rozwińzwiń

Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939

Okładka książki Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939 Stanisław Żerko
Okładka książki Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939
Stanisław Żerko Wydawnictwo: Instytut Zachodni historia
498 str. 8 godz. 18 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Instytut Zachodni
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
498
Czas czytania
8 godz. 18 min.
Język:
polski
ISBN:
8385003959
Tagi:
historia politologia stosunki polsko-niemieckie II Rzeczpospolita III Rzesza
Średnia ocen

8,5 8,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pomocnik Historyczny „Trzecia Rzesza 1933-1945” Jarosław Centek, Jerzy Holzer, Jerzy Kochanowski, Adam Kożuchowski, Piotr Madajczyk, Jan M. Piskorski, Krzysztof Ruchniewicz, Jan Skórzyński, Anna Wolff-Powęska, Marcin Zaremba, Andrzej Żbikowski, Stanisław Żerko
Ocena 8,5
Pomocnik Histo... Jarosław Centek, Je...
Okładka książki Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1936 Piotr Długołęcki, Stanisław Żerko
Ocena 0,0
Polskie Dokume... Piotr Długołęcki,&n...
Okładka książki Kryzys 1939 roku w interpretacjach polskich i rosyjskich historyków Sławomir Dębski, Marek Kornat, Mariusz Wołos, Stanisław Żerko, praca zbiorowa
Ocena 7,7
Kryzys 1939 ro... Sławomir Dębski, Ma...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,5 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Zobaczcie ten materiał właśnie co do książki https://cyfrowa.tvp.pl/video/niecodzienne-historie,przyjaciele-zza-odry,58349994

Zobaczcie ten materiał właśnie co do książki https://cyfrowa.tvp.pl/video/niecodzienne-historie,przyjaciele-zza-odry,58349994

Pokaż mimo to

avatar
11
9

Na półkach:

Prof. Stanisław Żerko - polski historyk specjalizujący się w stosunkach międzynarodowych, w niniejszym opracowaniu postawił sobie za cel zbadania stosunków polsko-niemieckich w latach 1938-1939.

Prócz wstępu, książka zawiera pięć rozdziałów od zawarcia traktatu przyjaźni przez Polskę z Niemcami 26 stycznia (jeden z polskich historyków określił jako linia 26 stycznia) po sierpień 1939 poprzedzający wybuch wojny miesiąc później. Po piątym rozdziale zakończenie, bibliografia i indeks osobowy.

Czy prof. Żerko sprostał owemu celowi? Zdecydowanie tak! Dogłębnie spenetrował źródła archiwów polskich i zagranicznych (poza francuskimi),opracowania omawiające zagadnienia sprzężone z tematem pracy, wspomnienia dyplomatów i polityków etc. Za kwerendę należy się uznanie.

Nie należy spodziewać się po tej książce literackiej narracji. Autor podszedł do tematu fachowo. Mimo, że temat porusza teoretycznie wąski wycinek stosunków polsko-niemieckich choćby patrząc od okresu dojścia Adolfa Hitlera do władzy i tak praca jest obszerna. Szczegółowo analizuje początki i ewolucję polityki polskiego rządu sanacyjnego wobec Niemiec jak i próby zapewnienia przez Niemców przyjaznych stosunków z Rzeczpospolitą. Krok po kroku dowiadujemy się o fluktuacjach międzynarodowych, stopniowo zniekształcające relacje sąsiadów. Szczególnie na to wpłynęła kwestia Pomorza Gdańskiego, do którego Niemcy wysunęły swe żądania. Historyk zaznacza, iż Gdańsk był jedynie narzędziem Hitlera do realizacji celu. Poruszane są tu kwestie choćby mniejszości niemieckiej i polskiej, perspektywy mocarstw zachodnich, kuluary europejskiej polityki, znaczenie Ukrainy Zakarpackiej oraz próby mediacji stronnictw jak Japonia czy Watykan w próbie zażegnania scysji polsko-niemieckich.

