Final Incal oraz Po Incalu
Wydawnictwo: Scream Comics Cykl: Final Incal (tom 1-3) Seria: Jodoverse komiksy
224 str. 3 godz. 44 min.
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Final Incal (tom 1-3)
- Seria:
- Jodoverse
- Tytuł oryginału:
- Final Incal suivi de Apres Incal
- Wydawnictwo:
- Scream Comics
- Data wydania:
- 2015-05-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-05-01
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788394180126
- Tłumacz:
- Paweł Biskupski
- Tagi:
- komiks fantastyka science-fiction space-opera
Space opera Jodorowskiego i Mobiusa powraca! Ostatnia część klasyki science fiction w dwóch odsłonach - Integral zawiera tomy Final Incal rysowane przez Ladrönna oraz dodatkowo tom After Incal (Po Incalu) autorstwa samego guru czyli Mobiusa. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów komiksu i sci-fi.
Wydanie zawiera 3 tomy FINAL INCAL i 1 tom PO INCALU.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 63
- 32
- 28
- 15
- 7
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Z Incalem mam trochę jak z Matrixem. Pierwsza część świetna (Incal ze świadomością, że później wielu się inspirowało, ale i tak świat, pomysły, wyobraźnia autorów mają moc, a Matrix był w kinie oglądany bez wiedzy o inspiracjach),a potem tak średnio. Powyższy tom da się zaliczyć, ale nic poza tym. Odbieram jako odcinanie kuponów.
Z Incalem mam trochę jak z Matrixem. Pierwsza część świetna (Incal ze świadomością, że później wielu się inspirowało, ale i tak świat, pomysły, wyobraźnia autorów mają moc, a Matrix był w kinie oglądany bez wiedzy o inspiracjach),a potem tak średnio. Powyższy tom da się zaliczyć, ale nic poza tym. Odbieram jako odcinanie kuponów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDziwnie jest powrócić do świata Incala. Twórczość Jodorowsky'ego zawsze określam jako "kwaśną"... w sensie taką jakby została stworzona po LSD. I chyba Jodorowsky nie stronił od tego typu wzmacniaczy wyobraźni.
A zatem znowu w świecie Incala i znowu w Alei Samobójców. To swoisty znak rozpoznawczy serii - główny bohater spada do jeziora kwasu... i nie ważne czy na prawdę czy tylko w swoich wizjach. To już standardowy motyw pętli.
Chociaż Jodorowsky sięga po już ograne motywy zachodniego dualizmu, trójcy, żywe kontra nieożywione, bio kontra mecha, czarne kontra białe, światło przeciwko jasności... to te zgrane karty wciąż rozdaje w różnych konfiguracjach, wciąż jeszcze są atrakcyjne. Silnym wątkiem jest również przemiana oraz miłość. To szczególnie mi się podobało w tej historii - powraca wspaniała Luz de Garra i tylko moc jej miłości do John'a diFool'a jest w stanie uratować świat. Ktoś może powiedzieć, że to płaskie... być może. Jednak jak to u Jodorowsky'ego nic nie jest proste. Wszystkie motywy są wymieszane i przyprawione ohydą, obrzydliwością. A wszystko na zasadzie silnych kontrastów i dualizmu. Taki jest świat Incala... i w pewnym sensie to jest nasz świat, tylko wykoślawiony do granic możliwości w lustrze umysłu Jodorowsky'ego.
Autorzy integrala zastosowali fajny pomysł. Bowiem Jodorowsky i Moebius zaczęli razem pracować nad "Po Incalu"... jednak Moebius musiał porzucić prace nad projektem. Jodorowsky znalazł innego rysownika - José Ladrönn i tak powstał "Final Incal". Czytając "Po Incalu" się nawet cieszę bo seria zyskała na zmianie rysownika. Wiem, wiem, Moebius to legenda... ale "Po Incalu" jest narysowane strasznie niechlujnie, na odwal w porównaniu z Incal'em. Grafiki Ladrönn'a nawiązują do Moebiusa ale mają własny feel... dobrze to się czytało i oglądało.
Podsumowując: mogło by nie być "Final Incal' ale fajnie, że jest :)
Dziwnie jest powrócić do świata Incala. Twórczość Jodorowsky'ego zawsze określam jako "kwaśną"... w sensie taką jakby została stworzona po LSD. I chyba Jodorowsky nie stronił od tego typu wzmacniaczy wyobraźni.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA zatem znowu w świecie Incala i znowu w Alei Samobójców. To swoisty znak rozpoznawczy serii - główny bohater spada do jeziora kwasu... i nie ważne czy na prawdę...
