imię jej będzie Aniela 2

Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Zimno, zimniej, zbrodnia Wojciech Chmielarz, Ryszard Ćwirlej, Robert Ostaszewski, Anna Rozenberg, Magda Stachula, Bartosz Szczygielski, Izabela Szolc, Marcin Wroński
Ocena 5,9
Zimno, zimniej... Wojciech Chmielarz,...
Okładka książki Gliny z innej gliny Ryszard Ćwirlej, Robert Ostaszewski, Andrzej Pilipiuk, Marcin Wroński
Ocena 7,2
Gliny z innej ... Ryszard Ćwirlej, Ro...
Okładka książki Trupów hurtowo trzech Piotr Bojarski, Wojciech Chmielarz, Ryszard Ćwirlej, Bohdan Głębocki, Gaja Grzegorzewska, Joanna Jodełka, Michał Larek, Joanna Opiat-Bojarska, Olga Rudnicka, Marcin Wroński
Ocena 6,3
Trupów hurtowo... Piotr Bojarski, Woj...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Gliny z innej gliny Ryszard Ćwirlej, Robert Ostaszewski, Andrzej Pilipiuk, Marcin Wroński
Ocena 7,2
Gliny z innej ... Ryszard Ćwirlej, Ro...
Okładka książki Sekret Kroke Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 6,2
Sekret Kroke Małgorzata Fugiel-K...
Okładka książki Róże cmentarne Mariusz Czubaj, Marek Krajewski
Ocena 6,5
Róże cmentarne Mariusz Czubaj, Mar...

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
966
452

Na półkach:

„A na imię jej będzie Aniela” to trzecia część serii kryminałów retro z komisarzem Maciejewskim w roli głównej. Pierwsza część niezbyt mi się podobała, za to druga znacznie bardziej przypadła mi do gustu, więc miałam nadzieję, że kolejna także będzie całkiem niezła. Niestety w tym tomie autor powrócił do wad z „Morderstwa pod cenzurą”, co sprawiło, że lektura książki mnie dosyć zmęczyła.
W obu tych częściach bowiem Wroński drastycznie ograniczył opisy – fabuła „A na imię…” rozgrywa się podczas drugiej wojny światowej, ale czytelnik właściwie musi polegać tylko na filmach czy ilustracjach, które widział gdzieś indziej, by wyobrazić sobie otoczenie bohaterów, jak i same postaci. W zamęcie wojennym komisarz uparcie prowadzi swe mozolne śledztwo w sprawie morderstw, a choć jest to ciekawy punkt widzenia prezentujący realia wojenne, bo dotąd spotykałam się głównie z opowieściami o powstańcach, więźniach obozów, etc., a tutaj odbiorca ma do czynienia z historią mieszkańców Lublina próbujących mimo wszystko wieść w miarę normalną egzystencję w trudnych czasach, to jednak tok dochodzenia w ogóle mnie nie wciągnął.
Niedostateczne opisy skutkują bowiem brakiem odpowiedniego klimatu opowieści, nie dają czytelnikowi czasu, aby należycie przyjrzał się miejscom i wydarzeniom, zaangażował w losy bohaterów. Odbiorca bombardowany jest mnóstwem dialogów, a choć są one klarowne, oprócz ciągnięcia akcji do przodu nie tworzą żadnej atmosfery ani nie nakreślają wystarczająco charakterystyki postaci. Wątek morderstwa przepleciony jest z panującą zawieruchą wojenną – w tekście występują fragmenty odnoszące się do ówczesnej polityki, ale jeśli ktoś nie ma wiedzy w tym zakresie ani go to specjalnie nie interesuje, prawdopodobnie poczuje się tym znużony.
Mi książkę czytało się opornie niczym przysłowiowa „krew z nosa” – byłam bardzo zniechęcona chaotycznością treści (mam tu na myśli brak opisów, które nadawałyby tekstowi przejrzystości) i męczyłam się, aby dobrnąć do końca, bo z uwagi na wymienione tu wady historia w ogóle mnie nie zaintrygowała.
Szkoda, bo jak Wroński udowodnił w „Kinie Venus”, potrafi napisać dobrą powieść. Ta część jednak nie zachęciła mnie do zapoznania się z kolejnymi tomami serii i nawet jeśli dam jej jeszcze kiedyś szansę, to z pewnością bardzo nieprędko.

