Szczęśliwe dni

Okładka książki Szczęśliwe dni Laurent Graff
Okładka książki Szczęśliwe dni
Laurent Graff Wydawnictwo: W.A.B. literatura piękna
128 str. 2 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Les jours hereux
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
128
Czas czytania
2 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374146128
Tłumacz:
Jacek Giszczak
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
167 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
595
383

Na półkach:

"Szczęśliwe dni" to nazwa domu starości, ale też i centrum wakacyjnego dla dzieci. A co jest pomiędzy dzieciństwem a starością? Powolne umieranie? Chwileczka tylko? Zapominanie? Teatr? Upadanie? Straszliwy absurd? Czy warto więc się oszukiwać i o cokolwiek zabiegać, czy lepiej wyprzedzając przyszłość, pogodzić się z nieuchronnością tego, co nadejść musi? Wbrew pozorem autor rzuca nam ważne kotwice pozwalające na dostrzeżenie wartości egzystencji. Dzięki nim ciężar życia przechyla szalę wagi na swoją korzyść. Mała i ważna książeczka, napisana pięknym i zwyczajnym językiem, zmusza do rozmowy z autorem, co jest miarą dobrej literatury.

"Szczęśliwe dni" to nazwa domu starości, ale też i centrum wakacyjnego dla dzieci. A co jest pomiędzy dzieciństwem a starością? Powolne umieranie? Chwileczka tylko? Zapominanie? Teatr? Upadanie? Straszliwy absurd? Czy warto więc się oszukiwać i o cokolwiek zabiegać, czy lepiej wyprzedzając przyszłość, pogodzić się z nieuchronnością tego, co nadejść musi? Wbrew pozorem autor...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
288
247

Na półkach:

Mała niepozorna książeczka za 8 złotych potrafi dać więcej czytelniczej przyjemności niż opasłe tomy. Szczególnie kupiona zupełnie przypadkiem.

Młody facet postanowił zawczasu przygotować się na śmierć. Pomaga mu w tym mieszkanie w... domu starców. Aż wreszcie śmierć przychodzi. Ale w zupełnie innej formie. A może dla niego to coś innego?

Proste zdania i sceny dające do myślenia. Komizm delikatny i raczej urozmaicający przekaz. Nie stanowi głównego elementu powieści. Powieści, którą warto przeczytać. Dotyczy w końcu nas wszystkich.

Mała niepozorna książeczka za 8 złotych potrafi dać więcej czytelniczej przyjemności niż opasłe tomy. Szczególnie kupiona zupełnie przypadkiem.

Młody facet postanowił zawczasu przygotować się na śmierć. Pomaga mu w tym mieszkanie w... domu starców. Aż wreszcie śmierć przychodzi. Ale w zupełnie innej formie. A może dla niego to coś innego?

Proste zdania i sceny dające do...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
402
201

Na półkach:

"Szczęśliwe dni" to książka o życiu, śmierci, młodości, starości. Poważne tematy przeplata komizm, umiejętnie wprowadzony przez autora.

Antoine w wieku osiemnastu lat wykupuje miejsce na cmentarzu, następnie dokonuje formalności w zakładzie pogrzebowym. Wiedzie spokojne, zwyczajnie życie. Po ukończeniu trzydziestu pięciu lat uznaje, że resztę życia spędzi w domu spokojnej starości. Tam poznaje Mireille, śmiertelnie chorą pacjentkę "Szczęśliwych dni". Spełnia jej ostatnie życzenie zabierając ją w wymarzoną podróż.

Bohater nie rozpacza, nie popada w stan beznadziei, wydaję się być pogodzony ze swoim losem. Fabuła utworu zmusza nas do przemyśleń dotyczących życia i nieuchronnej śmierci. Wszystko to jednak nie deprymuje, raczej ułatwia spokojne spojrzenie z boku na nasze przeznaczenie.

"Szczęśliwe dni" to książka o życiu, śmierci, młodości, starości. Poważne tematy przeplata komizm, umiejętnie wprowadzony przez autora.

Antoine w wieku osiemnastu lat wykupuje miejsce na cmentarzu, następnie dokonuje formalności w zakładzie pogrzebowym. Wiedzie spokojne, zwyczajnie życie. Po ukończeniu trzydziestu pięciu lat uznaje, że resztę życia spędzi w domu spokojnej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
18
7

Na półkach:

To jedna z tych książek, która stanowi pewien bodziec do dłuższego zastanowienia się nad ziemską tułaczką.

Objętość tej pozycji pozwala przeczytać ją w jeden wieczór, chociaż jej zwięzłość i szybkość, z jaką się ją czyta, może też oznaczać ulotność naszego życia.

Według mnie na plus dla „Szczęśliwych dni” liczy się nietypowa historia.
Jednak po przeczytaniu pozostaje smutek i pustka.

To jedna z tych książek, która stanowi pewien bodziec do dłuższego zastanowienia się nad ziemską tułaczką.

Objętość tej pozycji pozwala przeczytać ją w jeden wieczór, chociaż jej zwięzłość i szybkość, z jaką się ją czyta, może też oznaczać ulotność naszego życia.

Według mnie na plus dla „Szczęśliwych dni” liczy się nietypowa historia.
Jednak po przeczytaniu pozostaje...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1808
1807

Na półkach:

Takie maleństwo, takie niewielkie objętościowo coś, a potrafiło otworzyć kolejne drzwi w mojej nieświadomości. Uchyliło i wpuściło jedną myśl.
Otacza mnie terror śmierci i kult starości w jej oczekiwaniu.
Tak mniej więcej do trzydziestki jej macki mnie nie dosięgały, byłam bezpieczna, ale po jej przekroczeniu zaczęło się. Tego czynić już nie wypada, tamtego robić nie wolno, nawet nucić z radości pod nosem na ulicy jest zabronione. To robią TYLKO dzieci i wariaci!
Tak bardzo czekałam na dorosłość, by żyć według własnych zasad w powszechnie akceptowanych granicach moralności, a okazuje się, że w dzieciństwie i młodości byłam na to za młoda, a po trzydziestce stałam się za stara.
Kiedy więc żyć?!
Okazuje się, że właściwie nie ma na to czasu, a ci którzy próbują czerpać z niego pełnymi garściami: chodzić po górach w wieku sześćdziesięciu lat, jeździć na rowerze po świecie po pięćdziesiątce, zdobywać szczyty gór i krańce świata będąc mamą jak Martyna Wojciechowska, żenić się w wieku osiemdziesięciu lat jak Andrzej Łapicki (tutaj przykładami mogłabym sypać jak piaskiem, dla niektórych po oczach) uchodzą za dziwaków, odszczepieńców, za ludzi wymigujących się procesowi kultywowania starości i przynależnych jemu zachowaniom. To co brałam do tej pory za malkontenctwo, pesymizm, nieumiejętność cieszenia się życiem, w skrajnych przypadkach za apatię i depresję, okazało się kultem starości i umierania, a jego wyznawcy jego ofiarami, kształtowanymi od dzieciństwa przez narzucone normy społeczne, w przeważającej mierze bardziej wynikające z konwenansów niż z wartości moralnych.
Takimi jak główny bohater tej książki, który w wieku osiemnastu lat wykupił miejsce na własny grób, by tuż po trzydziestce zamieszkać w domu starców o przewrotnej nazwie Szczęśliwe Dni i resztę życia przeznaczyć na poszukiwanie epitafium na własny nagrobek.
Ta groteska upewniła mnie, że nie należy popadać w skrajności, że każda pora mojego istnienia jest przede wszystkim życiem, a jego wartość i cel zależy tylko ode mnie, że nie chcę jego jakości sprowadzić do słowa „byle” – byle do piątku, byle do wiosny, byle do emerytury i byle był piękny pogrzeb. Niestety tych, którym oczekiwanie śmierci przesłoniło radość życia, którzy zabijają czas z dnia na dzień, cierpliwi i uparci w tym procederze (praca, dom, a reszty nie wypada robić, bo co ludzie powiedzą),jest wielu. Najgorsze jest to, że ta zaraza jest bardzo toksyczna dla otoczenia. Przechodzi z człowieka na człowieka jak katar, by przejść w sienny. I boję się, że jeśli jeszcze raz usłyszę, że w moim wieku nie powinno się nosić kolczyka w nosie (ofiary starości oceniają to jako zgłupienie na STAROŚĆ ?!?),to wykupię sobie miejsce na cmentarzu, usiądę sobie w kąciku nikomu nie wadząc, złożę dłonie na podołku spódnicy do ziemi (bo powyżej kolan w moim „starczym” wieku nie przystoi) i będę czekać na śmierć, „zarażając” tą chorobą innych i jednocześnie wybierając epitafium dla siebie spośród proponowanych przez Antoine, bohatera opowieści:
"Przez całe moje życie umierałem."
A może to, na złość:
"Bez obaw niczego nie straciłeś."
To też jest piękne:
"Oto umarłem i zostałem pochowany, jakbym kiedyś żył."
A może wymyślę sobie swoje, dla siebie, sama. Na przykład takie:
"Umarła, by zacząć nareszcie żyć!"
Gorzej jak dobry Bóg na powitanie pokiwa głową i powie zatroskany: Duszo moja zbłąkana, żyć to ty miałaś na Ziemi…
http://naostrzuksiazki.pl/

Takie maleństwo, takie niewielkie objętościowo coś, a potrafiło otworzyć kolejne drzwi w mojej nieświadomości. Uchyliło i wpuściło jedną myśl.
Otacza mnie terror śmierci i kult starości w jej oczekiwaniu.
Tak mniej więcej do trzydziestki jej macki mnie nie dosięgały, byłam bezpieczna, ale po jej przekroczeniu zaczęło się. Tego czynić już nie wypada, tamtego robić nie wolno,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , ,

KRAŃCOWE DNI, KRAŃCOWA PROZA

Od czasu spotkania z prozą Alaina Mabanckou biorę w ciemno wszystko, co przełożył Jacek Giszczak. Jedną z takich pozycji jest dzieło nieznanego mi dotychczas francuskiego pisarza Laurenta Graffa (ur. 1968),o którym dowiadujemy się z informacji na okładce, że jest samotnikiem i outsiderem, „podobnie jak bohaterowie jego książek”.

Mikropowieść „Szczęśliwe dni” należy do grona literackich osobliwości. Przede wszystkim ze względu na fabułę – otóż bohater, Antoine, w wieku osiemnastu lat uznaje, że spróbował już wszystkiego, co „wypełnia normalne życie, od miłości po pracę, od ideałów po ambicje, od rozczarowań do nudy”, „w postaci infantylnych, acz znaczących próbek, życiowych radości i zawodów”. Skoro życie niczym nie może już go zaskoczyć, za pierwsze zarobione pieniądze wykupuje sobie miejsce na cmentarzu (ma jedynie problem z wyborem stosownego epitafium na swój nagrobek),a później, w wieku lat trzydziestu pięciu przenosi się do pobliskiego domu spokojnej starości, noszącego nazwę „Szczęśliwe Dni”, by dokonywać na sobie „kuracji przez samoumartwienie”. Choć ma żonę i dwójkę dzieci, ucieka od świata, jest radykalnym eskapistą. Anty-Piotrusiem Panem, który postanowił nigdy nie być młody? Anty-Hansem Castorpem, który przybywa na kurację nieświadom własnego zdrowia? Pewnego dnia do pensjonatu przybywa Mireille, umierająca na raka staruszka. Antoine staje się jej towarzyszem, opiekunem, a w końcu realizatorem jej marzenia, by przed śmiercią po raz ostatni zobaczyć morze. Skłania to bohatera do ponownych przemyśleń nad istotą śmierci, ale rozstrzygnięcie, czy znalazł się on bliżej prawdy, pozostawiam innym czytelnikom.

Mistrzowska forma – czarny humor i groteska mikropowieści Laurenta Graffa to tak naprawdę jedynie przykrywka dla filozoficznego traktatu na temat śmierci i dobrowolnej alienacji, jakim są „Szczęśliwe dni”. Króciutka książeczka, można ją z powodzeniem przeczytać w jeden wieczór, za to daje czytelnikowi do myślenia na długie dni. Myślę, że w pewnym stopniu lektura książki Graffa wymaga dystansu, zwłaszcza osobom podatnym na tego typu klimaty. Ja sam uważam się za samotnika i outsidera, ale nie do tego stopnia, tutaj wszystko przybiera dość ekstremalny wymiar. „Radosna kontemplacja nicości”? Jak najbardziej jestem za, ale czasami trzeba jeszcze coś do gęby włożyć. Mimo wszystko polecam, lektura tej książki jest intelektualną przygodą, którą warto podjąć. Zachęcam jednak do umiarkowanego utożsamiania się z bohaterem, niezależnego myślenia, a być może nawet potraktowania utworu, jako pewnego rodzaju parabolę, chwyt. Kończę jednym z najlepszych opisów zmagania człowieka ze śmiercią, dowodem z jednej strony na wanitatywność każdego istnienia, z drugiej zaś strony – na niemożność całkowitej ucieczki od prawideł życia. To moment, w którym Antoine wchodzi na cmentarz: „(…) śmierć bierze intruza na muszkę i ogołaca z wszystkiego; armia krzyży mierzy wprost w niego; marmur drwi z jego ran; śmierć brata się z łopatą. Idę przez cmentarz jak ubrany turysta po plaży nudystów. Bezwstydne groby rozbierają mnie wzrokiem, odzierają w locie z lichego odzienia, liść życia włożony między stronice notatnika śmierci”.

KRAŃCOWE DNI, KRAŃCOWA PROZA

Od czasu spotkania z prozą Alaina Mabanckou biorę w ciemno wszystko, co przełożył Jacek Giszczak. Jedną z takich pozycji jest dzieło nieznanego mi dotychczas francuskiego pisarza Laurenta Graffa (ur. 1968),o którym dowiadujemy się z informacji na okładce, że jest samotnikiem i outsiderem, „podobnie jak bohaterowie jego książek”.

Mikropowieść...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
130
80

Na półkach: ,

"Staję się jej ostatnim powiernikiem, osobistym sekretarzem spisującym jej wspomnienia i żale. JEST NA TYM ETAPIE, W KTÓRYM ŻYCIE PRZEJAWIA SIĘ W SWYCH OGÓLNYCH ZARYSACH, OKRASZONE TU I ÓWDZIE MAŁYMI DETALAMI O PRZYTŁACZAJĄCEJ WYMOWIE. Zrobiła co mogła. Tak czy owak, teraz jest już za późno."

Przepiękne opisanie starości.
Książka magiczna, napisana po stoicku. Skłania do refleksji.

"Staję się jej ostatnim powiernikiem, osobistym sekretarzem spisującym jej wspomnienia i żale. JEST NA TYM ETAPIE, W KTÓRYM ŻYCIE PRZEJAWIA SIĘ W SWYCH OGÓLNYCH ZARYSACH, OKRASZONE TU I ÓWDZIE MAŁYMI DETALAMI O PRZYTŁACZAJĄCEJ WYMOWIE. Zrobiła co mogła. Tak czy owak, teraz jest już za późno."

Przepiękne opisanie starości.
Książka magiczna, napisana po stoicku. Skłania do...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
64
24

Na półkach: ,

Nasze życie jest tylko i wyłącznie naszym życiem. To my decydujemy, jak ono wygląda i do nas należy decyzja, którą drogą podążyć, gdy znajdziemy się na ich rozstajach.

* Przez całe moje życie powoli umierałem *

Nasze życie jest tylko i wyłącznie naszym życiem. To my decydujemy, jak ono wygląda i do nas należy decyzja, którą drogą podążyć, gdy znajdziemy się na ich rozstajach.

* Przez całe moje życie powoli umierałem *

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
476
173

Na półkach:

Książka dosyć specyficzna...
Przede wszystkim smutna, aczkolwiek piękna. Może dlatego piękna, że smutna.

Książka dosyć specyficzna...
Przede wszystkim smutna, aczkolwiek piękna. Może dlatego piękna, że smutna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
260
80

Na półkach:

Idealna dla kogos, kto lubi literature piekna i krótkie formy.

Idealna dla kogos, kto lubi literature piekna i krótkie formy.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    213
  • Chcę przeczytać
    106
  • Posiadam
    89
  • Ulubione
    7
  • 2014
    4
  • 2018
    4
  • 2013
    4
  • 2021
    2
  • 2019
    2
  • Teraz czytam
    2

Cytaty

Więcej
Laurent Graff Szczęśliwe dni Zobacz więcej
Laurent Graff Szczęśliwe dni Zobacz więcej
Laurent Graff Szczęśliwe dni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także