Ocena nieco na wyrost za rysunki Ladronna. Niestety, choć to nie zaskakuje, nie trzyma poziomu oryginalnego Incala. Generalnie sprawia wrażenie, że jest za krótki względem ilości upchniętych wątków. Nadal warto sięgnąć po tę pozycję, jeśli kogoś, tak jak mnie, oczarowała pierwotna wizja Jodorowskyego. Nie zalecam do czytania jako pierwszej z całego uniwersum. Co do dodatku w postaci "Po Incalu" to według mnie pełni on funkcję tylko i wyłącznie pokazania, że nie należy żałować zmiany rysownika. Moebius swoją część wykonał zaskakująco niechlujnie, a kolory są fatalne. Sam byłem zaskoczony, pomimo ostrzeżeń płynących z innych opinii.
Ocena nieco na wyrost za rysunki Ladronna. Niestety, choć to nie zaskakuje, nie trzyma poziomu oryginalnego Incala. Generalnie sprawia wrażenie, że jest za krótki względem ilości upchniętych wątków. Nadal warto sięgnąć po tę pozycję, jeśli kogoś, tak jak mnie, oczarowała pierwotna wizja Jodorowskyego. Nie zalecam do czytania jako pierwszej z całego uniwersum. Co do dodatku...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWydawnictwo Scream postanowiło przypomnieć nam o Johnie Difoolu i Incalu. I zrobiło to w jak zwykle bardzo przyzwoity sposób. Co do samego komiksu, jest to oczywiście kontynuacja znanej serii z lat osiemdziesiątych. Incal oryginalnie był świetną historią, genialnie wręcz zobrazowaną przez Moebiusa, jednego z Hegemonów francuskiego komiksu. Twórcy tak dobrego, że maczał swoje zdolne palce jako twórca koncepcji graficznych do filmów o obcym (Obcy- ósmy pasażer Nostromo) czy trochę bardziej mainstreemowych jak „Piąty Element”, czy tez klasyczny „Willow”. Incal idealnie tez się wbił w swoje czasy, świetna space opera, z wyrazistymi bohaterami na stałe zapisała się w historii komiksu.
Serie które później uzupełniały swiat Incala, typu Metabaronowie, niekoniecznie dobrze się przyjęły w Polsce. Tym bardziej, że pojawiły się u nas sporo po oryginalnym Incalu. Tym razem Jodorowski, twórca i scenarzysta wraca w towarzystwie innego rysownika… i tego samego również. Już wyjaśniam w czym rzecz. To wydanie, które jednocześnie jest limitowane, zawiera dwie historie, podobne i różne zarazem. Po Incalu jest komiksem za którego stronę graficzną odpowiada Moebius, jest to wstępna koncepcja, która została rozwinięta w późniejszym okresie przez Ladronna razem z Jodorowsky’m. Początkowe założenia były te same, ale każdy z artystów poszedł swoją drogą i kazdy po swojemu opowiedział tą historię. Od razu uprzedzę wszystkich miłośników Moebiusa, tutaj strona wizualna jest bardzo uproszczona i trochę odbiega od tego do czego ten autor nas przyzwyczaił. To inny styl ale dalej przyciągający wzrok.
Z tego komiksu myśl przewodnia została na nowo przerobiona przez Jodorowsky’ego która ewoluowała w cykl Final Incal. I to bardzo przyzwoita opera kosmiczna z dużą ilością nawiązań do klasyki sci fi, z fajnymi rozwiązaniami fabularnymi. Czy lepsze niż oryginał? Osobiście sądzę, że nie. To dalej jest dobry komiks, ale brakuje tego ulotnego pierwiastka który zadecydował, ze pierwszy Incal był tak wielbiony. Niemniej czyta się świetnie, nawet nie znając pierwotnej serii.
Komiks zaczyna się jak i poprzednie, niemal kultową już sceną spadającego w dół Johna Difoola w Mieście-szybie. I tutaj mała dygresja, jeżeli nie znacie Incala, postarajcie się najpierw zapoznać z początkiem tego komiksu, co również umożliwi wam wydawnictwo Scream. Final Incal z założenia ma zamknąć ten cykl już, i wiele z nawiązań może wam umknąć lub być niezrozumiałe.
