rozwińzwiń

Anielica śmierci

Okładka książki Anielica śmierci Maria Jaskulska
Okładka książki Anielica śmierci
Maria Jaskulska Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
268 str. 4 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2014-03-10
Data 1. wyd. pol.:
2014-03-10
Liczba stron:
268
Czas czytania
4 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379425860
Tagi:
fantastyka horror schizofrenia depresja powieść samobójstwo samotność narkotyki
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
241
11

Na półkach:

Książka, poprzez zupełnie przypadkowe wetknięcie kilku wątków fabularnych jest chaotyczna. 2 opowiadania zupełnie odbiegają od całości - zabrały tylko miejsce, zupełnie jakby autorka miała przyznany minimalny limit stron i musiała go wykorzystać. Początek i zakończenie są nieczytelne przez nagromadzenie kilku opowiadań na jednej kartce. Opowiadania te nic nowego nie wnoszą do akcji czy rozmyślań oraz nawet nie budują klimatu(wręcz są takimi rozpraszaczami). Poprzestając zupełnie na samej organizacji książka jest po prostu zła.
Najgorszym możliwym błędem nie jest jednak, to że książka jest stworzona z kilku zlepków, z czego niektóre są zupełnie nie związane akcją, tylko to że opowiadania są przerwane w tak mało charakterystycznych momentach, że tracą swoją wagę.

Postaci są płaskie i bezbarwne. Każda możliwa osoba jest identyczna czy to anioł, kobieta, mężczyzna, nieważne... Uważam za zbyteczne nagromadzenie aż takiej ilości podobnych bohaterów, jak i również wątków.
Oczywiście od połowy książki akcja nabiera rozpędu - wcześniej akcja stoi w miejscu co jest spowodowane cięciem opowiadania, które jest sercem tej książki na części oraz tym, że nie posiada nic poza opisami wewnętrznych rozterek bohaterów oraz pięknych opisów przyrody.
Moim zdaniem problemy bohaterek są przedstawione trochę prześmiewczo i patetycznie-groteskowo, do czego przekonały mnie zakończenia.
Ćpanie akodinu, problemy z rzeczywistością, cięcie się, załamanie zupełnie nie mające sensu i jakieś rozwlekanie bezsensowne problemu typu: mam problem, nie wiem jaki, ale wiem, że to problem, i zawsze to będzie mój problem, bo inni nie rozumieją, i nie pomogą. Od razu pozycja przegrania, zero starania się. Nie jest to dla mnie typowy psychiczny człowiek z depresją. Wyjaśnia się potem ich bezcelowy ból egzystencjalny ich niezwykłym pochodzeniem, co nadal jawi mi się jako totalny wyssany z palca bezsens.
Temat ogólnie chorych na depresję wydaje mi się wpisany na siłę bez zbytniego przemyślenia.
Najlepsi bohaterowie i ogólnie opowiadania są o duchach, które umarły a nie zdają sobie sprawy z tego faktu.

Ogólne przemyślenia mam następujące; uważam, że pomysł jest świetny ale realizacja słaba przez układ, zrobienie miliona opowiadań odgrodzonych od siebie bez potrzeby. Mogłaby to być jedna SPÓJNA książka niestety nie jest.
Postaci jednolite - przez to książka jest mało barwna.
Nie spodoba się osobom, które nie lubią ględzenia o problemie, którego nie ma(chyba że od czasu kiedy się pojawi)
Dzieło pani Marii J. ogromnie mnie zmęczyło i jednocześnie niezmiernie irytowało. Nie polecam ze względu na styl pisarki, postaci, akcję(chyba że po połowie książki) ect.
Przeczytałam wow nie ma, tylko się cieszę, że znalazłam siłę na przeczytanie i nie będę mieć wyrzutów, że nie przeczytałam.