W książce przeszkadzał mi lekko chaotyczny styl autora w paru momentach. Mam wrażenie, że nieco zmarginalizował znaczenie Rusi Zakarpackiej z perspektywy Becka i dyplomatów polskich. Czy rząd sanacyjny wyolbrzymił jego znaczenie? Być może, ale czytelnik z książki Stanisława Żerki nie dowie się zbyt wiele o tle polskiej polityki wobec mniejszości ukraińskiej na wschodzie. Bynajmniej nie dyskredytuje to pracy profesora. Książka jest nasycona rzetelnymi faktami i fachowym warsztatem historyka, z krytycznym podsumowaniem polityki zagranicznej, zarówno Trzeciej Rzeszy jak i Polski oraz pozostałych państw.

Prof. Stanisław Żerko - polski historyk specjalizujący się w stosunkach międzynarodowych, w niniejszym opracowaniu postawił sobie za cel zbadania stosunków polsko-niemieckich w latach 1938-1939.

Prócz wstępu, książka zawiera pięć rozdziałów od zawarcia traktatu przyjaźni przez Polskę z Niemcami 26 stycznia (jeden z polskich historyków określił jako linia 26 stycznia) po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1293
30

Na półkach:

Książka bardzo ciekawa i wartościowa, choć niejednoznaczna do oceny. Materiał źródłowy(archiwalny) jest pierwszorzędny, często przez autora cytowany i przytaczany w przypisach. Nie zawsze jednak opinie autora pokrywają się z tym co wynika z archiwów. Czasem nieco nadinterpretuje i spekuluje...

Co w archiwach piszczy? Z materiałów archiwalnych wyłania się stały kurs Hitlera na zbliżenie z Polską. Autor zwraca uwagę, że intencje samego Hitlera były szczere (tutaj pełna zgoda). Zakładał, że Polska będzie walczyć w kolejnej wojnie u boku Niemiec. Kwerenda w archiwach niemieckich nie wykazała by Hitler "ściemniał" i planował potajemnie zniszczenie Polski lub drugie Monachium; nie ma najmniejszego śladu by jego propozycje były jakąś "zasłoną dymną" lub chwilową taktyką. Ten aspekt monografii jest bardzo istotny: przez dziesiątki lat (w zasadzie do teraz) szkolne podręczniki serwowały/wciąż serwują teksty o tym, że gdybyśmy przyjęli żądania Hitlera, skończylibyśmy jak Czechosłowacja a celem Hitlera byłoby dalsze eskalowanie żądań. To bujda i ta monografia to jednoznacznie udowadnia.

Problemem nie był sam Hitler. Ironią losu jest fakt, że polska dyplomacja całkiem słusznie pozytywnie oceniała przejęcie władzy przez Hitlera w kontekście relacji polsko-niemieckich. Hitler istotnie był jedynym niemieckim politykiem chcącym się dogadać z Polską. Nie wywodził się z Prus, nie był opętany nienawiścią do Polski. Skoro jednak było tak dobrze, dlaczego skończyło się - finalnie - tak źle? Diabeł tkwi tu w szczegółach. Polska chciała balansować między mocarstwami zachodnimi a Niemcami (jak słusznie zauważa autor, wcale nie między Niemcami a Sowietami). Chciała prowadzić samodzielną politykę (mrzonki Międzymorza i lokalnego mocarstwa). Tymczasem Hitler wyznaczał Polsce rolę "juniorpartnera" Rzeszy (takie dokładnie padło określenie) w nowym europejskim porządku. Uznawał tę ofertę za wspaniałomyślną. Dlaczego? Gotów był uznać granice zachodnie Polski na 25 lat oraz prawo dostępu do morza, w zamian chciał zgody Polski na oficjalne przyłączenie Gdańska do Rzeszy (który i tak porzucała Liga Narodów! - szanse na utrzymanie jego odrębności były czysto iluzoryczne) i ułatwień w transporcie do Prus (co zresztą gotowa była zaproponować sama Polska!). Hitler tutaj naprawdę był wspaniałomyślny, bo zignorował przygotowane przez dowództwo Wehrmachtu plany błyskawicznego wcielenia Gdańska do Rzeszy. Chciał by Polska sama dała mu wolną rękę w Gdańsku, zakładał nawet poszerzenie (sic!) polskich interesów gospodarczych w Gdańsku, ale wyłącznie wcielonym do Rzeszy. Sprzeciwiał się własnym doradcom, bo nie chciał tworzyć faktów dokonanych! Te tzw. sporne sprawy Hitler chciał za wszelką cenę dogadać pokojowo, bo zależało mu na przeciągnięciu Polski do paktu Osi i na rozpoczęciu ścisłej współpracy wojskowej polsko-niemieckiej! Takie propozycje padały wielokrotnie.