John, nasz pokraczny bohater, spada i nie tylko to jest jego problemem. Totalny brak pamięci dlaczego i co się właściwie stało, również może przeszkadzać. Zostaje uratowany i jednocześnie porwany a wszystko co się dzieje dalej przypomina mu koszmar. Robogliny które uratowały go mają swoje z nim porachunki. Działające na polecenie mózgu centralnego roboty już mają unicestwić biednego i ciągle nic nie rozumiejącego Johna, któremu w sukurs przyjdzie wielki latający robal. Nasz bohater za chwilę znajdzie się w samym środku konfliktu pomiędzy siłami dużo silniejszymi niż on sam. Z jednej strony przyjdzie mu się zmierzyć ze zdeprawowanym nowym prezydentem miasta-szybu, który prowadzony i podjudzany przez mroczną bestię zwaną Benthacodem, zamierza zniszczyć całe bio życie na planecie i w kosmosie. Z drugiej strony konfliktu znajdzie się m.in. Zakon Technokapłanów, który tą bestię stworzył i władca galaktycznego imperium, na którego prośbę zakon będzie działał.
Pięknie zawiązana intryga będzie obfitować w wiele zwrotów akcji, od genialnej walki miliona maszyn z milionem insektów, gdzie roboty będą starały się zniszczyć wszelkie biologiczne życie i będą na dobrej drodze by tego dokonać. Do pomocy Johnowi przybędzie jeszcze… trzech innych Johnów Difoolów. Pozostali to tak naprawdę będą alternatywne wersje naszego bohatera, ale jakże zupełnie inne. Pojawi się Adonis – piękniejsza jego wersja, Swami – buddyjsko/Hare Krisznowa wersja i Anioł. I tylko jeden z nich będzie w stanie odnaleźć ukochaną z tego wymiaru.
O tym dlaczego jest ona tak niezbędna do ratowania wszechświata, dlaczego i przez kogo Anioł został zgwałcony i dlaczego ruch oporu będzie jeździł na gigantycznych szczurach dowiecie się tego komiksu.
Jeżeli nastawiacie się na naprawdę przyzwoity kawałek kosmicznej awantury to się nie zawiedziecie. Komiks trzyma przyzwoity poziom nawiązując do swojego wielkiego poprzednika i udaje mu się całkiem nieźle zamknąć trylogię. Rysunkowo Ladronn świetnie oddaje technologiczne miasta przyszłości i wręcz genialnie sprawdza się w scenach batalistycznych.
Jak różne podejście do tematu mieli rysownicy, możecie sami ocenić porównując Final Incal oraz Po Incalu. Sama historia, mimo, że pełna nawiązań do poprzednich części broni się pod każdym względem. W latach 80tych na fali fascynacji sci fi mogłaby sporo namieszać i nawet uchodzić za kultową. Po ponad 30stu latach może delikatnie trącić myszką, ale dalej jest to kawał przyzwoitego komiksu.
Twarda, lakierowana okładka i dbałość o szczegóły wydania, to już taki standard dla tego wydawnictwa. Tak wyśrubowany, że naprawdę zdziwiłbym się gdyby tego, jakże zacnego poziomu nie trzymali. Scream wie jak wydawać komiksy. I ma zaskakująco dobry gust jeżeli chodzi o wybór historii.
Warto się zapoznać z klasyką. Uwaga, tylko dla dorosłych.
Polecam serdecznie.