Książka, poprzez zupełnie przypadkowe wetknięcie kilku wątków fabularnych jest chaotyczna. 2 opowiadania zupełnie odbiegają od całości - zabrały tylko miejsce, zupełnie jakby autorka miała przyznany minimalny limit stron i musiała go wykorzystać. Początek i zakończenie są nieczytelne przez nagromadzenie kilku opowiadań na jednej kartce. Opowiadania te nic nowego nie wnoszą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
714
63

Na półkach: , , , , , , ,

Niezmiernie trudno ocenić mi tę książkę, nie ze względu na treść, ale dlatego że znam autorkę osobiście, a wiadomo, że wtedy patrzy się mniej obiektywnie.

Bohaterką jest młoda kobieta Lila, która pracuje w recepcji hostelu, zagubiona i wycofana z życia. Pewnego dnia znajduje "maszynopis", który jest jakby o niej samej, jednak wydruk jest nieskładny i przeplata się z innymi historiami, i mam wrażenie, że niektóre są niedokończone, być może był to celowy zabieg.

Powieść jest odzwierciedleniem realnego świata, zawiera sporą dawkę surrealizmu, groteski, czarnego humoru, przemocy, alegorii, ukrytej symboliki itp, pełno tu też fantastycznych elementów jak chociażby duchów, aniołów. Pojawia się kwestia alkoholu, narkotyków i obłędu.
Tak obłędu! Książka porusza jeszcze jedno moim zdaniem słabo dostrzegalne zagadnienie, chorobę psychiczną, a konkretnie schizofrenię, nie ma tego powiedziane wprost, ale są pewne poszlaki, które nam to sygnalizują.

Ślady wskazują, że te zakręcone, chaotyczne zupełnie ze sobą nie związane historie nabierają sensu gdy popatrzymy na to oczyma człowieka zmagającego się z tą potworną chorobą. Wyobraźcie sobie, że widzicie wokół siebie duchy czy objawia wam się nagle anioł, mało tego wyglądają całkowicie realnie, a niektóre z nich to wcale nieprzyjazne istoty i w dodatku chcą nas skrzywdzić. Nie dziwi też więc fakt, że pojawiają się różne używki, byle tylko zapomnieć, zatrzeć ślad, tylko że one sprawiają iż wszystko staje się znacznie gorsze.

Jest to niezwykle mroczna opowieść, na pierwszy rzut oka pozbawiona sensu, z nielogiczną fabułą, a na drugi rzut oka można dopatrzyć się w niej czegoś więcej i stwierdzić, że powieść ma drugie dno, które trudno dostrzec. Nie jest ani lekka, ani łatwa w odbiorze, albo się ją kocha, albo nienawidzi. Widać, że autorka bardzo się starała przedstawić jak najlepiej to co chciała przekazać, ale nie zawsze jest to możliwe jeśli nie siedzi się w głowie drugiej osoby, pewne rzeczy trudno opisać.

Sama twórczyni twierdzi, że mogła poświęcić więcej czasu na dopracowanie swojego tworu, nie ulega jednak wątpliwości, iż pisarka ma ogromny talent i mam nadzieję, że będzie dalej szkolić się w przelewaniu prozy na papier, a być może zaserwuje coś z poezji. Z miłą chęcią będę śledził jej poczynania.

Z całej sympatii do pisarki wystawiam, przynajmniej tak mi się wydaje, dość wysoką notę jak dla jej pierwszej książki, bo aż 6 gwiazdek na 10. Z czystym sumieniem polecam się zapoznać, bo jest to dość bezprecedensowe dzieło, które większości zapewne nie przypadnie do gustu.

Niezmiernie trudno ocenić mi tę książkę, nie ze względu na treść, ale dlatego że znam autorkę osobiście, a wiadomo, że wtedy patrzy się mniej obiektywnie.