Niezwykłe jest właśnie to, że swoje propozycje powtarzał wielokrotnie i konsekwentnie w latach 1936-1939 (sam i przez wysłanników: Goeringa, Goebbelsa, Ribbentropa, Moltkego i wielu innych),i nakazywał przez wiele lat wyciszać w prasie nie tylko artykuły nieprzychylne Polsce (rzecz znana),ale także relacje z prawdziwych działań dyskryminujących Niemców w Polsce (np. wyczyny Grażyńskiego) czy z konfliktów w Gdańsku. Był wyraźnie zainteresowany ocieplaniem stosunków i przygotowywaniem niemieckiego społeczeństwa do sojuszu z Polską. Zadziwia w tych działaniach szczerość samego Hitlera mówiącego polskim rozmówcom o możliwości wojny z ZSRR i jednocześnie sugerującego przez kolejnych wysłanników wymiany terytorialne w dalszej przyszłości (kwestia dostępu do morza). Hitler na poważnie gotów był kupić współpracę Polski zgodą na aneksję radzieckiej Ukrainy (po wojnie z ZSRR),Słowacji czy nawet Litwy (celem dostępu Polski do morza, przy zrzeczeniu się Pomorza; potem koncepcja porzucona na rzecz proponowania Polsce nabytków na południu). Te propozycje wskazują jak słabo Hitler rozumiał Europę Wschodnią i uwarunkowania historyczne. Bawił się mapą i przydzielał terytoria. Nie ma jednak w dokumentach nawet śladu po tym, że chciał nas oszukać.

Hitler parł więc do sojuszu z Polską trochę na wzór Ottona III. Polska miała być przybocznym partnerem Niemiec w Wielkiej Niemieckiej Europie. Ranga partnerów nie miała być równa, to oburza prof. Żerkę, ale czy dziś Polska ma w UE rangę Niemiec? Jesteśmy dokładnie takim juniorpartnerem (tak było nawet w latach największego zbliżenia polsko-niemieckiego).

Żerko słusznie natomiast zaznacza, że kilkuletnie zbliżenie polsko-niemieckie na zasadzie status quo nie miało szans się utrzymać, zarówno bowiem Hitler, jak i sanacja forsowaliby ściślejsze zbliżenie wbrew własnym narodom. W ówczesnej Polsce germanofobia była niezwykle silna. Beck nie rozumiał zresztą intencji Hitlera, nie rozumiał co tak naprawdę Hitler mu proponuje, że nie chodzi o Gdańsk tylko o udział w przebudowie Europy.

Gdańsk miał być tylko probierzem polskich intencji, odp. na pytanie czy da się Polskę wciągnąć w orbitę niemieckiej polityki. Beck tymczasem uważał, że Hitler testuje jego stanowczość. Gdyby zrozumiał jak poważne propozycje wysuwa Hitler, mógłby podjąć grę (i podbić naszą cenę u Francji i Anglii oraz jednocześnie swoją pozycję przed wodzem III Rzeszy),albo zjednywać zawczasu sojuszników do starcia z Hitlerem. Tymczasem roztrwonił ten potencjał - o tym Żerko nie wspomina. Jaki potencjał? Umizgi Hitlera wzmacniały pozycję II RP. Francja zaczęła zabiegać o Polskę, nawet ZSRR był poważnie zaniepokojony możliwością zbliżenia Polski z III Rzeszą (co nie dziwi). Wzmocniła się też nasza pozycja wobec Czechów i od połowy lat 30. przestali nas traktować z przysłowiowego "buta". Tuż przed konferencją w Monachium od postawy Polski bardzo wiele zależało.

Po konferencji Polska była skompromitowana udziałem w rozbiorze Czechosłowacji, całkowicie osamotniona. Mimo to Hitler nie uciekł się do faktów dokonanych. Nikt by nam pod koniec 1938 roku nie pomógł - stwierdza Żerko - i trudno z tym polemizować... Hitler to wiedział, ale chciał to wykorzystać do "przyklepania" sojuszu, nie zaś do podboju Polski. Trudno o lepszy dowód na jego prawdziwe intencje.