https://betoniarka.net/final-incal-oraz-po-incalu-wydanie-limitowane/
Wydawnictwo Scream postanowiło przypomnieć nam o Johnie Difoolu i Incalu. I zrobiło to w jak zwykle bardzo przyzwoity sposób. Co do samego komiksu, jest to oczywiście kontynuacja znanej serii z lat osiemdziesiątych. Incal oryginalnie był świetną historią, genialnie wręcz zobrazowaną przez Moebiusa, jednego z Hegemonów francuskiego komiksu. Twórcy tak dobrego, że maczał...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzego tu nie ma: gwałcenie aniołów, rzyganie własnym zmutowanym ciałem, drzewo-matka, techno-papież, odwołania bezpośrednio biblijne i sprowadzenie wszystkiego do Adama i Ewy którzy oczywiście zaczną nową erę człowieka - trzeba im dać tylko trochę czasu na zabawę w trawie. Banalny, infantylny, bulgoczący bełkot, który w pewnym momencie już tak irytuje, że chce się samemu zmutować w galaretkę. Jodorowsky - może przez to że ma już swoje lata lub przez to że przez wszystkich jest noszony na rękach i czczony jak guru sekty seksualnej - używa sobie bez trzymanki i daje upust wszystkim swoim histeriom. Taka to jego metoda artystyczna, która zapewne miała jakiś powab kiedy był nieco młodszy. Teraz przypomina za bardzo bajania rozerotyzowanego dziadka, o którym rodzina wie, że parę razy łap nie umiał przy sobie zatrzymać (sam przyznawał, że zgwałcił aktorkę Marę Lorenzio na planie "El Topo", 30 lat później zmienił swoją relację z tego wydarzenia na "penetrację za porozumieniem" - https://www.artforum.com/news/alejandro-jodorowsky-speaks-out-after-el-museo-del-barrio-calls-off-retrospective-78538 ) . Wymyślanie, zmyślanie, straszenie, uwodzenie - to żywioł scenarzysty i autora projektu. Czuć, że czuje się tu jak ryba w wodzie, pytanie tylko czy inni chcą wchodzić z nim do tego samego stawu. Bardzo dobre rysunki José Ladrönna. Zadziwiająco okropne Moebiusa.
Czego tu nie ma: gwałcenie aniołów, rzyganie własnym zmutowanym ciałem, drzewo-matka, techno-papież, odwołania bezpośrednio biblijne i sprowadzenie wszystkiego do Adama i Ewy którzy oczywiście zaczną nową erę człowieka - trzeba im dać tylko trochę czasu na zabawę w trawie. Banalny, infantylny, bulgoczący bełkot, który w pewnym momencie już tak irytuje, że chce się samemu...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiepotrzebna kontynuacja. John Difool po raz kolejny zostaje uratowany przed upadkiem do jeziora kwasu i znowu przyjdzie mu odegrać rolę zbawcy ludzkości. Tym razem jego przeciwnikiem będzie jednak prezydent miasta-szybu chcący przerobić wszystkich ludzi na maszyny. Konstrukcja fabuły poprzedniej części wykluczała wszelkiego rodzaju ciąg dalszy i przez to podobnie jak seria „Przed Incalem”, ten komiks wydaje mi się strasznie na siłę i czuję się jakbym jadł odgrzewany kotlet. Jodorowsky powtarza tutaj samego siebie, chociaż pojawia się parę ciekawych pomysłów – na przykład Difool spotykający alternatywne wersje samego siebie. Warto wspomnieć, że tom składa się na dwie wersje tej samej historii narysowanej przez różnych rysowników – Ladroenna i Moebiusa. Ze zdziwieniem muszę przyznać, że Ladroenn wypada o wiele lepiej – jest bardziej szczegółowa staranna, ale moim zdaniem trochę mógł się bardziej postarać jeżeli chodzi o wygląd metalowych ludzi – ciężko było miejscami odróżnić kto dalej jest człowiekiem, a kto już maszyną. Pomiędzy oboma wersjami widzę też inną różnicę – w wersji z rysunkami Moebiusa przeciwnik jest o wiele bardziej wyrazisty, ma jakieś cechy charakterystyczne, poczucie humoru, podczas gdy jego odpowiednik z głównej wersji jest strasznie mdły. Ogólnie, komiks głównie dla fanów Jodorowsky’ego i uniwersum „Incala”.
Niepotrzebna kontynuacja. John Difool po raz kolejny zostaje uratowany przed upadkiem do jeziora kwasu i znowu przyjdzie mu odegrać rolę zbawcy ludzkości. Tym razem jego przeciwnikiem będzie jednak prezydent miasta-szybu chcący przerobić wszystkich ludzi na maszyny. Konstrukcja fabuły poprzedniej części wykluczała wszelkiego rodzaju ciąg dalszy i przez to podobnie jak seria...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jestem obiektywny, bo właściwy "Incal" to jeden z komiksów wszech czasów. Zniknęła gdzieś cała ta symboliczna, uniwersalna wymowa pierwszej części; tu jest po prostu przygodowa fabuła o walce dobra ze złem, maszyn z żywymi organizmami, zwycięstwie miłości i tego typu dawno wyeksploatowane schematy. Ladronn jest świetnym rysownikiem (więc warto nawet dla samych plansz),ale jest bardzo szczegółowy i dosłowny, co się trochę komponuje z tym co napisałem wyżej o braku jakiejś większej głębii. Z kolei kreska Moebiusa wydaje się straszliwie niedbała, jakby faktycznie miał już dość Jodorowsky'ego. Ocena i tak w miarę wysoka, bo mam słabość do Difoola.