Bohaterką jest młoda kobieta Lila, która pracuje w recepcji hostelu, zagubiona i wycofana z życia. Pewnego dnia znajduje "maszynopis", który jest jakby o niej samej, jednak wydruk jest nieskładny i przeplata się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
8

Na półkach: ,

Moim zdaniem bardzo dobra książka, owszem wytrąca nieraz czytelnika przeskakiwaniem z jednego na drugi wątek, ale następnie znowu wciąga.
Dużo w niej tajemniczości i zjawisk nadnaturalnych. Trzeba nieraz się dobrze zastanowić o co w tym wszystkim chodzi. Rozwinięty jest tu problem wielu jednostek ludzkich, takich jak: samotność, cierpienie i strach. Przyjaźń i miłość daje nam sens egzystencji, wato się nad tym zastanowić co najważniejsze jest w życiu by nie topić się we własnym smutku.

Osobiście polecam książkę

Moim zdaniem bardzo dobra książka, owszem wytrąca nieraz czytelnika przeskakiwaniem z jednego na drugi wątek, ale następnie znowu wciąga.
Dużo w niej tajemniczości i zjawisk nadnaturalnych. Trzeba nieraz się dobrze zastanowić o co w tym wszystkim chodzi. Rozwinięty jest tu problem wielu jednostek ludzkich, takich jak: samotność, cierpienie i strach. Przyjaźń i miłość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1654
1654

Na półkach: , ,

W książce mamy cały wysyp najróżniejszych postaci: demony, cierpiący Anioł Śmierci, nieświadomy siebie Lucyfer, morderczy Cherubin, tajemnicza Eoh, duchy, które nie wiedzą, że nie żyją, ludzcy mieszańcy i sami ludzie. Duży plus należy się za to, że moją uwagę zwrócił motyw aniołów, gdyż bardzo różni się od wcześniej mi poznanych. Tu anioły są o wiele bardziej złożone, targane wątpliwościami i niewiedzące do końca, kim tak naprawdę są. Autorka podejmuje problem wpływu ciemnych mocy na życie człowieka. Rozważa także o życiu, które stało się marną egzystencją, o cierpieniu, wolnej woli, samotności, odrzuceniu, braku zrozumienia oraz tym, czym jest człowiek i jak niewiele znaczy wobec wszechświata. Niejednokrotnie musiałam domyślać się, kto jest kim w swojej teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Pogubiłam się w swoich domysłach i interpretacjach, bowiem autorka pozostawia nas w domysłach i miałam kłopoty z tym, co akurat miała na myśli. Mamy tu także tzw. motyw "książki w książce". Dla mnie było trochę za słabe wyodrębnienie tekstu z tekstu, czyli oddzielenie myśli narratorki od myśli bohaterów książki, co wprowadziło u mnie podczas czytania lekki chaos. Ale po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do takiej formy prowadzenia fabuły. Książka wymaga sporego skupienia, zaangażowania i współodczuwania, a także chęci do podjęcia zabawy w łączenie faktów - bez tego trudno będzie przebrnąć i zrozumieć tę książkę.

Ogólnie powieść dobra, plusy przeważają nad minusami, ale może lepiej by było, gdyby autorka w kolejnych książkach ciut powściągnęła swoje pomysły, żebyśmy się tak nie miotali i nie gubili.

W książce mamy cały wysyp najróżniejszych postaci: demony, cierpiący Anioł Śmierci, nieświadomy siebie Lucyfer, morderczy Cherubin, tajemnicza Eoh, duchy, które nie wiedzą, że nie żyją, ludzcy mieszańcy i sami ludzie. Duży plus należy się za to, że moją uwagę zwrócił motyw aniołów, gdyż bardzo różni się od wcześniej mi poznanych. Tu anioły są o wiele bardziej złożone,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
162

Na półkach:

Jejku, jak mnie ta książka szczerze wynudziła.
Czemu?
Zacznę od postaci.

Bohaterów mnogość, ale zróżnicowania w nich tyle co kot napłakał. Mają wprawdzie własne historie, z takim kłopotem, że pretekstowe. Są do siebie niebywale podobni charakteriologicznie – czy to młodzi, czy starzy, czy docenieni przez świat, czy w tyłek kopnięci, czy mężczyźni, czy kobiety – wszyscy jakoś depresyjnie zagubieni, że trudno nie uznać ich za wariacje na temat jednej osoby. Ich rozterki kręcą się wokół niespełnienia, z wyraźnymi pretensjami do świata, który się na nich nie poznał.
Nudziło to mnie.

Na dodatek Autorka wyraźnie choruje na brak potrzeby zagłębiania się w coś namacalnego. Jej ulubione obrazowanie zajęć bohaterów, ich lektur to:
- przeczytał książkę autora młodego pokolenia;
- pojechała tramwajem, który miał zawieźć na miejsce.
I nieustannie w tym stylu.
Taki sposób przedstawiania świata opowieści wyjątkowo jej nie przybliża. To jak szablon, zarysy niby w kolorowance, którą należy pomalować, barwy dodając. Tych barw dramatycznie brak, co skłania do wniosku, że ta opowieść, dziejąc się w świecie boleśnie niekonkretnym, dzieje się tak naprawdę nigdzie.
Co wydatnie zmniejsza przyjemność czytania.

Podobnie rzecz się przedstawia z rozmowami bohaterów. Jak mówią, to i jakichś dyrdymałach, wypijając (wszyscy!) monstrualne ilości kawy i wypalając wagony papierosów. Kiedy mają rozmawiać o czymś interesującym, wtedy ich wypowiedzi nie są przytoczone, a relacjonowane. Bardzo to nietypowy sposób wiązania czytelnika z bohaterami. Jakoś nie wierzę w jego skuteczność. To brak konkretu, który oddala od historii, a nie ją przybliża. Ona nie staje się emocjonująca.
Nie daje się również zauważyć zróżnicowania języka, jakim posługują się bohaterowie, a ze względu na przyjętą formę – przeskakiwania od jednego do drugiego – ich liczba naprawdę robiąc wrażenie, uniemożliwia w zasadzie jakąkolwiek identyfikację. Niestety, bohaterowie muszą być jakoś bliscy czytelnikowi. Jeśli nie są, ich perypetie okazują się niezajmujące.
Przy tym Autorka przedziwnie chętnie przybliża wszelakie przeżycia wewnętrzne. Nieustannie bardzo dokładnie przytacza każdą myśl, nadzieję, plan i refleksję. Wniosek taki, ze „Anielicę śmierci” zasiedlają same osoby nieprzeciętnie refleksyjne i z ogromnie bogatym wnętrzem, choć mało zróżnicowanym. To bardzo obszerne partie tekstu.
Doprawdy, zdumiewa mnie taka nieprzeciętna umiejętność bezbłędnego interpretowania wszelakich aspektów ludzkiego procesu myślowego.
Ale papier zniesie wszystko. Furda przesądy, ze Autora cokolwiek ogranicza!

Przyznam, że maniera podkreślania wielkości dzieła, jakie otrzymuje czytelnik, wielokrotnymi wstawkami zachwyconego odbiorcy wewnątrz opowieści, niezbyt mnie przekonuje. To trudny zabieg. Autorzy zwykle stawiają w takich wypadkach na dziwność podobnych historii. Np. Niziurski w „Siódmym wtajemniczeniu” przytacza stworzoną dla tej potrzeby książkę o „Anatolu stukniętym na początku”. King w „Balladzie o celnym strzale” mówi o niesamowitości opowiadania, które powstało na maszynie, a takiej, że mieszka w niej elf. Autorzy starają się jak ognia unikać takich określeń jak: wspaniałe, niespotykane i wielkie, bo to chwalenie samego siebie. I czy to prawda, czy nie, zarzut pychy pojawia się zawsze.

Z trudem dobrnąłem do końca „Anielicy śmierci”, choć to książka niespecjalnie długa. Strony przy tym nie przytłaczają ilością znaków. Nudziłem się tymi wariacjami na temat jednej osobowości, która aspiracje posiadając spore, możliwości ich realizacji ma wyjątkowo nikłe. Patrząc na historię tego mrowia bohaterów, można byłoby wziąć pod uwagę, że to opis w zasadzie osobnika typowego, taki przeciętny przedstawiciel swojej epoki. Tu bohaterem jest człowiek młody, wkraczający w życie. Co nam o nim się mówi?
Że ma przerąbane!
Dobrze, mniej ekspresji. Że po studiach, zagubiony w życiu, które niewiele może mu zaofiarować. Nieszczęśliwy i w szponach depresji.
Smutny obrazek.
Sam problem jest tak istotny, że wart opisania. Byle zajmująco. Najgorszy sposób to wyzbyć się konkretu, akcję umieścić wszędzie, czyli nigdzie, nie zakotwiczać w realiach, nie napełniać frapującą treścią, tylko zarysowywać szkicowe wizerunki. Taki sposób nikogo nie zajmie. A „Anielica śmierci” tak o wszystkich, że o nikim!
Maria Jaskulska nawet książkom, które są omawiane na stronach swej powieści nie przyznaje tytułów i autorów. Na boga, niech oni coś czytają prawdziwego! To nie może być przedstawienie w formie:
- dzieło autora tzw. młodego pokolenia;
- lub że czytał odpowiednią dla siebie książkę, bo taką potrzebował lub w takich gustował.

Czyli „Anielica śmierci” to struktura z elementami nośnymi, ale nie dopełniona jeszcze podłogami i ścianami. O tynkach i glazurze nie wspominając. W czymś takim mieszkać się nie da. Plus kolokwializmy, które zupełnie nie pasują, a już najmniej kiedy pomieszane ze sztucznym językiem rodem z artykulików popularnopsychologicznych zamieszczanych w tygodnikach, paplających o tym i owym.
Słaba książka.
Gwiazdki:
trzy.

Jejku, jak mnie ta książka szczerze wynudziła.
Czemu?
Zacznę od postaci.

Bohaterów mnogość, ale zróżnicowania w nich tyle co kot napłakał. Mają wprawdzie własne historie, z takim kłopotem, że pretekstowe. Są do siebie niebywale podobni charakteriologicznie – czy to młodzi, czy starzy, czy docenieni przez świat, czy w tyłek kopnięci, czy mężczyźni, czy kobiety – wszyscy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
661
592

Na półkach:

Wydaje mi się, że właśnie problemem nadmiaru i chaosu zmagała się Maria Jaskulska w swojej pierwszej powieści. W Anielicy śmierci umieściła motyw książki w książce i czytającą ją narratorkę Lilę. Z kart książki do naszego świata zdają się przenikać – jakby z różnych wymiarów – kolejni bohaterowie. Właściwie przewija się tutaj wręcz defilada postaci: demony, cierpiący Anioł Śmierci, nieświadomy siebie Lucyfer, morderczy Cherubin, tajemnicza Eoh, duchy, które nie wiedzą, że nie żyją, ludzcy mieszańcy (i naprawdę nie mogło obyć się bez tego, że mają jakieś nadludzkie zdolności?) i ludzie - bardziej i mniej istotni dla fabuły. Autorka skupiła się także na wpływie ciemnych (?) mocy na życie człowieka i rozważaniach o cierpieniu, które jest wieczne – bo ulega nieprzerwanej metamorfozie. Czas w swojej powieści pozbawiła liniowości, co umożliwiło transformację jednych postaci w drugie. Tylko niestety czytelnik musi się domyślać, kto jest kim w swojej teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Autorka tego wszystkiego nie wyjaśnia, a trudno, żebyśmy zgadywali, co miała na myśli. Gubimy się, toniemy w domysłach i interpretacjach. W efekcie tego eksperymentu literackiego Jaskulskiej powstał dosyć przekombinowany tekst. Jej debiut, zamiast być wybitnym – mimo bardzo ambitnej treści – jest zupełnie przeciętny. Za dużo smacznych kąsków na raz może zamulić….
Mamy tutaj, jak już wspomniałam, dominujący motyw książki w książce. Pozorna główna bohaterka, pracownica recepcji hotelowej, na jednej z nocnych zmian zabiera się za lekturę tekstu pozostawionego przypadkowo przez pracowników wydawnictwa. Wytwór ten jest o tyle ciekawy, że nikt nie doczytał go do końca. W trakcie lektury z czytelnikiem i wokół niego dzieją się bowiem różne rzeczy. Słabe wyodrębnienie tekstu z tekstu, czyli oddzielenie myśli narratorki od myśli bohaterów książki wprowadza lekki chaos. Na szczęście po jakimś czasie czytelnik przyzwyczaja się do takiej formy prowadzenia fabuły. Zabieg ten sugeruje nam, że Lila wcale nie jest główną bohaterką. Ona jest tylko narzędziem fabularnym uzbrojonym w ręce – by trzymać książkę, i oczy – by tę książkę dla nas czytać. W tym kontekście zastanawiało mnie dlaczego Lila jako jedyna doczytała powieść do końca. Myślę, że tylu ilu będzie czytelników, tyle znajdzie się na to pomysłów. Może po prostu była jedyną osobą otwartą na tyle na tajemnicę, by i tajemnica otwarła się na nią - ? Emocjonalnie prawdziwa, potrafiła jako jedyna odczytać uczucia zapisane w tekście?
Podobnie jak Lila jest tłem dla powieści w powieści, tak reszta bohaterów –m. in. Wioletta, Anna, Aniela, Angela, Cherubin, Ariel - stanowią tylko tło dla rozważań nad kruchością ludzkiego życia, lichością naszego ciała i słabości umysłu. Nagromadzenie wątków z związanych różnymi postaci rozmywa napięcie fabularne, jest ich po prostu za dużo. To znów powoduje, ze groza nie ma czasu dotknąć czytelnika, gdyż jego umysł skupia się na rozwiązywaniu łamigłówki, jaką przed nim postawiono. Aby mu się udało ma niestety zbyt mało wskazówek. Nie dość, że autorka nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, to nie stworzyła także uniwersum, które byłoby w stanie tych odpowiedzi udzielić. Stworzone przez nią światy są dziurawe, chybotliwe, niewiadome - jak życie. Jeśli weźmiemy więc pod uwagę to co już zauważyliśmy: bohaterowie nie są tutaj istotni, nie jest także istotny świat, ani jego czas ani przestrzeń, to dochodzimy do wniosku, że elementy te są tylko i wyłącznie metaforami. Tak naprawdę mamy do czynienia nie z powieścią, ale lecz ubranymi w kostium powieści, filozoficznymi rozważaniami nad życiem, wolna wolą, samotnością, tym czy jakaś cząstka nas żyje nadal po śmierci ciała, czy śmierć naprawdę istnieje. Trudność w powiązaniu urywanych wątków nie jest więc przypadkowa – tak samo jest przecież w życiu, niektóre ludzkie losy po prostu się rozmijają, oddalają i nie mają ciągu dalszego.
***
Mimo pomieszania z poplątaniem, idea przyświecająca powieści wydaje się być czytelna. Bohaterowie Jaskulskiej żyją w oderwaniu od świata, który znają. Z biegiem czasu - który jest tutaj kategorią umowną - oswajają rzeczywistość, przekonując się coraz boleśniej, czym jest człowiek i jak niewiele znaczy wobec wszechświata (i własnego umysłu). Paradoks ich istnienia polega na tym, że błądzą w labiryntach, których sami są częściami - stali się więźniami świata, który zbudowali. W Anielicy śmierci potykamy się więc o echa solipsyzmu: istnieje jeden podmiot poznający, a rzeczywistość to zbiór jego wrażeń. I to wszystko czego dotykamy, co zobaczymy, poczujemy, to tylko elementy naszego umysłu. Wszystko zresztą może być iluzją – jak w założeniach agnostycyzmu materialistycznego – i istnieje tylko w umyśle danej jednostki. Bo tylko istnienie umysłu można udowodnić. Rozważania te nie są specjalnie oryginalne, jednak mają swój urok. Mamy uzasadnione wątpliwości czy książka, którą czyta Lila istnieje naprawdę, czy kolejne teksty to kreacje jej umysłu, wspomnienia? A może chodzi tu zupełnie o kogoś innego? Każdy z nas odczyta tę książkę inaczej, wykreuje z niej inną rzeczywistość, zbuduje osobny świat wynikający z jego interpretacji. Zresztą taki jest poniekąd cel – i główny atut - tekstu.
Warsztatowo powieść jest dosyć nierówna. Spore partie tekstu niestety są dość „drewniane”. Zdarzają się także fragmenty, które czyta się z przyjemnością - lekkie i głębokie – co wróży pisarce dobrze na przyszłość. Co do zakończenia… Obawiam się, że sama autorka nie wiedziała jak wybrnąć - cokolwiek by napisała byłoby zbyt banalne w porównaniu z ambitną całością. Zastosowała więc najbezpieczniejsze wyjście: otwarte zakończanie. Z całą pewnością Jaskulska ma potencjał, wiedzę i wrażliwość twórczą. Musi jednak okiełznać swoje pomysły, opanować rozmach z którym pracuje jej umysł i popracować nad warsztatem - by jej kolejna książka nie była znów psychologiczną, filozoficzną i obyczajową zarazem, wtedy będzie smakować wyśmienicie.

Wydaje mi się, że właśnie problemem nadmiaru i chaosu zmagała się Maria Jaskulska w swojej pierwszej powieści. W Anielicy śmierci umieściła motyw książki w książce i czytającą ją narratorkę Lilę. Z kart książki do naszego świata zdają się przenikać – jakby z różnych wymiarów – kolejni bohaterowie. Właściwie przewija się tutaj wręcz defilada postaci: demony, cierpiący Anioł...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
1

Na półkach: ,

Przeczytałem.
Wciągnęło mnie tak, że postanowiłem nie przerywać i poznać całą historię za jednym razem.
Niesamowite przeżycie.
Bardzo realistycznie oddane pewne nastroje, które nieuchronnie spotykają nas wszystkich. I to dążenie do przezwyciężenia ich.
Podobały mi się w powieści fragmenty utrzymane w stylu powieści obyczajowej i psychologicznej.
Czasem też pojawiała się filozoficzna refleksja nad konsekwencjami zła. Jak by wyglądało życie w innym wariancie, jakie byłyby konsekwencje innych naszych decyzji. To cenne.
Bardzo zgrabnie wyszedł też pomysł z wpływem ciemnych sił na bieg zdarzeń ludzkich wydawałoby się, zupełnie przewidywalnych. Ta groteska w sądzie spowodowana zlekceważeniem przedstawiciela zła i inne. Jak w "Mistrzu i Małgorzacie".
Potem akcja staje się coraz bardziej wzruszająca i głęboka i niektóre momenty są konstruowane jak szlifowane klejnoty, na przykład ten ze spotkaniem bohatera z rudowłosą i uświadomieniem sobie, co to oznacza. Co to będzie oznaczało naprawdę, kiedy....
Tu już czyta się z prawdziwymi emocjami. Poniekąd podczas drugiego spotkania, już gdzie indziej, wszystko to i tak on musi z przerażeniem ujrzeć, ale i tak nie wiadomo, na ile to prawda i czy się wyjaśnia, bo w jednym z wariantów zakończenia jeszcze ciekawiej to wygląda i mogą to być właśnie oni. A tymczasem nic nie wiadomo, ale to stanowi wtedy naprawdę cały świat.
Osobiście wszystko odczytałem nie w sensie nadprzyrodzonym, ale kto wie...
I to pytanie: "Jeżeli nie ma kogoś takiego, to czy nie można by było nim się stać?"
Bardzo umiejętnie autorka konstruowała obrazy takich scen.
Dalej rozwinięcie akcji już bez wątków pobocznych pędzi do momentu kulminacyjnego coraz szybciej i bardziej niesamowicie.
Przyjaźń, poświęcenie, szlachetność. To jest to.
I nieziemskie romanse.
Nie tam romanse - miłość silniejsza niż śmierć.

Mam nadzieję, że nie zdradziłem puenty.

Wydaje mi się, że podczas pisania tego wszystkiego autorka potrafiła przeżyć i odczuć w rzeczywistości to wszystko i o wiele więcej.
Tak samo odbiorcy literatury. Twórczość to tylko symbol i ma sens wtedy, jeżeli odbija się rezonansem w umysłach odbiorców i ma tam jakąś moc sprawczą. Być może czytelnicy wyczytają z tego o wiele więcej niż jest tam literalnie, bo przecież każdy z nich mierzy się z nieprzewidywalnym życiem.

Żeby nie przesłodzić, powiem co nie było w moim guście. Trochę raził mnie okultyzm przenikający całą fabułę i sympatia narratora do metalu, używek i związanych z nimi ulotnych "snów", ale to już nie moja sprawa. Symbolika niektórych bohaterów jest powiązana z satanizmem (bo przekornie w jego stylu odwraca role).
I nadal nie wiadomo, dlaczego Bóg milczy, a dziwna istota chce nas śmiertelnie przelęknąć i zjeść.
Polecam!
Krzysztof 35 lat.

Przeczytałem.
Wciągnęło mnie tak, że postanowiłem nie przerywać i poznać całą historię za jednym razem.
Niesamowite przeżycie.
Bardzo realistycznie oddane pewne nastroje, które nieuchronnie spotykają nas wszystkich. I to dążenie do przezwyciężenia ich.
Podobały mi się w powieści fragmenty utrzymane w stylu powieści obyczajowej i psychologicznej.
Czasem też pojawiała się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1113
678

Na półkach: ,

Jak dla mnie za bardzo pogmatwana. Przeczytałam i powiem szczerze, nie zrozumiałam niektórych wątków, nie potrafiłam ich połączyć ze sobą w żaden sposób.

Jak dla mnie za bardzo pogmatwana. Przeczytałam i powiem szczerze, nie zrozumiałam niektórych wątków, nie potrafiłam ich połączyć ze sobą w żaden sposób.

Pokaż mimo to

avatar
593
422

Na półkach:

Zbyt pogmatwana fabuła jak dla mnie. Z początku nie mogłam opanować losów wielu postaci. Potem było trochę lepiej. Pomysł niby fajny, jednak całość mnie nie poruszyła. Plus za to, że książka przedstawia sposób myślenia osób w depresji i samobójców.

Zbyt pogmatwana fabuła jak dla mnie. Z początku nie mogłam opanować losów wielu postaci. Potem było trochę lepiej. Pomysł niby fajny, jednak całość mnie nie poruszyła. Plus za to, że książka przedstawia sposób myślenia osób w depresji i samobójców.

Pokaż mimo to

avatar
11
7

Na półkach:

W mojej ocenie - książka średnia. Wielowątkowa fabuła wynudziła mnie. Nie pozwoliła mi zagłębić się w losy bohaterów ani ich przeżywać.

W mojej ocenie - książka średnia. Wielowątkowa fabuła wynudziła mnie. Nie pozwoliła mi zagłębić się w losy bohaterów ani ich przeżywać.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    10
  • Ulubione
    1
  • 👍 Posiadam
    1
  • 📌 Inne
    1
  • 2015
    1
  • Motyw aniołów/Boga/religii
    1
  • 👽 Fantasy, Science Fiction
    1
  • 🎁 Otrzymane w prezencie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Anielica śmierci


Podobne książki

Przeczytaj także