Pierwsze rozkazy w sprawie przygotowania wojny z Polską wydał dopiero 2 kwietnia 1939 r. Niezwykłe jest to, że po podjęciu tej decyzji stracił całkowicie zainteresowanie rozmowami z Polską. Pierwszy raz zaczął rozważać alternatywny scenariusz - inny niż sojusz z Polską - dopiero w lutym 1939! Do tego czasu nie brał w ogóle pod uwagę, że Polska odrzuci tak ciekawą i korzystną ofertę. Decyzja o ataku była nieodwołalna - nie mógł sobie pozwolić na istnienie Polski nieprzyjaznej Rzeszy, gdy Rzesza planowała "jakąś" wojenkę. Beck nawet tego nie zrozumiał i uważał milczenie Hitlera za "taktykę" negocjacyjną. Autor próbuje bronić Becka i są to najsłabsze fragmenty tej książki. Materiał źródłowy Becka pogrąża. Ciekawie wypada natomiast Hitler, który nigdy Polski nie zwodził. Nawet gdy podjął decyzję o ataku, nie inicjował żadnych rozmów "ostatniej szansy", nie udawał że chce dalej rozmawiać. Wcześniej wypowiedział też pakt o nieagresji. Był niebywale transparentny w swoich działaniach, ale Beck uważał, że Hitler cały czas gra. Tyle z faktów, które wyłaniają się z tej książki.

Autor nadinterpretuje twierdząc, że negatywne nastawienie polskiej opinii publicznej do Niemiec musiało uniemożliwić współpracę z Hitlerem. W jednej z rozmów poruszono nawet ten temat i Niemcy gotowi byli zapewnić sanacji nietykalność rządów. Oczywiście osłabiłoby to pozycję rządu polskiego wobec Rzeszy, ale wcale nie wykluczało zawarcia sojuszu wbrew opinii publicznej. Z pewnością zaś uchroniłoby polskie społeczeństwo przed “dobrodziejstwami” wrogiej okupacji niemieckiej.

Autor pisze też, że "odrzucenie niemieckiej oferty sojuszniczej było decyzją prawidłową, gdyż decyzja odwrotna wiodła do satelizacji Polski". Już o tym pisałem, to żaden argument, bo - warto przypomnieć - Polska takim satelitą i tak zaraz po wojnie została... Naszym “seniorpatnerem” był ZSRR i nie mógł Polsce zapewnić awansu cywilizacyjnego, w przeciwieństwie do III Rzeszy (pamiętajmy, że w świetle najnowszych badań holocaust nie był wtedy nawet wstępnie rozważany, do 1940 pracowano nad opcją emigracyjną). Najbardziej szokuje fragment w którym autor formułuje opinię, że nie było dla Polski korzystniejszej alternatywy (opcji politycznej) dla wydarzeń, niż te które miały miejsce. Gratuluję tutaj profesorowi Żerko poczucia humoru. Największe w Europie (proporcjonalnie do potencjału) straty ludnościowe i ekonomiczne uznać za najkorzystniejszą alternatywę - budzi to mój niepokój...

Na koniec autor stwierdza, że Polska "nie była w stanie przyczynić się do powstrzymania Hitlera, bezwzględnie wówczas dążącego do rozpętania wojny". Profesor zachowuje się tutaj jak Józef Beck: ze słusznych przesłanek wyprowadza błędne wnioski. Można się zgodzić, że Hitler był nie do powstrzymania, ale nie oznacza to wcale, że pierwszą ofiarą jego polityki musiała być Polska. Tym bardziej, że sam Hitler parł do sojuszu z Polską, bo miał już upatrzoną ofiarę...

Nie jest więc prawdą, że prof. Żerko uniknął gdybania. Samo już stwierdzenie, że nie było lepszej alternatywy niż 6 lat wyniszczającej okupacji niemieckiej (i następujących po niej 44 lat komunizmu) jest gdybaniem i to bardzo sarkastycznym. Warto przy okazji zaznaczyć, że autor nie przesądza wcale czy ta okupacja trwałaby "tylko" 6 lat: ""w przypadku klęski Niemiec (nota bene wcale nie takiej oczywistej, jak to się może z perspektywy powojennej wydawać)” czytamy na stronie 465.