Nie jestem obiektywny, bo właściwy "Incal" to jeden z komiksów wszech czasów. Zniknęła gdzieś cała ta symboliczna, uniwersalna wymowa pierwszej części; tu jest po prostu przygodowa fabuła o walce dobra ze złem, maszyn z żywymi organizmami, zwycięstwie miłości i tego typu dawno wyeksploatowane schematy. Ladronn jest świetnym rysownikiem (więc warto nawet dla samych plansz),...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toIncal to wielowątkowa space opera, która jest koronnym dziełem chilijskiego artysty Alejandro Jodorowsky’ego. W skład opowieści wchodzą trzy główne serie, w których bohaterem jest John Difool, prywatny detektyw klasy R.. W latach 80. ubiegłego wieku ukazało się tytułowe dzieło, do którego ilustracje zrobił Mœbius. Następnie został wyprodukowany prequel – Przed Incalem z rysunkami Zorana Janjetova. Całość zamyka cykl Final Incal, w którym za oprawę graficzną odpowiadał José O. Ladrönn. Warto jeszcze wspomnieć o seriach pobocznych, które także powstałych do scenariuszy Jodorowsky’ego – Kasta Metabaronów, Technokapłani i Megalex. One rozbudowują gwiezdne uniwersum, gdyż rozgrywają się w tym samym wszechświecie i z udziałem tych samych bohaterów.
(...) Każda z trzech serii rozpoczyna się od tej samej sceny: John Difool bezwładnie spada w stronę jeziora kwasu. Tym razem opadając próbuje sobie przypomnieć kim jest, skąd jest i dokąd zmierza. Trzy podstawowe pytania, które dręczą wszystkich ludzi. A nasz bohater sprawia wrażenie, jakby już kiedyś znał na nie odpowiedzi. Wystarczy, że sobie wszystko przypomni, a we wszechświecie zapanuje ład i porządek, dobro i piękno. Jodorowsky wyznaczył swojemu bohaterowi rolę zbawcy, mesjasza. Od niego zależy, czy elektroniczny wampir zniszczy wszystkie żywe istoty.
(...) Fabularnie wiele się dzieje. Difool spotyka trzy własne emanacje z innych wymiarów. Razem z nimi udaje się na Wyspę Piratów, gdzie musi odnaleźć swoją dawną wielką miłość Luz de Garra. Sprzymierzeńcami prywatnego detektywa klasy R są siły, które utrzymują ład w całym Wszechświecie. Opowieść chilijskiego artysty ma wymiar metaforyczny. Łatwo rozeznać się kto jest złym, a kto dobrym. Pryncypialne wartości podano bez rozcieńczania i półcieni. Nadrzędne okazuje się życie - samo w sobie - oraz miłość, w wyniku której zostaje ono przekazane.
Podczas lektury mamy okazję porównać plansze przygotowane przez Mœbiusa i Ladrönna. I muszę napisać: dobrze się stało, że po pierwszym albumie francuski artysta zrezygnował z dalszej produkcji. Rysunek Mœbiusa jest niestaranny i schematyczny, co sprowadza się do braku atrakcyjności plansz. Zupełnie inaczej do sprawy podszedł meksykański artysta. Jego szkice są bardzo precyzyjne, wykonane cienką kreską z duża dbałością o szczegóły umieszczone w każdym kadrze. Konstrukcja planszy jest różnorodna, czytelnik nie może narzekać na nudę....
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2015/09/06/final-incal-oraz-po-incalu/
Incal to wielowątkowa space opera, która jest koronnym dziełem chilijskiego artysty Alejandro Jodorowsky’ego. W skład opowieści wchodzą trzy główne serie, w których bohaterem jest John Difool, prywatny detektyw klasy R.. W latach 80. ubiegłego wieku ukazało się tytułowe dzieło, do którego ilustracje zrobił Mœbius. Następnie został wyprodukowany prequel – Przed Incalem z...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to