„A na imię jej będzie Aniela” to trzecia część serii kryminałów retro z komisarzem Maciejewskim w roli głównej. Pierwsza część niezbyt mi się podobała, za to druga znacznie bardziej przypadła mi do gustu, więc miałam nadzieję, że kolejna także będzie całkiem niezła. Niestety w tym tomie autor powrócił do wad z „Morderstwa pod cenzurą”, co sprawiło, że lektura książki mnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
32

Na półkach:

Książka według mnie bardzo dobra, długo ją czytałem z powodu braku czasu. Jednak odczucia mam jak najbardziej pozytywne ponieważ nigdy nie byłem orłem z historii. Jednak czasy wojenne zawsze mnie interesowały, a tutaj autor naprawdę w bardzo przystępny sposób otworzył wydarzenia jakie miały miejsce podczas okupacji. Muszę przyznać że to naprawdę przyjemne z pożytecznym, bo historia w tej książce jest naprawdę dobra i do tego sprawnie wkomponowana w wydarzenia historyczne. Miałem zdecywanie inne wyobrażenie codzienności podczas wojny, ta książka dala mi nowe sporzejnie i wiedzę za co jestem bardzo wdzięczny. Daje dziewiąteczke ponieważ mimo bardzo pozytywnych wrażeń "Kino Venus" czytało mi się trochę lepiej.

Książka według mnie bardzo dobra, długo ją czytałem z powodu braku czasu. Jednak odczucia mam jak najbardziej pozytywne ponieważ nigdy nie byłem orłem z historii. Jednak czasy wojenne zawsze mnie interesowały, a tutaj autor naprawdę w bardzo przystępny sposób otworzył wydarzenia jakie miały miejsce podczas okupacji. Muszę przyznać że to naprawdę przyjemne z pożytecznym, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2335
2332

Na półkach: ,

Bywa tak czasami, że książkę ktoś mi poleci. Pozachwyca się nią. Poopowiada o niej, podkreślając jej szczególne walory. Tak było i tym razem. Cóż, tym bardziej mi przykro, że jakoś nie mogłam tychże walorów odnaleźć, w akcję zagłębić się nie potrafiłam, a bohater nie zdobył mojej sympatii. Nawet szczegółowa topografia Lublina nie była dla mnie atrakcją, ponieważ aż tak dobrze nie znam tego miasta, by docenić mrówczą pracę autora. Co zatem mogę powiedzieć dobrego o tym kryminale? Doceniam prawdopodobieństwo zdarzeń i postaci. Zwłaszcza bohaterowie pełni są ludzkich słabości, popełniają błędy i wyciągają fałszywe wnioski, co przecież często się zdarza podczas prowadzenia śledztwa. Dodatkowo realia wojenne. Zmieniające się dynamicznie czasy, a co za tym idzie również układy sił. Komisarz Zygmunt Maciejewski, który za wszelką cenę stara się odnaleźć zabójcę kobiet. Pomimo tego, że codziennie mordowani są ludzie w obliczu majestatu prawa najeźdźcy, policjant nie chce się pogodzić z tym, że przestępca nie zostanie ukarany. Książkę słuchałam i może w tym tkwi przyczyna trudności z odbiorem lektury. Wielość bohaterów i wydarzeń pojawiających się jednocześnie powodowała, że potrzebowałam chwili na odnalezienie się. A tymczasem lektor nie czekał, tylko czytał dalej. Zresztą wyjątkowo porządnie czytał. Od tej strony nie mam wydaniu nic do zarzucenia. Z wyżej wymienionych przyczyn polecać lektury nie będę.

Bywa tak czasami, że książkę ktoś mi poleci. Pozachwyca się nią. Poopowiada o niej, podkreślając jej szczególne walory. Tak było i tym razem. Cóż, tym bardziej mi przykro, że jakoś nie mogłam tychże walorów odnaleźć, w akcję zagłębić się nie potrafiłam, a bohater nie zdobył mojej sympatii. Nawet szczegółowa topografia Lublina nie była dla mnie atrakcją, ponieważ aż tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
355
61

Na półkach:

Moim zdaniem jak do tej pory najsłabsza, w przeciwieństwie do części 1 i 2 zdarzyły mi się kilkudniowe przerwy podczas czytania zabim dobrnąłem do końca.

Moim zdaniem jak do tej pory najsłabsza, w przeciwieństwie do części 1 i 2 zdarzyły mi się kilkudniowe przerwy podczas czytania zabim dobrnąłem do końca.

Pokaż mimo to

avatar
752
77

Na półkach:

ciekawie pokazany Lublin czasów okupacji, chociaż wątek kryminalny nieco słabszy niż w poprzednich tomach

ciekawie pokazany Lublin czasów okupacji, chociaż wątek kryminalny nieco słabszy niż w poprzednich tomach

Pokaż mimo to

avatar
310
147

Na półkach:

jedna z lepszych części cyklu, fabuła zawiła, rozciągnięta w czasie ale przez to bardziej zaskakująca!

jedna z lepszych części cyklu, fabuła zawiła, rozciągnięta w czasie ale przez to bardziej zaskakująca!

Pokaż mimo to

avatar
399
117

Na półkach:

W trzecim tomie o komisarzu Maciejewskim, Marcin Wroński bardzo ciekawie i realistycznie pokazał różne postawy ludzi w trudnym okresie okupacji.

W trzecim tomie o komisarzu Maciejewskim, Marcin Wroński bardzo ciekawie i realistycznie pokazał różne postawy ludzi w trudnym okresie okupacji.

Pokaż mimo to

avatar
628
17

Na półkach:

Dobrze się czyta. Trochę zmartwiłem się tym, że akcja tego tomu dzieje się w czasie wojny bo nastawiłem się na Polskę międzywojenną. Po przeczytaniu jestem jednak zadowolony. Tym bardziej, że kolejny IV tom cofa nas znowu do okresu przed wojną.

Dobrze się czyta. Trochę zmartwiłem się tym, że akcja tego tomu dzieje się w czasie wojny bo nastawiłem się na Polskę międzywojenną. Po przeczytaniu jestem jednak zadowolony. Tym bardziej, że kolejny IV tom cofa nas znowu do okresu przed wojną.

Pokaż mimo to

avatar
534
246

Na półkach: ,

„A na imię jej będzie Aniela” to już moje trzecie spotkanie z twórczością Marcina Wrońskiego i po raz kolejny był to bardzo przyjemnie spędzony czas.
Marcin Wroński urodził się w 1972 r. w Lublinie. Ukończył polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 90. związany z nurtem trzeciego obiegu – publikował m.in. w artzinach „Lampa i Iskra Boża”, „Mała Ulicznica”, „Brytan OD NOWA”. Debiutował w 1992 roku zbiorem opowiadań „Udo Pani Nocy”. Tworzył piosenki i skecze dla prowadzonego przez siebie kabaretu „Osoby o Nieustalonej Tożsamości”. Był felietonistą radiowym i prowadził audycję literacką „Fikcja o północy”, nauczycielem języka polskiego w liceum, później kilka lat pracował jako redaktor w wydawnictwach Wydawnictwo Paweł Skokowski, Fabryka Słów i Red Horse. Zajmował się również m.in. powieściami Romualda Pawlaka i tłumaczeniami z rosyjskiego Eugeniusza Dębskiego.
Na początku września 1938 roku lubelska policja znajduje zwłoki młodej służącej. Aniela Biernacka została uduszona i zgwałcona. Śladów, które mogłyby doprowadzić do sprawcy, praktycznie nie ma, a jedynym interesującym tropem jest dziwna substancja: ropna maź na ciele denatki. Gdy rok później wybucha wojna i miasto atakują Niemcy, w podobnych okolicznościach ginie kolejna kobieta. Niewyjaśnione zbrodnie nie dają spokoju komisarzowi Maciejewskiemu. Żeby móc ścigać mordercę, wstępuje w szeregi niemieckiej policji Kripo. Polskie podziemie uznaje go za zdrajcę, więc musi działać ze zdwojoną ostrożnością. Okupacyjna rzeczywistość, terror, getto i obóz koncentracyjny na rogatkach - to wojenny krajobraz Lublina, miasta, które równocześnie tętni rozrywką i erotyką. Zygmunt Maciejewski szuka sprawiedliwości nawet wtedy, gdy zbrodnia jest na porządku dziennym.
W odróżnieniu od dwóch poprzednich powieści Marcina Wrońskiego, konstrukcja fabuły tej książki jest dużo bardziej skomplikowana. Po pierwsze dlatego, że autor przedstawił ją nam na przestrzeni aż sześciu lat. Efektem tego jest to, że w kolejnych rozdziałach przeskakujemy z akcją kilka lub kilkanaście miesięcy do przodu. A ponieważ Zyga cały czas zajmuje się jednym śledztwem, to momentami nie czułem upływającego czasu i miałem wrażenie, że poprzedni rozdział zakończył się „wczoraj”. Na szczęście takich sytuacji nie było zbyt wiele, dlatego spokojnie mogę przymknąć na nie oko. Kolejnym elementem, który różni „Anielę” od dwóch pierwszych kryminałów z komisarzem Maciejewskim w roli głównej jest to, że jest to powieść wielowątkowa. Początkowo fabuła podzielona jest na kilka wątków, które z czasem łączą się i doprowadzają do rewelacyjnego, chociaż bardzo smutnego zakończenia, które jest najmocniejszą stroną tej książki.
Więcej na moim blogu: http://oczytany.eu/a-na-imie-jej-bedzie-aniela-marcin-wronski/

„A na imię jej będzie Aniela” to już moje trzecie spotkanie z twórczością Marcina Wrońskiego i po raz kolejny był to bardzo przyjemnie spędzony czas.
Marcin Wroński urodził się w 1972 r. w Lublinie. Ukończył polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 90. związany z nurtem trzeciego obiegu – publikował m.in. w artzinach „Lampa i Iskra Boża”, „Mała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
67

Na półkach:

Seryjny morderca pierwszy raz atakuje rok przed wybuchem wojny. Drugie zwłoki odnajdują się w gruzach hotelu po bombardowaniu we wrześniu 1939. Na trzecie komisarz Maciejewski, obecnie oficer Kripo, niecierpliwie czeka. Obsesyjnie zafiksowany na rozwiązaniu zagadki morderstw w przeddzień imienin Anieli nie do końca panuje nad tym, co się dzieje wokół niego po nastaniu okupacji.
Gdy zbrodnia i praca śledczego mają miejsce w tak wyjątkowych okolicznościach, jak wybuch wojny i życie pod niemiecką okupacją, sprawa kryminalna siłą rzeczy ma tendencje do znikania z kart powieści i robienia za element drugo- i trzecioplanowy. Na nasze czytelnicze szczęście nie dla Maciejewskiego, dla którego stanowi ona absolutny priorytet i który jest w stanie zorganizować wymuszaną sekcję zwłok w szpitalnej piwnicy tuż po nalotach, gdzie personel ma wystarczająco dużo roboty z ofiarami bombardowania. Problemem jest to, iż momentami śledztwo zaczyna mało angażować samego czytelnika i jest mu w sumie wszystko jedno, kto zabijał te dziewczyny, gdy wokół wojenna pożoga i okupacyjna rzeczywistość. Naprawdę, tylko dzięki uporowi Maciejewskiego, którego „od jakiegoś czasu zupełnie nie interesowali żywi ludzie, wyłącznie trupy” gdzieś tam od czasu do czasu zwróci się podczas czytania uwagę na jakiś szczegół kojarzący się ze sprawą.
Tymczasem wokół komisarza odbywają się różne interesujące rzeczy, które przez lwią część powieści w większości absorbują uwagę czytającego, a odmalowane są i jednocześnie sugestywnie, i w miarę oszczędnie, bez epatowania okrutnymi szczegółami. A to Zyga jest angażowany do Kripo (co uchroniło go od aresztu w lubelskim zamku),a to jest werbowany przez podziemie, a tu znów jest ratowany od śmierci. Zielny zmienia się w parającego się szmuglem Zielaga, potem w Zielnika, przemykającego chyłkiem po mieście, Róża ma dość Maciejewskiego i jego podejrzanej reputacji, Kraft zostaje wywieziony na roboty, w międzyczasie ktoś zostanie znów bestialsko zamordowany i trzeba kogoś z różnych przyczyn zabić. Bardzo mocno wybijającym z rytmu (ale tak bardzo, bardzo mocno) jest nagłe pojawienie się „Rozdziału 1939” z akcją w Monachium, 11 września 1964 roku. Oczywiście, akcja z 1964 roku (która się będzie pojawiać w dalszych wyrywkowych rozdziałach kolejno numerowanych 1940, 1941) jest ściśle związana z wydarzeniami z 1939, ale w pierwszej chwili można się zdziwić. Można więc podsumować całość: życie sobie, sprawa sobie. Dochodzenie się toczy, bo Maciejewski nie odpuści, a jednocześnie toczy się cała reszta. Można się wkurzać na Maciejewskiego, że lekką ręką zgadza się na wszystko, co tylko pozwoli mu na centymetr zbliżyć się do rozwiązania zagadki, ale może to był jego sposób na przetrwanie koszmaru wojny i nadejście nowych czasów – w końcu „imieninowy” morderca zaczął swoją serię jeszcze w dobrej, znanej i przedwojennej rzeczywistości, a sprawa należała do ostatnich prowadzonych przez Maciejewskiego jako oficera śledczego z I Komisariatu. Pod kątem skomplikowania całej intrygi także nie ma tu zbyt wielkiego pola do popisu. W różny sposób zdobyci informatorzy rzucają dwoma nazwiskami, a my wiemy, że niezależnie, czy zrobił to ten pierwszy, czy ten drugi, to obaj byli zepsutymi do szpiku kości, zdemoralizowanymi potworami bez jakichkolwiek ludzkich odruchów, więc stryczek tak czy siak się należał. Czytelnik sprawą autentycznie przejmie się raz – gdy okaże się, że morderca wybrał na ofiary bliskich jednego z bohaterów. Pozostałe przypadkowe ofiary, które się tu i ówdzie będą pojawiać do końca wojny, nieco nas średnio obejdą.
Skoro więc sprawa kryminalna nie należy do najlepszych i najbardziej interesujących zagadek w historii literatury, dlaczego mimo wszystko warto sięgnąć po wojenne losy Maciejewskiego? Właśnie dlatego – powieść w sposób wciągający i realistyczny odmalowuje wojenne losy bohaterów. Jej akcja toczy się od 1938 do 1944, mamy więc w powieściowym tle przekrój całej wojny – od jej początku, przez nastanie okupacji niemieckiej i nowych porządków, przez likwidację getta i założenie obozu na Majdanku aż po „wyzwolenie” pod egidą Armii Czerwonej, z czającymi się za jej plecami funkcjonariuszami NKWD. Szczególnie zainteresować mogą momenty przejścia – nastanie rządów najeźdźców z Zachodu czy też wyzwolicieli ze Wschodu wywoływały u miejscowych konieczność urządzenia się w nowej rzeczywistości. I ilu ludzi żyło w Lublinie, tyle było pomysłów na urządzanie się – od zejścia do podziemia, po służalcze podpisywanie folkslisty i bieganie na policję z byle donosem, aczkolwiek nie da się ukryć, że zdecydowana większość mieszkańców próbowała jakoś przeżyć, choć nie zawsze oznaczało to trzymanie się z daleka od ciemnych spraw i niechęć do układania sobie życia kosztem innych. W książce jest to o tyle ciekawsze, że widzimy to z punktu widzenia członków służb mundurowych, które zawsze są w takich sytuacjach pierwsze do opanowania przez okupantów: „w końcu wielu bezpieczniaków brało się z okupacyjnych kolaborantów, no bo skąd mieli się brać? Przecież nie z konspiracji!”. Z niektórymi bohaterami pożegnamy się bezpośrednio, z innymi pośrednio, przekonamy się, że wojenny Lublin to mało przyjemne miejsce do życia, szkoda nam się zrobi choćby tych członków AK, którzy wsparli nacierające sowieckie czołgi, a którym Zyga dawał czas do końca dnia, zanim sięgnie po nich NKWD, wstrząśnie nami bombardowanie miasta, które miało na celu tylko i wyłącznie dokonanie rzezi, nie da nad sobą obojętnie przejść ciągnąca się likwidacja getta i działalność obozu na Majdanku. Pod tym względem powieść czyta się ciężko – absolutnie nie przez zabiegi pisarskie, lecz przez ciężką rzeczywistość, w której się toczą powieściowe wydarzenia. I naprawdę dobrze, że to, co tam widzimy nie jest opisane z aptekarską szczegółowością i nadmiernym realizmem. Wystarczy parę fragmentarycznych stwierdzeń czy opisów, by – znając kontekst – wyobrazić sobie resztę. Nie musi nikt tego czarno na białym pisać. Paradoksalnie, podczas gdy Zyga skupia się na śledztwie za wszelką cenę, czytelnik ma na czym się skupić poza śledztwem.
Pomimo ponurych czasów, humor (najczęściej dosyć czarny i wisielczy) także przewija się przez karty powieści i daje trochę odetchnąć w tej gęstej atmosferze. Autorowi udało się także puszczenie oka do czytelników. Panna Róża będzie czytać powieść „Kino Venus” „niejakiego W. Rońskiego” publikowaną w odcinkach w gazecie i zada Maciejewskiemu tak zaskakujące pytanie, że „do tego właśnie prowadzi czytanie głupich powieści, jeszcze w odcinkach!”. A w bonusie Prokopczuk wyjaśni nam, że tylko Popielski ze Lwowa by rozwiązał tę sprawę.

Seryjny morderca pierwszy raz atakuje rok przed wybuchem wojny. Drugie zwłoki odnajdują się w gruzach hotelu po bombardowaniu we wrześniu 1939. Na trzecie komisarz Maciejewski, obecnie oficer Kripo, niecierpliwie czeka. Obsesyjnie zafiksowany na rozwiązaniu zagadki morderstw w przeddzień imienin Anieli nie do końca panuje nad tym, co się dzieje wokół niego po nastaniu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 151
  • Chcę przeczytać
    639
  • Posiadam
    306
  • Teraz czytam
    21
  • Kryminał
    20
  • Kryminały
    20
  • Ulubione
    19
  • 2018
    15
  • 2013
    15
  • 2019
    14

Cytaty

Więcej
Marcin Wroński A na imię jej będzie Aniela Zobacz więcej
Marcin Wroński A na imię jej będzie Aniela Zobacz więcej
Marcin Wroński A na imię jej będzie Aniela Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także