Jakie są silne strony tej pozycji? Jednoznacznie dowodzi czystych intencji Hitlera wobec Polski. Oczywiście czystych z jego (Hitlera) punktu widzenia: jasna oferta ścisłego sojuszu i uregulowania spraw spornych w zamian za współpracę wojskową i gospodarczą oraz zasygnalizowanie w przyszłości perspektywy wymian terytorialnych. To była prawdziwa oferta, nie blef. Powtórzona została kilkadziesiąt razy (!) i o tym jest ta książka. Zyskałaby jeszcze, gdyby pozbawiona była subiektywnych opinii autora. Warto pamiętać, że choć wojna była nieunikniona (tutaj zgadzam się z autorem) wcale nie musieliśmy zostać jej pierwszą ofiarą. Przed Monachium na stole były jeszcze wszystkie scenariusze. Polska mogła zagrać rolę języczka u wagi, niezbędnego elementu całej układanki. Mieliśmy na początku 1938 r. sojusz z Francją (nadwątlony, ale łatwo było go ożywić),kandydata na sojusz (III Rzesza, bezcenna alternatywa w dyplomacji),polonofilów na Słowacji, wystraszoną i chętniejszą do współpracy Czechosłowację (po raz pierwszy) i bardzo osamotniony ZSRR (po przejęciu władzy przez nazistów w Niemczech i utworzeniu Osi),z którym mieliśmy od 1932 pakt o nieagresji. Bardzo dużo od nas wtedy zależało, mogliśmy pomóc Rzeszy za konkretne korzyści (nie zrobiliśmy tak),pomóc Rzeszy za darmo (głupie, ale tak zrobiliśmy),pomóc Czechosłowacji (i pełnić rolę obrońców Słowaków),umocnić system sojuszów francuskich i przełamać izolację ZSRR (nie za darmo). Nie rozumiem dlaczego ta ostatnia alternatywa nie jest brana na poważnie pod uwagę. ZSRR był tuż po czystce (1937),a my otrzymywaliśmy kolejne propozycje działań przeciwko ZSRR ze strony III Rzeszy (z wielokrotnymi namowami w zakresie przystąpienia do Osi). Zabiegi o nas podejmowała i III Rzesza, i Francja. To była idealna sytuacja – po raz pierwszy i ostatni wszystkim na nas zależało. Nasza dyplomacja powinna pracować dzień i noc, a panował błogi spokój i zapewnianie Hitlera, że nie pomożemy Czechosłowacji... O tym prof. Żerko zapomniał pisząc, że nie było alternatywy dla polityki Becka. Ta amnezja zaniżyła ocenę książki: 8/10.

Książka bardzo ciekawa i wartościowa, choć niejednoznaczna do oceny. Materiał źródłowy(archiwalny) jest pierwszorzędny, często przez autora cytowany i przytaczany w przypisach. Nie zawsze jednak opinie autora pokrywają się z tym co wynika z archiwów. Czasem nieco nadinterpretuje i spekuluje...

Co w archiwach piszczy? Z materiałów archiwalnych wyłania się stały kurs...

więcej Pokaż mimo to

avatar
524
34

Na półkach: , , ,

„Nigdy wcześniej ani też później polska polityka zagraniczna nie splotła się ze stosunkami międzynarodowymi tak ściśle, jak w 1939 r., gdy doszło do otwartej politycznej konfrontacji między Berlinem a Warszawą” – zaznacza autor we wstępie i temu stwierdzeniu podporządkowuje całą pracę. W zawartym w niej opisie relacji Polski i III Rzeszy, obfitym w zwroty akcji, jak w soczewce odbijają się dylematy polskiej racji stanu, obecne nie tylko w międzywojniu: jak kształtować swój byt pomiędzy dwoma silniejszymi sąsiadami? czy wchodzić w ściślejsze związki z jednym spośród nich? czy liczyć na pomoc Zachodu w obronie niepodległości? Na żadne z tych pytań nie istnieje jednoznaczna odpowiedź i takiej w pracy nie znajdziemy. Jej zaletą jest za to obiektywizm autora, jego odwaga pisania o rzeczach niepopularnych, o których wielu historyków długo wolało milczeć.
Do takich zalicza się niewątpliwie współpraca dyplomatyczna obu państw w rozbiorze Czechosłowacji, po której Hitler miał prawo sądzić, że Polska w końcu mu ulegnie i przystąpi do obozu państw podległych Rzeszy, a zagranicznym obserwatorom mogło się wydawać, że to już w istocie nastąpiło. Jakkolwiek by nie rozpatrywać polskiego udziału w rozczłonkowaniu południowego sąsiada, nie da się go pogodzić z deklarowaną na zewnątrz przez polskie MSZ „polityką równowagi” wobec Niemiec i Rosji. Autor odmawia zresztą temu określeniu słuszności, podkreślając, że można je odnieść co najwyżej do balansowania Polski między mocarstwami zachodnimi a Niemcami. Jak bardzo upływ czasu potrafi zmienić sposób oceny motywów, pokazuje kwestia utworzenia wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Po wojnie zabiegi władz polskich w tym kierunku zwykło się przedstawiać jako próbę formowania bloku przeciwko rosnącej pozycji III Rzeszy. Zupełnie inaczej wypowiadał się na ten temat jesienią 1938 (na 5 dni przed ofertą Ribbentropa) minister Beck: „wszystkie gadaniny prasowe o jakichś barierach czy blokach zwróconych przeciw Niemcom są bezpodstawne” (s. 109).


Żerko otwarcie krytykuje go za niefrasobliwość, przewlekanie w nieskończoność uregulowania spornych spraw polsko-niemieckich czy brak przemyślanej taktyki. Mimo nieraz daleko idącej krytyki zaznacza, że kilkuletnie zbliżenie polsko-niemieckie nie miało szans się utrzymać, wobec czego prędzej czy później doszłoby do konfliktu między stronami. Zarówno bowiem Hitler, jak i Beck, obdarzony przez Piłsudskiego monopolem na prowadzenie polityki zagranicznej, forsowali to zbliżenie wbrew własnym narodom. Opierało się ono na bardzo kruchych podstawach. Wraz ze złożoną przez Ribbentropa ofertą globalnego uregulowania kwestii spornych ujawniło się w całej pełni, iż Polska dąży do podtrzymania status quo, natomiast Niemców ten stan nie zadowala. W polskiej historiografii zwykło się podkreślać wojowniczy i ultymatywny charakter tej oferty, którą strona polska mogła w całości przyjąć lub odrzucić. Z niemieckiego punktu widzenia zakres tych roszczeń był nad wyraz umiarkowany. Hitler potrzebował ich, by odnieść kolejny sukces i dostarczyć satysfakcji własnej opinii publicznej. Beck nie przenikał tych motywów kanclerza, a za wystarczające remedium na jego zapędy uważał polską stanowczość, wzmocnioną sojuszem z Anglikami. Spory wokół jego polityki nie ustaną nigdy; podobnie jak nigdy nie dowiemy się, jak potoczyłaby się historia, gdyby jednak Polska ofertę Hitlera przyjęła.

Autor nie zagłębia się, i słusznie, w rozważania alternatywne. Opisuje ostatnich 11 miesięcy relacji polsko-niemieckich wyczerpująco i rzetelnie, uwzględnia ich wielopłaszczyznowość, nie stroniąc od spraw trudnych i niejednoznacznych. Wszystko to sprawia, że mamy przed sobą lekturę inspirującą, chociaż i wymagającą, która zmienia utarty sposób patrzenia na wiele kwestii i jeszcze raz pokazuje, że w historii nie ma łatwych sądów.

ŁS

„Nigdy wcześniej ani też później polska polityka zagraniczna nie splotła się ze stosunkami międzynarodowymi tak ściśle, jak w 1939 r., gdy doszło do otwartej politycznej konfrontacji między Berlinem a Warszawą” – zaznacza autor we wstępie i temu stwierdzeniu podporządkowuje całą pracę. W zawartym w niej opisie relacji Polski i III Rzeszy, obfitym w zwroty akcji, jak w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    47
  • Przeczytane
    18
  • Posiadam
    3
  • Historia Polski
    2
  • Chcę w prezencie
    1
  • II wojna światowa
    1
  • Ulubione ❤️
    1
  • MOST WANTED
    1
  • 2015
    1
  • 2017 ✅
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne